Ze świata nieruchomości - strona 49

Zaległości do nadrobienia - budowlanka

Zaległości do nadrobienia - budowlanka
Jak podaje PAP " Ponad 70 proc. firm budowlanych odnotowało opóźnienia w swoich pracach z powodu zimy - poinformował prezes Polskiej Agencji Badawczej Budownictwa Mariusz Sochacki. Dodał, że w pierwszych dwóch miesiącach 2010 r. nastąpił 20-proc. spadek produkcji budowlanej."

"Silne mrozy oraz duże opady śniegu w pierwszych dwóch miesiącach tego roku sparaliżowały ruch budowlany. W styczniu i lutym nastąpił znaczny spadek produkcji budowlanej w porównaniu do tych samych miesięcy 2009 roku" - powiedział w środę na konferencji prasowej Sochacki

Ok 2/3 firm poddanych badaniom uznało, że niekorzystne warunki pogodowe przyczyniły się do opóźnienia realizacji prac budowlanych w pierwszych miesiącach tego roku.

 Zaległości są do nadrobienia w okresie miesiąca; jednak ok 25 proc. firm stwierdziło, że zabierze im to od 5 do 12 tygodni.

Jak podał Sochacki, większość firm budowlanych musiała przerwać zaplanowane prace nawet do połowy marca, oczekując na poprawę pogody. Złe warunki pogodowe szczególnie negatywnie odbiły się na działalności przedsiębiorstw inżynieryjnych, wykonujących duże przedsięwzięcia infrastrukturalne.

Badanie zostało przeprowadzone przez ośrodek badania rynku i opinii Mareco Polska w dniach 15-18 marca tego roku, na zlecenie Korporacji Przedsiębiorców Budowlanych Uni-Bud na losowo dobranej próbie przedsiębiorców budowlanych.


Według źródła informacji: INTERIA.PL/PAP 


Sprzedaż działki - nie taka łatwa

Sprzedaż działki - nie taka łatwa
Masz działkę którą chcesz sprzedać? Najpierw należy dowiedzieć się, kiedy radni zmieniają plan zagospodarowania przestrzennego.

Jak piszę w Super Nowości Dorota Szturm-Szajan " W Przemyślu jest spore zainteresowanie działkami budowlanymi, m. in. nad Sanem, w okolicach Galerii Sanowej. Z informacji wiceprezydenta Wiesława Jurkiewicza wynika, że za duże kwoty ludzie już posprzedawali działki. Spotka ich jednak niemiła niespodzianka. Wszystko wskazuje na to, że z magistratu przyjdzie wezwanie do zapłaty podatku planistycznego.

Okazuje się, że - jak twierdzi wiceprezydent Jurkiewicz - wiedza mieszkańców na tyle się zwiększa, że są świadomi problemów, jakie wyniknąć mogą ze sprzedaży działek na terenie objętym nowym programem zagospodarowania. Ale jeszcze nie wszyscy się tym interesują. I właśnie ci będą mieć problemy. "

Każda gmina uchwala plan zagospodarowania przestrzennego dla różnych części miasta. Po zmianie planu, przez 5 lat sprzedaż działki jest niemożliwa bez zapłaty podatku planistycznego. Cena waha się od kilkunastu do stu tysięcy złotych, w zależności od wielkości działki. Sprzedający  podatku mogą być zwolnieni poprzez przekazanie swoim bliskim ziemi w formie darowizny . Tak orzekł Najwyższy Sąd Administracyjny 10 grudnia 2009 roku.

"- Dowiedzieliśmy się o tym już dzień po orzeczeniu NSA, czyli 11 grudnia - informuje Wiesław Jurkiewicz wiceprezydent Przemyśla. I dodaje, że urzędnicy umarzają ten podatek tam gdzie są do tego podstawy. Tam gdzie ich nie ma - nie mogą umorzyć, bo złamaliby prawo. Ustawodawca postanowił bowiem, że pieniądze pochodzące z podatku pójdą na pokrycie kosztów uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego."


Na podstawie źródła informacji :

Dorota Szturm-Szajan

źródło informacji: Super Nowości

Sprzedaż działki - nie taka łatwa

Sprzedaż działki - nie taka łatwa
Masz działkę którą chcesz sprzedać? Najpierw należy dowiedzieć się, kiedy radni zmieniają plan zagospodarowania przestrzennego.

Jak piszę w Super Nowości Dorota Szturm-Szajan " W Przemyślu jest spore zainteresowanie działkami budowlanymi, m. in. nad Sanem, w okolicach Galerii Sanowej. Z informacji wiceprezydenta Wiesława Jurkiewicza wynika, że za duże kwoty ludzie już posprzedawali działki. Spotka ich jednak niemiła niespodzianka. Wszystko wskazuje na to, że z magistratu przyjdzie wezwanie do zapłaty podatku planistycznego.

Okazuje się, że - jak twierdzi wiceprezydent Jurkiewicz - wiedza mieszkańców na tyle się zwiększa, że są świadomi problemów, jakie wyniknąć mogą ze sprzedaży działek na terenie objętym nowym programem zagospodarowania. Ale jeszcze nie wszyscy się tym interesują. I właśnie ci będą mieć problemy. "

Każda gmina uchwala plan zagospodarowania przestrzennego dla różnych części miasta. Po zmianie planu, przez 5 lat sprzedaż działki jest niemożliwa bez zapłaty podatku planistycznego. Cena waha się od kilkunastu do stu tysięcy złotych, w zależności od wielkości działki. Sprzedający  podatku mogą być zwolnieni poprzez przekazanie swoim bliskim ziemi w formie darowizny . Tak orzekł Najwyższy Sąd Administracyjny 10 grudnia 2009 roku.

"- Dowiedzieliśmy się o tym już dzień po orzeczeniu NSA, czyli 11 grudnia - informuje Wiesław Jurkiewicz wiceprezydent Przemyśla. I dodaje, że urzędnicy umarzają ten podatek tam gdzie są do tego podstawy. Tam gdzie ich nie ma - nie mogą umorzyć, bo złamaliby prawo. Ustawodawca postanowił bowiem, że pieniądze pochodzące z podatku pójdą na pokrycie kosztów uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego."


Na podstawie źródła informacji :

Dorota Szturm-Szajan

źródło informacji: Super Nowości

Wieżowiec HPO Atlas Estates przy Grzybowskiej

 Wieżowiec HPO Atlas Estates przy Grzybowskiej
Biurowiec HPO powstanie przy ulicy Grzybowskej. 167-metrowy budynek powstanie w kompleksie z hotelem Hilton i wieżami Platinum Towers. Projekt przygotowany przez Yossiego Sivana przewiduje budowę 39 000 m2 powierzchni biurowej oraz 1500 m2 powierzchni handlowej. Pod inwestycją powstanie również parking na 350 samochodów. W tej chwili firma Atlas Estates posiada już warunki zabudowy.

Wieżowiec będzie wyglądać jak rozszczepiona na czworo zapałka. U podstawy w przekroju będzie prostokątny, na wysokości około stu metrów zacznie się rozszerzać, jak litera Y. Budynek zaprojektował izraelski architekt Yossi Sivan. Będzie to czwarty budynek w kompleksie u zbiegu Wroniej i Grzybowskiej, który na razie tworzą hotel Hilton i dwie apartamentowe wieże Platinum Towers.

- Mamy już warunki zabudowy. Rozmawiamy z potencjalnymi partnerami, którzy albo wynajęliby jakąś jedną czwartą powierzchni, albo wykupią część udziałów w budynku. Gdy podpiszemy umowę, zaczniemy inwestycję - powiedział w czwartek dziennikarzom Nahman Tsabar z firmy Atlas Estates. Budynek będzie mieć 39 tys. m kw powierzchni biurowej, prawie tyle, co biurowiec Warszaw Trade Tower (dawny biurowiec Daewoo), do tego półtora tysiąca metrów kwadratowych powierzchni handlowej. Do budynku będzie przypisany parking podziemny na 350 aut.

Z wysokością 167 metrów nowy wieżowiec przy Grzybowskiej będzie dwa razy wyższy od sąsiednich apartamentowców Platinum Towers (85 m). Może popsuć humor właścicielom mieszkań we wschodniej wieży wychodzących na Grzybowską, bo zasłoni im część widoku.

167-metrowy wieżowiec Atlas Estates będzie trzecim najwyższym budynkiem w Warszawie, licząc wysokość do dachu. Wyprzedzą go tylko Pałac Kultury (188 m bez iglicy) i właśnie dawny biurowiec Daewoo (184 m). Będzie wyższy nawet, niż Rondo 1, który do dachu ma 159 metrów. Biorąc pod uwagę anteny, wieżowiec firmy Atlas Estates będzie piąty - po pałacu Kultury (231 m), biurowcu Daewoo (208 m), Rondo 1 (192 m) i Marriotcie (170 m).

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna

Wieżowiec HPO Atlas Estates przy Grzybowskiej

 Wieżowiec HPO Atlas Estates przy Grzybowskiej
Biurowiec HPO powstanie przy ulicy Grzybowskej. 167-metrowy budynek powstanie w kompleksie z hotelem Hilton i wieżami Platinum Towers. Projekt przygotowany przez Yossiego Sivana przewiduje budowę 39 000 m2 powierzchni biurowej oraz 1500 m2 powierzchni handlowej. Pod inwestycją powstanie również parking na 350 samochodów. W tej chwili firma Atlas Estates posiada już warunki zabudowy.

Wieżowiec będzie wyglądać jak rozszczepiona na czworo zapałka. U podstawy w przekroju będzie prostokątny, na wysokości około stu metrów zacznie się rozszerzać, jak litera Y. Budynek zaprojektował izraelski architekt Yossi Sivan. Będzie to czwarty budynek w kompleksie u zbiegu Wroniej i Grzybowskiej, który na razie tworzą hotel Hilton i dwie apartamentowe wieże Platinum Towers.

- Mamy już warunki zabudowy. Rozmawiamy z potencjalnymi partnerami, którzy albo wynajęliby jakąś jedną czwartą powierzchni, albo wykupią część udziałów w budynku. Gdy podpiszemy umowę, zaczniemy inwestycję - powiedział w czwartek dziennikarzom Nahman Tsabar z firmy Atlas Estates. Budynek będzie mieć 39 tys. m kw powierzchni biurowej, prawie tyle, co biurowiec Warszaw Trade Tower (dawny biurowiec Daewoo), do tego półtora tysiąca metrów kwadratowych powierzchni handlowej. Do budynku będzie przypisany parking podziemny na 350 aut.

Z wysokością 167 metrów nowy wieżowiec przy Grzybowskiej będzie dwa razy wyższy od sąsiednich apartamentowców Platinum Towers (85 m). Może popsuć humor właścicielom mieszkań we wschodniej wieży wychodzących na Grzybowską, bo zasłoni im część widoku.

167-metrowy wieżowiec Atlas Estates będzie trzecim najwyższym budynkiem w Warszawie, licząc wysokość do dachu. Wyprzedzą go tylko Pałac Kultury (188 m bez iglicy) i właśnie dawny biurowiec Daewoo (184 m). Będzie wyższy nawet, niż Rondo 1, który do dachu ma 159 metrów. Biorąc pod uwagę anteny, wieżowiec firmy Atlas Estates będzie piąty - po pałacu Kultury (231 m), biurowcu Daewoo (208 m), Rondo 1 (192 m) i Marriotcie (170 m).

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna

Nowy biurowiec Thespian we Wrocławiu

Nowy biurowiec Thespian we Wrocławiu
Dynamicznie rozwijający się Wrocław stanowi temat dyskusji nie tylko architektów, ale i mieszkańców miasta, którzy troszczą się o przestrzeń miejską. Thespian - wrocławski projekt ING Real Estate Development – dobrze wpisuje się w nurt architektury odpowiedzialnej społecznie, czyli tworzącej związek z miastem i łączącej mieszkańców z ich otoczeniem.

Thespian to 32 przestronne (wysokość ponad 3 m), klimatyzowane apartamenty o powierzchni od 60 do 230 m2, wykończone pod klucz: z gotowymi podłogami, stolarką, wykończonymi łazienkami i urządzonymi kuchniami ze sprzętem AGD. Wybrane mieszkania na wyższych kondygnacjach mają tarasy. Projektanci apartamentów zadbali o rozplanowanie powierzchni mieszkalnych i wyraźny podział na strefy dzienne i nocne, zapewniające komfort oraz intymność. Wykończenie Thespiana bazować będzie na materiałach takich jak: szkle, aluminium i okładzinach z betonu architektonicznego na zewnątrz oraz kamieniu naturalnym, drewnie oraz tynkach szlachetnych, które zastosowane zostaną we wnętrzach.

Miejsce, w którym powstaje Thespian miało bezpośredni wpływ na przyjęte rozwiązania projektowe, zarówno na samą sylwetkę budynku – reprezentacyjną, doskonale widoczną z głównych arterii komunikacyjnych, jak i zastosowane technologie. Położenie w centrum miasta i południowa ekspozycja fasady, zadecydowały o zastosowaniu zaprojektowanej dla Thespiana podwójnej elewacji szklanej. Polega ona na umieszczeniu w odległości ok. 60 cm od płaszczyzny ślusarki okiennej dodatkowego zewnętrznego przeszklenia. Powstająca w ten sposób przestrzeń wykorzystywana jest do zamocowania ruchomych żaluzji aluminiowych i indywidualnie projektowanych przesłon tekstylnych. Podwójne, pełne przeszklenie zapewni komfort cieplny i akustyczny.

Wraz z realizacją Thespiana zostanie przebudowana przestrzeń wokół budynku i wprowadzona mała architektura oraz niska zieleń. Monitoring i wewnętrzny system kontroli dostępu zagwarantują bezpieczeństwo, pozwalając wtopić budynek w teren, bez konieczności jakiegokolwiek sztucznego ogradzania.

Pracownia Projektowa Maćków zaproponowała zdecydowanie współczesny, ale nawiązujący do tradycji modernizmu budynek. Thespian będzie miał zróżnicowaną bryłę, tak by łagodnie odnieść się do okolicznej zabudowy - z jednej strony do tej niższej, historycznej, z drugiej do współczesnych, jedenastopiętrowych budynków wielorodzinnych. Uskokowe ukształtowanie obiektu jest wynikiem analizy geometrii dachów budynków wokół ronda, a zlokalizowane w północnej części Thespiana podwyższenie dostosowane jest wysokością do sąsiedniego wieżowca.

Funkcjonalnym nawiązaniem do tradycji tej dzielnicy Wrocławia, w której swoje siedziby miały i mają urzędy publiczne, będzie część biurowo-usługowa Thespiana. W całym budynku o powierzchni ponad 7000 m2 przestrzeń parteru zajmą lokale o przeznaczeniu usługowym (blisko 1000 m2), na piętrach od 1 do 3 ulokują się biura (około 2000 m2). Lokalizacja w tak prestiżowym miejscu, doskonale skomunikowanym z całym miastem, to dobry adres dla firm poszukujących reprezentacyjnej siedziby.

Źródło: ING Real Estate Development

Nowy biurowiec Thespian we Wrocławiu

Nowy biurowiec Thespian we Wrocławiu
Dynamicznie rozwijający się Wrocław stanowi temat dyskusji nie tylko architektów, ale i mieszkańców miasta, którzy troszczą się o przestrzeń miejską. Thespian - wrocławski projekt ING Real Estate Development – dobrze wpisuje się w nurt architektury odpowiedzialnej społecznie, czyli tworzącej związek z miastem i łączącej mieszkańców z ich otoczeniem.

Thespian to 32 przestronne (wysokość ponad 3 m), klimatyzowane apartamenty o powierzchni od 60 do 230 m2, wykończone pod klucz: z gotowymi podłogami, stolarką, wykończonymi łazienkami i urządzonymi kuchniami ze sprzętem AGD. Wybrane mieszkania na wyższych kondygnacjach mają tarasy. Projektanci apartamentów zadbali o rozplanowanie powierzchni mieszkalnych i wyraźny podział na strefy dzienne i nocne, zapewniające komfort oraz intymność. Wykończenie Thespiana bazować będzie na materiałach takich jak: szkle, aluminium i okładzinach z betonu architektonicznego na zewnątrz oraz kamieniu naturalnym, drewnie oraz tynkach szlachetnych, które zastosowane zostaną we wnętrzach.

Miejsce, w którym powstaje Thespian miało bezpośredni wpływ na przyjęte rozwiązania projektowe, zarówno na samą sylwetkę budynku – reprezentacyjną, doskonale widoczną z głównych arterii komunikacyjnych, jak i zastosowane technologie. Położenie w centrum miasta i południowa ekspozycja fasady, zadecydowały o zastosowaniu zaprojektowanej dla Thespiana podwójnej elewacji szklanej. Polega ona na umieszczeniu w odległości ok. 60 cm od płaszczyzny ślusarki okiennej dodatkowego zewnętrznego przeszklenia. Powstająca w ten sposób przestrzeń wykorzystywana jest do zamocowania ruchomych żaluzji aluminiowych i indywidualnie projektowanych przesłon tekstylnych. Podwójne, pełne przeszklenie zapewni komfort cieplny i akustyczny.

Wraz z realizacją Thespiana zostanie przebudowana przestrzeń wokół budynku i wprowadzona mała architektura oraz niska zieleń. Monitoring i wewnętrzny system kontroli dostępu zagwarantują bezpieczeństwo, pozwalając wtopić budynek w teren, bez konieczności jakiegokolwiek sztucznego ogradzania.

Pracownia Projektowa Maćków zaproponowała zdecydowanie współczesny, ale nawiązujący do tradycji modernizmu budynek. Thespian będzie miał zróżnicowaną bryłę, tak by łagodnie odnieść się do okolicznej zabudowy - z jednej strony do tej niższej, historycznej, z drugiej do współczesnych, jedenastopiętrowych budynków wielorodzinnych. Uskokowe ukształtowanie obiektu jest wynikiem analizy geometrii dachów budynków wokół ronda, a zlokalizowane w północnej części Thespiana podwyższenie dostosowane jest wysokością do sąsiedniego wieżowca.

Funkcjonalnym nawiązaniem do tradycji tej dzielnicy Wrocławia, w której swoje siedziby miały i mają urzędy publiczne, będzie część biurowo-usługowa Thespiana. W całym budynku o powierzchni ponad 7000 m2 przestrzeń parteru zajmą lokale o przeznaczeniu usługowym (blisko 1000 m2), na piętrach od 1 do 3 ulokują się biura (około 2000 m2). Lokalizacja w tak prestiżowym miejscu, doskonale skomunikowanym z całym miastem, to dobry adres dla firm poszukujących reprezentacyjnej siedziby.

Źródło: ING Real Estate Development

Banki odmrażają kredyty na wiosnę

Wraz z nadejściem wiosny instytucje finansowe postanowiły złagodzić politykę kredytową. Oferują kredyty hipoteczne bez prowizji lub z obniżoną marżą. Dwa banki zdecydowały się natomiast na przystąpienie do rządowego programu „Rodzina na swoim”, dzięki czemu o preferencyjny kredyt z dopłatą można ubiegać się już w 19 instytucjach.

Rodzina na swoim – dwa nowe banki

Od początku marca wnioski o kredyt hipoteczny z dopłatą przyjmuje Bank Millennium. Oprocentowanie kredytu waha się od 7,07% do 8,04%, marża banku zaczyna się od 1,8%, a prowizję ustalono na poziomie 1%. Bank finansuje do 100% wartości nieruchomości, a maksymalny okres kredytowania wynosi 35 lat.

1 marca do programu Rodzina na swoim przystąpił również BNP Paribas Fortis, który udziela kredytu do 100% wartości nieruchomości, na okres do 40 lat. Oprocentowanie kredytu jest zmienne i zależy od stopy bazowej WIBOR 3M. Do stopy bazowej dodawana jest wynegocjowana przez klienta marża banku, która jest stała w całym okresie kredytowania i wynosi minimum 1,95%.

(Już 19 banków oferuje kredyty z dopłatą w ramach programu Rodzina na swoim.

(Już 19 banków oferuje kredyty z dopłatą w ramach programu Rodzina na swoim.)

Podpisując umowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, Bank Millennium i BNP Paribas Fortis dołączyły do 17 innych instytucji oferujących kredyty mieszkaniowe z dopłatami: Alior Banku, Allianz Banku, Banku BPH, Banku Gospodarki Żywnościowej, Banku Handlowego w Warszawie, Banku PKO BP, Banku Pekao, Banku Pocztowego, Banku Polskiej Spółdzielczości, Banku Zachodniego WBK, Euro Banku, Getin Noble Banku, Gospodarczego Banku Wielkopolski, Lukas Banku, Mazowieckiego Banku Regionalnego, Multi Banku oraz Pekao Banku Hipotecznego. Tym samym kredyty preferencyjne w ramach programu Rodzina na swoim ma w swojej ofercie już 19 polskich instytucji finansowych.

Kredyt z niższą marżą…

Z początkiem marca marżę dla kredytów hipotecznych obniżył BNP Paribas Fortis. Jej ostateczna wysokość będzie teraz ustalana indywidualnie, w zależności od kwoty kredytu oraz poziomu LTV dla danej transakcji. Dodatkowo bank obniży marżę o 0,5 p.p. w całym okresie kredytowania tym klientom, którzy wraz z zaciągnięciem kredytu zdecydują się na otwarcie konta osobistego w jednym spośród pakietów: M, L lub XL oraz zadeklarują korzystanie z rachunku na określonych warunkach (m.in. wpływ wynagrodzenia w wysokości od 2,5 tys. zł). Po obniżce minimalna marża dla kredytu hipotecznego wyniesie 1,95%.

Podobne obniżki wprowadziły detaliczne ramiona BRE Banku – mBank i MultiBank, które zaproponowały klientom stałe, niezmienne stawki marż, wynoszące 2% dla kredytów w złotych i 2,5% dla kredytów w euro. Wysokość stawek jest niezależna od poziomu wkładu własnego (dotyczy również kredytów na 110% LTV) oraz kwoty kredytu. Aby skorzystać z oferty, należy posiadać w banku rachunek zasilany pensją, kartę płatniczą oraz pakiet ubezpieczeń: ubezpieczenie na życie oraz na wypadek choroby. Za udzielenie kredytu oba banki nie pobierają prowizji, a maksymalny okres kredytowania wynosi 40 lat.

… i bez prowizji

Na tańszy kredyt hipoteczny mogą również liczyć klienci Deutsche Banku, który do końca kwietnia nie pobiera prowizji za finansowanie w złotych i euro. Oferta dotyczy kredytów mieszkaniowych z oprocentowaniem zmiennym. Minimalna kwota finansowania wynosi 100 tys. zł lub równowartość tej kwoty w euro. Marże zaczynają się od 1,67% (kredyty złotowe) lub 1,97% (kredyty w euro).

(opracowanie - Inwestycje.pl)

(opracowanie - Inwestycje.pl)

Źródło: Justyna Niedzielska
ekspert ds. finansów osobistych portalu Inwestycje.pl

Banki odmrażają kredyty na wiosnę

Wraz z nadejściem wiosny instytucje finansowe postanowiły złagodzić politykę kredytową. Oferują kredyty hipoteczne bez prowizji lub z obniżoną marżą. Dwa banki zdecydowały się natomiast na przystąpienie do rządowego programu „Rodzina na swoim”, dzięki czemu o preferencyjny kredyt z dopłatą można ubiegać się już w 19 instytucjach.

Rodzina na swoim – dwa nowe banki

Od początku marca wnioski o kredyt hipoteczny z dopłatą przyjmuje Bank Millennium. Oprocentowanie kredytu waha się od 7,07% do 8,04%, marża banku zaczyna się od 1,8%, a prowizję ustalono na poziomie 1%. Bank finansuje do 100% wartości nieruchomości, a maksymalny okres kredytowania wynosi 35 lat.

1 marca do programu Rodzina na swoim przystąpił również BNP Paribas Fortis, który udziela kredytu do 100% wartości nieruchomości, na okres do 40 lat. Oprocentowanie kredytu jest zmienne i zależy od stopy bazowej WIBOR 3M. Do stopy bazowej dodawana jest wynegocjowana przez klienta marża banku, która jest stała w całym okresie kredytowania i wynosi minimum 1,95%.

(Już 19 banków oferuje kredyty z dopłatą w ramach programu Rodzina na swoim.

(Już 19 banków oferuje kredyty z dopłatą w ramach programu Rodzina na swoim.)

Podpisując umowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, Bank Millennium i BNP Paribas Fortis dołączyły do 17 innych instytucji oferujących kredyty mieszkaniowe z dopłatami: Alior Banku, Allianz Banku, Banku BPH, Banku Gospodarki Żywnościowej, Banku Handlowego w Warszawie, Banku PKO BP, Banku Pekao, Banku Pocztowego, Banku Polskiej Spółdzielczości, Banku Zachodniego WBK, Euro Banku, Getin Noble Banku, Gospodarczego Banku Wielkopolski, Lukas Banku, Mazowieckiego Banku Regionalnego, Multi Banku oraz Pekao Banku Hipotecznego. Tym samym kredyty preferencyjne w ramach programu Rodzina na swoim ma w swojej ofercie już 19 polskich instytucji finansowych.

Kredyt z niższą marżą…

Z początkiem marca marżę dla kredytów hipotecznych obniżył BNP Paribas Fortis. Jej ostateczna wysokość będzie teraz ustalana indywidualnie, w zależności od kwoty kredytu oraz poziomu LTV dla danej transakcji. Dodatkowo bank obniży marżę o 0,5 p.p. w całym okresie kredytowania tym klientom, którzy wraz z zaciągnięciem kredytu zdecydują się na otwarcie konta osobistego w jednym spośród pakietów: M, L lub XL oraz zadeklarują korzystanie z rachunku na określonych warunkach (m.in. wpływ wynagrodzenia w wysokości od 2,5 tys. zł). Po obniżce minimalna marża dla kredytu hipotecznego wyniesie 1,95%.

Podobne obniżki wprowadziły detaliczne ramiona BRE Banku – mBank i MultiBank, które zaproponowały klientom stałe, niezmienne stawki marż, wynoszące 2% dla kredytów w złotych i 2,5% dla kredytów w euro. Wysokość stawek jest niezależna od poziomu wkładu własnego (dotyczy również kredytów na 110% LTV) oraz kwoty kredytu. Aby skorzystać z oferty, należy posiadać w banku rachunek zasilany pensją, kartę płatniczą oraz pakiet ubezpieczeń: ubezpieczenie na życie oraz na wypadek choroby. Za udzielenie kredytu oba banki nie pobierają prowizji, a maksymalny okres kredytowania wynosi 40 lat.

… i bez prowizji

Na tańszy kredyt hipoteczny mogą również liczyć klienci Deutsche Banku, który do końca kwietnia nie pobiera prowizji za finansowanie w złotych i euro. Oferta dotyczy kredytów mieszkaniowych z oprocentowaniem zmiennym. Minimalna kwota finansowania wynosi 100 tys. zł lub równowartość tej kwoty w euro. Marże zaczynają się od 1,67% (kredyty złotowe) lub 1,97% (kredyty w euro).

(opracowanie - Inwestycje.pl)

(opracowanie - Inwestycje.pl)

Źródło: Justyna Niedzielska
ekspert ds. finansów osobistych portalu Inwestycje.pl

USA: niski poziom sprzedaży domów

Lutowa sprzedaż domów na rynku wtórnym w Ameryce nie rozczarowała, ale też trudno w tych danych doszukać się pozytywnych stron – donosi „Home Broker Daily".
W porównaniu ze styczniem nastąpił niewielki regres. Generalnie widać, że sprzedaż po wygaśnięciu ulg podatkowych, wróciła do bardzo niskiego poziomu, ok. 5 mln w skali roku. Lutowy wynik był przy tym najsłabszy od 8 miesięcy. Mediana cen domów obniżyła się w minionym miesiącu o 1,8 proc. w skali roku, do 165 tys. USD. Zwiększyła się przy tym o blisko jedną dziesiątą liczba domów wystawionych na sprzedaż. Przy dzisiejszej aktywności kupujących na rynku wtórnym potrzeba 8,6 miesiąca, by upłynnić zapasy niesprzedanych domów. W styczniu ta relacja wynosiła 7,8 miesiąca. Wywiera ona presję na spadek cen.
 
W ramach ciekawostki warto wspomnieć o cenach luksusowych mieszkań, które w minionym roku spadły na świecie o 5,5 proc. Drugi rok z rzędu najdroższym miejscem pod tym względem było Monaco z cenami 36-44 tys. euro za m kw. – podaje „Home Broker Daily".
 
 

 

Źródło: „Home Broker Daily"

USA: niski poziom sprzedaży domów

Lutowa sprzedaż domów na rynku wtórnym w Ameryce nie rozczarowała, ale też trudno w tych danych doszukać się pozytywnych stron – donosi „Home Broker Daily".
W porównaniu ze styczniem nastąpił niewielki regres. Generalnie widać, że sprzedaż po wygaśnięciu ulg podatkowych, wróciła do bardzo niskiego poziomu, ok. 5 mln w skali roku. Lutowy wynik był przy tym najsłabszy od 8 miesięcy. Mediana cen domów obniżyła się w minionym miesiącu o 1,8 proc. w skali roku, do 165 tys. USD. Zwiększyła się przy tym o blisko jedną dziesiątą liczba domów wystawionych na sprzedaż. Przy dzisiejszej aktywności kupujących na rynku wtórnym potrzeba 8,6 miesiąca, by upłynnić zapasy niesprzedanych domów. W styczniu ta relacja wynosiła 7,8 miesiąca. Wywiera ona presję na spadek cen.
 
W ramach ciekawostki warto wspomnieć o cenach luksusowych mieszkań, które w minionym roku spadły na świecie o 5,5 proc. Drugi rok z rzędu najdroższym miejscem pod tym względem było Monaco z cenami 36-44 tys. euro za m kw. – podaje „Home Broker Daily".
 
 

 

Źródło: „Home Broker Daily"

Ważne wydarzenia przeszły bez echa

Niecodzienne zachowanie naszego parkietu w ostatniej godzinie piątkowego handlu, które było związane z wygasaniem marcowej serii kontraktów terminowych, przyćmiło istotne wydarzenie w skali globalnej, jakim była podwyżka stóp procentowych w Indiach – donosi „Home Broker Daily".
W weekend natomiast została uchwalona reforma systemu ubezpieczeń społecznych w USA, która ma kosztować ok. 1 bln USD. Trzeba jednak przyznać, że żaden z tych czynników nie zmienił ogólnej sytuacji na rynkach akcji. Notowania WIG, mimo sporych wahań pod koniec piątkowej sesji, ostatecznie zakończyły się minimalną zmianą. Zaostrzenie polityki monetarnej w Indiach zostało odebrane jako nieznaczące. Inflacja w tym kraju sięga prawie 10 proc., a koszt pieniądza podniósł się o zaledwie 0,25 pkt proc., do 3,5 proc. Realne stopy procentowe są więc nadal mocno ujemne, a zatem polityka pieniężna ma charakter stymulacyjny. Do tego zacieśnienie monetarne jest wciąż jeszcze raczej wyjątkiem niż regułą. W Azji koszt pieniądza został jeszcze zwiększony w Malezji, Chiny na razie poprzestają na podnoszeniu rezerwy obowiązkowej dla banków komercyjnych – czytamy.
 
Reforma ubezpieczeń społecznych w USA pociągnie za sobą dodatkowe koszty dla budżetu. Podobnie jednak, jak w przypadku podwyżki stóp procentowych w Indiach, inwestorzy nie chcą martwić się na zapas potencjalnymi problemami. Dopóki wzrost kosztów pieniądza w pojedynczych państwach nie wpływa negatywnie na globalny wzrost gospodarczy, a amerykański dług udaje się bez problemu finansować dobre nastroje trudno zmącić.
 

 

Źródło: „Home Broker Daily"

Ważne wydarzenia przeszły bez echa

Niecodzienne zachowanie naszego parkietu w ostatniej godzinie piątkowego handlu, które było związane z wygasaniem marcowej serii kontraktów terminowych, przyćmiło istotne wydarzenie w skali globalnej, jakim była podwyżka stóp procentowych w Indiach – donosi „Home Broker Daily".
W weekend natomiast została uchwalona reforma systemu ubezpieczeń społecznych w USA, która ma kosztować ok. 1 bln USD. Trzeba jednak przyznać, że żaden z tych czynników nie zmienił ogólnej sytuacji na rynkach akcji. Notowania WIG, mimo sporych wahań pod koniec piątkowej sesji, ostatecznie zakończyły się minimalną zmianą. Zaostrzenie polityki monetarnej w Indiach zostało odebrane jako nieznaczące. Inflacja w tym kraju sięga prawie 10 proc., a koszt pieniądza podniósł się o zaledwie 0,25 pkt proc., do 3,5 proc. Realne stopy procentowe są więc nadal mocno ujemne, a zatem polityka pieniężna ma charakter stymulacyjny. Do tego zacieśnienie monetarne jest wciąż jeszcze raczej wyjątkiem niż regułą. W Azji koszt pieniądza został jeszcze zwiększony w Malezji, Chiny na razie poprzestają na podnoszeniu rezerwy obowiązkowej dla banków komercyjnych – czytamy.
 
Reforma ubezpieczeń społecznych w USA pociągnie za sobą dodatkowe koszty dla budżetu. Podobnie jednak, jak w przypadku podwyżki stóp procentowych w Indiach, inwestorzy nie chcą martwić się na zapas potencjalnymi problemami. Dopóki wzrost kosztów pieniądza w pojedynczych państwach nie wpływa negatywnie na globalny wzrost gospodarczy, a amerykański dług udaje się bez problemu finansować dobre nastroje trudno zmącić.
 

 

Źródło: „Home Broker Daily"

Legalizacja samowoli budowlanych

Wójt będzie miał obowiązek wydania decyzji o warunkach zabudowy nawet wówczas, gdy obiekt został już nielegalnie wybudowany. Właściciel takiej samowoli będzie mógł na tej podstawie ją zalegalizować – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna".
Właściciele nielegalnie wybudowanych domów na działkach nieobjętych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, aby zalegalizować samowolę budowlaną, będą musieli przedstawić decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Zgodnie z przyjętą przez Senat nowelizacją prawa budowlanego, decyzja ta nie musi być ostateczna w dniu wszczęcia postępowania. Data wydania warunków zabudowy działki nie jest już zatem ważna. Wystarczy, że właściciel samowoli posiada taką decyzję w chwili złożenia wniosku o legalizację samowoli.
 
Dla właścicieli samowoli budowlanych położonych na działkach, które nie są objęte miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, to bardzo ważna zmiana. Do tej pory nie mieli oni bowiem praktycznie żadnych szans na ich legalizację. Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast nie chcieli bowiem wydawać decyzji o warunkach zabudowy dla obiektów, które choćby w części już istniały w danym miejscu. Powoływali się przy tym na przepisy ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym – przypomina dziennik.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Legalizacja samowoli budowlanych

Wójt będzie miał obowiązek wydania decyzji o warunkach zabudowy nawet wówczas, gdy obiekt został już nielegalnie wybudowany. Właściciel takiej samowoli będzie mógł na tej podstawie ją zalegalizować – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna".
Właściciele nielegalnie wybudowanych domów na działkach nieobjętych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, aby zalegalizować samowolę budowlaną, będą musieli przedstawić decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Zgodnie z przyjętą przez Senat nowelizacją prawa budowlanego, decyzja ta nie musi być ostateczna w dniu wszczęcia postępowania. Data wydania warunków zabudowy działki nie jest już zatem ważna. Wystarczy, że właściciel samowoli posiada taką decyzję w chwili złożenia wniosku o legalizację samowoli.
 
Dla właścicieli samowoli budowlanych położonych na działkach, które nie są objęte miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, to bardzo ważna zmiana. Do tej pory nie mieli oni bowiem praktycznie żadnych szans na ich legalizację. Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast nie chcieli bowiem wydawać decyzji o warunkach zabudowy dla obiektów, które choćby w części już istniały w danym miejscu. Powoływali się przy tym na przepisy ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym – przypomina dziennik.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Dłużnicy czynszowi w rejestrze

Informacje o dłużnikach czynszowych wraz z danymi osób zalegających z opłatami mogą być umieszczane w rejestrze członków spółdzielni – podaje „Dziennik Gazeta Prawna". Taka działalność jest zgodna z przepisami o ochronie danych osobowych.
Jak czytamy dalej, do statutów spółdzielni mieszkaniowych można wprowadzać przepisy, które pozwalają na umieszczanie w rejestrach członków spółdzielni informacji o opóźnieniach w uiszczaniu opłat związanych z członkowstwem. Poza wysokością zadłużenia czynszowego możliwe jest również wskazanie imienia i nazwiska oraz adresu zamieszkania osoby zalegającej z płatnościami. Takie stanowisko zajął generalny inspektor danych osobowych.
 
Podstawą przetwarzania danych osobowych członków spółdzielni są przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, statuty i uchwały walnych zgromadzeń. Zgodnie z tymi regulacjami rejestr członków spółdzielni, poza wyraźnie wskazanymi w tym przepisie informacjami, może zawierać także inne dane przewidziane w statucie – zaznacza dziennik.
 
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Dłużnicy czynszowi w rejestrze

Informacje o dłużnikach czynszowych wraz z danymi osób zalegających z opłatami mogą być umieszczane w rejestrze członków spółdzielni – podaje „Dziennik Gazeta Prawna". Taka działalność jest zgodna z przepisami o ochronie danych osobowych.
Jak czytamy dalej, do statutów spółdzielni mieszkaniowych można wprowadzać przepisy, które pozwalają na umieszczanie w rejestrach członków spółdzielni informacji o opóźnieniach w uiszczaniu opłat związanych z członkowstwem. Poza wysokością zadłużenia czynszowego możliwe jest również wskazanie imienia i nazwiska oraz adresu zamieszkania osoby zalegającej z płatnościami. Takie stanowisko zajął generalny inspektor danych osobowych.
 
Podstawą przetwarzania danych osobowych członków spółdzielni są przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, statuty i uchwały walnych zgromadzeń. Zgodnie z tymi regulacjami rejestr członków spółdzielni, poza wyraźnie wskazanymi w tym przepisie informacjami, może zawierać także inne dane przewidziane w statucie – zaznacza dziennik.
 
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Bardziej zróżnicowane wyniki deweloperów w 2010 roku

Kondycja deweloperów i ich wyniki finansowe w tym roku mogą być jeszcze bardziej zróżnicowane niż w 2009 r. Wpływ na to będą miały wciąż trudne warunki gospodarcze, strategiczne decyzje podejmowane w czasach kryzysu, odmienne pomysły na rozwój działalności.
Rok 2009 stał jeszcze pod znakiem realizowania i księgowania wpływów z projektów, które rozpoczęto przed najsilniejszą fazą kryzysu. Stąd rezultaty finansowe notowanych na warszawskiej giełdzie deweloperów w ubiegłym roku były całkiem dobre. J.W. Construction na czysto zarobił ponad 100 mln zł, po przeszło 60 mln zł zysku netto przypadającego akcjonariuszom jednostki dominującej wykazały Polnord (duży wpływ na to miała aktualizacja wartości nieruchomości inwestycyjnych) oraz Gant. Marvipol miał 39 mln zł zysku netto, a Ronson był ponad 21 mln zł na plusie. Wszystkie te firmy odnotowały poprawę w tym względzie w porównaniu z 2008 r. Słabo wypadł Dom Development, którego czysty zarobek wyniósł nieco ponad 80 mln zł, ale oznaczało to regres w porównaniu z poprzednim rokiem o dwie trzecie. By uzupełnić ten obraz można dodać rezultaty segmentu deweloperskiego Budimeksu (jego wyniki wykazane są w raporcie rocznym). W tym wypadku również udało się poprawić zysk netto, do 29 mln zł.


Niewiele firm odnotowało wzrost przychodów


Na innych poziomach rachunku wyników obraz branży jest już dużo bardziej zróżnicowany. Pod względem przychodów wzrost miało już niewiele spółek. Wyróżniał się Gant, którego oferta z dużym udziałem małych mieszkań, była najbardziej dostosowana do warunków rynkowych. Niewielki wzrost sprzedaży odnotowało również ramię deweloperskie Budimeksu. Progres w tym względzie był też udziałem Ronsona.

Odmienne decyzje, jakie podejmowały poszczególne firmy w obliczu kryzysu, najlepiej widać na poziomie marży brutto ze sprzedaży, odzwierciedlającej relację pomiędzy zyskiem brutto ze sprzedaży a przychodami. Ta kategoria odnosi się do wartości sprzedaży i kosztów poniesionych w związku z wytworzeniem produktu, czyli mieszkania. Opisuje też sytuację w zakresie cen mieszkań i tego, jaką politykę w tym zakresie stosowały poszczególne spółki. J.W. Construction postawił na obronę marż, Polnord, czy Dom Development były w tym względzie mniej konsekwentne.

Konsekwencje decyzji w okresie kryzysu

- Obecny rok w branży deweloperskiej może również stać pod znakiem zróżnicowania: wyników finansowych, sprzedaży, pomysłów rozwojowych. W dużym stopniu wpływ na to miałyby zachowania tego rodzaju podmiotów w minionym roku. Wybierały one różną drogę na przetrwanie kryzysu. Część była w stanie szybko dostosować ofertę do zmieniających się warunków rynkowych, gdzie popyt mocno przesunął się w stronę małych mieszkań – ocenia Rafał Liponoga, członek zarządu Home Broker, odpowiedzialny za współpracę z deweloperami. Inne, jak J.W. Construction, nie chciały za wszelką cenę pozbywać się mieszkań z oferty i w ten rok wchodzą ze sporymi zapasami domów do sprzedania. Były firmy, które obierały przeciwną strategię i „czyściły magazyny” (to przypadek Dom Development), więc teraz stoją przed wyzwaniem odbudowania oferty, ale też często konieczności sprzedawania mieszkań na etapie dziury w ziemi, co wiąże się z mniejszymi marżami.

Można było też spotkać firmy, które poszukiwały sposobów dywersyfikacji działalności, na przykład w stronę budownictwa, czy nieruchomości komercyjnych (to przypadek J.W. Construction). Nie brakowało przy tym aktywności w odwrotną stronę – przedsiębiorstwa z innych branż, w dużej mierze zajmujące się budownictwem, rozwijały działalność deweloperską. Tak robiło na przykład PBG.

Kluczowy popyt na kredyty hipoteczne

W sferze warunków gospodarczych środek ciężkości problemów może przenieść się ze spraw związanych z pozyskiwaniem kapitału na finansowanie projektów i kłopotów banków ze znajdowaniem źródeł pokrycia akcji kredytowej, na kwestie popytu na kredyty hipoteczne. Presja na realne wynagrodzenia oraz wciąż pogarszająca się sytuacja na rynku pracy będą jeszcze przez wiele miesięcy odciskać negatywne piętno na kondycji konsumentów. Po stronie podażowej zdecydowanie na plus oddziaływać będzie poluzowanie polityki kredytowej w bankach (spadek marż, mniejsze wymagania dotyczące wkładu własnego, większa otwartość na finansowanie zakupu mieszkań w budowie, zwiększenie oferty kredytowania w walutach).

Łatwiej powinno być deweloperom w warstwie wykonawczej, bo firmy budowlane coraz mocniej biją się o kolejne kontrakty. To przekłada się na niższe ceny robót. Jednocześnie spadek cen ziemi pozwala na tańsze tworzenie banków ziemi.

Deweloperzy księgują obecnie przychody w momencie przekazania mieszkań, więc dopiero teraz w ich wynikach finansowych będzie widoczna niższa sprzedaż z ostatnich kilkunastu miesięcy. Na przykład deweloperskie ramię Budimeksu „przedsprzedała” w minionym roku 252 mieszkania, czyli o 44% mniej niż rok wcześniej.

Zespół analiz
Home Broker

kg

Bardziej zróżnicowane wyniki deweloperów w 2010 roku

Kondycja deweloperów i ich wyniki finansowe w tym roku mogą być jeszcze bardziej zróżnicowane niż w 2009 r. Wpływ na to będą miały wciąż trudne warunki gospodarcze, strategiczne decyzje podejmowane w czasach kryzysu, odmienne pomysły na rozwój działalności.
Rok 2009 stał jeszcze pod znakiem realizowania i księgowania wpływów z projektów, które rozpoczęto przed najsilniejszą fazą kryzysu. Stąd rezultaty finansowe notowanych na warszawskiej giełdzie deweloperów w ubiegłym roku były całkiem dobre. J.W. Construction na czysto zarobił ponad 100 mln zł, po przeszło 60 mln zł zysku netto przypadającego akcjonariuszom jednostki dominującej wykazały Polnord (duży wpływ na to miała aktualizacja wartości nieruchomości inwestycyjnych) oraz Gant. Marvipol miał 39 mln zł zysku netto, a Ronson był ponad 21 mln zł na plusie. Wszystkie te firmy odnotowały poprawę w tym względzie w porównaniu z 2008 r. Słabo wypadł Dom Development, którego czysty zarobek wyniósł nieco ponad 80 mln zł, ale oznaczało to regres w porównaniu z poprzednim rokiem o dwie trzecie. By uzupełnić ten obraz można dodać rezultaty segmentu deweloperskiego Budimeksu (jego wyniki wykazane są w raporcie rocznym). W tym wypadku również udało się poprawić zysk netto, do 29 mln zł.


Niewiele firm odnotowało wzrost przychodów


Na innych poziomach rachunku wyników obraz branży jest już dużo bardziej zróżnicowany. Pod względem przychodów wzrost miało już niewiele spółek. Wyróżniał się Gant, którego oferta z dużym udziałem małych mieszkań, była najbardziej dostosowana do warunków rynkowych. Niewielki wzrost sprzedaży odnotowało również ramię deweloperskie Budimeksu. Progres w tym względzie był też udziałem Ronsona.

Odmienne decyzje, jakie podejmowały poszczególne firmy w obliczu kryzysu, najlepiej widać na poziomie marży brutto ze sprzedaży, odzwierciedlającej relację pomiędzy zyskiem brutto ze sprzedaży a przychodami. Ta kategoria odnosi się do wartości sprzedaży i kosztów poniesionych w związku z wytworzeniem produktu, czyli mieszkania. Opisuje też sytuację w zakresie cen mieszkań i tego, jaką politykę w tym zakresie stosowały poszczególne spółki. J.W. Construction postawił na obronę marż, Polnord, czy Dom Development były w tym względzie mniej konsekwentne.

Konsekwencje decyzji w okresie kryzysu

- Obecny rok w branży deweloperskiej może również stać pod znakiem zróżnicowania: wyników finansowych, sprzedaży, pomysłów rozwojowych. W dużym stopniu wpływ na to miałyby zachowania tego rodzaju podmiotów w minionym roku. Wybierały one różną drogę na przetrwanie kryzysu. Część była w stanie szybko dostosować ofertę do zmieniających się warunków rynkowych, gdzie popyt mocno przesunął się w stronę małych mieszkań – ocenia Rafał Liponoga, członek zarządu Home Broker, odpowiedzialny za współpracę z deweloperami. Inne, jak J.W. Construction, nie chciały za wszelką cenę pozbywać się mieszkań z oferty i w ten rok wchodzą ze sporymi zapasami domów do sprzedania. Były firmy, które obierały przeciwną strategię i „czyściły magazyny” (to przypadek Dom Development), więc teraz stoją przed wyzwaniem odbudowania oferty, ale też często konieczności sprzedawania mieszkań na etapie dziury w ziemi, co wiąże się z mniejszymi marżami.

Można było też spotkać firmy, które poszukiwały sposobów dywersyfikacji działalności, na przykład w stronę budownictwa, czy nieruchomości komercyjnych (to przypadek J.W. Construction). Nie brakowało przy tym aktywności w odwrotną stronę – przedsiębiorstwa z innych branż, w dużej mierze zajmujące się budownictwem, rozwijały działalność deweloperską. Tak robiło na przykład PBG.

Kluczowy popyt na kredyty hipoteczne

W sferze warunków gospodarczych środek ciężkości problemów może przenieść się ze spraw związanych z pozyskiwaniem kapitału na finansowanie projektów i kłopotów banków ze znajdowaniem źródeł pokrycia akcji kredytowej, na kwestie popytu na kredyty hipoteczne. Presja na realne wynagrodzenia oraz wciąż pogarszająca się sytuacja na rynku pracy będą jeszcze przez wiele miesięcy odciskać negatywne piętno na kondycji konsumentów. Po stronie podażowej zdecydowanie na plus oddziaływać będzie poluzowanie polityki kredytowej w bankach (spadek marż, mniejsze wymagania dotyczące wkładu własnego, większa otwartość na finansowanie zakupu mieszkań w budowie, zwiększenie oferty kredytowania w walutach).

Łatwiej powinno być deweloperom w warstwie wykonawczej, bo firmy budowlane coraz mocniej biją się o kolejne kontrakty. To przekłada się na niższe ceny robót. Jednocześnie spadek cen ziemi pozwala na tańsze tworzenie banków ziemi.

Deweloperzy księgują obecnie przychody w momencie przekazania mieszkań, więc dopiero teraz w ich wynikach finansowych będzie widoczna niższa sprzedaż z ostatnich kilkunastu miesięcy. Na przykład deweloperskie ramię Budimeksu „przedsprzedała” w minionym roku 252 mieszkania, czyli o 44% mniej niż rok wcześniej.

Zespół analiz
Home Broker

kg

GUS: Poprawa w budownictwie, oceny nadal negatywne

Oceny ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie są w marcu negatywne, choć lepsze od zgłaszanych w lutym i w analogicznym miesiącu ubiegłego roku - wynika z marcowego badania GUS.

"W marcu ogólny klimat koniunktury w budownictwie kształtuje się na poziomie minus 6 (w lutym minus 15). W bieżącym miesiącu poprawę koniunktury sygnalizuje 20 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 26 proc. (w lutym odpowiednio 15 proc. i 30 proc.).

Pozostałe przedsiębiorstwa uznają, że ich sytuacja nie ulega zmianie" - napisano w komunikacie.

"Przedsiębiorcy nadal odnotowują spadek portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej, choć mniejszy od zgłaszanego w lutym, co jest związane m.in. z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, sygnalizowanymi jako najsilniej odczuwana bariera prowadzonej działalności. Przewidywania na najbliższe trzy miesiące w zakresie portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej są korzystne, dużo lepsze od formułowanych w ubiegłym miesiącu. Spośród badanych przedsiębiorstw 22 proc. planuje, że będzie prowadziło prace budowlano-montażowe za granicą (przed rokiem 18 proc.). Dyrektorzy tych przedsiębiorstw spodziewają się bardziej znaczącego niż przed miesiącem wzrostu portfela zamówień na roboty budowlano-montażowe na rynku zagranicznym" - napisano.

Z badania wynika, że oceny bieżącej sytuacji finansowej przedsiębiorstw budowlano-montażowych są mniej pesymistyczne od zgłaszanych w lutym."Odpowiednie prognozy są pozytywne i dużo lepsze od negatywnych przewidywań formułowanych przed miesiącem. Utrzymują się trudności w terminowym ściąganiu płatności za wykonane roboty budowlano-montażowe. Planowane jest niewielkie ograniczenie zatrudnienia, choć mniej znaczące niż prognozowano miesiąc wcześniej. Należy oczekiwać dalszego spadku cen realizacji robót budowlano-montażowych, choć nieco mniejszego niż zapowiadano w lutym" - napisano.

Odsetek przedsiębiorstw nie odczuwających żadnych barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej kształtuje się na poziomie 2,7 proc. (3,7 proc. w marcu 2009 r.)."Największe trudności napotykane przez przedsiębiorstwa zgłaszające bariery związane są z warunkami atmosferycznymi (58 proc. w marcu wobec 41 proc. w marcu 2009 r.), konkurencją na rynku (55 proc. badanych przedsiębiorstw w marcu bieżącego i ubiegłego roku), kosztami zatrudnienia (48 proc. w marcu, 49 proc. przed rokiem), a także niedostatecznym popytem (48 proc. w marcu, 50 proc. w marcu 2009 r.).

W porównaniu z marcem ubiegłego roku wzrosło znaczenie bariery związanej z warunkami atmosferycznymi, natomiast najbardziej zmalało - bariery związanej z niedoborem wykwalifikowanych pracowników (z 21 proc. do 14 proc.)" - napisano.

"W marcu 21 proc. przedsiębiorstw budowlano-montażowych ocenia swoje zdolności produkcyjne jako zbyt duże w stosunku do oczekiwanego w najbliższych miesiącach portfela zamówień, 66 proc. jako wystarczające, a 13 proc. jako zbyt małe. W porównaniu z marcem 2009 r. zwiększa się udział jednostek oceniających swe zdolności produkcyjne jako zbyt duże i - w mniejszym stopniu - zbyt małe, natomiast spada - przedsiębiorstw, które oceniają je jako wystarczające" - dodano.

Z badania wynika, że w porównaniu z marcem ubiegłego roku przedsiębiorcy zgłaszają zmniejszenie wykorzystania mocy produkcyjnych z 70 proc. do 59 proc.

Dyrektorzy badanych przedsiębiorstw jako najczęściej wybierane źródła finansowania inwestycji wskazują środki własne (90 proc. jednostek - podobnie jak w marcu ub.r.). Krajowy kredyt bankowy wybiera 41 proc. jednostek (w marcu 2009 r. - 38 proc.), leasing - 38 proc. przedsiębiorstw (36 proc. w marcu ub.r.).

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

GUS: Poprawa w budownictwie, oceny nadal negatywne

Oceny ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie są w marcu negatywne, choć lepsze od zgłaszanych w lutym i w analogicznym miesiącu ubiegłego roku - wynika z marcowego badania GUS.

"W marcu ogólny klimat koniunktury w budownictwie kształtuje się na poziomie minus 6 (w lutym minus 15). W bieżącym miesiącu poprawę koniunktury sygnalizuje 20 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 26 proc. (w lutym odpowiednio 15 proc. i 30 proc.).

Pozostałe przedsiębiorstwa uznają, że ich sytuacja nie ulega zmianie" - napisano w komunikacie.

"Przedsiębiorcy nadal odnotowują spadek portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej, choć mniejszy od zgłaszanego w lutym, co jest związane m.in. z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, sygnalizowanymi jako najsilniej odczuwana bariera prowadzonej działalności. Przewidywania na najbliższe trzy miesiące w zakresie portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej są korzystne, dużo lepsze od formułowanych w ubiegłym miesiącu. Spośród badanych przedsiębiorstw 22 proc. planuje, że będzie prowadziło prace budowlano-montażowe za granicą (przed rokiem 18 proc.). Dyrektorzy tych przedsiębiorstw spodziewają się bardziej znaczącego niż przed miesiącem wzrostu portfela zamówień na roboty budowlano-montażowe na rynku zagranicznym" - napisano.

Z badania wynika, że oceny bieżącej sytuacji finansowej przedsiębiorstw budowlano-montażowych są mniej pesymistyczne od zgłaszanych w lutym."Odpowiednie prognozy są pozytywne i dużo lepsze od negatywnych przewidywań formułowanych przed miesiącem. Utrzymują się trudności w terminowym ściąganiu płatności za wykonane roboty budowlano-montażowe. Planowane jest niewielkie ograniczenie zatrudnienia, choć mniej znaczące niż prognozowano miesiąc wcześniej. Należy oczekiwać dalszego spadku cen realizacji robót budowlano-montażowych, choć nieco mniejszego niż zapowiadano w lutym" - napisano.

Odsetek przedsiębiorstw nie odczuwających żadnych barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej kształtuje się na poziomie 2,7 proc. (3,7 proc. w marcu 2009 r.)."Największe trudności napotykane przez przedsiębiorstwa zgłaszające bariery związane są z warunkami atmosferycznymi (58 proc. w marcu wobec 41 proc. w marcu 2009 r.), konkurencją na rynku (55 proc. badanych przedsiębiorstw w marcu bieżącego i ubiegłego roku), kosztami zatrudnienia (48 proc. w marcu, 49 proc. przed rokiem), a także niedostatecznym popytem (48 proc. w marcu, 50 proc. w marcu 2009 r.).

W porównaniu z marcem ubiegłego roku wzrosło znaczenie bariery związanej z warunkami atmosferycznymi, natomiast najbardziej zmalało - bariery związanej z niedoborem wykwalifikowanych pracowników (z 21 proc. do 14 proc.)" - napisano.

"W marcu 21 proc. przedsiębiorstw budowlano-montażowych ocenia swoje zdolności produkcyjne jako zbyt duże w stosunku do oczekiwanego w najbliższych miesiącach portfela zamówień, 66 proc. jako wystarczające, a 13 proc. jako zbyt małe. W porównaniu z marcem 2009 r. zwiększa się udział jednostek oceniających swe zdolności produkcyjne jako zbyt duże i - w mniejszym stopniu - zbyt małe, natomiast spada - przedsiębiorstw, które oceniają je jako wystarczające" - dodano.

Z badania wynika, że w porównaniu z marcem ubiegłego roku przedsiębiorcy zgłaszają zmniejszenie wykorzystania mocy produkcyjnych z 70 proc. do 59 proc.

Dyrektorzy badanych przedsiębiorstw jako najczęściej wybierane źródła finansowania inwestycji wskazują środki własne (90 proc. jednostek - podobnie jak w marcu ub.r.). Krajowy kredyt bankowy wybiera 41 proc. jednostek (w marcu 2009 r. - 38 proc.), leasing - 38 proc. przedsiębiorstw (36 proc. w marcu ub.r.).

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Nowy rok dla rynku magazynowego

Nowy rok dla rynku magazynowego
Trudny okres dla deweloperów powierzchni magazynowej powoli dobiega końca. Całkowite wstrzymanie inwestycji w połączeniu z dalszym wzrostem PKB ostatecznie ma zakończyć okres stagnacji. Prognozy na 2010 rok dla rynku magazynowego nareszcie są pomyślne.
W szczytowym okresie 2008 roku w budowie było ponad 1 mln mkw. magazynów, rok później już siedmiokrotnie mniej. W 2009 roku hossa się skończyła i przyszedł czas zastoju. Nasycenie rynku powierzchniami do wynajęcia w latach poprzednich skutkowało znacznym obniżeniem popytu, spadkiem czynszów i wstrzymaniem aktywności inwestorów. Współczynnik powierzchni niewynajętej oscylował w okolicy 18%, co oznaczało ponad 1 milion mkw. pustostanów. Sytuacji nie pomagały rygorystyczne wymogi otrzymania kredytów na budowę. Deweloperzy niemal całkowicie zrezygnowali z inwestycji spekulacyjnych, a całą energię poświęcili na wynajem już istniejącej powierzchni. W rezultacie najemcy mogli negocjować korzystniejsze warunki i niższe stawki. Dopiero w trzecim kwartale 2009 roku odnotowano niewielki wzrost popytu.

Poprawa sytuacji ma nastąpić w drugiej połowie 2010 roku. Do użytku zostanie oddane zaledwie 30 tys. mkw. nowej powierzchni, co stanowi znikomą w skali ilość. Stawki wynajmu powinny utrzymać się na obecnym poziomie. Wszystko to sprawi, że liczba pustostanów znacznie spadnie, a rynek się ożywi. Inwestorzy będą mogli wznowić wstrzymane projekty i rozpocząć budowę nowych obiektów. Na razie jednak podchodzą do tych planów z dużą ostrożnością i koncentrują się na przedłużaniu umów i wynajmu już istniejących.

Jeśli budowa nowych magazynów nie zostanie wznowiona na większą skalę, stawki za czynsz prawdopodobnie wzrosną. Ceny w głównej mierze zależą od lokalizacji obiektu. Najbardziej popularne ośrodki to Warszawa, Wrocław i Poznań, najtrudniejsza sytuacja jest w Szczecinie i na Śląsku. Stawki różnią się w zależności od usytuowania względem centrum miasta oraz warunków lokalowych. W głównych ośrodkach logistycznych wynoszą od 3 do 6 EUR za mkw. miesięcznie.

Największym popytem cieszą się w tej chwili małe moduły magazynowe od 500 do 1000 mkw. Popularność mniejszej powierzchni magazynów jest głównie zasługą możliwości wyższego składowania towarów i tym samym redukcji kosztów wynajmu. – Wózki wysokiego podnoszenia ze zintegrowaną platformą operatora (MXX) mogą komisjonować jednostki ładunkowe nawet do wysokości prawie 15 metrów - mówi Borys Wochna, prezes firmy STILL, czołowego producenta wózków widłowych. - W wysokich magazynach te kompaktowe wózki są prawdziwymi pionierami i umożliwiają znaczną oszczędność miejsca składowania.

Dużą nadzieją na poprawienie sytuacji rynku magazynowego są nowe technologie, które mają na celu obniżenie kosztów i usprawnienie składowania towarów. Elektroniczny kod produktów, identyfikacja za pomocą fal radiowych czy pełna automatyzacja obsługi wózków widłowych to już dostępne rozwiązania. Koszt ich wdrożenia powoli spada, co pozwoli na stosowanie ich na szerszą skalę i tym samym przekształcenie rynku w bardziej nowoczesny i innowacyjny.

STILL

an

Nowy rok dla rynku magazynowego

Nowy rok dla rynku magazynowego
Trudny okres dla deweloperów powierzchni magazynowej powoli dobiega końca. Całkowite wstrzymanie inwestycji w połączeniu z dalszym wzrostem PKB ostatecznie ma zakończyć okres stagnacji. Prognozy na 2010 rok dla rynku magazynowego nareszcie są pomyślne.
W szczytowym okresie 2008 roku w budowie było ponad 1 mln mkw. magazynów, rok później już siedmiokrotnie mniej. W 2009 roku hossa się skończyła i przyszedł czas zastoju. Nasycenie rynku powierzchniami do wynajęcia w latach poprzednich skutkowało znacznym obniżeniem popytu, spadkiem czynszów i wstrzymaniem aktywności inwestorów. Współczynnik powierzchni niewynajętej oscylował w okolicy 18%, co oznaczało ponad 1 milion mkw. pustostanów. Sytuacji nie pomagały rygorystyczne wymogi otrzymania kredytów na budowę. Deweloperzy niemal całkowicie zrezygnowali z inwestycji spekulacyjnych, a całą energię poświęcili na wynajem już istniejącej powierzchni. W rezultacie najemcy mogli negocjować korzystniejsze warunki i niższe stawki. Dopiero w trzecim kwartale 2009 roku odnotowano niewielki wzrost popytu.

Poprawa sytuacji ma nastąpić w drugiej połowie 2010 roku. Do użytku zostanie oddane zaledwie 30 tys. mkw. nowej powierzchni, co stanowi znikomą w skali ilość. Stawki wynajmu powinny utrzymać się na obecnym poziomie. Wszystko to sprawi, że liczba pustostanów znacznie spadnie, a rynek się ożywi. Inwestorzy będą mogli wznowić wstrzymane projekty i rozpocząć budowę nowych obiektów. Na razie jednak podchodzą do tych planów z dużą ostrożnością i koncentrują się na przedłużaniu umów i wynajmu już istniejących.

Jeśli budowa nowych magazynów nie zostanie wznowiona na większą skalę, stawki za czynsz prawdopodobnie wzrosną. Ceny w głównej mierze zależą od lokalizacji obiektu. Najbardziej popularne ośrodki to Warszawa, Wrocław i Poznań, najtrudniejsza sytuacja jest w Szczecinie i na Śląsku. Stawki różnią się w zależności od usytuowania względem centrum miasta oraz warunków lokalowych. W głównych ośrodkach logistycznych wynoszą od 3 do 6 EUR za mkw. miesięcznie.

Największym popytem cieszą się w tej chwili małe moduły magazynowe od 500 do 1000 mkw. Popularność mniejszej powierzchni magazynów jest głównie zasługą możliwości wyższego składowania towarów i tym samym redukcji kosztów wynajmu. – Wózki wysokiego podnoszenia ze zintegrowaną platformą operatora (MXX) mogą komisjonować jednostki ładunkowe nawet do wysokości prawie 15 metrów - mówi Borys Wochna, prezes firmy STILL, czołowego producenta wózków widłowych. - W wysokich magazynach te kompaktowe wózki są prawdziwymi pionierami i umożliwiają znaczną oszczędność miejsca składowania.

Dużą nadzieją na poprawienie sytuacji rynku magazynowego są nowe technologie, które mają na celu obniżenie kosztów i usprawnienie składowania towarów. Elektroniczny kod produktów, identyfikacja za pomocą fal radiowych czy pełna automatyzacja obsługi wózków widłowych to już dostępne rozwiązania. Koszt ich wdrożenia powoli spada, co pozwoli na stosowanie ich na szerszą skalę i tym samym przekształcenie rynku w bardziej nowoczesny i innowacyjny.

STILL

an

Nieruchomości: Rynek pierwotny czy wtórny?

 Nieruchomości: Rynek pierwotny czy wtórny?
Kiedy zmierzamy kupić mieszkanie, zastanawiamy się, czy wybrać lokal z rynku wtórnego, czy podpisać umowę z deweloperem. Okazuje się, że częściej decydujemy się teraz na nowe mieszkania.
Mimo trudności z finansowaniem kupujemy tylko nieznacznie mniej mieszkań. Analizy firmy Nowy Adres wskazują, że w ciągu ostatniego roku transakcję na rynku nieruchomości mieszkaniowych przeprowadziło łącznie 9 proc. mieszkańców dużych miast, a kolejne 2 proc. jest w jej trakcie. W 2008 r. było to 9 i 3 proc., a w 2007 r. - 10 i 2 proc. Dane pochodzące z najnowszej edycji badań przeprowadzonych pod koniec ubiegłego roku: Polski Rynek Mieszkaniowy - Popyt i preferencje nabywców, obejmują transakcje zakupu lub budowy domu, zakupu mieszkania, apartamentu, działki,    oraz domu wakacyjnego.

Mieszkańcy dużych miast najczęściej wyrażają chęć posiadania domu, ale z braku takiej możliwości decydują się na zakup nowo wybudowanych mieszkań. Największą niespodzianką jest spadek zainteresowania mieszkaniami z rynku wtórnego, które wybrało tylko 14 proc. kupujących. Rok wcześniej mieszkania z drugiej ręki wygrywały z lokalami z rynku pierwotnego o 2 proc. (20 proc. do 18 proc.) W 2009 roku aż 27 proc. osób, które przeprowadzały transakcje nieruchomościowe postawiło na mieszkanie od dewelopera. Dom metodą gospodarczą budowało 23 proc. i tyle samo ankietowanych kupiło działki budowlane. Na gotowy dom zdecydowało się 9 proc. badanych.

Dlaczego mieszkania z rynku pierwotnego zyskały na popularności? Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży z Red Real Estate Development twierdzi, że znaczną liczbę nabywców przyciągnęła możliwość indywidualnych negocjacji cen. W przypadku nowo budowanych mieszkań była znacznie większa, niż na rynku wtórnym. - Ze względu na ograniczenia finansowania zakupu i drastyczne obniżenie się zdolności kredytowej nabywców, największy popyt notuje obecnie rynek mieszkań z segmentu popularnego. Inwestorzy dostosowali nowe projekty do zapotrzebowania poszukujących mieszkań. Zaczęli proponować mniejsze, a więc i tańsze mieszkania. Podobnie stało się w przypadku realizacji drugiego etapu naszego osiedla Alpha. W nowej fazie projektu zaproponowaliśmy większość mniejszych lokali, rozszerzając tym samym dostępność naszych produktów. W ofercie znalazły się mieszkania dwupokojowe o powierzchni od 34 mkw., a najmniejsze trzypokojowe lokale mają wielkość 49 mkw. - mówi Teresa Witkowska.   

Wyborowi mieszkań od dewelopera sprzyja skrócenie się czasu oczekiwania na nowe lokum oraz większa możliwość zakupu gotowego już nowego mieszkania. Z ostatnich wyliczeń analityków z serwisu Tabelaofert.pl wynika, że np. w Warszawie, Poznaniu i Trójmieście wskaźnik wyprzedaży mieszkań utrzymuje się na poziomie 75 proc. Zmniejsza się natomiast liczba oddawanych mieszkań. GUS podał, że w 2009 roku oddano w sumie 160 019 mieszkań, czyli o 3,1 proc. mniej niż w 2008 roku. W ubiegłym roku rozpoczęto budowę 142,9 tys. mieszkań, tj. o 18,2 proc. mniej niż w 2008 r. W 2008 roku wydano też znacznie więcej pozwoleń na budowę (220,3 tys. mieszkań) niż w zeszłym roku (168,4 tys. mieszkań).


Źródło: inwestycje.pl

Nieruchomości: Rynek pierwotny czy wtórny?

 Nieruchomości: Rynek pierwotny czy wtórny?
Kiedy zmierzamy kupić mieszkanie, zastanawiamy się, czy wybrać lokal z rynku wtórnego, czy podpisać umowę z deweloperem. Okazuje się, że częściej decydujemy się teraz na nowe mieszkania.
Mimo trudności z finansowaniem kupujemy tylko nieznacznie mniej mieszkań. Analizy firmy Nowy Adres wskazują, że w ciągu ostatniego roku transakcję na rynku nieruchomości mieszkaniowych przeprowadziło łącznie 9 proc. mieszkańców dużych miast, a kolejne 2 proc. jest w jej trakcie. W 2008 r. było to 9 i 3 proc., a w 2007 r. - 10 i 2 proc. Dane pochodzące z najnowszej edycji badań przeprowadzonych pod koniec ubiegłego roku: Polski Rynek Mieszkaniowy - Popyt i preferencje nabywców, obejmują transakcje zakupu lub budowy domu, zakupu mieszkania, apartamentu, działki,    oraz domu wakacyjnego.

Mieszkańcy dużych miast najczęściej wyrażają chęć posiadania domu, ale z braku takiej możliwości decydują się na zakup nowo wybudowanych mieszkań. Największą niespodzianką jest spadek zainteresowania mieszkaniami z rynku wtórnego, które wybrało tylko 14 proc. kupujących. Rok wcześniej mieszkania z drugiej ręki wygrywały z lokalami z rynku pierwotnego o 2 proc. (20 proc. do 18 proc.) W 2009 roku aż 27 proc. osób, które przeprowadzały transakcje nieruchomościowe postawiło na mieszkanie od dewelopera. Dom metodą gospodarczą budowało 23 proc. i tyle samo ankietowanych kupiło działki budowlane. Na gotowy dom zdecydowało się 9 proc. badanych.

Dlaczego mieszkania z rynku pierwotnego zyskały na popularności? Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży z Red Real Estate Development twierdzi, że znaczną liczbę nabywców przyciągnęła możliwość indywidualnych negocjacji cen. W przypadku nowo budowanych mieszkań była znacznie większa, niż na rynku wtórnym. - Ze względu na ograniczenia finansowania zakupu i drastyczne obniżenie się zdolności kredytowej nabywców, największy popyt notuje obecnie rynek mieszkań z segmentu popularnego. Inwestorzy dostosowali nowe projekty do zapotrzebowania poszukujących mieszkań. Zaczęli proponować mniejsze, a więc i tańsze mieszkania. Podobnie stało się w przypadku realizacji drugiego etapu naszego osiedla Alpha. W nowej fazie projektu zaproponowaliśmy większość mniejszych lokali, rozszerzając tym samym dostępność naszych produktów. W ofercie znalazły się mieszkania dwupokojowe o powierzchni od 34 mkw., a najmniejsze trzypokojowe lokale mają wielkość 49 mkw. - mówi Teresa Witkowska.   

Wyborowi mieszkań od dewelopera sprzyja skrócenie się czasu oczekiwania na nowe lokum oraz większa możliwość zakupu gotowego już nowego mieszkania. Z ostatnich wyliczeń analityków z serwisu Tabelaofert.pl wynika, że np. w Warszawie, Poznaniu i Trójmieście wskaźnik wyprzedaży mieszkań utrzymuje się na poziomie 75 proc. Zmniejsza się natomiast liczba oddawanych mieszkań. GUS podał, że w 2009 roku oddano w sumie 160 019 mieszkań, czyli o 3,1 proc. mniej niż w 2008 roku. W ubiegłym roku rozpoczęto budowę 142,9 tys. mieszkań, tj. o 18,2 proc. mniej niż w 2008 r. W 2008 roku wydano też znacznie więcej pozwoleń na budowę (220,3 tys. mieszkań) niż w zeszłym roku (168,4 tys. mieszkań).


Źródło: inwestycje.pl

Ceny mieszkań na rynku wtórnym utrzymują się na stabilnym poziomie

Ceny mieszkań na rynku wtórnym utrzymują się na stabilnym poziomie.
Jeżeli najbliższe miesiące przyniosą wzrost liczby zawieranych transakcji - a widoczne ożywienie wśród klientów popytowych zdaje się być tego zapowiedzią - to już możemy mówić o wkraczaniu rynku mieszkaniowego w stan zdrowej równowagi. Oznacza to, że istotnych zmian cen nie należy się spodziewać.
 

Gorzów Wielkopolski, Katowice i Bydgoszcz - to miasta wojewódzkie, w których ceny ofertowe mieszkań są najniższe w Polsce. W stolicy woj. lubuskiego średnia cena metra kwadratowego mieszkania wynosiła w lutym 3182 PLN.
 
Na drugim biegunie cenowym spośród miast wojewódzkich plasuje się Warszawa, w której stawka za m2 kształtowała się w ub. miesiącu na poziomie 9199 PLN. To aż 3 razy więcej niż w Gorzowie Wlkp. i 2 razy więcej niż w Łodzi, Białymstoku czy Rzeszowie.
 
Jednak wbrew pozorom stolica Polski nie jest najdroższą lokalizacją. Wyższe ceny są bowiem domeną najpopularniejszych kurortów - Sopotu (10210 PLN/m2) i Zakopanego (9717 PLN/m2). Oferty sprzedaży mieszkań i apartamentów w cenach wyższych od średniej warszawskiej można znaleźć również na Półwyspie Helskim - w Jastarni, Juracie i w Helu.

NOWE KREDYTY - WYSTRZELANA AMUNICJA

Przełom roku przyniósł wyraźną poprawę oferty bankowej widoczną na polu tak dostępności, jak i ceny kredytów (marż i prowizji). Jednak bardzo szybko banki doszły w obniżaniu oprocentowania kredytów pod ścianę, jaką jest 2 pkt proc. marży dla kredytów złotowych i ok. 3 pkt proc. marży dla kredytów w euro. Ponieważ banki wciąż płacą za depozyty powyżej stóp rynkowych WIBOR, nie można oczekiwać, by nadal mogły obniżać swoje marże, chyba że jednocześnie zachęcą klientów do skorzystania z innych - często kosztownych - produktów bankowo-ubezpieczeniowych takich jak ubezpieczenia czy plany systematycznego oszczędzania. Nie można wykluczyć, że część banków postara się jeszcze poprawić swoją ofertę, ale generalnie można założyć, że rynek jako całość poczeka teraz na efekty dokonanych już zmian.

Można zakładać, że w najbliższym czasie banki będą promowały kredyty w euro, ponieważ osiągają na nich wyższe marże (powiększone o spread walutowy) a jednocześnie mogą być one prezentowane jako korzystne dla kredytobiorców ze względu na znacznie niższe oprocentowanie tego rodzaju kredytów.

W perspektywie kilku miesięcy (vacatio legis upływa w grudniu, a Komisja Nadzoru Finansowego chętnie powita zmiany już wcześniej) w życie wejdzie Rekomendacja T, którą nadzór bankowy narzucił instytucjom finansowym. Oceniamy, że wejście w życie Rekomendacji, która precyzyjniej niż dotąd formułuje zasady oceny zdolności kredytowej, nie zmienią zasadniczo warunków działania banków na polu kredytów hipotecznych, ponieważ większość z nich już obecnie przestrzega bardziej rygorystycznych procedur wewnętrznych dotyczących przyznawania tego rodzaju kredytów.
 
KREDYTY SPŁATANE - RATY NIŻSZE NIŻ KIEDYKOLWIEK

Kolejny miesiąc utrzymują się dobre nastroje na rynkach finansowych, co przekłada się m.in. na wysokość rat kredytów hipotecznych. Od naszego poprzedniego raportu kurs euro spadł z 4,02 do 3,87 PLN, a kurs franka z 2,75 do 2,67 PLN. Przekłada się to na spadek rat kredytów hipotecznych w tych walutach odpowiednio o 3,7 i 2,9 proc. Warto w tym miejscu podkreślić, że od swoich rekordowych poziomów sprzed trzynastu miesięcy kurs euro i franka spadły już o ok. 20 proc., co - w połączeniu z najniższymi w historii stopami procentowymi - powoduje, że raty kredytów w tych walutach nigdy nie były niższe dla spłacających i to bez względu na to, kiedy i po jakim kursie kredyty te były zaciągane.

Rekordowo niskie raty płaci także większość posiadaczy kredytów złotowych, bo choć nie korzystają oni bezpośrednio z umocnienia złotego, a Rada Polityki Pieniężnej nie obniża stóp procentowych już od trzech kwartałów, to stopa WIBOR, która jest podstawą oprocentowania złotowych kredytów hipotecznych spada w ostatnich dniach. Przed miesiącem trzymiesięczna stopa WIBOR wynosiła 4,18 proc., a obecnie 4,12 proc., co przekłada się na ok. 1 proc. spadek rat kredytowych (dla kredytów 30-letnich). Obecne stopy WIBOR należą do najniższych w historii (tylko incydentalnie w marcu 2006 r. WIBOR 3M spadał poniżej 4,10 proc.).

MIESZKANIE W SĄSIEDZTWIE WARSZAWY


Zakup mieszkania w Warszawie to dla wielu osób w niej pracujących zbyt duże wyzwanie. Stołeczne stawki, które w zależności od dzielnicy wahają się od 7047 PLN/m2 w Wesołej do 11906 PLN/2 w Śródmieściu skłaniają do poszukiwania alternatywnych rozwiązań. Z jednej strony może to być najem, z drugiej - zakup mieszkania w jednej z miejscowości podwarszawskich.
 
Osoby, które zdecydują się na zakup lokum za rogatkami stolicy mogą liczyć na zdecydowanie niższe ceny. W oddalonym o pół godziny jazdy pociągiem podmiejskim Wołominie średnie ceny mieszkań kształtują się na poziomie 5369 PLN/m2. Najtańsze oferty można zaś znaleźć już za 3500 PLN za m2.

Nieznacznie drożej jest w Legionowie i Otwocku. W miejscowościach, z których także można wygodnie dojechać do centrum Warszawy koleją lub autobusem, średnia cena m2 mieszkania nie przekracza 6000 PLN, a zdecydowana większość ofert mieści się w przedziale cenowym od 4000 do 8000 PLN/m2.

Najdroższą z sąsiadujących z satelickich miejscowości jest Piaseczno. Tam średnie ceny mieszkań oscylują w granicach 6800 PLN/m2; najwyższe stawki sięgają zaś 10000 PLN/m2.
 

Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

jn

Ceny mieszkań na rynku wtórnym utrzymują się na stabilnym poziomie

Ceny mieszkań na rynku wtórnym utrzymują się na stabilnym poziomie.
Jeżeli najbliższe miesiące przyniosą wzrost liczby zawieranych transakcji - a widoczne ożywienie wśród klientów popytowych zdaje się być tego zapowiedzią - to już możemy mówić o wkraczaniu rynku mieszkaniowego w stan zdrowej równowagi. Oznacza to, że istotnych zmian cen nie należy się spodziewać.
 

Gorzów Wielkopolski, Katowice i Bydgoszcz - to miasta wojewódzkie, w których ceny ofertowe mieszkań są najniższe w Polsce. W stolicy woj. lubuskiego średnia cena metra kwadratowego mieszkania wynosiła w lutym 3182 PLN.
 
Na drugim biegunie cenowym spośród miast wojewódzkich plasuje się Warszawa, w której stawka za m2 kształtowała się w ub. miesiącu na poziomie 9199 PLN. To aż 3 razy więcej niż w Gorzowie Wlkp. i 2 razy więcej niż w Łodzi, Białymstoku czy Rzeszowie.
 
Jednak wbrew pozorom stolica Polski nie jest najdroższą lokalizacją. Wyższe ceny są bowiem domeną najpopularniejszych kurortów - Sopotu (10210 PLN/m2) i Zakopanego (9717 PLN/m2). Oferty sprzedaży mieszkań i apartamentów w cenach wyższych od średniej warszawskiej można znaleźć również na Półwyspie Helskim - w Jastarni, Juracie i w Helu.

NOWE KREDYTY - WYSTRZELANA AMUNICJA

Przełom roku przyniósł wyraźną poprawę oferty bankowej widoczną na polu tak dostępności, jak i ceny kredytów (marż i prowizji). Jednak bardzo szybko banki doszły w obniżaniu oprocentowania kredytów pod ścianę, jaką jest 2 pkt proc. marży dla kredytów złotowych i ok. 3 pkt proc. marży dla kredytów w euro. Ponieważ banki wciąż płacą za depozyty powyżej stóp rynkowych WIBOR, nie można oczekiwać, by nadal mogły obniżać swoje marże, chyba że jednocześnie zachęcą klientów do skorzystania z innych - często kosztownych - produktów bankowo-ubezpieczeniowych takich jak ubezpieczenia czy plany systematycznego oszczędzania. Nie można wykluczyć, że część banków postara się jeszcze poprawić swoją ofertę, ale generalnie można założyć, że rynek jako całość poczeka teraz na efekty dokonanych już zmian.

Można zakładać, że w najbliższym czasie banki będą promowały kredyty w euro, ponieważ osiągają na nich wyższe marże (powiększone o spread walutowy) a jednocześnie mogą być one prezentowane jako korzystne dla kredytobiorców ze względu na znacznie niższe oprocentowanie tego rodzaju kredytów.

W perspektywie kilku miesięcy (vacatio legis upływa w grudniu, a Komisja Nadzoru Finansowego chętnie powita zmiany już wcześniej) w życie wejdzie Rekomendacja T, którą nadzór bankowy narzucił instytucjom finansowym. Oceniamy, że wejście w życie Rekomendacji, która precyzyjniej niż dotąd formułuje zasady oceny zdolności kredytowej, nie zmienią zasadniczo warunków działania banków na polu kredytów hipotecznych, ponieważ większość z nich już obecnie przestrzega bardziej rygorystycznych procedur wewnętrznych dotyczących przyznawania tego rodzaju kredytów.
 
KREDYTY SPŁATANE - RATY NIŻSZE NIŻ KIEDYKOLWIEK

Kolejny miesiąc utrzymują się dobre nastroje na rynkach finansowych, co przekłada się m.in. na wysokość rat kredytów hipotecznych. Od naszego poprzedniego raportu kurs euro spadł z 4,02 do 3,87 PLN, a kurs franka z 2,75 do 2,67 PLN. Przekłada się to na spadek rat kredytów hipotecznych w tych walutach odpowiednio o 3,7 i 2,9 proc. Warto w tym miejscu podkreślić, że od swoich rekordowych poziomów sprzed trzynastu miesięcy kurs euro i franka spadły już o ok. 20 proc., co - w połączeniu z najniższymi w historii stopami procentowymi - powoduje, że raty kredytów w tych walutach nigdy nie były niższe dla spłacających i to bez względu na to, kiedy i po jakim kursie kredyty te były zaciągane.

Rekordowo niskie raty płaci także większość posiadaczy kredytów złotowych, bo choć nie korzystają oni bezpośrednio z umocnienia złotego, a Rada Polityki Pieniężnej nie obniża stóp procentowych już od trzech kwartałów, to stopa WIBOR, która jest podstawą oprocentowania złotowych kredytów hipotecznych spada w ostatnich dniach. Przed miesiącem trzymiesięczna stopa WIBOR wynosiła 4,18 proc., a obecnie 4,12 proc., co przekłada się na ok. 1 proc. spadek rat kredytowych (dla kredytów 30-letnich). Obecne stopy WIBOR należą do najniższych w historii (tylko incydentalnie w marcu 2006 r. WIBOR 3M spadał poniżej 4,10 proc.).

MIESZKANIE W SĄSIEDZTWIE WARSZAWY


Zakup mieszkania w Warszawie to dla wielu osób w niej pracujących zbyt duże wyzwanie. Stołeczne stawki, które w zależności od dzielnicy wahają się od 7047 PLN/m2 w Wesołej do 11906 PLN/2 w Śródmieściu skłaniają do poszukiwania alternatywnych rozwiązań. Z jednej strony może to być najem, z drugiej - zakup mieszkania w jednej z miejscowości podwarszawskich.
 
Osoby, które zdecydują się na zakup lokum za rogatkami stolicy mogą liczyć na zdecydowanie niższe ceny. W oddalonym o pół godziny jazdy pociągiem podmiejskim Wołominie średnie ceny mieszkań kształtują się na poziomie 5369 PLN/m2. Najtańsze oferty można zaś znaleźć już za 3500 PLN za m2.

Nieznacznie drożej jest w Legionowie i Otwocku. W miejscowościach, z których także można wygodnie dojechać do centrum Warszawy koleją lub autobusem, średnia cena m2 mieszkania nie przekracza 6000 PLN, a zdecydowana większość ofert mieści się w przedziale cenowym od 4000 do 8000 PLN/m2.

Najdroższą z sąsiadujących z satelickich miejscowości jest Piaseczno. Tam średnie ceny mieszkań oscylują w granicach 6800 PLN/m2; najwyższe stawki sięgają zaś 10000 PLN/m2.
 

Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

jn

W najbliższych 12 miesiącach mieszkania zdrożeją o 5,1%

W najbliższych 12 miesiącach mieszkania zdrożeją o 5,1%
Najbardziej zbilansowane rynki nieruchomości mieszkaniowych mają Warszawa i Poznań. W tych miastach różnica między przeciętną ceną, jaką kupujący chcą zapłacić za mieszkanie, a faktycznymi cenami, po jakich zawierane są transakcje jest najmniejsza. Duże niedopasowanie widać w Krakowie. Zgodnie z marcową prognozą Home Broker, w najbliższych 12 miesiącach ceny mieszkań w największych miastach Polski powinny wzrosnąć o 5,11%.
Osoby zainteresowane zakupem mieszkania w Poznaniu chcą zapłacić przeciętnie 5470 zł za mkw. – wskakują wyniki marcowego badania preferencji kupujących przeprowadzonego przez Home Broker. Jednocześnie przeciętna cena transakcyjna w Poznaniu w marcu wyniosła 5433 zł. To jedyny przykład dużego miasta, w którym kupujący deklarują chęć wydania większej kwoty, niż wynosi średnia cena transakcyjna (różnica wynosi 37 zł, czyli 0,7%).

Średnia cena preferowana odbiega jednak o ponad 23% od ceny ofertowej. Tym razem in minus. To pokazuje skalę rozbieżności pomiędzy ceną, jaką gotowi są zapłacić kupujący, a ceną, jaką chcieliby osiągnąć sprzedający.  Różnicę zawyża nieco to, że badanie kupujących prowadzone jest przed spotkaniem z doradcą ds. nieruchomości, zatem może wynikać z trzech czynników: niedostatecznej wiedzy klientów na temat aktualnych trendów cenowych, naturalnej chęci kupienia „więcej” za dostępne środki oraz nieznajomości swojej zdolności kredytowej.  Oznacza to, że cena preferowana bardziej odnosi się do chęci, niż gotowości zapłacenia określonej ceny.
 

Duża świadomość kupujących i sprzedających w stolicy


Stosunkowo nieduże rozbieżności między średnią ceną preferowaną i transakcyjną występują też w Warszawie. Kupujący deklarują chęć wydania na metr kwadratowy średnio o 64 zł mniej niż wynosi przeciętna cena transakcyjna. Jednocześnie w przypadku Warszawy najmniejsza jest rozbieżność między ceną preferowaną a ofertową. Wynosi tylko 12,7%. Może to wynikać z jednej strony z większej świadomości kupujących i sprzedających, większej płynności rynku, a także wyższej zdolności kredytowej w związku z wyższymi dochodami.

Duże niedopasowanie między oczekiwaniem kupujących a realiami widać za to w Krakowie. Różnica między ceną preferowaną i transakcyjną wynosi 12,%, a między ceną preferowaną I ofertową – prawie 26%. Według Michała Sakowskiego, doradcy Home Broker z Krakowa, wynika to z niewiedzy kupujących o aktualnych cenach. – Mój klient podpisał właśnie umowę zakupu mieszkania za 225 tys. zł. We wstępnym badaniu określił cenę preferowaną na poziomie 170 tys. zł. Zaakceptował więc wydatek o 55 tysięcy większy – informuje doradca. Jego zdaniem wpływ na to, że kupujący wyznaczają na dosyć niskim poziomie swoje preferencje cenowe, mają reklamy rynku pierwotnego. – Jeśli klient czyta w reklamie, że może kupić mieszkanie np. za 5,5 tys. zł za metr, często na tym poziomie określa swoje preferencje, nie mając świadomości, że cena na rynku wtórnym w tej lokalizacji wynosi 7 tysięcy – mówi Michał Sakowski.

Home Broker obniża prognozę wzrostu cen

Doradcy Home Broker spodziewają się, że średnia cena metra kwadratowego mieszkań w największych miastach Polski wzrośnie w najbliższych 12 miesiącach o 5,11%. To nieco mniej zarówno niż w lutym (5,21%), jak i w styczniu (5,81%).

Największe zmiany w oczekiwaniach doradców miały miejsce w Krakowie i we Wrocławiu. W pierwszym przypadku mamy wyraźny wzrost optymizmu, a w drugim spadek.
 

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

jn

W najbliższych 12 miesiącach mieszkania zdrożeją o 5,1%

W najbliższych 12 miesiącach mieszkania zdrożeją o 5,1%
Najbardziej zbilansowane rynki nieruchomości mieszkaniowych mają Warszawa i Poznań. W tych miastach różnica między przeciętną ceną, jaką kupujący chcą zapłacić za mieszkanie, a faktycznymi cenami, po jakich zawierane są transakcje jest najmniejsza. Duże niedopasowanie widać w Krakowie. Zgodnie z marcową prognozą Home Broker, w najbliższych 12 miesiącach ceny mieszkań w największych miastach Polski powinny wzrosnąć o 5,11%.
Osoby zainteresowane zakupem mieszkania w Poznaniu chcą zapłacić przeciętnie 5470 zł za mkw. – wskakują wyniki marcowego badania preferencji kupujących przeprowadzonego przez Home Broker. Jednocześnie przeciętna cena transakcyjna w Poznaniu w marcu wyniosła 5433 zł. To jedyny przykład dużego miasta, w którym kupujący deklarują chęć wydania większej kwoty, niż wynosi średnia cena transakcyjna (różnica wynosi 37 zł, czyli 0,7%).

Średnia cena preferowana odbiega jednak o ponad 23% od ceny ofertowej. Tym razem in minus. To pokazuje skalę rozbieżności pomiędzy ceną, jaką gotowi są zapłacić kupujący, a ceną, jaką chcieliby osiągnąć sprzedający.  Różnicę zawyża nieco to, że badanie kupujących prowadzone jest przed spotkaniem z doradcą ds. nieruchomości, zatem może wynikać z trzech czynników: niedostatecznej wiedzy klientów na temat aktualnych trendów cenowych, naturalnej chęci kupienia „więcej” za dostępne środki oraz nieznajomości swojej zdolności kredytowej.  Oznacza to, że cena preferowana bardziej odnosi się do chęci, niż gotowości zapłacenia określonej ceny.
 

Duża świadomość kupujących i sprzedających w stolicy


Stosunkowo nieduże rozbieżności między średnią ceną preferowaną i transakcyjną występują też w Warszawie. Kupujący deklarują chęć wydania na metr kwadratowy średnio o 64 zł mniej niż wynosi przeciętna cena transakcyjna. Jednocześnie w przypadku Warszawy najmniejsza jest rozbieżność między ceną preferowaną a ofertową. Wynosi tylko 12,7%. Może to wynikać z jednej strony z większej świadomości kupujących i sprzedających, większej płynności rynku, a także wyższej zdolności kredytowej w związku z wyższymi dochodami.

Duże niedopasowanie między oczekiwaniem kupujących a realiami widać za to w Krakowie. Różnica między ceną preferowaną i transakcyjną wynosi 12,%, a między ceną preferowaną I ofertową – prawie 26%. Według Michała Sakowskiego, doradcy Home Broker z Krakowa, wynika to z niewiedzy kupujących o aktualnych cenach. – Mój klient podpisał właśnie umowę zakupu mieszkania za 225 tys. zł. We wstępnym badaniu określił cenę preferowaną na poziomie 170 tys. zł. Zaakceptował więc wydatek o 55 tysięcy większy – informuje doradca. Jego zdaniem wpływ na to, że kupujący wyznaczają na dosyć niskim poziomie swoje preferencje cenowe, mają reklamy rynku pierwotnego. – Jeśli klient czyta w reklamie, że może kupić mieszkanie np. za 5,5 tys. zł za metr, często na tym poziomie określa swoje preferencje, nie mając świadomości, że cena na rynku wtórnym w tej lokalizacji wynosi 7 tysięcy – mówi Michał Sakowski.

Home Broker obniża prognozę wzrostu cen

Doradcy Home Broker spodziewają się, że średnia cena metra kwadratowego mieszkań w największych miastach Polski wzrośnie w najbliższych 12 miesiącach o 5,11%. To nieco mniej zarówno niż w lutym (5,21%), jak i w styczniu (5,81%).

Największe zmiany w oczekiwaniach doradców miały miejsce w Krakowie i we Wrocławiu. W pierwszym przypadku mamy wyraźny wzrost optymizmu, a w drugim spadek.
 

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

jn

Rozbieżność cen bliska 25 proc.

Najbardziej zbilansowane rynki nieruchomości mieszkaniowych mają Warszawa i Poznań. W tych miastach różnica między przeciętną ceną, jaką kupujący chcą zapłacić za mieszkanie, a faktycznymi cenami, po jakich zawierane są transakcje jest najmniejsza. Duże niedopasowanie widać w Krakowie. Zgodnie z marcową prognozą Home Broker, w najbliższych 12 miesiącach ceny mieszkań w największych miastach Polski powinny wzrosnąć o 5,11%.
Rozmiar tekstu: A A A

Rozbieżność cen bliska 25 proc.

Najbardziej zbilansowane rynki nieruchomości mieszkaniowych mają Warszawa i Poznań. W tych miastach różnica między przeciętną ceną, jaką kupujący chcą zapłacić za mieszkanie, a faktycznymi cenami, po jakich zawierane są transakcje jest najmniejsza. Duże niedopasowanie widać w Krakowie. Zgodnie z marcową prognozą Home Broker, w najbliższych 12 miesiącach ceny mieszkań w największych miastach Polski powinny wzrosnąć o 5,11%.

Kupujący deklarują chęć wydania na metr kwadratowy średnio o 64 zł mniej niż wynosi przeciętna cena
Kupujący deklarują chęć wydania na metr kwadratowy średnio o 64 zł mniej niż wynosi przeciętna cena /INTERIA.PL

Osoby zainteresowane zakupem mieszkania w Poznaniu chcą zapłacić przeciętnie 5470 zł za mkw. - wskakują wyniki marcowego badania preferencji kupujących przeprowadzonego przez Home Broker. Jednocześnie przeciętna cena transakcyjna w Poznaniu w marcu wyniosła 5433 zł. To jedyny przykład dużego miasta, w którym kupujący deklarują chęć wydania większej kwoty, niż wynosi średnia cena transakcyjna (różnica wynosi 37 zł, czyli 0,7%).

Średnia cena preferowana odbiega jednak o ponad 23% od ceny ofertowej. Tym razem in minus. To pokazuje skalę rozbieżności pomiędzy ceną, jaką gotowi są zapłacić kupujący, a ceną, jaką chcieliby osiągnąć sprzedający. Różnicę zawyża nieco to, że badanie kupujących prowadzone jest przed spotkaniem z doradcą ds. nieruchomości, zatem może wynikać z trzech czynników: niedostatecznej wiedzy klientów na temat aktualnych trendów cenowych, naturalnej chęci kupienia "więcej" za dostępne środki oraz nieznajomości swojej zdolności kredytowej. Oznacza to, że cena preferowana bardziej odnosi się do chęci, niż gotowości zapłacenia określonej ceny.


Home Broker

Duża świadomość kupujących i sprzedających w stolicy

Stosunkowo nieduże rozbieżności między średnią ceną preferowaną i transakcyjną występują też w Warszawie. Kupujący deklarują chęć wydania na metr kwadratowy średnio o 64 zł mniej niż wynosi przeciętna cena transakcyjna. Jednocześnie w przypadku Warszawy najmniejsza jest rozbieżność między ceną preferowaną a ofertową. Wynosi tylko 12,7%. Może to wynikać z jednej strony z większej świadomości kupujących i sprzedających, większej płynności rynku, a także wyższej zdolności kredytowej w związku z wyższymi dochodami.

Duże niedopasowanie między oczekiwaniem kupujących a realiami widać za to w Krakowie. Różnica między ceną preferowaną i transakcyjną wynosi 12,%, a między ceną preferowaną I ofertową - prawie 26%. Według Michała Sakowskiego, doradcy Home Broker z Krakowa, wynika to z niewiedzy kupujących o aktualnych cenach. - Mój klient podpisał właśnie umowę zakupu mieszkania za 225 tys. zł. We wstępnym badaniu określił cenę preferowaną na poziomie 170 tys. zł. Zaakceptował więc wydatek o 55 tysięcy większy - informuje doradca. Jego zdaniem wpływ na to, że kupujący wyznaczają na dosyć niskim poziomie swoje preferencje cenowe, mają reklamy rynku pierwotnego. - Jeśli klient czyta w reklamie, że może kupić mieszkanie np. za 5,5 tys. zł za metr, często na tym poziomie określa swoje preferencje, nie mając świadomości, że cena na rynku wtórnym w tej lokalizacji wynosi 7 tysięcy - mówi Michał Sakowski.

Home Broker obniża prognozę wzrostu cen

Doradcy Home Broker spodziewają się, że średnia cena metra kwadratowego mieszkań w największych miastach Polski wzrośnie w najbliższych 12 miesiącach o 5,11%. To nieco mniej zarówno niż w lutym (5,21%), jak i w styczniu (5,81%)

Największe zmiany w oczekiwaniach doradców miały miejsce w Krakowie i we Wrocławiu. W pierwszym przypadku mamy wyraźny wzrost optymizmu, a w drugim spadek.


Home Broker

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek

Home Broker

źródło informacji: Home Broker

Rozbieżność cen bliska 25 proc.

Najbardziej zbilansowane rynki nieruchomości mieszkaniowych mają Warszawa i Poznań. W tych miastach różnica między przeciętną ceną, jaką kupujący chcą zapłacić za mieszkanie, a faktycznymi cenami, po jakich zawierane są transakcje jest najmniejsza. Duże niedopasowanie widać w Krakowie. Zgodnie z marcową prognozą Home Broker, w najbliższych 12 miesiącach ceny mieszkań w największych miastach Polski powinny wzrosnąć o 5,11%.
Rozmiar tekstu: A A A

Rozbieżność cen bliska 25 proc.

Najbardziej zbilansowane rynki nieruchomości mieszkaniowych mają Warszawa i Poznań. W tych miastach różnica między przeciętną ceną, jaką kupujący chcą zapłacić za mieszkanie, a faktycznymi cenami, po jakich zawierane są transakcje jest najmniejsza. Duże niedopasowanie widać w Krakowie. Zgodnie z marcową prognozą Home Broker, w najbliższych 12 miesiącach ceny mieszkań w największych miastach Polski powinny wzrosnąć o 5,11%.

Kupujący deklarują chęć wydania na metr kwadratowy średnio o 64 zł mniej niż wynosi przeciętna cena
Kupujący deklarują chęć wydania na metr kwadratowy średnio o 64 zł mniej niż wynosi przeciętna cena /INTERIA.PL

Osoby zainteresowane zakupem mieszkania w Poznaniu chcą zapłacić przeciętnie 5470 zł za mkw. - wskakują wyniki marcowego badania preferencji kupujących przeprowadzonego przez Home Broker. Jednocześnie przeciętna cena transakcyjna w Poznaniu w marcu wyniosła 5433 zł. To jedyny przykład dużego miasta, w którym kupujący deklarują chęć wydania większej kwoty, niż wynosi średnia cena transakcyjna (różnica wynosi 37 zł, czyli 0,7%).

Średnia cena preferowana odbiega jednak o ponad 23% od ceny ofertowej. Tym razem in minus. To pokazuje skalę rozbieżności pomiędzy ceną, jaką gotowi są zapłacić kupujący, a ceną, jaką chcieliby osiągnąć sprzedający. Różnicę zawyża nieco to, że badanie kupujących prowadzone jest przed spotkaniem z doradcą ds. nieruchomości, zatem może wynikać z trzech czynników: niedostatecznej wiedzy klientów na temat aktualnych trendów cenowych, naturalnej chęci kupienia "więcej" za dostępne środki oraz nieznajomości swojej zdolności kredytowej. Oznacza to, że cena preferowana bardziej odnosi się do chęci, niż gotowości zapłacenia określonej ceny.


Home Broker

Duża świadomość kupujących i sprzedających w stolicy

Stosunkowo nieduże rozbieżności między średnią ceną preferowaną i transakcyjną występują też w Warszawie. Kupujący deklarują chęć wydania na metr kwadratowy średnio o 64 zł mniej niż wynosi przeciętna cena transakcyjna. Jednocześnie w przypadku Warszawy najmniejsza jest rozbieżność między ceną preferowaną a ofertową. Wynosi tylko 12,7%. Może to wynikać z jednej strony z większej świadomości kupujących i sprzedających, większej płynności rynku, a także wyższej zdolności kredytowej w związku z wyższymi dochodami.

Duże niedopasowanie między oczekiwaniem kupujących a realiami widać za to w Krakowie. Różnica między ceną preferowaną i transakcyjną wynosi 12,%, a między ceną preferowaną I ofertową - prawie 26%. Według Michała Sakowskiego, doradcy Home Broker z Krakowa, wynika to z niewiedzy kupujących o aktualnych cenach. - Mój klient podpisał właśnie umowę zakupu mieszkania za 225 tys. zł. We wstępnym badaniu określił cenę preferowaną na poziomie 170 tys. zł. Zaakceptował więc wydatek o 55 tysięcy większy - informuje doradca. Jego zdaniem wpływ na to, że kupujący wyznaczają na dosyć niskim poziomie swoje preferencje cenowe, mają reklamy rynku pierwotnego. - Jeśli klient czyta w reklamie, że może kupić mieszkanie np. za 5,5 tys. zł za metr, często na tym poziomie określa swoje preferencje, nie mając świadomości, że cena na rynku wtórnym w tej lokalizacji wynosi 7 tysięcy - mówi Michał Sakowski.

Home Broker obniża prognozę wzrostu cen

Doradcy Home Broker spodziewają się, że średnia cena metra kwadratowego mieszkań w największych miastach Polski wzrośnie w najbliższych 12 miesiącach o 5,11%. To nieco mniej zarówno niż w lutym (5,21%), jak i w styczniu (5,81%)

Największe zmiany w oczekiwaniach doradców miały miejsce w Krakowie i we Wrocławiu. W pierwszym przypadku mamy wyraźny wzrost optymizmu, a w drugim spadek.


Home Broker

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek

Home Broker

źródło informacji: Home Broker

Kiedy można wbić łopatę?

Roboty budowlane można rozpocząć na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, z zastrzeżeniem robót wykonywanych na podstawie zgłoszenia lub nie wymagających ani pozwolenia na budowę ani zgłoszenia. Decyzja o pozwoleniu na budowę staje się ostateczna po upływie 14 dni od dnia doręczenia jej stronom postępowania, o ile strony nie wniosą w tym terminie odwołania od decyzji.

Warto pamiętać o tym, że decyzja o pozwoleniu na budowę jest ważna przez pewien okresu czasu. Oznacza to, że wygasa ona, w przypadku, gdy budowa nie została rozpoczęta przed upływem 3 lat od dnia, w którym decyzja ta stała się ostateczna lub budowa została przerwana na czas dłuższy niż 3 lata. W takim przypadku należy wystąpić o wydanie nowej decyzji: o pozwoleniu na budowę lub o pozwoleniu na wznowienie robót. Zgodnie z art. 30 ust. 5 ustawy - Prawo budowlane - do robót budowlanych wykonywanych na podstawie zgłoszenia można przystąpić, jeśli w terminie 30 dni od dnia doręczenia zgłoszenia właściwy organ tj. starosta lub wojewoda nie wniesie - w drodze decyzji - sprzeciwu i nie później niż po upływie dwóch lat od określonego w zgłoszeniu terminu ich rozpoczęcia.

Rozpoczęcie budowy następuje z chwilą podjęcia na terenie budowy prac przygotowawczych, takich jak:

- wytyczenie geodezyjne obiektów w terenie;

- wykonanie niwelacji terenu;

- zagospodarowanie terenu budowy wraz z budową tymczasowych obiektów;

- wykonanie przyłączy do sieci infrastruktury technicznej na potrzeby budowy (art. 41 ust. 1-2 ustawy - Prawo budowlane).

W myśl art. 41 ust. 4 ustawy - Prawo budowlane - inwestor jest zobowiązany do zawiadomienia właściwego organu, czyli powiatowego inspektora nadzoru budowlanego lub wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego oraz projektanta sprawującego nadzór nad zgodnością realizacji budowy z projektem o zamierzonym terminie rozpoczęcia robót, na które jest wymagane pozwolenie na budowę, co najmniej na 7 dni przed ich rozpoczęciem. Do zawiadomienia należy dołączyć także:

- oświadczenie kierownika budowy (robót), stwierdzające sporządzenie planu bezpieczeństwa i ochrony zdrowia oraz przyjęcie obowiązku kierowania budową (robotami budowlanymi), a także zaświadczenie o wpisie na listę członków właściwej izby samorządu zawodowego, stanowiącego podstawę do wykonywania samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie,

- w przypadku ustanowienia nadzoru inwestorskiego - oświadczenie inspektora nadzoru inwestorskiego, stwierdzające przyjęcie obowiązku pełnienia nadzoru inwestorskiego nad danymi robotami budowlanymi, a także zaświadczenie, o którym mowa powyżej, - informację zawierającą dane dotyczące bezpieczeństwa pracy i ochrony zdrowia zamieszczone w ogłoszeniu, które kierownik budowy ma obowiązek umieścić na budowie.

Należy podkreślić, iż zgodnie z art. 41 ust. 5 ustawy - Prawo budowlane, rozpoczęcie dostaw energii, wody, ciepła lub gazu na potrzeby budowy może nastąpić jedynie po okazaniu wymaganego pozwolenia na budowę lub zgłoszenia.

W sytuacji, gdy inwestor spełni określone wymagania, zgodnie z (art. 35 § 3 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego - organ administracji architektoniczno - budowlanej wydaje decyzję o pozwoleniu na budowę nie później niż w ciągu miesiąca, a w przypadku sprawy szczególnie skomplikowanej - nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia złożenia wniosku. Ponadto należy uwypuklić, iż w przypadku gdy właściwy organ nie wyda decyzji w sprawie pozwolenia na budowę w terminie 65 dni od dnia złożenia wniosku o wydanie takiej decyzji, organ wyższego stopnia wymierza temu organowi, w drodze postanowienia, na które przysługuje zażalenie, karę w wysokości 500 zł za każdy dzień zwłoki. Jednakże nie dotyczy to pozwolenia na budowę wydawanego dla przedsięwzięcia podlegającego ocenie oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko albo ocenie oddziaływania przedsięwzięcia na obszar Natura 2000.

Odwołanie od decyzji wnosi się do wojewody - ale za pośrednictwem organu, który wydał pozwolenie - w terminie 14 dni od jej otrzymania. Z kolei na decyzję wojewody można wnieść skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego w terminie 30 dni od otrzymania decyzji organu II instancji.

źródło informacji: SerwisPrawa

Kiedy można wbić łopatę?

Roboty budowlane można rozpocząć na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, z zastrzeżeniem robót wykonywanych na podstawie zgłoszenia lub nie wymagających ani pozwolenia na budowę ani zgłoszenia. Decyzja o pozwoleniu na budowę staje się ostateczna po upływie 14 dni od dnia doręczenia jej stronom postępowania, o ile strony nie wniosą w tym terminie odwołania od decyzji.

Warto pamiętać o tym, że decyzja o pozwoleniu na budowę jest ważna przez pewien okresu czasu. Oznacza to, że wygasa ona, w przypadku, gdy budowa nie została rozpoczęta przed upływem 3 lat od dnia, w którym decyzja ta stała się ostateczna lub budowa została przerwana na czas dłuższy niż 3 lata. W takim przypadku należy wystąpić o wydanie nowej decyzji: o pozwoleniu na budowę lub o pozwoleniu na wznowienie robót. Zgodnie z art. 30 ust. 5 ustawy - Prawo budowlane - do robót budowlanych wykonywanych na podstawie zgłoszenia można przystąpić, jeśli w terminie 30 dni od dnia doręczenia zgłoszenia właściwy organ tj. starosta lub wojewoda nie wniesie - w drodze decyzji - sprzeciwu i nie później niż po upływie dwóch lat od określonego w zgłoszeniu terminu ich rozpoczęcia.

Rozpoczęcie budowy następuje z chwilą podjęcia na terenie budowy prac przygotowawczych, takich jak:

- wytyczenie geodezyjne obiektów w terenie;

- wykonanie niwelacji terenu;

- zagospodarowanie terenu budowy wraz z budową tymczasowych obiektów;

- wykonanie przyłączy do sieci infrastruktury technicznej na potrzeby budowy (art. 41 ust. 1-2 ustawy - Prawo budowlane).

W myśl art. 41 ust. 4 ustawy - Prawo budowlane - inwestor jest zobowiązany do zawiadomienia właściwego organu, czyli powiatowego inspektora nadzoru budowlanego lub wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego oraz projektanta sprawującego nadzór nad zgodnością realizacji budowy z projektem o zamierzonym terminie rozpoczęcia robót, na które jest wymagane pozwolenie na budowę, co najmniej na 7 dni przed ich rozpoczęciem. Do zawiadomienia należy dołączyć także:

- oświadczenie kierownika budowy (robót), stwierdzające sporządzenie planu bezpieczeństwa i ochrony zdrowia oraz przyjęcie obowiązku kierowania budową (robotami budowlanymi), a także zaświadczenie o wpisie na listę członków właściwej izby samorządu zawodowego, stanowiącego podstawę do wykonywania samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie,

- w przypadku ustanowienia nadzoru inwestorskiego - oświadczenie inspektora nadzoru inwestorskiego, stwierdzające przyjęcie obowiązku pełnienia nadzoru inwestorskiego nad danymi robotami budowlanymi, a także zaświadczenie, o którym mowa powyżej, - informację zawierającą dane dotyczące bezpieczeństwa pracy i ochrony zdrowia zamieszczone w ogłoszeniu, które kierownik budowy ma obowiązek umieścić na budowie.

Należy podkreślić, iż zgodnie z art. 41 ust. 5 ustawy - Prawo budowlane, rozpoczęcie dostaw energii, wody, ciepła lub gazu na potrzeby budowy może nastąpić jedynie po okazaniu wymaganego pozwolenia na budowę lub zgłoszenia.

W sytuacji, gdy inwestor spełni określone wymagania, zgodnie z (art. 35 § 3 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego - organ administracji architektoniczno - budowlanej wydaje decyzję o pozwoleniu na budowę nie później niż w ciągu miesiąca, a w przypadku sprawy szczególnie skomplikowanej - nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia złożenia wniosku. Ponadto należy uwypuklić, iż w przypadku gdy właściwy organ nie wyda decyzji w sprawie pozwolenia na budowę w terminie 65 dni od dnia złożenia wniosku o wydanie takiej decyzji, organ wyższego stopnia wymierza temu organowi, w drodze postanowienia, na które przysługuje zażalenie, karę w wysokości 500 zł za każdy dzień zwłoki. Jednakże nie dotyczy to pozwolenia na budowę wydawanego dla przedsięwzięcia podlegającego ocenie oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko albo ocenie oddziaływania przedsięwzięcia na obszar Natura 2000.

Odwołanie od decyzji wnosi się do wojewody - ale za pośrednictwem organu, który wydał pozwolenie - w terminie 14 dni od jej otrzymania. Z kolei na decyzję wojewody można wnieść skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego w terminie 30 dni od otrzymania decyzji organu II instancji.

źródło informacji: SerwisPrawa

Tanie mieszkania za granicą kuszą Polaków

Po spadkach cen przekraczających nawet 60 proc. warto zwrócić uwagę na nieruchomości wakacyjne i apartamenty w Europie. Rentowność takich inwestycji zazwyczaj zawiera się w przedziale 3 - 7 proc. w skali roku, co niejednokrotnie przewyższa stopę zwrotu możliwą do uzyskania z dostępnych obecnie lokat - wynika z analizy Home Broker. Dla osób, które nie chcą podejmować ryzyka kursowego, alternatywą może być inwestycja w "condohotel" w Polsce.
Niekwestionowanym plusem Hiszpanii jest długość sezonu, który wynosi od 9 do nawet 12 miesięcy
Niekwestionowanym plusem Hiszpanii jest długość sezonu, który wynosi od 9 do nawet 12 miesięcy /AFP

Minister budownictwa Hiszpanii podał właśnie, że w 2009 roku oddano do użytkowania 387 tys. domów (dla porównania w Polsce było to 160 tys. mieszkań).

Co ciekawe, w tym samym okresie w stolicy korridy sprzedano jedynie 221 tys. domów, co powoduje że obecny zasób niesprzedanych domów wzrósł z około 1,1 mln do 1,25 mln domów!

W obliczu tych danych mało pocieszające wydaje się, że w 4 kwartale 2009 roku w Hiszpanii zawarto jedynie o 0,3 proc. mniej transakcji niż rok wcześniej (przez ostatnie 2 lata spadek wolumenu był dwucyfrowy).

Nie dziwi więc fakt, że ceny nieruchomości w Hiszpanii spadły miejscami nawet o 50 proc.

Nie były to jednak spadki najbardziej dotkliwe. Jak podaje jeden z łotewskich pośredników średnia cena nieruchomości w tym kraju była w II kwartale 2009 roku o 60 proc. niższa niż jeszcze rok wcześniej.

W Bułgarii przecena wyniosła o połowę mniej (30 proc.). Na tym tle wyróżnia się Polska, gdzie ceny mieszkań w największych miastach spadły w szczytowym okresie kryzysu o około 10 proc.


Home Broker

Home Broker

Co ciekawe w Grecji, pomimo kryzysu, w 2008 roku ceny jeszcze rosły. Obecnie natomiast w związku z problemami fiskalnymi obserwowana jest jedynie niewielka przecena szacowana w przedziale 5-10 proc. oraz znaczny spadek liczby transakcji.

Najbliższe miesiące pokażą czy grecki rynek nieruchomości powieli scenariusz polski - znaczny spadek wolumenu transakcji i niewielka korekta cen, czy hiszpański - gdzie ceny spadały ze znaczną dynamiką.

Zależeć to będzie głównie od tego, jak inwestorzy zagraniczni zareagują na przecenę. Nadpodaż domów w Hiszpanii, w której należy upatrywać główny powód gwałtownych obniżek, wynikała nie tylko z dużej liczby nowopowstałych inwestycji, ale także z exodusu inwestorów.

Apartament nad Morzem Czarnym w cenie kawalerki w Katowicach

Wystarczy budżet rzędu 80 tys. zł aby zostać właścicielem kawalerki w bułgarskim kurorcie - Burgas. Kwota ta odpowiada cenie najtańszych mieszkań w Katowicach. Ceny domów w Burgas zaczynają się natomiast w okolicach 200 tys. zł. Dodatkowe 50 tys. zł pozwoli na nabycie umeblowanego apartamentu o powierzchni 60 m2 na Słonecznym Brzegu. Dla porównania za owe ćwierć miliona złotych można zostać właścicielem dwa razy mniejszej kawalerki na warszawskim Ursynowie w niskim budynku z wielkiej płyty.

Większym budżetem należy dysponować aby nabyć nieruchomość w Hiszpanii. Najtańsze apartamenty kosztują tu około 200 tys. zł. W pobliżu Alicante za wyposażony dom o powierzchni 120 m2 należy zapłacić około 410 tys. zł. Niekwestionowanym plusem Hiszpanii jest długość sezonu, który wynosi od 9 do nawet 12 miesięcy (na Costa Del Sol). Dla porównania w Bułgarii można liczyć na wynajem nadmorskiej nieruchomości przez okres około 5 miesięcy rocznie.

Podobna grubość portfela potrzebna jest aby nabyć nieruchomość w Grecji. Tu także ceny najtańszych apartamentów zaczynają się od 200 tys. zł. Średnia cena nieruchomości jest jednak wyższa niż w Hiszpanii, chcąc więc kupić dom w dobrym stanie o powierzchni 110 m2 na Krecie należy dysponować bowiem kwotą minimum 500 tys. zł.

W Polsce natomiast kupno na własność apartamentu w pięciogwiazdkowym hotelu nad morzem to wydatek rzędu minimum 350 tys. zł. Pokój hotelowy w centrum stolicy kosztuje natomiast około 700 tys. zł. Niekwestionowanym plusem takiej inwestycji jest stabilność dochodów - kupując na własność apartament w tego typu "condohotelu" (czyli hotelu, w którym właścicielami pokoi nie jest zarządzający hotelem, ale poszczególni inwestorzy) podpisujemy bowiem umowę na wieloletni najem z gwarantowanym czynszem wyrażonym w polskiej walucie. Ponadto, w takim wypadku, operator hotelu zajmuje się zarządzaniem i wynajmem naszego apartamentu. Natomiast w przypadku nieruchomości za granicą za około piątą część dochodu z najmu otrzymamy profesjonalną usługę zarządzania i pośrednictwa. W takim wypadku dochody będą także zmienne w czasie.

Rentowność inwestycji rzędu 7 proc.

Ile więc można zarobić na takiej inwestycji? W polskiej ofercie Home Broker inwestycje typu "condohotel" pozwalają na osiąganie rocznego przychodu z wynajmu rzędu 7 proc. wartości nieruchomości. Na tym tle gorzej wygląda sytuacja w Hiszpanii i Bułgarii. Rentowność w wymienionych krajach oscyluje w granicach 4 - 7 proc. Znacznie niższą stopę zwrotu, bo wynoszącą 3-4 proc. oferują nieruchomości w Grecji.

Najważniejszym czynnikiem decydującym o wysokości zysków jest lokalizacja. Oczywiście najwyższe rentowności osiąga się w przypadku nieruchomości najlepiej usytuowanych, a więc na przykład w pierwszej linii od morza lub w centrach największych miast. Do najpopularniejszych lokalizacji można zaliczyć na przykład: Kretę w Grecji, Słoneczny Brzeg, Warnę i Sofię w Bułgarii oraz wybrzeża Costa Del Sol, czy Costa Blanka z popularnym Alicante w Hiszpanii. Dobrym barometrem atrakcyjności lokalizacji mogą być.. biura podróży. Można tam bowiem zdobyć informacje o najbardziej popularnych miastach i kurortach na całym świecie.

Wybierając nieruchomość za granicą należy jednak mieć też na względzie ryzyko wynikające z kursu walutowego. Zarówno bowiem przeliczony na złote czynsz najmu jak i wartość nieruchomości za granicą będą malały wraz z umacnianiem się rodzimej waluty (co obecnie ma miejsce). Odwrotna sytuacja miałaby natomiast miejsce w przypadku spadku wartości złotego.

Najniższe koszty w Bułgarii

Nabywając nieruchomość trzeba zwrócić także uwagę na koszty transakcyjne. Należy bowiem opłacić podatek od transakcji (w Polsce jest to podatek od czynności cywilno-prawnych), notariusza, pośrednika oraz wnieść stosowną opłatę za zmiany w księdze wieczystej (lub innym odpowiednim rejestrze). Na tym tle najlepiej wypada Bułgaria. Koszty związane z nabyciem nieruchomości nie powinny przekroczyć tu 4 - 6 proc. wartości nieruchomości. Podobnie sytuacja wygląda na rynku wtórnym w Polsce. Gdy przy transakcji nie będziemy się posiłkować kredytem, koszty transakcyjne nie powinny przekroczyć 6,5 proc. Wybierając natomiast apartament od dewelopera koszty spadną do około 1 proc. wartości nieruchomości - w takim wypadku nie pobierana jest bowiem ani prowizja, ani podatek PCC. Na tym tle najgorzej wypadają Hiszpania i Grecja. Zgodnie z informacjami Home Broker w stolicy Korridy koszty transakcyjne mogą wynieść 10 proc., natomiast w Grecji może być to nawet aż 16 proc.! W obu przypadkach jest to wynik wysokiego podatku od transakcji, który w Grecji osiąga rekordową wysokość 9 - 11 proc. wartości nieruchomości.

Najniższe podatki w Polsce

Od uzyskiwanych dochodów z najmu niezbędne jest także opłacenie podatku. Także i w tym obszarze najgorzej wypada Hiszpania. Właściciel nieruchomości musi tu odprowadzać 24 proc. przychodu z najmu do kasy państwa. O wiele bardziej atrakcyjne jest opodatkowanie w Bułgarii, która w 2008 roku wprowadziła podatek liniowy na poziomie zaledwie 10 proc. Niekwestionowanym liderem jest jednak Polska. Od bieżącego roku ryczałt od przychodów z najmu wynosi 8,5 proc.

Bartosz Turek

Współpraca: Elżbieta Makarczyk, Łukasz Skowroński

źródło informacji: Home Broker

Tanie mieszkania za granicą kuszą Polaków

Po spadkach cen przekraczających nawet 60 proc. warto zwrócić uwagę na nieruchomości wakacyjne i apartamenty w Europie. Rentowność takich inwestycji zazwyczaj zawiera się w przedziale 3 - 7 proc. w skali roku, co niejednokrotnie przewyższa stopę zwrotu możliwą do uzyskania z dostępnych obecnie lokat - wynika z analizy Home Broker. Dla osób, które nie chcą podejmować ryzyka kursowego, alternatywą może być inwestycja w "condohotel" w Polsce.
Niekwestionowanym plusem Hiszpanii jest długość sezonu, który wynosi od 9 do nawet 12 miesięcy
Niekwestionowanym plusem Hiszpanii jest długość sezonu, który wynosi od 9 do nawet 12 miesięcy /AFP

Minister budownictwa Hiszpanii podał właśnie, że w 2009 roku oddano do użytkowania 387 tys. domów (dla porównania w Polsce było to 160 tys. mieszkań).

Co ciekawe, w tym samym okresie w stolicy korridy sprzedano jedynie 221 tys. domów, co powoduje że obecny zasób niesprzedanych domów wzrósł z około 1,1 mln do 1,25 mln domów!

W obliczu tych danych mało pocieszające wydaje się, że w 4 kwartale 2009 roku w Hiszpanii zawarto jedynie o 0,3 proc. mniej transakcji niż rok wcześniej (przez ostatnie 2 lata spadek wolumenu był dwucyfrowy).

Nie dziwi więc fakt, że ceny nieruchomości w Hiszpanii spadły miejscami nawet o 50 proc.

Nie były to jednak spadki najbardziej dotkliwe. Jak podaje jeden z łotewskich pośredników średnia cena nieruchomości w tym kraju była w II kwartale 2009 roku o 60 proc. niższa niż jeszcze rok wcześniej.

W Bułgarii przecena wyniosła o połowę mniej (30 proc.). Na tym tle wyróżnia się Polska, gdzie ceny mieszkań w największych miastach spadły w szczytowym okresie kryzysu o około 10 proc.


Home Broker

Home Broker

Co ciekawe w Grecji, pomimo kryzysu, w 2008 roku ceny jeszcze rosły. Obecnie natomiast w związku z problemami fiskalnymi obserwowana jest jedynie niewielka przecena szacowana w przedziale 5-10 proc. oraz znaczny spadek liczby transakcji.

Najbliższe miesiące pokażą czy grecki rynek nieruchomości powieli scenariusz polski - znaczny spadek wolumenu transakcji i niewielka korekta cen, czy hiszpański - gdzie ceny spadały ze znaczną dynamiką.

Zależeć to będzie głównie od tego, jak inwestorzy zagraniczni zareagują na przecenę. Nadpodaż domów w Hiszpanii, w której należy upatrywać główny powód gwałtownych obniżek, wynikała nie tylko z dużej liczby nowopowstałych inwestycji, ale także z exodusu inwestorów.

Apartament nad Morzem Czarnym w cenie kawalerki w Katowicach

Wystarczy budżet rzędu 80 tys. zł aby zostać właścicielem kawalerki w bułgarskim kurorcie - Burgas. Kwota ta odpowiada cenie najtańszych mieszkań w Katowicach. Ceny domów w Burgas zaczynają się natomiast w okolicach 200 tys. zł. Dodatkowe 50 tys. zł pozwoli na nabycie umeblowanego apartamentu o powierzchni 60 m2 na Słonecznym Brzegu. Dla porównania za owe ćwierć miliona złotych można zostać właścicielem dwa razy mniejszej kawalerki na warszawskim Ursynowie w niskim budynku z wielkiej płyty.

Większym budżetem należy dysponować aby nabyć nieruchomość w Hiszpanii. Najtańsze apartamenty kosztują tu około 200 tys. zł. W pobliżu Alicante za wyposażony dom o powierzchni 120 m2 należy zapłacić około 410 tys. zł. Niekwestionowanym plusem Hiszpanii jest długość sezonu, który wynosi od 9 do nawet 12 miesięcy (na Costa Del Sol). Dla porównania w Bułgarii można liczyć na wynajem nadmorskiej nieruchomości przez okres około 5 miesięcy rocznie.

Podobna grubość portfela potrzebna jest aby nabyć nieruchomość w Grecji. Tu także ceny najtańszych apartamentów zaczynają się od 200 tys. zł. Średnia cena nieruchomości jest jednak wyższa niż w Hiszpanii, chcąc więc kupić dom w dobrym stanie o powierzchni 110 m2 na Krecie należy dysponować bowiem kwotą minimum 500 tys. zł.

W Polsce natomiast kupno na własność apartamentu w pięciogwiazdkowym hotelu nad morzem to wydatek rzędu minimum 350 tys. zł. Pokój hotelowy w centrum stolicy kosztuje natomiast około 700 tys. zł. Niekwestionowanym plusem takiej inwestycji jest stabilność dochodów - kupując na własność apartament w tego typu "condohotelu" (czyli hotelu, w którym właścicielami pokoi nie jest zarządzający hotelem, ale poszczególni inwestorzy) podpisujemy bowiem umowę na wieloletni najem z gwarantowanym czynszem wyrażonym w polskiej walucie. Ponadto, w takim wypadku, operator hotelu zajmuje się zarządzaniem i wynajmem naszego apartamentu. Natomiast w przypadku nieruchomości za granicą za około piątą część dochodu z najmu otrzymamy profesjonalną usługę zarządzania i pośrednictwa. W takim wypadku dochody będą także zmienne w czasie.

Rentowność inwestycji rzędu 7 proc.

Ile więc można zarobić na takiej inwestycji? W polskiej ofercie Home Broker inwestycje typu "condohotel" pozwalają na osiąganie rocznego przychodu z wynajmu rzędu 7 proc. wartości nieruchomości. Na tym tle gorzej wygląda sytuacja w Hiszpanii i Bułgarii. Rentowność w wymienionych krajach oscyluje w granicach 4 - 7 proc. Znacznie niższą stopę zwrotu, bo wynoszącą 3-4 proc. oferują nieruchomości w Grecji.

Najważniejszym czynnikiem decydującym o wysokości zysków jest lokalizacja. Oczywiście najwyższe rentowności osiąga się w przypadku nieruchomości najlepiej usytuowanych, a więc na przykład w pierwszej linii od morza lub w centrach największych miast. Do najpopularniejszych lokalizacji można zaliczyć na przykład: Kretę w Grecji, Słoneczny Brzeg, Warnę i Sofię w Bułgarii oraz wybrzeża Costa Del Sol, czy Costa Blanka z popularnym Alicante w Hiszpanii. Dobrym barometrem atrakcyjności lokalizacji mogą być.. biura podróży. Można tam bowiem zdobyć informacje o najbardziej popularnych miastach i kurortach na całym świecie.

Wybierając nieruchomość za granicą należy jednak mieć też na względzie ryzyko wynikające z kursu walutowego. Zarówno bowiem przeliczony na złote czynsz najmu jak i wartość nieruchomości za granicą będą malały wraz z umacnianiem się rodzimej waluty (co obecnie ma miejsce). Odwrotna sytuacja miałaby natomiast miejsce w przypadku spadku wartości złotego.

Najniższe koszty w Bułgarii

Nabywając nieruchomość trzeba zwrócić także uwagę na koszty transakcyjne. Należy bowiem opłacić podatek od transakcji (w Polsce jest to podatek od czynności cywilno-prawnych), notariusza, pośrednika oraz wnieść stosowną opłatę za zmiany w księdze wieczystej (lub innym odpowiednim rejestrze). Na tym tle najlepiej wypada Bułgaria. Koszty związane z nabyciem nieruchomości nie powinny przekroczyć tu 4 - 6 proc. wartości nieruchomości. Podobnie sytuacja wygląda na rynku wtórnym w Polsce. Gdy przy transakcji nie będziemy się posiłkować kredytem, koszty transakcyjne nie powinny przekroczyć 6,5 proc. Wybierając natomiast apartament od dewelopera koszty spadną do około 1 proc. wartości nieruchomości - w takim wypadku nie pobierana jest bowiem ani prowizja, ani podatek PCC. Na tym tle najgorzej wypadają Hiszpania i Grecja. Zgodnie z informacjami Home Broker w stolicy Korridy koszty transakcyjne mogą wynieść 10 proc., natomiast w Grecji może być to nawet aż 16 proc.! W obu przypadkach jest to wynik wysokiego podatku od transakcji, który w Grecji osiąga rekordową wysokość 9 - 11 proc. wartości nieruchomości.

Najniższe podatki w Polsce

Od uzyskiwanych dochodów z najmu niezbędne jest także opłacenie podatku. Także i w tym obszarze najgorzej wypada Hiszpania. Właściciel nieruchomości musi tu odprowadzać 24 proc. przychodu z najmu do kasy państwa. O wiele bardziej atrakcyjne jest opodatkowanie w Bułgarii, która w 2008 roku wprowadziła podatek liniowy na poziomie zaledwie 10 proc. Niekwestionowanym liderem jest jednak Polska. Od bieżącego roku ryczałt od przychodów z najmu wynosi 8,5 proc.

Bartosz Turek

Współpraca: Elżbieta Makarczyk, Łukasz Skowroński

źródło informacji: Home Broker

Łatwiej o większe mieszkanie

Rozmiar tekstu: A A A Łatwiej o większe mieszkanie Czwartek, 18 marca (06:00) Mieszkanie o powierzchni ponad 86 mkw., jakie rodzina zarabiająca dwie średnie pensje może kupić na kredyt w Łodzi, to dla wielu warszawiaków niespełnione marzenie - przy takich samych zarobkach kredytu wystarczy im zaledwie na 46 mkw.

O kilkanaście procent w ciągu miesiąca wzrosła powierzchnia mieszkania, które na kredyt można było kupić zarabiając średnią krajową, ogłaszaną przez Główny Urząd Statystyczny. Podobnie jak w poprzednich miesiącach, największe zmiany zanotowaliśmy w Łodzi, gdzie powierzchnia dostępnego mieszkania wzrosła z 74,4 do 86,3 mkw. (o 16 proc.) dla rodziny 2+1 i z 35,4 do 42,5 mkw. (o 20 proc.) dla singla.

Na drugim miejscu, jeśli chodzi o wzrosty, jest w tym miesiącu Kraków, gdzie wynoszą one 14,3 proc. w przypadku rodziny 2+1 i 18,3 proc. w przypadku singla. W stolicy Małopolski przeciętnie zarabiająca rodzina dostanie kredyt na mieszkanie o powierzchni 55,7 mkw., a singiel o przychodach o połowę niższych - 27,4 mkw.

Z miesiąca na miesiąc poprawiła się też sytuacja w Warszawie (wzrosty o 13,5 i 17,5 proc.), jednak nadal nie jest ona komfortowa. Rodzinę stać na 46-metrowe mieszkanie, a singla na ledwie 22,5-metrową kawalerkę. W przedziale 12-14 proc. dla rodziny i 16-18 proc. dla singla wzrosty zanotowaliśmy w pozostałych badanych miastach: Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu.


Open Finance

Na wzrost powierzchni dostępnych mieszkań wpływ miało przede wszystkim znaczne zwiększenie zdolności kredytowej, spowodowanej poprawą warunków udzielania kredytów hipotecznych w kilku bankach. Mediana zdolności rodziny 2+1, zarabiającej dokładnie dwukrotność średniej krajowej, wzrosła w stosunku do stycznia o 14 proc. i wynosi ponad 350 tysięcy złotych. W przypadku singla o dochodach o połowę niższych, wzrost zdolności wyniósł aż 18 proc. (do ok. 175 tys. złotych).

Open Finance co miesiąc przygląda się temu, jak duże mieszkanie może w największych polskich miastach kupić na kredyt rodzina zarabiająca dwukrotność średniej krajowej publikowanej przez GUS oraz singiel zarabiający dokładnie ową średnią. W lutym przeciętna pensja (brutto) w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 3288 zł i była o 1,76 proc. wyższa od styczniowej.

Marcin Krasoń, Open Finance

Współpraca: Michał Sadrak, Bernard Waszczyk

interia.pl

Łatwiej o większe mieszkanie

Rozmiar tekstu: A A A Łatwiej o większe mieszkanie Czwartek, 18 marca (06:00) Mieszkanie o powierzchni ponad 86 mkw., jakie rodzina zarabiająca dwie średnie pensje może kupić na kredyt w Łodzi, to dla wielu warszawiaków niespełnione marzenie - przy takich samych zarobkach kredytu wystarczy im zaledwie na 46 mkw.

O kilkanaście procent w ciągu miesiąca wzrosła powierzchnia mieszkania, które na kredyt można było kupić zarabiając średnią krajową, ogłaszaną przez Główny Urząd Statystyczny. Podobnie jak w poprzednich miesiącach, największe zmiany zanotowaliśmy w Łodzi, gdzie powierzchnia dostępnego mieszkania wzrosła z 74,4 do 86,3 mkw. (o 16 proc.) dla rodziny 2+1 i z 35,4 do 42,5 mkw. (o 20 proc.) dla singla.

Na drugim miejscu, jeśli chodzi o wzrosty, jest w tym miesiącu Kraków, gdzie wynoszą one 14,3 proc. w przypadku rodziny 2+1 i 18,3 proc. w przypadku singla. W stolicy Małopolski przeciętnie zarabiająca rodzina dostanie kredyt na mieszkanie o powierzchni 55,7 mkw., a singiel o przychodach o połowę niższych - 27,4 mkw.

Z miesiąca na miesiąc poprawiła się też sytuacja w Warszawie (wzrosty o 13,5 i 17,5 proc.), jednak nadal nie jest ona komfortowa. Rodzinę stać na 46-metrowe mieszkanie, a singla na ledwie 22,5-metrową kawalerkę. W przedziale 12-14 proc. dla rodziny i 16-18 proc. dla singla wzrosty zanotowaliśmy w pozostałych badanych miastach: Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu.


Open Finance

Na wzrost powierzchni dostępnych mieszkań wpływ miało przede wszystkim znaczne zwiększenie zdolności kredytowej, spowodowanej poprawą warunków udzielania kredytów hipotecznych w kilku bankach. Mediana zdolności rodziny 2+1, zarabiającej dokładnie dwukrotność średniej krajowej, wzrosła w stosunku do stycznia o 14 proc. i wynosi ponad 350 tysięcy złotych. W przypadku singla o dochodach o połowę niższych, wzrost zdolności wyniósł aż 18 proc. (do ok. 175 tys. złotych).

Open Finance co miesiąc przygląda się temu, jak duże mieszkanie może w największych polskich miastach kupić na kredyt rodzina zarabiająca dwukrotność średniej krajowej publikowanej przez GUS oraz singiel zarabiający dokładnie ową średnią. W lutym przeciętna pensja (brutto) w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 3288 zł i była o 1,76 proc. wyższa od styczniowej.

Marcin Krasoń, Open Finance

Współpraca: Michał Sadrak, Bernard Waszczyk

interia.pl

Zima uderzyła w budowy

Jak wynika z danych zima, drastycznie osłabiła budownictwo. Produkcja budowlano-montażowa była w lutym o prawie jedną czwartą niższa niż przed rokiem i o 4,3 proc. wyższa od styczniowej.
Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym produkcja budowlano-montażowa była o 13,7 proc. niższa niż rok temu i o 3,3 proc niższa od tej w styczniu. GUS poinformował także, że w lutym 2010 roku roku ceny produkcji sprzedanej przemysłu spadły o 2,4 procent licząc rok do roku wobec wzrostu o 0,2 procent w styczniu 2010 roku. Ceny produkcji spadły miesiąc do miesiąca o 0,1 procent.

Ostra zima powodem słabych wyników budownictwa za luty

Opublikowane wczoraj dane GUS za luty pokazują duży, bo prawie 25-proc. spadek produkcji budowlano-montażowej w relacji r/r. To największy miesięczny spadek o kilku lat i drugi już w tym roku. W stosunku do lutego ub. roku spadek produkcji odnotowano we wszystkich działach, przy czym największy w jednostkach zajmujących się głównie robotami budowlanymi związanymi ze wznoszeniem budynków - o 30,0%.

Zdaniem analityka DM PKO BP, w przedsiębiorstwach, których podstawowym rodzajem działalności są roboty budowlane specjalistyczne (m.in.rozbiórka obiektów budowlanych i przygotowanie terenu pod budowę, wykonywanie instalacji budowlanych, robót wykończeniowych) produkcja zmniejszyła się o 20,1%, a w wykonujących roboty związane z budowa obiektów inżynierii lądowej i wodnej o 16,8%.

Poziom produkcji budowlano-montażowej zrealizowanej w okresie styczeń-luty br. był o 20,9% niższy niż w analogicznym okresie ub. roku. Branży zdecydowanie nie sprzyjają warunki atmosferyczne, choć trzeba tez mieć na uwadze fakt, iż systematycznie spada popyt na usługi budowlane (o czym informują spółki operujące na tym rynku.). Na wiosnę, kiedy już nie będzie można mówić o wpływie pogody, okaże się, jak silny (lub słaby) jest obecnie sektor budowlany.

(M. Sztabler)

W lutym liczba rozpoczętych budów mieszkań wzrosła o 4,2 proc. rdr i wyniosła 6587 - podał we wtorek GUS. W ciągu miesiąca liczba rozpoczętych budów wzrosła o 48,0 proc. Od początku roku rozpoczęto budowę 11.037 mieszkań, o 9,8 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2009 roku. W lutym liczba pozwoleń na budowę wyniosła 11.106 i spadła o 30,6 proc. rdr oraz wzrosła o 4,9 proc. mdm - podał we wtorek GUS.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Zima uderzyła w budowy

Jak wynika z danych zima, drastycznie osłabiła budownictwo. Produkcja budowlano-montażowa była w lutym o prawie jedną czwartą niższa niż przed rokiem i o 4,3 proc. wyższa od styczniowej.
Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym produkcja budowlano-montażowa była o 13,7 proc. niższa niż rok temu i o 3,3 proc niższa od tej w styczniu. GUS poinformował także, że w lutym 2010 roku roku ceny produkcji sprzedanej przemysłu spadły o 2,4 procent licząc rok do roku wobec wzrostu o 0,2 procent w styczniu 2010 roku. Ceny produkcji spadły miesiąc do miesiąca o 0,1 procent.

Ostra zima powodem słabych wyników budownictwa za luty

Opublikowane wczoraj dane GUS za luty pokazują duży, bo prawie 25-proc. spadek produkcji budowlano-montażowej w relacji r/r. To największy miesięczny spadek o kilku lat i drugi już w tym roku. W stosunku do lutego ub. roku spadek produkcji odnotowano we wszystkich działach, przy czym największy w jednostkach zajmujących się głównie robotami budowlanymi związanymi ze wznoszeniem budynków - o 30,0%.

Zdaniem analityka DM PKO BP, w przedsiębiorstwach, których podstawowym rodzajem działalności są roboty budowlane specjalistyczne (m.in.rozbiórka obiektów budowlanych i przygotowanie terenu pod budowę, wykonywanie instalacji budowlanych, robót wykończeniowych) produkcja zmniejszyła się o 20,1%, a w wykonujących roboty związane z budowa obiektów inżynierii lądowej i wodnej o 16,8%.

Poziom produkcji budowlano-montażowej zrealizowanej w okresie styczeń-luty br. był o 20,9% niższy niż w analogicznym okresie ub. roku. Branży zdecydowanie nie sprzyjają warunki atmosferyczne, choć trzeba tez mieć na uwadze fakt, iż systematycznie spada popyt na usługi budowlane (o czym informują spółki operujące na tym rynku.). Na wiosnę, kiedy już nie będzie można mówić o wpływie pogody, okaże się, jak silny (lub słaby) jest obecnie sektor budowlany.

(M. Sztabler)

W lutym liczba rozpoczętych budów mieszkań wzrosła o 4,2 proc. rdr i wyniosła 6587 - podał we wtorek GUS. W ciągu miesiąca liczba rozpoczętych budów wzrosła o 48,0 proc. Od początku roku rozpoczęto budowę 11.037 mieszkań, o 9,8 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2009 roku. W lutym liczba pozwoleń na budowę wyniosła 11.106 i spadła o 30,6 proc. rdr oraz wzrosła o 4,9 proc. mdm - podał we wtorek GUS.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

GUS: Mieszkań buduje się mniej. Ale...

W pierwszych dwóch miesiącach tego roku do użytku oddano o 31,9 proc. mniej mieszkań niż przed rokiem. Po styczniu spadek sięgał aż 47,1 proc.

Tym samym potwierdziły się nasze przewidywania sprzed miesiąca - na styczniowe dane GUS decydujący wpływ miała niesprzyjająca aura, która odcisnęła piętno niemal na każdym polu działalności gospodarczej w kraju.

W ujęciu 12-miesięcznym spadek liczby oddawanych do użytku mieszkań wyniósł w lutym 12,5 proc., podczas gdy w styczniu był to spadek o 13,3 proc.

Mieszkania oddawane do użytkowania w kolejnych 12-miesięcznych okresach


Open Finance

Źródło: GUS, obliczenia Open Finance

Liczba budów rozpoczętych spadła w dwóch pierwszych miesiącach roku o 9,8 proc. w porównaniu z 2009 rokiem, podczas gdy w styczniu spadek wynosił 24,8 proc.

Dynamika spadku wyraźnie zatem zmalała i jeśli obecna koniunktura gospodarcza utrzyma się, to liczba rozpoczynanych inwestycji może być w tym roku nawet wyższa niż w 2009 roku, ponieważ coraz więcej deweloperów zgłasza chęć uruchamiania nowych inwestycji po obserwacji rosnącego popytu na nowe mieszkania.

W ujęciu 12-miesięcznym (a więc takim, którego GUS nie pokazuje) spadek liczby rozpoczętych inwestycji wyniósł 13,9 proc., podczas gdy po styczniowych danych spadek ten wynosił 17 proc., a w 2009 roku 18,2 proc. Mamy więc do czynienia z wyraźną poprawą tej tendencji.

Mieszkania, których budowę rozpoczynano w kolejnych 12-miesięcznych okresach


Open Finance

Źródło: GUS, obliczenia Open Finance

Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła w okresie styczeń-luty o 23,7 proc., podczas gdy w styczniu był to spadek o 14,7 proc. Należy tu dodać, że tempo spadku liczby wydanych pozwoleń nie odbiega od średniej z końcówki minionego roku.

W ujęciu 12-miesięcznym spadek liczby wydanych pozwoleń wyniósł 24,2 proc., podczas gdy w styczniu wyniósł 22,3 proc., a w 2009 roku 22,8 proc.

Mieszkania, na realizację których wydawano pozwolenia w kolejnych 12-miesięcznych okresach


Open Finance

Źródło: GUS, obliczenia Open Finance

Jeśli chodzi o strukturę rynku, to w rozpoczętych inwestycjach deweloperzy mają 48-proc. udział, mniej więcej tyle samo co w styczniu (47 proc.), a udział inwestorów indywidualnych wyniósł 42,7 proc. (miesiąc temu 43 proc.), zatem na tym polu nie zaszły żadne zmiany.

Przynajmniej w ujęciu miesięcznym, bo w 2009 roku na jedno mieszkanie, którego budowę rozpoczynali deweloperzy, przypadały dwa domy, których budowę rozpoczęli inwestorzy indywidualni.

W strukturze wydanych pozwoleń na budowę nadal dominują inwestorzy indywidualni - im wydano 60 proc. zezwoleń, a deweloperom 36 proc. - niemal identyczne udziały w strukturze pozwoleń istniały także w styczniu. Warto w tym miejscu podkreślić, że liczba wydanych pozwoleń niemal dwukrotnie przekracza liczbę rozpoczynanych inwestycji.

Podsumowanie

Spadająca liczba mieszkań oddawanych do użytku nie powinna nikogo dziwić - to pokłosie pęknięcia boomu mieszkaniowego z lat 2007 i 2008. Szacujemy, że w całym 2010 roku liczba zakończonych inwestycji będzie o 15 proc. niższa niż w 2009 roku.

Oczekujemy także, że wraz z nadejściem wiosny stopniowo liczba rozpoczynanych inwestycji zacznie przewyższać pod tym względem rok 2009, czego zwiastunem jest liczba wydawanych pozwoleń, dwukrotnie przewyższająca już liczbę inwestycji rozpoczętych. Zapewne część z inwestycji, które uzyskały pozwolenia na budowę nie będzie prędko rozpoczynana, ale z pewnością znacząca część z nich doczeka się kamienia węgielnego w najbliższych miesiącach.

Emil Szweda

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

źródło informacji: Open Finance

GUS: Mieszkań buduje się mniej. Ale...

W pierwszych dwóch miesiącach tego roku do użytku oddano o 31,9 proc. mniej mieszkań niż przed rokiem. Po styczniu spadek sięgał aż 47,1 proc.

Tym samym potwierdziły się nasze przewidywania sprzed miesiąca - na styczniowe dane GUS decydujący wpływ miała niesprzyjająca aura, która odcisnęła piętno niemal na każdym polu działalności gospodarczej w kraju.

W ujęciu 12-miesięcznym spadek liczby oddawanych do użytku mieszkań wyniósł w lutym 12,5 proc., podczas gdy w styczniu był to spadek o 13,3 proc.

Mieszkania oddawane do użytkowania w kolejnych 12-miesięcznych okresach


Open Finance

Źródło: GUS, obliczenia Open Finance

Liczba budów rozpoczętych spadła w dwóch pierwszych miesiącach roku o 9,8 proc. w porównaniu z 2009 rokiem, podczas gdy w styczniu spadek wynosił 24,8 proc.

Dynamika spadku wyraźnie zatem zmalała i jeśli obecna koniunktura gospodarcza utrzyma się, to liczba rozpoczynanych inwestycji może być w tym roku nawet wyższa niż w 2009 roku, ponieważ coraz więcej deweloperów zgłasza chęć uruchamiania nowych inwestycji po obserwacji rosnącego popytu na nowe mieszkania.

W ujęciu 12-miesięcznym (a więc takim, którego GUS nie pokazuje) spadek liczby rozpoczętych inwestycji wyniósł 13,9 proc., podczas gdy po styczniowych danych spadek ten wynosił 17 proc., a w 2009 roku 18,2 proc. Mamy więc do czynienia z wyraźną poprawą tej tendencji.

Mieszkania, których budowę rozpoczynano w kolejnych 12-miesięcznych okresach


Open Finance

Źródło: GUS, obliczenia Open Finance

Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła w okresie styczeń-luty o 23,7 proc., podczas gdy w styczniu był to spadek o 14,7 proc. Należy tu dodać, że tempo spadku liczby wydanych pozwoleń nie odbiega od średniej z końcówki minionego roku.

W ujęciu 12-miesięcznym spadek liczby wydanych pozwoleń wyniósł 24,2 proc., podczas gdy w styczniu wyniósł 22,3 proc., a w 2009 roku 22,8 proc.

Mieszkania, na realizację których wydawano pozwolenia w kolejnych 12-miesięcznych okresach


Open Finance

Źródło: GUS, obliczenia Open Finance

Jeśli chodzi o strukturę rynku, to w rozpoczętych inwestycjach deweloperzy mają 48-proc. udział, mniej więcej tyle samo co w styczniu (47 proc.), a udział inwestorów indywidualnych wyniósł 42,7 proc. (miesiąc temu 43 proc.), zatem na tym polu nie zaszły żadne zmiany.

Przynajmniej w ujęciu miesięcznym, bo w 2009 roku na jedno mieszkanie, którego budowę rozpoczynali deweloperzy, przypadały dwa domy, których budowę rozpoczęli inwestorzy indywidualni.

W strukturze wydanych pozwoleń na budowę nadal dominują inwestorzy indywidualni - im wydano 60 proc. zezwoleń, a deweloperom 36 proc. - niemal identyczne udziały w strukturze pozwoleń istniały także w styczniu. Warto w tym miejscu podkreślić, że liczba wydanych pozwoleń niemal dwukrotnie przekracza liczbę rozpoczynanych inwestycji.

Podsumowanie

Spadająca liczba mieszkań oddawanych do użytku nie powinna nikogo dziwić - to pokłosie pęknięcia boomu mieszkaniowego z lat 2007 i 2008. Szacujemy, że w całym 2010 roku liczba zakończonych inwestycji będzie o 15 proc. niższa niż w 2009 roku.

Oczekujemy także, że wraz z nadejściem wiosny stopniowo liczba rozpoczynanych inwestycji zacznie przewyższać pod tym względem rok 2009, czego zwiastunem jest liczba wydawanych pozwoleń, dwukrotnie przewyższająca już liczbę inwestycji rozpoczętych. Zapewne część z inwestycji, które uzyskały pozwolenia na budowę nie będzie prędko rozpoczynana, ale z pewnością znacząca część z nich doczeka się kamienia węgielnego w najbliższych miesiącach.

Emil Szweda

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

źródło informacji: Open Finance

Ghelamco na MIPIM w Cannes

Ghelamco na MIPIM w Cannes
Podczas targów Inwestycji i Nieruchomości MIPIM w Cannes firma Ghelamco, która od 1985 roku jest liderem wśród dostarczycieli nowoczesnych powierzchni biurowych w Europie, zaprezentowała swój najnowszy projekt: 100-metrowy budynek biurowy Warsaw Spire. Ma on powstać na Warszawskiej Woli, miejscu dawnych zakładów WZ-Graf.

Firma zaprezentowała bardzo efektowną makietę wieżowca, która przyciąga spojrzenia i wzbudza bardzo ogromne zainteresowanie. Otwarcie wieży planowane jest na rok 2013.

 

 

 

 

 



 

obszerna galeria zdjęć będzie na portalu już 23 marca br.

korespondencja własna z Cannes, Lazurowe Wybrzeże

Katarzyna Kożuch

WGN-Press

Ghelamco na MIPIM w Cannes

Ghelamco na MIPIM w Cannes
Podczas targów Inwestycji i Nieruchomości MIPIM w Cannes firma Ghelamco, która od 1985 roku jest liderem wśród dostarczycieli nowoczesnych powierzchni biurowych w Europie, zaprezentowała swój najnowszy projekt: 100-metrowy budynek biurowy Warsaw Spire. Ma on powstać na Warszawskiej Woli, miejscu dawnych zakładów WZ-Graf.

Firma zaprezentowała bardzo efektowną makietę wieżowca, która przyciąga spojrzenia i wzbudza bardzo ogromne zainteresowanie. Otwarcie wieży planowane jest na rok 2013.

 

 

 

 

 



 

obszerna galeria zdjęć będzie na portalu już 23 marca br.

korespondencja własna z Cannes, Lazurowe Wybrzeże

Katarzyna Kożuch

WGN-Press

Najświeższe fotowiadomości z Lazurowego Wybrzeża

Marzec to tradycyjny miesiąc zarezerwowany dla największego wydarzenia w świecie biznesu, inwestycji i nieruchomości. To wtedy odbywają się światowe targi Inwestycji i Nieruchomości MIPIM w Cannes. W tym roku przypadły one na dni 16-19 marca. W tym czasie biznesmeni z całego świata zbierają się w Pałacu Festiwalowym, gdzie znajduje się bardzo szeroka oferta z branży, w celu zaprezentowania swoich projektów i nawiązania cennych kontaktów. Tego roku bardzo silnie zaakcentowany jest wątek Polski. Liczne konferencje, spotkania, bankiety,koncerty, a wszystko w celu promocji Polski.























obszerna galeria zdjęć będzie na portalu już 23 marca br.

korespondencja własna z Cannes, Lazurowe Wybrzeże
Paulina Michniak
WGN-Press

Najświeższe fotowiadomości z Lazurowego Wybrzeża

Marzec to tradycyjny miesiąc zarezerwowany dla największego wydarzenia w świecie biznesu, inwestycji i nieruchomości. To wtedy odbywają się światowe targi Inwestycji i Nieruchomości MIPIM w Cannes. W tym roku przypadły one na dni 16-19 marca. W tym czasie biznesmeni z całego świata zbierają się w Pałacu Festiwalowym, gdzie znajduje się bardzo szeroka oferta z branży, w celu zaprezentowania swoich projektów i nawiązania cennych kontaktów. Tego roku bardzo silnie zaakcentowany jest wątek Polski. Liczne konferencje, spotkania, bankiety,koncerty, a wszystko w celu promocji Polski.























obszerna galeria zdjęć będzie na portalu już 23 marca br.

korespondencja własna z Cannes, Lazurowe Wybrzeże
Paulina Michniak
WGN-Press

Olivia Business Center na MIPIM w Cannes

Obecnie odbywają się największe na świecie Targi Nieruchomości i Inwestycji MIPIM w Canees. Podczas targów na stoisku Miasta Gdańsk swój nowy projekt Olivia Business Center- prezentuje firma TPS Otwarta Przestrzeń.

Olivia Business Center znajdować się będzie przy głównej ulicy Gdańska, al. Grunwaldzkiej.

Maciej Kotarski i Katarzyna Kożuch


W niedalekiej przyszłości powstanie największe centrum biznesowe w Polsce Północnej. Centrum osiągnie łącznie 120 tysięcy m2 bardzo nowoczesnej powierzchni biurowej klasy A.


Wywiad z Panem Maciejem Kotarskim, przedstawicielem firmy TPS Otwarta Przestrzeń będzie można obejrzeć w telewizji internetowej TV WGN na portalu już 23 marca br.


Katarzyna Kożuch

korespondencja własna z Cannes, Lazurowe Wybrzeże
WGN-Press

Olivia Business Center na MIPIM w Cannes

Obecnie odbywają się największe na świecie Targi Nieruchomości i Inwestycji MIPIM w Canees. Podczas targów na stoisku Miasta Gdańsk swój nowy projekt Olivia Business Center- prezentuje firma TPS Otwarta Przestrzeń.

Olivia Business Center znajdować się będzie przy głównej ulicy Gdańska, al. Grunwaldzkiej.

Maciej Kotarski i Katarzyna Kożuch


W niedalekiej przyszłości powstanie największe centrum biznesowe w Polsce Północnej. Centrum osiągnie łącznie 120 tysięcy m2 bardzo nowoczesnej powierzchni biurowej klasy A.


Wywiad z Panem Maciejem Kotarskim, przedstawicielem firmy TPS Otwarta Przestrzeń będzie można obejrzeć w telewizji internetowej TV WGN na portalu już 23 marca br.


Katarzyna Kożuch

korespondencja własna z Cannes, Lazurowe Wybrzeże
WGN-Press

BPTO Gdańsk Developement A/S na targach MIPIM w Cannes

 BPTO Gdańsk Developement A/S na targach MIPIM w Cannes
Spółka BPTO Gdansk Developement A/S, wraz z Miastem Gdańsk na tegorocznych targach zajmuje jedną z najbardziej prestiżowych lokalizacji - w sąsiedztwie miast: Warszawy, Krakowa i Wroclawia. BPTO prezentuje projekt Młodego Miasta (Young City).

BPTO Gdansk Developement A/S została utworzona w Kopenhadze, Danii, z myślą o podjęciu inwestycji, której przyszłym celem było zagospodarowanie terenów należących do Stoczni Gdańskiej.

W 2006 roku BPTO Gdansk Developement A/S nabyła 4,4, ha gruntu, następnie w 2007 roku kolejne 23,0, ostatni zakup w ramach trójfazowej transakcji to dodatkowe 20,0 ha.

W październiku 2008 roku spółka podpisała umowę o współpracy z przedstawicielami Miasta Gdańsk, na mocy któej została uregulowana kwestia budowy drogi na byłych terenach stoczni, która jest główną arterią miasta Gdańsk, ponieważ umożliwia powstanie ponad 750.000 m2 nowych powierzchni biurowych, mieszkalnych, handlowych. Tak powstaje nowa dzielnica Miasta Gdańsk- Młode Miasto.

Misją przewodnią jest urzeczywistnienie wizji Młodego Miasta, które jest wspaniałym miejscem do życia, pracy, wypoczynku i zakupów. Przemysłowe tereny postoczniowe powoli przeistaczają się w pełną dynamizmu, życia dzielnicę Gdańska. W przyszłości Gdańsk stanie się jednym z najbardziej atrekcyjnych miast nadmorskich w Europie.



korespondencja własna z Cannes, Lazurowe Wybrzeże

Justyna Kulawik

WGN PRESS

BPTO Gdańsk Developement A/S na targach MIPIM w Cannes

 BPTO Gdańsk Developement A/S na targach MIPIM w Cannes
Spółka BPTO Gdansk Developement A/S, wraz z Miastem Gdańsk na tegorocznych targach zajmuje jedną z najbardziej prestiżowych lokalizacji - w sąsiedztwie miast: Warszawy, Krakowa i Wroclawia. BPTO prezentuje projekt Młodego Miasta (Young City).

BPTO Gdansk Developement A/S została utworzona w Kopenhadze, Danii, z myślą o podjęciu inwestycji, której przyszłym celem było zagospodarowanie terenów należących do Stoczni Gdańskiej.

W 2006 roku BPTO Gdansk Developement A/S nabyła 4,4, ha gruntu, następnie w 2007 roku kolejne 23,0, ostatni zakup w ramach trójfazowej transakcji to dodatkowe 20,0 ha.

W październiku 2008 roku spółka podpisała umowę o współpracy z przedstawicielami Miasta Gdańsk, na mocy któej została uregulowana kwestia budowy drogi na byłych terenach stoczni, która jest główną arterią miasta Gdańsk, ponieważ umożliwia powstanie ponad 750.000 m2 nowych powierzchni biurowych, mieszkalnych, handlowych. Tak powstaje nowa dzielnica Miasta Gdańsk- Młode Miasto.

Misją przewodnią jest urzeczywistnienie wizji Młodego Miasta, które jest wspaniałym miejscem do życia, pracy, wypoczynku i zakupów. Przemysłowe tereny postoczniowe powoli przeistaczają się w pełną dynamizmu, życia dzielnicę Gdańska. W przyszłości Gdańsk stanie się jednym z najbardziej atrekcyjnych miast nadmorskich w Europie.



korespondencja własna z Cannes, Lazurowe Wybrzeże

Justyna Kulawik

WGN PRESS

Termiinal za 1,6 mld euro

Na lotnisku Hongqiao w Szanghaju został oddany do użytku Terminal 2. Koszt przedsięwzięcia wyniósł 1,6 miliardów euro. Terminal jest jedną z inwestycji związaną ze zbliżającymi się targami 2010 World Expo. Inwestycja ma rozładować zwiększony ruch pasażerów.

źródło: biznes.onet.pl

Termiinal za 1,6 mld euro

Na lotnisku Hongqiao w Szanghaju został oddany do użytku Terminal 2. Koszt przedsięwzięcia wyniósł 1,6 miliardów euro. Terminal jest jedną z inwestycji związaną ze zbliżającymi się targami 2010 World Expo. Inwestycja ma rozładować zwiększony ruch pasażerów.

źródło: biznes.onet.pl

Energia słoneczna. Krok w świat jutra

Energia słoneczna. Krok w świat jutra
Historie z życia sławnych ludzi często niosą ze sobą przesłanie. Historia wzięta z życia genialnego amerykańskiego architekta, Franka Lloyda Wrighta, też je ma. To proste przesłanie, a zarazem przypomnienie, że ludzkość jest częścią otaczającej przyrody. Poczucie zgody z nią pozwoli nam doświadczać harmonii i jedności na długie lata. Ignorowanie może mieć nieoczekiwanie groźne skutki. Ale my, ludzie z krwi i kości, wciąż o tej starej prawdzie zapominamy.

Prekursor architektury organicznej

Wiek XX. wkraczał w swoje trzydziestolecie, gdy Frank Lloyd Wright obchodził 63. urodziny. Wydawało się, że jego kariera, prekursora architektury organicznej, który sławił budownictwo wkomponowane i zespolone z naturą, jest skończona. Świat po pierwszej wojnie z admiracją patrzył na nowy styl. Styl, który miał służyć rosnącej liczebnie klasie pracującej. Wright krytykował go żarliwie - Skoro ludzkość żyje w wieku maszyn nie oznacza to, że ich domy mają wyglądać jak maszyny.
Za dużo okien, za dużo żelbetu, za cienkie kolumny – wyliczał z ironią. I wtedy po raz kolejny przypomniał światu o swoim talencie. W latach 1935-1939 powstała jedna z najsłynniejszych konstrukcji jego autorstwa  – Fallingwater (Spadająca Woda). Dom zbudowany na zlecenie przemysłowca E.J. Kaufmana jest cudownie wtopiony w otaczającą naturę. Składa się z kilku wolnonośnych balkonów i tarasów, pod którymi przepływa górski strumień. Do budowy elementów pionowych wykorzystano kamień, do poziomych - beton. Wright wykorzystując założenia nowego stylu stworzył budowlę, która pozostała w zgodzie z jego teorią, że jesteśmy częścią otaczającej natury.

Lidia Paulińska
-Thompson
Dziennikarka, członkini Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy. Od 2002 roku mieszka na stałe w Kalifornii. Zajmuje stanowisko Dyrektora Finansowego w firmie Ra Tech Solar. Entuzjastka alternatywnych technologii. Uczestniczy w konferencjach i spotkaniach poświęconych energetyce słonecznej. Lubi podróże i grę w golfa.


Niemiłe przebudzenie w wieku XXI
Wiek XXI. przyniósł ludzkości nowe wyzwania. Wyczerpywanie się zasobów naturalnych i widmo kryzysu klimatycznego przestało być jedynie tematem filmów sciene fiction, a zaczęło dominować w filmach dokumentalnych. Ten najsłynniejszy to „Niewygodna prawda” z 2006 roku, w którym znany działacz na rzecz globalnego ocieplenia - Al Gore, uświadomił nam, że zmiana klimatu na skutek naszego nieprzemyślanego działania jest faktem. No cóż ... Druga polowa XX wieku była okresem agresywnej eksploatacji naturalnych surowców w celu zaspokojenia gwałtownie rosnącego zapotrzebowania na energię. Energia jest najważniejszym zasobem i istnieje nierozłączny związek pomiędzy rozwojem gospodarczym a jej zużyciem. Żyjąc we współczesnym świecie, nie potrafimy już wyobrazić sobie egzystowania bez światła, ogrzewania, telewizora, komputera czy pralki. Rzecz w tym, że pozyskiwana przez nas energia w 91% pochodzi ze źródeł nieodnawialnych. Pozostaje więc pytanie, jak sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na energię wiedząc, że ropy naftowej starczy nam jeszcze na 30-40 lat, gazu ziemnego na 35-45 lat, a węgla może na 100. Nawet, jeśli te prognozy są pesymistyczne, nie zmienia to faktu, że trzeba pilnie szukać nowych rozwiązań. Dodatkowo sytuację pogarsza to, że eksploatacja naturalnych surowców zatruwa środowisko. Ludzkość XXI wieku zrozumiała, że zapędziliśmy się w przysłowiowy kozi róg.

Odnawialne źródła energii
Sytuacja kryzysu zmusza do przeniesienia uwagi na odnawialne źródła energii. W poczuciu braku czasu świat zjednoczył się w działaniach na rzecz przywrócenia równowagi energetycznej i zahamowania ocieplania się klimatu ziemi. Odnawialne źródła energii są odpowiedzią na te wyzwania, bo są bezpieczne, dostępne dla każdego i nie zanieczyszczają środowiska naturalnego. Ale jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. Słońce świeci za darmo, ale niestety urządzenia do pozyskiwania energii słonecznej są bardzo kosztowne. Chociaż naukowcy i technolodzy prześcigają się w poszukiwaniu nowych, bardziej wydajnych i tańszych rozwiązań, to energetyka ze źródeł odnawialnych ma szansę na rozwój tylko w przypadku poparcia ze strony rządów i budowania aliansów światowych, które połączą wspólne działania. I tak na szczęście się dzieje. Rządy wspierają finansowymi dotacjami i ulgami podatkowymi nie tylko  indywidualnych i instytucjonalnych producentów zielonej energii, ale również placówki naukowe i jednostki gospodarcze związane z sektorem energii odnawialnych.


W San Francisco jest wiele takich dachów

Popierajmy producentów zielonej energii
17 lutego 2009 roku prezydent Barack Obama podpisał Pakiet Stymulujący, przeznaczając na alternatywne energie 80 miliardów dolarów. Z tego 25 miliardów na same instalacje słoneczne, które są najpopularniejsze na rynku amerykańskim. Również praktyką krajów członkowskich Unii Europejskiej jest rządowe wspieranie producentów zielonej energii. Raport Komisji Europejskiej stwierdza, że na 27 państw Unii aż 18 stosuje system taryfowy, a 2 kraje również ulgi podatkowe. Najskuteczniejszym i najbardziej szczodrym jest rząd niemiecki, który ustalił stałe taryfy, aktualizowane co kilka lat. Wysokość tych taryf zależy od źródła energii, rodzaju technologii i wielkości instalacji. Poparcie rządowe spowodowało, że Niemcy są dzisiaj przodującym gigantem energii odnawialnych w Europie. Polska, jako członek UE, przyjęła unijny pakiet energetyczno-klimatyczny. Zobowiązuje on nasz kraj do  produkcji 15% energii z odnawialnych źródeł do 2020 roku. Niestety, wciąż jednak niewiele się dzieje. Polska nie może się pochwalić żadnymi spektakularnymi działaniami w tym zakresie. Niemniej, musi sprostać nałożonym przez Unię zobowiązaniom, których termin zbliża się milowymi krokami. Tymczasem świat się zmienia pod wpływem tej nowej rewolucji w sektorze energii odnawialnych, jak i znaczących funduszy, które płyną szerokim strumieniem. Podobnie rzecz się ma z rynkiem nieruchomości. 

Dlaczego energia słoneczna

Stała się hitem na rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych? Po analizie wyników dotychczasowych badań rynku, jasno nasuwają się następujące wnioski: • Domy i nowe osiedla, wyposażone w systemy baterii słonecznych, sprzedają się szybciej i za wyższą cenę. Według badań komisji ds. Wydajności Energetycznej i Energii Odnawialnych przy amerykańskim Departamencie Energetyki – aż dwukrotnie szybciej, nawet w okresie recesji na rynku nieruchomości. 
• Aż 75% Amerykanów wybiera deweloperów, którzy budują energetycznie wydajne domy. Nawet wtedy, gdy wiąże się to z wyższą ceną.
• Jeśli energia otrzymana z baterii słonecznych redukuje rachunek za energię elektryczną o 1000 dolarów rocznie, to wartość takiego domu na rynku wzrośnie o 20 000 dolarów – udowadniają rzeczoznawcy od nieruchomości. Oznacza to, że domy posiadające instalację słoneczną mają wyższą wartość rynkową. 
• Energia słoneczna nie drożeje. Właściciel systemu słonecznego może liczyć, że ceny za energię elektryczną nie będą rosły z dnia na dzień w zawrotnym tempie. Dlatego aż 9 na 10 Amerykanów chciałoby zamieszkać w takim domu. „Wybór jest naprawdę prosty – komentuje na wesoło jeden z internautów
– jeśli mam do wyboru dwa identyczne domy, ale jeden ogrzewa wodę i dostarcza prąd elektryczny za darmo, to jest jasne, który dom wybiorę”. 

Domy zasilane energią słoneczną cieszą się większym zainteresowaniem, ponieważ ich marketingowa wartość jest wyższa. Czy firmy deweloperskie stawiające na bogate wykończenie domu mogą jeszcze dziś konkurować z firmami stawiającymi na wydajność energetyczną i prezentującymi domy zasilane energią słoneczną? Jest raczej przesądzone, że klient postawi na efektywność, ponieważ koszty utrzymania tego domu będą niższe. A nabywcy potrafią liczyć. Ciepła woda i prąd elektryczny bez ponoszenia miesięcznych opłat będą zawsze na czasie. A szczególnie, w okresie niepewności ekonomicznej. Inwestycja w dom na takim osiedlu będzie bardziej opłacalna. Jeśli jeszcze dodać, że firma deweloperska budująca osiedla zasilane energią słoneczną skorzysta z hojnych rabatów stanowych i federalnych odpisów podatkowych, to chyba wybór przestaje być wyborem.


Dom Seniora w San Mateo, w Kalifornii

Z laboratorium pod strzechy

Patrząc na rosnące, jak grzyby po deszczu, amerykańskie osiedla zasilane energią słoneczną, warto przypomnieć, jak technologia systemów baterii fotowoltaicznych trafiła pod strzechy. Jest to historia o niespełnionych obietnicach i nadziejach, o upartych charakterach ludzkich i nieprawdopodobnych sojuszach. W latach 50. ośrodki naukowo-badawcze, podobnie jak dzisiaj, często były sponsorowane przez firmy, które szukały innowacji i produktów do wprowadzenia na rynek. Jedną z takich firm był Western Bell Telephone. Firma ta w latach 50. pracowała nad wynalezieniem przyrządu zasilającego stacje telefoniczne. Naukowcy tej firmy – Daryl Chapin, Calvin Fuller i Gerald Pearson – przyczynili się do powstania pierwszego ogniwa fotowoltaicznego. Pewnego letniego dnia 1953 roku Pearson zauważył, że promień słońca, który wpadł przez okno wywołał impuls elektryczny po zetknięciu się z krzemowym materiałem, leżącym na jego biurku. Jak wiadomo, na biurkach naukowców znajduje się wiele przedmiotów i wszystkie są podłączone do urządzeń mierzących, w razie gdyby stało się coś nieoczekiwanego. Pearson, niedowierzając własnym oczom, powtórzył doświadczenie w asyście Chapina i Fullera. Teraz trzej badacze połączyli swoje siły. Niemniej, mimo ich wysiłków, przez kolejne miesiące nie udało się wykrzesać z ogniwa fotowoltaicznego więcej niż 4% wydajności. W takiej sytuacji WBT straciło zainteresowanie odkryciem i nakazało naukowcom zająć się czymś bardziej obiecującym. Gdy odkryciem na poważnie zainteresował się rywal WBT - firma Radio Corporation of America, WBT szybko powróciło do porzuconego tematu. Ogniwo fotowoltaiczne ulepszono i zaprezentowano na konferencji prasowej w New Jersey, a potem w Akademii Naukowej w Waszyngtonie. Prasa podchwyciła sprawę. New York Times uznał to za warte zamieszczenia na pierwszej stronie z komentarzem, że nareszcie ziściło się marzenie ludzkości - zaprzęgnięto energię słoneczną w jej służbę. Szybko jednak okazało się, że przedwcześnie ogłoszono zwycięstwo. Chapin dokonał obliczeń, z których wynikało, że jeśli koszt ogniwa produkującego 1 Watt elektryczności wynosi 286 dolarów, to właściciel domu musiałby zapłacić 1,4 miliona dolarów za wyprodukowanie elektryczności, która pokryje zapotrzebowanie jego gospodarstwa domowego. Te liczby szybko ostudziły zapał naukowców i WBT.
A prasa nie zostawiła na odkryciu przysłowiowej suchej nitki. Wydawało się, że to już koniec kariery ogniwa fotowoltaicznego. Dziś, z perspektywy czasu wiemy, że jednak nie. Odkryciem zainteresował się sektor, który niekoniecznie kieruje się rachunkiem ekonomicznym. Był to rząd Stanów Zjednoczonych.

Lidia Paulińska-Thompson
Źródło: Property Journal - Polska Giełda Nieruchomości nr 02-03/10

Energia słoneczna. Krok w świat jutra

Energia słoneczna. Krok w świat jutra
Historie z życia sławnych ludzi często niosą ze sobą przesłanie. Historia wzięta z życia genialnego amerykańskiego architekta, Franka Lloyda Wrighta, też je ma. To proste przesłanie, a zarazem przypomnienie, że ludzkość jest częścią otaczającej przyrody. Poczucie zgody z nią pozwoli nam doświadczać harmonii i jedności na długie lata. Ignorowanie może mieć nieoczekiwanie groźne skutki. Ale my, ludzie z krwi i kości, wciąż o tej starej prawdzie zapominamy.

Prekursor architektury organicznej

Wiek XX. wkraczał w swoje trzydziestolecie, gdy Frank Lloyd Wright obchodził 63. urodziny. Wydawało się, że jego kariera, prekursora architektury organicznej, który sławił budownictwo wkomponowane i zespolone z naturą, jest skończona. Świat po pierwszej wojnie z admiracją patrzył na nowy styl. Styl, który miał służyć rosnącej liczebnie klasie pracującej. Wright krytykował go żarliwie - Skoro ludzkość żyje w wieku maszyn nie oznacza to, że ich domy mają wyglądać jak maszyny.
Za dużo okien, za dużo żelbetu, za cienkie kolumny – wyliczał z ironią. I wtedy po raz kolejny przypomniał światu o swoim talencie. W latach 1935-1939 powstała jedna z najsłynniejszych konstrukcji jego autorstwa  – Fallingwater (Spadająca Woda). Dom zbudowany na zlecenie przemysłowca E.J. Kaufmana jest cudownie wtopiony w otaczającą naturę. Składa się z kilku wolnonośnych balkonów i tarasów, pod którymi przepływa górski strumień. Do budowy elementów pionowych wykorzystano kamień, do poziomych - beton. Wright wykorzystując założenia nowego stylu stworzył budowlę, która pozostała w zgodzie z jego teorią, że jesteśmy częścią otaczającej natury.

Lidia Paulińska
-Thompson
Dziennikarka, członkini Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy. Od 2002 roku mieszka na stałe w Kalifornii. Zajmuje stanowisko Dyrektora Finansowego w firmie Ra Tech Solar. Entuzjastka alternatywnych technologii. Uczestniczy w konferencjach i spotkaniach poświęconych energetyce słonecznej. Lubi podróże i grę w golfa.


Niemiłe przebudzenie w wieku XXI
Wiek XXI. przyniósł ludzkości nowe wyzwania. Wyczerpywanie się zasobów naturalnych i widmo kryzysu klimatycznego przestało być jedynie tematem filmów sciene fiction, a zaczęło dominować w filmach dokumentalnych. Ten najsłynniejszy to „Niewygodna prawda” z 2006 roku, w którym znany działacz na rzecz globalnego ocieplenia - Al Gore, uświadomił nam, że zmiana klimatu na skutek naszego nieprzemyślanego działania jest faktem. No cóż ... Druga polowa XX wieku była okresem agresywnej eksploatacji naturalnych surowców w celu zaspokojenia gwałtownie rosnącego zapotrzebowania na energię. Energia jest najważniejszym zasobem i istnieje nierozłączny związek pomiędzy rozwojem gospodarczym a jej zużyciem. Żyjąc we współczesnym świecie, nie potrafimy już wyobrazić sobie egzystowania bez światła, ogrzewania, telewizora, komputera czy pralki. Rzecz w tym, że pozyskiwana przez nas energia w 91% pochodzi ze źródeł nieodnawialnych. Pozostaje więc pytanie, jak sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na energię wiedząc, że ropy naftowej starczy nam jeszcze na 30-40 lat, gazu ziemnego na 35-45 lat, a węgla może na 100. Nawet, jeśli te prognozy są pesymistyczne, nie zmienia to faktu, że trzeba pilnie szukać nowych rozwiązań. Dodatkowo sytuację pogarsza to, że eksploatacja naturalnych surowców zatruwa środowisko. Ludzkość XXI wieku zrozumiała, że zapędziliśmy się w przysłowiowy kozi róg.

Odnawialne źródła energii
Sytuacja kryzysu zmusza do przeniesienia uwagi na odnawialne źródła energii. W poczuciu braku czasu świat zjednoczył się w działaniach na rzecz przywrócenia równowagi energetycznej i zahamowania ocieplania się klimatu ziemi. Odnawialne źródła energii są odpowiedzią na te wyzwania, bo są bezpieczne, dostępne dla każdego i nie zanieczyszczają środowiska naturalnego. Ale jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. Słońce świeci za darmo, ale niestety urządzenia do pozyskiwania energii słonecznej są bardzo kosztowne. Chociaż naukowcy i technolodzy prześcigają się w poszukiwaniu nowych, bardziej wydajnych i tańszych rozwiązań, to energetyka ze źródeł odnawialnych ma szansę na rozwój tylko w przypadku poparcia ze strony rządów i budowania aliansów światowych, które połączą wspólne działania. I tak na szczęście się dzieje. Rządy wspierają finansowymi dotacjami i ulgami podatkowymi nie tylko  indywidualnych i instytucjonalnych producentów zielonej energii, ale również placówki naukowe i jednostki gospodarcze związane z sektorem energii odnawialnych.


W San Francisco jest wiele takich dachów

Popierajmy producentów zielonej energii
17 lutego 2009 roku prezydent Barack Obama podpisał Pakiet Stymulujący, przeznaczając na alternatywne energie 80 miliardów dolarów. Z tego 25 miliardów na same instalacje słoneczne, które są najpopularniejsze na rynku amerykańskim. Również praktyką krajów członkowskich Unii Europejskiej jest rządowe wspieranie producentów zielonej energii. Raport Komisji Europejskiej stwierdza, że na 27 państw Unii aż 18 stosuje system taryfowy, a 2 kraje również ulgi podatkowe. Najskuteczniejszym i najbardziej szczodrym jest rząd niemiecki, który ustalił stałe taryfy, aktualizowane co kilka lat. Wysokość tych taryf zależy od źródła energii, rodzaju technologii i wielkości instalacji. Poparcie rządowe spowodowało, że Niemcy są dzisiaj przodującym gigantem energii odnawialnych w Europie. Polska, jako członek UE, przyjęła unijny pakiet energetyczno-klimatyczny. Zobowiązuje on nasz kraj do  produkcji 15% energii z odnawialnych źródeł do 2020 roku. Niestety, wciąż jednak niewiele się dzieje. Polska nie może się pochwalić żadnymi spektakularnymi działaniami w tym zakresie. Niemniej, musi sprostać nałożonym przez Unię zobowiązaniom, których termin zbliża się milowymi krokami. Tymczasem świat się zmienia pod wpływem tej nowej rewolucji w sektorze energii odnawialnych, jak i znaczących funduszy, które płyną szerokim strumieniem. Podobnie rzecz się ma z rynkiem nieruchomości. 

Dlaczego energia słoneczna

Stała się hitem na rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych? Po analizie wyników dotychczasowych badań rynku, jasno nasuwają się następujące wnioski: • Domy i nowe osiedla, wyposażone w systemy baterii słonecznych, sprzedają się szybciej i za wyższą cenę. Według badań komisji ds. Wydajności Energetycznej i Energii Odnawialnych przy amerykańskim Departamencie Energetyki – aż dwukrotnie szybciej, nawet w okresie recesji na rynku nieruchomości. 
• Aż 75% Amerykanów wybiera deweloperów, którzy budują energetycznie wydajne domy. Nawet wtedy, gdy wiąże się to z wyższą ceną.
• Jeśli energia otrzymana z baterii słonecznych redukuje rachunek za energię elektryczną o 1000 dolarów rocznie, to wartość takiego domu na rynku wzrośnie o 20 000 dolarów – udowadniają rzeczoznawcy od nieruchomości. Oznacza to, że domy posiadające instalację słoneczną mają wyższą wartość rynkową. 
• Energia słoneczna nie drożeje. Właściciel systemu słonecznego może liczyć, że ceny za energię elektryczną nie będą rosły z dnia na dzień w zawrotnym tempie. Dlatego aż 9 na 10 Amerykanów chciałoby zamieszkać w takim domu. „Wybór jest naprawdę prosty – komentuje na wesoło jeden z internautów
– jeśli mam do wyboru dwa identyczne domy, ale jeden ogrzewa wodę i dostarcza prąd elektryczny za darmo, to jest jasne, który dom wybiorę”. 

Domy zasilane energią słoneczną cieszą się większym zainteresowaniem, ponieważ ich marketingowa wartość jest wyższa. Czy firmy deweloperskie stawiające na bogate wykończenie domu mogą jeszcze dziś konkurować z firmami stawiającymi na wydajność energetyczną i prezentującymi domy zasilane energią słoneczną? Jest raczej przesądzone, że klient postawi na efektywność, ponieważ koszty utrzymania tego domu będą niższe. A nabywcy potrafią liczyć. Ciepła woda i prąd elektryczny bez ponoszenia miesięcznych opłat będą zawsze na czasie. A szczególnie, w okresie niepewności ekonomicznej. Inwestycja w dom na takim osiedlu będzie bardziej opłacalna. Jeśli jeszcze dodać, że firma deweloperska budująca osiedla zasilane energią słoneczną skorzysta z hojnych rabatów stanowych i federalnych odpisów podatkowych, to chyba wybór przestaje być wyborem.


Dom Seniora w San Mateo, w Kalifornii

Z laboratorium pod strzechy

Patrząc na rosnące, jak grzyby po deszczu, amerykańskie osiedla zasilane energią słoneczną, warto przypomnieć, jak technologia systemów baterii fotowoltaicznych trafiła pod strzechy. Jest to historia o niespełnionych obietnicach i nadziejach, o upartych charakterach ludzkich i nieprawdopodobnych sojuszach. W latach 50. ośrodki naukowo-badawcze, podobnie jak dzisiaj, często były sponsorowane przez firmy, które szukały innowacji i produktów do wprowadzenia na rynek. Jedną z takich firm był Western Bell Telephone. Firma ta w latach 50. pracowała nad wynalezieniem przyrządu zasilającego stacje telefoniczne. Naukowcy tej firmy – Daryl Chapin, Calvin Fuller i Gerald Pearson – przyczynili się do powstania pierwszego ogniwa fotowoltaicznego. Pewnego letniego dnia 1953 roku Pearson zauważył, że promień słońca, który wpadł przez okno wywołał impuls elektryczny po zetknięciu się z krzemowym materiałem, leżącym na jego biurku. Jak wiadomo, na biurkach naukowców znajduje się wiele przedmiotów i wszystkie są podłączone do urządzeń mierzących, w razie gdyby stało się coś nieoczekiwanego. Pearson, niedowierzając własnym oczom, powtórzył doświadczenie w asyście Chapina i Fullera. Teraz trzej badacze połączyli swoje siły. Niemniej, mimo ich wysiłków, przez kolejne miesiące nie udało się wykrzesać z ogniwa fotowoltaicznego więcej niż 4% wydajności. W takiej sytuacji WBT straciło zainteresowanie odkryciem i nakazało naukowcom zająć się czymś bardziej obiecującym. Gdy odkryciem na poważnie zainteresował się rywal WBT - firma Radio Corporation of America, WBT szybko powróciło do porzuconego tematu. Ogniwo fotowoltaiczne ulepszono i zaprezentowano na konferencji prasowej w New Jersey, a potem w Akademii Naukowej w Waszyngtonie. Prasa podchwyciła sprawę. New York Times uznał to za warte zamieszczenia na pierwszej stronie z komentarzem, że nareszcie ziściło się marzenie ludzkości - zaprzęgnięto energię słoneczną w jej służbę. Szybko jednak okazało się, że przedwcześnie ogłoszono zwycięstwo. Chapin dokonał obliczeń, z których wynikało, że jeśli koszt ogniwa produkującego 1 Watt elektryczności wynosi 286 dolarów, to właściciel domu musiałby zapłacić 1,4 miliona dolarów za wyprodukowanie elektryczności, która pokryje zapotrzebowanie jego gospodarstwa domowego. Te liczby szybko ostudziły zapał naukowców i WBT.
A prasa nie zostawiła na odkryciu przysłowiowej suchej nitki. Wydawało się, że to już koniec kariery ogniwa fotowoltaicznego. Dziś, z perspektywy czasu wiemy, że jednak nie. Odkryciem zainteresował się sektor, który niekoniecznie kieruje się rachunkiem ekonomicznym. Był to rząd Stanów Zjednoczonych.

Lidia Paulińska-Thompson
Źródło: Property Journal - Polska Giełda Nieruchomości nr 02-03/10

Koniunktura trwa, ale przyszłość niepewna

Koniunktura trwa, ale przyszłość niepewna
Napływa coraz więcej przesłanek, że na rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych następuje poprawa, aczkolwiek istnieje duże niebezpieczeństwo dalszych korekt cen, głównie w sektorze mieszkaniowym. W ostatnich miesiącach podaż domów na rynku bardzo spadła, osiągając rekordowo niskie poziomy w wielu rejonach.
Według raportu “Real Trend Housing Market”, sprzedaż domów w grudniu ubiegłego roku wzrosła o 17,1% w porównaniu z rokiem 2008. Wzrost ten nastąpił pomimo braku “pośpiechu” ze strony kupujących, ponieważ tzw. kredyt podatkowy został nie tylko przedłużony do kwietnia bieżącego roku, ale też został udostępniony i poszerzony również dla kupujących po raz wtóry. Jeszcze większą niespodzianką był wzrost cen o przeszło 0,6% - pierwszy taki wzrost od przeszło 4 lat.

Każdy region zanotował wzrost aktywności na rynku sprzedaży, a szczególnie północno-wschodnie wybrzeże, gdzie sprzedaż w grudniu 2009 roku wzrosła o przeszło 29,8% w porównaniu z rokiem 2008. Środkowo-zachodnie stany zanotowały wzrost sprzedaży o przeszło 19,2%, zaś średnia cena domów wzrosła o przeszło 2,1% w tym rejonie. Są to najlepsze notowania od roku 2005. Na południu Stanów Zjednoczonych ceny w grudniu 2009 wzrosły średnio o 0,9% w porównaniu z rokiem 2008. Jedyny spadek cen nastąpił w północno-wschodnich rejonach, gdzie ceny spadły o 1,3% w porównaniu z poprzednim rokiem.
“Chociaż wskaźniki sprzedaży w grudniu 2009 były o wiele niższe w porównaniu z rokiem poprzednim, to sam fakt, że każdy region zanotował dwucyfrowy wzrost aktywności i umiarkowany wzrost cen, świadczy o tym, że sytuacja na rynku nieruchomości powoli się stabilizuje”, oświadczył Steve Murray, wydawca i autor “Real Trends”. Większość specjalistów przewidywała spadek sprzedaży w grudniu, a już absolutnie nikt się nie spodziewał wzrostu cen na rynku.

Innymi czynnikami stymulującymi rynek nieruchomości mogły być wzrastające stopy procentowe w ostatnich miesiącach, co powodowało pośpiech w podejmowaniu decyzji kupna, jak również wzrastający wskaźnik “przystępności” kupna dla wielu potencjalnych nabywców. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że czwarty kwartał 2008 i pierwszy kwartał 2009, to okres bardzo niskiej aktywności na rynku sprzedaży, wiec listopadowe czy grudniowe wskaźniki, chociaż bardzo pozytywne i napawające optymizmem, są w pewnym sensie zawyżone, ponieważ są porównywane do wskaźników jednego z najgorszych okresów podczas ostatniej dekady.

Co przyniesie rok 2010?
Wielu ekspertów przewiduje spowolnienie aktywności na rynku mieszkaniowym w nadchodzących miesiącach, aczkolwiek zapoczątkowany trend zwyżkowy powinien trwać i być kontynuowany w najbliższym okresie. Początek roku to historycznie okres niskiej aktywności na rynku sprzedaży, jednak przedłużenie kredytu podatkowego dla pierwszy raz kupujących oraz poszerzenie tej oferty dla innych do końca kwietnia bieżącego roku, powinny bardzo pozytywnie wpłynąć na aktywność rynkową. Pozytywne wiadomości nadchodzą również z rynku pierwotnego. Ostatnie sondaże i badania potwierdzają, że amerykański konsument spostrzega zachodzące zmiany z dozą coraz większego optymizmu i poważnie myśli o budowie czy kupnie nowego domu. Konsumenci zaczynają czuć coraz pewniej, że najgorsze na rynku pracy już jest za nimi. W ostatnich miesiącach we wszystkich rejonach Stanów podaż domów na rynku sprzedaży drastycznie spadła, a szczególnie w takich miastach jak Boston, Sacramento, San Diego czy San Francisco.
Ceny domów i mieszkań również powoli się stabilizują. Ostatnie badania pokazują, że w listopadzie ubiegłego roku indeks cenowy wzrósł o 0,2% w porównaniu do października. Wskaźnik ten jednak był o 5,3% niższy w porównaniu z rokiem 2008 i aż 29% poniżej poziomu z roku 2006. W Las Vegas ceny wzrosły o 0,1% w porównaniu z poprzednim miesiącem, ale w dalszym ciągu średnie ceny są o 56% poniżej poziomu z roku 2006.

Sytuacja na rynku pracy i stopy procentowe będą mieć największy wpływ na koniunkturę na rynku nieruchomości w najbliższym okresie wiosennym, a więc tradycyjnie w miesiącach największego ruchu na rynku sprzedaży. Obecny trend zwyżkowy będzie bardzo trudno utrzymać bez znacznej i odczuwalnej poprawy na rynku pracy, gdzie wskaźnik bezrobocia wynosi około 10,5%. Dodatkowym zagrożeniem jest lawina dalszych “foreclosures”, które będą zalewały rynek, a co z kolei spowoduje dalszy spadek cen. W Miami na Florydzie ok. 28% kredytobiorców zalega ze spłatami miesięcznych rat, albo ich domy czy mieszkania zostały odebrane przez banki. W skali krajowej wskaźnik ten wynosi 13,2%, czyli około 7 milionów właścicieli nieruchomości jest zagrożonych utratą swojego domu czy mieszkania. Ewentualnie na drodze tzw. foreclosures liczba ta trafi na otwarty rynek i zakłóci już i tak bardzo “delikatny” bilans podaży i popytu na rynku. Jeżeli bezrobocie będzie się utrzymywać na obecnym poziomie, niezmiernie trudno będzie znaleźć nabywców na te nieruchomości bez dalszej obniżki cen.

W wielu przypadkach instytucje finansowe nawet nie rozpoczęły jeszcze procesu foreclosure – który trwa czasami dłużej niż 12 miesięcy – dla około 2,5 miliona właścicieli, którzy zalegają ze spłatami 90 dni albo dłużej. W obecnej chwili nie sposób przewidzieć ilu kredytobiorców straci swoje domy, a ilu skorzysta z modyfikacji swoich pożyczek, przez to obniżając miesięczne spłaty.

Reasumując, można śmiało stwierdzić, że w zeszłym roku koniunktura na rynku domów i mieszkań tanich czy średnio tanich znacznie się poprawiła, natomiast stagnacja była i trwa na rynku nieruchomości drogich i luksusowych. Większość ekspertów przewiduje, że ten trend będzie się utrzymywał przez cały rok 2010.

John Budz
Realty Executives, USA

Źródło: Property Journal - Polska Giełda Nieruchomości nr 02-03/10

Koniunktura trwa, ale przyszłość niepewna

Koniunktura trwa, ale przyszłość niepewna
Napływa coraz więcej przesłanek, że na rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych następuje poprawa, aczkolwiek istnieje duże niebezpieczeństwo dalszych korekt cen, głównie w sektorze mieszkaniowym. W ostatnich miesiącach podaż domów na rynku bardzo spadła, osiągając rekordowo niskie poziomy w wielu rejonach.
Według raportu “Real Trend Housing Market”, sprzedaż domów w grudniu ubiegłego roku wzrosła o 17,1% w porównaniu z rokiem 2008. Wzrost ten nastąpił pomimo braku “pośpiechu” ze strony kupujących, ponieważ tzw. kredyt podatkowy został nie tylko przedłużony do kwietnia bieżącego roku, ale też został udostępniony i poszerzony również dla kupujących po raz wtóry. Jeszcze większą niespodzianką był wzrost cen o przeszło 0,6% - pierwszy taki wzrost od przeszło 4 lat.

Każdy region zanotował wzrost aktywności na rynku sprzedaży, a szczególnie północno-wschodnie wybrzeże, gdzie sprzedaż w grudniu 2009 roku wzrosła o przeszło 29,8% w porównaniu z rokiem 2008. Środkowo-zachodnie stany zanotowały wzrost sprzedaży o przeszło 19,2%, zaś średnia cena domów wzrosła o przeszło 2,1% w tym rejonie. Są to najlepsze notowania od roku 2005. Na południu Stanów Zjednoczonych ceny w grudniu 2009 wzrosły średnio o 0,9% w porównaniu z rokiem 2008. Jedyny spadek cen nastąpił w północno-wschodnich rejonach, gdzie ceny spadły o 1,3% w porównaniu z poprzednim rokiem.
“Chociaż wskaźniki sprzedaży w grudniu 2009 były o wiele niższe w porównaniu z rokiem poprzednim, to sam fakt, że każdy region zanotował dwucyfrowy wzrost aktywności i umiarkowany wzrost cen, świadczy o tym, że sytuacja na rynku nieruchomości powoli się stabilizuje”, oświadczył Steve Murray, wydawca i autor “Real Trends”. Większość specjalistów przewidywała spadek sprzedaży w grudniu, a już absolutnie nikt się nie spodziewał wzrostu cen na rynku.

Innymi czynnikami stymulującymi rynek nieruchomości mogły być wzrastające stopy procentowe w ostatnich miesiącach, co powodowało pośpiech w podejmowaniu decyzji kupna, jak również wzrastający wskaźnik “przystępności” kupna dla wielu potencjalnych nabywców. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że czwarty kwartał 2008 i pierwszy kwartał 2009, to okres bardzo niskiej aktywności na rynku sprzedaży, wiec listopadowe czy grudniowe wskaźniki, chociaż bardzo pozytywne i napawające optymizmem, są w pewnym sensie zawyżone, ponieważ są porównywane do wskaźników jednego z najgorszych okresów podczas ostatniej dekady.

Co przyniesie rok 2010?
Wielu ekspertów przewiduje spowolnienie aktywności na rynku mieszkaniowym w nadchodzących miesiącach, aczkolwiek zapoczątkowany trend zwyżkowy powinien trwać i być kontynuowany w najbliższym okresie. Początek roku to historycznie okres niskiej aktywności na rynku sprzedaży, jednak przedłużenie kredytu podatkowego dla pierwszy raz kupujących oraz poszerzenie tej oferty dla innych do końca kwietnia bieżącego roku, powinny bardzo pozytywnie wpłynąć na aktywność rynkową. Pozytywne wiadomości nadchodzą również z rynku pierwotnego. Ostatnie sondaże i badania potwierdzają, że amerykański konsument spostrzega zachodzące zmiany z dozą coraz większego optymizmu i poważnie myśli o budowie czy kupnie nowego domu. Konsumenci zaczynają czuć coraz pewniej, że najgorsze na rynku pracy już jest za nimi. W ostatnich miesiącach we wszystkich rejonach Stanów podaż domów na rynku sprzedaży drastycznie spadła, a szczególnie w takich miastach jak Boston, Sacramento, San Diego czy San Francisco.
Ceny domów i mieszkań również powoli się stabilizują. Ostatnie badania pokazują, że w listopadzie ubiegłego roku indeks cenowy wzrósł o 0,2% w porównaniu do października. Wskaźnik ten jednak był o 5,3% niższy w porównaniu z rokiem 2008 i aż 29% poniżej poziomu z roku 2006. W Las Vegas ceny wzrosły o 0,1% w porównaniu z poprzednim miesiącem, ale w dalszym ciągu średnie ceny są o 56% poniżej poziomu z roku 2006.

Sytuacja na rynku pracy i stopy procentowe będą mieć największy wpływ na koniunkturę na rynku nieruchomości w najbliższym okresie wiosennym, a więc tradycyjnie w miesiącach największego ruchu na rynku sprzedaży. Obecny trend zwyżkowy będzie bardzo trudno utrzymać bez znacznej i odczuwalnej poprawy na rynku pracy, gdzie wskaźnik bezrobocia wynosi około 10,5%. Dodatkowym zagrożeniem jest lawina dalszych “foreclosures”, które będą zalewały rynek, a co z kolei spowoduje dalszy spadek cen. W Miami na Florydzie ok. 28% kredytobiorców zalega ze spłatami miesięcznych rat, albo ich domy czy mieszkania zostały odebrane przez banki. W skali krajowej wskaźnik ten wynosi 13,2%, czyli około 7 milionów właścicieli nieruchomości jest zagrożonych utratą swojego domu czy mieszkania. Ewentualnie na drodze tzw. foreclosures liczba ta trafi na otwarty rynek i zakłóci już i tak bardzo “delikatny” bilans podaży i popytu na rynku. Jeżeli bezrobocie będzie się utrzymywać na obecnym poziomie, niezmiernie trudno będzie znaleźć nabywców na te nieruchomości bez dalszej obniżki cen.

W wielu przypadkach instytucje finansowe nawet nie rozpoczęły jeszcze procesu foreclosure – który trwa czasami dłużej niż 12 miesięcy – dla około 2,5 miliona właścicieli, którzy zalegają ze spłatami 90 dni albo dłużej. W obecnej chwili nie sposób przewidzieć ilu kredytobiorców straci swoje domy, a ilu skorzysta z modyfikacji swoich pożyczek, przez to obniżając miesięczne spłaty.

Reasumując, można śmiało stwierdzić, że w zeszłym roku koniunktura na rynku domów i mieszkań tanich czy średnio tanich znacznie się poprawiła, natomiast stagnacja była i trwa na rynku nieruchomości drogich i luksusowych. Większość ekspertów przewiduje, że ten trend będzie się utrzymywał przez cały rok 2010.

John Budz
Realty Executives, USA

Źródło: Property Journal - Polska Giełda Nieruchomości nr 02-03/10

Marzy nam się dom. Od czego zacząć? Od działki!

 Marzy nam się dom. Od czego zacząć? Od działki!
Podjęliśmy decyzję o budowie wymarzonego domu. Jest to zapewne jedna z najpoważniejszych decyzji życiowych. Wiąże to się też z niemal zawsze z zdecydowanie większymi kosztami niż zakup mieszkania.
Dotyczy to zarówno kosztów nabycia jak i kosztów bieżących podczas późniejszego życia na naszym wymarzonym skrawku świata. Jeśli jednak jesteśmy zdeterminowani oraz jesteśmy w stanie zaakceptować wszystkie minusy życia w domu za miastem kosztem wygodnego mieszkania. Pierwsze czego powinniśmy poszukać to nie projektu domu, ale właśnie działki. Jest to absolutnym numerem jeden w łańcuchu decyzji całego procesu powstawania domu.

Zakładamy oczywiście że nabywamy działkę nie w celach spekulacyjnych lecz po to by wybudować na niej dom i w nim zamieszkać na wiele lat. Przeanalizujemy najpopularniejszy trend na rynku budowy domów czyli domy w okolicach największych miast RP. Wynika to z jasnej tendencji na rynku domów, której ulega dużo klientów dla których marzeniem jest dom, a miasto jest prawie wyłącznie miejscem pracy.

Lokalizacja

Wybór działki będzie determinować absolutnie wszystkie inne czynniki związane z domem. Nie jest wielką filozofią zawyrokować, iż im bliżej miasta tym drożej. Jednak cena to jedno, a usytuowanie, rodzaj terenu i inne uwarunkowania to drugie. Zacznijmy od ceny. Daje się zauważyć sytuacja kiedy leżące niedaleko od siebie działki o podobnej charakterystyce różnią się wyraźnie ceną (5-15%) tylko dlatego że jedna z nich leży jeszcze w obrębie granicy miasta. Jeśli więc nie zależy nam by w dowodzie osobistym dumnie widniała Warszawa, Kraków bądź np. Poznań poszukajmy działki ulokowanej tuz za granicami administracyjnymi miasta. W efekcie nasza działka będzie znajdować się w tej samej okolicy, ale możemy za nią wyraźnie mniej zapłacić.

O czym należy pamiętać:

Droga dojazdowa: czy jest asfaltowa? Czy w stanie tzw. utwardzonym (żwir) czy jest po prostu polna drogą. Jak wygląda sytuacja zimą (odśnieżanie) i przy roztopach (błoto)

Najbliższe sąsiedztwo – czy nie ma w pobliżu zakładów o dużej i męczącej emisji akustycznej (tartak, cegielnia, fabryka, warsztat samochodowy etc., lotniska etc.) bądź dymiącej (zakłady cegielniane, lakiernie, fabryki farb i innych barwników).

Dalsze sąsiedztwo – fabryki słodyczy, browary, huty etc – jeśli wiatr będzie leciał w naszym kierunku szybko rozboli nas głowa.

Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) dla danego terenu. Musimy mieć jasność jaką przyszłość gmina widzi dla najbliższej okolicy – czy przypadkiem nie powstanie obok nas centrum handlowe, tereny przemysłowe, bądź obwodnica miasta.

Jest to dodatkowo ważne bowiem MPZP określa czy będziemy mogli postawić dom na wybranej przez nas wstępnie działce. W tym tez celu powinniśmy się udać do gminy, gdzie takowy plan powinno się nam na życzenie przedłożyć. Jeśli w danej gminie nie ma planu ani jego wstępnego zarysu jakim jest studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego musimy wystąpić o tzw. decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Innymi słowy musimy poprosić by gmina „na życzenie” powiedziała nam co na wskazanej działce możemy wybudować.
Dostępna infrastruktura – czy wydostaniemy się z domu bez samochodu? Dostęp do przedszkola i szkoły, bankomatu, sklepu spożywczego.

Stan prawny terenu

Działka, która nie ma żadnych wad prawnych co do roszczeń, prawa własności etc ma tzw. stan uregulowany. Najważniejszą kwestią w powyższym zakresie to określenie czy sprzedający ma do działki jedyne prawo. Jeśli tego jesteśmy już pewni, kolejną rzeczą jest sprawdzenie wszelkiego rodzaju roszczeń, służebności lub hipotek. Ww. informacje na temat interesującej nas działki możemy uzyskać w wydziale ksiąg wieczystych lokalnego sądu rejonowego. Oczywiście wszystkie dokumenty, przedstawiające powyższe informacje powinien nam dostarczyć sprzedający.

Charakterystyka działki

Geologia, kształt i rozmiar

Jeśli będziemy już mieli w ręku odpis i wyrys dzięki którym uzyskamy jasną sytuację prawną działki warto swe kroki skierować do pobliskiego (zazwyczaj) urzędu gminy gdzie w lokalnym wydziale geodezji dowiemy się co pod naszą działką się znajduje. Nie chodzi oczywiście o złoża wolframu lub diamentów (choć kto wie ) lecz o poziom wód gruntowych. Jej niekorzystny poziom może ograniczyć a nawet uniemożliwić nam budowę domu. Oczywiście działka im bardziej przypomina kwadrat tym lepiej. Mamy swobodę odległości do granicy działki. Pamiętajmy jednak o przepisach mówiących o minimalnej odległości do drugiego budynku – 4 m do drugiego budynku jeśli jego ściana posiada otwór okienny, bądź 3 m jeśli takiego nie posiada. Dzięki kwadratowej, lub zbliżonej do tej figury działce, mamy większe pole manewru związane z przeszkleniem fasad i organizacją małej architektury na działce (ogród, droga, rekreacja na działce).

Teren


Optymalna działka to działka lekko nachylona na południową stronę lub płaska. Taka działka jest dobrze doświetlona. Należy tez wymienić takie zalety jak lepsze dogrzewanie i szybsze schnięcie co ma nie bagatelny wpływ na konserwację domu i koszty ogrzewania. Dobrze zachowują się tez domy na lekkich wzniesieniach – dom jest wietrzony i mało podatny na grzyb. Działka na północnych stokach bądź w zagłębieniach będzie miejscem zimnym (spływ zimnego powietrza do zagłębień) i narażonym na wilgoć (zagrzybienie).

Arsenał działki - uzbrojenie

Dużym ułatwieniem naszych zamiarów inwestycyjnych będzie jeśli działka będzie już tzw. uzbrojona. To znaczy jeśli do jej granicy lub w pobliżu będzie doprowadzony gaz, prąd, woda no i oczywiście kanalizacja. Taka działka jest droższa, lecz zaoszczędzi nam kosztownego i czasochłonnego zbrojenia działki.

Kontakt ze światem - droga

Najlepsza sytuacja zastana to taka gdy nasza upatrzona działka ma bezpośredni (co ważne) dostęp do drogi publicznej (czyli takiej której właścicielem jest gmina a nie osoba prywatna.) Jeśli takiego dostępu nie ma , musimy postarać się o służebność po działce cudzej, tak by mieć dostęp do drogi publicznej (zazwyczaj polega to na użytkowaniu prywatnej drogi sąsiada). Jeśli jednak nasza działka jest prawdziwą „działką w polu” musimy poprosić gminę o wyznaczenie wymaganej drogi która połączy naszą oazę z siecią dróg publicznych. To niestety wiąże się z dodatkowymi kosztami.

Witold Zamorski, Północ Nieruchomości S.A.

inwestycje.pl

Marzy nam się dom. Od czego zacząć? Od działki!

 Marzy nam się dom. Od czego zacząć? Od działki!
Podjęliśmy decyzję o budowie wymarzonego domu. Jest to zapewne jedna z najpoważniejszych decyzji życiowych. Wiąże to się też z niemal zawsze z zdecydowanie większymi kosztami niż zakup mieszkania.
Dotyczy to zarówno kosztów nabycia jak i kosztów bieżących podczas późniejszego życia na naszym wymarzonym skrawku świata. Jeśli jednak jesteśmy zdeterminowani oraz jesteśmy w stanie zaakceptować wszystkie minusy życia w domu za miastem kosztem wygodnego mieszkania. Pierwsze czego powinniśmy poszukać to nie projektu domu, ale właśnie działki. Jest to absolutnym numerem jeden w łańcuchu decyzji całego procesu powstawania domu.

Zakładamy oczywiście że nabywamy działkę nie w celach spekulacyjnych lecz po to by wybudować na niej dom i w nim zamieszkać na wiele lat. Przeanalizujemy najpopularniejszy trend na rynku budowy domów czyli domy w okolicach największych miast RP. Wynika to z jasnej tendencji na rynku domów, której ulega dużo klientów dla których marzeniem jest dom, a miasto jest prawie wyłącznie miejscem pracy.

Lokalizacja

Wybór działki będzie determinować absolutnie wszystkie inne czynniki związane z domem. Nie jest wielką filozofią zawyrokować, iż im bliżej miasta tym drożej. Jednak cena to jedno, a usytuowanie, rodzaj terenu i inne uwarunkowania to drugie. Zacznijmy od ceny. Daje się zauważyć sytuacja kiedy leżące niedaleko od siebie działki o podobnej charakterystyce różnią się wyraźnie ceną (5-15%) tylko dlatego że jedna z nich leży jeszcze w obrębie granicy miasta. Jeśli więc nie zależy nam by w dowodzie osobistym dumnie widniała Warszawa, Kraków bądź np. Poznań poszukajmy działki ulokowanej tuz za granicami administracyjnymi miasta. W efekcie nasza działka będzie znajdować się w tej samej okolicy, ale możemy za nią wyraźnie mniej zapłacić.

O czym należy pamiętać:

Droga dojazdowa: czy jest asfaltowa? Czy w stanie tzw. utwardzonym (żwir) czy jest po prostu polna drogą. Jak wygląda sytuacja zimą (odśnieżanie) i przy roztopach (błoto)

Najbliższe sąsiedztwo – czy nie ma w pobliżu zakładów o dużej i męczącej emisji akustycznej (tartak, cegielnia, fabryka, warsztat samochodowy etc., lotniska etc.) bądź dymiącej (zakłady cegielniane, lakiernie, fabryki farb i innych barwników).

Dalsze sąsiedztwo – fabryki słodyczy, browary, huty etc – jeśli wiatr będzie leciał w naszym kierunku szybko rozboli nas głowa.

Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) dla danego terenu. Musimy mieć jasność jaką przyszłość gmina widzi dla najbliższej okolicy – czy przypadkiem nie powstanie obok nas centrum handlowe, tereny przemysłowe, bądź obwodnica miasta.

Jest to dodatkowo ważne bowiem MPZP określa czy będziemy mogli postawić dom na wybranej przez nas wstępnie działce. W tym tez celu powinniśmy się udać do gminy, gdzie takowy plan powinno się nam na życzenie przedłożyć. Jeśli w danej gminie nie ma planu ani jego wstępnego zarysu jakim jest studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego musimy wystąpić o tzw. decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Innymi słowy musimy poprosić by gmina „na życzenie” powiedziała nam co na wskazanej działce możemy wybudować.
Dostępna infrastruktura – czy wydostaniemy się z domu bez samochodu? Dostęp do przedszkola i szkoły, bankomatu, sklepu spożywczego.

Stan prawny terenu

Działka, która nie ma żadnych wad prawnych co do roszczeń, prawa własności etc ma tzw. stan uregulowany. Najważniejszą kwestią w powyższym zakresie to określenie czy sprzedający ma do działki jedyne prawo. Jeśli tego jesteśmy już pewni, kolejną rzeczą jest sprawdzenie wszelkiego rodzaju roszczeń, służebności lub hipotek. Ww. informacje na temat interesującej nas działki możemy uzyskać w wydziale ksiąg wieczystych lokalnego sądu rejonowego. Oczywiście wszystkie dokumenty, przedstawiające powyższe informacje powinien nam dostarczyć sprzedający.

Charakterystyka działki

Geologia, kształt i rozmiar

Jeśli będziemy już mieli w ręku odpis i wyrys dzięki którym uzyskamy jasną sytuację prawną działki warto swe kroki skierować do pobliskiego (zazwyczaj) urzędu gminy gdzie w lokalnym wydziale geodezji dowiemy się co pod naszą działką się znajduje. Nie chodzi oczywiście o złoża wolframu lub diamentów (choć kto wie ) lecz o poziom wód gruntowych. Jej niekorzystny poziom może ograniczyć a nawet uniemożliwić nam budowę domu. Oczywiście działka im bardziej przypomina kwadrat tym lepiej. Mamy swobodę odległości do granicy działki. Pamiętajmy jednak o przepisach mówiących o minimalnej odległości do drugiego budynku – 4 m do drugiego budynku jeśli jego ściana posiada otwór okienny, bądź 3 m jeśli takiego nie posiada. Dzięki kwadratowej, lub zbliżonej do tej figury działce, mamy większe pole manewru związane z przeszkleniem fasad i organizacją małej architektury na działce (ogród, droga, rekreacja na działce).

Teren


Optymalna działka to działka lekko nachylona na południową stronę lub płaska. Taka działka jest dobrze doświetlona. Należy tez wymienić takie zalety jak lepsze dogrzewanie i szybsze schnięcie co ma nie bagatelny wpływ na konserwację domu i koszty ogrzewania. Dobrze zachowują się tez domy na lekkich wzniesieniach – dom jest wietrzony i mało podatny na grzyb. Działka na północnych stokach bądź w zagłębieniach będzie miejscem zimnym (spływ zimnego powietrza do zagłębień) i narażonym na wilgoć (zagrzybienie).

Arsenał działki - uzbrojenie

Dużym ułatwieniem naszych zamiarów inwestycyjnych będzie jeśli działka będzie już tzw. uzbrojona. To znaczy jeśli do jej granicy lub w pobliżu będzie doprowadzony gaz, prąd, woda no i oczywiście kanalizacja. Taka działka jest droższa, lecz zaoszczędzi nam kosztownego i czasochłonnego zbrojenia działki.

Kontakt ze światem - droga

Najlepsza sytuacja zastana to taka gdy nasza upatrzona działka ma bezpośredni (co ważne) dostęp do drogi publicznej (czyli takiej której właścicielem jest gmina a nie osoba prywatna.) Jeśli takiego dostępu nie ma , musimy postarać się o służebność po działce cudzej, tak by mieć dostęp do drogi publicznej (zazwyczaj polega to na użytkowaniu prywatnej drogi sąsiada). Jeśli jednak nasza działka jest prawdziwą „działką w polu” musimy poprosić gminę o wyznaczenie wymaganej drogi która połączy naszą oazę z siecią dróg publicznych. To niestety wiąże się z dodatkowymi kosztami.

Witold Zamorski, Północ Nieruchomości S.A.

inwestycje.pl

Za gotówkę czy na kredyt – jak Kowalski finansuje zakup mieszkania?

Za gotówkę czy na kredyt – jak Kowalski finansuje zakup mieszkania?
Osoby kupujące mieszkania nadal najczęściej posiłkują się kredytem – tak wynika z obserwacji deweloperów. Według Włodarzewskiej SA dużym zainteresowaniem cieszy się też program „Rodzina na swoim”. Poszukiwacze okazji sięgają natomiast po gotówkę.
Podczas boomu na rynku nieruchomości banki prześcigały się w ofertach kredytowych na zakup własnego „m”, tych w złotych i walutowych. Dość powszechną formą było pożyczanie klientom środków na 100% wartości mieszkania, niektóre podmioty poszły nawet dalej – oferując kredyty w wysokości 130% wartości nieruchomości. W czasie zawirowań na rynku banki bardzo zaostrzyły jednak politykę udzielania kredytów – wymagając m.in. wniesienia wkładu własnego i licznych zabezpieczeń. Teraz powoli znów dostępne są kredyty na całość nieruchomości, choć są droższe niż kilka lat temu.

Jak najczęściej przeciętny Kowalski finansuje obecnie zakup mieszkania?

W segmencie popularnym nadal przeważają transakcje finansowane ze środków uzyskanych z kredytu.

- Ponad 90% naszych klientów korzysta z tej formy zakupu. Większość zaciągnęła na ten cel kredyt na całą wartość nieruchomości. Przy naszych nowych inwestycjach np. „Osiedle Sportowa” w Brwinowie zmiana polityki banków wymusiła jednak od kupujących wniesienie wkładu własnego. – mówi Marta Drogosz, Włodarzewska SA. – Dużym zainteresowaniem cieszy się także „Rodzina na swoim”. W ramach tego programu można kupić mieszkanie m.in. na osiedlu „Przy Wspólnej” w Sulejówku. – dodaje.

Jak wynika z danych NBP stan zadłużenia osób prywatnych z tytułu kredytów i pożyczek mieszkaniowych w styczniu 2007 r. wynosił ok. 81,3 mld zł, a w styczniu 2010 r. było to już 216,1 mld zł. Według BGK w 2009 r. co piąty kredyt złotowy został zaciągnięty w ramach programu „Rodzina na swoim”. Tylko w ubiegłym roku udzielono więc prawie 31 tys. kredytów preferencyjnych na łączną kwotę ok. 5,4 mld zł.

Nie wszyscy jednak posiłkują się środkami z banków. Zdarzają się także osoby, które kupują mieszkania za gotówkę. Są to najczęściej tzw. poszukiwacze okazji, którzy korzystają z czasowych promocji (np. wyprzedaży ostatnich lokali). Kupując nieruchomość, kierują się przede wszystkim względami inwestycyjnymi, szukają dobrej lokaty posiadanego kapitału.

Czy powracające do portfolio banków kredyty na 100% wartości nieruchomości znów staną się hitem i zachęcą do większej liczby transakcji na rynku nieruchomości? Czas pokaże.



Źródło: inwestycje.pl

Za gotówkę czy na kredyt – jak Kowalski finansuje zakup mieszkania?

Za gotówkę czy na kredyt – jak Kowalski finansuje zakup mieszkania?
Osoby kupujące mieszkania nadal najczęściej posiłkują się kredytem – tak wynika z obserwacji deweloperów. Według Włodarzewskiej SA dużym zainteresowaniem cieszy się też program „Rodzina na swoim”. Poszukiwacze okazji sięgają natomiast po gotówkę.
Podczas boomu na rynku nieruchomości banki prześcigały się w ofertach kredytowych na zakup własnego „m”, tych w złotych i walutowych. Dość powszechną formą było pożyczanie klientom środków na 100% wartości mieszkania, niektóre podmioty poszły nawet dalej – oferując kredyty w wysokości 130% wartości nieruchomości. W czasie zawirowań na rynku banki bardzo zaostrzyły jednak politykę udzielania kredytów – wymagając m.in. wniesienia wkładu własnego i licznych zabezpieczeń. Teraz powoli znów dostępne są kredyty na całość nieruchomości, choć są droższe niż kilka lat temu.

Jak najczęściej przeciętny Kowalski finansuje obecnie zakup mieszkania?

W segmencie popularnym nadal przeważają transakcje finansowane ze środków uzyskanych z kredytu.

- Ponad 90% naszych klientów korzysta z tej formy zakupu. Większość zaciągnęła na ten cel kredyt na całą wartość nieruchomości. Przy naszych nowych inwestycjach np. „Osiedle Sportowa” w Brwinowie zmiana polityki banków wymusiła jednak od kupujących wniesienie wkładu własnego. – mówi Marta Drogosz, Włodarzewska SA. – Dużym zainteresowaniem cieszy się także „Rodzina na swoim”. W ramach tego programu można kupić mieszkanie m.in. na osiedlu „Przy Wspólnej” w Sulejówku. – dodaje.

Jak wynika z danych NBP stan zadłużenia osób prywatnych z tytułu kredytów i pożyczek mieszkaniowych w styczniu 2007 r. wynosił ok. 81,3 mld zł, a w styczniu 2010 r. było to już 216,1 mld zł. Według BGK w 2009 r. co piąty kredyt złotowy został zaciągnięty w ramach programu „Rodzina na swoim”. Tylko w ubiegłym roku udzielono więc prawie 31 tys. kredytów preferencyjnych na łączną kwotę ok. 5,4 mld zł.

Nie wszyscy jednak posiłkują się środkami z banków. Zdarzają się także osoby, które kupują mieszkania za gotówkę. Są to najczęściej tzw. poszukiwacze okazji, którzy korzystają z czasowych promocji (np. wyprzedaży ostatnich lokali). Kupując nieruchomość, kierują się przede wszystkim względami inwestycyjnymi, szukają dobrej lokaty posiadanego kapitału.

Czy powracające do portfolio banków kredyty na 100% wartości nieruchomości znów staną się hitem i zachęcą do większej liczby transakcji na rynku nieruchomości? Czas pokaże.



Źródło: inwestycje.pl

Wrocławianie najchętniej kupują "wielką płytę", a Poznaniacy kamienice

Wrocławianie najchętniej kupują "wielką płytę", a Poznaniacy kamienice
Polacy najchętniej kupują mieszkania w budynkach z cegły oddanych przed 2000 rokiem, czyli m.in. kamienicach – wskazują dane Home Broker. Na drugim miejscu jest „wielka płyta”, a dopiero na trzecim nowe budownictwo. Kraków odbiega jednak od tej tendencji. Chociaż słynie ze Starego Miasta, jego mieszkańcy najchętniej kupują nowe mieszkania.
Najwięcej, bo 42% transakcji sprzedaży mieszkań na rynku wtórnym przeprowadzonych za pośrednictwem Home Broker w ostatnich 12 miesiącach dotyczyło lokali w budynkach z cegły (technologia tradycyjna), oddanych do 2000 roku.  Do grupy tej zaliczają się m.in. mieszkania w kamienicach.

Na drugim miejscu, z 32-proc. udziałem w łącznej liczbie transakcji, znalazły się lokale w „wielkiej płycie”, oddane w latach 1958-1990. Dopiero na ostatniej pozycji uplasowały się mieszkania w nowoczesnej technologii, oddane po 2000 roku.
 

Krakusi wybierają nowe i drogie


W poszczególnych miastach, udział trzech podstawowych rodzajów budownictwa może jednak odbiegać od średniej dla kraju. Najlepszym przykładem jest Kraków – mimo ogromnej liczby starych kamienic jego mieszkańcy kupują przede wszystkim mieszkania w nowym budownictwie. Udział takich transakcji wynosi aż 52%, czyli jest dwukrotnie wyższy od średniej. Kamienice też cieszą się dosyć dużą popularnością, chociaż Kraków zdecydowanie ustępuje pod tym względem Poznaniowi, gdzie zakupy mieszkań w budynkach z cegły oddanych przed 2000 roku stanowiły aż 51% wszystkich transakcji. W Krakowie tylko 14% kupujących wybrało lokal z „wielkiej płyty”.

Skąd bierze się tak wysoka popularność nowego budownictwa w Krakowie? – Mieszkania w nowych budynkach są niewiele droższe od starszego budownictwa, a standard jest dużo wyższy – ocenia Kornelia Chrząstek, doradca Home Broker z Krakowa. Jednocześnie na zakup bardzo drogich mieszkań, np. w okolicy Rynku, może sobie pozwolić niewiele osób.

Najchętniej wybierana w ostatnich 12 miesiącach dzielnica to Krowodrza, która z jednej strony charakteryzuje się dużą liczbą budynków oddanych po 2000 roku, a drugiej atrakcyjnym położeniem blisko centrum z dodatkowym atutem w postaci szybkiego tramwaju. Na drugim miejscu znalazło się Stare Miasto, a na trzecim - jedna z najtańszych dzielnic, Dębniki.

W Poznaniu głównie kamienice

Mieszkania w kamienicach najlepiej sprzedawały się za to w Poznaniu. Takie transakcje stanowiły ponad połowę wszystkich przeprowadzonych w tym mieście w ostatnich 12 miesiącach. Najwięcej mieszkań tego typu znalazło nabywców na terenie Jeżyc i Grunwaldu. Na drugim miejscu znalazło się nowe budownictwo, a dopiero na trzecim „wielka płyta”. – Mieszkania z wielkiej płyty nie cieszą się zainteresowaniem. Kupujący wolą trochę dopłacić i wybrać lepszą technologią – mówi Joanna Chorążkiewicz, doradca Home Broker z Poznania.

Wrocław i „wielka płyta”

Ciekawa sytuacja maluje się także w stolicy województwa dolnośląskiego. Jak wynika z danych Home Broker, proporcje między trzema grupami budownictwa są bardzo zbliżone, z niewielką przewagą „wielkiej płyty”. Co ciekawe, średnia cena transakcyjna mieszkania w „wielkiej płycie” wyniosła 6,1 tys. zł za mkw. i była o blisko 50 zł wyższa od ceny w przypadku budynków z cegły oddanych przed 2000 rokiem.

Większość mieszkań na rynku wtórnym, sprzedanych w minionych 12 miesiącach, zlokalizowanych jest w dzielnicach Krzyki i Fabryczna.

W Trójmieście głównie starsze

Najnowsze mieszkania stanowiły jedynie 16% transakcji zawieranych przez klientów Home Broker w Trójmieście. Można więc powiedzieć, że miasto to jest przeciwieństwem Krakowa. Za lokal w budynku oddanym do użytkowania po 2000 roku należało przeciętnie zapłacić 6,6 tys. zł za mkw. w dwóch pozostałych kategoriach budownictwa ceny były sporo niższe.  W przypadku „wielkie płyty”  wyniosły 5,3 tys. zł, a w przypadku kamienic - 5,5 tys. zł.

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

kg

Wrocławianie najchętniej kupują "wielką płytę", a Poznaniacy kamienice

Wrocławianie najchętniej kupują "wielką płytę", a Poznaniacy kamienice
Polacy najchętniej kupują mieszkania w budynkach z cegły oddanych przed 2000 rokiem, czyli m.in. kamienicach – wskazują dane Home Broker. Na drugim miejscu jest „wielka płyta”, a dopiero na trzecim nowe budownictwo. Kraków odbiega jednak od tej tendencji. Chociaż słynie ze Starego Miasta, jego mieszkańcy najchętniej kupują nowe mieszkania.
Najwięcej, bo 42% transakcji sprzedaży mieszkań na rynku wtórnym przeprowadzonych za pośrednictwem Home Broker w ostatnich 12 miesiącach dotyczyło lokali w budynkach z cegły (technologia tradycyjna), oddanych do 2000 roku.  Do grupy tej zaliczają się m.in. mieszkania w kamienicach.

Na drugim miejscu, z 32-proc. udziałem w łącznej liczbie transakcji, znalazły się lokale w „wielkiej płycie”, oddane w latach 1958-1990. Dopiero na ostatniej pozycji uplasowały się mieszkania w nowoczesnej technologii, oddane po 2000 roku.
 

Krakusi wybierają nowe i drogie


W poszczególnych miastach, udział trzech podstawowych rodzajów budownictwa może jednak odbiegać od średniej dla kraju. Najlepszym przykładem jest Kraków – mimo ogromnej liczby starych kamienic jego mieszkańcy kupują przede wszystkim mieszkania w nowym budownictwie. Udział takich transakcji wynosi aż 52%, czyli jest dwukrotnie wyższy od średniej. Kamienice też cieszą się dosyć dużą popularnością, chociaż Kraków zdecydowanie ustępuje pod tym względem Poznaniowi, gdzie zakupy mieszkań w budynkach z cegły oddanych przed 2000 roku stanowiły aż 51% wszystkich transakcji. W Krakowie tylko 14% kupujących wybrało lokal z „wielkiej płyty”.

Skąd bierze się tak wysoka popularność nowego budownictwa w Krakowie? – Mieszkania w nowych budynkach są niewiele droższe od starszego budownictwa, a standard jest dużo wyższy – ocenia Kornelia Chrząstek, doradca Home Broker z Krakowa. Jednocześnie na zakup bardzo drogich mieszkań, np. w okolicy Rynku, może sobie pozwolić niewiele osób.

Najchętniej wybierana w ostatnich 12 miesiącach dzielnica to Krowodrza, która z jednej strony charakteryzuje się dużą liczbą budynków oddanych po 2000 roku, a drugiej atrakcyjnym położeniem blisko centrum z dodatkowym atutem w postaci szybkiego tramwaju. Na drugim miejscu znalazło się Stare Miasto, a na trzecim - jedna z najtańszych dzielnic, Dębniki.

W Poznaniu głównie kamienice

Mieszkania w kamienicach najlepiej sprzedawały się za to w Poznaniu. Takie transakcje stanowiły ponad połowę wszystkich przeprowadzonych w tym mieście w ostatnich 12 miesiącach. Najwięcej mieszkań tego typu znalazło nabywców na terenie Jeżyc i Grunwaldu. Na drugim miejscu znalazło się nowe budownictwo, a dopiero na trzecim „wielka płyta”. – Mieszkania z wielkiej płyty nie cieszą się zainteresowaniem. Kupujący wolą trochę dopłacić i wybrać lepszą technologią – mówi Joanna Chorążkiewicz, doradca Home Broker z Poznania.

Wrocław i „wielka płyta”

Ciekawa sytuacja maluje się także w stolicy województwa dolnośląskiego. Jak wynika z danych Home Broker, proporcje między trzema grupami budownictwa są bardzo zbliżone, z niewielką przewagą „wielkiej płyty”. Co ciekawe, średnia cena transakcyjna mieszkania w „wielkiej płycie” wyniosła 6,1 tys. zł za mkw. i była o blisko 50 zł wyższa od ceny w przypadku budynków z cegły oddanych przed 2000 rokiem.

Większość mieszkań na rynku wtórnym, sprzedanych w minionych 12 miesiącach, zlokalizowanych jest w dzielnicach Krzyki i Fabryczna.

W Trójmieście głównie starsze

Najnowsze mieszkania stanowiły jedynie 16% transakcji zawieranych przez klientów Home Broker w Trójmieście. Można więc powiedzieć, że miasto to jest przeciwieństwem Krakowa. Za lokal w budynku oddanym do użytkowania po 2000 roku należało przeciętnie zapłacić 6,6 tys. zł za mkw. w dwóch pozostałych kategoriach budownictwa ceny były sporo niższe.  W przypadku „wielkie płyty”  wyniosły 5,3 tys. zł, a w przypadku kamienic - 5,5 tys. zł.

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

kg

BBD: BBI Development ma pozwolenie na budowę I etapu Konesera

Spółka zależna BBI Development uzyskała pozwolenie na budowę I etapu projektu Koneser na warszawskiej Pradze.

"Projekt obejmuje renowację i adaptację zabytkowego budynku biurowego (administracji) i stanowiącej jego część tzw. kordegardy będącej najbardziej rozpoznawalnym obiektem całego kompleksu historycznych zabudowań Zespołu Konesera, stanowiącej swoiste logo inwestycji" - napisano w komunikacie.

Inwestycja stanowi I etap projektu w dawnej wytwórni wódek Koneser, na który będą składać się powierzchnie mieszkaniowe, biurowe i handlowe.

Źródło: INTERIA.PL/PAP

BBD: BBI Development ma pozwolenie na budowę I etapu Konesera

Spółka zależna BBI Development uzyskała pozwolenie na budowę I etapu projektu Koneser na warszawskiej Pradze.

"Projekt obejmuje renowację i adaptację zabytkowego budynku biurowego (administracji) i stanowiącej jego część tzw. kordegardy będącej najbardziej rozpoznawalnym obiektem całego kompleksu historycznych zabudowań Zespołu Konesera, stanowiącej swoiste logo inwestycji" - napisano w komunikacie.

Inwestycja stanowi I etap projektu w dawnej wytwórni wódek Koneser, na który będą składać się powierzchnie mieszkaniowe, biurowe i handlowe.

Źródło: INTERIA.PL/PAP

ATL: Atlas Estates rozpocznie w 2010 r. trzy inwestycje mieszkaniowe o wartości 300 mln zł

- Atlas Estates planuje w 2010 roku rozpocząć w Warszawie trzy projekty mieszkaniowe o szacunkowej wartości 100 mln zł każdy - poinformował na czwartkowej konferencji Nahman Tsabar, prezes Atlas Management Company.

- W 2010 roku planujemy rozpocząć trzy projekty mieszkaniowe. Będzie to III etap Capital Art Apartments, Diamond Apartments oraz Zielono. Koszty budowy są relatywnie niskie i chcemy z tego skorzystać. Szacunkowo na każdy projekt będziemy potrzebowali 100 mln zł - powiedział Tsabar.

- Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia tych inwestycji. W tej chwili pracujemy nad kontraktami z wykonawcami i finansowaniem. W ciągu 3-4 miesięcy powinno być ono zapewnione - dodał.

Planowane projekty będą miały łącznie około 43.500 mkw PUM, a jak wynika z zapowiedzi przedstawicieli spółki średnia cena będzie wynosić około 10.000 zł/mkw.

W II etapie Capital Art Apartments, który został oddany do użytku, deweloper sprzedał 80 proc. lokali.

- Pod koniec 2009 roku sprzedawaliśmy kilkanaście lokali miesięcznie i ten poziom jest utrzymany w pierwszych miesiącach 2010 roku - powiedział Michał Witkowski, dyrektor marketingu Atlas Estates.

W 2011 roku Atlas może uruchomić biurową część kompleksu w skład którego wchodzi hotel Hilton i Platinum Apartments w Warszawie, oraz nowy projekt biurowo-mieszkaniowy w Gdańsku.

Po sfinalizowaniu sprzedaży aktywów spółki na Słowacji prawie 75 proc. działalności zlokalizowane będzie w Polsce.

- Nasz projekt w Budapeszcie ma pozwolenie na budowę, ale sytuacja gospodarcza w tym kraju nie sprzyja rozpoczynaniu tego projektu. Będziemy czekać do 2011 roku z rozpoczynaniem nowych projektów poza Polską - powiedział Tsabar.

- Podjęliśmy strategiczną decyzję, aby skoncentrować się na Polsce i w tej chwili szukamy możliwości inwestycji w głównych miastach Polski - dodał.


INTERIA.PL/PAP

ATL: Atlas Estates rozpocznie w 2010 r. trzy inwestycje mieszkaniowe o wartości 300 mln zł

- Atlas Estates planuje w 2010 roku rozpocząć w Warszawie trzy projekty mieszkaniowe o szacunkowej wartości 100 mln zł każdy - poinformował na czwartkowej konferencji Nahman Tsabar, prezes Atlas Management Company.

- W 2010 roku planujemy rozpocząć trzy projekty mieszkaniowe. Będzie to III etap Capital Art Apartments, Diamond Apartments oraz Zielono. Koszty budowy są relatywnie niskie i chcemy z tego skorzystać. Szacunkowo na każdy projekt będziemy potrzebowali 100 mln zł - powiedział Tsabar.

- Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia tych inwestycji. W tej chwili pracujemy nad kontraktami z wykonawcami i finansowaniem. W ciągu 3-4 miesięcy powinno być ono zapewnione - dodał.

Planowane projekty będą miały łącznie około 43.500 mkw PUM, a jak wynika z zapowiedzi przedstawicieli spółki średnia cena będzie wynosić około 10.000 zł/mkw.

W II etapie Capital Art Apartments, który został oddany do użytku, deweloper sprzedał 80 proc. lokali.

- Pod koniec 2009 roku sprzedawaliśmy kilkanaście lokali miesięcznie i ten poziom jest utrzymany w pierwszych miesiącach 2010 roku - powiedział Michał Witkowski, dyrektor marketingu Atlas Estates.

W 2011 roku Atlas może uruchomić biurową część kompleksu w skład którego wchodzi hotel Hilton i Platinum Apartments w Warszawie, oraz nowy projekt biurowo-mieszkaniowy w Gdańsku.

Po sfinalizowaniu sprzedaży aktywów spółki na Słowacji prawie 75 proc. działalności zlokalizowane będzie w Polsce.

- Nasz projekt w Budapeszcie ma pozwolenie na budowę, ale sytuacja gospodarcza w tym kraju nie sprzyja rozpoczynaniu tego projektu. Będziemy czekać do 2011 roku z rozpoczynaniem nowych projektów poza Polską - powiedział Tsabar.

- Podjęliśmy strategiczną decyzję, aby skoncentrować się na Polsce i w tej chwili szukamy możliwości inwestycji w głównych miastach Polski - dodał.


INTERIA.PL/PAP

Dla kogo lokal komunalny?

Co do zasady, o mieszkania komunalne mogą ubiegać się najubożsi mieszkańcy. Jednakże należy pamiętać o tym, że organy ustawodawcze nie ujednoliciły przepisów, które w skali krajowej regulowałyby zasady przyznawania takich mieszkań. Oznacza to, że każda gmina przyznaje je według własnych kryteriów. Podstawowe kryterium to dochód na osobę. W każdej gminie może być on inny, często różni się nawet o kilkaset złotych, a określany jest jako procentowy stosunek do najniższej emerytury krajowej.

W wielu gminach wprowadzono tzw. ocenę punktową. Osoby ubiegające się o mieszkanie komunalne są oceniane poprzez punkty, które przyznaje się zgodnie z wytycznymi zawartymi w uchwałach Rady Miasta. Punkty można dostać np. za to, ile osób mieszka w jednym lokalu, bezdomność, samotne macierzyństwo, długość oczekiwania na mieszkanie, itp. Sytuację mieszkaniową i majątkową może zweryfikować komisja decydująca o zasadności przyznania mieszkania komunalnego. Ponadto niektóre gminy wprowadzają kryterium związane z koniecznością zamieszkiwania lub zameldowania na terenie gminy przez kilka lat albo związane z aktywnością życiową lub zawodową z daną gminą np. praca na terenie gminy przez określony czas.

W przypadku, jeśli mamy trudne warunki mieszkaniowe np. zły stan techniczny lokalu, niewielki metraż, czyli tzw. za małe lokum, warto sprawdzić, czy istnieje możliwość zamiany mieszkania. Uchwały rad gmin zawierają regulacje dotyczące takich zamian. Można tam znaleźć informację, kiedy i na jakich zasadach taka zamiana jest możliwa.

W większości miast ubiegając się o najem lokalu mieszkalnego należy złożyć podanie, arkusz wnioskodawcy, deklarację o wysokości dochodów oraz oświadczenie o stanie majątkowym. Do wniosku należy również załączyć:

- zaświadczenie o dochodach brutto (po odjęciu składek na FUS i kosztów uzyskania przychodu) rodziny z okresu 12-stu miesięcy poprzedzających datę złożenia dokumentów,

- w przypadku posiadania dzieci w wieku szkolnym udokumentowania wymaga pobieranie przez dzieci (aktualna legitymacja szkolna lub zaświadczenie wydane przez szkołę) wnioskodawcy nauki na terenie gminy,

- w przypadku chorób wnioskodawcy lub członków rodziny - zaświadczenia lekarskie lub orzeczenie o grupie inwalidzkiej (stopniu niepełnosprawności),

- w przypadku wychowanków domów dziecka, rodzinnych domów dziecka lub rodziny zastępczej, niezbędne jest dołączenie zaświadczenia o pobycie w takiej placówce,

- w przypadku repatriantów niezbędne jest dostarczenie zaproszenia od gminy, zaś w przypadku uchodźców karty stałego pobytu i dokumentu potwierdzającego uzyskanie statusu uchodźcy.

- w przypadku osób rozwiedzionych bądź będących w separacji należy dostarczyć prawomocne orzeczenie sądu.

Ponadto pracownik wydziału spraw mieszkaniowych poprosi także o okazanie dowodów osobistych osób pełnoletnich zgłoszonych do wspólnego zamieszkiwania.

Jednakże zanim podejmiemy starania o przyznanie mieszkania komunalnego z zasobów gminy, trzeba sprawdzić, czy spełniamy wymagane kryteria. O warunkach przyznawania tego typu lokali poinformują nas pracownicy biur obsługi mieszkańca lub wydziału spraw mieszkaniowych w urzędzie miasta. Potrzebne informacje można znaleźć także na stronach internetowych urzędów miast w Polsce.

źródło informacji: SerwisPrawa

Dla kogo lokal komunalny?

Co do zasady, o mieszkania komunalne mogą ubiegać się najubożsi mieszkańcy. Jednakże należy pamiętać o tym, że organy ustawodawcze nie ujednoliciły przepisów, które w skali krajowej regulowałyby zasady przyznawania takich mieszkań. Oznacza to, że każda gmina przyznaje je według własnych kryteriów. Podstawowe kryterium to dochód na osobę. W każdej gminie może być on inny, często różni się nawet o kilkaset złotych, a określany jest jako procentowy stosunek do najniższej emerytury krajowej.

W wielu gminach wprowadzono tzw. ocenę punktową. Osoby ubiegające się o mieszkanie komunalne są oceniane poprzez punkty, które przyznaje się zgodnie z wytycznymi zawartymi w uchwałach Rady Miasta. Punkty można dostać np. za to, ile osób mieszka w jednym lokalu, bezdomność, samotne macierzyństwo, długość oczekiwania na mieszkanie, itp. Sytuację mieszkaniową i majątkową może zweryfikować komisja decydująca o zasadności przyznania mieszkania komunalnego. Ponadto niektóre gminy wprowadzają kryterium związane z koniecznością zamieszkiwania lub zameldowania na terenie gminy przez kilka lat albo związane z aktywnością życiową lub zawodową z daną gminą np. praca na terenie gminy przez określony czas.

W przypadku, jeśli mamy trudne warunki mieszkaniowe np. zły stan techniczny lokalu, niewielki metraż, czyli tzw. za małe lokum, warto sprawdzić, czy istnieje możliwość zamiany mieszkania. Uchwały rad gmin zawierają regulacje dotyczące takich zamian. Można tam znaleźć informację, kiedy i na jakich zasadach taka zamiana jest możliwa.

W większości miast ubiegając się o najem lokalu mieszkalnego należy złożyć podanie, arkusz wnioskodawcy, deklarację o wysokości dochodów oraz oświadczenie o stanie majątkowym. Do wniosku należy również załączyć:

- zaświadczenie o dochodach brutto (po odjęciu składek na FUS i kosztów uzyskania przychodu) rodziny z okresu 12-stu miesięcy poprzedzających datę złożenia dokumentów,

- w przypadku posiadania dzieci w wieku szkolnym udokumentowania wymaga pobieranie przez dzieci (aktualna legitymacja szkolna lub zaświadczenie wydane przez szkołę) wnioskodawcy nauki na terenie gminy,

- w przypadku chorób wnioskodawcy lub członków rodziny - zaświadczenia lekarskie lub orzeczenie o grupie inwalidzkiej (stopniu niepełnosprawności),

- w przypadku wychowanków domów dziecka, rodzinnych domów dziecka lub rodziny zastępczej, niezbędne jest dołączenie zaświadczenia o pobycie w takiej placówce,

- w przypadku repatriantów niezbędne jest dostarczenie zaproszenia od gminy, zaś w przypadku uchodźców karty stałego pobytu i dokumentu potwierdzającego uzyskanie statusu uchodźcy.

- w przypadku osób rozwiedzionych bądź będących w separacji należy dostarczyć prawomocne orzeczenie sądu.

Ponadto pracownik wydziału spraw mieszkaniowych poprosi także o okazanie dowodów osobistych osób pełnoletnich zgłoszonych do wspólnego zamieszkiwania.

Jednakże zanim podejmiemy starania o przyznanie mieszkania komunalnego z zasobów gminy, trzeba sprawdzić, czy spełniamy wymagane kryteria. O warunkach przyznawania tego typu lokali poinformują nas pracownicy biur obsługi mieszkańca lub wydziału spraw mieszkaniowych w urzędzie miasta. Potrzebne informacje można znaleźć także na stronach internetowych urzędów miast w Polsce.

źródło informacji: SerwisPrawa

ATL: Atlas Estates rozpocznie w 2010 r. trzy inwestycje mieszkaniowe o wartości 300 mln zł

- Atlas Estates planuje w 2010 roku rozpocząć w Warszawie trzy projekty mieszkaniowe o szacunkowej wartości 100 mln zł każdy - poinformował na czwartkowej konferencji Nahman Tsabar, prezes Atlas Management Company.

- W 2010 roku planujemy rozpocząć trzy projekty mieszkaniowe. Będzie to III etap Capital Art Apartments, Diamond Apartments oraz Zielono. Koszty budowy są relatywnie niskie i chcemy z tego skorzystać. Szacunkowo na każdy projekt będziemy potrzebowali 100 mln zł - powiedział Tsabar.

- Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia tych inwestycji. W tej chwili pracujemy nad kontraktami z wykonawcami i finansowaniem. W ciągu 3-4 miesięcy powinno być ono zapewnione - dodał.

Planowane projekty będą miały łącznie około 43.500 mkw PUM, a jak wynika z zapowiedzi przedstawicieli spółki średnia cena będzie wynosić około 10.000 zł/mkw.

W II etapie Capital Art Apartments, który został oddany do użytku, deweloper sprzedał 80 proc. lokali.

- Pod koniec 2009 roku sprzedawaliśmy kilkanaście lokali miesięcznie i ten poziom jest utrzymany w pierwszych miesiącach 2010 roku - powiedział Michał Witkowski, dyrektor marketingu Atlas Estates.

W 2011 roku Atlas może uruchomić biurową część kompleksu w skład którego wchodzi hotel Hilton i Platinum Apartments w Warszawie, oraz nowy projekt biurowo-mieszkaniowy w Gdańsku.

Po sfinalizowaniu sprzedaży aktywów spółki na Słowacji prawie 75 proc. działalności zlokalizowane będzie w Polsce.

- Nasz projekt w Budapeszcie ma pozwolenie na budowę, ale sytuacja gospodarcza w tym kraju nie sprzyja rozpoczynaniu tego projektu. Będziemy czekać do 2011 roku z rozpoczynaniem nowych projektów poza Polską - powiedział Tsabar.

- Podjęliśmy strategiczną decyzję, aby skoncentrować się na Polsce i w tej chwili szukamy możliwości inwestycji w głównych miastach Polski - dodał.

 

Źródło: interia.pl

ATL: Atlas Estates rozpocznie w 2010 r. trzy inwestycje mieszkaniowe o wartości 300 mln zł

- Atlas Estates planuje w 2010 roku rozpocząć w Warszawie trzy projekty mieszkaniowe o szacunkowej wartości 100 mln zł każdy - poinformował na czwartkowej konferencji Nahman Tsabar, prezes Atlas Management Company.

- W 2010 roku planujemy rozpocząć trzy projekty mieszkaniowe. Będzie to III etap Capital Art Apartments, Diamond Apartments oraz Zielono. Koszty budowy są relatywnie niskie i chcemy z tego skorzystać. Szacunkowo na każdy projekt będziemy potrzebowali 100 mln zł - powiedział Tsabar.

- Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia tych inwestycji. W tej chwili pracujemy nad kontraktami z wykonawcami i finansowaniem. W ciągu 3-4 miesięcy powinno być ono zapewnione - dodał.

Planowane projekty będą miały łącznie około 43.500 mkw PUM, a jak wynika z zapowiedzi przedstawicieli spółki średnia cena będzie wynosić około 10.000 zł/mkw.

W II etapie Capital Art Apartments, który został oddany do użytku, deweloper sprzedał 80 proc. lokali.

- Pod koniec 2009 roku sprzedawaliśmy kilkanaście lokali miesięcznie i ten poziom jest utrzymany w pierwszych miesiącach 2010 roku - powiedział Michał Witkowski, dyrektor marketingu Atlas Estates.

W 2011 roku Atlas może uruchomić biurową część kompleksu w skład którego wchodzi hotel Hilton i Platinum Apartments w Warszawie, oraz nowy projekt biurowo-mieszkaniowy w Gdańsku.

Po sfinalizowaniu sprzedaży aktywów spółki na Słowacji prawie 75 proc. działalności zlokalizowane będzie w Polsce.

- Nasz projekt w Budapeszcie ma pozwolenie na budowę, ale sytuacja gospodarcza w tym kraju nie sprzyja rozpoczynaniu tego projektu. Będziemy czekać do 2011 roku z rozpoczynaniem nowych projektów poza Polską - powiedział Tsabar.

- Podjęliśmy strategiczną decyzję, aby skoncentrować się na Polsce i w tej chwili szukamy możliwości inwestycji w głównych miastach Polski - dodał.

 

Źródło: interia.pl

Kupno mieszkania od dewelopera - czy tutaj załatwisz wszystkie formalności?

Kiedy zdecydować się na zakup mieszkania? Kupować na początku roku czy może pod koniec? Czy znowu wzrosną ceny mieszkań, a może będą korzystniejsze, jeśli poczekamy? Czy kupno mieszkania od dewelopera to najlepsze rozwiązanie? Takie pytania zadaje sobie każdy, kto ma podjąć decyzję o zakupie wymarzonego M - napisali specjaliści z Fresh PR.

Trochę wiedzy nie zaszkodzi

Media zasypują nas różnymi informacjami. Niejednokrotnie są one ze sobą sprzeczne. Sprawia to, że bez podstawowej wiedzy na temat rynku nieruchomości w naszym kraju, trudno podjąć decyzję o zakupie jakiegokolwiek mieszkania. Jak więc zinterpretować pozornie niezgodne komunikaty?

I tak media informowały o kryzysie w budownictwie mieszkaniowym, z drugiej strony GUS na początku bieżącego roku poinformował, że w 2009 roku oddano do użytku aż 160 tys. mieszkań. To tyko 3,1 proc mniej niż w dobrym dla budownictwa 2008 roku. Wydawałoby się więc, że będziemy mogli przebierać w mieszkaniach dostępnych na rynku. Jednak sytuacja nie jest taka prosta. Oddane w 2009 roku mieszkania to efekt ukończenia inwestycji rozpoczętych jeszcze przed kryzysem, ale, gdy przyjrzymy się statystykom dotyczącym rozpoczętych w 2009 roku nowych inwestycji, zobaczymy, że spadły one w porównaniu z rokiem 2008 o 18,2 proc. A to może skutkować w ciągu najbliższych miesięcy czy lat zmniejszeniem podaży. Warto też uświadomić sobie, że najbardziej pożądane na rynku są mieszkania dwupokojowe. Jeśli więc mieścimy się grupie 58 proc. poszukujących takiego mieszkania, być może warto rozejrzeć się za wymarzonym M nieco wcześniej.

Na przykład kupić je w ofercie First Minute, przeniesionej z branży turystycznej, która u dewelopera daje możliwość wyboru mieszkania, zanim trafi ono na rynek.

- To gwarancja, że klient wybierze spośród większej liczby mieszkań i dostosuje je do swoich potrzeb i wyobrażeń, a dodatkowo otrzyma gwarancję najniższej ceny - twierdzi Tomasz Sujak, dyrektor ds. handlowych w Grupie Archicom. Deweloper zwraca różnicę w cenie, jeśli w określonym przedziale czasu ceny mieszkań spadną.


Home Broker

Nie ma tego złego?

Kryzys w budownictwie to przede wszystkim spadek sprzedaży mieszkań. I choć pozytywnym skutkiem dla odbiorców mieszkań było obniżenie przez deweloperów cen, nie do końca kupujący mogli wykorzystać tę sytuację, a przynajmniej nie wszyscy. W kryzysie banki przykręciły bowiem kurek z kredytami. Dziś daje się zauważyć jeden pozytywny skutek kryzysu w budownictwie mieszkaniowym - wyjście deweloperów do klienta. Jak pokazuje przykład oferty First Minute trudności w sprzedaży mieszkań z poprzedniego roku spowodowały, że deweloperzy coraz bardziej starają się o klienta. Im sprawniejsza sprzedaż mieszkania, tym lepszy efekt ekonomiczny, a zadowolenie klienta będzie procentować w przyszłości.

Wszelkie formalności u dewelopera

Coraz więcej formalności przyszły posiadacz wymarzonego M może sfinalizować u dewelopera. Poszukując mieszkania klienci stawiają na kompleksowość usługi. Dlatego deweloperzy wychodzą naprzeciw potrzebom klienta i współpracują z doradcą finansowym, który na miejscu pomoże w formalnościach związanych z uzyskaniem kredytu. Nierzadko deweloper oferuje pośrednictwo finansowe, wskazuje banki, które uczestniczą w programie Rodzina na Swoim. Deweloperzy wychodzą z założenia, że sfinalizowanie sprzedaży mieszkania posiadanego i zakupu nowego to w kwestii formalności istna droga przez mękę. Sami starają się o pozwolenia, kredyty, więc i doświadczeń w tym temacie im nie brakuje. Dlatego oferują również pośrednictwo w przypadku zamiany mieszkania, wybierają pośrednika nieruchomości, pomagają w wycenie sprzedawanego mieszkania. Kupno mieszkania od dewelopera staje się proste, niczym zakupy w hipermarkecie, gdzie załatwimy praktycznie wszystkie swoje sprawy, od zapłacenia rachunku po zakup wycieraczek do samochodu czy pierścionka zaręczynowego. To duża zmiana. Deweloper w dzisiejszej sytuacji rynkowej również obsłuży nas kompleksowo.


Informacja prasowa
Źródło: GUS

Biorąc pod uwagę podane przez GUS dane statystyczne dotyczące budownictwa mieszkaniowego w styczniu tego roku, być może warto zatroszczy się o własne M już teraz, tym bardziej że kupno mieszkania od dewelopera nie było równie proste nigdy wcześniej.

 

Źródło: interia.pl

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies