Ze świata nieruchomości - strona 60

Dziś otwarcie najwyższego budynku na świecie

Burj Dubai, czyli Wieża Dubaju, ma 169 pięter i ponad 800 metrów wysokości.

Budowa kosztowała równowartość przeszło 1,1 miliarda euro. Wieżowiec konstrukcji stalowej, ze szklanymi ścianami, ma 169 pięter. Wewnątrz znajdzie się 900 luksusowych mieszkań i 144 apartamenty, zaprojektowane przez Giorgio Armaniego. Na 76. piętrze wybudowano basen, a na 158. piętrze - meczet.

Ze względu na wysokość wieżowiec przekroczy kilka stref klimatycznych - temperatura na wierzchołku będzie średnio o 10 stopni niższa niż na poziomie ziemi.

W połowie ubiegłego roku pojawiła się jednak informacja, że Burj Dubai nie będzie się długo cieszył mianem najwyższego budynku świata. W Arabii Saudyjskiej powstanie Królewska Wieża, która będzie miała 1000 metrów wysokości. Budowa ma kosztować 27 miliardów dolarów.


Źródło:
BARD), (IAR)
Dziś otwarcie najwyższego budynku na świecie

To był rok klienta rynku nieruchomości

Koniec roku na rynku deweloperskim to czas, by wyciągnąć wnioski i rozsądnie zaplanować kolejne działania. Rynek zaczął się ożywiać, mieszkania się sprzedają, a deweloperzy, nauczeni doświadczeniem ostatnich dwunastu miesięcy, pilnie wsłuchują się w potrzeby swoich klientów.
Jeszcze w 2008 roku to klienci ustawiali się w kolejce w biurach deweloperów w oczekiwaniu na oferty. Przez cały miniony rok sytuacja uległa istotnej zmianie. Zmusiła wielu deweloperów do analizy własnych działań i wyciągnięcia wniosków. Dzięki takiemu podejściu i umiejętności adaptacji do nowych warunków znaleźli się deweloperzy, którzy przeszli ten rok bez uszczerbku zarówno na prowadzonym biznesie jak i wizerunku.

Trójmiejski deweloper, firma Ekolan podkreśla pozytywne aspekty minionych dwunastu miesięcy. – Dla nas rok 2009 okazał się udany. Odnotowaliśmy wzrost sprzedaży informuje Julia Łaszkiewicz, Pełnomocnik Zarządu firmy Ekolan S.A. – Wiosną wprowadziliśmy do sprzedaży inwestycję Miłe Mieszkania, a latem rozpoczęliśmy jego budowę oraz realizację osiedla Południowego. Obie inwestycje w Gdańsku spełniają wymagania programu rządowych dopłat. Jesienią uruchomiliśmy sprzedaż II etapu Apartamentów Na Polanie oraz osiedla Gardenia – dodaje. W tym roku klucze do swoich apartamentów otrzymali pierwsi mieszkańcy Apartamentów Na Polanie. W grudniu mieszkania odebrali lokatorzy Gardenii, Południowego i Miłych Mieszkaniach.

W zeszłym roku zasługą deweloperów było zwiększenie zainteresowania programu „Rodzina na swoim”, w którym firmy deweloperskie dostrzegły potencjał. Nowa sytuacja na rynku wywołała konieczność dostosowania oferty do możliwości finansowych klientów. Dzięki komunikacji firm deweloperskich, rządowe dopłaty zyskały bardzo dużą popularność, mimo że funkcjonowały na rynku od 2007 roku. I tym razem polityka prokliencka firm przyniosła pozytywny odzew – Wychodząc po raz kolejny naprzeciw klientowi, organizowaliśmy spotkania informacyjno-edukacyjne, które miały przybliżyć im zawiłości programu i jednocześnie pomóc wybrać optymalną ofertę, dostosowaną do ich możliwości i oczekiwań – informuje Julia Łaszkiewicz. – Przy tego rodzaju akcjach bardzo pomogła nam partnerska współpraca z centralami i oddziałami dużych banków, które zapewniały wkład merytoryczny i doradztwo podczas organizowanych przez nas dni otwartych.

Wydaje się, że zawierucha i zmiany wywołane sytuacją na rynku nieruchomości  paradoksalnie wpłynęły pozytywnie na podejmowane przez firmy deweloperskie działania. Pozwoliły wyciągnąć wnioski, przewartościować strategie sprzedażowe i komunikacyjne, ale i dostrzec zagrożenia i szanse, pojawiające się na rynku.

Ekolan S.A.

an
źródło: inwestycje.pl

To był rok klienta rynku nieruchomości

Koniec roku na rynku deweloperskim to czas, by wyciągnąć wnioski i rozsądnie zaplanować kolejne działania. Rynek zaczął się ożywiać, mieszkania się sprzedają, a deweloperzy, nauczeni doświadczeniem ostatnich dwunastu miesięcy, pilnie wsłuchują się w potrzeby swoich klientów.
Jeszcze w 2008 roku to klienci ustawiali się w kolejce w biurach deweloperów w oczekiwaniu na oferty. Przez cały miniony rok sytuacja uległa istotnej zmianie. Zmusiła wielu deweloperów do analizy własnych działań i wyciągnięcia wniosków. Dzięki takiemu podejściu i umiejętności adaptacji do nowych warunków znaleźli się deweloperzy, którzy przeszli ten rok bez uszczerbku zarówno na prowadzonym biznesie jak i wizerunku.

Trójmiejski deweloper, firma Ekolan podkreśla pozytywne aspekty minionych dwunastu miesięcy. – Dla nas rok 2009 okazał się udany. Odnotowaliśmy wzrost sprzedaży informuje Julia Łaszkiewicz, Pełnomocnik Zarządu firmy Ekolan S.A. – Wiosną wprowadziliśmy do sprzedaży inwestycję Miłe Mieszkania, a latem rozpoczęliśmy jego budowę oraz realizację osiedla Południowego. Obie inwestycje w Gdańsku spełniają wymagania programu rządowych dopłat. Jesienią uruchomiliśmy sprzedaż II etapu Apartamentów Na Polanie oraz osiedla Gardenia – dodaje. W tym roku klucze do swoich apartamentów otrzymali pierwsi mieszkańcy Apartamentów Na Polanie. W grudniu mieszkania odebrali lokatorzy Gardenii, Południowego i Miłych Mieszkaniach.

W zeszłym roku zasługą deweloperów było zwiększenie zainteresowania programu „Rodzina na swoim”, w którym firmy deweloperskie dostrzegły potencjał. Nowa sytuacja na rynku wywołała konieczność dostosowania oferty do możliwości finansowych klientów. Dzięki komunikacji firm deweloperskich, rządowe dopłaty zyskały bardzo dużą popularność, mimo że funkcjonowały na rynku od 2007 roku. I tym razem polityka prokliencka firm przyniosła pozytywny odzew – Wychodząc po raz kolejny naprzeciw klientowi, organizowaliśmy spotkania informacyjno-edukacyjne, które miały przybliżyć im zawiłości programu i jednocześnie pomóc wybrać optymalną ofertę, dostosowaną do ich możliwości i oczekiwań – informuje Julia Łaszkiewicz. – Przy tego rodzaju akcjach bardzo pomogła nam partnerska współpraca z centralami i oddziałami dużych banków, które zapewniały wkład merytoryczny i doradztwo podczas organizowanych przez nas dni otwartych.

Wydaje się, że zawierucha i zmiany wywołane sytuacją na rynku nieruchomości  paradoksalnie wpłynęły pozytywnie na podejmowane przez firmy deweloperskie działania. Pozwoliły wyciągnąć wnioski, przewartościować strategie sprzedażowe i komunikacyjne, ale i dostrzec zagrożenia i szanse, pojawiające się na rynku.

Ekolan S.A.

an
źródło: inwestycje.pl

Analiza wtórnego rynku nieruchomości: Podsumowanie roku 2009

Rynek kredytów hipotecznych
W 2009 roku sytuacja na rynku kredytów mieszkaniowych była pochodną zaostrzenia warunków przyznawania kredytów, które banki przeprowadziły jeszcze w 2008 r. Wciąż utrzymywały się stosunkowo wysokie poziomy marż, choć ostatni kwartał przyniósł pierwsze symptomy poprawy sytuacji. Dzięki spadkowi stóp procentowych oprocentowanie kredytów w końcu roku spadło jednak do relatywnie atrakcyjnych poziomów obserwowanych po raz ostatni na początku 2008 r. Dobrą informacją jest również zatrzymanie spadku zdolności kredytowej. Dzięki spadkom cen mieszkań i nieznacznym wzrostom zdolności kredytowej, w porównaniu z początkiem roku, wzrosła liczba m2 mieszkania jakie można sobie kupić za maksymalna kwotę kredytu. Rok 2009 r. był również przełomowy dla preferencyjnych kredytów udzielanych w programie Rodzina na swoim. Dzięki znacznemu zwiększeniu dostępności mieszkać spełniających warunki programu, istotnie wzrosła ich popularność. Wymieniając istotne wydarzenia mijającego roku nie można również zapomnieć o Rekomendacji SII umożliwiającej spłatę rat kredytów walutowych bezpośrednio w walucie.

Oprocentowanie i marże

Ze względu na poziom marż, 2009 rok można podzielić na trzy okresy. Pierwszy to miesiące od stycznia do maja, kiedy kontynuowany był rozpoczęty w ubiegłym roku wzrost marż nowozaciąganych kredytów. W przypadku kredytów w złotych tendencja wzrostowa zakończyła się po osiągnięciu poziomu 2,8% (kredyt na kwotę 300 tys. zł, 25% wkładu własnego) w kwietniu. Dla kredytów walutowych na osiągnięcie maksymalnego poziomu trzeba było czekać miesiąc dłużej. W maju przeciętna marża kredytów we frankach wyniosła 4,3%, a w euro 3,9%. Oznacza to, że w ciągu 12 miesięcy marże wzrosły trzykrotnie, gdyż w maju 2008 r. marże zarówno kredytów we frankach jak i w euro wynosiły ok. 1,3%. Drugi okres, czyli miesiące od maja do października to stabilizacja poziomu marż. Przeciętna marża kredytów w złotych utrzymywała się na poziomie 2,8%. W przypadku kredytów walutowych poziom marż nie był aż tak stabilny, ale zmiany miały stosunkowo niewielki zasięg. Wyjątkiem był czerwiec, który rozpoczął ten drugi okres od spadków. W czerwcu marża kredytów we frankach spadła z maksymalnego poziomu do 3,75% i mniej więcej na tym poziomie pozostawała do końca roku. Ostatni, czyli trzeci okres rozpoczął się w październiku, kredy można było zaobserwować pierwsze symptomy poprawy warunków udzielania kredytów mieszkaniowych. Banki zaczęły wprowadzać promocyjne poziomy marż kredytowych. W rezultacie po 7 miesiącach utrzymywania się na poziomie 2,8%, marża kredytów w złotych zaczęła spadać i w końcu roku osiągnęła poziom 2,55%. Zaczęła spadać również przeciętna marża kredytów w euro. Przez 6 miesięcy utrzymywała się ona na poziomie wyższym niż 3,5%, po czym od października zaczęła spadać, aby w grudniu osiągnąć poziom 3,3%. Jedynie w przypadku kredytów we frankach nie pojawiły się symptomy poprawy sytuacji. Od września przeciętna marża utrzymuje się bowiem na poziomie 3,8%.
Mimo pierwszych objawów poprawy warunków na jakich są udzielane kredyty hipoteczne marże są wciąż znacząco wyższe niż przed kryzysem. Co ciekawe oprocentowanie wróciło jednak do relatywnie niskich poziomów z początku 2008 roku. W październiku przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych spadło bowiem nieco poniżej 7%, a w grudniu do 6,75%. Mniej więcej tyle samo wynosiło ono na początku 2008 roku. Przy takim oprocentowaniu rata kredytu na kwotę 300 tys. zł na 30 lat wynosi 1946 zł. Tymczasem jeszcze na początku 2009 r. przeciętne oprocentowanie wynosiło 8,24%, a rata 2252 zł. Wysokość raty kredytu spadła więc od początku roku o 306 zł.

2009 rok przyniósł również istotny spadek oprocentowania nowozaciąganych kredytów w euro. Jeszcze na początku roku przeciętne oprocentowanie wynosiło aż 5,65%, a w grudniu było to już tylko 4%. Jedynie w przypadku kredytów we frankach oprocentowanie w grudniu jest większe (4,1%), choć nieznacznie, niż na początku roku (4%). Te korzystne poziomy oprocentowania pojawiły się dzięki niskim stopom procentowym, które przekładają się na poziom stawek bazowych (WIBOR, LIBOR, EURIBOR). WIBOR 3M od którego najczęściej uzależnione jest oprocentowanie kredytów w złotych spadło z 5,84% na początku 2009 r. do 4,25% w grudniu. W tym samym czasie LIBOR CHF 3M spadł z 0,65% do 0,25%, a EURIBOR 3M z 2,93% do 0,71%.

Szybko.pl i Expander

js

źródło: inwestycje.pl

Analiza wtórnego rynku nieruchomości: Podsumowanie roku 2009

Rynek kredytów hipotecznych
W 2009 roku sytuacja na rynku kredytów mieszkaniowych była pochodną zaostrzenia warunków przyznawania kredytów, które banki przeprowadziły jeszcze w 2008 r. Wciąż utrzymywały się stosunkowo wysokie poziomy marż, choć ostatni kwartał przyniósł pierwsze symptomy poprawy sytuacji. Dzięki spadkowi stóp procentowych oprocentowanie kredytów w końcu roku spadło jednak do relatywnie atrakcyjnych poziomów obserwowanych po raz ostatni na początku 2008 r. Dobrą informacją jest również zatrzymanie spadku zdolności kredytowej. Dzięki spadkom cen mieszkań i nieznacznym wzrostom zdolności kredytowej, w porównaniu z początkiem roku, wzrosła liczba m2 mieszkania jakie można sobie kupić za maksymalna kwotę kredytu. Rok 2009 r. był również przełomowy dla preferencyjnych kredytów udzielanych w programie Rodzina na swoim. Dzięki znacznemu zwiększeniu dostępności mieszkać spełniających warunki programu, istotnie wzrosła ich popularność. Wymieniając istotne wydarzenia mijającego roku nie można również zapomnieć o Rekomendacji SII umożliwiającej spłatę rat kredytów walutowych bezpośrednio w walucie.

Oprocentowanie i marże

Ze względu na poziom marż, 2009 rok można podzielić na trzy okresy. Pierwszy to miesiące od stycznia do maja, kiedy kontynuowany był rozpoczęty w ubiegłym roku wzrost marż nowozaciąganych kredytów. W przypadku kredytów w złotych tendencja wzrostowa zakończyła się po osiągnięciu poziomu 2,8% (kredyt na kwotę 300 tys. zł, 25% wkładu własnego) w kwietniu. Dla kredytów walutowych na osiągnięcie maksymalnego poziomu trzeba było czekać miesiąc dłużej. W maju przeciętna marża kredytów we frankach wyniosła 4,3%, a w euro 3,9%. Oznacza to, że w ciągu 12 miesięcy marże wzrosły trzykrotnie, gdyż w maju 2008 r. marże zarówno kredytów we frankach jak i w euro wynosiły ok. 1,3%. Drugi okres, czyli miesiące od maja do października to stabilizacja poziomu marż. Przeciętna marża kredytów w złotych utrzymywała się na poziomie 2,8%. W przypadku kredytów walutowych poziom marż nie był aż tak stabilny, ale zmiany miały stosunkowo niewielki zasięg. Wyjątkiem był czerwiec, który rozpoczął ten drugi okres od spadków. W czerwcu marża kredytów we frankach spadła z maksymalnego poziomu do 3,75% i mniej więcej na tym poziomie pozostawała do końca roku. Ostatni, czyli trzeci okres rozpoczął się w październiku, kredy można było zaobserwować pierwsze symptomy poprawy warunków udzielania kredytów mieszkaniowych. Banki zaczęły wprowadzać promocyjne poziomy marż kredytowych. W rezultacie po 7 miesiącach utrzymywania się na poziomie 2,8%, marża kredytów w złotych zaczęła spadać i w końcu roku osiągnęła poziom 2,55%. Zaczęła spadać również przeciętna marża kredytów w euro. Przez 6 miesięcy utrzymywała się ona na poziomie wyższym niż 3,5%, po czym od października zaczęła spadać, aby w grudniu osiągnąć poziom 3,3%. Jedynie w przypadku kredytów we frankach nie pojawiły się symptomy poprawy sytuacji. Od września przeciętna marża utrzymuje się bowiem na poziomie 3,8%.
Mimo pierwszych objawów poprawy warunków na jakich są udzielane kredyty hipoteczne marże są wciąż znacząco wyższe niż przed kryzysem. Co ciekawe oprocentowanie wróciło jednak do relatywnie niskich poziomów z początku 2008 roku. W październiku przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych spadło bowiem nieco poniżej 7%, a w grudniu do 6,75%. Mniej więcej tyle samo wynosiło ono na początku 2008 roku. Przy takim oprocentowaniu rata kredytu na kwotę 300 tys. zł na 30 lat wynosi 1946 zł. Tymczasem jeszcze na początku 2009 r. przeciętne oprocentowanie wynosiło 8,24%, a rata 2252 zł. Wysokość raty kredytu spadła więc od początku roku o 306 zł.

2009 rok przyniósł również istotny spadek oprocentowania nowozaciąganych kredytów w euro. Jeszcze na początku roku przeciętne oprocentowanie wynosiło aż 5,65%, a w grudniu było to już tylko 4%. Jedynie w przypadku kredytów we frankach oprocentowanie w grudniu jest większe (4,1%), choć nieznacznie, niż na początku roku (4%). Te korzystne poziomy oprocentowania pojawiły się dzięki niskim stopom procentowym, które przekładają się na poziom stawek bazowych (WIBOR, LIBOR, EURIBOR). WIBOR 3M od którego najczęściej uzależnione jest oprocentowanie kredytów w złotych spadło z 5,84% na początku 2009 r. do 4,25% w grudniu. W tym samym czasie LIBOR CHF 3M spadł z 0,65% do 0,25%, a EURIBOR 3M z 2,93% do 0,71%.

Szybko.pl i Expander

js

źródło: inwestycje.pl

PROGNOZY: W 2010 r. warto się spieszyć?

Nie trzeba być ekspertem, aby ocenić obecny rok jako niezwykle trudny zarówno w dziedzinie nieruchomości, jak i w branży finansowej. Co nas czeka w 2010 roku? Poniżej przedstawiamy opinie Krzysztofa Oppenheima, eksperta ds. kredytów hipotecznych na ten temat. Jak sprawdzić, czy ma rację? Wystarczy jeszcze raz zajrzeć do treści publikacji pod koniec 2010 roku.

Czy nieruchomości będą się lepiej sprzedawać? Czy będą dalej tanieć, czy wręcz przeciwnie? Jaką politykę przyjmą banki w kwestii kredytów hipotecznych? Jaka waluta zdominuje rynek?

Pytanie nr 1. Czy będzie łatwiej, czy trudniej uzyskać kredyt?

Na pewno łatwiej i to znacznie. Do gry wejdzie więcej banków, które znów zaczną rywalizować między sobą o klientów. Pojawią się więc oferty lepsze niż obecnie (niższe marże, mniejsze opłaty okołokredytowe, większa dostępność kredytów w walutach obcych). Ale na pewno sytuacja nie poprawi się znacząco, jeśli chodzi o badanie zdolności kredytowej. Duża grupa osób słabiej zarabiających, tak jak teraz nie ma szans na kredyt, tak też nie będzie ich miała w 2010 roku. Czekają nas więc - na pewno - zmiany na lepsze, ale nie w kwestii obniżania pułapu zdolności kredytowej.

Pytanie nr 2. Od kiedy będzie można liczyć na lepsze oferty?

Najwięcej zacznie się ich pojawiać pod koniec I kwartału 2010 r. Początek roku dla banków to okres ocen wyników za rok poprzedni (a te często będą słabiutkie) i czas na tworzenie polityki na okres następny, w tym - przede wszystkim - szukanie dochodów. Bankowcy jednym chórem dojdą do wniosku, że wyniki są słabe, bo było za mało kredytów. Gdzie więc jest szansa na zarobek w tej dziedzinie? Oczywiście w "hipotece". Pożyczki gotówkowe już spłacają się bardzo słabo, a kredyty dla firm nie mają takiego "wzięcia" na rynku, jak hipoteczne.

Co więcej, kredyty na działalność gospodarczą wciąż przez niektóre banki uważane są za kredyty wysokiego ryzyka. A więc po raportach i naradach (styczeń - luty 2010 r.) na wiosnę na pewno będziemy mieli znowu rozkwit bankowości hipotecznej i walkę o udział w rynku.

Pytanie nr 3. Jaka waluta kredytu będzie najbardziej popularna?

To, na co klient zwraca największą uwagę przy porównywaniu ofert, to wysokość miesięcznej raty, którą będzie spłacał. Spójrzmy na temat walut z punktu widzenia bankowców. Wrócić na rynek kredytów hipotecznych jest łatwo, ale czym przyciągnąć kredytobiorców? Co zrobić, aby odświeżona oferta dobrze się sprzedawała? Kredytem w rodzimej walucie rynku na pewno nie podbijemy, więc pozostają waluty. A więc, po kolei: frank szwajcarski - NIE (odchodzi powoli do lamusa - waluta trudno dostępna w dobrej cenie na rynku międzybankowym), dolar amerykański - NIE (bo kurs dolara wobec złotówki i euro jest w dużym stopniu nieprzewidywalny), pozostaje - euro. Można na 90 proc. zakładać, że królem "hipotek" w 2010 r. stanie się kredyt we wspólnej walucie. W mojej opinii już pod koniec pierwszego półrocza 2010 r. będzie on najczęściej wybierany przez rodzimych kredytobiorców.

Pytanie nr 4. Na jakie marże można liczyć ubiegając się o kredyt w 2010 r.?

Banki, udzielając kredytów mają za zadanie na tym zarabiać, a koszt pieniądza na rynku międzybankowym obecnie jest (i pewno nie zmieni się to w przyszłym roku) znacznie wyższy niż w okresie "przed kryzysem". Nie liczmy zatem, że znowu pojawią się na rynku oferty kredytów hipotecznych z marżą poniżej 1 proc. Mniejsze pole do popisu dają bankowcom kredyty złotówkowe - jak nie ma spreadu (różnica pomiędzy kursem kupna (wypłaty) a sprzedaży (spłaty) zaciągniętego zobowiązania (kredytu walutowego) - red.), w trakcie spłaty bank zarabia tylko na marży. Uważam, że w tej sytuacji najniższe marże kredytów w złotych będą oscylować na poziomie 2 proc.-2,2 proc.

W dużo lepszej sytuacji będą te banki, które zdecydują się na sprzedaż kredytów w walutach obcych, w tym przede wszystkim w euro. Obecnie stosowane (i zaakceptowane przez rynek) "widełki kursowe", nazywane fachowo spreadem, to poziom 8-10 proc., czasem nawet więcej. Przy tak gigantycznym dochodzie na kursach walut, banki na pewno sukcesywnie będą schodzić z marż. Ale też nie sądzę, aby w pierwszej połowie przyszłego roku spadły one poniżej 1,7 - 2 proc.

Nawet przy marży (przy kredycie w euro) na poziomie 2 proc. dostaniemy kredyt z oprocentowaniem poniżej 3 proc., co będzie powodowało bardzo znaczące oszczędności przy każdej racie (kredyt w rodzimej walucie będzie kosztował od 6 proc. do 7 proc.). Jeśli banki zauważą, że przyszłość "hipotek" to kredyty walutowe, utrzyma się też tendencja stopniowego obniżania marż, a wtedy, pewnie pod koniec 2010 r., marże przy kredycie w euro na poziomie 1,5-1,7 proc. będą uznawane za dość normalne.

Pytanie nr 5. Co z "Rodziną na Swoim"? Czy kredyt dalej będzie u nas tak poszukiwany, jak obecnie?

Bardzo liczę, że ktoś w końcu policzy koszty tej akcji (dla budżetu) i kredyt z dopłatą zostanie całkowicie wycofany ze sprzedaży. Na razie widać tylko powszechną radość, że liczba udzielanych kredytów w tej formie stale rośnie. Na pewno w roku bieżącym 31 000 szczęśliwców obdarowanych zostanie przez nasz hojny rząd kwotą ok. 100 000 zł. Obdarowanych właściwie za nic.

Miejmy nadzieję, że w końcu rządowy kurek z kosztownymi prezentami, jakimi są te kredyty, zostanie zakręcony, ponieważ obdarowanymi tak hojnie z państwowej kasy są - bardzo często - osoby zamożne. A z drugiej strony z braku kasy zamyka się szpitale, a oprócz służby zdrowia pewnie wkrótce rozłoży się na łopatki państwowe szkolnictwo (też ze względu na "cięcia" budżetowe na edukację i głodowe pensje dla nauczycieli z sektora publicznego).

Pytanie nr 6. Czy rynek nieruchomości się ożywi?

Oczywiście. Skoro będzie dużo łatwiej z kredytami, będzie też dużo więcej kupujących. Poza tym w ostatnich miesiącach znacznie poprawiły się tzw. nastroje społeczne, głównie w związku z tym, o czym informują nas wszystkie media: kryzys już za nami. Co prawda wcześniej - z tego samego źródła - płynęły informacje, że czeka nas na pewno bliska katastrofa i wszyscy pójdziemy z torbami, no ale to było przecież ponad rok temu...

Pytanie nr 7. Czy mieszkania będą tanieć?

Jak mogą tanieć, skoro na rynek szturmem wrócą kupujący, a deweloperzy przez długi okres pauzowali i nie rozpoczynali nowych inwestycji? Wniosek - będzie na pewno drożej. Z pewnymi wyjątkami. Wciąż bardzo kiepsko wygląda rynek "dużych" mieszkań (i domów), czyli takich o powierzchni powyżej 80 m kw. Te niestety masowo zalegają u deweloperów. W związku z tym sądzę, że w tym segmencie rynku będzie można trafić naprawdę świetną okazję. Najszybciej będzie rosła cen mieszkań do ok. 50 m kw w dobrych lokalizacjach. Jeśli więc ktoś właśnie takiego lokalu szuka - radzę się mocno pośpieszyć.

Krzysztof Oppenheim

Oppenheim

źródło: interia.pl

PROGNOZY: W 2010 r. warto się spieszyć?

Nie trzeba być ekspertem, aby ocenić obecny rok jako niezwykle trudny zarówno w dziedzinie nieruchomości, jak i w branży finansowej. Co nas czeka w 2010 roku? Poniżej przedstawiamy opinie Krzysztofa Oppenheima, eksperta ds. kredytów hipotecznych na ten temat. Jak sprawdzić, czy ma rację? Wystarczy jeszcze raz zajrzeć do treści publikacji pod koniec 2010 roku.

Czy nieruchomości będą się lepiej sprzedawać? Czy będą dalej tanieć, czy wręcz przeciwnie? Jaką politykę przyjmą banki w kwestii kredytów hipotecznych? Jaka waluta zdominuje rynek?

Pytanie nr 1. Czy będzie łatwiej, czy trudniej uzyskać kredyt?

Na pewno łatwiej i to znacznie. Do gry wejdzie więcej banków, które znów zaczną rywalizować między sobą o klientów. Pojawią się więc oferty lepsze niż obecnie (niższe marże, mniejsze opłaty okołokredytowe, większa dostępność kredytów w walutach obcych). Ale na pewno sytuacja nie poprawi się znacząco, jeśli chodzi o badanie zdolności kredytowej. Duża grupa osób słabiej zarabiających, tak jak teraz nie ma szans na kredyt, tak też nie będzie ich miała w 2010 roku. Czekają nas więc - na pewno - zmiany na lepsze, ale nie w kwestii obniżania pułapu zdolności kredytowej.

Pytanie nr 2. Od kiedy będzie można liczyć na lepsze oferty?

Najwięcej zacznie się ich pojawiać pod koniec I kwartału 2010 r. Początek roku dla banków to okres ocen wyników za rok poprzedni (a te często będą słabiutkie) i czas na tworzenie polityki na okres następny, w tym - przede wszystkim - szukanie dochodów. Bankowcy jednym chórem dojdą do wniosku, że wyniki są słabe, bo było za mało kredytów. Gdzie więc jest szansa na zarobek w tej dziedzinie? Oczywiście w "hipotece". Pożyczki gotówkowe już spłacają się bardzo słabo, a kredyty dla firm nie mają takiego "wzięcia" na rynku, jak hipoteczne.

Co więcej, kredyty na działalność gospodarczą wciąż przez niektóre banki uważane są za kredyty wysokiego ryzyka. A więc po raportach i naradach (styczeń - luty 2010 r.) na wiosnę na pewno będziemy mieli znowu rozkwit bankowości hipotecznej i walkę o udział w rynku.

Pytanie nr 3. Jaka waluta kredytu będzie najbardziej popularna?

To, na co klient zwraca największą uwagę przy porównywaniu ofert, to wysokość miesięcznej raty, którą będzie spłacał. Spójrzmy na temat walut z punktu widzenia bankowców. Wrócić na rynek kredytów hipotecznych jest łatwo, ale czym przyciągnąć kredytobiorców? Co zrobić, aby odświeżona oferta dobrze się sprzedawała? Kredytem w rodzimej walucie rynku na pewno nie podbijemy, więc pozostają waluty. A więc, po kolei: frank szwajcarski - NIE (odchodzi powoli do lamusa - waluta trudno dostępna w dobrej cenie na rynku międzybankowym), dolar amerykański - NIE (bo kurs dolara wobec złotówki i euro jest w dużym stopniu nieprzewidywalny), pozostaje - euro. Można na 90 proc. zakładać, że królem "hipotek" w 2010 r. stanie się kredyt we wspólnej walucie. W mojej opinii już pod koniec pierwszego półrocza 2010 r. będzie on najczęściej wybierany przez rodzimych kredytobiorców.

Pytanie nr 4. Na jakie marże można liczyć ubiegając się o kredyt w 2010 r.?

Banki, udzielając kredytów mają za zadanie na tym zarabiać, a koszt pieniądza na rynku międzybankowym obecnie jest (i pewno nie zmieni się to w przyszłym roku) znacznie wyższy niż w okresie "przed kryzysem". Nie liczmy zatem, że znowu pojawią się na rynku oferty kredytów hipotecznych z marżą poniżej 1 proc. Mniejsze pole do popisu dają bankowcom kredyty złotówkowe - jak nie ma spreadu (różnica pomiędzy kursem kupna (wypłaty) a sprzedaży (spłaty) zaciągniętego zobowiązania (kredytu walutowego) - red.), w trakcie spłaty bank zarabia tylko na marży. Uważam, że w tej sytuacji najniższe marże kredytów w złotych będą oscylować na poziomie 2 proc.-2,2 proc.

W dużo lepszej sytuacji będą te banki, które zdecydują się na sprzedaż kredytów w walutach obcych, w tym przede wszystkim w euro. Obecnie stosowane (i zaakceptowane przez rynek) "widełki kursowe", nazywane fachowo spreadem, to poziom 8-10 proc., czasem nawet więcej. Przy tak gigantycznym dochodzie na kursach walut, banki na pewno sukcesywnie będą schodzić z marż. Ale też nie sądzę, aby w pierwszej połowie przyszłego roku spadły one poniżej 1,7 - 2 proc.

Nawet przy marży (przy kredycie w euro) na poziomie 2 proc. dostaniemy kredyt z oprocentowaniem poniżej 3 proc., co będzie powodowało bardzo znaczące oszczędności przy każdej racie (kredyt w rodzimej walucie będzie kosztował od 6 proc. do 7 proc.). Jeśli banki zauważą, że przyszłość "hipotek" to kredyty walutowe, utrzyma się też tendencja stopniowego obniżania marż, a wtedy, pewnie pod koniec 2010 r., marże przy kredycie w euro na poziomie 1,5-1,7 proc. będą uznawane za dość normalne.

Pytanie nr 5. Co z "Rodziną na Swoim"? Czy kredyt dalej będzie u nas tak poszukiwany, jak obecnie?

Bardzo liczę, że ktoś w końcu policzy koszty tej akcji (dla budżetu) i kredyt z dopłatą zostanie całkowicie wycofany ze sprzedaży. Na razie widać tylko powszechną radość, że liczba udzielanych kredytów w tej formie stale rośnie. Na pewno w roku bieżącym 31 000 szczęśliwców obdarowanych zostanie przez nasz hojny rząd kwotą ok. 100 000 zł. Obdarowanych właściwie za nic.

Miejmy nadzieję, że w końcu rządowy kurek z kosztownymi prezentami, jakimi są te kredyty, zostanie zakręcony, ponieważ obdarowanymi tak hojnie z państwowej kasy są - bardzo często - osoby zamożne. A z drugiej strony z braku kasy zamyka się szpitale, a oprócz służby zdrowia pewnie wkrótce rozłoży się na łopatki państwowe szkolnictwo (też ze względu na "cięcia" budżetowe na edukację i głodowe pensje dla nauczycieli z sektora publicznego).

Pytanie nr 6. Czy rynek nieruchomości się ożywi?

Oczywiście. Skoro będzie dużo łatwiej z kredytami, będzie też dużo więcej kupujących. Poza tym w ostatnich miesiącach znacznie poprawiły się tzw. nastroje społeczne, głównie w związku z tym, o czym informują nas wszystkie media: kryzys już za nami. Co prawda wcześniej - z tego samego źródła - płynęły informacje, że czeka nas na pewno bliska katastrofa i wszyscy pójdziemy z torbami, no ale to było przecież ponad rok temu...

Pytanie nr 7. Czy mieszkania będą tanieć?

Jak mogą tanieć, skoro na rynek szturmem wrócą kupujący, a deweloperzy przez długi okres pauzowali i nie rozpoczynali nowych inwestycji? Wniosek - będzie na pewno drożej. Z pewnymi wyjątkami. Wciąż bardzo kiepsko wygląda rynek "dużych" mieszkań (i domów), czyli takich o powierzchni powyżej 80 m kw. Te niestety masowo zalegają u deweloperów. W związku z tym sądzę, że w tym segmencie rynku będzie można trafić naprawdę świetną okazję. Najszybciej będzie rosła cen mieszkań do ok. 50 m kw w dobrych lokalizacjach. Jeśli więc ktoś właśnie takiego lokalu szuka - radzę się mocno pośpieszyć.

Krzysztof Oppenheim

Oppenheim

źródło: interia.pl

Domy będą coraz tańsze?

W ciągu ostatnich 3 miesięcy w większości dużych miast ceny domów, o powierzchni do 200 metrów kwadratowych, uległy kolejnym obniżkom. W Lublinie są tańsze o 4,9 proc. niż w III kwartale, w Krakowie o 4,4 proc., we Wrocławiu o 2,9 proc., w Łodzi o 2,7 proc. w Warszawie o 2,1 proc. , w Białymstoku o 1 proc. W Poznaniu, Katowicach i Szczecinie średni koszt zakupu domu jest nieznacznie wyższy niż w III kwartale.

Domy, we wszystkich miastach poza Lublinem i Katowicami, zakończyły rok 2009 zauważalnym spadkiem średnich cen. Obniżki rozpoczęły się od I kwartału 2009, więc kilka miesięcy później niż w przypadku mieszkań. Procentowa skala obniżek cen domów w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i Białymstoku, która miała miejsce w ciągu 2009 roku, jest jednak porównywalna ze wskaźnikami spadku cen mieszkań na rynku wtórnym i oscyluje wokół 7 proc.

Oznacza to bezwzględne obniżki cen rzędu 70 tys. w Warszawie, 65 tys. we Wrocławiu, 45 tys. w Krakowie i 40 tys. w Białymstoku. Nieco mniej straciły na wartości domy w Łodzi (-1,8 proc.) i Poznaniu (-1,5 proc.), w Lublinie średnia cena nie zmieniła się, a wyjątkiem od reguły są Katowice, gdzie cena jest wyższa o niemal 10 proc. niż przed rokiem.

Dominujący na rynku trend spadkowy jest oczywiście spowodowany spadkiem popytu na nieruchomości, który to wynika z pogorszenia koniunktury gospodarczej i ograniczenia dostępu do kredytów. Dodatkowo nastąpił wzrostu podaży. W IV kwartale 2009 podaż domów o powierzchni do 200 metrów kwadratowych była o 36 proc. wyższa niż w IV kwartale 2008, a porównując rok 2008 z 2009 mamy do czynienia z niemal 30 proc. wzrostem liczy ofert domów na sprzedaż.


Expander.pl

Domy o powierzchni od 200 do 300 metrów kwadratowych

Duże domy o powierzchni powyżej 200 metrów kwadratowych od IV kwartału 2008 nie potaniały jedynie w Katowicach i Lublinie, gdzie pozostają na poziomie porównywalnym z zeszłym rokiem. W pozostałych miastach dom można kupić taniej, najmniejsze obniżki dotyczą Warszawy, gdzie ceny spadły o 2,5 proc., Szczecina 3,2 proc. i Krakowa 3,4 proc.

We Wrocławiu i Poznaniu ceny są niższe o ponad 7 proc., a w Łodzi aż o 12 proc. Przyczyny obniżek są analogiczne jak w przypadku całego rynku nieruchomości. Dodatkowo domy jednorodzinne o powierzchni powyżej 200 metrów to jeden z najdroższych segmentów rynku mieszkaniowego, na którym popyt z natury rzeczy jest niewielki. W rezultacie w chwili obecnej nierzadko oferty sprzedaży domów pozostają aktualne przez wiele miesięcy, a aby doprowadzić do sfinalizowania transakcji niezbędny jest upust w stosunku do ceny ofertowej rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych.


Expander.pl

Prognoza na rok 2010

Według prognoz statystycznych, przygotowanych na podstawie danych z ostatnich dwóch lat, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest dalszy spadek cen domów. W przypadku domów do 200 metrów, w najbliższym półroczu możliwe są spadki rzędu 5-8 proc. w Warszawie, Wrocławiu czy Krakowie. Natomiast w Poznaniu, Białymstoku, Łodzi czy Lublinie ceny powinny kształtować się na poziomie porównywalnym do obecnego.

W przypadku dużych domów, o powierzchni powyżej 200 metrów kwadratowych trend spadkowy jest również najbardziej prawdopodobnym zjawiskiem. Podaż w przypadku tego typu nieruchomości wzrosła o 13 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, więc nie tak drastycznie jak w przypadku mieszkań, czy małych domów.

Główną przyczyną obniżek będzie niewielki popyt. Recesja w większości gospodarek światowych, mimo niezłej kondycji polskiej gospodarki, w największym stopniu wpływa na możliwości i skłonność do wydatków w grupie osób z wysokimi i bardzo wysokimi dochodami, czyli wśród potencjalnych nabywców dużych domów.

Często są oni bowiem pracownikami globalnych firm lub prowadzą interesy za granicą. Z drugiej strony tzw. "dołek" jest najlepszym momentem na kupowanie. Być może niższe ceny, większe możliwości wyboru oraz negocjacji cen będą bodźcem do kupowania.

 

 

źródło informacji: Expander.pl

Domy będą coraz tańsze?

W ciągu ostatnich 3 miesięcy w większości dużych miast ceny domów, o powierzchni do 200 metrów kwadratowych, uległy kolejnym obniżkom. W Lublinie są tańsze o 4,9 proc. niż w III kwartale, w Krakowie o 4,4 proc., we Wrocławiu o 2,9 proc., w Łodzi o 2,7 proc. w Warszawie o 2,1 proc. , w Białymstoku o 1 proc. W Poznaniu, Katowicach i Szczecinie średni koszt zakupu domu jest nieznacznie wyższy niż w III kwartale.

Domy, we wszystkich miastach poza Lublinem i Katowicami, zakończyły rok 2009 zauważalnym spadkiem średnich cen. Obniżki rozpoczęły się od I kwartału 2009, więc kilka miesięcy później niż w przypadku mieszkań. Procentowa skala obniżek cen domów w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie i Białymstoku, która miała miejsce w ciągu 2009 roku, jest jednak porównywalna ze wskaźnikami spadku cen mieszkań na rynku wtórnym i oscyluje wokół 7 proc.

Oznacza to bezwzględne obniżki cen rzędu 70 tys. w Warszawie, 65 tys. we Wrocławiu, 45 tys. w Krakowie i 40 tys. w Białymstoku. Nieco mniej straciły na wartości domy w Łodzi (-1,8 proc.) i Poznaniu (-1,5 proc.), w Lublinie średnia cena nie zmieniła się, a wyjątkiem od reguły są Katowice, gdzie cena jest wyższa o niemal 10 proc. niż przed rokiem.

Dominujący na rynku trend spadkowy jest oczywiście spowodowany spadkiem popytu na nieruchomości, który to wynika z pogorszenia koniunktury gospodarczej i ograniczenia dostępu do kredytów. Dodatkowo nastąpił wzrostu podaży. W IV kwartale 2009 podaż domów o powierzchni do 200 metrów kwadratowych była o 36 proc. wyższa niż w IV kwartale 2008, a porównując rok 2008 z 2009 mamy do czynienia z niemal 30 proc. wzrostem liczy ofert domów na sprzedaż.


Expander.pl

Domy o powierzchni od 200 do 300 metrów kwadratowych

Duże domy o powierzchni powyżej 200 metrów kwadratowych od IV kwartału 2008 nie potaniały jedynie w Katowicach i Lublinie, gdzie pozostają na poziomie porównywalnym z zeszłym rokiem. W pozostałych miastach dom można kupić taniej, najmniejsze obniżki dotyczą Warszawy, gdzie ceny spadły o 2,5 proc., Szczecina 3,2 proc. i Krakowa 3,4 proc.

We Wrocławiu i Poznaniu ceny są niższe o ponad 7 proc., a w Łodzi aż o 12 proc. Przyczyny obniżek są analogiczne jak w przypadku całego rynku nieruchomości. Dodatkowo domy jednorodzinne o powierzchni powyżej 200 metrów to jeden z najdroższych segmentów rynku mieszkaniowego, na którym popyt z natury rzeczy jest niewielki. W rezultacie w chwili obecnej nierzadko oferty sprzedaży domów pozostają aktualne przez wiele miesięcy, a aby doprowadzić do sfinalizowania transakcji niezbędny jest upust w stosunku do ceny ofertowej rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych.


Expander.pl

Prognoza na rok 2010

Według prognoz statystycznych, przygotowanych na podstawie danych z ostatnich dwóch lat, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest dalszy spadek cen domów. W przypadku domów do 200 metrów, w najbliższym półroczu możliwe są spadki rzędu 5-8 proc. w Warszawie, Wrocławiu czy Krakowie. Natomiast w Poznaniu, Białymstoku, Łodzi czy Lublinie ceny powinny kształtować się na poziomie porównywalnym do obecnego.

W przypadku dużych domów, o powierzchni powyżej 200 metrów kwadratowych trend spadkowy jest również najbardziej prawdopodobnym zjawiskiem. Podaż w przypadku tego typu nieruchomości wzrosła o 13 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, więc nie tak drastycznie jak w przypadku mieszkań, czy małych domów.

Główną przyczyną obniżek będzie niewielki popyt. Recesja w większości gospodarek światowych, mimo niezłej kondycji polskiej gospodarki, w największym stopniu wpływa na możliwości i skłonność do wydatków w grupie osób z wysokimi i bardzo wysokimi dochodami, czyli wśród potencjalnych nabywców dużych domów.

Często są oni bowiem pracownikami globalnych firm lub prowadzą interesy za granicą. Z drugiej strony tzw. "dołek" jest najlepszym momentem na kupowanie. Być może niższe ceny, większe możliwości wyboru oraz negocjacji cen będą bodźcem do kupowania.

 

 

źródło informacji: Expander.pl

Uwaga na kontrole okresowe

Kontrolę stanu technicznego obiektów budowlanych mogą przeprowadzać wyłącznie osoby posiadające uprawnienia budowlane w odpowiedniej specjalności i odpowiednim zakresie.
Nie dotyczy to jednak kontroli instalacji elektrycznych, piorunochronnych, gazowych i urządzeń chłodniczych - w pewnej mierze - przewodów kominowych, a także jednorazowej kontroli instalacji grzewczej z kotłem.

W zależności od przedmiotu okresowej kontroli, upoważnioną do jej dokonania będzie osoba, która dysponuje uprawnieniami do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno - budowlanej, bądź uprawnieniami do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi w specjalności instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń cieplnych, wentylacyjnych, gazowych, wodociągowych i kanalizacyjnych, a także uprawnieniami budowlanymi do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi w specjalności instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń elektrycznych elektroenergetycznych w zależności od zakresu posiadanych uprawnień. Wykaz wszystkich specjalności i specjalizacji techniczno-budowlanych wyodrębnionych w specjalnościach budowlanych określa rozporządzenie Ministra Transportu i Budownictwa z dnia 28 kwietnia 2006 r. w sprawie samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie (Dz. U. Nr 83, poz. 578).

Art. 104 ustawy - Prawo budowlane twierdza poszanowanie praw nabytych, deklarując, że nie ulega zmianie zakres uprawnień budowlanych nabytych pod rządami poprzednio obowiązujących przepisów. Oznacza to, że uprawnionymi do dokonywania okresowych kontroli będą również osoby, które nabyły wymagane kwalifikacje przed wejściem w życie obecnie obowiązującej ustawy - Prawo budowlane. Posiadanie tylko i wyłącznie uprawnień w specjalności konstrukcyjno - budowlanej nie będzie upoważniało do przeprowadzania okresowej kontroli wszystkich elementów budynku wymienionych w art. 62 ust. 1 ustawy - Prawo budowlane. Decyzja o nadaniu uprawnień budowlanych lub o stwierdzeniu posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie określa każdorazowo zakres prac projektowych lub robót budowlanych w danej specjalności, do których uprawniona jest dana osoba. Wobec powyższego zakres uprawnień budowlanych należy odczytywać zgodnie z treścią decyzji o ich nadaniu. Obecnie, zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami ustawy z dnia 15 grudnia 2000 r. o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów - w sprawie tej należy zwracać się do właściwej izby samorządu zawodowego.

Osoba, która dokonuje kontroli okresowych bez odpowiednich uprawnień lub prawa wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie poświadczonego aktualnym zaświadczeniem o przynależności do izby samorządu zawodowego, naraża się na poniesienie odpowiedzialności karnej za swoje działania, tzn. podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Zgodnie z art. 93 pkt 9a ustawy - Prawo budowlane - w ramach odpowiedzialności karnej karze grzywny także podlega ten, kto wykonując czynności kontrolne, nie spełnia obowiązku przesłania protokołu, o którym mowa w art. 70 ust. 2. Przepis ten stanowi o ciążącym na właścicielu, zarządcy lub użytkowniku obiektu budowlanego obowiązku w zakresie napraw określonych w przepisach odrębnych bądź umowach. Osoba dokonująca kontroli jest zobowiązana bezzwłocznie przesłać kopię tego protokołu do właściwego organu.

Dodatkowo należy podkreślić, że osoby wykonujące samodzielne funkcje techniczne w budownictwie, które dopuściły się występków lub wykroczeń, określonych ustawą, zostały ukarane w związku z wykonywaniem samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie, bądź wskutek rażących błędów lub zaniedbań, spowodowały zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia lub środowiska albo znaczne szkody materialne lub nie spełniają lub spełniają niedbale swoje obowiązki - podlegają odpowiedzialności zawodowej w budownictwie. Postępowanie w sprawie odpowiedzialności zawodowej w budownictwie wszczynane jest na wniosek organu nadzoru budowlanego, właściwego dla miejsca popełnienia czynu lub stwierdzającego popełnienie czynu, złożony po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego. W myśl art. 98 ustawy - Prawo budowlane w sprawach odpowiedzialności zawodowej w budownictwie orzekają organy samorządu zawodowego.

Ponadto - sankcjom wskazanym w przepisach karnych ustawy - Prawo budowlane mogą podlegać także właściciele i zarządcy obiektu budowlanego, na których zostały nałożone obowiązki w zakresie przeprowadzania okresowych kontroli. Zgodnie z art. 91a ustawy - Prawo budowlane, kto nie spełnia obowiązku utrzymania obiektu budowlanego w należytym stanie technicznym, użytkuje obiekt w sposób niezgodny z przepisami lub nie zapewnia bezpieczeństwa użytkowania obiektu budowlanego, podlega grzywnie nie mniejszej niż 100 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Natomiast karze aresztu albo karze ograniczenia wolności, albo karze grzywny podlega ten, kto nie spełnia obowiązku usunięcia stwierdzonych uszkodzeń lub uzupełnienia braków, mogących spowodować niebezpieczeństwo dla ludzi lub mienia bądź zagrożenie środowiska. Karze grzywny - zgodnie z art. 93 pkt 8 ustawy - Prawo budowlane podlega ten, kto nie zapewnia poddania obiektu okresowym kontrolom podlega karze grzywny.

www.SerwisPrawa.pl

źródło informacji: SerwisPrawa

Uwaga na kontrole okresowe

Kontrolę stanu technicznego obiektów budowlanych mogą przeprowadzać wyłącznie osoby posiadające uprawnienia budowlane w odpowiedniej specjalności i odpowiednim zakresie.
Nie dotyczy to jednak kontroli instalacji elektrycznych, piorunochronnych, gazowych i urządzeń chłodniczych - w pewnej mierze - przewodów kominowych, a także jednorazowej kontroli instalacji grzewczej z kotłem.

W zależności od przedmiotu okresowej kontroli, upoważnioną do jej dokonania będzie osoba, która dysponuje uprawnieniami do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno - budowlanej, bądź uprawnieniami do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi w specjalności instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń cieplnych, wentylacyjnych, gazowych, wodociągowych i kanalizacyjnych, a także uprawnieniami budowlanymi do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi w specjalności instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń elektrycznych elektroenergetycznych w zależności od zakresu posiadanych uprawnień. Wykaz wszystkich specjalności i specjalizacji techniczno-budowlanych wyodrębnionych w specjalnościach budowlanych określa rozporządzenie Ministra Transportu i Budownictwa z dnia 28 kwietnia 2006 r. w sprawie samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie (Dz. U. Nr 83, poz. 578).

Art. 104 ustawy - Prawo budowlane twierdza poszanowanie praw nabytych, deklarując, że nie ulega zmianie zakres uprawnień budowlanych nabytych pod rządami poprzednio obowiązujących przepisów. Oznacza to, że uprawnionymi do dokonywania okresowych kontroli będą również osoby, które nabyły wymagane kwalifikacje przed wejściem w życie obecnie obowiązującej ustawy - Prawo budowlane. Posiadanie tylko i wyłącznie uprawnień w specjalności konstrukcyjno - budowlanej nie będzie upoważniało do przeprowadzania okresowej kontroli wszystkich elementów budynku wymienionych w art. 62 ust. 1 ustawy - Prawo budowlane. Decyzja o nadaniu uprawnień budowlanych lub o stwierdzeniu posiadania przygotowania zawodowego do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie określa każdorazowo zakres prac projektowych lub robót budowlanych w danej specjalności, do których uprawniona jest dana osoba. Wobec powyższego zakres uprawnień budowlanych należy odczytywać zgodnie z treścią decyzji o ich nadaniu. Obecnie, zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami ustawy z dnia 15 grudnia 2000 r. o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów - w sprawie tej należy zwracać się do właściwej izby samorządu zawodowego.

Osoba, która dokonuje kontroli okresowych bez odpowiednich uprawnień lub prawa wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie poświadczonego aktualnym zaświadczeniem o przynależności do izby samorządu zawodowego, naraża się na poniesienie odpowiedzialności karnej za swoje działania, tzn. podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Zgodnie z art. 93 pkt 9a ustawy - Prawo budowlane - w ramach odpowiedzialności karnej karze grzywny także podlega ten, kto wykonując czynności kontrolne, nie spełnia obowiązku przesłania protokołu, o którym mowa w art. 70 ust. 2. Przepis ten stanowi o ciążącym na właścicielu, zarządcy lub użytkowniku obiektu budowlanego obowiązku w zakresie napraw określonych w przepisach odrębnych bądź umowach. Osoba dokonująca kontroli jest zobowiązana bezzwłocznie przesłać kopię tego protokołu do właściwego organu.

Dodatkowo należy podkreślić, że osoby wykonujące samodzielne funkcje techniczne w budownictwie, które dopuściły się występków lub wykroczeń, określonych ustawą, zostały ukarane w związku z wykonywaniem samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie, bądź wskutek rażących błędów lub zaniedbań, spowodowały zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia lub środowiska albo znaczne szkody materialne lub nie spełniają lub spełniają niedbale swoje obowiązki - podlegają odpowiedzialności zawodowej w budownictwie. Postępowanie w sprawie odpowiedzialności zawodowej w budownictwie wszczynane jest na wniosek organu nadzoru budowlanego, właściwego dla miejsca popełnienia czynu lub stwierdzającego popełnienie czynu, złożony po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego. W myśl art. 98 ustawy - Prawo budowlane w sprawach odpowiedzialności zawodowej w budownictwie orzekają organy samorządu zawodowego.

Ponadto - sankcjom wskazanym w przepisach karnych ustawy - Prawo budowlane mogą podlegać także właściciele i zarządcy obiektu budowlanego, na których zostały nałożone obowiązki w zakresie przeprowadzania okresowych kontroli. Zgodnie z art. 91a ustawy - Prawo budowlane, kto nie spełnia obowiązku utrzymania obiektu budowlanego w należytym stanie technicznym, użytkuje obiekt w sposób niezgodny z przepisami lub nie zapewnia bezpieczeństwa użytkowania obiektu budowlanego, podlega grzywnie nie mniejszej niż 100 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Natomiast karze aresztu albo karze ograniczenia wolności, albo karze grzywny podlega ten, kto nie spełnia obowiązku usunięcia stwierdzonych uszkodzeń lub uzupełnienia braków, mogących spowodować niebezpieczeństwo dla ludzi lub mienia bądź zagrożenie środowiska. Karze grzywny - zgodnie z art. 93 pkt 8 ustawy - Prawo budowlane podlega ten, kto nie zapewnia poddania obiektu okresowym kontrolom podlega karze grzywny.

www.SerwisPrawa.pl

źródło informacji: SerwisPrawa

Ważne dla najemców

Zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami najem zawarty na czas dłuższy niż lat dziesięć poczytuje się po upływie tego terminu za zawarty na czas nieoznaczony.
Przepis ten ma istotne znaczenie dla pewności w zakresie trwania stosunku najmu, ponieważ możliwość wypowiedzenia stosunku najmu kształtuje się różnie - w zależności od tego, czy mamy do czynienia ze stosunkiem najmu zawartym na czas oznaczony, czy nieoznaczony. W sytuacji, gdy czas trwania najmu nie jest oznaczony, zarówno wynajmujący, jak i najemca mogą wypowiedzieć najem z zachowaniem terminów umownych, a w ich braku z zachowaniem terminów ustawowych, które w przypadku, gdy czynsz jest płatny miesięcznie wynoszą, co do zasady jeden miesiąc, a w przypadku najmu lokalu, trzy miesiące. W związku z tym, gdy najem jest zawarty na czas nieoznaczony, wykluczone jest ograniczenie możliwości jego wypowiedzenia przez każdą ze stron w każdym czasie bez podania przyczyn. Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku najmu na czas oznaczony, który może zostać wypowiedziany, co do zasady, tylko w przypadkach określonych w umowie.

W dniu 23 grudnia 2009 roku Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy - Kodeks cywilny. Celem ustawy jest dostosowanie przepisu art. 661 ustawy - Kodeks cywilny do realiów gospodarczych, eliminując sztuczne ograniczenie możliwości zawierania przez przedsiębiorców umów najmu na czas oznaczony przekraczający dziesięć lat, w sytuacji, w której zawarcie umowy na czas oznaczony pozwala na zwiększenie trwałości stosunku najmu. W myśl art. 673 § 3 ustawy - Kodeks cywilny umowa taka może zostać wypowiedziana tylko w sytuacjach w niej określonych, dzięki czemu strony mogą z góry przewidzieć kiedy umowa najmu może ulec rozwiązaniu, jednocześnie uniemożliwiając jej wypowiedzenie w każdym czasie bez podania przyczyny.

W rezultacie, zawarcie umowy na czas oznaczony ułatwia oszacowanie opłacalności inwestycji. W obiektach użytkowych, które generują dochód właśnie w oparciu o umowy najmu, pewność z zakresie długotrwałego wynajęcia powierzchni określonej wielkości ma zasadnicze znaczenie dla właścicieli takich obiektów i pozwala im określić szacunkowe zyski oraz opłacalność nabycia/budowy takiego obiektu. Z drugiej strony, przedsiębiorcy będący najemcami, którzy ponoszą koszty na znalezienie odpowiedniego lokalu użytkowego, jego przystosowanie do własnych potrzeb oraz zorganizowanie w nim swego przedsiębiorstwa, niejednokrotnie dążą do zwiększenia trwałości stosunku najmu. Możliwość zawierania umów najmu na czas oznaczony do 30 lat jest obecnie poszukiwana przez obie strony stosunku najmu będące profesjonalistami i w związku z tym nie jest uzasadnione ograniczenie wprowadzone przez ustawodawcę, uniemożliwiające przedsiębiorcom zawieranie takich umów.

Postulowana zmiana ma dotyczyć jedynie profesjonalnych podmiotów, które miałyby możliwość zawarcia umowy najmu na czas oznaczony nie przekraczający 30 lat. Należy uwypuklić, iż podmioty takie mogłoby zgodnie ze swoją wolą ukształtować katalog okoliczności pozwalających na wcześniejsze rozwiązanie umowy najmu zawartej na czas oznaczony, bądź też poprzestać na zawarciu umowy najmu na czas oznaczony krótszy niż 30 lat. Zaproponowane brzmienie § 2 art. 661 ustawy - Kodeks cywilny wychodzi na przeciw wymogom obrotu gospodarczego.

www.SerwisPrawa.pl

źródło informacji: SerwisPrawa

Ważne dla najemców

Zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami najem zawarty na czas dłuższy niż lat dziesięć poczytuje się po upływie tego terminu za zawarty na czas nieoznaczony.
Przepis ten ma istotne znaczenie dla pewności w zakresie trwania stosunku najmu, ponieważ możliwość wypowiedzenia stosunku najmu kształtuje się różnie - w zależności od tego, czy mamy do czynienia ze stosunkiem najmu zawartym na czas oznaczony, czy nieoznaczony. W sytuacji, gdy czas trwania najmu nie jest oznaczony, zarówno wynajmujący, jak i najemca mogą wypowiedzieć najem z zachowaniem terminów umownych, a w ich braku z zachowaniem terminów ustawowych, które w przypadku, gdy czynsz jest płatny miesięcznie wynoszą, co do zasady jeden miesiąc, a w przypadku najmu lokalu, trzy miesiące. W związku z tym, gdy najem jest zawarty na czas nieoznaczony, wykluczone jest ograniczenie możliwości jego wypowiedzenia przez każdą ze stron w każdym czasie bez podania przyczyn. Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku najmu na czas oznaczony, który może zostać wypowiedziany, co do zasady, tylko w przypadkach określonych w umowie.

W dniu 23 grudnia 2009 roku Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy - Kodeks cywilny. Celem ustawy jest dostosowanie przepisu art. 661 ustawy - Kodeks cywilny do realiów gospodarczych, eliminując sztuczne ograniczenie możliwości zawierania przez przedsiębiorców umów najmu na czas oznaczony przekraczający dziesięć lat, w sytuacji, w której zawarcie umowy na czas oznaczony pozwala na zwiększenie trwałości stosunku najmu. W myśl art. 673 § 3 ustawy - Kodeks cywilny umowa taka może zostać wypowiedziana tylko w sytuacjach w niej określonych, dzięki czemu strony mogą z góry przewidzieć kiedy umowa najmu może ulec rozwiązaniu, jednocześnie uniemożliwiając jej wypowiedzenie w każdym czasie bez podania przyczyny.

W rezultacie, zawarcie umowy na czas oznaczony ułatwia oszacowanie opłacalności inwestycji. W obiektach użytkowych, które generują dochód właśnie w oparciu o umowy najmu, pewność z zakresie długotrwałego wynajęcia powierzchni określonej wielkości ma zasadnicze znaczenie dla właścicieli takich obiektów i pozwala im określić szacunkowe zyski oraz opłacalność nabycia/budowy takiego obiektu. Z drugiej strony, przedsiębiorcy będący najemcami, którzy ponoszą koszty na znalezienie odpowiedniego lokalu użytkowego, jego przystosowanie do własnych potrzeb oraz zorganizowanie w nim swego przedsiębiorstwa, niejednokrotnie dążą do zwiększenia trwałości stosunku najmu. Możliwość zawierania umów najmu na czas oznaczony do 30 lat jest obecnie poszukiwana przez obie strony stosunku najmu będące profesjonalistami i w związku z tym nie jest uzasadnione ograniczenie wprowadzone przez ustawodawcę, uniemożliwiające przedsiębiorcom zawieranie takich umów.

Postulowana zmiana ma dotyczyć jedynie profesjonalnych podmiotów, które miałyby możliwość zawarcia umowy najmu na czas oznaczony nie przekraczający 30 lat. Należy uwypuklić, iż podmioty takie mogłoby zgodnie ze swoją wolą ukształtować katalog okoliczności pozwalających na wcześniejsze rozwiązanie umowy najmu zawartej na czas oznaczony, bądź też poprzestać na zawarciu umowy najmu na czas oznaczony krótszy niż 30 lat. Zaproponowane brzmienie § 2 art. 661 ustawy - Kodeks cywilny wychodzi na przeciw wymogom obrotu gospodarczego.

www.SerwisPrawa.pl

źródło informacji: SerwisPrawa

Kto dokonuje napraw w mieszkaniu?

Źródłem wielu konfliktów pomiędzy lokatorem a właścicielem jest kwestia finansowania określonych prac w mieszkaniu będącym przedmiotem najmu. Obowiązki w tym zakresie regulować może umowa. W braku takich ustaleń zastosowanie znajdują odpowiednie przepisy prawa. Inaczej jednak wygląda to w ustawie o ochronie praw lokatorów, a inaczej w Kodeksie cywilnym. Szczegółowo…

Najczęściej najem lokalu służącego zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych podlega przepisom ustawy o ochronie praw lokatorów… Akt ten zawiera bardzo szczegółowy katalog praw i obowiązków właścicieli mieszkań oraz najemców. Ma on zastosowanie do stosunków najmu lokali mieszkalnych, o ile strony inaczej nie postanowią w umowie. Tego rodzaju dowolność nie istnieje jednak w przypadku najmu lokali wchodzących w skład publicznego zasobu mieszkaniowego, gdzie takie odstępstwa od przewidzianego ustawą rozkładu praw i obowiązków stron nie są możliwe.


(…) bądź tylko ogólnie

Inaczej jest w przypadku:

  • oddania do używania lokalu mieszkalnego, z którego właściciel przejściowo nie korzysta w całości lub w części w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych (tzw. najem okazjonalny) albo
     
  • gdy strony umowy najmu mieszkania zadecydują, że do ich praw i obowiązków związanych z utrzymaniem lokalu w stanie niepogorszonym oraz naprawami zastosowanie będą miały przepisy Kodeksu cywilnego.

Wówczas jednak strony winny mieć świadomość, że regulacje kodeksowe są w tym względzie dość skąpe i ogólne. Stanowią, iż wynajmujący zobowiązany jest do dokonania lub pokrycia napraw koniecznych, czyli takich, bez których rzecz nie nadawałaby się do umówionego użytku. Najemca powinien niezwłocznie powiadomić wynajmującego o zaistniałej potrzebie dokonania napraw i wyznaczyć mu odpowiedni termin na ich wykonanie. Po bezskutecznym upływie tego terminu może samodzielnie dokonać koniecznych napraw na koszt wynajmującego.

Zgodnie z Kodeksem cywilnym, wynajmującego nie obciążają natomiast drobne nakłady wynikające ze zwykłego używania rzeczy (które obowiązany jest ponosić najemca). Nie musi on też przywracać stanu poprzedniego najętej rzeczy, jeśli została ona zniszczona z powodu okoliczności, za które wynajmujący nie ponosi odpowiedzialności.

Do drobnych nakładów, które obciążają najemcę lokalu, należą w szczególności: drobne naprawy podłóg, drzwi i okien, malowanie ścian, podłóg oraz wewnętrznej strony drzwi wejściowych, jak również drobne naprawy instalacji i urządzeń technicznych, zapewniających korzystanie ze światła, ogrzewania lokalu, dopływu i odpływu wody.


Obowiązki właścicieli

Jak już wspomniano, ustawa o ochronie praw lokatorów reguluje obowiązki właściciela (wynajmującego) i lokatora (najemcy) w sposób dużo bardziej precyzyjny. Do powinności właściciela budynku należy zapewnienie sprawnego działania istniejących instalacji i urządzeń związanych z budynkiem umożliwiających najemcy korzystanie z wody, gazu, ciepła, energii elektrycznej, wind oraz innych instalacji i urządzeń stanowiących wyposażenie lokalu i budynku. Musi on także utrzymywać w należytym stanie oraz dokonywać napraw budynku oraz jego otoczenia czy też pomieszczeń i urządzeń budynku służących do wspólnego użytku mieszkańców. Najemca ma jednak obowiązek pokrycia strat powstałych z jego winy.

Powyższe obowiązki nie dotyczą osób, które wynajmują poszczególne mieszkanie czy mieszkania, lecz nie są właścicielem budynku. Wynajmujący lokal ma obowiązek dokonywać napraw lokalu, napraw lub wymiany instalacji i elementów wyposażenia technicznego w zakresie nieobciążającym najemcy, w szczególności:

  • napraw i wymiany wewnętrznych instalacji (wodociągowej, gazowej i ciepłej wody) - bez armatury i wyposażenia,
     
  • napraw i wymiany wewnętrznej instalacji kanalizacyjnej, centralnego ogrzewania wraz z grzejnikami, instalacji elektrycznej, anteny zbiorczej - z wyjątkiem osprzętu,
     
  • wymiany pieców grzewczych, stolarki okiennej i drzwiowej oraz podłóg, posadzek i wykładzin podłogowych, a także tynków.

Poza tym wynajmujący, który oddaje mieszkanie w najem po poprzednim najemcy, ma obowiązek wymienić zużyte elementy wyposażenia lokalu. Nie może unikać tych nakładów twierdząc, że odpowiedzialność za dewastację mieszkania ponosi poprzedni lokator, od którego może on przecież dochodzić naprawienia szkody.

Przed wydaniem lokalu najemcy strony winny sporządzić protokół określający stan techniczny i stopień zużycia znajdujących się w nim instalacji i urządzeń. Dokument ten stanowić będzie podstawę rozliczeń przy zwrocie lokalu.


Naprawy obciążające najemcę

Na najemcy ciąży przede wszystkim obowiązek utrzymywania lokalu oraz pomieszczeń, które ma prawo używać, we właściwym stanie technicznym i higieniczno-sanitarnym oraz przestrzegania porządku domowego. Powinien on również dbać i chronić przed uszkodzeniem lub dewastacją części budynku przeznaczone do wspólnego użytku (np. klatki schodowe, korytarze, windy).

Przepisy w sposób bardzo szczegółowy określają, co najemca ma obowiązek naprawiać oraz konserwować (m.in. podłogi, posadzki, płytki ścienne, okna i drzwi), a co również wymieniać (m.in. wbudowane meble, kuchnie, podgrzewacze wody, wanny, umywalki, baterie, inne urządzenia sanitarne, osprzęt i zabezpieczenia elektryczne z wyłączeniem jednak wymiany przewodów). Na najemcy spoczywa też obowiązek malowania, tapetowania, naprawy tynków i sufitów.

Po zakończeniu najmu i opróżnieniu lokalu najemca jest obowiązany odnowić lokal i dokonać w nim napraw. Powinien też zwrócić wynajmującemu równowartość zużytych elementów wyposażenia technicznego, które znajdowały się w lokalu w chwili wydania go najemcy (np. wanien, brodzików, zlewozmywaków i umywalek, baterii). Jeżeli jednak najemca dokona wymiany któregoś z tych elementów, wówczas może żądać od wynajmującego zwrotu kwoty odpowiadającej różnicy ich wartości, biorąc pod uwagę stan z chwili objęcia lokalu oraz z chwili jego opróżnienia.

Najemca, który ma zamiar dokonać ulepszeń, powinien uzyskać na nie zgodę wynajmującego wyrażoną w pisemnej umowie określającej sposób rozliczeń z tego tytułu.

Podstawa prawna:

  • ustawa z dnia 21.06.2001 r. o ochronie praw lokatorów... (Dz. U. z 2005 r. nr 31, poz. 266 ze zm.),
     
  • ustawa z dnia 23.04.1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. nr 16, poz. 93 ze zm.).

autor: Tomasz Konieczny
Gazeta Podatkowa Nr 621 z dnia 2009-12-21

GOFIN podpowiada

 

Źródło: interia.pl

Kto dokonuje napraw w mieszkaniu?

Źródłem wielu konfliktów pomiędzy lokatorem a właścicielem jest kwestia finansowania określonych prac w mieszkaniu będącym przedmiotem najmu. Obowiązki w tym zakresie regulować może umowa. W braku takich ustaleń zastosowanie znajdują odpowiednie przepisy prawa. Inaczej jednak wygląda to w ustawie o ochronie praw lokatorów, a inaczej w Kodeksie cywilnym. Szczegółowo…

Najczęściej najem lokalu służącego zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych podlega przepisom ustawy o ochronie praw lokatorów… Akt ten zawiera bardzo szczegółowy katalog praw i obowiązków właścicieli mieszkań oraz najemców. Ma on zastosowanie do stosunków najmu lokali mieszkalnych, o ile strony inaczej nie postanowią w umowie. Tego rodzaju dowolność nie istnieje jednak w przypadku najmu lokali wchodzących w skład publicznego zasobu mieszkaniowego, gdzie takie odstępstwa od przewidzianego ustawą rozkładu praw i obowiązków stron nie są możliwe.


(…) bądź tylko ogólnie

Inaczej jest w przypadku:

  • oddania do używania lokalu mieszkalnego, z którego właściciel przejściowo nie korzysta w całości lub w części w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych (tzw. najem okazjonalny) albo
     
  • gdy strony umowy najmu mieszkania zadecydują, że do ich praw i obowiązków związanych z utrzymaniem lokalu w stanie niepogorszonym oraz naprawami zastosowanie będą miały przepisy Kodeksu cywilnego.

Wówczas jednak strony winny mieć świadomość, że regulacje kodeksowe są w tym względzie dość skąpe i ogólne. Stanowią, iż wynajmujący zobowiązany jest do dokonania lub pokrycia napraw koniecznych, czyli takich, bez których rzecz nie nadawałaby się do umówionego użytku. Najemca powinien niezwłocznie powiadomić wynajmującego o zaistniałej potrzebie dokonania napraw i wyznaczyć mu odpowiedni termin na ich wykonanie. Po bezskutecznym upływie tego terminu może samodzielnie dokonać koniecznych napraw na koszt wynajmującego.

Zgodnie z Kodeksem cywilnym, wynajmującego nie obciążają natomiast drobne nakłady wynikające ze zwykłego używania rzeczy (które obowiązany jest ponosić najemca). Nie musi on też przywracać stanu poprzedniego najętej rzeczy, jeśli została ona zniszczona z powodu okoliczności, za które wynajmujący nie ponosi odpowiedzialności.

Do drobnych nakładów, które obciążają najemcę lokalu, należą w szczególności: drobne naprawy podłóg, drzwi i okien, malowanie ścian, podłóg oraz wewnętrznej strony drzwi wejściowych, jak również drobne naprawy instalacji i urządzeń technicznych, zapewniających korzystanie ze światła, ogrzewania lokalu, dopływu i odpływu wody.


Obowiązki właścicieli

Jak już wspomniano, ustawa o ochronie praw lokatorów reguluje obowiązki właściciela (wynajmującego) i lokatora (najemcy) w sposób dużo bardziej precyzyjny. Do powinności właściciela budynku należy zapewnienie sprawnego działania istniejących instalacji i urządzeń związanych z budynkiem umożliwiających najemcy korzystanie z wody, gazu, ciepła, energii elektrycznej, wind oraz innych instalacji i urządzeń stanowiących wyposażenie lokalu i budynku. Musi on także utrzymywać w należytym stanie oraz dokonywać napraw budynku oraz jego otoczenia czy też pomieszczeń i urządzeń budynku służących do wspólnego użytku mieszkańców. Najemca ma jednak obowiązek pokrycia strat powstałych z jego winy.

Powyższe obowiązki nie dotyczą osób, które wynajmują poszczególne mieszkanie czy mieszkania, lecz nie są właścicielem budynku. Wynajmujący lokal ma obowiązek dokonywać napraw lokalu, napraw lub wymiany instalacji i elementów wyposażenia technicznego w zakresie nieobciążającym najemcy, w szczególności:

  • napraw i wymiany wewnętrznych instalacji (wodociągowej, gazowej i ciepłej wody) - bez armatury i wyposażenia,
     
  • napraw i wymiany wewnętrznej instalacji kanalizacyjnej, centralnego ogrzewania wraz z grzejnikami, instalacji elektrycznej, anteny zbiorczej - z wyjątkiem osprzętu,
     
  • wymiany pieców grzewczych, stolarki okiennej i drzwiowej oraz podłóg, posadzek i wykładzin podłogowych, a także tynków.

Poza tym wynajmujący, który oddaje mieszkanie w najem po poprzednim najemcy, ma obowiązek wymienić zużyte elementy wyposażenia lokalu. Nie może unikać tych nakładów twierdząc, że odpowiedzialność za dewastację mieszkania ponosi poprzedni lokator, od którego może on przecież dochodzić naprawienia szkody.

Przed wydaniem lokalu najemcy strony winny sporządzić protokół określający stan techniczny i stopień zużycia znajdujących się w nim instalacji i urządzeń. Dokument ten stanowić będzie podstawę rozliczeń przy zwrocie lokalu.


Naprawy obciążające najemcę

Na najemcy ciąży przede wszystkim obowiązek utrzymywania lokalu oraz pomieszczeń, które ma prawo używać, we właściwym stanie technicznym i higieniczno-sanitarnym oraz przestrzegania porządku domowego. Powinien on również dbać i chronić przed uszkodzeniem lub dewastacją części budynku przeznaczone do wspólnego użytku (np. klatki schodowe, korytarze, windy).

Przepisy w sposób bardzo szczegółowy określają, co najemca ma obowiązek naprawiać oraz konserwować (m.in. podłogi, posadzki, płytki ścienne, okna i drzwi), a co również wymieniać (m.in. wbudowane meble, kuchnie, podgrzewacze wody, wanny, umywalki, baterie, inne urządzenia sanitarne, osprzęt i zabezpieczenia elektryczne z wyłączeniem jednak wymiany przewodów). Na najemcy spoczywa też obowiązek malowania, tapetowania, naprawy tynków i sufitów.

Po zakończeniu najmu i opróżnieniu lokalu najemca jest obowiązany odnowić lokal i dokonać w nim napraw. Powinien też zwrócić wynajmującemu równowartość zużytych elementów wyposażenia technicznego, które znajdowały się w lokalu w chwili wydania go najemcy (np. wanien, brodzików, zlewozmywaków i umywalek, baterii). Jeżeli jednak najemca dokona wymiany któregoś z tych elementów, wówczas może żądać od wynajmującego zwrotu kwoty odpowiadającej różnicy ich wartości, biorąc pod uwagę stan z chwili objęcia lokalu oraz z chwili jego opróżnienia.

Najemca, który ma zamiar dokonać ulepszeń, powinien uzyskać na nie zgodę wynajmującego wyrażoną w pisemnej umowie określającej sposób rozliczeń z tego tytułu.

Podstawa prawna:

  • ustawa z dnia 21.06.2001 r. o ochronie praw lokatorów... (Dz. U. z 2005 r. nr 31, poz. 266 ze zm.),
     
  • ustawa z dnia 23.04.1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. nr 16, poz. 93 ze zm.).

autor: Tomasz Konieczny
Gazeta Podatkowa Nr 621 z dnia 2009-12-21

GOFIN podpowiada

 

Źródło: interia.pl

PROGNOZY: Uwaga na "świński dołek"

Deweloperzy posiadają spore zapasy mieszkań, a ich stopniowe upłynnianie trwać będzie zapewne cały 2010 r., co zniweluje częściowo skutki braku podaży nowych lokali.

Echo Investment planuje rozpocząć w 2010 roku 12 inwestycji mieszkaniowych w Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i we Wrocławiu (2.200 mieszkań o łącznej powierzchni 147.500 mkw. PUM). W tej chwili w ofercie dewelopera pozostało tylko kilka mieszkań. W 2011 roku spółka odda do użytku mieszkania o powierzchni 41.000 mkw., w 2012 27.000 mkw., w 2013 21.000 mkw. PUM, a w kolejnych dwóch latach po 30.000 mkw.

Marże spadną

Zakładane marże deweloperskie maja być nie mniejsze niz 25%. Echo jest kolejnym deweloperem zwiększającym tempo inwestycji w obszarze mieszkaniowym. Jeśli faktycznie szerszy rynek zareaguje w ten sam sposób co giełdowe firmy z branży, to od 2011 znów będziemy mieli do czynienia ze "świńskim dołkiem".

Po okresie hossy lat 2005-2007 (efekt niskiej podaży mieszkań) przyszło spowolnienie i spadek cen (m.in. wywołany silnie rosnąca podażą nowych lokali). Wielu deweloperów zawiesiło swoje projekty i w 2010 r. najprawdopodobniej znów będą na rynku niedobory gotowych mieszkań, co może doprowadzić do wzrostu cen. Skoro jednak wszyscy to wiedza i planują szybko reagować (startują zatem nowe inwestycje), począwszy od 2011 r. znów będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem przerostu podaży nad popytem i ponownej korekty cen. Oczywiście cykle te będą coraz krótsze i zapewne coraz mniej gwałtowne, jednak z uwagi na długość cyklu inwestycyjnego w budownictwie mieszkaniowym (ok. 2 lata), analogie do rynku mięsnego są dopuszczalne.

Podaż nad rynkiem

Przypominamy, że obecnie deweloperzy posiadają jeszcze spore zapasy mieszkań, a ich stopniowe upłynnianie trwać będzie zapewne cały 2010 r., co zniweluje częściowo skutki braku podaży nowych lokali. Deweloperzy liczą wiec, że począwszy od 2011 r. luka popytowa będzie już na tyle duża, że projekty wchodzące do sprzedaży będą łatwo sprzedawane, a ceny pójdą w górą. Skoro jednak wszyscy myślą w ten sam sposób, trudno naszym zdaniem oczekiwać silnego impulsu wzrostowego.

Bardziej realny scenariusz to lekka przewaga popytu w 2010 r. i szybkie odbudowywanie podaży począwszy od 2011 r. Najlepsza dla deweloperów jawi się wiec I poł. 2011 r. - kto w tym momencie będzie miał na rynku gotowe mieszkania, sprzedać je będzie najłatwiej. Potem dołącza się już konkurenci. (M. Sztabler)

*****

Liczba bankructw ogłoszonych w tym roku przez spółki budowlane będzie wyższa o ponad 30 proc. w porównani z 2008 r. Nic też nie wskazuje na to, by najbliższe miesiące były lepsze dla branży budowlanej.

Źródło: interia.pl

PROGNOZY: Uwaga na "świński dołek"

Deweloperzy posiadają spore zapasy mieszkań, a ich stopniowe upłynnianie trwać będzie zapewne cały 2010 r., co zniweluje częściowo skutki braku podaży nowych lokali.

Echo Investment planuje rozpocząć w 2010 roku 12 inwestycji mieszkaniowych w Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i we Wrocławiu (2.200 mieszkań o łącznej powierzchni 147.500 mkw. PUM). W tej chwili w ofercie dewelopera pozostało tylko kilka mieszkań. W 2011 roku spółka odda do użytku mieszkania o powierzchni 41.000 mkw., w 2012 27.000 mkw., w 2013 21.000 mkw. PUM, a w kolejnych dwóch latach po 30.000 mkw.

Marże spadną

Zakładane marże deweloperskie maja być nie mniejsze niz 25%. Echo jest kolejnym deweloperem zwiększającym tempo inwestycji w obszarze mieszkaniowym. Jeśli faktycznie szerszy rynek zareaguje w ten sam sposób co giełdowe firmy z branży, to od 2011 znów będziemy mieli do czynienia ze "świńskim dołkiem".

Po okresie hossy lat 2005-2007 (efekt niskiej podaży mieszkań) przyszło spowolnienie i spadek cen (m.in. wywołany silnie rosnąca podażą nowych lokali). Wielu deweloperów zawiesiło swoje projekty i w 2010 r. najprawdopodobniej znów będą na rynku niedobory gotowych mieszkań, co może doprowadzić do wzrostu cen. Skoro jednak wszyscy to wiedza i planują szybko reagować (startują zatem nowe inwestycje), począwszy od 2011 r. znów będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem przerostu podaży nad popytem i ponownej korekty cen. Oczywiście cykle te będą coraz krótsze i zapewne coraz mniej gwałtowne, jednak z uwagi na długość cyklu inwestycyjnego w budownictwie mieszkaniowym (ok. 2 lata), analogie do rynku mięsnego są dopuszczalne.

Podaż nad rynkiem

Przypominamy, że obecnie deweloperzy posiadają jeszcze spore zapasy mieszkań, a ich stopniowe upłynnianie trwać będzie zapewne cały 2010 r., co zniweluje częściowo skutki braku podaży nowych lokali. Deweloperzy liczą wiec, że począwszy od 2011 r. luka popytowa będzie już na tyle duża, że projekty wchodzące do sprzedaży będą łatwo sprzedawane, a ceny pójdą w górą. Skoro jednak wszyscy myślą w ten sam sposób, trudno naszym zdaniem oczekiwać silnego impulsu wzrostowego.

Bardziej realny scenariusz to lekka przewaga popytu w 2010 r. i szybkie odbudowywanie podaży począwszy od 2011 r. Najlepsza dla deweloperów jawi się wiec I poł. 2011 r. - kto w tym momencie będzie miał na rynku gotowe mieszkania, sprzedać je będzie najłatwiej. Potem dołącza się już konkurenci. (M. Sztabler)

*****

Liczba bankructw ogłoszonych w tym roku przez spółki budowlane będzie wyższa o ponad 30 proc. w porównani z 2008 r. Nic też nie wskazuje na to, by najbliższe miesiące były lepsze dla branży budowlanej.

Źródło: interia.pl

Nieruchomości: pośrednicy bez licencji

Rząd proponuje, by w sprzedaży nieruchomości mógł pomagać każdy, jeśli posiada odpowiednią polisę. Przygotowywany przez resort gospodarki projekt ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców znosi licencje zawodowe pośredników w obrocie nieruchomościami.

Osoby, które chciałyby się zająć pośrednictwem, będą musiały posiadać tylko polisę ubezpieczeniową odpowiedzialności cywilnej - OC. Jej minimalną wysokość ma określić odpowiednie rozporządzenie.

W dodatku - pisze "Rzeczpospolita" - pośredniczyć w transakcjach będą mogły również osoby bez OC, ale działające pod nadzorem ubezpieczonego przedsiębiorcy. Gazeta podkreśla, że jest to duże ułatwienie dla przyszłych pośredników, bo dziś by wykonywać ten zawód, trzeba legitymować się odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem oraz nie być karanym.

Według rządu brak obowiązkowych licencji na pewno doprowadzi do wzrostu konkurencji na rynku. Pośrednicy z kolei twierdzą, że zniesienie licencji i dopuszczenie do transakcji nieprzygotowanych osób zwiększy ryzyko tych transakcji.


Źródło: onet.pl

Nieruchomości: pośrednicy bez licencji

Rząd proponuje, by w sprzedaży nieruchomości mógł pomagać każdy, jeśli posiada odpowiednią polisę. Przygotowywany przez resort gospodarki projekt ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców znosi licencje zawodowe pośredników w obrocie nieruchomościami.

Osoby, które chciałyby się zająć pośrednictwem, będą musiały posiadać tylko polisę ubezpieczeniową odpowiedzialności cywilnej - OC. Jej minimalną wysokość ma określić odpowiednie rozporządzenie.

W dodatku - pisze "Rzeczpospolita" - pośredniczyć w transakcjach będą mogły również osoby bez OC, ale działające pod nadzorem ubezpieczonego przedsiębiorcy. Gazeta podkreśla, że jest to duże ułatwienie dla przyszłych pośredników, bo dziś by wykonywać ten zawód, trzeba legitymować się odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem oraz nie być karanym.

Według rządu brak obowiązkowych licencji na pewno doprowadzi do wzrostu konkurencji na rynku. Pośrednicy z kolei twierdzą, że zniesienie licencji i dopuszczenie do transakcji nieprzygotowanych osób zwiększy ryzyko tych transakcji.


Źródło: onet.pl

Kilka trudnych kroków w 2010 roku

Dwa tysiące albo i więcej można zaoszczędzić rzucając palenie. Drugie tyle renegocjując umowę najmu mieszkania. Najwięcej da się zyskać przechodząc na samozatrudnienie. To też ostatnie chwile na zakup mieszkania w ramach RnS. Oto garść trudnych postanowień na 2010 rok.
Jeśli zastanawiasz się właśnie, czy spłacić w całości zadłużenie na karcie kredytowej, której używałeś finansując przedświąteczne wydatki, to najlepiej zrobisz jeśli potniesz ją na kawałki w sylwestrową noc. To nie jest narzędzie dla Ciebie. Karta kredytowa jest bowiem właśnie narzędziem, którym należy posługiwać się w kontrolowany sposób – to jest spłacając całość zadłużenia w ostatnim możliwym terminie, bo tylko w ten sposób udaje się w pełni skorzystać z nieoprocentowanego kredytu. Jeśli ktoś nie potrafi skorzystać z dobrodziejstw karty, a zamiast tego płaci ciężkie odsetki od niespłaconego na czas kredytu, najlepiej zrobi czyniąc ważny krok do odzyskania kontroli nad swoimi finansami i  pozbędzie się karty kredytowej. Przynajmniej na jakiś czas.

Tańsze jest lepsze

Bez wątpienia osobie przyzwyczajonej do posiadania długu na karcie będzie trudno to uczynić. Nie jest łatwo spłacić kredyt z bieżących wpływów na konto. Być może warto w tym celu zaciągnąć kredyt ratalny. Może się wydawać, że to wejście z deszczu pod rynnę, ale kredyt spłacany w ratach po pierwsze mobilizuje do jego rzeczywistego spłacenia (a nie oszukiwania siebie samego, że zrobi się to w przyszłym miesiącu), po drugie zwykle jest też niżej oprocentowany. Rezygnując z długu na karcie kredytowej można oszczędzić kilkaset do nawet kilku tysięcy złotych rocznie – w zależności od tego jak duże jest saldo zadłużenia.

Spłata drogich zobowiązań finansowych to tylko pierwszy, a nie jedyny cel, który powinniśmy starać się zrealizować w przyszłym roku. Naturalnie, nie jest łatwo pozbyć się kredytów jeśli nie ma się na to środków (a z reguły ich brakuje). Należy jednak szukać optymalnych rozwiązań. Jeśli masz drogi kredyt gotówkowy (np. oprocentowany na ok. 15 proc. lub więcej) z pewnością znajdziesz dla niego tańszą alternatywę w innym banku. Zamiana kredytu w wysokości 5 tys. PLN oprocentowanego na 18 proc., na kredyt w tej samej wysokości oprocentowany na 12 proc. daje 300 PLN oszczędności rocznie. To mały krok, którego zrobienie wymaga sporo wysiłku (znalezienie odpowiedniej oferty, zebranie kompletu dokumentów), ale właśnie małymi krokami udaje się osiągać duże cele.

Planowanie to podstawa

Najważniejszym jest poprawa własnej sytuacji finansowej, a nie uda się jej osiągnąć bez planowania dochodów i wydatków. Po Nowym Roku zostanie kilka dni wolnego. Wykorzystaj godzinę lub dwie by nauczyć się planować swoje wydatki.

Najłatwiej wziąć kartkę papieru i podzielić ją na dwie części. Po jednej stronie zapisz jakich spodziewasz się dochodów w miesiącu i jakie miesięcznie masz zwykle wydatki – na czynsz, na media, na raty kredytów, na żywność, etc. Jeśli suma wydatków jest niższa od dochodów, spróbuj rozpisać także wydatki, które ponosisz dodatkowo w ciągu roku, a które niekoniecznie muszą pojawić się w comiesięcznym budżecie – będą to wyjazdy wakacyjne, składki na polisy ubezpieczeniowe, koszty planowanego remontu mieszkania, wydatki na prezenty czy rodzinne wydarzenia. Zastanów się, czy także te dodatkowe wydatki uda ci się pokryć z różnicy między dochodami a zwykłymi, comiesięcznymi wydatkami. Zapewne okaże się to niemożliwe – to znak, że powinieneś zacząć systematycznie oszczędzać pewne kwoty, po to, aby w odpowiednim momencie mieć środki na te niestandardowe wydatki. W przeciwnym razie – z braku oszczędności – pojawi się pokusa sięgnięcia po drogi bankowy kredyt.

Tworząc budżet nie tylko zdasz sobie sprawę z tego, jak rozchodzą się twoje pieniądze, ale także nauczysz się planować z wyprzedzeniem większe wydatki, co jest pierwszym krokiem do wyeliminowania drogich kredytów. Nade wszystko jednak, nauczysz się też systematycznie oszczędzać. Nawet drobne kwoty odkładane systematycznie przez dłuższy czas pozwolą na sfinansowanie relatywnie dużych wydatków. Na przykład kolejnych świąt Bożego Narodzenia bez sięgania po kredyt.

Od tej pory takie co miesięczne planowanie wydatków powinieneś robić regularnie, przynajmniej raz w miesiącu. Zdziwisz się jak łatwo w ten sposób uda się zapanować nad domowymi finansami.

Cięcia kosztów

Jeśli jednak okaże się, że twoje comiesięczne dochody nie wystarczają na pokrycie wydatków, będziesz zmuszony do dokonania cięć w swoim budżecie. Najważniejsze jest, abyś zrozumiał/a, że zaciąganie kredytu nie jest żadnym rozwiązaniem w tej sytuacji. Wręcz przeciwnie – jeśli nie stać Cię na utrzymanie stopy życiowej z bieżących dochodów, to tym bardziej nie będzie Cię na to stać po zaciągnięciu kredytu, ponieważ twoje comiesięczne wydatki dodatkowo się powiększą – o ratę kredytu bankowego.

Cięć wydatków można szukać w różny sposób. Pewne wydatki są sztywne – jak np. opłaty za mieszkanie, ale w każdej dziedzinie życia można szukać oszczędności i to często nie tracąc nic na jego jakości. Rachunki za energię obniżysz jeśli zaczniesz ją oszczędzać lub stawiając na energooszczędne rozwiązania. Rachunki za ciepło spadną, jeśli przykręcisz kaloryfery na czas nieobecności w domu, podobnie zużycie wody może być niższe jeśli korzysta się z niej bardziej racjonalnie.

Jeśli korzystasz z telewizji kablowej lub cyfrowej, a do tego z telefonu i Internetu, sprawdź czy Twój dostawca nie obniżył cen w ostatnim czasie dla nowych klientów. Jeśli to zrobił, a Ty płacisz wciąż według starego cennika – wymów mu umowę, choćby tylko po to, by następnego dnia podpisać nową na korzystniejszych dla siebie zasadach. Nie miej skrupułów. Żadna firma ich nie ma kiedy wysyła Ci fakturę do zapłacenia.

Jeśli wymówienie umowy jest niemożliwe (np. wciąż trwa okres promocji, w której bierzesz udział) poproś o wydłużenie terminu płatności. Przesunięcie terminu płatności choćby o siedem dni może dać spore oszczędności. W skali roku da to bowiem już 84 dni. Ponieważ czas i pieniądz to nierozerwalnie złączone pojęcia, przesunięcie dnia spłaty o tydzień każdego miesiąca da 1 proc. oszczędności jeśli płacisz gotówką, która może dzięki temu dłużej pracować na lokacie, lub nawet 4 proc. jeśli korzystasz z kredytu.

Zmień swój bank na tańszy. Mamy XXI wiek – czas sięgnąć po nowoczesne rozwiązania. Korzystanie z bankowości internetowej pozwoli obniżyć koszty rachunku bankowego nawet do zera złotych miesięcznie. W skali roku można w ten sposób zaoszczędzić kilkadziesiąt, a nawet ponad sto złotych i więcej.

Wachlarz cięć kosztów nie jest nieograniczony, ale z pewnością znajdziesz też inne możliwości ograniczenia wydatków, które nie wpłyną w wyraźny sposób na jakość Twojego życia, a może nawet ją poprawią.

Wyrzeczenia

Jeśli te proste zabiegi nie wystarczą, pora sięgnąć do silniejszego arsenału środków. Nie obędzie się jednak bez wyrzeczeń po Twojej stronie. Używki, rozrywka, formy spędzania wolnego czasu – być może trzeba będzie zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń, może nawet poszukać dodatkowego źródła dochodów „po godzinach”, żeby osiągnąć cel.

Papierosy – kup albo rzuć

Każdy kto próbował, a próbował chyba każdy kto palił, wie że jest to trudne zadanie. Jednak wysiłek wart jest podjęcia, a nagrodą jest nie tylko lepsze zdrowie, lecz także bonifikata finansowa. Jeśli palisz paczkę dziennie, zaoszczędzisz nawet 3,5 tys. złotych rocznie pozbywając się nałogu. Wystarczy na niezłe wakacje. Papierosy pali 10 milionów Polaków. Gdyby nie ten nałóg mielibyśmy jako naród nawet 3,5 mld zł rocznie więcej (na inne używki J).

Jeśli nie planujesz rzucenia palenia od Nowego Roku, zrób już teraz spory zapas. Od 1 stycznia w górę idzie akcyza na papierosy, a paczka podrożeje nawet o 5 proc.

Mieszkanie – teraz albo… później

Obecny moment sprzyja rozważaniom dotyczącym przeprowadzki. Jeśli wynajmujesz mieszkanie postaraj się renegocjować umowę. Ceny najmu mieszkań spadają od miesięcy, ponieważ oferta rynkowa jest obecnie bardzo bogata. Okres zimowy dodatkowo sprzyja takim negocjacjom. Właściciel mieszkania ma świadomość, że w tym czasie trudno mu będzie znaleźć nowego lokatora. Być może uda Ci się urwać stówę lub dwie z miesięcznego czynszu. A to 1,2-2,4 tys. złotych rocznie.

Jeśli zamierzasz zmienić mieszkanie na większe, to teraz jest na to dobry moment. Posiadacze dużych (powyżej 80 m2) mieszkań mają duże problemy z ich sprzedażą, dzięki czemu wybór jest duży, a ceny niskie i podatne na negocjacje.

Jeśli zamierzasz skorzystać z pomocy państwa w spłacie kredytu zaciągniętego w ramach programu Rodzina na Swoim, to nie masz dużo czasu. Od drugiego kwartału limity obowiązujące w ramach programu zostaną zapewne obniżone, więc wybór mieszkań może zostać ograniczony (choć będzie się różnić w zależności od miast). Z drugiej strony, jeśli jesteś singlem, to warto wstrzymać się z transakcją zakupu pierwszego mieszkania. Program RnS ma zostać znowelizowany, a ze wsparcia państwa – wedle zapowiedzi prasowych – będą  mogły korzystać także osoby samotne. W najbliższych miesiącach ceny mieszkań raczej nie wzrosną, zatem warto wstrzymać się kilka miesięcy z transakcją, jeśli ma to oznaczać darmowe wsparcie w spłacie kredytu.

Zwiększ dochody

To najtrudniejsza część planu na przyszły rok. Gospodarka podnosi się powoli, wnioski o podwyżki dla pracowników trafiają z reguły do szuflady, albo nawet niżej. Żeby zwiększyć dochody trzeba podjąć decyzję albo o zmianie pracy, albo o poszukaniu dodatkowego zajęcia. Trudno jednak uogólniać i wskazać jednoznacznie, czy masz takie możliwości. Warto się nad tym zastanowić.

Być może w ramach wykonywanej pracy możesz przejść na samozatrudnienie? Zakładając własną firmę i świadcząc usługi nawet dla obecnego pracodawcy zaoszczędzisz na składkach ZUS, a także na podatkach. Co prawda nie będziesz mógł od razu wybrać podatku liniowego, ale efektywna stopa podatkowa płacona przez drobnych przedsiębiorców i tak jest niższa niż pracowników na etatach, ponieważ w koszt prowadzenia działalności można wpisać np. faktury za telefon czy rachunki za paliwo. Oczywiście taka decyzja powinna być przemyślana. Pamiętaj jednak – choć państwo nie patrzy na to przychylnie – zakładanie jednoosobowej działalności i świadczenie usług dla obecnego pracodawcy nie jest nielegalne. A posiadając firmę będzie ci łatwiej o dodatkowe dochody z drobnych nawet usług dla innych firm, czy choćby sąsiadów i znajomych. Takich mikroprzedsiębiorstw w Polsce jest już ponad dwa miliony i każdego roku jest ich więcej – to najlepszy dowód na słuszność decyzji o założeniu własnej firmy.

Determinacji i wiary

Tego życzę Ci w Nowym Roku w realizacji podjętych postanowień. Jeśli niektóre z nich wydają Ci się zbyt trudne, w pierwszej kolejności zajmij się najłatwiejszymi w realizacji. Pomoże Ci to uwierzyć, że zmiany są możliwe. Z jednego jednak nie rezygnuj – z planowania wydatków. To najważniejszy krok do kontrolowania domowych finansów.

Szczęśliwego Nowego Roku

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.

Źródło: onet.pl

Kilka trudnych kroków w 2010 roku

Dwa tysiące albo i więcej można zaoszczędzić rzucając palenie. Drugie tyle renegocjując umowę najmu mieszkania. Najwięcej da się zyskać przechodząc na samozatrudnienie. To też ostatnie chwile na zakup mieszkania w ramach RnS. Oto garść trudnych postanowień na 2010 rok.
Jeśli zastanawiasz się właśnie, czy spłacić w całości zadłużenie na karcie kredytowej, której używałeś finansując przedświąteczne wydatki, to najlepiej zrobisz jeśli potniesz ją na kawałki w sylwestrową noc. To nie jest narzędzie dla Ciebie. Karta kredytowa jest bowiem właśnie narzędziem, którym należy posługiwać się w kontrolowany sposób – to jest spłacając całość zadłużenia w ostatnim możliwym terminie, bo tylko w ten sposób udaje się w pełni skorzystać z nieoprocentowanego kredytu. Jeśli ktoś nie potrafi skorzystać z dobrodziejstw karty, a zamiast tego płaci ciężkie odsetki od niespłaconego na czas kredytu, najlepiej zrobi czyniąc ważny krok do odzyskania kontroli nad swoimi finansami i  pozbędzie się karty kredytowej. Przynajmniej na jakiś czas.

Tańsze jest lepsze

Bez wątpienia osobie przyzwyczajonej do posiadania długu na karcie będzie trudno to uczynić. Nie jest łatwo spłacić kredyt z bieżących wpływów na konto. Być może warto w tym celu zaciągnąć kredyt ratalny. Może się wydawać, że to wejście z deszczu pod rynnę, ale kredyt spłacany w ratach po pierwsze mobilizuje do jego rzeczywistego spłacenia (a nie oszukiwania siebie samego, że zrobi się to w przyszłym miesiącu), po drugie zwykle jest też niżej oprocentowany. Rezygnując z długu na karcie kredytowej można oszczędzić kilkaset do nawet kilku tysięcy złotych rocznie – w zależności od tego jak duże jest saldo zadłużenia.

Spłata drogich zobowiązań finansowych to tylko pierwszy, a nie jedyny cel, który powinniśmy starać się zrealizować w przyszłym roku. Naturalnie, nie jest łatwo pozbyć się kredytów jeśli nie ma się na to środków (a z reguły ich brakuje). Należy jednak szukać optymalnych rozwiązań. Jeśli masz drogi kredyt gotówkowy (np. oprocentowany na ok. 15 proc. lub więcej) z pewnością znajdziesz dla niego tańszą alternatywę w innym banku. Zamiana kredytu w wysokości 5 tys. PLN oprocentowanego na 18 proc., na kredyt w tej samej wysokości oprocentowany na 12 proc. daje 300 PLN oszczędności rocznie. To mały krok, którego zrobienie wymaga sporo wysiłku (znalezienie odpowiedniej oferty, zebranie kompletu dokumentów), ale właśnie małymi krokami udaje się osiągać duże cele.

Planowanie to podstawa

Najważniejszym jest poprawa własnej sytuacji finansowej, a nie uda się jej osiągnąć bez planowania dochodów i wydatków. Po Nowym Roku zostanie kilka dni wolnego. Wykorzystaj godzinę lub dwie by nauczyć się planować swoje wydatki.

Najłatwiej wziąć kartkę papieru i podzielić ją na dwie części. Po jednej stronie zapisz jakich spodziewasz się dochodów w miesiącu i jakie miesięcznie masz zwykle wydatki – na czynsz, na media, na raty kredytów, na żywność, etc. Jeśli suma wydatków jest niższa od dochodów, spróbuj rozpisać także wydatki, które ponosisz dodatkowo w ciągu roku, a które niekoniecznie muszą pojawić się w comiesięcznym budżecie – będą to wyjazdy wakacyjne, składki na polisy ubezpieczeniowe, koszty planowanego remontu mieszkania, wydatki na prezenty czy rodzinne wydarzenia. Zastanów się, czy także te dodatkowe wydatki uda ci się pokryć z różnicy między dochodami a zwykłymi, comiesięcznymi wydatkami. Zapewne okaże się to niemożliwe – to znak, że powinieneś zacząć systematycznie oszczędzać pewne kwoty, po to, aby w odpowiednim momencie mieć środki na te niestandardowe wydatki. W przeciwnym razie – z braku oszczędności – pojawi się pokusa sięgnięcia po drogi bankowy kredyt.

Tworząc budżet nie tylko zdasz sobie sprawę z tego, jak rozchodzą się twoje pieniądze, ale także nauczysz się planować z wyprzedzeniem większe wydatki, co jest pierwszym krokiem do wyeliminowania drogich kredytów. Nade wszystko jednak, nauczysz się też systematycznie oszczędzać. Nawet drobne kwoty odkładane systematycznie przez dłuższy czas pozwolą na sfinansowanie relatywnie dużych wydatków. Na przykład kolejnych świąt Bożego Narodzenia bez sięgania po kredyt.

Od tej pory takie co miesięczne planowanie wydatków powinieneś robić regularnie, przynajmniej raz w miesiącu. Zdziwisz się jak łatwo w ten sposób uda się zapanować nad domowymi finansami.

Cięcia kosztów

Jeśli jednak okaże się, że twoje comiesięczne dochody nie wystarczają na pokrycie wydatków, będziesz zmuszony do dokonania cięć w swoim budżecie. Najważniejsze jest, abyś zrozumiał/a, że zaciąganie kredytu nie jest żadnym rozwiązaniem w tej sytuacji. Wręcz przeciwnie – jeśli nie stać Cię na utrzymanie stopy życiowej z bieżących dochodów, to tym bardziej nie będzie Cię na to stać po zaciągnięciu kredytu, ponieważ twoje comiesięczne wydatki dodatkowo się powiększą – o ratę kredytu bankowego.

Cięć wydatków można szukać w różny sposób. Pewne wydatki są sztywne – jak np. opłaty za mieszkanie, ale w każdej dziedzinie życia można szukać oszczędności i to często nie tracąc nic na jego jakości. Rachunki za energię obniżysz jeśli zaczniesz ją oszczędzać lub stawiając na energooszczędne rozwiązania. Rachunki za ciepło spadną, jeśli przykręcisz kaloryfery na czas nieobecności w domu, podobnie zużycie wody może być niższe jeśli korzysta się z niej bardziej racjonalnie.

Jeśli korzystasz z telewizji kablowej lub cyfrowej, a do tego z telefonu i Internetu, sprawdź czy Twój dostawca nie obniżył cen w ostatnim czasie dla nowych klientów. Jeśli to zrobił, a Ty płacisz wciąż według starego cennika – wymów mu umowę, choćby tylko po to, by następnego dnia podpisać nową na korzystniejszych dla siebie zasadach. Nie miej skrupułów. Żadna firma ich nie ma kiedy wysyła Ci fakturę do zapłacenia.

Jeśli wymówienie umowy jest niemożliwe (np. wciąż trwa okres promocji, w której bierzesz udział) poproś o wydłużenie terminu płatności. Przesunięcie terminu płatności choćby o siedem dni może dać spore oszczędności. W skali roku da to bowiem już 84 dni. Ponieważ czas i pieniądz to nierozerwalnie złączone pojęcia, przesunięcie dnia spłaty o tydzień każdego miesiąca da 1 proc. oszczędności jeśli płacisz gotówką, która może dzięki temu dłużej pracować na lokacie, lub nawet 4 proc. jeśli korzystasz z kredytu.

Zmień swój bank na tańszy. Mamy XXI wiek – czas sięgnąć po nowoczesne rozwiązania. Korzystanie z bankowości internetowej pozwoli obniżyć koszty rachunku bankowego nawet do zera złotych miesięcznie. W skali roku można w ten sposób zaoszczędzić kilkadziesiąt, a nawet ponad sto złotych i więcej.

Wachlarz cięć kosztów nie jest nieograniczony, ale z pewnością znajdziesz też inne możliwości ograniczenia wydatków, które nie wpłyną w wyraźny sposób na jakość Twojego życia, a może nawet ją poprawią.

Wyrzeczenia

Jeśli te proste zabiegi nie wystarczą, pora sięgnąć do silniejszego arsenału środków. Nie obędzie się jednak bez wyrzeczeń po Twojej stronie. Używki, rozrywka, formy spędzania wolnego czasu – być może trzeba będzie zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń, może nawet poszukać dodatkowego źródła dochodów „po godzinach”, żeby osiągnąć cel.

Papierosy – kup albo rzuć

Każdy kto próbował, a próbował chyba każdy kto palił, wie że jest to trudne zadanie. Jednak wysiłek wart jest podjęcia, a nagrodą jest nie tylko lepsze zdrowie, lecz także bonifikata finansowa. Jeśli palisz paczkę dziennie, zaoszczędzisz nawet 3,5 tys. złotych rocznie pozbywając się nałogu. Wystarczy na niezłe wakacje. Papierosy pali 10 milionów Polaków. Gdyby nie ten nałóg mielibyśmy jako naród nawet 3,5 mld zł rocznie więcej (na inne używki J).

Jeśli nie planujesz rzucenia palenia od Nowego Roku, zrób już teraz spory zapas. Od 1 stycznia w górę idzie akcyza na papierosy, a paczka podrożeje nawet o 5 proc.

Mieszkanie – teraz albo… później

Obecny moment sprzyja rozważaniom dotyczącym przeprowadzki. Jeśli wynajmujesz mieszkanie postaraj się renegocjować umowę. Ceny najmu mieszkań spadają od miesięcy, ponieważ oferta rynkowa jest obecnie bardzo bogata. Okres zimowy dodatkowo sprzyja takim negocjacjom. Właściciel mieszkania ma świadomość, że w tym czasie trudno mu będzie znaleźć nowego lokatora. Być może uda Ci się urwać stówę lub dwie z miesięcznego czynszu. A to 1,2-2,4 tys. złotych rocznie.

Jeśli zamierzasz zmienić mieszkanie na większe, to teraz jest na to dobry moment. Posiadacze dużych (powyżej 80 m2) mieszkań mają duże problemy z ich sprzedażą, dzięki czemu wybór jest duży, a ceny niskie i podatne na negocjacje.

Jeśli zamierzasz skorzystać z pomocy państwa w spłacie kredytu zaciągniętego w ramach programu Rodzina na Swoim, to nie masz dużo czasu. Od drugiego kwartału limity obowiązujące w ramach programu zostaną zapewne obniżone, więc wybór mieszkań może zostać ograniczony (choć będzie się różnić w zależności od miast). Z drugiej strony, jeśli jesteś singlem, to warto wstrzymać się z transakcją zakupu pierwszego mieszkania. Program RnS ma zostać znowelizowany, a ze wsparcia państwa – wedle zapowiedzi prasowych – będą  mogły korzystać także osoby samotne. W najbliższych miesiącach ceny mieszkań raczej nie wzrosną, zatem warto wstrzymać się kilka miesięcy z transakcją, jeśli ma to oznaczać darmowe wsparcie w spłacie kredytu.

Zwiększ dochody

To najtrudniejsza część planu na przyszły rok. Gospodarka podnosi się powoli, wnioski o podwyżki dla pracowników trafiają z reguły do szuflady, albo nawet niżej. Żeby zwiększyć dochody trzeba podjąć decyzję albo o zmianie pracy, albo o poszukaniu dodatkowego zajęcia. Trudno jednak uogólniać i wskazać jednoznacznie, czy masz takie możliwości. Warto się nad tym zastanowić.

Być może w ramach wykonywanej pracy możesz przejść na samozatrudnienie? Zakładając własną firmę i świadcząc usługi nawet dla obecnego pracodawcy zaoszczędzisz na składkach ZUS, a także na podatkach. Co prawda nie będziesz mógł od razu wybrać podatku liniowego, ale efektywna stopa podatkowa płacona przez drobnych przedsiębiorców i tak jest niższa niż pracowników na etatach, ponieważ w koszt prowadzenia działalności można wpisać np. faktury za telefon czy rachunki za paliwo. Oczywiście taka decyzja powinna być przemyślana. Pamiętaj jednak – choć państwo nie patrzy na to przychylnie – zakładanie jednoosobowej działalności i świadczenie usług dla obecnego pracodawcy nie jest nielegalne. A posiadając firmę będzie ci łatwiej o dodatkowe dochody z drobnych nawet usług dla innych firm, czy choćby sąsiadów i znajomych. Takich mikroprzedsiębiorstw w Polsce jest już ponad dwa miliony i każdego roku jest ich więcej – to najlepszy dowód na słuszność decyzji o założeniu własnej firmy.

Determinacji i wiary

Tego życzę Ci w Nowym Roku w realizacji podjętych postanowień. Jeśli niektóre z nich wydają Ci się zbyt trudne, w pierwszej kolejności zajmij się najłatwiejszymi w realizacji. Pomoże Ci to uwierzyć, że zmiany są możliwe. Z jednego jednak nie rezygnuj – z planowania wydatków. To najważniejszy krok do kontrolowania domowych finansów.

Szczęśliwego Nowego Roku

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.

Źródło: onet.pl

Raport o sytuacji na rynku ogłoszeń nieruchomości w Internecie

autor: Krzysztof Kowalkowski, www.domiporta.pl W poniższej analizie zaprezentujemy Państwu sytuację mieszkań na warszawskim rynku nieruchomości oraz w największych miastach Polski. W raporcie uwzględniliśmy dane dotyczące cen mieszkań w ogłoszeniach publikowanych w serwisach internetowych (w tym w serwisie Domiporta.pl). Należy przy tym pamiętać, że analizowano ceny ofertowe, a nie ceny transakcyjne, a więc takie, które przestawiają wyjściową ofertę sprzedającego, która w trakcie procesu negocjacji z reguły ulegają zmianie.

Mieszkania dwupokojowe i trzypokojowe w Polsce
Zdecydowanie najdrożej za metr mieszkania kupujący musi zapłacić w Sopocie. Mieszkanie trzypokojowe z rynku wtórnego kosztuje tu 10.600 PLN/m2, dwupokojowe natomiast kosztuje 10.400 PLN/m2. Za Sopotem są mieszkania warszawskie. W Warszawie płacimy średnio od 8 000 do 8200 PLN/m2. Najtańsze mieszkania kupujący może znaleźć w Katowicach gdzie dwupokojowe mieszkanie kosztuje 4.100 PLN/m2 a trzypokojowe 4.400 PLN/m2.

Region - Warszawa

Mieszkania 2-pokojowe

Na warszawskim rynku nieruchomości ceny mieszkań dwupokojowych nieustannie spadają. Na przestrzeni sześciu miesięcy na rynku wtórnym zauważyliśmy 4% spadek ceny. Największa obniżka nastąpiła na przełomie stycznia i lutego, i wyniosła wtedy 3%. Od lutego nie odnotowaliśmy dużych wahań a cena wydaje się bardziej stabilna. Za używane dwupokojowe mieszkanie zapłacimy teraz średnio 8.200 PLN/m2. Badając rynek pierwotny szybko zauważamy, że tutaj również panuje trend spadkowy. W styczniu na rynku nowych mieszkań również odnotowaliśmy 3% spadek ceny. Ogólnie, cena od października 2008 spadła o 3,5% i wynosi teraz 8.600 PLN/m2.


Badając ceny mieszkań w różnych dzielnicach Warszawy zauważyliśmy, że najwięcej zapłacimy za mieszkanie składające się z dwóch pokoi położone w Śródmieściu (11.600 PLN/m2). Żoliborz i Mokotów to następne dzielnice, gdzie za takie mieszkanie płacimy 9.700 PLN/m2. Najtańsze mieszkania dwupokojowe znajdziemy na Białołęce (7.300 PLN/m2) i w Wesołej (7.400 PLN/m2).

Mieszkania 3-pokojowe
Mieszkania składające się z trzech pokoi są atrakcyjne nie tylko dla większych rodzin, ale także dla wszystkich pragnących mieć więcej przestrzeni. Wahania cen takich mieszkań nie są już tak gwałtowne jak mieszkań dwupokojowych lecz podobnie jak wcześniej rynek ten zdominowany był długo przez spadki. Szczególnie widoczne jest to na rynku pierwotnym gdzie największy spadek wyniósł ponad 3% na przestrzeni dwóch miesięcy. Od stycznia cena nowego mieszkania trzypokojowego stabilnie rośnie i wynosi teraz 8.600 PLN/m2. Jedynie na rynku wtórnym spadki są nadal obecne. Od października 2008 do kwietnia 2009 średnie ceny trzypokojowych mieszkań spadły o 2.5%. W kwietniu za używane mieszkanie musimy zapłacić 8.000 PLN/m2. Ogólnie mieszkania trzypokojowe z rynku pierwotnego są o 6% droższe niż takie same lokale oferowane na rynku wtórnym.


Podobnie jak w przypadku mieszkań dwupokojowych, najdroższe mieszkania składające się z trzech pokoi są ulokowane w Śródmieściu (12.000 PLN/m2). Na Żoliborzu i Mokotowie płacimy od 9.900 do 9.600 PLN/m2. Najtańsze mieszkania znajdują się natomiast w Rembertowie (6.900 PLN/m2) i na Targówku (7.200 PLN/m2).

Podsumowanie
Głównym wnioskiem jaki możemy wyciągnąć z naszej analizy jest panująca na rynku tendencja spadkowa, która utrzymuje się już od stycznia. Jak zauważyliśmy jedynie cena mieszkania trzypokojowego zaczyna piąć się do góry. Czy spadki te nadal związane są z kryzysem finansowym i dużymi upustami cenowymi? Według analityków większy wpływ na taką sytuację ma nadwyżka mieszkań na rynku i brak chętnych do ich kupna. Kupujący obserwując aktualne ceny materiałów potrzebnych do budowy nie chcą przepłacać za nieruchomości, które budowane były w okresie gdzie materiały były najdroższe. Zauważyć możemy jednak, że ceny chociaż spadają, to przestały galopować w dół i wydają się coraz bardziej stabilne.

Opracowanie: Krzysztof Kowalkowski
Product Manager - Domiporta.pl
Trader.com (Polska) Sp. z o.o.
krzysztof.kowalkowski@trader.pl

Na podstawie danych zebranych z serwisu Domiporta.pl (październik 2008 - kwiecień 2009).

Raport o sytuacji na rynku ogłoszeń nieruchomości w Internecie

autor: Krzysztof Kowalkowski, www.domiporta.pl W poniższej analizie zaprezentujemy Państwu sytuację mieszkań na warszawskim rynku nieruchomości oraz w największych miastach Polski. W raporcie uwzględniliśmy dane dotyczące cen mieszkań w ogłoszeniach publikowanych w serwisach internetowych (w tym w serwisie Domiporta.pl). Należy przy tym pamiętać, że analizowano ceny ofertowe, a nie ceny transakcyjne, a więc takie, które przestawiają wyjściową ofertę sprzedającego, która w trakcie procesu negocjacji z reguły ulegają zmianie.

Mieszkania dwupokojowe i trzypokojowe w Polsce
Zdecydowanie najdrożej za metr mieszkania kupujący musi zapłacić w Sopocie. Mieszkanie trzypokojowe z rynku wtórnego kosztuje tu 10.600 PLN/m2, dwupokojowe natomiast kosztuje 10.400 PLN/m2. Za Sopotem są mieszkania warszawskie. W Warszawie płacimy średnio od 8 000 do 8200 PLN/m2. Najtańsze mieszkania kupujący może znaleźć w Katowicach gdzie dwupokojowe mieszkanie kosztuje 4.100 PLN/m2 a trzypokojowe 4.400 PLN/m2.

Region - Warszawa

Mieszkania 2-pokojowe

Na warszawskim rynku nieruchomości ceny mieszkań dwupokojowych nieustannie spadają. Na przestrzeni sześciu miesięcy na rynku wtórnym zauważyliśmy 4% spadek ceny. Największa obniżka nastąpiła na przełomie stycznia i lutego, i wyniosła wtedy 3%. Od lutego nie odnotowaliśmy dużych wahań a cena wydaje się bardziej stabilna. Za używane dwupokojowe mieszkanie zapłacimy teraz średnio 8.200 PLN/m2. Badając rynek pierwotny szybko zauważamy, że tutaj również panuje trend spadkowy. W styczniu na rynku nowych mieszkań również odnotowaliśmy 3% spadek ceny. Ogólnie, cena od października 2008 spadła o 3,5% i wynosi teraz 8.600 PLN/m2.


Badając ceny mieszkań w różnych dzielnicach Warszawy zauważyliśmy, że najwięcej zapłacimy za mieszkanie składające się z dwóch pokoi położone w Śródmieściu (11.600 PLN/m2). Żoliborz i Mokotów to następne dzielnice, gdzie za takie mieszkanie płacimy 9.700 PLN/m2. Najtańsze mieszkania dwupokojowe znajdziemy na Białołęce (7.300 PLN/m2) i w Wesołej (7.400 PLN/m2).

Mieszkania 3-pokojowe
Mieszkania składające się z trzech pokoi są atrakcyjne nie tylko dla większych rodzin, ale także dla wszystkich pragnących mieć więcej przestrzeni. Wahania cen takich mieszkań nie są już tak gwałtowne jak mieszkań dwupokojowych lecz podobnie jak wcześniej rynek ten zdominowany był długo przez spadki. Szczególnie widoczne jest to na rynku pierwotnym gdzie największy spadek wyniósł ponad 3% na przestrzeni dwóch miesięcy. Od stycznia cena nowego mieszkania trzypokojowego stabilnie rośnie i wynosi teraz 8.600 PLN/m2. Jedynie na rynku wtórnym spadki są nadal obecne. Od października 2008 do kwietnia 2009 średnie ceny trzypokojowych mieszkań spadły o 2.5%. W kwietniu za używane mieszkanie musimy zapłacić 8.000 PLN/m2. Ogólnie mieszkania trzypokojowe z rynku pierwotnego są o 6% droższe niż takie same lokale oferowane na rynku wtórnym.


Podobnie jak w przypadku mieszkań dwupokojowych, najdroższe mieszkania składające się z trzech pokoi są ulokowane w Śródmieściu (12.000 PLN/m2). Na Żoliborzu i Mokotowie płacimy od 9.900 do 9.600 PLN/m2. Najtańsze mieszkania znajdują się natomiast w Rembertowie (6.900 PLN/m2) i na Targówku (7.200 PLN/m2).

Podsumowanie
Głównym wnioskiem jaki możemy wyciągnąć z naszej analizy jest panująca na rynku tendencja spadkowa, która utrzymuje się już od stycznia. Jak zauważyliśmy jedynie cena mieszkania trzypokojowego zaczyna piąć się do góry. Czy spadki te nadal związane są z kryzysem finansowym i dużymi upustami cenowymi? Według analityków większy wpływ na taką sytuację ma nadwyżka mieszkań na rynku i brak chętnych do ich kupna. Kupujący obserwując aktualne ceny materiałów potrzebnych do budowy nie chcą przepłacać za nieruchomości, które budowane były w okresie gdzie materiały były najdroższe. Zauważyć możemy jednak, że ceny chociaż spadają, to przestały galopować w dół i wydają się coraz bardziej stabilne.

Opracowanie: Krzysztof Kowalkowski
Product Manager - Domiporta.pl
Trader.com (Polska) Sp. z o.o.
krzysztof.kowalkowski@trader.pl

Na podstawie danych zebranych z serwisu Domiporta.pl (październik 2008 - kwiecień 2009).

Zakup nieruchomości od komornika

Na licytacjach komorniczych można kupić nieruchomość za cenę niższą niż jej rynkowa wartość. Nabywca ma jednak stosunkowo mało czasu na uiszczenie ceny, a brak zapłaty w terminie spowoduje utratę wpłaconego wadium. Na jakich zasadach komornicy sądowi sprzedają nieruchomości?

Za jaką kwotę nieruchomość może zostać sprzedana na licytacji?

Najniższa suma, za którą nieruchomość można nabyć na pierwszej licytacji, wynosi trzy czwarte sumy oszacowania. Taka jest wówczas cena wywołania. Jeśli pierwsza licytacja zakończy się bezskutecznie, może zostać zorganizowana druga licytacja. Podczas niej cena wywołania obniżana jest do dwóch trzecich sumy, na jaką nieruchomość została oszacowana.

Inne zasady obowiązują w przypadku uproszczonej egzekucji z nieruchomości. Komornik może sprzedać ją z wolnej ręki, niższa jest też cena wywołania w drugim terminie licytacji.


 Czy kupując nieruchomość od komornika nabywa się ją bez obciążeń? Co, jeśli z księgi wieczystej wynika, że nieruchomość obciążona jest hipotekami?

Nabywca kupuje w toku postępowania egzekucyjnego nieruchomość w zasadzie wolną od obciążeń, a więc także od hipotek. Jeśli poprzedni właściciel był zadłużony i na nieruchomości ustanowiono hipoteki, to nabywca, który kupił ją w toku postępowania egzekucyjnego, nie będzie miał problemu z ich wykreśleniem. Pozostaną w mocy jedynie służebność drogi koniecznej oraz służebność ustanowiona w związku z przekroczeniem granicy przy wznoszeniu budowli lub innego urządzenia. Pod pewnymi warunkami w mocy pozostaną też użytkowanie, służebności i prawa dożywotnika.


 Czy przed przystąpieniem do licytacji nieruchomości trzeba zapłacić wadium?

Tak, co do zasady, trzeba wpłacić rodzaj wadium, zwany rękojmią. Wynosi ona jedną dziesiątą kwoty, na jaką biegły wycenił wartość nieruchomości. Tym osobom, które nieruchomości nie wylicytują, rękojmia jest zwracana. Natomiast rękojmia uiszczona przez zwycięzcę licytacji zaliczana jest na poczet ceny. Rękojmi nie wpłaca się przy uproszczonej egzekucji z nieruchomości.


 Do kiedy nabywca musi zapłacić cenę?

Licytant, który w trakcie przetargu zaoferuje najwyższą cenę, uzyskuje tzw. przybicie. Jest to postanowienie wydawane przez sąd. Po jego uprawomocnieniu sąd wzywa licytanta, który uzyskał przybicie (nabywcę), aby w ciągu dwóch tygodni od otrzymania wezwania złożył na rachunek depozytowy sądu cenę nabycia, pomniejszoną o wpłaconą wcześniej rękojmię. Na wniosek nabywcy sąd może oznaczyć dłuższy termin uiszczenia ceny nabycia, nieprzekraczający jednak miesiąca. Inne zasady obowiązują przy uproszczonej egzekucji z nieruchomości.

Jeśli wygrywający licytację nie zapłaci ceny nabycia w terminie, to wpłacona rękojmia przepada.


 Od kiedy osoba, która wylicytowała nieruchomość, staje się jej właścicielem?

Po uprawomocnieniu się postanowienia o przysądzeniu własności. Takie postanowienie może zostać wydane po uprawomocnieniu się przybicia i wykonaniu przez nabywcę warunków licytacyjnych (czyli wpłaceniu ceny nabycia). Informację o tym, czy wydane postanowienie o przysądzeniu własności jest już prawomocne można uzyskać w sądzie, który je wydał. Prawomocne postanowienie o przysądzeniu własności jest też tytułem do ujawnienia na rzecz nabywcy prawa własności w katastrze nieruchomości oraz przez wpis w księdze wieczystej lub przez złożenie dokumentu do zbioru dokumentów.


 Czy komornik może sprzedać nieruchomość z wolnej ręki, bez organizowania licytacji?

Jest to możliwe, ale tylko w przypadku ściśle określonych nieruchomości. Chodzi tu przede wszystkim o niezabudowaną nieruchomość gruntową, która nie jest obciążona na rzecz osób trzecich.

Ponadto z wolnej ręki można też sprzedać niezabudowaną nieruchomość gruntową obciążoną na rzecz osób trzecich, oraz nieruchomość zabudowaną budynkiem mieszkalnym lub użytkowym, jeśli w chwili złożenia wniosku o wszczęcie egzekucji nie dokonano zawiadomienia o zakończeniu budowy. W przypadku tych nieruchomości jest jednak dodatkowy warunek - dłużnik nie zaskarżył oszacowania nieruchomości.

Wskazane nieruchomości komornik oferuje do sprzedaży z wolnej ręki, po cenie nie niższej niż wartość oszacowania. Wierzyciel i dłużnik powinni określić tryb wyszukania nabywcy. Jeśli tego nie zrobią, tryb ten ustala sąd.

Możliwość sprzedaży z wolnej ręki trwa tylko przez miesiąc od zakończenia opisu i oszacowania nieruchomości. Później można ją sprzedać tylko na licytacji.


 Na czym polega uproszczona egzekucja z nieruchomości?

W porównaniu ze zwykłą egzekucją z nieruchomości, uproszczona egzekucja charakteryzuje się następującymi cechami.

Po pierwsze, dotyczy tylko ściśle określonych nieruchomości: niezabudowanych nieruchomości gruntowych oraz nieruchomości zabudowanej budynkiem mieszkalnym lub użytkowym, jeśli w chwili złożenia wniosku o wszczęcie egzekucji nie dokonano zawiadomienia o zakończeniu budowy.

Po drugie, powinna ona przebiegać szybciej niż zwykła egzekucja - skróceniu uległo część terminów. Dotyczy to również terminu na zapłatę ceny! Przy uproszczonej egzekucji należy od razu po zakończeniu licytacji zapłacić jedną piątą ceny, a resztę do godziny dwunastej następnego dnia.

Po trzecie, stosuje się do niej przepisy dotyczące licytacji rzeczy ruchomych. Oznacza to, że cena wywołania w pierwszym terminie licytacji wynosi trzy czwarte sumy oszacowania, a w drugim terminie - już tylko połowę sumy oszacowania. Jest to więc niższa cena niż w przypadku zwykłej egzekucji z nieruchomości, gdzie cena wywołania w drugim terminie licytacji wynosi dwie trzecie sumy oszacowania. Przy uproszczonej egzekucji osoba chcąca licytować nie musi wpłacać rękojmi (wadium). Jeśli jednak wylicytuje nieruchomość i w terminie za nią nie zapłaci, to komornik ściągnie od niej kwotę odpowiadającą jednej dziesiątej wylicytowanej kwoty na pokrycie kosztów. Licytację prowadzi komornik.

Podstawa prawna: ustawa z dnia 17.11.1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego (Dz. U. nr 43, poz. 296 ze zm.).

Obrazek

Źródło: „Gazeta Podatkowa"

Zakup nieruchomości od komornika

Na licytacjach komorniczych można kupić nieruchomość za cenę niższą niż jej rynkowa wartość. Nabywca ma jednak stosunkowo mało czasu na uiszczenie ceny, a brak zapłaty w terminie spowoduje utratę wpłaconego wadium. Na jakich zasadach komornicy sądowi sprzedają nieruchomości?

Za jaką kwotę nieruchomość może zostać sprzedana na licytacji?

Najniższa suma, za którą nieruchomość można nabyć na pierwszej licytacji, wynosi trzy czwarte sumy oszacowania. Taka jest wówczas cena wywołania. Jeśli pierwsza licytacja zakończy się bezskutecznie, może zostać zorganizowana druga licytacja. Podczas niej cena wywołania obniżana jest do dwóch trzecich sumy, na jaką nieruchomość została oszacowana.

Inne zasady obowiązują w przypadku uproszczonej egzekucji z nieruchomości. Komornik może sprzedać ją z wolnej ręki, niższa jest też cena wywołania w drugim terminie licytacji.


 Czy kupując nieruchomość od komornika nabywa się ją bez obciążeń? Co, jeśli z księgi wieczystej wynika, że nieruchomość obciążona jest hipotekami?

Nabywca kupuje w toku postępowania egzekucyjnego nieruchomość w zasadzie wolną od obciążeń, a więc także od hipotek. Jeśli poprzedni właściciel był zadłużony i na nieruchomości ustanowiono hipoteki, to nabywca, który kupił ją w toku postępowania egzekucyjnego, nie będzie miał problemu z ich wykreśleniem. Pozostaną w mocy jedynie służebność drogi koniecznej oraz służebność ustanowiona w związku z przekroczeniem granicy przy wznoszeniu budowli lub innego urządzenia. Pod pewnymi warunkami w mocy pozostaną też użytkowanie, służebności i prawa dożywotnika.


 Czy przed przystąpieniem do licytacji nieruchomości trzeba zapłacić wadium?

Tak, co do zasady, trzeba wpłacić rodzaj wadium, zwany rękojmią. Wynosi ona jedną dziesiątą kwoty, na jaką biegły wycenił wartość nieruchomości. Tym osobom, które nieruchomości nie wylicytują, rękojmia jest zwracana. Natomiast rękojmia uiszczona przez zwycięzcę licytacji zaliczana jest na poczet ceny. Rękojmi nie wpłaca się przy uproszczonej egzekucji z nieruchomości.


 Do kiedy nabywca musi zapłacić cenę?

Licytant, który w trakcie przetargu zaoferuje najwyższą cenę, uzyskuje tzw. przybicie. Jest to postanowienie wydawane przez sąd. Po jego uprawomocnieniu sąd wzywa licytanta, który uzyskał przybicie (nabywcę), aby w ciągu dwóch tygodni od otrzymania wezwania złożył na rachunek depozytowy sądu cenę nabycia, pomniejszoną o wpłaconą wcześniej rękojmię. Na wniosek nabywcy sąd może oznaczyć dłuższy termin uiszczenia ceny nabycia, nieprzekraczający jednak miesiąca. Inne zasady obowiązują przy uproszczonej egzekucji z nieruchomości.

Jeśli wygrywający licytację nie zapłaci ceny nabycia w terminie, to wpłacona rękojmia przepada.


 Od kiedy osoba, która wylicytowała nieruchomość, staje się jej właścicielem?

Po uprawomocnieniu się postanowienia o przysądzeniu własności. Takie postanowienie może zostać wydane po uprawomocnieniu się przybicia i wykonaniu przez nabywcę warunków licytacyjnych (czyli wpłaceniu ceny nabycia). Informację o tym, czy wydane postanowienie o przysądzeniu własności jest już prawomocne można uzyskać w sądzie, który je wydał. Prawomocne postanowienie o przysądzeniu własności jest też tytułem do ujawnienia na rzecz nabywcy prawa własności w katastrze nieruchomości oraz przez wpis w księdze wieczystej lub przez złożenie dokumentu do zbioru dokumentów.


 Czy komornik może sprzedać nieruchomość z wolnej ręki, bez organizowania licytacji?

Jest to możliwe, ale tylko w przypadku ściśle określonych nieruchomości. Chodzi tu przede wszystkim o niezabudowaną nieruchomość gruntową, która nie jest obciążona na rzecz osób trzecich.

Ponadto z wolnej ręki można też sprzedać niezabudowaną nieruchomość gruntową obciążoną na rzecz osób trzecich, oraz nieruchomość zabudowaną budynkiem mieszkalnym lub użytkowym, jeśli w chwili złożenia wniosku o wszczęcie egzekucji nie dokonano zawiadomienia o zakończeniu budowy. W przypadku tych nieruchomości jest jednak dodatkowy warunek - dłużnik nie zaskarżył oszacowania nieruchomości.

Wskazane nieruchomości komornik oferuje do sprzedaży z wolnej ręki, po cenie nie niższej niż wartość oszacowania. Wierzyciel i dłużnik powinni określić tryb wyszukania nabywcy. Jeśli tego nie zrobią, tryb ten ustala sąd.

Możliwość sprzedaży z wolnej ręki trwa tylko przez miesiąc od zakończenia opisu i oszacowania nieruchomości. Później można ją sprzedać tylko na licytacji.


 Na czym polega uproszczona egzekucja z nieruchomości?

W porównaniu ze zwykłą egzekucją z nieruchomości, uproszczona egzekucja charakteryzuje się następującymi cechami.

Po pierwsze, dotyczy tylko ściśle określonych nieruchomości: niezabudowanych nieruchomości gruntowych oraz nieruchomości zabudowanej budynkiem mieszkalnym lub użytkowym, jeśli w chwili złożenia wniosku o wszczęcie egzekucji nie dokonano zawiadomienia o zakończeniu budowy.

Po drugie, powinna ona przebiegać szybciej niż zwykła egzekucja - skróceniu uległo część terminów. Dotyczy to również terminu na zapłatę ceny! Przy uproszczonej egzekucji należy od razu po zakończeniu licytacji zapłacić jedną piątą ceny, a resztę do godziny dwunastej następnego dnia.

Po trzecie, stosuje się do niej przepisy dotyczące licytacji rzeczy ruchomych. Oznacza to, że cena wywołania w pierwszym terminie licytacji wynosi trzy czwarte sumy oszacowania, a w drugim terminie - już tylko połowę sumy oszacowania. Jest to więc niższa cena niż w przypadku zwykłej egzekucji z nieruchomości, gdzie cena wywołania w drugim terminie licytacji wynosi dwie trzecie sumy oszacowania. Przy uproszczonej egzekucji osoba chcąca licytować nie musi wpłacać rękojmi (wadium). Jeśli jednak wylicytuje nieruchomość i w terminie za nią nie zapłaci, to komornik ściągnie od niej kwotę odpowiadającą jednej dziesiątej wylicytowanej kwoty na pokrycie kosztów. Licytację prowadzi komornik.

Podstawa prawna: ustawa z dnia 17.11.1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego (Dz. U. nr 43, poz. 296 ze zm.).

Obrazek

Źródło: „Gazeta Podatkowa"

Podsumowanie roku na rynku budowlanym

- Kryzysu w budownictwie w 2009 r. nie ma, ale oczekiwania wzrostu były znacznie większe - mówiła prof. Zofia Bolkowska podczas comiesięcznej konferencji „Monitoring rynku budowlanego" 29 grudnia w siedzibie Krajowej Izby Gospodarczej. W dyskusji z przedstawicielami firm budowlanych i dziennikarzami uczestniczyli wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński i ambasador RP w Republice Tunezyjskiej Krzysztof Olendzki.
Obchodząca jubileusz 45-lecia pracy naukowej prof. Z. Bolkowska zaprezentowała podczas konferencji wyniki prowadzonego cyklicznie badania koniunktury w budownictwie. Wnioski obejmują dane na temat stanu gospodarki do listopada. Według Z. Bolkowskiej początek roku 2009 był słaby w budownictwie, ponieważ w pierwszym półroczu produkcja budowlana była wyższa tylko o 1,4 proc. Wprawdzie produkcja nie spadała, ale poziom jej daleki był od oczekiwań. Zmiana sytuacji nastąpiła w 3 kwartale, kiedy produkcja budowlana wzrosła o ponad 8 proc. W listopadzie produkcja budowlana była wyższa o 9,9 proc., ale niższa niż w październiku. Po 11 miesiącach wzrost wynosi 4 proc., a łącznie z zakładami małymi 5,8 proc. Wzrost jest niższy od oczekiwanego, mimo że wysoko wzrasta realizacja robót infrastrukturalnych – podaje Ministerstwo Infrastruktury.
 
Zdaniem prof. Z. Bolkowskiej, potwierdzają się wcześniejsze oceny, że budownictwo infrastrukturalne jest szansą na przyśpieszenie wzrostu całego sektora. Wzrost w listopadzie 2009 do listopada roku poprzedniego wyniósł: Inżynieria lądowo-wodna o + 23,5 proc. Wznoszenie budynków o + 5,3 proc. Spadek następowała w robotach specjalistycznych o - 3,8 proc.
 
Według zaprezentowanej prognozy dotyczącej tendencji w budownictwie w latach 2010 – 2011 (przy założeniu, że rok 2009 jest już „przesądzony” ze wzrostem około 5 proc.), budownictwo infrastrukturalne, podobnie jak w 2009 r., również w najbliższych latach może i powinno wzrastać. Zadecyduje to o sytuacji całego sektora (nie tylko ze względu na dominujący udział, ale też na szanse rozwoju). Budownictwo niemieszkalne (usługowe) nie wzrasta i ta tendencja zmieni się, jeżeli „wrócą” na rynek budowlany inwestorzy zagraniczni. W budownictwie mieszkaniowym liczba mieszkań oddanych do użytku w 2009 r. może przekroczyć (nieznacznie) rekordowy poziom z 2008 r. Regres przesunie się na lata 2010 – 2011, ale może być łagodniejszy od przewidywanego poprzednio.
 
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Podsumowanie roku na rynku budowlanym

- Kryzysu w budownictwie w 2009 r. nie ma, ale oczekiwania wzrostu były znacznie większe - mówiła prof. Zofia Bolkowska podczas comiesięcznej konferencji „Monitoring rynku budowlanego" 29 grudnia w siedzibie Krajowej Izby Gospodarczej. W dyskusji z przedstawicielami firm budowlanych i dziennikarzami uczestniczyli wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński i ambasador RP w Republice Tunezyjskiej Krzysztof Olendzki.
Obchodząca jubileusz 45-lecia pracy naukowej prof. Z. Bolkowska zaprezentowała podczas konferencji wyniki prowadzonego cyklicznie badania koniunktury w budownictwie. Wnioski obejmują dane na temat stanu gospodarki do listopada. Według Z. Bolkowskiej początek roku 2009 był słaby w budownictwie, ponieważ w pierwszym półroczu produkcja budowlana była wyższa tylko o 1,4 proc. Wprawdzie produkcja nie spadała, ale poziom jej daleki był od oczekiwań. Zmiana sytuacji nastąpiła w 3 kwartale, kiedy produkcja budowlana wzrosła o ponad 8 proc. W listopadzie produkcja budowlana była wyższa o 9,9 proc., ale niższa niż w październiku. Po 11 miesiącach wzrost wynosi 4 proc., a łącznie z zakładami małymi 5,8 proc. Wzrost jest niższy od oczekiwanego, mimo że wysoko wzrasta realizacja robót infrastrukturalnych – podaje Ministerstwo Infrastruktury.
 
Zdaniem prof. Z. Bolkowskiej, potwierdzają się wcześniejsze oceny, że budownictwo infrastrukturalne jest szansą na przyśpieszenie wzrostu całego sektora. Wzrost w listopadzie 2009 do listopada roku poprzedniego wyniósł: Inżynieria lądowo-wodna o + 23,5 proc. Wznoszenie budynków o + 5,3 proc. Spadek następowała w robotach specjalistycznych o - 3,8 proc.
 
Według zaprezentowanej prognozy dotyczącej tendencji w budownictwie w latach 2010 – 2011 (przy założeniu, że rok 2009 jest już „przesądzony” ze wzrostem około 5 proc.), budownictwo infrastrukturalne, podobnie jak w 2009 r., również w najbliższych latach może i powinno wzrastać. Zadecyduje to o sytuacji całego sektora (nie tylko ze względu na dominujący udział, ale też na szanse rozwoju). Budownictwo niemieszkalne (usługowe) nie wzrasta i ta tendencja zmieni się, jeżeli „wrócą” na rynek budowlany inwestorzy zagraniczni. W budownictwie mieszkaniowym liczba mieszkań oddanych do użytku w 2009 r. może przekroczyć (nieznacznie) rekordowy poziom z 2008 r. Regres przesunie się na lata 2010 – 2011, ale może być łagodniejszy od przewidywanego poprzednio.
 
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Wspólnota mieszkaniowa - jakie ma prawa?

Wspólnotę mieszkaniową tworzy ogół właścicieli, których lokale wchodzą w skład określonej nieruchomości.
Wspólnota powstaje z chwilą ustanowienia odrębnej własności pierwszego lokalu w danej nieruchomości. Wspólnota powstaje z mocy prawa, dlatego do jej utworzenia nie jest potrzebna uchwała właścicieli lokali czy jej rejestracja. Podobnie kształtuje się kwestia członkowstwa we wspólnocie. Jest ono pochodną prawa własności lokalu. Fakt bycia właścicielem lokalu w danej nieruchomości decyduje o tym, kto jest członkiem wspólnoty mieszkaniowej. Nie można odrębną czynnością wstąpić do wspólnoty, czy też z niej wystąpić. Może to jedynie nastąpić poprzez przeniesienie własności lokalu. Członkiem wspólnoty nie jest najemca lokalu.

Wg ustawy o własności lokali (dalej: ustawa) wspólnota może nabywać prawa, zaciągać zobowiązania, pozywać i być pozywana. Prawo nie przyznaje osobowości prawnej wspólnocie mieszkaniowej. Jest ona tzw. ułomną osobą prawną. Wyposażona jest w zdolność prawną jedynie w zakresie legalnego celu wspólnoty mieszkaniowej. Wszystkie czynności dokonywane przez wspólnotę powinny być oceniane w tym świetle. Celem istnienia wspólnoty mieszkaniowej jest zarząd nieruchomością wspólną. W tym zakresie, wspólnota nabywa prawa oraz zaciąga zobowiązania do własnego majątku, a nie majątku wspólnego właścicieli lokali. Wspólnota nie może zawrzeć skutecznie umowy najmu lokalu, jeśli nie jest to konieczne dla prawidłowego korzystania z nieruchomości wspólnej. Czynność taka powinna zostać oceniona jako nieważna. Dopuszczalne jest natomiast zawarcie przez wspólnotę umowy najmu parkingu, jeśli jest to niezbędne dla prawidłowego korzystania z nieruchomości wspólnej i służy członkom wspólnoty.

Na gruncie prawa cywilnego wspólnota ma zdolność sądową oraz procesową. Trzeba pamiętać, że tylko w takich sprawach, które dotyczą zarządu nieruchomością wspólną. Wspólnota mieszkaniowa nie może zatem dochodzić roszczeń odszkodowawczych związanych z wadami fizycznymi nieruchomości wspólnej wobec sprzedawcy odrębnej własności lokalu mieszkalnego. Wyjątkowo wspólnota mogłaby ich dochodzić, jeśliby właściciel lokalu scedował je na nią. Wspólnota może być też stroną w sporze sądowym między nią a jej członkiem. Ustawa przewiduje możliwość zaskarżenia przez właściciela lokalu uchwały wspólnoty do sądu z powodu jej niezgodności z przepisami prawa lub z umową właścicieli lokali albo jeśli narusza ona zasady prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną lub w inny sposób narusza jego interesy.

Z kolei wspólnota może wytoczyć powództwo zawierające żądanie sprzedaży lokalu w drodze licytacji, jeśli jego właściciel długotrwale zalega z zapłatą należnych opłat. Inną przesłanką uzasadniającą takie żądanie wspólnoty jest wykraczanie przez właściciela lokalu w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu albo jego zachowanie czyniące korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym.

Wspólnota może być również stroną w postępowaniu administracyjnym, jednakże tylko w sprawach związanych z zarządem nieruchomością wspólną. W takim wypadku od udziału w tym postępowaniu wyłączeni są jej poszczególni członkowie. Wyjątkowo, w postępowaniu tym, obok wspólnoty, mógłby wystąpić samodzielnie jej członek, jedynie jeśli wykazałby swój własny interes prawny, odmienny od interesu ogółu właścicieli, który czyniłby go stroną postępowania. Wspólnota, bez szczególnego upoważnienia, nie może zastępować swojego członka jako strony postępowania w sytuacji, jeśli posiada on swój własny interes prawny, nie związany z nieruchomością wspólną i sprawa nie dotyczy interesu prawnego wszystkich członków wspólnoty.

Autor jest aplikantem radcowskim w Kancelarii BSO Prawo & Podatki we Wrocławiu



Źródło: money.pl

Wspólnota mieszkaniowa - jakie ma prawa?

Wspólnotę mieszkaniową tworzy ogół właścicieli, których lokale wchodzą w skład określonej nieruchomości.
Wspólnota powstaje z chwilą ustanowienia odrębnej własności pierwszego lokalu w danej nieruchomości. Wspólnota powstaje z mocy prawa, dlatego do jej utworzenia nie jest potrzebna uchwała właścicieli lokali czy jej rejestracja. Podobnie kształtuje się kwestia członkowstwa we wspólnocie. Jest ono pochodną prawa własności lokalu. Fakt bycia właścicielem lokalu w danej nieruchomości decyduje o tym, kto jest członkiem wspólnoty mieszkaniowej. Nie można odrębną czynnością wstąpić do wspólnoty, czy też z niej wystąpić. Może to jedynie nastąpić poprzez przeniesienie własności lokalu. Członkiem wspólnoty nie jest najemca lokalu.

Wg ustawy o własności lokali (dalej: ustawa) wspólnota może nabywać prawa, zaciągać zobowiązania, pozywać i być pozywana. Prawo nie przyznaje osobowości prawnej wspólnocie mieszkaniowej. Jest ona tzw. ułomną osobą prawną. Wyposażona jest w zdolność prawną jedynie w zakresie legalnego celu wspólnoty mieszkaniowej. Wszystkie czynności dokonywane przez wspólnotę powinny być oceniane w tym świetle. Celem istnienia wspólnoty mieszkaniowej jest zarząd nieruchomością wspólną. W tym zakresie, wspólnota nabywa prawa oraz zaciąga zobowiązania do własnego majątku, a nie majątku wspólnego właścicieli lokali. Wspólnota nie może zawrzeć skutecznie umowy najmu lokalu, jeśli nie jest to konieczne dla prawidłowego korzystania z nieruchomości wspólnej. Czynność taka powinna zostać oceniona jako nieważna. Dopuszczalne jest natomiast zawarcie przez wspólnotę umowy najmu parkingu, jeśli jest to niezbędne dla prawidłowego korzystania z nieruchomości wspólnej i służy członkom wspólnoty.

Na gruncie prawa cywilnego wspólnota ma zdolność sądową oraz procesową. Trzeba pamiętać, że tylko w takich sprawach, które dotyczą zarządu nieruchomością wspólną. Wspólnota mieszkaniowa nie może zatem dochodzić roszczeń odszkodowawczych związanych z wadami fizycznymi nieruchomości wspólnej wobec sprzedawcy odrębnej własności lokalu mieszkalnego. Wyjątkowo wspólnota mogłaby ich dochodzić, jeśliby właściciel lokalu scedował je na nią. Wspólnota może być też stroną w sporze sądowym między nią a jej członkiem. Ustawa przewiduje możliwość zaskarżenia przez właściciela lokalu uchwały wspólnoty do sądu z powodu jej niezgodności z przepisami prawa lub z umową właścicieli lokali albo jeśli narusza ona zasady prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną lub w inny sposób narusza jego interesy.

Z kolei wspólnota może wytoczyć powództwo zawierające żądanie sprzedaży lokalu w drodze licytacji, jeśli jego właściciel długotrwale zalega z zapłatą należnych opłat. Inną przesłanką uzasadniającą takie żądanie wspólnoty jest wykraczanie przez właściciela lokalu w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu albo jego zachowanie czyniące korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym.

Wspólnota może być również stroną w postępowaniu administracyjnym, jednakże tylko w sprawach związanych z zarządem nieruchomością wspólną. W takim wypadku od udziału w tym postępowaniu wyłączeni są jej poszczególni członkowie. Wyjątkowo, w postępowaniu tym, obok wspólnoty, mógłby wystąpić samodzielnie jej członek, jedynie jeśli wykazałby swój własny interes prawny, odmienny od interesu ogółu właścicieli, który czyniłby go stroną postępowania. Wspólnota, bez szczególnego upoważnienia, nie może zastępować swojego członka jako strony postępowania w sytuacji, jeśli posiada on swój własny interes prawny, nie związany z nieruchomością wspólną i sprawa nie dotyczy interesu prawnego wszystkich członków wspólnoty.

Autor jest aplikantem radcowskim w Kancelarii BSO Prawo & Podatki we Wrocławiu



Źródło: money.pl

Fort VI sprzedany

Agencja Mienia Wojskowego sprzedała położony w Poznaniu przy ul. Lechickiej Fort VI inwestorowi z Krakowa. Cena nominalna wyniosła 2,55 mln zł, jednak z uwagi na fakt, że obiekt jest wpisany do rejestru zabytków, nabywcy przysługuje obligatoryjna 50-procentowa bonifikata. Przedstawiona przez inwestora koncepcja zagospodarowania fortu uzyskała akceptację Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu i ma obejmować trzy funkcje: edukacyjną, turystyczną oraz konferencyjno-szkoleniową. Nowy właściciel planuje zakończyć prace związane z rewitalizacją położonego na 10-hektarowej działce obiektu do 2014 r.

Źródło:
Fort VI sprzedany

Fort VI sprzedany

Agencja Mienia Wojskowego sprzedała położony w Poznaniu przy ul. Lechickiej Fort VI inwestorowi z Krakowa. Cena nominalna wyniosła 2,55 mln zł, jednak z uwagi na fakt, że obiekt jest wpisany do rejestru zabytków, nabywcy przysługuje obligatoryjna 50-procentowa bonifikata. Przedstawiona przez inwestora koncepcja zagospodarowania fortu uzyskała akceptację Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu i ma obejmować trzy funkcje: edukacyjną, turystyczną oraz konferencyjno-szkoleniową. Nowy właściciel planuje zakończyć prace związane z rewitalizacją położonego na 10-hektarowej działce obiektu do 2014 r.

Źródło:
Fort VI sprzedany

Rodzina na Swoim bardzo popularna

Wzrosty cen metra kw. mieszkań ustalone dla programu Rodzina na Swoim na czwarty kwartał oraz spadek cen nieruchomości oferowanych przez deweloperów, tak aby przynajmniej część inwestycji mogła korzystać z dofinansowania do odsetek - dają efekty. Gold Finance sprawdził, w jakich rejonach zmiany cen w ramach programu oraz w polityce cenowej deweloperów dały największe efekty.

Boom kredytów Rodzina na Swoim w Opolskiem, Bydgoszczy, Toruniu, Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze

Zmiany zdecydowanie najbardziej pomogły mieszkańcom województwa opolskiego oraz Bydgoszczy i Toruniowi. To był prawdziwy boom. W województwie opolskim zarejestrowano w październiku 383 kredyty, podczas gdy przez 9 poprzednich miesięcy sprzedało się ich tam 551 - wynika z danych Banku Gospodarstwa Krajowego, który odpowiada za program Rodzina na Swoim. Z kolei w Bydgoszczy i Toruniu przybyło 307 kredytów, podczas gdy od stycznia do września podpisano w tych miastach 921 takich umów. W Opolskiem do tak spektakularnej dynamiki przyczynił się m.in. wzrost ceny metra kwadratowego z 5 215 zł do 5 863,9 zł. W Bydgoszczy i Toruniu cena mieszkania kwalifikowanego do programu skoczyła z 6 391 zł do 7 121,8 zł.

W porównaniu do średniej z 9 poprzednich miesięcy sporo więcej kredytów z dofinansowaniem państwa wzięli również mieszkańcy Katowic, Rzeszowa, Szczecina i Warszawy. W tym gronie największe zmiany cen w IV kwartale dokonały się programie Rodzina na Swoim w stolicy oraz Rzeszowie. W Warszawie były to kwoty w granicach 400 zł na m. kw. do 7 699,8 zł, a w Rzeszowie do 4 739 zł. W Katowicach były to zmiany o 70 zł (do 5 203,1 zł), a w Szczecinie o 92 zł (do 4 790,8 zł).

Zapewne głównie ze względu na bardziej przyjazną politykę cenową deweloperów, program Rodzina na Swoim nabrał też rozmachu w Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze. W tych miastach cena mieszkania kwalifikowanego do programu w czwartym kwartale nie zmieniła się. Obowiązująca tam cena metra kw. nie przekracza 4667 zł. Wzrost sprzedaży kredytów jest jednak ogromny. Ze średniej miesięcznej około 40 kredytów, w październiku ich liczba skoczyła do 243. Kredyty z dopłatami zaskakująco dobrze sprzedają się też w Lublinie, mimo że było to jedno z nielicznych miast, w których obniżono pułap cen mieszkań kwalifikujących się do programu Rodzina na Swoim do 4 308 zł z 4329 zł (spadek objął też woj. lubelskie, Poznań i woj. wielkopolskie).


Goldfinance

Goldfinance

Najgorzej z Rodziną na Swoim jest w Świętokrzyskiem

Zainteresowanie programem Rodzina na Swoim gwałtownie spada natomiast w woj. świętokrzyskim. Tam cena mieszkania, które może skorzystać z dopłat do odsetek kredytowych, nie przekracza 2850 zł. Słabiej niż w poprzednich miesiącach w październiku kredyty w ramach Rodziny na Swoim sprzedawały się również w Kielcach - stolicy woj. świętokrzyskiego. Gorzej było również w województwach: małopolskim, łódzkim, lubelskim, podkarpackim, zachodniopomorskim i śląskim (bez stolic tych województw).


Goldfinance

Goldfinance

Limity cen mieszkań w programie zostaną obniżone

Pośpiech w decyzjach o zakupie nieruchomości i zaciąganiu kredytu na kilkadziesiąt lat nie jest wskazany. Trzeba jednak mieć świadomość, że limity cen mieszkań kwalifikowanych do programu Rodzina na Swoim mogą już od stycznia spaść. Jak deklarował 6 listopada Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury, w Warszawie zamiast obecnych 7,7 tys. zł za m. kw., od przyszłego roku można się spodziewać stawki ok. 7,1 - 7,2 tys. zł. Obniżki maksymalnej ceny m. kw. mieszkania kwalifikowanego do programu mogą dotknąć też czterech innych aglomeracji - informował Piotr Styczeń. Zapowiedział jednocześnie, że od połowy przyszłego roku na kilka lat z programu mogą wypaść zakupy nieruchomości na rynku wtórnym.

O kredyt z programu Rodzina na Swoim, gwarantujący finansowanie przez państwo połowy odsetek przez pierwszych 8 lat spłacania rat, może zabiegać małżeństwo lub osoba samotnie wychowująca dziecko, pod warunkiem, że nie są właścicielami nieruchomości. Kredytowany jest zakup mieszkania, którego maksymalna powierzchnia nie przekracza 75 m. kw. (dopłaty są tylko dla 50 m. kw.) oraz dom, którego powierzchnia użytkowa nie przekracza 140 m. kw. (dopłaty są tylko dla 70 m. kw.).

Halina Kochalska

źródło informacji: Goldfinance

Rodzina na Swoim bardzo popularna

Wzrosty cen metra kw. mieszkań ustalone dla programu Rodzina na Swoim na czwarty kwartał oraz spadek cen nieruchomości oferowanych przez deweloperów, tak aby przynajmniej część inwestycji mogła korzystać z dofinansowania do odsetek - dają efekty. Gold Finance sprawdził, w jakich rejonach zmiany cen w ramach programu oraz w polityce cenowej deweloperów dały największe efekty.

Boom kredytów Rodzina na Swoim w Opolskiem, Bydgoszczy, Toruniu, Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze

Zmiany zdecydowanie najbardziej pomogły mieszkańcom województwa opolskiego oraz Bydgoszczy i Toruniowi. To był prawdziwy boom. W województwie opolskim zarejestrowano w październiku 383 kredyty, podczas gdy przez 9 poprzednich miesięcy sprzedało się ich tam 551 - wynika z danych Banku Gospodarstwa Krajowego, który odpowiada za program Rodzina na Swoim. Z kolei w Bydgoszczy i Toruniu przybyło 307 kredytów, podczas gdy od stycznia do września podpisano w tych miastach 921 takich umów. W Opolskiem do tak spektakularnej dynamiki przyczynił się m.in. wzrost ceny metra kwadratowego z 5 215 zł do 5 863,9 zł. W Bydgoszczy i Toruniu cena mieszkania kwalifikowanego do programu skoczyła z 6 391 zł do 7 121,8 zł.

W porównaniu do średniej z 9 poprzednich miesięcy sporo więcej kredytów z dofinansowaniem państwa wzięli również mieszkańcy Katowic, Rzeszowa, Szczecina i Warszawy. W tym gronie największe zmiany cen w IV kwartale dokonały się programie Rodzina na Swoim w stolicy oraz Rzeszowie. W Warszawie były to kwoty w granicach 400 zł na m. kw. do 7 699,8 zł, a w Rzeszowie do 4 739 zł. W Katowicach były to zmiany o 70 zł (do 5 203,1 zł), a w Szczecinie o 92 zł (do 4 790,8 zł).

Zapewne głównie ze względu na bardziej przyjazną politykę cenową deweloperów, program Rodzina na Swoim nabrał też rozmachu w Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze. W tych miastach cena mieszkania kwalifikowanego do programu w czwartym kwartale nie zmieniła się. Obowiązująca tam cena metra kw. nie przekracza 4667 zł. Wzrost sprzedaży kredytów jest jednak ogromny. Ze średniej miesięcznej około 40 kredytów, w październiku ich liczba skoczyła do 243. Kredyty z dopłatami zaskakująco dobrze sprzedają się też w Lublinie, mimo że było to jedno z nielicznych miast, w których obniżono pułap cen mieszkań kwalifikujących się do programu Rodzina na Swoim do 4 308 zł z 4329 zł (spadek objął też woj. lubelskie, Poznań i woj. wielkopolskie).


Goldfinance

Goldfinance

Najgorzej z Rodziną na Swoim jest w Świętokrzyskiem

Zainteresowanie programem Rodzina na Swoim gwałtownie spada natomiast w woj. świętokrzyskim. Tam cena mieszkania, które może skorzystać z dopłat do odsetek kredytowych, nie przekracza 2850 zł. Słabiej niż w poprzednich miesiącach w październiku kredyty w ramach Rodziny na Swoim sprzedawały się również w Kielcach - stolicy woj. świętokrzyskiego. Gorzej było również w województwach: małopolskim, łódzkim, lubelskim, podkarpackim, zachodniopomorskim i śląskim (bez stolic tych województw).


Goldfinance

Goldfinance

Limity cen mieszkań w programie zostaną obniżone

Pośpiech w decyzjach o zakupie nieruchomości i zaciąganiu kredytu na kilkadziesiąt lat nie jest wskazany. Trzeba jednak mieć świadomość, że limity cen mieszkań kwalifikowanych do programu Rodzina na Swoim mogą już od stycznia spaść. Jak deklarował 6 listopada Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury, w Warszawie zamiast obecnych 7,7 tys. zł za m. kw., od przyszłego roku można się spodziewać stawki ok. 7,1 - 7,2 tys. zł. Obniżki maksymalnej ceny m. kw. mieszkania kwalifikowanego do programu mogą dotknąć też czterech innych aglomeracji - informował Piotr Styczeń. Zapowiedział jednocześnie, że od połowy przyszłego roku na kilka lat z programu mogą wypaść zakupy nieruchomości na rynku wtórnym.

O kredyt z programu Rodzina na Swoim, gwarantujący finansowanie przez państwo połowy odsetek przez pierwszych 8 lat spłacania rat, może zabiegać małżeństwo lub osoba samotnie wychowująca dziecko, pod warunkiem, że nie są właścicielami nieruchomości. Kredytowany jest zakup mieszkania, którego maksymalna powierzchnia nie przekracza 75 m. kw. (dopłaty są tylko dla 50 m. kw.) oraz dom, którego powierzchnia użytkowa nie przekracza 140 m. kw. (dopłaty są tylko dla 70 m. kw.).

Halina Kochalska

źródło informacji: Goldfinance

PROGNOZY: W 2010 roku waro się spieszyć?

Nie trzeba być ekspertem, aby ocenić obecny rok jako niezwykle trudny zarówno w dziedzinie nieruchomości, jak i w branży finansowej. Co nas czeka w 2010 roku? Poniżej przedstawiamy opinie Krzysztofa Oppenheima, eksperta ds. kredytów hipotecznych na ten temat. Jak sprawdzić, czy ma rację? Wystarczy jeszcze raz zajrzeć do treści publikacji pod koniec 2010 roku.

Czy nieruchomości będą się lepiej sprzedawać? Czy będą dalej tanieć, czy wręcz przeciwnie? Jaką politykę przyjmą banki w kwestii kredytów hipotecznych? Jaka waluta zdominuje rynek?

Pytanie nr 1. Czy będzie łatwiej, czy trudniej uzyskać kredyt?

Na pewno łatwiej i to znacznie. Do gry wejdzie więcej banków, które znów zaczną rywalizować między sobą o klientów. Pojawią się więc oferty lepsze niż obecnie (niższe marże, mniejsze opłaty okołokredytowe, większa dostępność kredytów w walutach obcych). Ale na pewno sytuacja nie poprawi się znacząco, jeśli chodzi o badanie zdolności kredytowej. Duża grupa osób słabiej zarabiających, tak jak teraz nie ma szans na kredyt, tak też nie będzie ich miała w 2010 roku. Czekają nas więc - na pewno - zmiany na lepsze, ale nie w kwestii obniżania pułapu zdolności kredytowej.

Pytanie nr 2. Od kiedy będzie można liczyć na lepsze oferty?

Najwięcej zacznie się ich pojawiać pod koniec I kwartału 2010 r. Początek roku dla banków to okres ocen wyników za rok poprzedni (a te często będą słabiutkie) i czas na tworzenie polityki na okres następny, w tym - przede wszystkim - szukanie dochodów. Bankowcy jednym chórem dojdą do wniosku, że wyniki są słabe, bo było za mało kredytów. Gdzie więc jest szansa na zarobek w tej dziedzinie? Oczywiście w "hipotece". Pożyczki gotówkowe już spłacają się bardzo słabo, a kredyty dla firm nie mają takiego "wzięcia" na rynku, jak hipoteczne.

Co więcej, kredyty na działalność gospodarczą wciąż przez niektóre banki uważane są za kredyty wysokiego ryzyka. A więc po raportach i naradach (styczeń - luty 2010 r.) na wiosnę na pewno będziemy mieli znowu rozkwit bankowości hipotecznej i walkę o udział w rynku.

Pytanie nr 3. Jaka waluta kredytu będzie najbardziej popularna?

To, na co klient zwraca największą uwagę przy porównywaniu ofert, to wysokość miesięcznej raty, którą będzie spłacał. Spójrzmy na temat walut z punktu widzenia bankowców. Wrócić na rynek kredytów hipotecznych jest łatwo, ale czym przyciągnąć kredytobiorców? Co zrobić, aby odświeżona oferta dobrze się sprzedawała? Kredytem w rodzimej walucie rynku na pewno nie podbijemy, więc pozostają waluty. A więc, po kolei: frank szwajcarski - NIE (odchodzi powoli do lamusa - waluta trudno dostępna w dobrej cenie na rynku międzybankowym), dolar amerykański - NIE (bo kurs dolara wobec złotówki i euro jest w dużym stopniu nieprzewidywalny), pozostaje - euro. Można na 90 proc. zakładać, że królem "hipotek" w 2010 r. stanie się kredyt we wspólnej walucie. W mojej opinii już pod koniec pierwszego półrocza 2010 r. będzie on najczęściej wybierany przez rodzimych kredytobiorców.

Pytanie nr 4. Na jakie marże można liczyć ubiegając się o kredyt w 2010 r.?

Banki, udzielając kredytów mają za zadanie na tym zarabiać, a koszt pieniądza na rynku międzybankowym obecnie jest (i pewno nie zmieni się to w przyszłym roku) znacznie wyższy niż w okresie "przed kryzysem". Nie liczmy zatem, że znowu pojawią się na rynku oferty kredytów hipotecznych z marżą poniżej 1 proc. Mniejsze pole do popisu dają bankowcom kredyty złotówkowe - jak nie ma spreadu (różnica pomiędzy kursem kupna (wypłaty) a sprzedaży (spłaty) zaciągniętego zobowiązania (kredytu walutowego) - red.), w trakcie spłaty bank zarabia tylko na marży. Uważam, że w tej sytuacji najniższe marże kredytów w złotych będą oscylować na poziomie 2 proc.-2,2 proc.

W dużo lepszej sytuacji będą te banki, które zdecydują się na sprzedaż kredytów w walutach obcych, w tym przede wszystkim w euro. Obecnie stosowane (i zaakceptowane przez rynek) "widełki kursowe", nazywane fachowo spreadem, to poziom 8-10 proc., czasem nawet więcej. Przy tak gigantycznym dochodzie na kursach walut, banki na pewno sukcesywnie będą schodzić z marż. Ale też nie sądzę, aby w pierwszej połowie przyszłego roku spadły one poniżej 1,7 - 2 proc.

Nawet przy marży (przy kredycie w euro) na poziomie 2 proc. dostaniemy kredyt z oprocentowaniem poniżej 3 proc., co będzie powodowało bardzo znaczące oszczędności przy każdej racie (kredyt w rodzimej walucie będzie kosztował od 6 proc. do 7 proc.). Jeśli banki zauważą, że przyszłość "hipotek" to kredyty walutowe, utrzyma się też tendencja stopniowego obniżania marż, a wtedy, pewnie pod koniec 2010 r., marże przy kredycie w euro na poziomie 1,5-1,7 proc. będą uznawane za dość normalne.

Pytanie nr 5. Co z "Rodziną na Swoim"? Czy kredyt dalej będzie u nas tak poszukiwany, jak obecnie?

Bardzo liczę, że ktoś w końcu policzy koszty tej akcji (dla budżetu) i kredyt z dopłatą zostanie całkowicie wycofany ze sprzedaży. Na razie widać tylko powszechną radość, że liczba udzielanych kredytów w tej formie stale rośnie. Na pewno w roku bieżącym 31 000 szczęśliwców obdarowanych zostanie przez nasz hojny rząd kwotą ok. 100 000 zł. Obdarowanych właściwie za nic.

Miejmy nadzieję, że w końcu rządowy kurek z kosztownymi prezentami, jakimi są te kredyty, zostanie zakręcony, ponieważ obdarowanymi tak hojnie z państwowej kasy są - bardzo często - osoby zamożne. A z drugiej strony z braku kasy zamyka się szpitale, a oprócz służby zdrowia pewnie wkrótce rozłoży się na łopatki państwowe szkolnictwo (też ze względu na "cięcia" budżetowe na edukację i głodowe pensje dla nauczycieli z sektora publicznego).

Pytanie nr 6. Czy rynek nieruchomości się ożywi?

Oczywiście. Skoro będzie dużo łatwiej z kredytami, będzie też dużo więcej kupujących. Poza tym w ostatnich miesiącach znacznie poprawiły się tzw. nastroje społeczne, głównie w związku z tym, o czym informują nas wszystkie media: kryzys już za nami. Co prawda wcześniej - z tego samego źródła - płynęły informacje, że czeka nas na pewno bliska katastrofa i wszyscy pójdziemy z torbami, no ale to było przecież ponad rok temu...

Pytanie nr 7. Czy mieszkania będą tanieć?

Jak mogą tanieć, skoro na rynek szturmem wrócą kupujący, a deweloperzy przez długi okres pauzowali i nie rozpoczynali nowych inwestycji? Wniosek - będzie na pewno drożej. Z pewnymi wyjątkami. Wciąż bardzo kiepsko wygląda rynek "dużych" mieszkań (i domów), czyli takich o powierzchni powyżej 80 m kw. Te niestety masowo zalegają u deweloperów. W związku z tym sądzę, że w tym segmencie rynku będzie można trafić naprawdę świetną okazję. Najszybciej będzie rosła cen mieszkań do ok. 50 m kw w dobrych lokalizacjach. Jeśli więc ktoś właśnie takiego lokalu szuka - radzę się mocno pośpieszyć.

Krzysztof Oppenheim

Oppenheim

 

Źródło: interia.pl

PROGNOZY: W 2010 roku waro się spieszyć?

Nie trzeba być ekspertem, aby ocenić obecny rok jako niezwykle trudny zarówno w dziedzinie nieruchomości, jak i w branży finansowej. Co nas czeka w 2010 roku? Poniżej przedstawiamy opinie Krzysztofa Oppenheima, eksperta ds. kredytów hipotecznych na ten temat. Jak sprawdzić, czy ma rację? Wystarczy jeszcze raz zajrzeć do treści publikacji pod koniec 2010 roku.

Czy nieruchomości będą się lepiej sprzedawać? Czy będą dalej tanieć, czy wręcz przeciwnie? Jaką politykę przyjmą banki w kwestii kredytów hipotecznych? Jaka waluta zdominuje rynek?

Pytanie nr 1. Czy będzie łatwiej, czy trudniej uzyskać kredyt?

Na pewno łatwiej i to znacznie. Do gry wejdzie więcej banków, które znów zaczną rywalizować między sobą o klientów. Pojawią się więc oferty lepsze niż obecnie (niższe marże, mniejsze opłaty okołokredytowe, większa dostępność kredytów w walutach obcych). Ale na pewno sytuacja nie poprawi się znacząco, jeśli chodzi o badanie zdolności kredytowej. Duża grupa osób słabiej zarabiających, tak jak teraz nie ma szans na kredyt, tak też nie będzie ich miała w 2010 roku. Czekają nas więc - na pewno - zmiany na lepsze, ale nie w kwestii obniżania pułapu zdolności kredytowej.

Pytanie nr 2. Od kiedy będzie można liczyć na lepsze oferty?

Najwięcej zacznie się ich pojawiać pod koniec I kwartału 2010 r. Początek roku dla banków to okres ocen wyników za rok poprzedni (a te często będą słabiutkie) i czas na tworzenie polityki na okres następny, w tym - przede wszystkim - szukanie dochodów. Bankowcy jednym chórem dojdą do wniosku, że wyniki są słabe, bo było za mało kredytów. Gdzie więc jest szansa na zarobek w tej dziedzinie? Oczywiście w "hipotece". Pożyczki gotówkowe już spłacają się bardzo słabo, a kredyty dla firm nie mają takiego "wzięcia" na rynku, jak hipoteczne.

Co więcej, kredyty na działalność gospodarczą wciąż przez niektóre banki uważane są za kredyty wysokiego ryzyka. A więc po raportach i naradach (styczeń - luty 2010 r.) na wiosnę na pewno będziemy mieli znowu rozkwit bankowości hipotecznej i walkę o udział w rynku.

Pytanie nr 3. Jaka waluta kredytu będzie najbardziej popularna?

To, na co klient zwraca największą uwagę przy porównywaniu ofert, to wysokość miesięcznej raty, którą będzie spłacał. Spójrzmy na temat walut z punktu widzenia bankowców. Wrócić na rynek kredytów hipotecznych jest łatwo, ale czym przyciągnąć kredytobiorców? Co zrobić, aby odświeżona oferta dobrze się sprzedawała? Kredytem w rodzimej walucie rynku na pewno nie podbijemy, więc pozostają waluty. A więc, po kolei: frank szwajcarski - NIE (odchodzi powoli do lamusa - waluta trudno dostępna w dobrej cenie na rynku międzybankowym), dolar amerykański - NIE (bo kurs dolara wobec złotówki i euro jest w dużym stopniu nieprzewidywalny), pozostaje - euro. Można na 90 proc. zakładać, że królem "hipotek" w 2010 r. stanie się kredyt we wspólnej walucie. W mojej opinii już pod koniec pierwszego półrocza 2010 r. będzie on najczęściej wybierany przez rodzimych kredytobiorców.

Pytanie nr 4. Na jakie marże można liczyć ubiegając się o kredyt w 2010 r.?

Banki, udzielając kredytów mają za zadanie na tym zarabiać, a koszt pieniądza na rynku międzybankowym obecnie jest (i pewno nie zmieni się to w przyszłym roku) znacznie wyższy niż w okresie "przed kryzysem". Nie liczmy zatem, że znowu pojawią się na rynku oferty kredytów hipotecznych z marżą poniżej 1 proc. Mniejsze pole do popisu dają bankowcom kredyty złotówkowe - jak nie ma spreadu (różnica pomiędzy kursem kupna (wypłaty) a sprzedaży (spłaty) zaciągniętego zobowiązania (kredytu walutowego) - red.), w trakcie spłaty bank zarabia tylko na marży. Uważam, że w tej sytuacji najniższe marże kredytów w złotych będą oscylować na poziomie 2 proc.-2,2 proc.

W dużo lepszej sytuacji będą te banki, które zdecydują się na sprzedaż kredytów w walutach obcych, w tym przede wszystkim w euro. Obecnie stosowane (i zaakceptowane przez rynek) "widełki kursowe", nazywane fachowo spreadem, to poziom 8-10 proc., czasem nawet więcej. Przy tak gigantycznym dochodzie na kursach walut, banki na pewno sukcesywnie będą schodzić z marż. Ale też nie sądzę, aby w pierwszej połowie przyszłego roku spadły one poniżej 1,7 - 2 proc.

Nawet przy marży (przy kredycie w euro) na poziomie 2 proc. dostaniemy kredyt z oprocentowaniem poniżej 3 proc., co będzie powodowało bardzo znaczące oszczędności przy każdej racie (kredyt w rodzimej walucie będzie kosztował od 6 proc. do 7 proc.). Jeśli banki zauważą, że przyszłość "hipotek" to kredyty walutowe, utrzyma się też tendencja stopniowego obniżania marż, a wtedy, pewnie pod koniec 2010 r., marże przy kredycie w euro na poziomie 1,5-1,7 proc. będą uznawane za dość normalne.

Pytanie nr 5. Co z "Rodziną na Swoim"? Czy kredyt dalej będzie u nas tak poszukiwany, jak obecnie?

Bardzo liczę, że ktoś w końcu policzy koszty tej akcji (dla budżetu) i kredyt z dopłatą zostanie całkowicie wycofany ze sprzedaży. Na razie widać tylko powszechną radość, że liczba udzielanych kredytów w tej formie stale rośnie. Na pewno w roku bieżącym 31 000 szczęśliwców obdarowanych zostanie przez nasz hojny rząd kwotą ok. 100 000 zł. Obdarowanych właściwie za nic.

Miejmy nadzieję, że w końcu rządowy kurek z kosztownymi prezentami, jakimi są te kredyty, zostanie zakręcony, ponieważ obdarowanymi tak hojnie z państwowej kasy są - bardzo często - osoby zamożne. A z drugiej strony z braku kasy zamyka się szpitale, a oprócz służby zdrowia pewnie wkrótce rozłoży się na łopatki państwowe szkolnictwo (też ze względu na "cięcia" budżetowe na edukację i głodowe pensje dla nauczycieli z sektora publicznego).

Pytanie nr 6. Czy rynek nieruchomości się ożywi?

Oczywiście. Skoro będzie dużo łatwiej z kredytami, będzie też dużo więcej kupujących. Poza tym w ostatnich miesiącach znacznie poprawiły się tzw. nastroje społeczne, głównie w związku z tym, o czym informują nas wszystkie media: kryzys już za nami. Co prawda wcześniej - z tego samego źródła - płynęły informacje, że czeka nas na pewno bliska katastrofa i wszyscy pójdziemy z torbami, no ale to było przecież ponad rok temu...

Pytanie nr 7. Czy mieszkania będą tanieć?

Jak mogą tanieć, skoro na rynek szturmem wrócą kupujący, a deweloperzy przez długi okres pauzowali i nie rozpoczynali nowych inwestycji? Wniosek - będzie na pewno drożej. Z pewnymi wyjątkami. Wciąż bardzo kiepsko wygląda rynek "dużych" mieszkań (i domów), czyli takich o powierzchni powyżej 80 m kw. Te niestety masowo zalegają u deweloperów. W związku z tym sądzę, że w tym segmencie rynku będzie można trafić naprawdę świetną okazję. Najszybciej będzie rosła cen mieszkań do ok. 50 m kw w dobrych lokalizacjach. Jeśli więc ktoś właśnie takiego lokalu szuka - radzę się mocno pośpieszyć.

Krzysztof Oppenheim

Oppenheim

 

Źródło: interia.pl

PROGNOZY: DTZ przewiduje wyższe czynsze

Firma DTZ, globalny doradca na rynku nieruchomości, opublikowała najnowsze prognozy dla europejskich rynków nieruchomości. Wynika z nich, że Londyn będzie nadal wiódł prym w Europie z prognozowanym na rok 2010 wzrostem czynszów w najlepszych lokalizacjach w dzielnicy City, ze względu na niską podaż, podczas gdy w całej Europie czynsze będą na stabilnym poziomie lub pójdą w dół. Prognozowany jest dalszy spadek o 17 proc. do końca 2009 roku.
Prognozy DTZ dla rynku w Europie podkreślają skalę spadku wartości czynszowych w roku 2009, przewidując średni spadek o -13,4 proc. do końca roku, nieco więcej niż wartość -11,9 proc. prognozowana w maju 2009. Natomiast stopy kapitalizacji na rynku ustabilizowały się na poziomie przewyższającym oczekiwania. Odzwierciedla to poprawę nastrojów w związku ze słabnącą niechęcią do ponoszenia ryzyka na rynku inwestycyjnym, a także pokazuje chęć inwestorów do skorzystania z historycznie niskich cen nieruchomości w najlepszych lokalizacjach. DTZ uważa, że biorąc pod uwagę skalę spadku cen takich nieruchomości, kilka rynków - w tym Londyn, Paryż, Berlin i Bruksela - teraz reprezentuje wartość godziwą dla długoterminowych inwestorów.

Prognozowane czynsze i stopy kapitalizacji w Europie

Czynsze wszędzie mocno poszły w dół w 2009 roku, jak mówi Tony McGough, Globalny Dyrektor ds. Prognoz w DTZ: - Przewidywaliśmy szczególnie dotkliwe spadki dla powierzchni biurowych w londyńskiej dzielnicy City oraz centralnych (CBD) paryskich dzielnicach (odpowiednio -17 proc. i -23 proc.), które napędzały korektę cen, oraz dla rynków powierzchni biurowych w Hiszpanii (prognozowane spadki w Barcelonie i Madrycie o odpowiednio -23 proc. i -24 proc.), Irlandii (w Dublinie o -35 proc.) oraz w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie tendencja zniżkowa na rynkach związanych z wynajmem była wyjątkowo ostra.

Martin Davis, Dyrektor działu Badań w Wielkiej Brytanii, zauważa: - Na kluczowym rynku w Centrum Londynu ceny zareagowały bardzo szybko, ze względu na powiązaną recesję w sektorze finansowym. Czynsze w Londynie gwałtownie poszły w dół w okresie 2008-2009, podczas gdy rynek związany z wynajmem w pozostałych częściach Europy przystosowywał się nieco wolniej. I teraz, gdy stopy kapitalizacji ponownie drgnęły, a rynki najemców wykazują wczesne oznaki poprawy, Londyn wydaje się ponownie być na czele.

Na rynku powierzchni biurowych w Centrum Londynu w trzecim kwartale zaobserwowano zmianę sytuacji w porównaniu z ostatnimi siedmioma kwartałami, gdy stopa pustostanów rosła. W trzecim kwartale liczba transakcji najmu wzrosła o 60 proc., a dostępność powierzchni spadła o 5 proc.

Tony McGough komentuje:

- To, w połączeniu z mniejszą podażą nowych powierzchni w najlepszych lokalizacjach oraz wzrostem najbardziej poszukiwanych powierzchni jest podstawą prognozowanego przez DTZ wzrostu czynszów o 8 proc. na rynku powierzchni biurowych w londyńskiej dzielnicy City w 2010 roku. Oczywiście jest to uzależnione od dalszej poprawy nastrojów ekonomicznych i kontrastuje z większością innych dużych miast europejskich, gdzie przewidywany jest dalszy spadek czynszów lub co najwyżej ich stabilizacja na dotychczasowym poziomie.

Tak więc, gdy Londyn i Paryż wydają się mieć za sobą okres korekty najwyższych czynszów i stóp kapitalizacji, wiele innych rynków w Europie - jak np. w Rzymie, Monachium i Luksemburgu - reaguje wolniej i tam w 2010 roku spodziewany jest dalszy spadek czynszów (-5,4 proc. w Rzymie, -3,0 proc. w Monachium oraz -3,0 proc. w Amsterdamie).

Tony McGough komentuje:

Wolniejsze tempo korekty czynszów na tych rynkach można wyjaśnić ich ograniczoną ekspozycją na recesję w obszarze finansowym i usługowym, które było częścią pierwszej fali kryzysu. Teraz odczuwają one opóźniony wpływ szerszej recesji ekonomicznej.

Podczas gdy korekta czynszów generalnie przebiegała zgodnie z oczekiwaniami, zmiany stóp kapitalizacji były wolniejsze i mniej dramatyczne niż prognozowano, a większość rynków w Europie podążała wolnej za gwałtownymi zmianami obserwowanymi w Wielkiej Brytanii.

Ceny nadal jednak nie są przejrzyste, a bardzo mała ilość transakcji nie daje wiele dowodów pozwalających ustalić jak silny jest rynek. W lokalizacjach, gdzie czynsze nadal idą w dół, stopy kapitalizacji będą dalej rosnąć, ale na Europejskie rynki biurowe wg. wzrostu proc. czynszów w 2009 r.

Top 5 rynków biurowych

Najsłabszych pięć rynków biurowych

rynkach na bardziej zaawansowanym etapie cyklu ostatnie zmiany stóp kapitalizacji - mianowicie w Londynie (z 7,0 proc. do 6,25 proc.) oraz Paryżu (z 6,00 proc. do 5,75 proc.) - pokazują, że osiągnięto już dno.

Druga fala rynków osiągnie wartość godziwą w pierwszej połowie 2010 roku.

DTZ uważa, że kilka globalnych rynków powierzchni biurowych zacznie przedstawiać wartość godziwą w pierwszej połowie 2010 roku.

Tony McGough przedstawia następującą prognozę: - Frankfurt, Düsseldorf, Madryt, Barcelona, dzielnica La Defense w Paryżu, Kopenhaga, Amsterdam, Haga i Warszawa będą drugą falą kluczowych rynków powierzchni biurowych, które osiągną wartość godziwą.

Te miasta podążają za rynkami powierzchni biurowych w dzielnicach City i West End w Londynie, dzielnicy CBD w Paryżu, w Berlinie i Sydney, które przewodziły globalnej korekcie cen.

Biorąc pod uwagę historycznie niskie ceny w chwili obecnej, powyższe miasta obecnie uważa się za mogące zaoferować inwestorom bardzo atrakcyjne stopy zwrotu w średnim lub długim okresie.

DTZ uważa, że pięć z głównych europejskich rynków powierzchni biurowych osiągnęło wartość godziwą. Dla miast, w których korekta cen następuje z opóźnieniem - takich jak Madryt, Hamburg i Rzym - prognozowane są dalsze znaczące spadki wartości, a tym samym rynki te nie osiągną wartości godziwej w pierwszej połowie 2010 roku.

Tony McGough komentuje: - Inwestorzy powinni pozostać bardzo ostrożni wobec rynków, na których musi jeszcze nastąpić korekta cen.

źródło informacji: INTERIA.PL

PROGNOZY: DTZ przewiduje wyższe czynsze

Firma DTZ, globalny doradca na rynku nieruchomości, opublikowała najnowsze prognozy dla europejskich rynków nieruchomości. Wynika z nich, że Londyn będzie nadal wiódł prym w Europie z prognozowanym na rok 2010 wzrostem czynszów w najlepszych lokalizacjach w dzielnicy City, ze względu na niską podaż, podczas gdy w całej Europie czynsze będą na stabilnym poziomie lub pójdą w dół. Prognozowany jest dalszy spadek o 17 proc. do końca 2009 roku.
Prognozy DTZ dla rynku w Europie podkreślają skalę spadku wartości czynszowych w roku 2009, przewidując średni spadek o -13,4 proc. do końca roku, nieco więcej niż wartość -11,9 proc. prognozowana w maju 2009. Natomiast stopy kapitalizacji na rynku ustabilizowały się na poziomie przewyższającym oczekiwania. Odzwierciedla to poprawę nastrojów w związku ze słabnącą niechęcią do ponoszenia ryzyka na rynku inwestycyjnym, a także pokazuje chęć inwestorów do skorzystania z historycznie niskich cen nieruchomości w najlepszych lokalizacjach. DTZ uważa, że biorąc pod uwagę skalę spadku cen takich nieruchomości, kilka rynków - w tym Londyn, Paryż, Berlin i Bruksela - teraz reprezentuje wartość godziwą dla długoterminowych inwestorów.

Prognozowane czynsze i stopy kapitalizacji w Europie

Czynsze wszędzie mocno poszły w dół w 2009 roku, jak mówi Tony McGough, Globalny Dyrektor ds. Prognoz w DTZ: - Przewidywaliśmy szczególnie dotkliwe spadki dla powierzchni biurowych w londyńskiej dzielnicy City oraz centralnych (CBD) paryskich dzielnicach (odpowiednio -17 proc. i -23 proc.), które napędzały korektę cen, oraz dla rynków powierzchni biurowych w Hiszpanii (prognozowane spadki w Barcelonie i Madrycie o odpowiednio -23 proc. i -24 proc.), Irlandii (w Dublinie o -35 proc.) oraz w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie tendencja zniżkowa na rynkach związanych z wynajmem była wyjątkowo ostra.

Martin Davis, Dyrektor działu Badań w Wielkiej Brytanii, zauważa: - Na kluczowym rynku w Centrum Londynu ceny zareagowały bardzo szybko, ze względu na powiązaną recesję w sektorze finansowym. Czynsze w Londynie gwałtownie poszły w dół w okresie 2008-2009, podczas gdy rynek związany z wynajmem w pozostałych częściach Europy przystosowywał się nieco wolniej. I teraz, gdy stopy kapitalizacji ponownie drgnęły, a rynki najemców wykazują wczesne oznaki poprawy, Londyn wydaje się ponownie być na czele.

Na rynku powierzchni biurowych w Centrum Londynu w trzecim kwartale zaobserwowano zmianę sytuacji w porównaniu z ostatnimi siedmioma kwartałami, gdy stopa pustostanów rosła. W trzecim kwartale liczba transakcji najmu wzrosła o 60 proc., a dostępność powierzchni spadła o 5 proc.

Tony McGough komentuje:

- To, w połączeniu z mniejszą podażą nowych powierzchni w najlepszych lokalizacjach oraz wzrostem najbardziej poszukiwanych powierzchni jest podstawą prognozowanego przez DTZ wzrostu czynszów o 8 proc. na rynku powierzchni biurowych w londyńskiej dzielnicy City w 2010 roku. Oczywiście jest to uzależnione od dalszej poprawy nastrojów ekonomicznych i kontrastuje z większością innych dużych miast europejskich, gdzie przewidywany jest dalszy spadek czynszów lub co najwyżej ich stabilizacja na dotychczasowym poziomie.

Tak więc, gdy Londyn i Paryż wydają się mieć za sobą okres korekty najwyższych czynszów i stóp kapitalizacji, wiele innych rynków w Europie - jak np. w Rzymie, Monachium i Luksemburgu - reaguje wolniej i tam w 2010 roku spodziewany jest dalszy spadek czynszów (-5,4 proc. w Rzymie, -3,0 proc. w Monachium oraz -3,0 proc. w Amsterdamie).

Tony McGough komentuje:

Wolniejsze tempo korekty czynszów na tych rynkach można wyjaśnić ich ograniczoną ekspozycją na recesję w obszarze finansowym i usługowym, które było częścią pierwszej fali kryzysu. Teraz odczuwają one opóźniony wpływ szerszej recesji ekonomicznej.

Podczas gdy korekta czynszów generalnie przebiegała zgodnie z oczekiwaniami, zmiany stóp kapitalizacji były wolniejsze i mniej dramatyczne niż prognozowano, a większość rynków w Europie podążała wolnej za gwałtownymi zmianami obserwowanymi w Wielkiej Brytanii.

Ceny nadal jednak nie są przejrzyste, a bardzo mała ilość transakcji nie daje wiele dowodów pozwalających ustalić jak silny jest rynek. W lokalizacjach, gdzie czynsze nadal idą w dół, stopy kapitalizacji będą dalej rosnąć, ale na Europejskie rynki biurowe wg. wzrostu proc. czynszów w 2009 r.

Top 5 rynków biurowych

Najsłabszych pięć rynków biurowych

rynkach na bardziej zaawansowanym etapie cyklu ostatnie zmiany stóp kapitalizacji - mianowicie w Londynie (z 7,0 proc. do 6,25 proc.) oraz Paryżu (z 6,00 proc. do 5,75 proc.) - pokazują, że osiągnięto już dno.

Druga fala rynków osiągnie wartość godziwą w pierwszej połowie 2010 roku.

DTZ uważa, że kilka globalnych rynków powierzchni biurowych zacznie przedstawiać wartość godziwą w pierwszej połowie 2010 roku.

Tony McGough przedstawia następującą prognozę: - Frankfurt, Düsseldorf, Madryt, Barcelona, dzielnica La Defense w Paryżu, Kopenhaga, Amsterdam, Haga i Warszawa będą drugą falą kluczowych rynków powierzchni biurowych, które osiągną wartość godziwą.

Te miasta podążają za rynkami powierzchni biurowych w dzielnicach City i West End w Londynie, dzielnicy CBD w Paryżu, w Berlinie i Sydney, które przewodziły globalnej korekcie cen.

Biorąc pod uwagę historycznie niskie ceny w chwili obecnej, powyższe miasta obecnie uważa się za mogące zaoferować inwestorom bardzo atrakcyjne stopy zwrotu w średnim lub długim okresie.

DTZ uważa, że pięć z głównych europejskich rynków powierzchni biurowych osiągnęło wartość godziwą. Dla miast, w których korekta cen następuje z opóźnieniem - takich jak Madryt, Hamburg i Rzym - prognozowane są dalsze znaczące spadki wartości, a tym samym rynki te nie osiągną wartości godziwej w pierwszej połowie 2010 roku.

Tony McGough komentuje: - Inwestorzy powinni pozostać bardzo ostrożni wobec rynków, na których musi jeszcze nastąpić korekta cen.

źródło informacji: INTERIA.PL

Dobre perspektywy funduszy nieruchomości

W poprzednich latach powstało wiele baniek spekulacyjnych na mapie polskich nieruchomości. Korekty rozpoczęły się już w drugiej połowie 2007 roku.

Widmo kryzysu, jakim straszono nas w pierwszych miesiącach zeszłego roku ostudziło gorączkę i wiarę w to, że nieruchomości mogą tylko drożeć. Znikła szybko przewaga popytu nad podażą, a część projektów deweloperskich wstrzymano.


Jak wynika z danych GUS, w 2008 roku w Polsce oddano do użytkowania ponad 165 tys. mieszkań. Za okres 2009 r. liczba nowych mieszkań osiągnie prawdopodobnie zbliżony poziom. W szczególności dobre wyniki będą dotyczyć największych miast. Podstawą dla takich prognoz są dane za pierwszą połowę 2009 r. W Warszawie oddano do użytkowania wówczas o 11 proc. mieszkań więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Rekordzistą okazał się Wrocław z dynamiką wzrostu na poziomie 81 proc., za nim uplasowały się: Kraków 73 proc. oraz Poznań 31 proc. – szacują specjaliści z CEE Property Group.


Jednak w przyszłym roku można spodziewać się znacznego spadku podaży, nawet o 10 – 20 proc. – uważa Paweł Grząbka, prezes zarządu CEE Property Group. Trend, jaki zarysował się w 2009 r. polegający na zawężaniu oferty na rynku pierwotnym będzie prawdopodobnie utrzymywać się w przyszłym roku. Jak wynika z danych GUS w trzech pierwszych kwartałach 2009 r. rozpoczęto około 110 tys. budów w Polsce, w całym 2008 r. było to blisko 175 tys. Warto dodać, że ilość wydanych pozwoleń na budowę w 2008 r. wyniosła 232 tys., w pierwszej połowie 2009 r. wydano ich zaledwie 90 tys.
Oznaczać to może wzrost cen nieruchomości, zatem inwestycje na tym rynku znów zaczną przynosić zyski, niezależnie od zmian indeksów na GPW.

Dobre perspektywy wzrostowe mają więc fundusze inwestycyjne lokujące na rynku nieruchomości. Zatem warto zastanowić się nad dołożeniem do portfela inwestycyjnego pewnej ilości certyfikatów funduszu nieruchomości, jako aktywa alternatywnego, niezależnego od sytuacji na rynku akcji. Aktywa ulokowane w funduszach nieruchomości poprawiają stopień i jakość dywersyfikacji portfela, zatem pozytywnie wpływają na obniżenie ryzyka inwestycyjnego. Należy jednak pamiętać, że tego rodzaju inwestycje należą do średnio lub długoterminowych. Optymalnym rozwiązaniem jest ulokowanie 15-20 proc. kapitału w funduszach nieruchomości.

Warto dodać, że inwestycja w fundusz nieruchomości stanowi zabezpieczenie przed skutkami ewentualnych wzrostów cen nieruchomości. Dotyczy to osób, które zamierzają w przyszłości kupić mieszkanie lub dom. Zysk na funduszu, wywołany wzrostem cen nieruchomości zrekompensuje wyższe koszty nabycia wymarzonej nieruchomości.

Źródło: Bankier.pl

Dobre perspektywy funduszy nieruchomości

W poprzednich latach powstało wiele baniek spekulacyjnych na mapie polskich nieruchomości. Korekty rozpoczęły się już w drugiej połowie 2007 roku.

Widmo kryzysu, jakim straszono nas w pierwszych miesiącach zeszłego roku ostudziło gorączkę i wiarę w to, że nieruchomości mogą tylko drożeć. Znikła szybko przewaga popytu nad podażą, a część projektów deweloperskich wstrzymano.


Jak wynika z danych GUS, w 2008 roku w Polsce oddano do użytkowania ponad 165 tys. mieszkań. Za okres 2009 r. liczba nowych mieszkań osiągnie prawdopodobnie zbliżony poziom. W szczególności dobre wyniki będą dotyczyć największych miast. Podstawą dla takich prognoz są dane za pierwszą połowę 2009 r. W Warszawie oddano do użytkowania wówczas o 11 proc. mieszkań więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Rekordzistą okazał się Wrocław z dynamiką wzrostu na poziomie 81 proc., za nim uplasowały się: Kraków 73 proc. oraz Poznań 31 proc. – szacują specjaliści z CEE Property Group.


Jednak w przyszłym roku można spodziewać się znacznego spadku podaży, nawet o 10 – 20 proc. – uważa Paweł Grząbka, prezes zarządu CEE Property Group. Trend, jaki zarysował się w 2009 r. polegający na zawężaniu oferty na rynku pierwotnym będzie prawdopodobnie utrzymywać się w przyszłym roku. Jak wynika z danych GUS w trzech pierwszych kwartałach 2009 r. rozpoczęto około 110 tys. budów w Polsce, w całym 2008 r. było to blisko 175 tys. Warto dodać, że ilość wydanych pozwoleń na budowę w 2008 r. wyniosła 232 tys., w pierwszej połowie 2009 r. wydano ich zaledwie 90 tys.
Oznaczać to może wzrost cen nieruchomości, zatem inwestycje na tym rynku znów zaczną przynosić zyski, niezależnie od zmian indeksów na GPW.

Dobre perspektywy wzrostowe mają więc fundusze inwestycyjne lokujące na rynku nieruchomości. Zatem warto zastanowić się nad dołożeniem do portfela inwestycyjnego pewnej ilości certyfikatów funduszu nieruchomości, jako aktywa alternatywnego, niezależnego od sytuacji na rynku akcji. Aktywa ulokowane w funduszach nieruchomości poprawiają stopień i jakość dywersyfikacji portfela, zatem pozytywnie wpływają na obniżenie ryzyka inwestycyjnego. Należy jednak pamiętać, że tego rodzaju inwestycje należą do średnio lub długoterminowych. Optymalnym rozwiązaniem jest ulokowanie 15-20 proc. kapitału w funduszach nieruchomości.

Warto dodać, że inwestycja w fundusz nieruchomości stanowi zabezpieczenie przed skutkami ewentualnych wzrostów cen nieruchomości. Dotyczy to osób, które zamierzają w przyszłości kupić mieszkanie lub dom. Zysk na funduszu, wywołany wzrostem cen nieruchomości zrekompensuje wyższe koszty nabycia wymarzonej nieruchomości.

Źródło: Bankier.pl

Łatwiejsza eksmisja uciążliwych lokatorów

Wynajmujący mieszkania będą mogli zwrócić się do komornika z żądaniem eksmisji uciążliwych lub zalegających z czynszem lokatorów bez wyroku eksmisyjnego – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
uż w styczniu zacznie obowiązywać nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatorów. Jak czytamy dalej, nowe przepisy przewidują, że właściciele lokali mieszkalnych (osoby fizyczne, nieprowadzące działalności gospodarczej w zakresie wynajmu) będą mogli je wynajmować na podstawie umów o najem okazjonalny. Takie umowy mogą być zawierane na czas oznaczony, jednak nie dłuższy niż 10 lat. Najem okazjonalny ma być znacznie bezpieczniejszy niż jego tradycyjny odpowiednik. A to dzięki temu, że wynajmujący mieszkania będą mogli zwrócić się do komornika o eksmisję uciążliwych lub zalegających z czynszem lokatorów, bez konieczności uzyskania wyroku eksmisyjnego.

Jeśli najemca nie wyprowadzi się w umówionym terminie, właściciel będzie mógł złożyć do sądu wniosek o nadanie klauzuli wykonalności notarialnemu oświadczeniu lokatora zawartym w umowie. To da komornikowi prawo do wyprowadzenia (nawet przy użyciu siły) dłużnika do wskazanego przez niego lokalu – podkreśla dziennik. Umowa o najem okazjonalny będzie dawać właścicielowi gwarancję bezpieczeństwa głównie dlatego, że będzie do niej dołączone sporządzone u notariusza oświadczenie lokatora, w którym podda się on egzekucji i zobowiąże się do opróżnienia używanego mieszkania w terminie wskazanym przez właściciela.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Łatwiejsza eksmisja uciążliwych lokatorów

Wynajmujący mieszkania będą mogli zwrócić się do komornika z żądaniem eksmisji uciążliwych lub zalegających z czynszem lokatorów bez wyroku eksmisyjnego – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
uż w styczniu zacznie obowiązywać nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatorów. Jak czytamy dalej, nowe przepisy przewidują, że właściciele lokali mieszkalnych (osoby fizyczne, nieprowadzące działalności gospodarczej w zakresie wynajmu) będą mogli je wynajmować na podstawie umów o najem okazjonalny. Takie umowy mogą być zawierane na czas oznaczony, jednak nie dłuższy niż 10 lat. Najem okazjonalny ma być znacznie bezpieczniejszy niż jego tradycyjny odpowiednik. A to dzięki temu, że wynajmujący mieszkania będą mogli zwrócić się do komornika o eksmisję uciążliwych lub zalegających z czynszem lokatorów, bez konieczności uzyskania wyroku eksmisyjnego.

Jeśli najemca nie wyprowadzi się w umówionym terminie, właściciel będzie mógł złożyć do sądu wniosek o nadanie klauzuli wykonalności notarialnemu oświadczeniu lokatora zawartym w umowie. To da komornikowi prawo do wyprowadzenia (nawet przy użyciu siły) dłużnika do wskazanego przez niego lokalu – podkreśla dziennik. Umowa o najem okazjonalny będzie dawać właścicielowi gwarancję bezpieczeństwa głównie dlatego, że będzie do niej dołączone sporządzone u notariusza oświadczenie lokatora, w którym podda się on egzekucji i zobowiąże się do opróżnienia używanego mieszkania w terminie wskazanym przez właściciela.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Plany najwyższego budynku w Europie zbyt ambitne

Kryzys może poskromić ambicje budowlane Rosji. Niewykluczone, że planowany najwyższy budynek w Europie - Wieża Federacji - okaże się mniejszy niż zakładano.
Wieża Federacji miała składać się z dwóch połączonych ze sobą wieżowców. Wyższy wieżowiec o nazwie Wostok, czyli Wschód, miał mieć 94 piętra. Tym samym Wieża Federacji wraz z potężną iglicą osiągnąłby wysokość 506 metrów i stałaby się najwyższym budynkiem w Europie.

Plany najwyższego budynku w Europie zbyt ambitne
fot: Savara/CC/Flickr.com

Źródło: money.pl

Plany najwyższego budynku w Europie zbyt ambitne

Kryzys może poskromić ambicje budowlane Rosji. Niewykluczone, że planowany najwyższy budynek w Europie - Wieża Federacji - okaże się mniejszy niż zakładano.
Wieża Federacji miała składać się z dwóch połączonych ze sobą wieżowców. Wyższy wieżowiec o nazwie Wostok, czyli Wschód, miał mieć 94 piętra. Tym samym Wieża Federacji wraz z potężną iglicą osiągnąłby wysokość 506 metrów i stałaby się najwyższym budynkiem w Europie.

Plany najwyższego budynku w Europie zbyt ambitne
fot: Savara/CC/Flickr.com

Źródło: money.pl

Czerwone, ale zielone - szwedzki biurowiec

Czy zielone może być czerwone? Według architektów ze szwedzkiego biura Wingårdhs – jak najbardziej. Ich projekt czerwonego biurowca dla Uniwersytetu Technologicznego Chalmers przy ul. Lindholmen w Gothenburgu w Szwecji to przykład budynku zielonego w każdym calu.
A przy okazji – kolejny dowód na to, że stosowanie rozwiązań ekologicznych nie musi odbywać się kosztem walorów estetycznych budynku.


Kuggen – bo tak będzie się nazywać się biurowiec – znalazł się wśród projektów, które organizatorzy World Architecture Festival w Barcelonie uznali za najbardziej odpowiadające tegorocznemu hasłu „Less does More”. Wcześniej zaś został nagrodzony na międzynarodowych targach Mipim.



Projektanci musieli uwzględnić dwa podstawowe wymogi: po pierwsze, Kuggen ma być przede wszystkim miejscem spotkań – zarówno oficjalnych i biznesowych, jak i nieformalnych; po drugie – ma być budynkiem ekologicznym, o niskim zużyciu energii, co w szwedzkich warunkach nie jest wcale łatwe.

Znakiem rozpoznawczym budynku, który stanie nabrzeżu, na terenie kampusu uniwersyteckiego, będą czerwone, pokryte ząbkowatym wzorem elewacje i okrągły rzut. Zewnętrzną powłokę biurowca tworzyć będą przesłony w sześciu różnych odcieniach czerwieni i jednego – zieleni, zrobione ze szkliwionej terakoty. Okrągły rzut budynku ma zoptymalizować stosunek powierzchni jego elewacji i powierzchni użytkowej. Kondygnacje powstały poprzez zestawienie powtarzalnych modułów biurowych, przy czym na każdej kolejnej umieszczono o dwie jednostki więcej. W efekcie obrys pięter stopniowo wzrasta ku górze, co umożliwia naturalne zacienienie okien biur na niższych poziomach.


Centralny punkt każdego kolejnego piętra będzie przesunięty w stronę południową, żeby maksymalnie wydłużyć rzucany przez nie cień. Dodatkowym elementem chroniącym przez ostrym słońcem ma być ruchomy ekran słoneczny dwóch najwyższych kondygnacji. Można go będzie przesuwać w dowolne miejsce, umożliwiając zacienienie odpowiedniego fragmentu budynku. Zewnętrzna strona ekranu pokryta będzie ogniwami fotowoltaicznymi. Na dachu zaś znajdą się kolektory słoneczne, produkujące energię służącą do ogrzewania wody. Trójkątne okna mają umożliwić dostęp dziennego światła w głąb budynku.

Rezultatem zastosowania wszystkich tych proekologicznych rozwiązań, będzie zredukowanie zapotrzebowania na energię do 60 kW/m2 w ciągu roku. W środku mają być przy tym zapewnione komfortowe warunki (w indywidualnych biurach temperatura może wynosić od 22-26 stopni Celsjusza).


Wewnątrz budynku znajdą się 192 moduły biurowe umieszczone wokół otwartej, centralnej przestrzeni. ich użytkownikami będą pracownicy naukowi uniwersytetu Chalmers, którzy zaczynają prowadzić własne firmy. Połączenie środowiska akademickiego z rynkiem (na terenie kampusu znajduje się również centrum badawcze uniwersytetu) dodatkowo podkreśla sąsiedztwo siedzib firm działających w branży technologicznej, min. Ericssona.

Źródło: Sztuka-Architektury.pl

Czerwone, ale zielone - szwedzki biurowiec

Czy zielone może być czerwone? Według architektów ze szwedzkiego biura Wingårdhs – jak najbardziej. Ich projekt czerwonego biurowca dla Uniwersytetu Technologicznego Chalmers przy ul. Lindholmen w Gothenburgu w Szwecji to przykład budynku zielonego w każdym calu.
A przy okazji – kolejny dowód na to, że stosowanie rozwiązań ekologicznych nie musi odbywać się kosztem walorów estetycznych budynku.


Kuggen – bo tak będzie się nazywać się biurowiec – znalazł się wśród projektów, które organizatorzy World Architecture Festival w Barcelonie uznali za najbardziej odpowiadające tegorocznemu hasłu „Less does More”. Wcześniej zaś został nagrodzony na międzynarodowych targach Mipim.



Projektanci musieli uwzględnić dwa podstawowe wymogi: po pierwsze, Kuggen ma być przede wszystkim miejscem spotkań – zarówno oficjalnych i biznesowych, jak i nieformalnych; po drugie – ma być budynkiem ekologicznym, o niskim zużyciu energii, co w szwedzkich warunkach nie jest wcale łatwe.

Znakiem rozpoznawczym budynku, który stanie nabrzeżu, na terenie kampusu uniwersyteckiego, będą czerwone, pokryte ząbkowatym wzorem elewacje i okrągły rzut. Zewnętrzną powłokę biurowca tworzyć będą przesłony w sześciu różnych odcieniach czerwieni i jednego – zieleni, zrobione ze szkliwionej terakoty. Okrągły rzut budynku ma zoptymalizować stosunek powierzchni jego elewacji i powierzchni użytkowej. Kondygnacje powstały poprzez zestawienie powtarzalnych modułów biurowych, przy czym na każdej kolejnej umieszczono o dwie jednostki więcej. W efekcie obrys pięter stopniowo wzrasta ku górze, co umożliwia naturalne zacienienie okien biur na niższych poziomach.


Centralny punkt każdego kolejnego piętra będzie przesunięty w stronę południową, żeby maksymalnie wydłużyć rzucany przez nie cień. Dodatkowym elementem chroniącym przez ostrym słońcem ma być ruchomy ekran słoneczny dwóch najwyższych kondygnacji. Można go będzie przesuwać w dowolne miejsce, umożliwiając zacienienie odpowiedniego fragmentu budynku. Zewnętrzna strona ekranu pokryta będzie ogniwami fotowoltaicznymi. Na dachu zaś znajdą się kolektory słoneczne, produkujące energię służącą do ogrzewania wody. Trójkątne okna mają umożliwić dostęp dziennego światła w głąb budynku.

Rezultatem zastosowania wszystkich tych proekologicznych rozwiązań, będzie zredukowanie zapotrzebowania na energię do 60 kW/m2 w ciągu roku. W środku mają być przy tym zapewnione komfortowe warunki (w indywidualnych biurach temperatura może wynosić od 22-26 stopni Celsjusza).


Wewnątrz budynku znajdą się 192 moduły biurowe umieszczone wokół otwartej, centralnej przestrzeni. ich użytkownikami będą pracownicy naukowi uniwersytetu Chalmers, którzy zaczynają prowadzić własne firmy. Połączenie środowiska akademickiego z rynkiem (na terenie kampusu znajduje się również centrum badawcze uniwersytetu) dodatkowo podkreśla sąsiedztwo siedzib firm działających w branży technologicznej, min. Ericssona.

Źródło: Sztuka-Architektury.pl

Francja: Nowy sposób oceny jakości usług hotelowych.

Francja, która zajmuje pierwsze miejsce na liście miejsc najczęściej odwiedzanych przez turystów, wprowadziła nowy sposób oceny jakości usług hotelowych.
Wprowadzono, między innymi oznakowanie pięciogwiazdkowe dla hoteli klasy Ritz. Poprzedni system obowiązywał od 1986 roku i uznano go za przestarzały. Teraz hotele będą kontrolowane co pięć lat. Hotele klasy "zerowej" zastąpią jednogwiazdkowe, w których pokój musi mieć minimum 9 metrów kwadratowych, a łazienkę dzielą między siebie mieszkańcy nie więcej niż siedmiu inny pokoi.

W trzygwiazdkowym większy jest metraż i jest dostęp do internetu. Krytycy uważają, że wprowadzone zmiany były konieczne, ale nie wystarczające, gdyż turyści trzygwiazdkowego hotelu mogą liczyć na łazienkę do własnej dyspozycji tylko w apartamentach, a obcojęzyczne kanały telewizyjne można oglądać w hotelach przynajmniej czterogwiazdkowych.

Hotelarstwo na świecie poszło znacznie dalej niż zmiany we francuskich hotelach, w których turyści wciąż narzekają na fatalną i arogancką obsługę. Nowe zmiany są korzystne dla sieci hotelowych, ale nie dla niezależnych właścicieli. Oczekuje się, że w najbliższych latach około 10 miliardów euro zostanie zainwestowanych w renowację hoteli we Francji.
IAR

an
Źródło: inwestycje.pl

Francja: Nowy sposób oceny jakości usług hotelowych.

Francja, która zajmuje pierwsze miejsce na liście miejsc najczęściej odwiedzanych przez turystów, wprowadziła nowy sposób oceny jakości usług hotelowych.
Wprowadzono, między innymi oznakowanie pięciogwiazdkowe dla hoteli klasy Ritz. Poprzedni system obowiązywał od 1986 roku i uznano go za przestarzały. Teraz hotele będą kontrolowane co pięć lat. Hotele klasy "zerowej" zastąpią jednogwiazdkowe, w których pokój musi mieć minimum 9 metrów kwadratowych, a łazienkę dzielą między siebie mieszkańcy nie więcej niż siedmiu inny pokoi.

W trzygwiazdkowym większy jest metraż i jest dostęp do internetu. Krytycy uważają, że wprowadzone zmiany były konieczne, ale nie wystarczające, gdyż turyści trzygwiazdkowego hotelu mogą liczyć na łazienkę do własnej dyspozycji tylko w apartamentach, a obcojęzyczne kanały telewizyjne można oglądać w hotelach przynajmniej czterogwiazdkowych.

Hotelarstwo na świecie poszło znacznie dalej niż zmiany we francuskich hotelach, w których turyści wciąż narzekają na fatalną i arogancką obsługę. Nowe zmiany są korzystne dla sieci hotelowych, ale nie dla niezależnych właścicieli. Oczekuje się, że w najbliższych latach około 10 miliardów euro zostanie zainwestowanych w renowację hoteli we Francji.
IAR

an
Źródło: inwestycje.pl

5,6 mln zł za budynek dla Czetwertyńskich

Rodzina Czetwertyńskich dostanie ok. 5,6 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa za nieistniejący obecnie pałacyk. Budynek stał na zabranym im w okresie stalinowskim gruncie w stolicy, gdzie dziś znajduje się ambasada USA - orzekł we wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sąd nieprawomocnie uwzględnił zasadniczą część pozwu Alberta i Michała Światopełk-Czetwertyńskich wobec wojewody mazowieckiego w tej sprawie. Od wyroku można się odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Pełnomocnik powodów, radca prawny Krzysztof Wiktor był zadowolony z wyroku, choć zastrzegł, że nie ma on znaczenia dla rządu USA. W oddzielnym trybie administracyjnym Czetwertyńscy dochodzą od urzędu miasta swych praw do samego gruntu. W sądzie nie było nikogo ze strony pozwanej, która chciała oddalenia pozwu.

Właścicielką gruntu i znajdującego się na nim XIX-wiecznego pałacyku w Al. Ujazdowskich była księżna Róża z Radziwiłłów Światopełk-Czetwertyńska, która przed wojną mieszkała tam z rodziną. Jeszcze po wojnie, gdy w ocalałym budynku mieściło się Polskie Radio, rodzina dostawała opłaty za wynajem. W 1956 r. rządy PRL i USA podpisały układ, na mocy którego rząd amerykański otrzymał grunt i pałacyk w czasowe użytkowanie na 80 lat, z możliwością przedłużenia. Rząd PRL uwolnił rząd USA od roszczeń wobec tej nieruchomości. USA wynegocjowały też prawo do zburzenia pałacyku. Władze PRL zmusiły architekta stolicy do zmiany klasyfikacji pałacyku na obiekt niezabytkowy i wydania zgody na jego rozbiórkę. Pałacyk wyburzono w 1963 r. W jego miejscu stanął budynek dzisiejszej ambasady USA.

Albert Czetwertyński oskarżył rząd amerykański o udział w spisku zmierzającym do aresztowania jego ojca, aby tym łatwiej wejść w posiadanie rezydencji. Jak mówił, potwierdzają to dokumenty z IPN. Stanisława Czetwertyńskiego aresztowano w 1954 r. pod fałszywym zarzutem szpiegostwa i skazano na 7 lat więzienia. Po wyjściu na wolność w 1960 r. wyemigrował z synem do Kanady. Albert Czetwertyński wrócił do kraju po 1989 r.

W 2006 r. sąd w Nowym Jorku przyjął pozew Alberta Czetwertyńskiego przeciw rządowi USA o 25 milionów dolarów odszkodowania za zabór rezydencji. USA tłumaczyły, że kupiły posesję legalnie od państwa polskiego. Ostatecznie amerykański sąd nie uwzględnił tego powództwa. - Rząd amerykański jest złodziejem. Wykorzystał koniunkturę komunistyczną po to, żeby nabyć naszą własność - mówił w 2006 r. Albert Czetwertyński podczas manifestacji rodziny przed ambasadą USA.

W 2005 r. złożył on pozew do warszawskiego sądu z żądaniem 5,7 mln zł odszkodowania za zniszczone budynki.

We wtorek sąd uznał, że odpowiedzialność Skarbu Państwa jest niewątpliwa, bo działania organów komunistycznego państwa w całej sprawie były od początku wadliwe. - Poszanowanie prawa własności to podstawowy obowiązek państwa prawa - podkreślił sędzia.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Kuryłek odrzucił twierdzenia pozwanych, że roszczenia pozwu już się przedawniły, bo PRL nie była państwem prawa, a rodzina nie mogła wtedy dochodzić swych roszczeń przed sądami. Według sądu, umowa PRL-USA mogła być nieważna, jeśli rozporządzała mieniem, którego właścicielem Skarb Państwa nie był. - Dochodzimy do ciekawych konkluzji co do aktualnego właściciela - dodał sędzia, nie rozwijając tego wątku.

Odnosząc się do tezy powoda o "spisku" w celu przejęcia gruntu pod ambasadę, sędzia powiedział, że "być może bieg wydarzeń nie był przypadkowy, co wynika z akt IPN". O tym, że mógł to być spisek, otwarcie mówi Krzysztof Wiktor, który podkreśla, że zaraz po aresztowaniu Stanisława Czetwertyńskiego negocjacje PRL-USA co do ambasady ruszyły z miejsca.

Czetwertyńscy to ród książęcy wywodzący się z rządzącej średniowieczną Rusią dynastii Rurykowiczów. Są jedną z najstarszych rodzin polskiej arystokracji. 


Źródło: INTERIA.PL/PAP

5,6 mln zł za budynek dla Czetwertyńskich

Rodzina Czetwertyńskich dostanie ok. 5,6 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa za nieistniejący obecnie pałacyk. Budynek stał na zabranym im w okresie stalinowskim gruncie w stolicy, gdzie dziś znajduje się ambasada USA - orzekł we wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sąd nieprawomocnie uwzględnił zasadniczą część pozwu Alberta i Michała Światopełk-Czetwertyńskich wobec wojewody mazowieckiego w tej sprawie. Od wyroku można się odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Pełnomocnik powodów, radca prawny Krzysztof Wiktor był zadowolony z wyroku, choć zastrzegł, że nie ma on znaczenia dla rządu USA. W oddzielnym trybie administracyjnym Czetwertyńscy dochodzą od urzędu miasta swych praw do samego gruntu. W sądzie nie było nikogo ze strony pozwanej, która chciała oddalenia pozwu.

Właścicielką gruntu i znajdującego się na nim XIX-wiecznego pałacyku w Al. Ujazdowskich była księżna Róża z Radziwiłłów Światopełk-Czetwertyńska, która przed wojną mieszkała tam z rodziną. Jeszcze po wojnie, gdy w ocalałym budynku mieściło się Polskie Radio, rodzina dostawała opłaty za wynajem. W 1956 r. rządy PRL i USA podpisały układ, na mocy którego rząd amerykański otrzymał grunt i pałacyk w czasowe użytkowanie na 80 lat, z możliwością przedłużenia. Rząd PRL uwolnił rząd USA od roszczeń wobec tej nieruchomości. USA wynegocjowały też prawo do zburzenia pałacyku. Władze PRL zmusiły architekta stolicy do zmiany klasyfikacji pałacyku na obiekt niezabytkowy i wydania zgody na jego rozbiórkę. Pałacyk wyburzono w 1963 r. W jego miejscu stanął budynek dzisiejszej ambasady USA.

Albert Czetwertyński oskarżył rząd amerykański o udział w spisku zmierzającym do aresztowania jego ojca, aby tym łatwiej wejść w posiadanie rezydencji. Jak mówił, potwierdzają to dokumenty z IPN. Stanisława Czetwertyńskiego aresztowano w 1954 r. pod fałszywym zarzutem szpiegostwa i skazano na 7 lat więzienia. Po wyjściu na wolność w 1960 r. wyemigrował z synem do Kanady. Albert Czetwertyński wrócił do kraju po 1989 r.

W 2006 r. sąd w Nowym Jorku przyjął pozew Alberta Czetwertyńskiego przeciw rządowi USA o 25 milionów dolarów odszkodowania za zabór rezydencji. USA tłumaczyły, że kupiły posesję legalnie od państwa polskiego. Ostatecznie amerykański sąd nie uwzględnił tego powództwa. - Rząd amerykański jest złodziejem. Wykorzystał koniunkturę komunistyczną po to, żeby nabyć naszą własność - mówił w 2006 r. Albert Czetwertyński podczas manifestacji rodziny przed ambasadą USA.

W 2005 r. złożył on pozew do warszawskiego sądu z żądaniem 5,7 mln zł odszkodowania za zniszczone budynki.

We wtorek sąd uznał, że odpowiedzialność Skarbu Państwa jest niewątpliwa, bo działania organów komunistycznego państwa w całej sprawie były od początku wadliwe. - Poszanowanie prawa własności to podstawowy obowiązek państwa prawa - podkreślił sędzia.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Kuryłek odrzucił twierdzenia pozwanych, że roszczenia pozwu już się przedawniły, bo PRL nie była państwem prawa, a rodzina nie mogła wtedy dochodzić swych roszczeń przed sądami. Według sądu, umowa PRL-USA mogła być nieważna, jeśli rozporządzała mieniem, którego właścicielem Skarb Państwa nie był. - Dochodzimy do ciekawych konkluzji co do aktualnego właściciela - dodał sędzia, nie rozwijając tego wątku.

Odnosząc się do tezy powoda o "spisku" w celu przejęcia gruntu pod ambasadę, sędzia powiedział, że "być może bieg wydarzeń nie był przypadkowy, co wynika z akt IPN". O tym, że mógł to być spisek, otwarcie mówi Krzysztof Wiktor, który podkreśla, że zaraz po aresztowaniu Stanisława Czetwertyńskiego negocjacje PRL-USA co do ambasady ruszyły z miejsca.

Czetwertyńscy to ród książęcy wywodzący się z rządzącej średniowieczną Rusią dynastii Rurykowiczów. Są jedną z najstarszych rodzin polskiej arystokracji. 


Źródło: INTERIA.PL/PAP

Nabycie działki, czy wybudowanie budynku - od kiedy liczymy 5 -cio letni termin do opodatkowania sprzedaży nieruchomości

Z uwagi na złożoność procesu budowlanego, często spotyka się sytuację, kiedy nabycie gruntu oraz wybudowanie na nim obiektu budowlanego (przykładowo w postaci budynku) następuje w różnych latach. Taki stan rzeczy może rodzić pewne wątpliwości interpretacyjne w przypadku, gdy właściciel zamierza zbyć wybudowany budynek i analizuje, czy z tego tytułu powstanie przychód podlegający opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Wątpliwości takie mogą dotyczyć momentu, od którego należy liczyć 5 - cio letni termin, który warunkuje opodatkowanie uzyskanego przychodu z takiej sprzedaży, tj. czy winien być on wyznaczony od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie gruntu, czy też od końca tego roku, w którym nastąpiło wybudowanie budynku.

W myśl art. 10 ust. 1 pkt 8 lit. a) - c) ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2000 r. Nr 14, poz. 176 z późn. zm. - dalej jako "ustawa o PIT") źródłem przychodów jest odpłatne zbycie, z zastrzeżeniem ust. 2 m.in.:

a. nieruchomości lub ich części oraz udziału w nieruchomości,

b. spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego lub użytkowego oraz prawa do domu jednorodzinnego w spółdzielni mieszkaniowej,

c. prawa wieczystego użytkowania gruntów,

- jeżeli odpłatne zbycie nie następuje w wykonaniu działalności gospodarczej i zostało dokonane przed upływem pięciu lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie lub wybudowanie.

Z powyższego artykułu wynika, że wśród źródeł przychodu podlegających podatkowi dochodowemu, znajduje się przychód ze sprzedaży nieruchomości lub ich części oraz udziału w nieruchomości. Prawo podatkowe, a szczególnie ustawa o PIT, nie zawiera definicji nieruchomości. W tej sytuacji należy się odnieść do przepisów prawa cywilnego.

Zgodnie z art. 46 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 roku - Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r. Nr 16 poz. 93 z późn. zm. - dalej jako "k.c."), nieruchomościami są części powierzchni ziemskiej stanowiące odrębny przedmiot własności (grunty), jak również budynki trwale z gruntem związane lub części takich budynków, jeżeli na mocy przepisów szczególnych stanowią odrębny od gruntu przedmiot własności. Przepis art. 48 k.c. zawiera zasadę, zgodnie z którą budynki i inne urządzenia trwale z gruntem związane należą do części składowych gruntu. Z ww. przepisów wynika, że budynek trwale związany z gruntem, jako część składowa gruntu, nie może być przedmiotem odrębnej własności. Dlatego sprzedaż nieruchomości obejmuje zarówno zbycie gruntu, jak i znajdującego się na nim budynku, trwale z nim związanego. Odmienna sytuacja prawna występuje tylko w wypadku użytkowania wieczystego gruntu, kiedy na gruncie stanowiącym własność państwową lub gminną może być wzniesiony budynek stanowiący własność wieczystego użytkownika (art. 235 k.c.). Taki budynek i jego części będzie stanowić tzw. nieruchomości budynkowe. Nieruchomości budynkowe są to budynki trwale z gruntem związane, które na podstawie przepisów szczególnych nie stanowią części składowych nieruchomości gruntowej, lecz są odrębnymi od gruntu przedmiotami własności.

Mając na uwadze ww. przepisy, można stwierdzić, że budynek wzniesiony na nabytym (w drodze np. umowy kupna-sprzedaży, zamiany, darowizny) uprzednio gruncie będzie stanowić część składową takiego gruntu. W przypadku sprzedaży takiej zabudowanej nieruchomości nie powinien być, dla celów ustawy o PIT, rozróżniany termin nabycia samego gruntu oraz termin wybudowania obiektu budowlanego (budynku). Nieruchomość taka (której częścią składową jest budynek) została nabyta z dniem nabycia gruntu - dlatego też termin, o którym mowa w art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT winien być liczony od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie własności gruntu.

Powyższe stanowisko znajduje potwierdzenie w interpretacji przepisów prawa podatkowego wydanej w dniu 7 grudnia 2009 r. przez Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie (sygn. IPPB2/415-552/09-4/MG), w której stwierdził on, że: "bieg terminu pięcioletniego, określonego w art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, nie może być liczony odrębnie dla nabycia własności gruntu oraz dla wybudowanego na tym gruncie budynku, stanowiącego jego część składową. Przyjąć należy, że bieg tego terminu liczony jest od daty nabycia własności gruntu, a data wybudowania budynku nie ma znaczenia".

Justyna Zając-Wysocka, radca prawny, dyrektor Departamentu Doradztwa Podatkowego

źródło informacji: Małopolski Instytut Studiów Podatkowych

Nabycie działki, czy wybudowanie budynku - od kiedy liczymy 5 -cio letni termin do opodatkowania sprzedaży nieruchomości

Z uwagi na złożoność procesu budowlanego, często spotyka się sytuację, kiedy nabycie gruntu oraz wybudowanie na nim obiektu budowlanego (przykładowo w postaci budynku) następuje w różnych latach. Taki stan rzeczy może rodzić pewne wątpliwości interpretacyjne w przypadku, gdy właściciel zamierza zbyć wybudowany budynek i analizuje, czy z tego tytułu powstanie przychód podlegający opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Wątpliwości takie mogą dotyczyć momentu, od którego należy liczyć 5 - cio letni termin, który warunkuje opodatkowanie uzyskanego przychodu z takiej sprzedaży, tj. czy winien być on wyznaczony od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie gruntu, czy też od końca tego roku, w którym nastąpiło wybudowanie budynku.

W myśl art. 10 ust. 1 pkt 8 lit. a) - c) ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2000 r. Nr 14, poz. 176 z późn. zm. - dalej jako "ustawa o PIT") źródłem przychodów jest odpłatne zbycie, z zastrzeżeniem ust. 2 m.in.:

a. nieruchomości lub ich części oraz udziału w nieruchomości,

b. spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego lub użytkowego oraz prawa do domu jednorodzinnego w spółdzielni mieszkaniowej,

c. prawa wieczystego użytkowania gruntów,

- jeżeli odpłatne zbycie nie następuje w wykonaniu działalności gospodarczej i zostało dokonane przed upływem pięciu lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie lub wybudowanie.

Z powyższego artykułu wynika, że wśród źródeł przychodu podlegających podatkowi dochodowemu, znajduje się przychód ze sprzedaży nieruchomości lub ich części oraz udziału w nieruchomości. Prawo podatkowe, a szczególnie ustawa o PIT, nie zawiera definicji nieruchomości. W tej sytuacji należy się odnieść do przepisów prawa cywilnego.

Zgodnie z art. 46 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 roku - Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r. Nr 16 poz. 93 z późn. zm. - dalej jako "k.c."), nieruchomościami są części powierzchni ziemskiej stanowiące odrębny przedmiot własności (grunty), jak również budynki trwale z gruntem związane lub części takich budynków, jeżeli na mocy przepisów szczególnych stanowią odrębny od gruntu przedmiot własności. Przepis art. 48 k.c. zawiera zasadę, zgodnie z którą budynki i inne urządzenia trwale z gruntem związane należą do części składowych gruntu. Z ww. przepisów wynika, że budynek trwale związany z gruntem, jako część składowa gruntu, nie może być przedmiotem odrębnej własności. Dlatego sprzedaż nieruchomości obejmuje zarówno zbycie gruntu, jak i znajdującego się na nim budynku, trwale z nim związanego. Odmienna sytuacja prawna występuje tylko w wypadku użytkowania wieczystego gruntu, kiedy na gruncie stanowiącym własność państwową lub gminną może być wzniesiony budynek stanowiący własność wieczystego użytkownika (art. 235 k.c.). Taki budynek i jego części będzie stanowić tzw. nieruchomości budynkowe. Nieruchomości budynkowe są to budynki trwale z gruntem związane, które na podstawie przepisów szczególnych nie stanowią części składowych nieruchomości gruntowej, lecz są odrębnymi od gruntu przedmiotami własności.

Mając na uwadze ww. przepisy, można stwierdzić, że budynek wzniesiony na nabytym (w drodze np. umowy kupna-sprzedaży, zamiany, darowizny) uprzednio gruncie będzie stanowić część składową takiego gruntu. W przypadku sprzedaży takiej zabudowanej nieruchomości nie powinien być, dla celów ustawy o PIT, rozróżniany termin nabycia samego gruntu oraz termin wybudowania obiektu budowlanego (budynku). Nieruchomość taka (której częścią składową jest budynek) została nabyta z dniem nabycia gruntu - dlatego też termin, o którym mowa w art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT winien być liczony od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie własności gruntu.

Powyższe stanowisko znajduje potwierdzenie w interpretacji przepisów prawa podatkowego wydanej w dniu 7 grudnia 2009 r. przez Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie (sygn. IPPB2/415-552/09-4/MG), w której stwierdził on, że: "bieg terminu pięcioletniego, określonego w art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, nie może być liczony odrębnie dla nabycia własności gruntu oraz dla wybudowanego na tym gruncie budynku, stanowiącego jego część składową. Przyjąć należy, że bieg tego terminu liczony jest od daty nabycia własności gruntu, a data wybudowania budynku nie ma znaczenia".

Justyna Zając-Wysocka, radca prawny, dyrektor Departamentu Doradztwa Podatkowego

źródło informacji: Małopolski Instytut Studiów Podatkowych

Najem nieruchomości firmowej a zryczałtowany podatek dochodowy

Z uwagi na zbliżający się termin składania oświadczeń o wyborze formy opodatkowania (tj. 20 stycznia 2010 r.) wielu przedsiębiorców zastanawia się, czy istnieje możliwość opodatkowania zryczałtowanym podatkiem dochodowym przychodów uzyskiwanych z tytułu najmu (dzierżawy) nieruchomości wchodzących w skład prowadzonego przez nich przedsiębiorstwa.

Zgodnie z art. 14 ust. 2 pkt 11 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2000 r. Nr 14 poz. 176 z późn. zm. - dalej jako "ustawa o PIT") przychodem z działalności gospodarczej są także przychody z najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy oraz z innych umów o podobnym charakterze, składników majątku związanych z działalnością gospodarczą. W związku z powyższym najem nieruchomości firmowej będzie co do zasady podlegać zasadom opodatkowania określonym w ustawie o PIT. W celu ustalenia, czy możliwe jest wybranie innej formy opodatkowania (tj. ryczałtu) należy sięgnąć do przepisów ustawy z dnia 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (Dz. U. Nr 144, poz. 930 z późn. zm. - dalej jako "ustawa o podatku zryczałtowanym").

W myśl art. 2 ust. 1a ustawy o podatku zryczałtowanym, osoby fizyczne osiągające przychody z tytułu umowy najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy lub innych umów o podobnym charakterze, jeżeli umowy te nie są zawierane w ramach prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej, mogą opłacać ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Stosownie zaś do art. 6 ust. 1 ww. ustawy o podatku zryczałtowanym opodatkowaniu ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych podlegają przychody osób fizycznych z pozarolniczej działalności gospodarczej, o których mowa z art. 14 ustawy o podatku dochodowym, w tym również, gdy działalność ta jest prowadzona w formie spółki cywilnej osób fizycznych lub spółki jawnej osób fizycznych.

Zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 3 lit. i ustawy o podatku zryczałtowanym przychody z najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy oraz z innych umów o podobnym charakterze, składników majątku związanych z działalnością gospodarczą opodatkowane są stawką ryczałtu w wysokości 8,5% (z wyłączeniem przychodów z wynajmu samochodów osobowych i pozostałych środków transportu, które zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 2 lit. g analizowanej ustawy są opodatkowane stawką 17%).

Natomiast w myśl art. 8 ust. 1 pkt 3 lit. e ww. ustawy, opodatkowania w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, z zastrzeżeniem art. 6 ust. 1b, nie stosuje się do podatników osiągających w całości lub w części przychody z tytułu świadczenia usług wymienionych w załączniku Nr 2 do ustawy. W pozycji 10 tego załącznika wymieniono m.in. usługi w zakresie wynajmowania nieruchomości na własny rachunek (70.2 PKWiU) tj. usługi wynajmowania lub wydzierżawiania na własny rachunek nieruchomości o charakterze mieszkalnym i niemieszkalnym. Powołany wyżej art. 6 ust. 1b stanowi, iż przychody uzyskane z tytułu umowy najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy lub innych umów o podobnym charakterze, o których mowa w ust. 1a, podlegają opodatkowaniu w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych również, jeżeli są uzyskiwane przez podatników, o których mowa w art. 8 ust. 1.

Mając na uwadze powołane wyżej przepisy należy stwierdzić, że opodatkowane ryczałtem mogą być wyłącznie przychody uzyskane z tytułu umów najmu (dzierżawy) nieruchomości, jeżeli jeżeli umowy te nie są zawierane w ramach prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej - czyli tylko przychody z tzw. najmu prywatnego (art. 2 ust. 1a ustawy). Przepisy ustawy o podatku zryczałtowanym nie przewidują możliwości opodatkowania ryczałtem przychodów z działalności gospodarczej, jeżeli podatnik w ramach tej działalności uzyskuje w całości lub w części przychody z najmu nieruchomości na własny rachunek (art. 8 ust. 1 pkt 3 lit. e). Powyższa zasada nie ma zastosowania w sytuacji najmu składników majątku firmy innych niż nieruchomości, będą one wówczas opodatkowane - co do zasady - stawką 8,5%.

Konkludując, zawarcie umowy najmu nieruchomości w ramach prowadzonej działalności gospodarczej wyklucza możliwość opodatkowania uzyskiwanych przychodów (z takiej działalności) w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych.

Podobne stanowisko zajął Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie w interpretacji przepisów prawa podatkowego z dnia 16 grudnia 2009 r. (sygn. IPPB1/415-747/09-2/ES).

Justyna Zając-Wysocka, radca prawny, dyrektor Departamentu Doradztwa Podatkowego

źródło informacji: Małopolski Instytut Studiów Podatkowych

Najem nieruchomości firmowej a zryczałtowany podatek dochodowy

Z uwagi na zbliżający się termin składania oświadczeń o wyborze formy opodatkowania (tj. 20 stycznia 2010 r.) wielu przedsiębiorców zastanawia się, czy istnieje możliwość opodatkowania zryczałtowanym podatkiem dochodowym przychodów uzyskiwanych z tytułu najmu (dzierżawy) nieruchomości wchodzących w skład prowadzonego przez nich przedsiębiorstwa.

Zgodnie z art. 14 ust. 2 pkt 11 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2000 r. Nr 14 poz. 176 z późn. zm. - dalej jako "ustawa o PIT") przychodem z działalności gospodarczej są także przychody z najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy oraz z innych umów o podobnym charakterze, składników majątku związanych z działalnością gospodarczą. W związku z powyższym najem nieruchomości firmowej będzie co do zasady podlegać zasadom opodatkowania określonym w ustawie o PIT. W celu ustalenia, czy możliwe jest wybranie innej formy opodatkowania (tj. ryczałtu) należy sięgnąć do przepisów ustawy z dnia 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (Dz. U. Nr 144, poz. 930 z późn. zm. - dalej jako "ustawa o podatku zryczałtowanym").

W myśl art. 2 ust. 1a ustawy o podatku zryczałtowanym, osoby fizyczne osiągające przychody z tytułu umowy najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy lub innych umów o podobnym charakterze, jeżeli umowy te nie są zawierane w ramach prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej, mogą opłacać ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Stosownie zaś do art. 6 ust. 1 ww. ustawy o podatku zryczałtowanym opodatkowaniu ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych podlegają przychody osób fizycznych z pozarolniczej działalności gospodarczej, o których mowa z art. 14 ustawy o podatku dochodowym, w tym również, gdy działalność ta jest prowadzona w formie spółki cywilnej osób fizycznych lub spółki jawnej osób fizycznych.

Zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 3 lit. i ustawy o podatku zryczałtowanym przychody z najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy oraz z innych umów o podobnym charakterze, składników majątku związanych z działalnością gospodarczą opodatkowane są stawką ryczałtu w wysokości 8,5% (z wyłączeniem przychodów z wynajmu samochodów osobowych i pozostałych środków transportu, które zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 2 lit. g analizowanej ustawy są opodatkowane stawką 17%).

Natomiast w myśl art. 8 ust. 1 pkt 3 lit. e ww. ustawy, opodatkowania w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, z zastrzeżeniem art. 6 ust. 1b, nie stosuje się do podatników osiągających w całości lub w części przychody z tytułu świadczenia usług wymienionych w załączniku Nr 2 do ustawy. W pozycji 10 tego załącznika wymieniono m.in. usługi w zakresie wynajmowania nieruchomości na własny rachunek (70.2 PKWiU) tj. usługi wynajmowania lub wydzierżawiania na własny rachunek nieruchomości o charakterze mieszkalnym i niemieszkalnym. Powołany wyżej art. 6 ust. 1b stanowi, iż przychody uzyskane z tytułu umowy najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy lub innych umów o podobnym charakterze, o których mowa w ust. 1a, podlegają opodatkowaniu w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych również, jeżeli są uzyskiwane przez podatników, o których mowa w art. 8 ust. 1.

Mając na uwadze powołane wyżej przepisy należy stwierdzić, że opodatkowane ryczałtem mogą być wyłącznie przychody uzyskane z tytułu umów najmu (dzierżawy) nieruchomości, jeżeli jeżeli umowy te nie są zawierane w ramach prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej - czyli tylko przychody z tzw. najmu prywatnego (art. 2 ust. 1a ustawy). Przepisy ustawy o podatku zryczałtowanym nie przewidują możliwości opodatkowania ryczałtem przychodów z działalności gospodarczej, jeżeli podatnik w ramach tej działalności uzyskuje w całości lub w części przychody z najmu nieruchomości na własny rachunek (art. 8 ust. 1 pkt 3 lit. e). Powyższa zasada nie ma zastosowania w sytuacji najmu składników majątku firmy innych niż nieruchomości, będą one wówczas opodatkowane - co do zasady - stawką 8,5%.

Konkludując, zawarcie umowy najmu nieruchomości w ramach prowadzonej działalności gospodarczej wyklucza możliwość opodatkowania uzyskiwanych przychodów (z takiej działalności) w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych.

Podobne stanowisko zajął Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie w interpretacji przepisów prawa podatkowego z dnia 16 grudnia 2009 r. (sygn. IPPB1/415-747/09-2/ES).

Justyna Zając-Wysocka, radca prawny, dyrektor Departamentu Doradztwa Podatkowego

źródło informacji: Małopolski Instytut Studiów Podatkowych

Ceny mieszkań nie będą niższe?

Pierwsze miesiące przyszłego roku mogą być dobrym momentem na kupno mieszkania, gdyż - zdaniem cytowanych przez "Dziennik Gazetę Prawną" ekspertów - ceny nieruchomości jeszcze nie wzrosną.
Dopiero druga połowa roku ma przynieść wzrost cen mieszkań o 5-10 proc. Podwyżki mają dotyczyć przede wszystkim lokali mniejszych, o powierzchni do 50 m kw.

Powodem wzrostu cen małych mieszkań będzie m.in. to, że na rynek trafi ich znacznie mniej niż w tym roku, bowiem liczba rozpoczętych inwestycji i wydanych pozwoleń na budowę spadła o blisko 20 proc. Nie będzie natomiast dużych zmian na rynku najmu.

Dobrą wiadomością są zapowiedzi bankowców o zwiększeniu akcji kredytowej.

Źródło: INTERIA.PL/PAP

Ceny mieszkań nie będą niższe?

Pierwsze miesiące przyszłego roku mogą być dobrym momentem na kupno mieszkania, gdyż - zdaniem cytowanych przez "Dziennik Gazetę Prawną" ekspertów - ceny nieruchomości jeszcze nie wzrosną.
Dopiero druga połowa roku ma przynieść wzrost cen mieszkań o 5-10 proc. Podwyżki mają dotyczyć przede wszystkim lokali mniejszych, o powierzchni do 50 m kw.

Powodem wzrostu cen małych mieszkań będzie m.in. to, że na rynek trafi ich znacznie mniej niż w tym roku, bowiem liczba rozpoczętych inwestycji i wydanych pozwoleń na budowę spadła o blisko 20 proc. Nie będzie natomiast dużych zmian na rynku najmu.

Dobrą wiadomością są zapowiedzi bankowców o zwiększeniu akcji kredytowej.

Źródło: INTERIA.PL/PAP

Ile wart jest Kraków?

Na 32,5 miliardów złotych wycenili wartość krakowskich obiektów publicznych eksperci z Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości MRN.pl - informuje "Dziennik Polski".

Pod uwagę wzięli zarówno obiekty sportowe, z dziedziny kultury, oświaty i szkolnictwa wyższego, jak i służby zdrowia. W ogromnej większości są to nieruchomości należące do miasta.

W Krakowie jest osiem stadionów piłkarskich. Cała infrastruktura sportowa warta jest 2 mld zł.

Kulturalna baza Krakowa to 11 dużych teatrów, każdy dysponujący kilkoma scenami, 14 grup teatralnych, ponad 30 muzeów, 71 galerii, 11 bibliotek, 6 kin (oprócz multipleksów), 6 obiektów muzycznych, w tym opera i filharmonia, 8 kabaretów, 8 centrów kultury, 7 gminnych ośrodków kultury, 11 domów kultury, 16 innych instytucji działających w tej dziedzinie. Wartość obiektów kultury wyceniono na 6 mld zł, w tym samych teatrów na 1,5 mld zł, a muzeów na 1,8 mld zł.

Ponad 200 tysięcy studentów - ta liczba wskazuje najbardziej prestiżową krakowską specjalność - szkolnictwo wyższe. Majątek 24 uczelni (14 niepublicznych i 10 publicznych) jest wart 4,2 mld zł. Wszystkie przedszkola, szkoły i placówki oświatowe wyceniono na 7,9 mld zł.

Wartość stacjonarnej opieki zdrowotnej w Krakowie szacuje się na 7,8 mld zł, a placówek lecznictwa otwartego na 4 mld zł.

Źródło: INTERIA.PL/PAP

Ile wart jest Kraków?

Na 32,5 miliardów złotych wycenili wartość krakowskich obiektów publicznych eksperci z Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości MRN.pl - informuje "Dziennik Polski".

Pod uwagę wzięli zarówno obiekty sportowe, z dziedziny kultury, oświaty i szkolnictwa wyższego, jak i służby zdrowia. W ogromnej większości są to nieruchomości należące do miasta.

W Krakowie jest osiem stadionów piłkarskich. Cała infrastruktura sportowa warta jest 2 mld zł.

Kulturalna baza Krakowa to 11 dużych teatrów, każdy dysponujący kilkoma scenami, 14 grup teatralnych, ponad 30 muzeów, 71 galerii, 11 bibliotek, 6 kin (oprócz multipleksów), 6 obiektów muzycznych, w tym opera i filharmonia, 8 kabaretów, 8 centrów kultury, 7 gminnych ośrodków kultury, 11 domów kultury, 16 innych instytucji działających w tej dziedzinie. Wartość obiektów kultury wyceniono na 6 mld zł, w tym samych teatrów na 1,5 mld zł, a muzeów na 1,8 mld zł.

Ponad 200 tysięcy studentów - ta liczba wskazuje najbardziej prestiżową krakowską specjalność - szkolnictwo wyższe. Majątek 24 uczelni (14 niepublicznych i 10 publicznych) jest wart 4,2 mld zł. Wszystkie przedszkola, szkoły i placówki oświatowe wyceniono na 7,9 mld zł.

Wartość stacjonarnej opieki zdrowotnej w Krakowie szacuje się na 7,8 mld zł, a placówek lecznictwa otwartego na 4 mld zł.

Źródło: INTERIA.PL/PAP

Apartamenty na Polanie





W pobliżu Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, u zbiegu ulic Chwaszczyńskiej, Wielkopolskiej i Strzelców w Gdyni, powstaje zespół dziesięciu siedmiokondygnacyjnych budynków mieszkalnych. Zamiast ulic i parkingów przestrzeń pomiędzy domami wypełni ogród, dojazd autem do każdego budynku możliwy będzie dzięki systemowi podziemnych dróg i hal garażowych. Zaplanowano mieszkania od 60 do 118 mkw. Inwestycja powstanie w trzech etapach, zakończenie obecnie realizowanego I etapu przewidziano na II kw. 2010 r., II etap powinien zostać zakończony na przełomie 2010/11 r., natomiast III na przełomie 2012/13 r. Inwestorem jest firma Ekolan.

 

Źródło: www.gazetainwestor.pl

Apartamenty na Polanie





W pobliżu Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, u zbiegu ulic Chwaszczyńskiej, Wielkopolskiej i Strzelców w Gdyni, powstaje zespół dziesięciu siedmiokondygnacyjnych budynków mieszkalnych. Zamiast ulic i parkingów przestrzeń pomiędzy domami wypełni ogród, dojazd autem do każdego budynku możliwy będzie dzięki systemowi podziemnych dróg i hal garażowych. Zaplanowano mieszkania od 60 do 118 mkw. Inwestycja powstanie w trzech etapach, zakończenie obecnie realizowanego I etapu przewidziano na II kw. 2010 r., II etap powinien zostać zakończony na przełomie 2010/11 r., natomiast III na przełomie 2012/13 r. Inwestorem jest firma Ekolan.

 

Źródło: www.gazetainwestor.pl

Wskaźnik wskaźnikowi nierówny. Jak się nie pogubić w gąszczu cen

Dla większości kupujących nowe M podstawowym parametrem określającym atrakcyjność oferty jest cena. Aby wyłuskać rzeczywiste okazje, kupujący często porównują ceny podobnych lokali w najbliższej okolicy. Dla niektórych wyznacznikiem mogą być też średnie ceny lokali w mieście bądź w danej dzielnicy.

Z tymi ostatnimi jest jednak problem. W zależności od instytucji, która wylicza średnią czy medianę, wskaźniki te mogą się znacznie różnić. Jak więc nie zgubić się w tym gąszczu średnich, median czy dominant? Co oznacza, że jakaś cena jest średnia, i i dlaczego jej wysokość różni się od np. mediany?

Co z tą średnią?

"Średnia cena na rynku jest wyliczana jako średnia arytmetyczna cen wszystkich mieszkań w inwestycjach, przy czym w takim wyliczeniu każde mieszkanie jest reprezentowane - niezależnie od swojej powierzchni - przez jedną liczbę" - tłumaczy Adam Kulpa, analityk w firmie Reas. Czy różni się ona od mediany?

"Żeby lepiej zrozumieć tę miarę, należy sobie wyobrazić, że wszystkie mieszkania zostały uporządkowane pod względem ceny za metr kwadratowy w kolejności rosnącej. Wówczas mediana to cena środkowego mieszkania w takiej kolejce" - dodaje Adam Kulpa. Innym wskaźnikiem używanym do analizowania rynku mieszkaniowego jest tzw. dominanta, czyli cena, która występuje najczęściej na rynku i jest najliczniej reprezentowana przez jednostki mieszkaniowe. Innymi słowy jest to cena, po jakiej można znaleźć najwięcej mieszkań dostępnych na rynku.

Wady i zalety

Każdy z tych sposobów wyliczania wartości określonej puli mieszkań ma swoje zalety oraz pomijane często wady. "Wyliczając średnią, bierze się pod uwagę wszystkie mieszkania znajdujące się w danym momencie na rynku, co intuicyjnie wskazuje na jej wysoką reprezentatywność, a zatem wyjątkową zaletę. Niestety jest to jednocześnie jej wada, ponieważ jest ona podatna na wartości skrajne, co można zaobserwować w przypadkach znacznego wzrostu jej wartości w wyniku wprowadzenia do sprzedaży nowej inwestycji o bardzo wysokiej dla danego rynku cenie" - wskazuje ekspert Reas. Z takimi przypadkami mieliśmy do czynienia np. w Sky Tower we Wrocławiu, gdy wprowadzenie jednej superdrogiej inwestycji wpłynęło na kilkudziesięcioprocentowy wzrost średniej dla całego miasta. Podobnie było w Łodzi, gdy na rynek trafiły lofty U Scheiblera. Aby tego uniknąć, można pominąć ceny skrajne, czyli najniższe i najwyższe.

Jak w skokach

Podobny zabieg stosuje się przy ocenianiu skoków narciarskich. Nota najniższa i najwyższa nie jest wliczana do punktacji. To jednak też ma swoje wady. Gdy deweloperzy zdecydują się wprowadzić większą liczbę lokali najtańszych, wtedy taki sposób liczenia nie będzie wrażliwy na to zjawisko.

Analityk Reas wskazuje ponadto, że na rynku mieszkaniowym zdecydowana większość to mieszkania tańsze niż średnia. Warto o tym pamiętać, negocjując zakup.

Wskaźnik wskaźnikowi nierówny. Jak się nie pogubić w gąszczu cen

Dla większości kupujących nowe M podstawowym parametrem określającym atrakcyjność oferty jest cena. Aby wyłuskać rzeczywiste okazje, kupujący często porównują ceny podobnych lokali w najbliższej okolicy. Dla niektórych wyznacznikiem mogą być też średnie ceny lokali w mieście bądź w danej dzielnicy.

Z tymi ostatnimi jest jednak problem. W zależności od instytucji, która wylicza średnią czy medianę, wskaźniki te mogą się znacznie różnić. Jak więc nie zgubić się w tym gąszczu średnich, median czy dominant? Co oznacza, że jakaś cena jest średnia, i i dlaczego jej wysokość różni się od np. mediany?

Co z tą średnią?

"Średnia cena na rynku jest wyliczana jako średnia arytmetyczna cen wszystkich mieszkań w inwestycjach, przy czym w takim wyliczeniu każde mieszkanie jest reprezentowane - niezależnie od swojej powierzchni - przez jedną liczbę" - tłumaczy Adam Kulpa, analityk w firmie Reas. Czy różni się ona od mediany?

"Żeby lepiej zrozumieć tę miarę, należy sobie wyobrazić, że wszystkie mieszkania zostały uporządkowane pod względem ceny za metr kwadratowy w kolejności rosnącej. Wówczas mediana to cena środkowego mieszkania w takiej kolejce" - dodaje Adam Kulpa. Innym wskaźnikiem używanym do analizowania rynku mieszkaniowego jest tzw. dominanta, czyli cena, która występuje najczęściej na rynku i jest najliczniej reprezentowana przez jednostki mieszkaniowe. Innymi słowy jest to cena, po jakiej można znaleźć najwięcej mieszkań dostępnych na rynku.

Wady i zalety

Każdy z tych sposobów wyliczania wartości określonej puli mieszkań ma swoje zalety oraz pomijane często wady. "Wyliczając średnią, bierze się pod uwagę wszystkie mieszkania znajdujące się w danym momencie na rynku, co intuicyjnie wskazuje na jej wysoką reprezentatywność, a zatem wyjątkową zaletę. Niestety jest to jednocześnie jej wada, ponieważ jest ona podatna na wartości skrajne, co można zaobserwować w przypadkach znacznego wzrostu jej wartości w wyniku wprowadzenia do sprzedaży nowej inwestycji o bardzo wysokiej dla danego rynku cenie" - wskazuje ekspert Reas. Z takimi przypadkami mieliśmy do czynienia np. w Sky Tower we Wrocławiu, gdy wprowadzenie jednej superdrogiej inwestycji wpłynęło na kilkudziesięcioprocentowy wzrost średniej dla całego miasta. Podobnie było w Łodzi, gdy na rynek trafiły lofty U Scheiblera. Aby tego uniknąć, można pominąć ceny skrajne, czyli najniższe i najwyższe.

Jak w skokach

Podobny zabieg stosuje się przy ocenianiu skoków narciarskich. Nota najniższa i najwyższa nie jest wliczana do punktacji. To jednak też ma swoje wady. Gdy deweloperzy zdecydują się wprowadzić większą liczbę lokali najtańszych, wtedy taki sposób liczenia nie będzie wrażliwy na to zjawisko.

Analityk Reas wskazuje ponadto, że na rynku mieszkaniowym zdecydowana większość to mieszkania tańsze niż średnia. Warto o tym pamiętać, negocjując zakup.

Czerwone, ale zielone - szwedzki biurowiec

Czy zielone może być czerwone? Według architektów ze szwedzkiego biura Wingårdhs – jak najbardziej. Ich projekt czerwonego biurowca dla Uniwersytetu Technologicznego Chalmers przy ul. Lindholmen w Gothenburgu w Szwecji to przykład budynku zielonego w każdym calu.
A przy okazji – kolejny dowód na to, że stosowanie rozwiązań ekologicznych nie musi odbywać się kosztem walorów estetycznych budynku.


Kuggen – bo tak będzie się nazywać się biurowiec – znalazł się wśród projektów, które organizatorzy World Architecture Festival w Barcelonie uznali za najbardziej odpowiadające tegorocznemu hasłu „Less does More”. Wcześniej zaś został nagrodzony na międzynarodowych targach Mipim.



Projektanci musieli uwzględnić dwa podstawowe wymogi: po pierwsze, Kuggen ma być przede wszystkim miejscem spotkań – zarówno oficjalnych i biznesowych, jak i nieformalnych; po drugie – ma być budynkiem ekologicznym, o niskim zużyciu energii, co w szwedzkich warunkach nie jest wcale łatwe.

Znakiem rozpoznawczym budynku, który stanie nabrzeżu, na terenie kampusu uniwersyteckiego, będą czerwone, pokryte ząbkowatym wzorem elewacje i okrągły rzut. Zewnętrzną powłokę biurowca tworzyć będą przesłony w sześciu różnych odcieniach czerwieni i jednego – zieleni, zrobione ze szkliwionej terakoty. Okrągły rzut budynku ma zoptymalizować stosunek powierzchni jego elewacji i powierzchni użytkowej. Kondygnacje powstały poprzez zestawienie powtarzalnych modułów biurowych, przy czym na każdej kolejnej umieszczono o dwie jednostki więcej. W efekcie obrys pięter stopniowo wzrasta ku górze, co umożliwia naturalne zacienienie okien biur na niższych poziomach.


Centralny punkt każdego kolejnego piętra będzie przesunięty w stronę południową, żeby maksymalnie wydłużyć rzucany przez nie cień. Dodatkowym elementem chroniącym przez ostrym słońcem ma być ruchomy ekran słoneczny dwóch najwyższych kondygnacji. Można go będzie przesuwać w dowolne miejsce, umożliwiając zacienienie odpowiedniego fragmentu budynku. Zewnętrzna strona ekranu pokryta będzie ogniwami fotowoltaicznymi. Na dachu zaś znajdą się kolektory słoneczne, produkujące energię służącą do ogrzewania wody. Trójkątne okna mają umożliwić dostęp dziennego światła w głąb budynku.

Rezultatem zastosowania wszystkich tych proekologicznych rozwiązań, będzie zredukowanie zapotrzebowania na energię do 60 kW/m2 w ciągu roku. W środku mają być przy tym zapewnione komfortowe warunki (w indywidualnych biurach temperatura może wynosić od 22-26 stopni Celsjusza).


Wewnątrz budynku znajdą się 192 moduły biurowe umieszczone wokół otwartej, centralnej przestrzeni. ich użytkownikami będą pracownicy naukowi uniwersytetu Chalmers, którzy zaczynają prowadzić własne firmy. Połączenie środowiska akademickiego z rynkiem (na terenie kampusu znajduje się również centrum badawcze uniwersytetu) dodatkowo podkreśla sąsiedztwo siedzib firm działających w branży technologicznej, min. Ericssona.

Źródło: Sztuka-Architektury.pl

Czerwone, ale zielone - szwedzki biurowiec

Czy zielone może być czerwone? Według architektów ze szwedzkiego biura Wingårdhs – jak najbardziej. Ich projekt czerwonego biurowca dla Uniwersytetu Technologicznego Chalmers przy ul. Lindholmen w Gothenburgu w Szwecji to przykład budynku zielonego w każdym calu.
A przy okazji – kolejny dowód na to, że stosowanie rozwiązań ekologicznych nie musi odbywać się kosztem walorów estetycznych budynku.


Kuggen – bo tak będzie się nazywać się biurowiec – znalazł się wśród projektów, które organizatorzy World Architecture Festival w Barcelonie uznali za najbardziej odpowiadające tegorocznemu hasłu „Less does More”. Wcześniej zaś został nagrodzony na międzynarodowych targach Mipim.



Projektanci musieli uwzględnić dwa podstawowe wymogi: po pierwsze, Kuggen ma być przede wszystkim miejscem spotkań – zarówno oficjalnych i biznesowych, jak i nieformalnych; po drugie – ma być budynkiem ekologicznym, o niskim zużyciu energii, co w szwedzkich warunkach nie jest wcale łatwe.

Znakiem rozpoznawczym budynku, który stanie nabrzeżu, na terenie kampusu uniwersyteckiego, będą czerwone, pokryte ząbkowatym wzorem elewacje i okrągły rzut. Zewnętrzną powłokę biurowca tworzyć będą przesłony w sześciu różnych odcieniach czerwieni i jednego – zieleni, zrobione ze szkliwionej terakoty. Okrągły rzut budynku ma zoptymalizować stosunek powierzchni jego elewacji i powierzchni użytkowej. Kondygnacje powstały poprzez zestawienie powtarzalnych modułów biurowych, przy czym na każdej kolejnej umieszczono o dwie jednostki więcej. W efekcie obrys pięter stopniowo wzrasta ku górze, co umożliwia naturalne zacienienie okien biur na niższych poziomach.


Centralny punkt każdego kolejnego piętra będzie przesunięty w stronę południową, żeby maksymalnie wydłużyć rzucany przez nie cień. Dodatkowym elementem chroniącym przez ostrym słońcem ma być ruchomy ekran słoneczny dwóch najwyższych kondygnacji. Można go będzie przesuwać w dowolne miejsce, umożliwiając zacienienie odpowiedniego fragmentu budynku. Zewnętrzna strona ekranu pokryta będzie ogniwami fotowoltaicznymi. Na dachu zaś znajdą się kolektory słoneczne, produkujące energię służącą do ogrzewania wody. Trójkątne okna mają umożliwić dostęp dziennego światła w głąb budynku.

Rezultatem zastosowania wszystkich tych proekologicznych rozwiązań, będzie zredukowanie zapotrzebowania na energię do 60 kW/m2 w ciągu roku. W środku mają być przy tym zapewnione komfortowe warunki (w indywidualnych biurach temperatura może wynosić od 22-26 stopni Celsjusza).


Wewnątrz budynku znajdą się 192 moduły biurowe umieszczone wokół otwartej, centralnej przestrzeni. ich użytkownikami będą pracownicy naukowi uniwersytetu Chalmers, którzy zaczynają prowadzić własne firmy. Połączenie środowiska akademickiego z rynkiem (na terenie kampusu znajduje się również centrum badawcze uniwersytetu) dodatkowo podkreśla sąsiedztwo siedzib firm działających w branży technologicznej, min. Ericssona.

Źródło: Sztuka-Architektury.pl

Świąteczne sposoby na włamywaczy

Eksperci z Ergo Hestii odnotowują w okresie Świąt Bożego Narodzenia średnio o 20 proc. więcej kradzieży z włamaniem do domów i mieszkań niż w innych miesiącach roku. Dlatego radzą, jak ustrzec się przed niechcianymi „wigilijnymi gośćmi".
1. Przed wyjazdem na święta należy dokonać przeglądu posiadanych zabezpieczeń w domu i mieszkaniu oraz wykonać od dawna odkładane remonty, np. zamka w drzwiach, alarmu lub krat. W ten sposób zmniejszymy ryzyko włamania, a przy okazji nadrobimy stare zaległości.
 
2. Gotówkę oraz rzeczy wartościowe, takie jak biżuteria, można oddać na przechowanie znajomym lub rodzinie, którzy nie wyjeżdżają na okres świąt lub schować w sejfie. Sejf może być też bardzo dobrym prezentem pod choinkę. Koniecznie należy jednak wybrać sejf przystosowany do mocowania do ścian lub podłogi.
 
3. Na czas nieobecności warto pozostawić włączone światło w jednym z pokoi, najlepiej jednak wykorzystać proste urządzenia włączające światło czasowo, w bardziej zaawansowanych rozwiązaniach nawet w kilku pomieszczeniach.  Takie funkcje posiadają między innymi niektóre z urządzeń alarmowych.
 
4. Nieoceniona przy pilnowaniu naszego dobytku może być także agencja ochrony lub znajomy sąsiad, którego warto poprosić, aby zwrócił uwagę na naszą nieruchomość i w czasie naszej nieobecności wybierał pocztę ze skrzynki. Dzięki temu nasze mienie będzie bezpieczniejsze, a my spokojnie spędzimy świąteczny czas.
 
5. Jednym ze sposobów na zabezpieczenie domu lub mieszkania jest wykupienie polisy ubezpieczeniowej. Najlepiej wybrać taką ofertę, która ochroni nie tylko przed włamaniem i kradzieżą, ale także naporem śniegu czy pożarem (np. Hestia 7).
 
Źródło: Grupa Ergo Hestia

Świąteczne sposoby na włamywaczy

Eksperci z Ergo Hestii odnotowują w okresie Świąt Bożego Narodzenia średnio o 20 proc. więcej kradzieży z włamaniem do domów i mieszkań niż w innych miesiącach roku. Dlatego radzą, jak ustrzec się przed niechcianymi „wigilijnymi gośćmi".
1. Przed wyjazdem na święta należy dokonać przeglądu posiadanych zabezpieczeń w domu i mieszkaniu oraz wykonać od dawna odkładane remonty, np. zamka w drzwiach, alarmu lub krat. W ten sposób zmniejszymy ryzyko włamania, a przy okazji nadrobimy stare zaległości.
 
2. Gotówkę oraz rzeczy wartościowe, takie jak biżuteria, można oddać na przechowanie znajomym lub rodzinie, którzy nie wyjeżdżają na okres świąt lub schować w sejfie. Sejf może być też bardzo dobrym prezentem pod choinkę. Koniecznie należy jednak wybrać sejf przystosowany do mocowania do ścian lub podłogi.
 
3. Na czas nieobecności warto pozostawić włączone światło w jednym z pokoi, najlepiej jednak wykorzystać proste urządzenia włączające światło czasowo, w bardziej zaawansowanych rozwiązaniach nawet w kilku pomieszczeniach.  Takie funkcje posiadają między innymi niektóre z urządzeń alarmowych.
 
4. Nieoceniona przy pilnowaniu naszego dobytku może być także agencja ochrony lub znajomy sąsiad, którego warto poprosić, aby zwrócił uwagę na naszą nieruchomość i w czasie naszej nieobecności wybierał pocztę ze skrzynki. Dzięki temu nasze mienie będzie bezpieczniejsze, a my spokojnie spędzimy świąteczny czas.
 
5. Jednym ze sposobów na zabezpieczenie domu lub mieszkania jest wykupienie polisy ubezpieczeniowej. Najlepiej wybrać taką ofertę, która ochroni nie tylko przed włamaniem i kradzieżą, ale także naporem śniegu czy pożarem (np. Hestia 7).
 
Źródło: Grupa Ergo Hestia

Mieszkanie to także balkon i garaż

Deweloperzy realizujący tzw. nowoczesne budownictwo prześcigają się w oferowaniu komfortowych, wyposażonych w największe nowinki techniczne, mieszkań. Wobec ręcznie sterowanej klimatyzacji, posiadanie komórki lokatorskiej lub chociażby balkonu, bardzo często staje się sprawą drugorzędną. Czy słusznie?
Trend na pierwotnym rynku nieruchomości sprawił, że deweloperzy w pogoni za zagospodarowaniem każdego metra kwadratowego, wykorzystywali przestrzeń, która mogłaby posłużyć np. za balkon lub taras - na powiększenie metrażu mieszkania. Z kolei parkingi podziemne skutecznie pozbawiły lokatorów miejsca, gdzie mogliby przechowywać przedmioty sezonowe. W efekcie jak grzyby po deszczu rosły osiedla nowoczesne, ale zupełnie niefunkcjonalne. Na szczęście nie zdominowały one całego rynku.
 
- Założeniem przy budowie osiedla powinno być stworzenie miejsca funkcjonalnego, a przez to przyjaznego ludziom – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie, inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. - Być może nie jesteśmy typowym deweloperem. Na naszym osiedlu prawie każde mieszkanie ma balkon lub przestronny taras. Dodatkowo, te na parterze, mają dostęp do zielonego ogródka, który można użytkować wedle własnego uznania. Jest to doskonałe miejsce na letnie grillowanie – dodaje Zielińska.

Wymagania klientów sprawiają, że inwestorzy muszą przypomnieć sobie, że komórka lokatorska, balkon, a nawet garaż to równie istotne „wyposażenie” osiedla, a pozbawienie któregoś elementu może przełożyć się na brak zainteresowania samym mieszkaniem.

 

 

Źródło: InplusPR

Mieszkanie to także balkon i garaż

Deweloperzy realizujący tzw. nowoczesne budownictwo prześcigają się w oferowaniu komfortowych, wyposażonych w największe nowinki techniczne, mieszkań. Wobec ręcznie sterowanej klimatyzacji, posiadanie komórki lokatorskiej lub chociażby balkonu, bardzo często staje się sprawą drugorzędną. Czy słusznie?
Trend na pierwotnym rynku nieruchomości sprawił, że deweloperzy w pogoni za zagospodarowaniem każdego metra kwadratowego, wykorzystywali przestrzeń, która mogłaby posłużyć np. za balkon lub taras - na powiększenie metrażu mieszkania. Z kolei parkingi podziemne skutecznie pozbawiły lokatorów miejsca, gdzie mogliby przechowywać przedmioty sezonowe. W efekcie jak grzyby po deszczu rosły osiedla nowoczesne, ale zupełnie niefunkcjonalne. Na szczęście nie zdominowały one całego rynku.
 
- Założeniem przy budowie osiedla powinno być stworzenie miejsca funkcjonalnego, a przez to przyjaznego ludziom – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie, inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. - Być może nie jesteśmy typowym deweloperem. Na naszym osiedlu prawie każde mieszkanie ma balkon lub przestronny taras. Dodatkowo, te na parterze, mają dostęp do zielonego ogródka, który można użytkować wedle własnego uznania. Jest to doskonałe miejsce na letnie grillowanie – dodaje Zielińska.

Wymagania klientów sprawiają, że inwestorzy muszą przypomnieć sobie, że komórka lokatorska, balkon, a nawet garaż to równie istotne „wyposażenie” osiedla, a pozbawienie któregoś elementu może przełożyć się na brak zainteresowania samym mieszkaniem.

 

 

Źródło: InplusPR

Rekordowa kwota na budowę dróg

Kwota przeznaczona na nowe drogi w przyszłym roku jest aż o 14 mld zł wyższa niż w 2008 r. – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, w przyszłym roku rząd zamierza przeznaczyć na budowę dróg rekordowe 31,3 mld zł. W 2011 r. kwota też ma być imponująca – 23 mld zł. Długość odcinków autostrad, które zostaną oddane w przyszłym roku, jednak nie zaimponuje – zauważa gazeta. Po konflikcie drogowców z austriackim wykonawcą odcinka autostrady A4 prowadzącego do granicy czeskiej liczba kilometrów przewidzianych do oddania spadła do 30,1 km. Dużo lepiej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o rozpoczynanie nowych budów. Rząd chce ruszyć z 711,8 km dróg ekspresowych i 536,4 km autostrad.

Rozpocznie się m.in. budowa nowego wyjazdu z Warszawy na Kraków czy zachodniej obwodnicy Poznania. W I kwartale zaczną się też prace przy kolejnym odcinku autostrady A4 na wschód, z Krakowa do Tarnowa, prowadzone będą też pełną parą prace nad ostatnim odcinkiem autostrady A2, z Nowego Tomyśla do niemieckiej granicy – wylicza dziennik.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Rekordowa kwota na budowę dróg

Kwota przeznaczona na nowe drogi w przyszłym roku jest aż o 14 mld zł wyższa niż w 2008 r. – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, w przyszłym roku rząd zamierza przeznaczyć na budowę dróg rekordowe 31,3 mld zł. W 2011 r. kwota też ma być imponująca – 23 mld zł. Długość odcinków autostrad, które zostaną oddane w przyszłym roku, jednak nie zaimponuje – zauważa gazeta. Po konflikcie drogowców z austriackim wykonawcą odcinka autostrady A4 prowadzącego do granicy czeskiej liczba kilometrów przewidzianych do oddania spadła do 30,1 km. Dużo lepiej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o rozpoczynanie nowych budów. Rząd chce ruszyć z 711,8 km dróg ekspresowych i 536,4 km autostrad.

Rozpocznie się m.in. budowa nowego wyjazdu z Warszawy na Kraków czy zachodniej obwodnicy Poznania. W I kwartale zaczną się też prace przy kolejnym odcinku autostrady A4 na wschód, z Krakowa do Tarnowa, prowadzone będą też pełną parą prace nad ostatnim odcinkiem autostrady A2, z Nowego Tomyśla do niemieckiej granicy – wylicza dziennik.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Dobre perspektywy funduszy nieruchomości

W poprzednich latach powstało wiele baniek spekulacyjnych na mapie polskich nieruchomości. Korekty rozpoczęły się już w drugiej połowie 2007 roku.
Widmo kryzysu, jakim straszono nas w pierwszych miesiącach zeszłego roku ostudziło gorączkę i wiarę w to, że nieruchomości mogą tylko drożeć. Znikła szybko przewaga popytu nad podażą, a część projektów deweloperskich wstrzymano.

Jak wynika z danych GUS, w 2008 roku w Polsce oddano do użytkowania ponad 165 tys. mieszkań. Za okres 2009 r. liczba nowych mieszkań osiągnie prawdopodobnie zbliżony poziom. W szczególności dobre wyniki będą dotyczyć największych miast.

Podstawą dla takich prognoz są dane za pierwszą połowę 2009 r. W Warszawie oddano do użytkowania wówczas o 11 proc. mieszkań więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Rekordzistą okazał się Wrocław z dynamiką wzrostu na poziomie 81 proc., za nim uplasowały się: Kraków 73 proc. oraz Poznań 31 proc. – szacują specjaliści z CEE Property Group.

Jednak w przyszłym roku można spodziewać się znacznego spadku podaży, nawet o 10 – 20 proc. – uważa Paweł Grząbka, prezes zarządu CEE Property Group. Trend, jaki zarysował się w 2009 r. polegający na zawężaniu oferty na rynku pierwotnym będzie prawdopodobnie utrzymywać się w przyszłym roku. Jak wynika z danych GUS w trzech pierwszych kwartałach 2009 r. rozpoczęto około 110 tys. budów w Polsce, w całym 2008 r. było to blisko 175 tys. Warto dodać, że ilość wydanych pozwoleń na budowę w 2008 r. wyniosła 232 tys., w pierwszej połowie 2009 r. wydano ich zaledwie 90 tys.

Oznaczać to może wzrost cen nieruchomości, zatem inwestycje na tym rynku znów zaczną przynosić zyski, niezależnie od zmian indeksów na GPW. Dobre perspektywy wzrostowe mają więc fundusze inwestycyjne lokujące na rynku nieruchomości.

Zatem warto zastanowić się nad dołożeniem do portfela inwestycyjnego pewnej ilości certyfikatów funduszu nieruchomości, jako aktywa alternatywnego, niezależnego od sytuacji na rynku akcji. Aktywa ulokowane w funduszach nieruchomości poprawiają stopień i jakość dywersyfikacji portfela, zatem pozytywnie wpływają na obniżenie ryzyka inwestycyjnego. Należy jednak pamiętać, że tego rodzaju inwestycje należą do średnio lub długoterminowych. Optymalnym rozwiązaniem jest ulokowanie 15-20 proc. kapitału w funduszach nieruchomości.

Warto dodać, że inwestycja w fundusz nieruchomości stanowi zabezpieczenie przed skutkami ewentualnych wzrostów cen nieruchomości. Dotyczy to osób, które zamierzają w przyszłości kupić mieszkanie lub dom. Zysk na funduszu, wywołany wzrostem cen nieruchomości zrekompensuje wyższe koszty nabycia wymarzonej nieruchomości.                     
Jan Mazurek
Główny Analityk
Investors Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA

an

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies