Ze świata nieruchomości - strona 67

Najlepsze budynki Australii

Jaki był miniony rok dla architektury na antypodach? Odpowiedzią są przyznane ostatnio nagrody przez Australijski Instytut Architektury. Zwycięzców - domy mieszkalne, banki, galerie sztuki - łączy dobre wpisanie w kontekst oraz nowatorskie operowanie materiałami i fakturami.

Australijski Instytut Architektury przyznał ostatnio w Melbourne coroczne National Architecture Awards - nagrody dla najlepszych budynków, jakie powstały w minionym roku na terenie Australii. Nagrody przyznano także budynkom zaprojektowane przez australijskich architektów, który wybudowano poza granicami Australii. W sumie przyznano 32 nagrody i wyróżnienia z 12 kategoriach.

 

 

Intymna galeria

 

Najważniejsze nagrody zdobył budynek Narodowej Galerii Portretu w Canberrze projektu pracowni Johnson Pilton Walker z Sydney. Budynek otrzymał nagrodę Sir Zelmana Cowena dla najlepszego budynku użyteczności publicznej oraz nagrodę za najlepsze wnętrza. Biuro JPW ma już na koncie szereg projektów związanych ze sztuką, w tym Museum of Sydney, za które już wcześniej otrzymało nagrodę Sir Zelmana Cowena.

 

Galeria Portretu powstała w szacownym sąsiedztwie, w którym dominowały dotychczas monumentalne budynki Sądu Najwyższego i Narodowej Galerii oraz pełen symboli gmach Narodowego Muzeum Australii. Galeria jest znacznie mniejsza od nich i skromniejsza, jednakiej powściągliwa i dopracowana do najmniejszego detalu architektura dorównuje swoją klasą sąsiednim budowlom.

 

Architekci starali się tak rozwiązać budynek, by jego skala była dostosowana do prezentowanej w niej sztuki - czyli głównie malarstwa i portretów. Parterowy budynek to seria pawilonów, w których wnętrzach panuje intymna, wręcz domowa atmosfera sprzyjająca skupieniu uwagi na obrazach.

 

 

 

Najważniejszym elementem budynku są świetliki, biegnące przez całą długość dachu i ścian bocznych. Wpadające przez nie światło rozpraszają zamontowane od środka ekrany. Światło dzienne skupia się głównie przy ścianach, na których zawisły eksponaty, pozostawiając pozostałe części pomieszczeń w lekkim półmroku, taki zabieg jeszcze bardziej eksponuje we wnętrzach galerii dzieła sztuki.

 

Budynek tworzą płaszczyzny płaskich dachów, które silnie wystają poza obręb budynku, towarzyszą im równie horyzontalne ściany i konstrukcyjne podciągi, które także wychodzą daleko poza właściwy obiekt. Rozczłonkowany dach, którego połacie znajdują się na różnych wysokościach jest pełen prześwitów, w których umieszczono świetlik.

 

Ekrany rozpraszające światło świetlików wyposażone są w system zacieniający w przypadku zbyt ostrego i mocnego światła, dzięki czemu oświetlenie eksponatów jest zawsze optymalne.

 

 

Kontener mieszkalny

Australijski Instytut Architektury przyznaje nagrody nie tylko spektakularnym inwestycjom, ale i niewielkim realizacjom. Przykładem jest nagroda dla Polygreen House projektu Bellemo & Cat w kategorii małe projekty.

 

 

 

 

Architekci zbudowali na dalekich, przemysłowych przedmieściach Melbourne dom własny z pracownią. Sąsiedztwo składające się ze starych ceglanych magazynów i zakładów natchnęło projektantów do... stworzenia kontenera mieszkalnego. Jednak zamiast pełnych ścian postawili na transparentne poliwęglanowe przegrody, które opakowują dom ze wszystkich stron. Prostopadłościenna bryła w nocy niczym lampion świeci delikatna poświatą.

 

 

Na transparentnej skórze pojawiła się też namiastka ogrodu w formie graficznego nadruku przeskalowanych źdźbeł trawy, bowiem prostopadłościenne pudło budynku wypełnia całą dostępną działkę. Ta sztuczna zieleń ożywia szare ulice przemysłowej dzielnicy.

 

 

W budynku od strony północnej wygospodarowano niewielkie patio, na którym powstał mały plac zabaw dla dzieci gospodarzy. Parter od frontu mieści także pracownię, którą od reszty domu oddziela garaż. Za nim znajdują się pokoje dzieci oraz otwarty na patio pokój bawialny. Na piętrze znajduje się sypialnia gospodarzy oraz rozległa przestrzeń dzienna z kuchnią, która ma niewielki taras pokryty... sztuczną trawą.

 

 

Prosty budynek zachwyca maksymalnie wykorzystaną przestrzenią, a jego lekka bryła uczłowiecza smutną przemysłową strefę. Co więcej dom z pracownią był tani w budowie, równie niedroga jest jego eksploatacja.

 

 

Stalowa chata

 

Nagrodę Colorbond dla najlepszego stalowego budynku trzymał Snowy Mountains House projektu młodego architekta Jamesa Stockwella. Jak sama nazwa budynku wskazuje powstał w miejscu, które jest narażone na śnieżyce, raczej nie kojarzące się powszechnie Australią. To sprawa położenia domu nad jeziorem Jindabyne w Nowej Południowej Walii, które przylega do najwyższego pasma gór Australii - Snowy Mountains. Słynie ono z kurortów narciarskich, obfitych opadów śniegu oraz najwyższego szczytu kontynentu - Mount Kościuszko. Z drugiej strony latem okolica narażona jest na upały i pożary lasów.

 

 

Budowa domu wakacyjnego w takim ekstremalnym klimacie nakłoniła architekt do budowy stalowej skorupy, która ochrania budynek. Tworzy go olbrzymia srebrzysta kolebka, która opiera się na skośnych podporach. Z daleka forma ta przypomina namiot z podciągami. Połacie dachu wychodzą daleko poza obręb budynku, zacieniając jego szklane ściany przed ostrym słońcem w lecie, a zimą chroniąc przed opadami śniegu i deszczu.

 

 

Formę domu sprowadzono do minimum. Dach i przypory w całości pokrywa blacha, pozostałe elementy to ściany ze szkła oraz drewna. We wnętrzach poprzez duże przeszklenia można obserwować niesamowity krajobraz gór i jeziora Jindabyne.

 

 

 

Dom jest praktycznie samowystarczalny, ma własne ujęcie wody, ciepło dostarcza geotermalne ujęcie.

 

 

Kolorowy bank

 

Nagroda dla najlepszego obiektu komercyjnego trafiła do pracowni BVN Architecture za projekt siedziby głównej banku Bendigo. Ten nowoczesny biurowiec powstał w historycznym centrum miasta Bendigo, jednak mimo znacznej skali - pracuje w nim ponad tysiąc osób - nie przytłoczył uliczek z malowniczymi kamienicami.

 

 

Architekci rozwiązali kompleks niczym kampusu uniwersytecki, nadając mu charakteru niewielkich kubatur, pomiędzy którymi powstały kryte szkłem pasaże łączące się w centralnym atrium.

 

Budynek wpisuje się w kontekst miejsca poprzez kontynuację przestrzeni publicznych. Przy głównym wejściu powstał placyk, w jego posadzce zapisano historię miejsca, m.in. informacje o tym, że kiedyś stał tu teatr, który spłoną w latach 60. XX wieku.

 

 

Najbardziej charakterystycznym elementem budynku jest zachodnia elewacja, która wygląda jakby ozdobiono ją kolorowymi wycinankami. To perforowane aluminiowe łamacze światła, które chronią przeszkloną fasadę przed ostrymi promieniami zachodzącego słońca. Panele mają kolory od czerwonego, nawiązując w ten sposób wprost do okolicznych kamienic, przechodząc w zieleń, która odpowiada parkowi znajdującemu się po drugiej stronie budynku.

 

 

Obraz architektury australijskiej, jaki wyłania się z nagród przyznanych w Melbourne pokazuje, że jest ona racjonalna, prosta i ekonomiczna, nie pozbawiona jednak nowatorskich rozwiązań i humanitarny cech, upodobań do naturalnych materiałów, zwłaszcza drewna.

 

 

 

wolf

gazetadom.pl

Konsolidacja, czyli szansa na kredytowy oddech

Zadłużyłeś się na karcie kredytowej, masz debet w koncie, spłacasz kupiony przed rokiem telewizor, a na wakacje pojechałeś za letnią chwilówkę? Na pewno dałbyś wiele za to, żeby tych kilka wysoko oprocentowanych kredytów skupić pod jednym dachem i zamiast kilku wysokich rat płacić jedną, na dodatek mniejszą. Idealnym rozwiązaniem byłby kredyt konsolidacyjny. Problem w tym, że niełatwo go dostać
Największą zaletą konsolidacji jest to, że w ten sposób można znacznie obniżyć miesięczną ratę. W sytuacjach podbramkowych, gdy zaciągnięte w czasach prosperity pożyczki zaczynają przerastać nasze możliwości finansowe, zebranie wszystkich kredytów w jeden może okazać się najlepszym sposobem na uratowanie domowego budżetu.

Ile można miesięcznie zaoszczędzić? Całkiem sporo. Expander przeanalizował sytuację klienta, który ma na głowie 5 tys. długu na karcie kredytowej i do tego trzy pożyczki: na 3, 4 i 8 tys. zł - w sumie 20 tys. zł. Karta kredytowa jest oprocentowana na 19 proc. i musi zostać spłacona w ciągu roku. Oprocentowanie kredytów jest niższe - odpowiednio na 18, 15 i 14 proc. Ten na 3 tys. zł trzeba spłacić w ciągu sześciu miesięcy, a drugi - na 4 tys. zł - w ciągu roku. Na spłatę największego kredytu, tego na 8 tys. zł, klient ma dwa lata. Miesięcznie klient oddaje bankowi 1732 zł. - Po konsolidacji i rozłożeniu spłaty na pięć lat rata spadłaby o 1,2 tys. zł - wskazuje Jarosław Sadowski, analityk Expandera. Wygląda kusząco? Problem w tym, że oszczędności mogą okazać się pozorne. Ale o tym dalej.

Jak to działa?

Bank udziela ci pożyczki, za pomocą której możesz spłacić stary kredyt mieszkaniowy, samochodowy, pożyczkę gotówkową, kartę kredytową czy kredyt w koncie. Pieniędzy nie dostajesz do ręki - trafiają one prosto do banków, w których zaciągnąłeś poprzednie zobowiązania. Największym atutem kredytu konsolidacyjnego jest to, że pozwala odciążyć domowy budżet, bo miesięczna rata jest niższa niż suma wcześniejszych rat. To nie oznacza, że kredyt konsolidacyjny jest tani. Wręcz przeciwnie - jeśli nie masz nieruchomości, na której bank może ustanowić zabezpieczenie, to roczne oprocentowanie może sięgać nawet 30 proc. w skali roku. A jeśli doliczymy jeszcze do tego kilkuprocentową prowizję, okazuje się, że zapłacisz za niego tyle samo, co za pożyczkę gotówkową.

Wojciech Werochowski, dyrektor departamentu kredytów konsumpcyjnych w Citi Handlowym, mówi, że konsolidacja opłaca się głównie wtedy, gdy proponowane przez bank oprocentowanie nie jest wyższe niż przy wcześniejszych kredytach i jeśli klient nie jest obarczany dodatkowymi kosztami w razie ich wcześniejszej spłaty.

Ile to kosztuje?

Niższą ratę klient płaci tylko dlatego, że na spłatę kredytu konsolidacyjnego bank daje mu kilka lat, a nie - jak w przypadku chwilówki - kilka miesięcy. Przyjrzyjmy się kosztom, które ponosi przykładowy klient Expandera. Przypomnijmy: spłaca trzy kredyty (pierwszy, na 3 tys. zł jest oprocentowany na 18 proc. i ma na jego spłatę sześć miesięcy, drugi - na 4 tys. zł, oprocentowany na 15 proc. i rok do spłaty i trzeci - 8 tys. zł, 14 proc. i dwa lata na spłatę) oraz zadłużenie na karcie kredytowej (5 tys. zł, oprocentowane na 19 proc.). Ten klient musi w sumie oddać bankom 4060 zł odsetek. Co się stanie, jeśli zdecyduje się na konsolidację i wydłużenie okresu spłaty. Po pierwsze, jego rata wyraźnie spadnie - zapłaci nie 1,7 tylko 1,2 tys. zł miesięcznie. Ale koszt odsetek drastycznie wzrośnie. Po przeanalizowaniu ofert bankowych Expander stwierdził, że w większości przypadków odsetki od pięcioletniego kredytu konsolidacyjnego na 20 tys. zł przekroczą 10 tys. zł. To ponad dwa razy więcej niż przy starych kredytach! Do tego należy doliczyć prowizje i opłaty przygotowawcze oraz koszty ubezpieczeń - to dodatkowe 1000 zł. I jeszcze jedna rzecz: warto sprawdzić, czy w umowach kredytowych starych kredytów nie zobowiązaliśmy się do zapłacenia karty w razie wcześniejszej spłaty kredytu. Jeśli tak było, to banki, w których wcześniej pożyczyliśmy pieniądze, zażądają dodatkowych kilkuset złotych.

Kto dostanie?

Konsolidacja nie jest tania, ale i tak to kusząca opcja dla osób, które w czasach gospodarczej prosperity zaszalały z zakupami na kredyt, a teraz uginają się pod ciężarem rat. Jest ich niemało: Mariusz Karpiński, były prezes GE Money Banku, szacuje, że w Polsce jest co najmniej 130 tys. osób, które mają na głowie dziesięć lub nawet więcej pożyczek. Ich łączne zadłużenie przekracza 15 mld zł. Problem w tym, że kiedy banki udzielały kredytów na prawo i lewo, oni spłacali długi, pożyczając pieniądze gdzie indziej. Teraz, gdy kurek pieniędzy został przykręcony, szukają wyjścia z pętli zadłużenia. Niestety, właśnie ci klienci, którzy najbardziej chcą skonsolidować gniotące ich pożyczki, mogą spodziewać się największych trudności ze strony bankowych doradców. Banki rzadko kiedy były tak ostrożne w pożyczaniu pieniędzy. Widzą, że coraz więcej klientów spóźnia się z regulowaniem rat kredytowych - w sierpniu złe długi gospodarstw domowych przekroczyły już 18,5 mld zł. To o 6 mld zł więcej niż na początku roku!

Bank będzie chciał przede wszystkim wiedzieć, komu i ile jesteś winien. Sprawdzi twoją historię w Biurze Informacji Kredytowej. Zapyta też o inne rzeczy: Jakie masz wykształcenie? Gdzie mieszkasz? Czy masz dzieci? Czy jesteś właścicielem mieszkania, czy je tylko wynajmujesz? Czy masz telefon stacjonarny? Te wszystkie informacje przetworzone zostaną przez system scoringowy, który na podstawie rachunku prawdopodobieństwa szacuje twoją wiarygodność kredytową. Od wyniku zależy to, czy dostaniesz kredyt konsolidacyjny i jakie oprocentowanie bank zaproponuje.

Nie każdą pożyczkę warto konsolidować

Jak już wspominaliśmy, kredyt konsolidacyjny wcale nie jest tani. Jeżeli jego zabezpieczeniem nie jest nieruchomość, to większość banków w ramach konsolidacji zaproponuje po prostu wysoko oprocentowaną pożyczkę gotówkową. Na przykład PKO BP jako kredyt konsolidacyjny reklamuje Max Pożyczkę, której rzeczywista roczna stopa oprocentowania może przekroczyć nawet 30 proc. MultiBank nawet swoim najlepszym klientom proponuje kredyt oprocentowany na ponad 15 proc. Które kredyty w takim razie warto konsolidować?

•  Zadłużenie na kartach kredytowych - tak. Karciane długi należą do najdroższych na rynku. Narodowy Bank Polski podaje, że średnie oprocentowanie kart kredytowych wynosi 16,3 proc., ale za kredyt na wielu kartach prześwietlonych przez serwis Comperia.pl ich właściciele płacą nawet 20 proc. w skali roku. - Za konsolidacją przemawia również to, że zdarzają się klienci, którzy nie mając dostatecznej wiedzy o posługiwaniu się kartą, wpadają w tzw. pułapkę zadłużenia - zauważa Michał Glinka, dyrektor produktów i usług bankowości detalicznej w BGŻ.

•  Pożyczki ratalne i gotówkowe - raczej tak. Ich oprocentowanie też jest wysokie - wprawdzie obowiązują tutaj zapisy ustawy antylichwiarskiej, ale banki mają sposoby, żeby zapewnić sobie wyższy zarobek. Oprócz oprocentowania nominalnego (którego wysokość nie może przekroczyć 20 proc.) klienci płacą więc prowizję (maksimum 5 proc. wartości kredytu), opłatę przygotowawczą i na dodatek ponoszą koszty dodatkowych ubezpieczeń. W efekcie rzeczywiste oprocentowanie pożyczek konsumpcyjnych w niektórych bankach przekracza 30 proc. w skali roku, a raty są wyjątkowo wysokie.

•  Kredyt samochodowy - raczej nie. Oprocentowanie tych kredytów jest umiarkowane, bo pożyczając pieniądze, bank ma zabezpieczenie - samochód, który w razie potrzeby może sprzedać. Nie musi więc rekompensować sobie ryzyka wysoką ceną kredytu.

•  Kredyt w koncie - nie. Kredyt w rachunku należy do najtańszych źródeł dodatkowej gotówki - średnie oprocentowanie nie przekracza 11,5 proc. Szanse na to, że dostaniemy kredyt konsolidacyjny na tak korzystnych warunkach są niewielkie. Zdaniem Jarosława Sadowskiego jest tylko jeden argument, który może przemawiać za skonsolidowaniem takiego kredytu - prowizja. Bank odnawia linię kredytową w koncie co rok i za każdym razem pobiera od tego prowizję. Natomiast w przypadku kredytu konsolidacyjnego ten koszt ponosimy tylko raz. - Ale operacja może być opłacalna tylko wtedy, gdy mamy dług na naszym rachunku jest naprawdę duży - wskazuje analityk Expandera.

•  Kredyt mieszkaniowy - nie. Szczególnie, jeśli pieniądze na mieszkanie pożyczałeś dwa-trzy lata temu. Wtedy marże, które banki wołały sobie za udzielenie kredytów, były rekordowo niskie. Teraz o takich warunkach nie ma co marzyć - niewiele banków jest gotowych zejść poniżej 3 proc. z marżą nawet przy najbezpieczniejszych kredytach hipotecznych. A oprocentowanie kredytów konsolidacyjnych, nawet tych zabezpieczonych hipoteką, przekracza zwykle 7,5 proc. Jeśli będziesz chciał skonsolidować pożyczki gotówkowe z kredytem mieszkaniowym, bank na pewno podwyższy ci marżę. - W takim wypadku lepiej spróbować sił w negocjacjach i poprosić bank o „wakacje kredytowe” albo wydłużenie okresu spłaty - mówi Michał Glinka z BGŻ.

Ile płacimy za kredyty (proc. w skali roku)

sie-09 cze-09 mar-09 gru-08 wrz-08 cze-08 mar-08 gru-07
w rachunku bieżącym 11,5 11,7 11,9 13,1 13,1 12,8 12,3 12,2
na karcie kredytowej 15,4 15,6 15,9 15,9 15,9 15,8 15,5 14,8
konsumpcyjny do 1 roku 12,1 12,1 11,5 11,9 12 11,4 10,3 8,8
Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania 22,8 22,7 22,6 22,6 23,1 22,1 21,7 20,2


źródło: NBP

Źródło: Gazeta Wyborcza

Konsolidacja, czyli szansa na kredytowy oddech

Zadłużyłeś się na karcie kredytowej, masz debet w koncie, spłacasz kupiony przed rokiem telewizor, a na wakacje pojechałeś za letnią chwilówkę? Na pewno dałbyś wiele za to, żeby tych kilka wysoko oprocentowanych kredytów skupić pod jednym dachem i zamiast kilku wysokich rat płacić jedną, na dodatek mniejszą. Idealnym rozwiązaniem byłby kredyt konsolidacyjny. Problem w tym, że niełatwo go dostać
Największą zaletą konsolidacji jest to, że w ten sposób można znacznie obniżyć miesięczną ratę. W sytuacjach podbramkowych, gdy zaciągnięte w czasach prosperity pożyczki zaczynają przerastać nasze możliwości finansowe, zebranie wszystkich kredytów w jeden może okazać się najlepszym sposobem na uratowanie domowego budżetu.

Ile można miesięcznie zaoszczędzić? Całkiem sporo. Expander przeanalizował sytuację klienta, który ma na głowie 5 tys. długu na karcie kredytowej i do tego trzy pożyczki: na 3, 4 i 8 tys. zł - w sumie 20 tys. zł. Karta kredytowa jest oprocentowana na 19 proc. i musi zostać spłacona w ciągu roku. Oprocentowanie kredytów jest niższe - odpowiednio na 18, 15 i 14 proc. Ten na 3 tys. zł trzeba spłacić w ciągu sześciu miesięcy, a drugi - na 4 tys. zł - w ciągu roku. Na spłatę największego kredytu, tego na 8 tys. zł, klient ma dwa lata. Miesięcznie klient oddaje bankowi 1732 zł. - Po konsolidacji i rozłożeniu spłaty na pięć lat rata spadłaby o 1,2 tys. zł - wskazuje Jarosław Sadowski, analityk Expandera. Wygląda kusząco? Problem w tym, że oszczędności mogą okazać się pozorne. Ale o tym dalej.

Jak to działa?

Bank udziela ci pożyczki, za pomocą której możesz spłacić stary kredyt mieszkaniowy, samochodowy, pożyczkę gotówkową, kartę kredytową czy kredyt w koncie. Pieniędzy nie dostajesz do ręki - trafiają one prosto do banków, w których zaciągnąłeś poprzednie zobowiązania. Największym atutem kredytu konsolidacyjnego jest to, że pozwala odciążyć domowy budżet, bo miesięczna rata jest niższa niż suma wcześniejszych rat. To nie oznacza, że kredyt konsolidacyjny jest tani. Wręcz przeciwnie - jeśli nie masz nieruchomości, na której bank może ustanowić zabezpieczenie, to roczne oprocentowanie może sięgać nawet 30 proc. w skali roku. A jeśli doliczymy jeszcze do tego kilkuprocentową prowizję, okazuje się, że zapłacisz za niego tyle samo, co za pożyczkę gotówkową.

Wojciech Werochowski, dyrektor departamentu kredytów konsumpcyjnych w Citi Handlowym, mówi, że konsolidacja opłaca się głównie wtedy, gdy proponowane przez bank oprocentowanie nie jest wyższe niż przy wcześniejszych kredytach i jeśli klient nie jest obarczany dodatkowymi kosztami w razie ich wcześniejszej spłaty.

Ile to kosztuje?

Niższą ratę klient płaci tylko dlatego, że na spłatę kredytu konsolidacyjnego bank daje mu kilka lat, a nie - jak w przypadku chwilówki - kilka miesięcy. Przyjrzyjmy się kosztom, które ponosi przykładowy klient Expandera. Przypomnijmy: spłaca trzy kredyty (pierwszy, na 3 tys. zł jest oprocentowany na 18 proc. i ma na jego spłatę sześć miesięcy, drugi - na 4 tys. zł, oprocentowany na 15 proc. i rok do spłaty i trzeci - 8 tys. zł, 14 proc. i dwa lata na spłatę) oraz zadłużenie na karcie kredytowej (5 tys. zł, oprocentowane na 19 proc.). Ten klient musi w sumie oddać bankom 4060 zł odsetek. Co się stanie, jeśli zdecyduje się na konsolidację i wydłużenie okresu spłaty. Po pierwsze, jego rata wyraźnie spadnie - zapłaci nie 1,7 tylko 1,2 tys. zł miesięcznie. Ale koszt odsetek drastycznie wzrośnie. Po przeanalizowaniu ofert bankowych Expander stwierdził, że w większości przypadków odsetki od pięcioletniego kredytu konsolidacyjnego na 20 tys. zł przekroczą 10 tys. zł. To ponad dwa razy więcej niż przy starych kredytach! Do tego należy doliczyć prowizje i opłaty przygotowawcze oraz koszty ubezpieczeń - to dodatkowe 1000 zł. I jeszcze jedna rzecz: warto sprawdzić, czy w umowach kredytowych starych kredytów nie zobowiązaliśmy się do zapłacenia karty w razie wcześniejszej spłaty kredytu. Jeśli tak było, to banki, w których wcześniej pożyczyliśmy pieniądze, zażądają dodatkowych kilkuset złotych.

Kto dostanie?

Konsolidacja nie jest tania, ale i tak to kusząca opcja dla osób, które w czasach gospodarczej prosperity zaszalały z zakupami na kredyt, a teraz uginają się pod ciężarem rat. Jest ich niemało: Mariusz Karpiński, były prezes GE Money Banku, szacuje, że w Polsce jest co najmniej 130 tys. osób, które mają na głowie dziesięć lub nawet więcej pożyczek. Ich łączne zadłużenie przekracza 15 mld zł. Problem w tym, że kiedy banki udzielały kredytów na prawo i lewo, oni spłacali długi, pożyczając pieniądze gdzie indziej. Teraz, gdy kurek pieniędzy został przykręcony, szukają wyjścia z pętli zadłużenia. Niestety, właśnie ci klienci, którzy najbardziej chcą skonsolidować gniotące ich pożyczki, mogą spodziewać się największych trudności ze strony bankowych doradców. Banki rzadko kiedy były tak ostrożne w pożyczaniu pieniędzy. Widzą, że coraz więcej klientów spóźnia się z regulowaniem rat kredytowych - w sierpniu złe długi gospodarstw domowych przekroczyły już 18,5 mld zł. To o 6 mld zł więcej niż na początku roku!

Bank będzie chciał przede wszystkim wiedzieć, komu i ile jesteś winien. Sprawdzi twoją historię w Biurze Informacji Kredytowej. Zapyta też o inne rzeczy: Jakie masz wykształcenie? Gdzie mieszkasz? Czy masz dzieci? Czy jesteś właścicielem mieszkania, czy je tylko wynajmujesz? Czy masz telefon stacjonarny? Te wszystkie informacje przetworzone zostaną przez system scoringowy, który na podstawie rachunku prawdopodobieństwa szacuje twoją wiarygodność kredytową. Od wyniku zależy to, czy dostaniesz kredyt konsolidacyjny i jakie oprocentowanie bank zaproponuje.

Nie każdą pożyczkę warto konsolidować

Jak już wspominaliśmy, kredyt konsolidacyjny wcale nie jest tani. Jeżeli jego zabezpieczeniem nie jest nieruchomość, to większość banków w ramach konsolidacji zaproponuje po prostu wysoko oprocentowaną pożyczkę gotówkową. Na przykład PKO BP jako kredyt konsolidacyjny reklamuje Max Pożyczkę, której rzeczywista roczna stopa oprocentowania może przekroczyć nawet 30 proc. MultiBank nawet swoim najlepszym klientom proponuje kredyt oprocentowany na ponad 15 proc. Które kredyty w takim razie warto konsolidować?

•  Zadłużenie na kartach kredytowych - tak. Karciane długi należą do najdroższych na rynku. Narodowy Bank Polski podaje, że średnie oprocentowanie kart kredytowych wynosi 16,3 proc., ale za kredyt na wielu kartach prześwietlonych przez serwis Comperia.pl ich właściciele płacą nawet 20 proc. w skali roku. - Za konsolidacją przemawia również to, że zdarzają się klienci, którzy nie mając dostatecznej wiedzy o posługiwaniu się kartą, wpadają w tzw. pułapkę zadłużenia - zauważa Michał Glinka, dyrektor produktów i usług bankowości detalicznej w BGŻ.

•  Pożyczki ratalne i gotówkowe - raczej tak. Ich oprocentowanie też jest wysokie - wprawdzie obowiązują tutaj zapisy ustawy antylichwiarskiej, ale banki mają sposoby, żeby zapewnić sobie wyższy zarobek. Oprócz oprocentowania nominalnego (którego wysokość nie może przekroczyć 20 proc.) klienci płacą więc prowizję (maksimum 5 proc. wartości kredytu), opłatę przygotowawczą i na dodatek ponoszą koszty dodatkowych ubezpieczeń. W efekcie rzeczywiste oprocentowanie pożyczek konsumpcyjnych w niektórych bankach przekracza 30 proc. w skali roku, a raty są wyjątkowo wysokie.

•  Kredyt samochodowy - raczej nie. Oprocentowanie tych kredytów jest umiarkowane, bo pożyczając pieniądze, bank ma zabezpieczenie - samochód, który w razie potrzeby może sprzedać. Nie musi więc rekompensować sobie ryzyka wysoką ceną kredytu.

•  Kredyt w koncie - nie. Kredyt w rachunku należy do najtańszych źródeł dodatkowej gotówki - średnie oprocentowanie nie przekracza 11,5 proc. Szanse na to, że dostaniemy kredyt konsolidacyjny na tak korzystnych warunkach są niewielkie. Zdaniem Jarosława Sadowskiego jest tylko jeden argument, który może przemawiać za skonsolidowaniem takiego kredytu - prowizja. Bank odnawia linię kredytową w koncie co rok i za każdym razem pobiera od tego prowizję. Natomiast w przypadku kredytu konsolidacyjnego ten koszt ponosimy tylko raz. - Ale operacja może być opłacalna tylko wtedy, gdy mamy dług na naszym rachunku jest naprawdę duży - wskazuje analityk Expandera.

•  Kredyt mieszkaniowy - nie. Szczególnie, jeśli pieniądze na mieszkanie pożyczałeś dwa-trzy lata temu. Wtedy marże, które banki wołały sobie za udzielenie kredytów, były rekordowo niskie. Teraz o takich warunkach nie ma co marzyć - niewiele banków jest gotowych zejść poniżej 3 proc. z marżą nawet przy najbezpieczniejszych kredytach hipotecznych. A oprocentowanie kredytów konsolidacyjnych, nawet tych zabezpieczonych hipoteką, przekracza zwykle 7,5 proc. Jeśli będziesz chciał skonsolidować pożyczki gotówkowe z kredytem mieszkaniowym, bank na pewno podwyższy ci marżę. - W takim wypadku lepiej spróbować sił w negocjacjach i poprosić bank o „wakacje kredytowe” albo wydłużenie okresu spłaty - mówi Michał Glinka z BGŻ.

Ile płacimy za kredyty (proc. w skali roku)

sie-09 cze-09 mar-09 gru-08 wrz-08 cze-08 mar-08 gru-07
w rachunku bieżącym 11,5 11,7 11,9 13,1 13,1 12,8 12,3 12,2
na karcie kredytowej 15,4 15,6 15,9 15,9 15,9 15,8 15,5 14,8
konsumpcyjny do 1 roku 12,1 12,1 11,5 11,9 12 11,4 10,3 8,8
Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania 22,8 22,7 22,6 22,6 23,1 22,1 21,7 20,2


źródło: NBP

Źródło: Gazeta Wyborcza

Pierwszy kompleksowy raport o rynku nieruchomości i kredytów mieszkaniowych ZBP

Rynek od dawna czekał na taki raport. Związek Banków Polskich przedstawia najbardziej wiarygodną i kompletną analizę traktującą rynek nieruchomości w Polsce. ZBP rozpoczyna tym samym regularne monitorowanie i podawanie do publicznej wiadomości informacji na temat sytuacji na rynku kredytów i nieruchomości. Portal finansowy Bankier.pl jako pierwszy opublikuje treść "Ogólnopolskiego raportu o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości" w odnowionej sekcji Finanse osobiste.
Czym jest AMRON i SARFiN?

Podczas prac nad raportem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN oraz dane opublikowane przez GUS, ANR i BGK. AMRON jest jedyną ogólnopolską bazą danych o cenach transakcyjnych nieruchomości, w której uczestniczy 30 największych banków komercyjnych, a także 155 banków spółdzielczych oraz Narodowy Bank Polski. Zasoby bazy danych AMRON przekroczyły już poziom 732 tysięcy rekordów.

System SARFiN służy do wymiany informacji o liczbie i wielkości udzielonych kredytów mieszkaniowych dla celów biznesowych między bankami. Informacje generowane w systemie są odzwierciedleniem 95 proc. rynku kredytów dla klientów indywidualnych oraz 60 proc. rynku klientów instytucjonalnych.

Rynek kredytów hipotecznych pnie się w górę

Całkowity stan zadłużenia z tytułu kredytów mieszkaniowych stale rośnie. Jeszcze w 2002 roku był on na poziomie nieco ponad 20 mld zł, a we wrześniu 2009 roku osiągnął poziom prawie 209,5 mld zł. W ciągu siedmiu lat kwota zadłużenia kredytobiorców wzrosła ponad dziesięciokrotnie. Co ciekawe, mimo spadku cen transakcyjnych mieszkań i braku popytu na lokale najdroższe, średnia wartość kredytu tak w PLN, jak i w walutach obcych, stale rośnie.

Średnia wartość kredytu - w tys. złotych
Źródło: ZBP

Krótka historia załamania na rynku nieruchomości

Po okresie gwałtownych wzrostów w latach 2006-2007 kolejny rok przyniósł istotną zmianę. Nastąpiło wyhamowanie dynamiki cen, co było efektem naturalnego cyklu koniunkturalnego. W drugiej połowie tego roku znacznie zmniejszyła się liczba zawieranych transakcji, jak też wystąpiły realne spadki cen. Zmianie uległa również struktura obrotu, czyli zmniejszenie udziału mieszkań droższych w obrocie. Drugi kwartał tego roku przyniósł widoczną stabilizację cen transakcyjnych, jednak brak jest przesłanek mówiących o radykalnej zmianie cen w najbliższym czasie.

Ceny transakcyjne za mkw mieszkania w wybranych miastach
Źródło: AMRON

Przedstawione informacje to tylko część zaczerpniętych z 32-stronicowego raportu ZBP. Już dziś od godz. 13.00 będzie on dostępny na głównej stronie sekcji Finanse osobiste portalu Bankier.pl.

Bankier.pl

Pierwszy kompleksowy raport o rynku nieruchomości i kredytów mieszkaniowych ZBP

Rynek od dawna czekał na taki raport. Związek Banków Polskich przedstawia najbardziej wiarygodną i kompletną analizę traktującą rynek nieruchomości w Polsce. ZBP rozpoczyna tym samym regularne monitorowanie i podawanie do publicznej wiadomości informacji na temat sytuacji na rynku kredytów i nieruchomości. Portal finansowy Bankier.pl jako pierwszy opublikuje treść "Ogólnopolskiego raportu o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości" w odnowionej sekcji Finanse osobiste.
Czym jest AMRON i SARFiN?

Podczas prac nad raportem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN oraz dane opublikowane przez GUS, ANR i BGK. AMRON jest jedyną ogólnopolską bazą danych o cenach transakcyjnych nieruchomości, w której uczestniczy 30 największych banków komercyjnych, a także 155 banków spółdzielczych oraz Narodowy Bank Polski. Zasoby bazy danych AMRON przekroczyły już poziom 732 tysięcy rekordów.

System SARFiN służy do wymiany informacji o liczbie i wielkości udzielonych kredytów mieszkaniowych dla celów biznesowych między bankami. Informacje generowane w systemie są odzwierciedleniem 95 proc. rynku kredytów dla klientów indywidualnych oraz 60 proc. rynku klientów instytucjonalnych.

Rynek kredytów hipotecznych pnie się w górę

Całkowity stan zadłużenia z tytułu kredytów mieszkaniowych stale rośnie. Jeszcze w 2002 roku był on na poziomie nieco ponad 20 mld zł, a we wrześniu 2009 roku osiągnął poziom prawie 209,5 mld zł. W ciągu siedmiu lat kwota zadłużenia kredytobiorców wzrosła ponad dziesięciokrotnie. Co ciekawe, mimo spadku cen transakcyjnych mieszkań i braku popytu na lokale najdroższe, średnia wartość kredytu tak w PLN, jak i w walutach obcych, stale rośnie.

Średnia wartość kredytu - w tys. złotych
Źródło: ZBP

Krótka historia załamania na rynku nieruchomości

Po okresie gwałtownych wzrostów w latach 2006-2007 kolejny rok przyniósł istotną zmianę. Nastąpiło wyhamowanie dynamiki cen, co było efektem naturalnego cyklu koniunkturalnego. W drugiej połowie tego roku znacznie zmniejszyła się liczba zawieranych transakcji, jak też wystąpiły realne spadki cen. Zmianie uległa również struktura obrotu, czyli zmniejszenie udziału mieszkań droższych w obrocie. Drugi kwartał tego roku przyniósł widoczną stabilizację cen transakcyjnych, jednak brak jest przesłanek mówiących o radykalnej zmianie cen w najbliższym czasie.

Ceny transakcyjne za mkw mieszkania w wybranych miastach
Źródło: AMRON

Przedstawione informacje to tylko część zaczerpniętych z 32-stronicowego raportu ZBP. Już dziś od godz. 13.00 będzie on dostępny na głównej stronie sekcji Finanse osobiste portalu Bankier.pl.

Bankier.pl

Mieszkanie w wielkiej płycie najszybciej znajduje kupca

Wywiad z Mariuszem Kanią, prezesem sieci biur nieruchomości Metrohouse S.A.
Bankier.pl: W ostatnich dniach Metrohouse opublikowało raport, z którego wynika, że ulega skróceniu czas oczekiwania na transakcję. Czy rzeczywiście można mówić o ożywieniu na rynku używanych mieszkań?

Mariusz Kania: W obecnej sytuacji mamy do czynienia z jednorodnymi oczekiwaniami klientów. Większość poszukuje mieszkań jedno i dwupokojowych, podczas gdy np. trudno jest sprzedać mieszkanie czteropokojowe. Znajduje to odzwierciedlenie w czasie oczekiwania na transakcje. Jak obliczyliśmy, mieszkania jednopokojowe znajdują nabywcę średnio po trzech miesiącach ekspozycji na rynku, niewiele dłużej czeka się na sprzedaż mieszkań dwupokojowych. Właściciele mieszkań czteropokojowych i większych muszą zmagać się ze sprzedażą około pięciu miesięcy, choć mamy też oferty, które są eksponowane na rynku nawet od roku. Oczywiście odnosząc się do podobnego okresu w zeszłym roku z pewnością możemy mówić o znaczącym ożywieniu z zastrzeżeniem, że dotyczy ono mieszkań najmniejszych metrażem, a co za tym idzie, najtańszych.

Bankier.pl: Zaskoczeniem opracowania była informacja o powrocie zainteresowania mieszkaniami w budynkach z wielkiej płyty.

 
Mariusz Kania: Okazuje się, że jest to produkt, który najszybciej znika z naszej oferty – średnio po 81 dniach ekspozycji. Wielka płyta w najbardziej dotkliwy sposób odczuła skutki zastoju. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ceny urealniły się do tego stopnia, że w stolicy pojawiły się transakcje po niespełna 5000 zł za m kw. Jeszcze rok temu o takiej cenie można było tylko pomarzyć. Popularne kawalerki i mieszkania dwupokojowe w wielkiej płycie są nabywane jako mieszkania „na przeczekanie”. Stąd duża liczba transakcji i większa płynność obrotu niż w przypadku innych segmentów. Z drugiej strony nabywcy dochodzą do wniosku, że kosztem gorszego standardu zapewniają sobie dostęp do wszelkiego rodzaju miejskiej infrastruktury, której próżno szukać na nowych osiedlach. To niewątpliwa zaleta blokowisk.

Bankier.pl: Średni czas sprzedaży mieszkania w Warszawie jest dłuższy niż średnia liczona dla wszystkich analizowanych miast. Z czego to wynika?

Mariusz Kania: Różnica w III kwartale wynosi zaledwie 10 dni, ale w I kwartale była znacznie bardziej zauważalna (29 dni). Ma to swoje podstawy w strukturze stołecznego rynku mieszkaniowego, w którym dużą rolę odgrywają deweloperzy. W innych miastach znaczenie rynku wtórnego jest dużo większe, czasem nowe inwestycje pojawiają się bardzo rzadko i rynek wtórny jest jedynym możliwym źródłem pozyskania oferty do zakupu.

Bankier.pl: Czy w następnych miesiącach czas sprzedaży używanych mieszkań może się być jeszcze krótszy?

Mariusz Kania: Zbytnio bym na to nie liczył. Wzrastające zainteresowanie segmentem najpopularniejszych mieszkań (40-50 m kw.) zbiega się ze znaczącym osłabieniem popytu na duże mieszkania, których czas sprzedaży znacząco się wydłuża. W ostatecznym rozrachunku średni czas sprzedaży nie wydaje się szybko obniżyć do poziomu poniżej trzech miesięcy.

Rozmawiała: Barbara Koziar, Bankier.pl

Mieszkanie w wielkiej płycie najszybciej znajduje kupca

Wywiad z Mariuszem Kanią, prezesem sieci biur nieruchomości Metrohouse S.A.
Bankier.pl: W ostatnich dniach Metrohouse opublikowało raport, z którego wynika, że ulega skróceniu czas oczekiwania na transakcję. Czy rzeczywiście można mówić o ożywieniu na rynku używanych mieszkań?

Mariusz Kania: W obecnej sytuacji mamy do czynienia z jednorodnymi oczekiwaniami klientów. Większość poszukuje mieszkań jedno i dwupokojowych, podczas gdy np. trudno jest sprzedać mieszkanie czteropokojowe. Znajduje to odzwierciedlenie w czasie oczekiwania na transakcje. Jak obliczyliśmy, mieszkania jednopokojowe znajdują nabywcę średnio po trzech miesiącach ekspozycji na rynku, niewiele dłużej czeka się na sprzedaż mieszkań dwupokojowych. Właściciele mieszkań czteropokojowych i większych muszą zmagać się ze sprzedażą około pięciu miesięcy, choć mamy też oferty, które są eksponowane na rynku nawet od roku. Oczywiście odnosząc się do podobnego okresu w zeszłym roku z pewnością możemy mówić o znaczącym ożywieniu z zastrzeżeniem, że dotyczy ono mieszkań najmniejszych metrażem, a co za tym idzie, najtańszych.

Bankier.pl: Zaskoczeniem opracowania była informacja o powrocie zainteresowania mieszkaniami w budynkach z wielkiej płyty.

 
Mariusz Kania: Okazuje się, że jest to produkt, który najszybciej znika z naszej oferty – średnio po 81 dniach ekspozycji. Wielka płyta w najbardziej dotkliwy sposób odczuła skutki zastoju. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ceny urealniły się do tego stopnia, że w stolicy pojawiły się transakcje po niespełna 5000 zł za m kw. Jeszcze rok temu o takiej cenie można było tylko pomarzyć. Popularne kawalerki i mieszkania dwupokojowe w wielkiej płycie są nabywane jako mieszkania „na przeczekanie”. Stąd duża liczba transakcji i większa płynność obrotu niż w przypadku innych segmentów. Z drugiej strony nabywcy dochodzą do wniosku, że kosztem gorszego standardu zapewniają sobie dostęp do wszelkiego rodzaju miejskiej infrastruktury, której próżno szukać na nowych osiedlach. To niewątpliwa zaleta blokowisk.

Bankier.pl: Średni czas sprzedaży mieszkania w Warszawie jest dłuższy niż średnia liczona dla wszystkich analizowanych miast. Z czego to wynika?

Mariusz Kania: Różnica w III kwartale wynosi zaledwie 10 dni, ale w I kwartale była znacznie bardziej zauważalna (29 dni). Ma to swoje podstawy w strukturze stołecznego rynku mieszkaniowego, w którym dużą rolę odgrywają deweloperzy. W innych miastach znaczenie rynku wtórnego jest dużo większe, czasem nowe inwestycje pojawiają się bardzo rzadko i rynek wtórny jest jedynym możliwym źródłem pozyskania oferty do zakupu.

Bankier.pl: Czy w następnych miesiącach czas sprzedaży używanych mieszkań może się być jeszcze krótszy?

Mariusz Kania: Zbytnio bym na to nie liczył. Wzrastające zainteresowanie segmentem najpopularniejszych mieszkań (40-50 m kw.) zbiega się ze znaczącym osłabieniem popytu na duże mieszkania, których czas sprzedaży znacząco się wydłuża. W ostatecznym rozrachunku średni czas sprzedaży nie wydaje się szybko obniżyć do poziomu poniżej trzech miesięcy.

Rozmawiała: Barbara Koziar, Bankier.pl

Kongres Zarządców i Administratorów Nieruchomości

Wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń podkreślił podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Zarządców i Administratorów Nieruchomości, zorganizowanego 24 listopada w Warszawie przez Wydawnictwo FORUM, że na pośrednikach w obrocie nieruchomościami i zarządcach nieruchomości spoczywa szczególna odpowiedzialność w zakresie promowania zapisu ustawowego dotyczącego świadectwa charakterystyki energetycznej i jego przełożenia na praktykę rynkową.
Przypomniał także, że certyfikaty energetyczne dla budynków są obowiązkowymi dokumentami przy dokonywaniu transakcji wynajmu lub sprzedaży lokalu mieszkalnego. Kongres, służący podnoszeniu kwalifikacji zawodowych osób zawodowo związany z rynkiem nieruchomości, spełniał wymóg programowy obowiązkowego samodoskonalenia stawiany licencjonowanym zarządcom i pośrednikom w obrocie nieruchomościami.
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 24.11.2009

Kongres Zarządców i Administratorów Nieruchomości

Wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń podkreślił podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Zarządców i Administratorów Nieruchomości, zorganizowanego 24 listopada w Warszawie przez Wydawnictwo FORUM, że na pośrednikach w obrocie nieruchomościami i zarządcach nieruchomości spoczywa szczególna odpowiedzialność w zakresie promowania zapisu ustawowego dotyczącego świadectwa charakterystyki energetycznej i jego przełożenia na praktykę rynkową.
Przypomniał także, że certyfikaty energetyczne dla budynków są obowiązkowymi dokumentami przy dokonywaniu transakcji wynajmu lub sprzedaży lokalu mieszkalnego. Kongres, służący podnoszeniu kwalifikacji zawodowych osób zawodowo związany z rynkiem nieruchomości, spełniał wymóg programowy obowiązkowego samodoskonalenia stawiany licencjonowanym zarządcom i pośrednikom w obrocie nieruchomościami.
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 24.11.2009

Stopy procentowe bez zmian

Rada Polityki Pieniężnej podczas ostatniego posiedzenia (24-25 listopada) nie zmieniła stóp procentowych. W dalszym ciągu wynoszą one: referencyjna – 3,5 proc. w skali rocznej, lombardowa – 5 proc., depozytowa – 2 proc., a stopa redyskonta weksli – 3,75 proc.
Ostatnie informacje dotyczące polskiej gospodarki, w tym dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, a także dane o wynikach finansowych przedsiębiorstw wskazują na poprawę aktywności gospodarczej w III kw. br. W dalszym ciągu zmniejsza się jednak akcja kredytowa w sektorze przedsiębiorstw oraz utrzymuje się niski wzrost kredytu dla sektora gospodarstw domowych. Jak czytamy w komunikacie NBP, Rada podtrzymuje dotychczasowe stanowisko, że przystąpienie Polski do ERM II i strefy euro powinno nastąpić w najbliższym możliwym terminie, po uzyskaniu koniecznego poparcia politycznego dla zmian w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i innych aktach prawnych niezbędnych dla przyjęcia euro w Polsce.
 
Źródło: NBP,   26.11.2009

Stopy procentowe bez zmian

Rada Polityki Pieniężnej podczas ostatniego posiedzenia (24-25 listopada) nie zmieniła stóp procentowych. W dalszym ciągu wynoszą one: referencyjna – 3,5 proc. w skali rocznej, lombardowa – 5 proc., depozytowa – 2 proc., a stopa redyskonta weksli – 3,75 proc.
Ostatnie informacje dotyczące polskiej gospodarki, w tym dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, a także dane o wynikach finansowych przedsiębiorstw wskazują na poprawę aktywności gospodarczej w III kw. br. W dalszym ciągu zmniejsza się jednak akcja kredytowa w sektorze przedsiębiorstw oraz utrzymuje się niski wzrost kredytu dla sektora gospodarstw domowych. Jak czytamy w komunikacie NBP, Rada podtrzymuje dotychczasowe stanowisko, że przystąpienie Polski do ERM II i strefy euro powinno nastąpić w najbliższym możliwym terminie, po uzyskaniu koniecznego poparcia politycznego dla zmian w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i innych aktach prawnych niezbędnych dla przyjęcia euro w Polsce.
 
Źródło: NBP,   26.11.2009

Wyższe podatki od mieszkań i domów

Stawki podatku od budynków mieszkalnych oraz gruntów w 2010 r. wzrosną we wszystkich miastach – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, podwyżka pozwoli na częściowe uzupełnienie wpływów budżetowych. Mieszkańcy odczują przede wszystkim wzrost stawek podatku od gruntów i budynków mieszkalnych, choć nie będą to znaczące wzrosty. Zwykle stawki będą wyższe o kilka groszy za m kw. Podwyższenie stawek podatków lokalnych ma związek z niskimi wpływami z podatków dochodowych i innych źródeł.

Rady miast i gmin nie mogą uchwalać dowolnych stawek podatków na przyszły rok – podkreśla dziennik. Granicą jest limit określony przez ministra finansów w obwieszczeniu. Rada miasta może więc uchwalić stawki w wysokości równej stawkom maksymalnym określonym przez ministra lub mniejszej.

 

Źródło: krn.pl

Wyższe podatki od mieszkań i domów

Stawki podatku od budynków mieszkalnych oraz gruntów w 2010 r. wzrosną we wszystkich miastach – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, podwyżka pozwoli na częściowe uzupełnienie wpływów budżetowych. Mieszkańcy odczują przede wszystkim wzrost stawek podatku od gruntów i budynków mieszkalnych, choć nie będą to znaczące wzrosty. Zwykle stawki będą wyższe o kilka groszy za m kw. Podwyższenie stawek podatków lokalnych ma związek z niskimi wpływami z podatków dochodowych i innych źródeł.

Rady miast i gmin nie mogą uchwalać dowolnych stawek podatków na przyszły rok – podkreśla dziennik. Granicą jest limit określony przez ministra finansów w obwieszczeniu. Rada miasta może więc uchwalić stawki w wysokości równej stawkom maksymalnym określonym przez ministra lub mniejszej.

 

Źródło: krn.pl

Wełną i czajnikiem chroń budżet

Zadbaj o środowisko za pomocą wełny szklanej, czajnika, taśmy uszczelniającej i odpowiedniego garnka - to zadanie wykonalne nie tylko dla MacGyvera. Prawidłowe użycie podstawowych sprzętów domowych może mieć gigantyczny wpływ na środowisko. Eksperci, autorzy m.in. części ekspozycji na otworzonej w zeszłym tygodniu w Warszawie wystawie ekologicznej "Nasza Ziemia", opracowali pakiet prostych eko-porad dla każdego.

- Kiedy gotujemy wodę na herbatę użyjmy właściwego czajnika, kończąc oglądać telewizję wyłączmy we właściwy sposób telewizor, budując dom właściwie go ocieplmy i tak musimy to zrobić, żeby przetrwać zimę. Często nie zdajemy sobie sprawy jak sami możemy zmienić obraz Ziemi i jej środowiska naturalnego. Jak pokazują nasze porady jest to naprawdę proste - mówi Henryk Kwapisz z ISOVER, specjalisty w dziedzinie izolacji oraz mecenasa wystawy "Nasza Ziemia".

Eksperci ISOVER, firmy specjalizującej się w produkcji ociepleń i izolacji budynków, przygotowali porady jak umiejętnie oszczędzać energię w naszym domu i wpływać tym samym na ochronę środowiska:

1. Użyj właściwego czajnika do zagotowania wody

Kupując czajnik wybieraj tylko spośród tych modeli, których elementy grzejne są wbudowane w dno ( nie widać spirali grzejnej). Są tańsze w eksploatacji - plus dla Ciebie, czyli zużywają mniej prądu - to plus dla środowiska. Kiedy już wybierzesz właściwy czajnik gotuj w nim tylko tyle wody ile potrzebujesz w danej chwili, nie więcej - to strata energii - minus dla Twojego budżetu i? dla środowiska.

2. Wybieraj właściwe pralki i umiejętnie z nich korzystaj

Pralki oznakowane symbolem A++ to urządzenia o najwyższej klasie energooszczędnej. W miarę możliwości uruchamiaj pralkę wtedy, gdy zgromadzony jest pełen ładunek. Jeżeli to możliwe, uruchamiaj pralkę tylko wtedy, kiedy jest zgromadzony pełny ładunek prania. Dwa prania z niepełnym ładunkiem, to większe o 35 proc. zużycie energii elektrycznej i marnotrawienie wody.

3. Chłodziarki energooszczędne chronią środowisko

Chłodziarki energooszczędne mogą zużyć aż do 125 proc. mniej energii niż standardowe, a te wyposażone w systemy automatycznego usuwania szronu i wilgotności, pozwalają oszczędzić dodatkowo do 20 proc. energii. Dlatego kupując tego typu sprzęt zwróć uwagę na klasę energooszczędności. Pamiętaj o tym, żeby umieścić chłodziarkę w miejscu nie nasłonecznionym (a także z dala od okien kuchennych i piekarników), o niskiej temperaturze, co podwyższa sprawność działania.

4. Gotuj umiejętnie ?

Płyta indukcyjna sprawnie wykorzystuje aż 90 proc. energii, w przypadku, gdy elektryczna żeliwna jedynie 55 proc. Pamiętaj, aby dopasować wielkość garnków do wielkości płyty grzewczej (naczynie powinno być o dwa centymetry mniejsze niż średnica powierzchni grzejącej), a także o gotowaniu przy użyciu pokrywek - co pozwoli zachować ciepło. Dobrym rozwiązaniem jest także jak najczęstsze używanie garnków i patelni o gładkim i dobrze przewodzącym ciepło dnie.

5. ? a potem we właściwy sposób umyj naczynia

Zmywarka oszczędza sześć razy więcej wody niż tradycyjny sposób zmywania naczyń. Żeby w pełni korzystać ze zmywarki, oszczędzając wodę i energię, włączaj urządzenie w momencie gdy jest całkowicie zapełnione. Zmywarki ekologiczne ( BIO) pozwalają zaoszczędzić 30 proc. energii elektrycznej poprzez skrócenie cyklu suszenia.

6. Stand by - wróg klimatu

Moc urządzeń w czasie czuwania , czyli przy włączonej opcji stand-by waha się w granicach od 0,5W do 35W. Wyłączając urządzenia całkowicie, możesz zredukować straty prądu bez ponoszenia jakichkolwiek nakładów finansowych. Gdybyśmy w Polsce wyłączali połowę urządzeń, zamiast pozostawiać je w trybie czuwania, zaoszczędzilibyśmy 1 tonę dwutlenku węgla emitowanego w atmosferę.

7. Utrzymuj właściwą temperaturę pomieszczeń

Obniżenie temperatury o 2 stopnie Celsjusza przyczynia się do obniżenia kosztów ogrzewania o ok. 10 proc. Optymalna temperatura dla człowieka to 20-21 stopni. Pamiętaj, żeby podczas wietrzenia pomieszczeń zamknąć dopływ ciepła.

8. Pamiętaj o właściwej stolarce okiennej

Instalacja podwójnych szyb pozwoli zredukować upływ ciepła przez okna nawet o połowę. To nie tylko znaczące oszczędności energii i kosztów, ale ulga dla klimatu. Dobrym rozwiązaniem są także taśmy uszczelniające okna i drzwi.

9. Na koniec najważniejsze - Dobrze zaizoluj dom, w którym mieszkasz lub który budujesz

40 proc. produkowanej energii w Europie konsumują budynki. W Polsce wyprodukowanie 1 MWh energii elektrycznej generuje powstanie blisko 1000kg dwutlenku węgla. Tylko przez niewłaściwie izolowany dach domu jednorodzinnego możemy stracić nawet 3000 kWh energii rocznie, co w polskich warunkach klimatycznych pozwoliłoby na ogrzanie dwóch kolejnych domów o powierzchni ok. 100 m2. Odpowiednio zaizolowany dom to oszczędność kosztów i ochrona środowiska a także odpowiedni klimat dla jego mieszkańców.

 

Źródło: interia.pl

Wełną i czajnikiem chroń budżet

Zadbaj o środowisko za pomocą wełny szklanej, czajnika, taśmy uszczelniającej i odpowiedniego garnka - to zadanie wykonalne nie tylko dla MacGyvera. Prawidłowe użycie podstawowych sprzętów domowych może mieć gigantyczny wpływ na środowisko. Eksperci, autorzy m.in. części ekspozycji na otworzonej w zeszłym tygodniu w Warszawie wystawie ekologicznej "Nasza Ziemia", opracowali pakiet prostych eko-porad dla każdego.

- Kiedy gotujemy wodę na herbatę użyjmy właściwego czajnika, kończąc oglądać telewizję wyłączmy we właściwy sposób telewizor, budując dom właściwie go ocieplmy i tak musimy to zrobić, żeby przetrwać zimę. Często nie zdajemy sobie sprawy jak sami możemy zmienić obraz Ziemi i jej środowiska naturalnego. Jak pokazują nasze porady jest to naprawdę proste - mówi Henryk Kwapisz z ISOVER, specjalisty w dziedzinie izolacji oraz mecenasa wystawy "Nasza Ziemia".

Eksperci ISOVER, firmy specjalizującej się w produkcji ociepleń i izolacji budynków, przygotowali porady jak umiejętnie oszczędzać energię w naszym domu i wpływać tym samym na ochronę środowiska:

1. Użyj właściwego czajnika do zagotowania wody

Kupując czajnik wybieraj tylko spośród tych modeli, których elementy grzejne są wbudowane w dno ( nie widać spirali grzejnej). Są tańsze w eksploatacji - plus dla Ciebie, czyli zużywają mniej prądu - to plus dla środowiska. Kiedy już wybierzesz właściwy czajnik gotuj w nim tylko tyle wody ile potrzebujesz w danej chwili, nie więcej - to strata energii - minus dla Twojego budżetu i? dla środowiska.

2. Wybieraj właściwe pralki i umiejętnie z nich korzystaj

Pralki oznakowane symbolem A++ to urządzenia o najwyższej klasie energooszczędnej. W miarę możliwości uruchamiaj pralkę wtedy, gdy zgromadzony jest pełen ładunek. Jeżeli to możliwe, uruchamiaj pralkę tylko wtedy, kiedy jest zgromadzony pełny ładunek prania. Dwa prania z niepełnym ładunkiem, to większe o 35 proc. zużycie energii elektrycznej i marnotrawienie wody.

3. Chłodziarki energooszczędne chronią środowisko

Chłodziarki energooszczędne mogą zużyć aż do 125 proc. mniej energii niż standardowe, a te wyposażone w systemy automatycznego usuwania szronu i wilgotności, pozwalają oszczędzić dodatkowo do 20 proc. energii. Dlatego kupując tego typu sprzęt zwróć uwagę na klasę energooszczędności. Pamiętaj o tym, żeby umieścić chłodziarkę w miejscu nie nasłonecznionym (a także z dala od okien kuchennych i piekarników), o niskiej temperaturze, co podwyższa sprawność działania.

4. Gotuj umiejętnie ?

Płyta indukcyjna sprawnie wykorzystuje aż 90 proc. energii, w przypadku, gdy elektryczna żeliwna jedynie 55 proc. Pamiętaj, aby dopasować wielkość garnków do wielkości płyty grzewczej (naczynie powinno być o dwa centymetry mniejsze niż średnica powierzchni grzejącej), a także o gotowaniu przy użyciu pokrywek - co pozwoli zachować ciepło. Dobrym rozwiązaniem jest także jak najczęstsze używanie garnków i patelni o gładkim i dobrze przewodzącym ciepło dnie.

5. ? a potem we właściwy sposób umyj naczynia

Zmywarka oszczędza sześć razy więcej wody niż tradycyjny sposób zmywania naczyń. Żeby w pełni korzystać ze zmywarki, oszczędzając wodę i energię, włączaj urządzenie w momencie gdy jest całkowicie zapełnione. Zmywarki ekologiczne ( BIO) pozwalają zaoszczędzić 30 proc. energii elektrycznej poprzez skrócenie cyklu suszenia.

6. Stand by - wróg klimatu

Moc urządzeń w czasie czuwania , czyli przy włączonej opcji stand-by waha się w granicach od 0,5W do 35W. Wyłączając urządzenia całkowicie, możesz zredukować straty prądu bez ponoszenia jakichkolwiek nakładów finansowych. Gdybyśmy w Polsce wyłączali połowę urządzeń, zamiast pozostawiać je w trybie czuwania, zaoszczędzilibyśmy 1 tonę dwutlenku węgla emitowanego w atmosferę.

7. Utrzymuj właściwą temperaturę pomieszczeń

Obniżenie temperatury o 2 stopnie Celsjusza przyczynia się do obniżenia kosztów ogrzewania o ok. 10 proc. Optymalna temperatura dla człowieka to 20-21 stopni. Pamiętaj, żeby podczas wietrzenia pomieszczeń zamknąć dopływ ciepła.

8. Pamiętaj o właściwej stolarce okiennej

Instalacja podwójnych szyb pozwoli zredukować upływ ciepła przez okna nawet o połowę. To nie tylko znaczące oszczędności energii i kosztów, ale ulga dla klimatu. Dobrym rozwiązaniem są także taśmy uszczelniające okna i drzwi.

9. Na koniec najważniejsze - Dobrze zaizoluj dom, w którym mieszkasz lub który budujesz

40 proc. produkowanej energii w Europie konsumują budynki. W Polsce wyprodukowanie 1 MWh energii elektrycznej generuje powstanie blisko 1000kg dwutlenku węgla. Tylko przez niewłaściwie izolowany dach domu jednorodzinnego możemy stracić nawet 3000 kWh energii rocznie, co w polskich warunkach klimatycznych pozwoliłoby na ogrzanie dwóch kolejnych domów o powierzchni ok. 100 m2. Odpowiednio zaizolowany dom to oszczędność kosztów i ochrona środowiska a także odpowiedni klimat dla jego mieszkańców.

 

Źródło: interia.pl

Tebodin SAP-Projekt zakończył prace nad Galerią Tarnovia

Tebodin SAP-Projekt, wiodąca firma konsultingowo-projektowa w Polsce, zakończył swoje prace przy budowie Galerii Tarnovia, jaka powstała w Tarnowie. Dzisiaj galeria powitała pierwszych klientów.

Zakres usług Tebodin SAP-Projekt obejmował zarządzanie projektem z pełnieniem funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego, administrację kontraktem, nadzór nad budową i zarządzanie kosztami oraz koordynację prac najemców. Tebodin SAP-Projekt zaangażowany był w budowę Galerii od momentu rozpoczęcia prac, czyli od września 2008 r.

Łączna powierzchnia budynku wynosi 36 500 m kw. Na dwóch poziomach Galerii znajduje się ponad 100 lokali usługowych, w tym sklepy z odzieżą i obuwiem, lokale gastronomiczne, kawiarnie i restauracje oraz lokale usługowe. Do dyspozycji klientów jest parking mieszczący około 450 samochodów. Galeria znajduje się rejonie ulicy Krakowskiej. Jest to pierwszy tak duży i nowoczesny obiekt w Tarnowie, którego powierzchnia jest bardzo dobrze dopasowana wielkością do rozmiaru miasta.

- Galeria Tarnovia została wybudowana w zaledwie 13 miesięcy, co moim zdaniem jest ogromnym sukcesem - mówi Rafał Strugała, dyrektor Tebodin SAP-Projekt nadzorujący prace nad Galerią. - Udało nam się tego dokonać, chociaż w trakcie budowy Galerii zmieniono projekt i powiększono powierzchnię na piętrze. Co więcej, Galeria jest zlokalizowana na gruntach słabonośnych, w związku z czym całość fundamentów została posadowiona na palach, co pochłonęło kolejne tygodnie prac.

Tebodin SAP-Projekt był zaangażowany również w budowę dwóch innych galerii handlowych, jakie zostały oddane do użytku w ostatnim czasie: Galerii Jurajskiej i Galerii Sandecja. Teraz firma pracuje przy rozbudowie sklepu IKEA w Krakowie oraz budowie centrum Factory Outlet.

 

Źródło: interia.pl

Tebodin SAP-Projekt zakończył prace nad Galerią Tarnovia

Tebodin SAP-Projekt, wiodąca firma konsultingowo-projektowa w Polsce, zakończył swoje prace przy budowie Galerii Tarnovia, jaka powstała w Tarnowie. Dzisiaj galeria powitała pierwszych klientów.

Zakres usług Tebodin SAP-Projekt obejmował zarządzanie projektem z pełnieniem funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego, administrację kontraktem, nadzór nad budową i zarządzanie kosztami oraz koordynację prac najemców. Tebodin SAP-Projekt zaangażowany był w budowę Galerii od momentu rozpoczęcia prac, czyli od września 2008 r.

Łączna powierzchnia budynku wynosi 36 500 m kw. Na dwóch poziomach Galerii znajduje się ponad 100 lokali usługowych, w tym sklepy z odzieżą i obuwiem, lokale gastronomiczne, kawiarnie i restauracje oraz lokale usługowe. Do dyspozycji klientów jest parking mieszczący około 450 samochodów. Galeria znajduje się rejonie ulicy Krakowskiej. Jest to pierwszy tak duży i nowoczesny obiekt w Tarnowie, którego powierzchnia jest bardzo dobrze dopasowana wielkością do rozmiaru miasta.

- Galeria Tarnovia została wybudowana w zaledwie 13 miesięcy, co moim zdaniem jest ogromnym sukcesem - mówi Rafał Strugała, dyrektor Tebodin SAP-Projekt nadzorujący prace nad Galerią. - Udało nam się tego dokonać, chociaż w trakcie budowy Galerii zmieniono projekt i powiększono powierzchnię na piętrze. Co więcej, Galeria jest zlokalizowana na gruntach słabonośnych, w związku z czym całość fundamentów została posadowiona na palach, co pochłonęło kolejne tygodnie prac.

Tebodin SAP-Projekt był zaangażowany również w budowę dwóch innych galerii handlowych, jakie zostały oddane do użytku w ostatnim czasie: Galerii Jurajskiej i Galerii Sandecja. Teraz firma pracuje przy rozbudowie sklepu IKEA w Krakowie oraz budowie centrum Factory Outlet.

 

Źródło: interia.pl

W Krakowie bez szaleństw

Według raportu KRN.pl opisującego sytuację na polskim rynku nieruchomości w III kwartale 2009 r. Kraków jest jedynym miastem, które opiera się tendencji wzrostowej charakterystycznej dla pozostałych aglomeracji. W III kwartale 2009 r. cena m kw. w Krakowie spadła o prawie 2 proc. w porównaniu z II kwartałem 2009 r. Ostatecznie w okresie lipiec-wrzesień 2009 r. za jeden m kw. w Krakowie trzeba było zapłacić średnio 7360 zł.
Najdroższą dzielnicą w stolicy Małopolski pozostaje niezmiennie Stare Miasto – 9781 zł za m kw. (Wyk. 1.). Na kolejnych miejscach znajdują się Zwierzyniec (9207 zł) oraz Krowodrza (8749 zł). Najtaniej można kupić mieszkanie w dzielnicach: Nowa Huta (5697 zł za m kw.), Wzgórza Krzesławickie (5775 zł za m kw.) oraz Bieńczyce (5848 zł za m kw.).

Z analizy wynika, że ceny nieruchomości w Krakowie wykazują mniej dynamiczne wahania niż np. Warszawa. W ostatnim kwartale odnotowywaliśmy w stolicy Polski delikatne wzrosty na poziomie 1 proc. Informacje przekazywane przez warszawskich pośredników również wskazują na zwiększenie się liczby transakcji w ostatnich miesiącach. W Krakowie wciąż jeszcze obserwujemy silną presję na obniżkę cen. Niewykluczone jednak, że z biegiem czasu, w miarę poprawiania się sytuacji gospodarczej, również w Krakowie zaczną pojawiać się sygnały świadczące o możliwym powrocie tendencji wzrostowych. Opinię taką podziela wielu specjalistów rynku nieruchomości. Nie oznacza to jednakże powrotu do stałego i silnego trendu wzrostowego na rynku mieszkaniowym. Podczas ostatniej debaty przeprowadzonej przez KRN.pl swoją opinię na ten temat wyraził Szymon Jungiewicz z działu analiz firmy Emmerson, który twierdzi, że „(...) podaż, która jest obecnie, nie zniknie szybko z rynku. Choć prawdą jest, że mieszkania najbardziej popularne – 2-pokojowe o atrakcyjnych cenach mogą je utrzymać. Natomiast widzę dużą presję na dalszą obniżkę cen mieszkań, tym bardziej, że mimo wszystko nie jest tak, że nagle nic się nie buduje. Oczywiście, będzie spadek liczby mieszkań, ale pojawiają się sygnały o nowych inwestycjach, o rozpoczynanych projektach deweloperskich (...)” . Wydaje się, że taka prognoza na przyszłość może sprawdzić się właśnie w przypadku Krakowa, który na wszelkie zmiany na rynku reaguje zdecydowanie wolniej niż Warszawa.



Ponieważ popyt na rynku nieruchomości jest ściśle związany z polityką kredytową banków, warto zwrócić uwagę, jak kształtuje się średnie oprocentowanie kredytów w ostatnich miesiącach – dane wykorzystane w analizie dostarczone zostały przez firmę Comperia.pl.



Szczególnie popularne w ostatnim czasie stały się kredyty w euro. Frank szwajcarski zszedł na dalszy plan. Banki chętniej udzielają kredytów w euro, ze względu na fakt przyszłego wejścia Polski do strefy euro. Obecnie opłacalność kredytu w walucie jest wyraźnie wyższa niż kredytu złotowego. O ile oprocentowanie miałoby utrzymać się na podobnym poziomie przez cały czas trwania kredytu, suma oszczędności przy zakupie nieruchomości wartej 200 tys. zł wyniosłaby około 66 tys. zł. Obecnie najtańsze na rynku są kredyty dolarowe. Miesięczna rata kredytu w dolarach przy ustalonych założeniach (kredyt na 30 lat, kwota 200 tys. zł) wyniosłaby 1153 zł (tab. 1.).



krn.pl

W Krakowie bez szaleństw

Według raportu KRN.pl opisującego sytuację na polskim rynku nieruchomości w III kwartale 2009 r. Kraków jest jedynym miastem, które opiera się tendencji wzrostowej charakterystycznej dla pozostałych aglomeracji. W III kwartale 2009 r. cena m kw. w Krakowie spadła o prawie 2 proc. w porównaniu z II kwartałem 2009 r. Ostatecznie w okresie lipiec-wrzesień 2009 r. za jeden m kw. w Krakowie trzeba było zapłacić średnio 7360 zł.
Najdroższą dzielnicą w stolicy Małopolski pozostaje niezmiennie Stare Miasto – 9781 zł za m kw. (Wyk. 1.). Na kolejnych miejscach znajdują się Zwierzyniec (9207 zł) oraz Krowodrza (8749 zł). Najtaniej można kupić mieszkanie w dzielnicach: Nowa Huta (5697 zł za m kw.), Wzgórza Krzesławickie (5775 zł za m kw.) oraz Bieńczyce (5848 zł za m kw.).

Z analizy wynika, że ceny nieruchomości w Krakowie wykazują mniej dynamiczne wahania niż np. Warszawa. W ostatnim kwartale odnotowywaliśmy w stolicy Polski delikatne wzrosty na poziomie 1 proc. Informacje przekazywane przez warszawskich pośredników również wskazują na zwiększenie się liczby transakcji w ostatnich miesiącach. W Krakowie wciąż jeszcze obserwujemy silną presję na obniżkę cen. Niewykluczone jednak, że z biegiem czasu, w miarę poprawiania się sytuacji gospodarczej, również w Krakowie zaczną pojawiać się sygnały świadczące o możliwym powrocie tendencji wzrostowych. Opinię taką podziela wielu specjalistów rynku nieruchomości. Nie oznacza to jednakże powrotu do stałego i silnego trendu wzrostowego na rynku mieszkaniowym. Podczas ostatniej debaty przeprowadzonej przez KRN.pl swoją opinię na ten temat wyraził Szymon Jungiewicz z działu analiz firmy Emmerson, który twierdzi, że „(...) podaż, która jest obecnie, nie zniknie szybko z rynku. Choć prawdą jest, że mieszkania najbardziej popularne – 2-pokojowe o atrakcyjnych cenach mogą je utrzymać. Natomiast widzę dużą presję na dalszą obniżkę cen mieszkań, tym bardziej, że mimo wszystko nie jest tak, że nagle nic się nie buduje. Oczywiście, będzie spadek liczby mieszkań, ale pojawiają się sygnały o nowych inwestycjach, o rozpoczynanych projektach deweloperskich (...)” . Wydaje się, że taka prognoza na przyszłość może sprawdzić się właśnie w przypadku Krakowa, który na wszelkie zmiany na rynku reaguje zdecydowanie wolniej niż Warszawa.



Ponieważ popyt na rynku nieruchomości jest ściśle związany z polityką kredytową banków, warto zwrócić uwagę, jak kształtuje się średnie oprocentowanie kredytów w ostatnich miesiącach – dane wykorzystane w analizie dostarczone zostały przez firmę Comperia.pl.



Szczególnie popularne w ostatnim czasie stały się kredyty w euro. Frank szwajcarski zszedł na dalszy plan. Banki chętniej udzielają kredytów w euro, ze względu na fakt przyszłego wejścia Polski do strefy euro. Obecnie opłacalność kredytu w walucie jest wyraźnie wyższa niż kredytu złotowego. O ile oprocentowanie miałoby utrzymać się na podobnym poziomie przez cały czas trwania kredytu, suma oszczędności przy zakupie nieruchomości wartej 200 tys. zł wyniosłaby około 66 tys. zł. Obecnie najtańsze na rynku są kredyty dolarowe. Miesięczna rata kredytu w dolarach przy ustalonych założeniach (kredyt na 30 lat, kwota 200 tys. zł) wyniosłaby 1153 zł (tab. 1.).



krn.pl

Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?

Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.

Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.

Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.

Czas sprzedaży a wielkość mieszkania

W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli  około pięciu miesięcy.
 
 

Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania

Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.
 

Czas sprzedaży a materiał budowy

Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.

Komentarz

Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.

Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące.

W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.

W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.
 

Źródło: Metrohouse SA

jn

Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?

Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.

Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.

Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.

Czas sprzedaży a wielkość mieszkania

W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli  około pięciu miesięcy.
 
 

Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania

Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.
 

Czas sprzedaży a materiał budowy

Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.

Komentarz

Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.

Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące.

W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.

W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.
 

Źródło: Metrohouse SA

jn

Konkurencyjna jakość polskich szpitali

Red Med Development partnerem w inwestycjach medycznych Placówki opieki zdrowotnej, podobnie jak operatorzy telefonii czy linie lotnicze, każdego dnia konkurują o klientów. Dotyczy to przede wszystkim lecznictwa niepublicznego. Pacjenci z kolei, idąc na wizytę u dermatologa, kardiologa, ginekologa czy stomatologa wymagają najlepszych standardów obsługi dotyczących nie tylko specjalistycznej wiedzy, ale także jakości serwisu. Przychodnie, centra medyczne i kliniki, chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom coraz bardziej świadomych pacjentów, muszą korzystać z najnowszych metod leczenia, ale także organizować pacjentom jak najbardziej przyjazne środowisko w swoich placówkach.
W Polsce ciągle jeszcze brakuje wystarczającego doświadczenia jeśli chodzi o kompleksową realizację placówek medycznych. Na rynku pojawiają się obecnie firmy deweloperskie posiadające unikatową wiedzę, takie jak Red Med Development.

Firma zrealizowała już ponad 50 placówek medycznych  na świecie. Teraz  ze względu na posiadane bogate doświadczenie na rynku międzynarodowym, wspiera placówki polskiej służby zdrowia. Na swoim koncie ma już przeprowadzenie kilku inwestycji w Polsce, m.in. Szpitala św. Rafała w Krakowie i Kliniki Nefrologii i Metaboliki w Krakowie.

Pojawienie się firmy na naszym rynku było przemyślanym posunięciem. Infrastruktura polskich zakładów opieki zdrowotnej jest jeszcze daleka od ideału i na tym polu jest dużo do zrobienia. Red Med Development oferuje usługi na każdym etapie modernizacji istniejących obiektów oraz przy budowie nowych. Świadczy usługi w sferze pre-konstrukcyjnej i konsultingowej. Zapewnia pełen pakiet obsługi zawierający: finansowanie, nabycie praw do wybranych nieruchomości, projekt i uzyskanie pozwolenia na budowę oraz terminową realizację inwestycji. Do przeprowadzenia projektu zatrudnia architektów, inżynierów i koordynatorów doświadczonych w projektowaniu klinik medycznych, gabinetów lekarskich, oddziałów specjalistycznych i oddziałów ratownictwa medycznego.

Infrastruktura polskich szpitali i klinik  wymaga ogromnego nakładu pracy. To zadania na lata, które uzależnione są od wprowadzanych zmian strukturalnych i legislacyjnych. Organy ustawodawcze jasno precyzują cel jakim jest podwyższenie standardu usług medycznych i wdrożenie norm UE. Dlatego już dziś zarządzający placówkami powinni uwzględniać w swoich planach nakłady na inwestycje, aby za kilka lat polskie placówki były konkurencyjne w Europie. - Jesteśmy partnerem chcących się rozwijać placówek opieki zdrowotnej, które zmierzają w kierunku poprawy standardów świadczonych usług. Planujemy i realizujemy projekty inwestycyjne mające na celu stworzenie środowiska dla opieki zdrowotnej na poziomie międzynarodowym. Pracujemy z doświadczonymi polskimi firmami architektonicznymi, inwestycyjnymi i inżynieryjnymi. To połączenie światowej klasy wiedzy specjalistycznej i lokalnej sprawności sprawdza się na polskim rynku – mówi Nisan Gertz, dyrektor ds. Inwestycji Medycznych w Red Med Development. - Przynosi to nie tylko zysk dla pacjentów, ale także oszczędności dla samych placówek. Wiele naszych rozwiązań prowadzi bowiem do ograniczenia wydatków dzięki zwiększeniu efektywności działalności, poprzez przyjęcie większej liczby pacjentów i ich lepszą obsługę - dodaje.
Przygotowywane obecnie przez firmę projekty dotyczą kilku obszarów. Jest to budowa szpitali dla odbiorców niepublicznych i dużych sieci medycznych oraz średnich i małych klinik specjalistycznych, które chcą mieć własną, nową lub odnowioną powierzchnię w większym budynku przeznaczonym na usługi medyczne. Ale także inwestycje na potrzeby niezależnych lekarzy i terapeutów.

Wiele szpitali w Polsce jest obecnie przekształcanych w spółki działające w normalnych warunkach finansowych. Skoncentrowane na świadczeniu wysokiej jakości usług, które trudno oferować w istniejących obiektach. Dlatego liczne publiczne placówki są teraz w trakcie oceny swoich możliwości i podejmowania decyzji o inwestycjach w infrastrukturę. Podmioty niepubliczne mają na ogół w tym względzie nie tylko większą świadomość konieczności przeprowadzania zmian, ale także większe możliwości finansowe. Dziś należałoby się zadać sobie pytanie nie czy, ale kiedy przeprowadzać modernizację. W reformie służby zdrowia efektywnym rozwiązaniem może stać się w przyszłości leasing z opcją wykupu oferowany właśnie przez takie firmy jak Red Med Development.

Red Med  Development

js

inwestycje.pl

Konkurencyjna jakość polskich szpitali

Red Med Development partnerem w inwestycjach medycznych Placówki opieki zdrowotnej, podobnie jak operatorzy telefonii czy linie lotnicze, każdego dnia konkurują o klientów. Dotyczy to przede wszystkim lecznictwa niepublicznego. Pacjenci z kolei, idąc na wizytę u dermatologa, kardiologa, ginekologa czy stomatologa wymagają najlepszych standardów obsługi dotyczących nie tylko specjalistycznej wiedzy, ale także jakości serwisu. Przychodnie, centra medyczne i kliniki, chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom coraz bardziej świadomych pacjentów, muszą korzystać z najnowszych metod leczenia, ale także organizować pacjentom jak najbardziej przyjazne środowisko w swoich placówkach.
W Polsce ciągle jeszcze brakuje wystarczającego doświadczenia jeśli chodzi o kompleksową realizację placówek medycznych. Na rynku pojawiają się obecnie firmy deweloperskie posiadające unikatową wiedzę, takie jak Red Med Development.

Firma zrealizowała już ponad 50 placówek medycznych  na świecie. Teraz  ze względu na posiadane bogate doświadczenie na rynku międzynarodowym, wspiera placówki polskiej służby zdrowia. Na swoim koncie ma już przeprowadzenie kilku inwestycji w Polsce, m.in. Szpitala św. Rafała w Krakowie i Kliniki Nefrologii i Metaboliki w Krakowie.

Pojawienie się firmy na naszym rynku było przemyślanym posunięciem. Infrastruktura polskich zakładów opieki zdrowotnej jest jeszcze daleka od ideału i na tym polu jest dużo do zrobienia. Red Med Development oferuje usługi na każdym etapie modernizacji istniejących obiektów oraz przy budowie nowych. Świadczy usługi w sferze pre-konstrukcyjnej i konsultingowej. Zapewnia pełen pakiet obsługi zawierający: finansowanie, nabycie praw do wybranych nieruchomości, projekt i uzyskanie pozwolenia na budowę oraz terminową realizację inwestycji. Do przeprowadzenia projektu zatrudnia architektów, inżynierów i koordynatorów doświadczonych w projektowaniu klinik medycznych, gabinetów lekarskich, oddziałów specjalistycznych i oddziałów ratownictwa medycznego.

Infrastruktura polskich szpitali i klinik  wymaga ogromnego nakładu pracy. To zadania na lata, które uzależnione są od wprowadzanych zmian strukturalnych i legislacyjnych. Organy ustawodawcze jasno precyzują cel jakim jest podwyższenie standardu usług medycznych i wdrożenie norm UE. Dlatego już dziś zarządzający placówkami powinni uwzględniać w swoich planach nakłady na inwestycje, aby za kilka lat polskie placówki były konkurencyjne w Europie. - Jesteśmy partnerem chcących się rozwijać placówek opieki zdrowotnej, które zmierzają w kierunku poprawy standardów świadczonych usług. Planujemy i realizujemy projekty inwestycyjne mające na celu stworzenie środowiska dla opieki zdrowotnej na poziomie międzynarodowym. Pracujemy z doświadczonymi polskimi firmami architektonicznymi, inwestycyjnymi i inżynieryjnymi. To połączenie światowej klasy wiedzy specjalistycznej i lokalnej sprawności sprawdza się na polskim rynku – mówi Nisan Gertz, dyrektor ds. Inwestycji Medycznych w Red Med Development. - Przynosi to nie tylko zysk dla pacjentów, ale także oszczędności dla samych placówek. Wiele naszych rozwiązań prowadzi bowiem do ograniczenia wydatków dzięki zwiększeniu efektywności działalności, poprzez przyjęcie większej liczby pacjentów i ich lepszą obsługę - dodaje.
Przygotowywane obecnie przez firmę projekty dotyczą kilku obszarów. Jest to budowa szpitali dla odbiorców niepublicznych i dużych sieci medycznych oraz średnich i małych klinik specjalistycznych, które chcą mieć własną, nową lub odnowioną powierzchnię w większym budynku przeznaczonym na usługi medyczne. Ale także inwestycje na potrzeby niezależnych lekarzy i terapeutów.

Wiele szpitali w Polsce jest obecnie przekształcanych w spółki działające w normalnych warunkach finansowych. Skoncentrowane na świadczeniu wysokiej jakości usług, które trudno oferować w istniejących obiektach. Dlatego liczne publiczne placówki są teraz w trakcie oceny swoich możliwości i podejmowania decyzji o inwestycjach w infrastrukturę. Podmioty niepubliczne mają na ogół w tym względzie nie tylko większą świadomość konieczności przeprowadzania zmian, ale także większe możliwości finansowe. Dziś należałoby się zadać sobie pytanie nie czy, ale kiedy przeprowadzać modernizację. W reformie służby zdrowia efektywnym rozwiązaniem może stać się w przyszłości leasing z opcją wykupu oferowany właśnie przez takie firmy jak Red Med Development.

Red Med  Development

js

inwestycje.pl

Parter, tak ale...

Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Pomimo ogromnych, dochodzących nawet do 15% zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?
Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.

Kupując mieszkanie na parterze narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności w przypadku, gdy okna skierowane są na ulicę, a w dużych miastach spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.

Oczywiście mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.

- Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie - Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej - precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.

Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.

Marma Polska Folie

kg
inwestycje.pl

Parter, tak ale...

Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Pomimo ogromnych, dochodzących nawet do 15% zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?
Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.

Kupując mieszkanie na parterze narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności w przypadku, gdy okna skierowane są na ulicę, a w dużych miastach spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.

Oczywiście mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.

- Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie - Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej - precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.

Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.

Marma Polska Folie

kg
inwestycje.pl

GUS: Spadają koszty budowy domów - GUS

Koszty budowy budynku zbiorowego zamieszkania spadły we wrześniu o 1,5 proc. rdr i o 0,1 proc. mdm. - podał w środę GUS.
IX 2009/IX 2008    VIII 2009
bud. wolnostojący
jednorodzinny* -0,8 0,0
bud. wielomieszkaniowy* -1,1 -0,1
bud. zbiorowego zamieszkania* -1,5 -0,1

*Budynek wolnostojący jednorodzinny to budynek o powierzchni użytkowej 360 mkw z 2,5 kondygnacjami.

*Budynek wielomieszkaniowy to budynek o powierzchni użytkowej 1150 mkw z 3-4 kondygnacjami.

*Budynek zbiorowego zamieszkania to budynek o powierzchni użytkowej 4860 mkw z 7 kondygnacjami.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

GUS: Spadają koszty budowy domów - GUS

Koszty budowy budynku zbiorowego zamieszkania spadły we wrześniu o 1,5 proc. rdr i o 0,1 proc. mdm. - podał w środę GUS.
IX 2009/IX 2008    VIII 2009
bud. wolnostojący
jednorodzinny* -0,8 0,0
bud. wielomieszkaniowy* -1,1 -0,1
bud. zbiorowego zamieszkania* -1,5 -0,1

*Budynek wolnostojący jednorodzinny to budynek o powierzchni użytkowej 360 mkw z 2,5 kondygnacjami.

*Budynek wielomieszkaniowy to budynek o powierzchni użytkowej 1150 mkw z 3-4 kondygnacjami.

*Budynek zbiorowego zamieszkania to budynek o powierzchni użytkowej 4860 mkw z 7 kondygnacjami.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Targi domy.pl – podsumowanie

Wrocławskie Centrum Wystawiennicze IASE gościło przez miniony weekend (21-22 listopada) gości i wystawców Targów Mieszkaniowych – domy.pl.

Mimo podobnych imprez, które niedawno odbyły się we Wrocławiu, Targi – domy.pl, zgromadziły kilkudziesięciu wystawców, wśród których byli deweloperzy, firmy zajmujące się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, banki, miasta i gminy oferujące tereny do zagospodarowania oraz firmy architektoniczne i wyposażenia wnętrz. Nie sposób stwierdzić ile zawarto transakcji, a i wiele spotkań przełożono na później – przy targowych stoiskach nawiązano jedynie pierwszy kontakt. Jeśli jednak oprzeć się na obserwacji kolejek przy ekspozycjach, spotkania były udane.

targi domy

Zawirowanie na rynku nieruchomości spowodowało przyhamowanie popytu, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Bardzo istotnym więc elementem wpływającym na decyzję o zakupie jest obecnie cena nieruchomości. Zwiedzający targi mieli okazję do porównania i wyboru najkorzystniejszej dla siebie oferty z obszernej puli prezentowanej przez wystawców. Z relacji wystawców wynika, że najbardziej poszukiwane były mieszkania 2 i 3 pokojowe, a w przypadku nieruchomości komercyjnych lokale handlowo – usługowe i jak zwykle tereny.

Dużym wzięciem cieszyły się porady prawne z zakresu rynku nieruchomości, udzielane przez adwokatów. Niemal bez przerwy zajęte były miejsca przy stoliku, a pytano najczęściej o sposoby zawierania transakcji, wzory umów, opłaty im towarzyszące, konieczność wizyt u notariusza.

Także bankowcy mieli pełne ręce roboty. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się oferta kredytów, przede wszystkim kredyty hipoteczne.

Kim byli odwiedzający targi? W większości to ludzie dość młodzi, szukający własnego lokum – czy to mieszkania, czy to podmiejskiego domku. Wiele rodzin przyszło z dziećmi, nawet takimi, które targom przyglądały się z wózków. Targi odwiedziło ponad 5 i pół tysiąca osób.

Jakie można wyciągnąć wnioski z weekendowego spotkania? Targi przedstawiające z jednej strony lokalną ofertę są konieczne! Z drugiej bowiem strony widać wyraźne, duże zainteresowanie, a oczekiwania są różnorodne. Jedni szukają taniego mieszkania na wtórnym rynku, inni dużego, czy wręcz apartamentów. Jeszcze inni mają w planach kupno domu bliżej lub dalej od Wrocławia. Ważne, aby wszyscy mogli otrzymać to co chcą, a nawet przebierać wśród ofert.

Tak więc bogatsi o doświadczenia proponujemy spotkanie na wiosnę – w majowy weekend (15-16) , na kolejnych Targach Mieszkaniowych – domy.pl.

Patronem medialny Targów był portal www.DOM.pl

Źródło: dom.pl

Targi domy.pl – podsumowanie

Wrocławskie Centrum Wystawiennicze IASE gościło przez miniony weekend (21-22 listopada) gości i wystawców Targów Mieszkaniowych – domy.pl.

Mimo podobnych imprez, które niedawno odbyły się we Wrocławiu, Targi – domy.pl, zgromadziły kilkudziesięciu wystawców, wśród których byli deweloperzy, firmy zajmujące się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, banki, miasta i gminy oferujące tereny do zagospodarowania oraz firmy architektoniczne i wyposażenia wnętrz. Nie sposób stwierdzić ile zawarto transakcji, a i wiele spotkań przełożono na później – przy targowych stoiskach nawiązano jedynie pierwszy kontakt. Jeśli jednak oprzeć się na obserwacji kolejek przy ekspozycjach, spotkania były udane.

targi domy

Zawirowanie na rynku nieruchomości spowodowało przyhamowanie popytu, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Bardzo istotnym więc elementem wpływającym na decyzję o zakupie jest obecnie cena nieruchomości. Zwiedzający targi mieli okazję do porównania i wyboru najkorzystniejszej dla siebie oferty z obszernej puli prezentowanej przez wystawców. Z relacji wystawców wynika, że najbardziej poszukiwane były mieszkania 2 i 3 pokojowe, a w przypadku nieruchomości komercyjnych lokale handlowo – usługowe i jak zwykle tereny.

Dużym wzięciem cieszyły się porady prawne z zakresu rynku nieruchomości, udzielane przez adwokatów. Niemal bez przerwy zajęte były miejsca przy stoliku, a pytano najczęściej o sposoby zawierania transakcji, wzory umów, opłaty im towarzyszące, konieczność wizyt u notariusza.

Także bankowcy mieli pełne ręce roboty. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się oferta kredytów, przede wszystkim kredyty hipoteczne.

Kim byli odwiedzający targi? W większości to ludzie dość młodzi, szukający własnego lokum – czy to mieszkania, czy to podmiejskiego domku. Wiele rodzin przyszło z dziećmi, nawet takimi, które targom przyglądały się z wózków. Targi odwiedziło ponad 5 i pół tysiąca osób.

Jakie można wyciągnąć wnioski z weekendowego spotkania? Targi przedstawiające z jednej strony lokalną ofertę są konieczne! Z drugiej bowiem strony widać wyraźne, duże zainteresowanie, a oczekiwania są różnorodne. Jedni szukają taniego mieszkania na wtórnym rynku, inni dużego, czy wręcz apartamentów. Jeszcze inni mają w planach kupno domu bliżej lub dalej od Wrocławia. Ważne, aby wszyscy mogli otrzymać to co chcą, a nawet przebierać wśród ofert.

Tak więc bogatsi o doświadczenia proponujemy spotkanie na wiosnę – w majowy weekend (15-16) , na kolejnych Targach Mieszkaniowych – domy.pl.

Patronem medialny Targów był portal www.DOM.pl

Źródło: dom.pl

Samowola w PO, chodzi o spółdzielnie mieszkaniowe

Grupa posłów PO złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Odrębny projekt w tej sprawie przygotował rząd.
Posłanka Lidia Staroń mówi, że projekt powstał w odpowiedzi na uchylenie poprzedniej ustawy przez Trybunał Konstytucyjny.

TK w grudniu 2008 r. orzekł, że przepisy zobowiązujące spółdzielnie mieszkaniowe do przenoszenia własności lokali na swoich członków - jedynie po uregulowaniu kosztów wybudowania mieszkania, czyli za przysłowiową złotówkę - są niezgodne z konstytucją, za takie uznał też zapisy pozwalające na karanie członków zarządów spółdzielni, którzy nie dokonali przeniesienia własności lokali na spółdzielców. Trybunał dał rok na poprawienie tych uregulowań.

Staroń, która pracowała nad uchyloną przez Trybunał ustawą, poinformowała że przygotowała kolejny projekt zmian, które wynikają z troski o spółdzielców.

Powiedziała, że w projekcie jest m.in. zapis, który stwierdza, że spółdzielnie mieszkaniowe nie mogą odnosić korzyści majątkowych kosztem swoich członków. Staroń wyjaśniła, że zapis ten ma sprawić, że spółdzielnia sprzedając mieszkanie nie może na nim zarobić.

Projekt ma też ułatwiać spółdzielcom uwłaszczanie się oraz utrudnić spółdzielni wykluczanie członków. Dodała, że w razie upadłości spółdzielni jej mieszkańcy nie staną się najemcami zajmowanych lokali, a ustanowią odrębną ich własność. Posłanka dodała także, że w projekcie jest zapis ułatwiający mieszkańcom wgląd do dokumentów spółdzielni.

Staroń powiedziała, że nad projektem zmian w przypisach o spółdzielniach mieszkaniowych pracowała z grupą posłów, nie ujawniła jednak ich nazwisk. Przyznała, że wie, iż rząd opracował w tej sprawie inny projekt. - Ten nasz projekt jest inny niż rządowy, wychodzący na przeciw oczekiwaniom spółdzielców - podkreśliła Staroń.

Rząd w sierpniu tego roku przyjął przygotowany przez resort infrastruktury projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych, również będący konsekwencją orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.

Przepisy proponowane przez rząd przewidują, że walne zgromadzenie spółdzielni może podjąć uchwałę, w której określi obowiązek wniesienia przez członka spółdzielni dodatkowej wpłaty z tytułu przeniesienia własności lokalu, do którego przysługuje mu spółdzielcze prawo lokatorskie. Przewidziano, że wnioski o przeniesienie praw własności lokalu złożone do 29 grudnia 2009 r. powinny zostać przez spółdzielnię załatwione do 30 marca 2010 r. na dotychczasowych zasadach (czyli za przysłowiową złotówkę). Ponadto, do końca 2012 r., wydłużono termin możliwości przekształcenia spółdzielczego lokatorskiego prawa na spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.

Wiceszef klubu PO Waldey Dzikowski zapowiada, że władze klubu zajmą się kwestią kolejnego złamania zasad gry zespołowej przez posłankę Staroń.

- Będziemy na prezydium klubu PO o tym rozmawiać. Jeśli chodzi o proces stanowienia prawa, legislację, obowiązują nas w klubie zasady. Każdy poseł się podporządkowuje, a posłanka Staroń kolejny raz pokazuje, że nie stosuje się do reguł gry, które ustaliliśmy w klubie - zaznaczył wiceszef klubu PO. Podkreślił, że władze klubu PO nie zostawią tak tej sprawy.

Dzikowski nie chciał mówić o ewentualnej karze dla Staroń, ponieważ - jak tłumaczył - to musi być decyzja kolegialna.

 

money.pl

Samowola w PO, chodzi o spółdzielnie mieszkaniowe

Grupa posłów PO złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Odrębny projekt w tej sprawie przygotował rząd.
Posłanka Lidia Staroń mówi, że projekt powstał w odpowiedzi na uchylenie poprzedniej ustawy przez Trybunał Konstytucyjny.

TK w grudniu 2008 r. orzekł, że przepisy zobowiązujące spółdzielnie mieszkaniowe do przenoszenia własności lokali na swoich członków - jedynie po uregulowaniu kosztów wybudowania mieszkania, czyli za przysłowiową złotówkę - są niezgodne z konstytucją, za takie uznał też zapisy pozwalające na karanie członków zarządów spółdzielni, którzy nie dokonali przeniesienia własności lokali na spółdzielców. Trybunał dał rok na poprawienie tych uregulowań.

Staroń, która pracowała nad uchyloną przez Trybunał ustawą, poinformowała że przygotowała kolejny projekt zmian, które wynikają z troski o spółdzielców.

Powiedziała, że w projekcie jest m.in. zapis, który stwierdza, że spółdzielnie mieszkaniowe nie mogą odnosić korzyści majątkowych kosztem swoich członków. Staroń wyjaśniła, że zapis ten ma sprawić, że spółdzielnia sprzedając mieszkanie nie może na nim zarobić.

Projekt ma też ułatwiać spółdzielcom uwłaszczanie się oraz utrudnić spółdzielni wykluczanie członków. Dodała, że w razie upadłości spółdzielni jej mieszkańcy nie staną się najemcami zajmowanych lokali, a ustanowią odrębną ich własność. Posłanka dodała także, że w projekcie jest zapis ułatwiający mieszkańcom wgląd do dokumentów spółdzielni.

Staroń powiedziała, że nad projektem zmian w przypisach o spółdzielniach mieszkaniowych pracowała z grupą posłów, nie ujawniła jednak ich nazwisk. Przyznała, że wie, iż rząd opracował w tej sprawie inny projekt. - Ten nasz projekt jest inny niż rządowy, wychodzący na przeciw oczekiwaniom spółdzielców - podkreśliła Staroń.

Rząd w sierpniu tego roku przyjął przygotowany przez resort infrastruktury projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych, również będący konsekwencją orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.

Przepisy proponowane przez rząd przewidują, że walne zgromadzenie spółdzielni może podjąć uchwałę, w której określi obowiązek wniesienia przez członka spółdzielni dodatkowej wpłaty z tytułu przeniesienia własności lokalu, do którego przysługuje mu spółdzielcze prawo lokatorskie. Przewidziano, że wnioski o przeniesienie praw własności lokalu złożone do 29 grudnia 2009 r. powinny zostać przez spółdzielnię załatwione do 30 marca 2010 r. na dotychczasowych zasadach (czyli za przysłowiową złotówkę). Ponadto, do końca 2012 r., wydłużono termin możliwości przekształcenia spółdzielczego lokatorskiego prawa na spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.

Wiceszef klubu PO Waldey Dzikowski zapowiada, że władze klubu zajmą się kwestią kolejnego złamania zasad gry zespołowej przez posłankę Staroń.

- Będziemy na prezydium klubu PO o tym rozmawiać. Jeśli chodzi o proces stanowienia prawa, legislację, obowiązują nas w klubie zasady. Każdy poseł się podporządkowuje, a posłanka Staroń kolejny raz pokazuje, że nie stosuje się do reguł gry, które ustaliliśmy w klubie - zaznaczył wiceszef klubu PO. Podkreślił, że władze klubu PO nie zostawią tak tej sprawy.

Dzikowski nie chciał mówić o ewentualnej karze dla Staroń, ponieważ - jak tłumaczył - to musi być decyzja kolegialna.

 

money.pl

Ziemia się opłaca?

W ostatnich latach ziemia stała się jedną z najbardziej opłacalnych inwestycji w Polsce. Coraz więcej mieszkańców aglomeracji zmęczonych szumem miasta, decyduje się na kupno własnego domu daleko od centrum i zgiełku metropolii. Z tego powodu w ostatnich latach ceny gruntów inwestycyjnych, jak i rolnych dynamicznie rosły. Czy wciąż prawdą jest, że na ziemi nie można stracić? Wszystko zależy od tego jaką działkę kupiliśmy i na jaki czas planujemy zamrozić w niej kapitał – podkreślają eksperci ZFDF.
Inwestowanie w ziemię znane jest już od dawien dawna. Ludzie chętnie ją kupowali i uważali za najlepszą możliwą formę ulokowania swego kapitału. Ostatni kryzys finansowy sprawił, iż grunty inwestycyjne mocno straciły na wartości. Natomiast odmiennie kształtuje się sytuacja w sektorze gruntów rolnych. Z najnowszych danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, iż w III kwartale 2009 r. średnia cena 1 ha wyniosła 16.370 PLN, co stanowi wzrost aż o 33 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2008 r.

Sianie na roli, czyli inwestycje w grunt


Oczywiście mitem jest, iż na ziemi nie można stracić. Często w przypadku bardzo dobrych lokalizacji inwestorzy z branży deweloperskiej mocno przepłacają, a później - w momencie kryzysu – nie są w stanie odpowiednio sprzedać zbudowanych na zakupionej ziemi lokali i wskutek tego mocno tracą. Ale inwestycja w grunty rolne to nieco inny przypadek.

Zazwyczaj osoby inwestujące w grunty rolne kupują działkę z myślą o jej odrolnieniu i doprowadzeniu do takiego stanu, aby mogło się na niej umiejscowić budownictwo mieszkalne i wreszcie sprzedać indywidualnym klientom – inwestorom, nie zaś deweloperom.

Horyzonty czasowe inwestycji

Jednak zanim kupimy grunt rolny, powinniśmy zastanowić się nad horyzontem czasowym, w jakim interesująca nas ziemia może przynieść nam oczekiwany zwrot. Nie każda działka będzie inwestycją krótkoterminową. Poniżej zamieszczamy tabelę, która pomoże określić status gruntu rolnego.
 

Grunty rolne nie są z pewnością inwestycją przeznaczoną dla osób oczekujących bardzo szybkiego zwrotu zainwestowanego kapitału, ani też dla tych, które nie lubią zamrażać swoich funduszy na dłuższy czas. Procedury odrolnienia gruntów są dość skomplikowane i mogą długo trwać, poza tym pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego przygotowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe: osuszenia go, doprowadzenia mediów, budowy dróg odjazdowych, a w razie potrzeby wykarczowania.

Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego i Wealth Solutions szacują, iż najbardziej efektywnym horyzontem czasowym dla inwestycji w ziemię rolną jest okres 3 lat.

Cenna polska ziemia

Aby stać się „posiadaczem ziemskim” nie są konieczne ogromne nakłady finansowe. Zacząć można już od 30 tys. PLN, jednak przy takim rzędzie wielkości inwestycji, eksperci doradzają połączenie z kapitałem innych inwestorów, aby stworzyć grupę inwestycyjną. Dzięki temu będzie można osiągnąć korzyści skali i zmniejszyć ryzyko inwestycji.

Z zasady inwestowanie w ziemię nie jest bardzo płynnym sposobem lokowania kapitału, dlatego jeśli będziemy bardzo potrzebować gotówki, to możemy sprzedać grunty po zaniżonej cenie i srogo się zawieść na tej formie inwestowania. Dlatego dzielenie tej inwestycji ze wspólnikiem, który w razie potrzeby będzie mógł wykupić nasze „udziały” to znacznie lepsze wyjście.

Maciej Kossowski, ZFDF i Wealth Solutions: - Czas wzrostu wartości ziemi jeszcze nie dobiegł końca. Wręcz przeciwnie - na większości obszarów naszego kraju trend zbliżania się cen do średnich poziomów w Unii Europejskiej dopiero się rozpoczął.

W ocenie ekspertów obecnie możemy zaobserwować schyłek pierwszej fazy wzrostu wartości gruntów, która objęła obszary głównych aglomeracji oraz ich najbliższych okolic (do 20 km). Poziom cen w tych regionach zaczyna się stabilizować i mało prawdopodobne są dalsze wzrosty. Rosnący popyt na ziemię budowlaną powoduje wzrost cen również w okolicach oddalonych o 20-50 km od aglomeracji, co oznacza początek fazy drugiej, która powinna potrwać do ok. 2012 r.

Według Agencji Nieruchomości Rolnych cena ziemi rolnej ulega powolnej stabilizacji, ale z optymistycznym wskazaniem na ciągły wzrost jej wartości. Najwyższe ceny uzyskuje się w województwach: kujawsko-pomorskim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim, a najniższe w województwach: lubelskim, podkarpackim i lubuskim.

Rysunek 1. Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa
Źródło: Agencja Nieruchomości Rolnych


Związek Firm Doradztwa Finansowego

jn

Ziemia się opłaca?

W ostatnich latach ziemia stała się jedną z najbardziej opłacalnych inwestycji w Polsce. Coraz więcej mieszkańców aglomeracji zmęczonych szumem miasta, decyduje się na kupno własnego domu daleko od centrum i zgiełku metropolii. Z tego powodu w ostatnich latach ceny gruntów inwestycyjnych, jak i rolnych dynamicznie rosły. Czy wciąż prawdą jest, że na ziemi nie można stracić? Wszystko zależy od tego jaką działkę kupiliśmy i na jaki czas planujemy zamrozić w niej kapitał – podkreślają eksperci ZFDF.
Inwestowanie w ziemię znane jest już od dawien dawna. Ludzie chętnie ją kupowali i uważali za najlepszą możliwą formę ulokowania swego kapitału. Ostatni kryzys finansowy sprawił, iż grunty inwestycyjne mocno straciły na wartości. Natomiast odmiennie kształtuje się sytuacja w sektorze gruntów rolnych. Z najnowszych danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, iż w III kwartale 2009 r. średnia cena 1 ha wyniosła 16.370 PLN, co stanowi wzrost aż o 33 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2008 r.

Sianie na roli, czyli inwestycje w grunt


Oczywiście mitem jest, iż na ziemi nie można stracić. Często w przypadku bardzo dobrych lokalizacji inwestorzy z branży deweloperskiej mocno przepłacają, a później - w momencie kryzysu – nie są w stanie odpowiednio sprzedać zbudowanych na zakupionej ziemi lokali i wskutek tego mocno tracą. Ale inwestycja w grunty rolne to nieco inny przypadek.

Zazwyczaj osoby inwestujące w grunty rolne kupują działkę z myślą o jej odrolnieniu i doprowadzeniu do takiego stanu, aby mogło się na niej umiejscowić budownictwo mieszkalne i wreszcie sprzedać indywidualnym klientom – inwestorom, nie zaś deweloperom.

Horyzonty czasowe inwestycji

Jednak zanim kupimy grunt rolny, powinniśmy zastanowić się nad horyzontem czasowym, w jakim interesująca nas ziemia może przynieść nam oczekiwany zwrot. Nie każda działka będzie inwestycją krótkoterminową. Poniżej zamieszczamy tabelę, która pomoże określić status gruntu rolnego.
 

Grunty rolne nie są z pewnością inwestycją przeznaczoną dla osób oczekujących bardzo szybkiego zwrotu zainwestowanego kapitału, ani też dla tych, które nie lubią zamrażać swoich funduszy na dłuższy czas. Procedury odrolnienia gruntów są dość skomplikowane i mogą długo trwać, poza tym pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego przygotowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe: osuszenia go, doprowadzenia mediów, budowy dróg odjazdowych, a w razie potrzeby wykarczowania.

Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego i Wealth Solutions szacują, iż najbardziej efektywnym horyzontem czasowym dla inwestycji w ziemię rolną jest okres 3 lat.

Cenna polska ziemia

Aby stać się „posiadaczem ziemskim” nie są konieczne ogromne nakłady finansowe. Zacząć można już od 30 tys. PLN, jednak przy takim rzędzie wielkości inwestycji, eksperci doradzają połączenie z kapitałem innych inwestorów, aby stworzyć grupę inwestycyjną. Dzięki temu będzie można osiągnąć korzyści skali i zmniejszyć ryzyko inwestycji.

Z zasady inwestowanie w ziemię nie jest bardzo płynnym sposobem lokowania kapitału, dlatego jeśli będziemy bardzo potrzebować gotówki, to możemy sprzedać grunty po zaniżonej cenie i srogo się zawieść na tej formie inwestowania. Dlatego dzielenie tej inwestycji ze wspólnikiem, który w razie potrzeby będzie mógł wykupić nasze „udziały” to znacznie lepsze wyjście.

Maciej Kossowski, ZFDF i Wealth Solutions: - Czas wzrostu wartości ziemi jeszcze nie dobiegł końca. Wręcz przeciwnie - na większości obszarów naszego kraju trend zbliżania się cen do średnich poziomów w Unii Europejskiej dopiero się rozpoczął.

W ocenie ekspertów obecnie możemy zaobserwować schyłek pierwszej fazy wzrostu wartości gruntów, która objęła obszary głównych aglomeracji oraz ich najbliższych okolic (do 20 km). Poziom cen w tych regionach zaczyna się stabilizować i mało prawdopodobne są dalsze wzrosty. Rosnący popyt na ziemię budowlaną powoduje wzrost cen również w okolicach oddalonych o 20-50 km od aglomeracji, co oznacza początek fazy drugiej, która powinna potrwać do ok. 2012 r.

Według Agencji Nieruchomości Rolnych cena ziemi rolnej ulega powolnej stabilizacji, ale z optymistycznym wskazaniem na ciągły wzrost jej wartości. Najwyższe ceny uzyskuje się w województwach: kujawsko-pomorskim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim, a najniższe w województwach: lubelskim, podkarpackim i lubuskim.

Rysunek 1. Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa
Źródło: Agencja Nieruchomości Rolnych


Związek Firm Doradztwa Finansowego

jn

Galerie handlowe w Polsce w 2009 roku

Podaż

Wielkość podaży w 2009 r. będzie podobna jak w rekordowych pod tym względem latach 2007 i 2008. Włączając galerie handlowe, które zostaną ukończone na przełomie listopada i grudnia, bieżący rok zamknie się liczbą 750 000 m2 powierzchni najmu. Tak dobry wynik zawdzięczamy temu, że decyzje o budowie obecnie otwieranych galerii handlowych podejmowane były 2-3 lata temu, w najlepszym okresie koniunktury gospodarczej. Do największych obiektów oddanych do użytku należą: Galeria Malta w Poznaniu, Renoma we Wrocławiu, Galeria Jurajska w Częstochowie, Focus w Piotrkowie Trybunalskim, Cuprum Arena w Lubinie i Bonarka w Krakowie.

Trudności w uzyskaniu kredytów, jakie pojawiły się w bieżącym roku, doprowadziły jednak do wstrzymania budowy kilku znaczących centrów handlowych oraz opóźnienia w procesach deweloperskich wielu planowanych inwestycji. Skutkiem tego w latach 2010-2012 spadnie podaż, co z kolei zmniejszy dostępność nowoczesnej powierzchni handlowej pod wynajem. Będzie to odczuwalne szczególnie w średnich i małych miastach, ponieważ to one przez ostatnie lata były w centrum zainteresowania czołowych deweloperów i inwestorów zarówno międzynarodowych, jak i polskich. Inwestycje w tych lokalizacjach ocenione zostały przez instytucje finansowe jako bardziej ryzykowne z powodu: mniejszej siły nabywczej mieszkańców, spadku popytu ze strony sieci handlowych, niższych możliwych do uzyskania stawek czynszowych i większej wrażliwości na potencjalną konkurencję.

Popyt

Popyt w 2009 r. podlegał przeciwstawnym tendencjom. Sieci handlowe odnotowały spadki obrotów, co w połączeniu z innymi czynnikami miało znaczący wpływ na ich kondycję finansową i dalsze plany ekspansji. W kilku skrajnych przypadkach trudności finansowe spowodowały bankructwa oraz decyzje o sprzedaży lub wycofaniu się z rynku. Z drugiej jednak strony firmy handlowe wdrażały programy naprawcze, renegocjowały z bankami warunki finansowania, poszukiwały inwestorów strategicznych, modyfikowały strategie rozwoju i koncepty handlowe. Wiele takich działań przyniosło pozytywne rezultaty. Niektóre sieci handlowe wykorzystały czas kryzysu na przyspieszenie ekspansji i poprawienie pozycji na rynku. W spektakularny sposób weszła na rynek sieć TK MAXX, która docelowo planuje otwarcie w Polsce 100 sklepów.

Skutkiem zmian, jakie zaszły w 2009 r. w strukturze popytu, będzie w najbliższych latach koncentracja aktywności najemców wokół najlepszych projektów galerii handlowych, nieznaczny spadek czynszów, wzrost oczekiwań dotyczących zachęt w warunkach najmu oraz wydłużenie procesu komercjalizacji galerii.

Czynsze

Największy wpływ na czynsze miały duże zmiany cen walut w I kwartale 2009 r., które przyniosły wzrost całkowitych kosztów najmu nawet o 30-40%. Wynika to z praktyki rynkowej zawierania umów w EURO i rozliczaniu na podstawie faktury VAT w PLN po kursie z dnia wystawienia. Chociaż w II połowie roku złotówka ustabilizowała się, okres wahań kursowych miał niezwykle negatywny wpływ na kondycję sieci handlowych w Polsce.

Wzrost całkowitych kosztów najmu pociągnął za sobą renegocjacje stawek czynszowych, wzrost znaczenia zachęt w całkowitych pakietach najmu, a co za tym idzie, pogłębienie się różnicy między czynszem transakcyjnym i efektywnym. Co ciekawe, znaczący spadek podaży nowych galerii handlowych po roku 2010 zmniejszy dostępność powierzchni na wynajem, przyniesie wzrost czynszów i w konsekwencji odwrócenie obecnego trendu rynkowego.

Rynek inwestycyjny

Z perspektywy handlowego rynku inwestycyjnego rok 2009 był czasem wyczekiwania zarówno po stronie kupujących, jak i sprzedających. Kryzys finansowy i spowolnienie gospodarcze przyczyniły się do utrudnień w dostępie do finansowania bankowego oraz niechęci do podejmowania ryzyka. Zanik aktywności inwestycyjnej wynikał także z utrzymujących się wysokich cen oferowanych nieruchomości. Oczekuje się, że rok 2010 przyniesie ożywienie na handlowym rynku inwestycyjnym. Przedmiotem transakcji staną się obiekty wysokiej jakości oraz portfele nieruchomości w ramach umów „sale & leaseback” (czyli transakcje sprzedaży nieruchomości z równoczesnym podpisaniem umowy najmu przez sprzedającego) z uwagi na zadowalający poziom bezpieczeństwa.

Katarzyna Michnikowska
Starszy Analityk, Dział Doradztwa Cushman & Wakefield

jn

Galerie handlowe w Polsce w 2009 roku

Podaż

Wielkość podaży w 2009 r. będzie podobna jak w rekordowych pod tym względem latach 2007 i 2008. Włączając galerie handlowe, które zostaną ukończone na przełomie listopada i grudnia, bieżący rok zamknie się liczbą 750 000 m2 powierzchni najmu. Tak dobry wynik zawdzięczamy temu, że decyzje o budowie obecnie otwieranych galerii handlowych podejmowane były 2-3 lata temu, w najlepszym okresie koniunktury gospodarczej. Do największych obiektów oddanych do użytku należą: Galeria Malta w Poznaniu, Renoma we Wrocławiu, Galeria Jurajska w Częstochowie, Focus w Piotrkowie Trybunalskim, Cuprum Arena w Lubinie i Bonarka w Krakowie.

Trudności w uzyskaniu kredytów, jakie pojawiły się w bieżącym roku, doprowadziły jednak do wstrzymania budowy kilku znaczących centrów handlowych oraz opóźnienia w procesach deweloperskich wielu planowanych inwestycji. Skutkiem tego w latach 2010-2012 spadnie podaż, co z kolei zmniejszy dostępność nowoczesnej powierzchni handlowej pod wynajem. Będzie to odczuwalne szczególnie w średnich i małych miastach, ponieważ to one przez ostatnie lata były w centrum zainteresowania czołowych deweloperów i inwestorów zarówno międzynarodowych, jak i polskich. Inwestycje w tych lokalizacjach ocenione zostały przez instytucje finansowe jako bardziej ryzykowne z powodu: mniejszej siły nabywczej mieszkańców, spadku popytu ze strony sieci handlowych, niższych możliwych do uzyskania stawek czynszowych i większej wrażliwości na potencjalną konkurencję.

Popyt

Popyt w 2009 r. podlegał przeciwstawnym tendencjom. Sieci handlowe odnotowały spadki obrotów, co w połączeniu z innymi czynnikami miało znaczący wpływ na ich kondycję finansową i dalsze plany ekspansji. W kilku skrajnych przypadkach trudności finansowe spowodowały bankructwa oraz decyzje o sprzedaży lub wycofaniu się z rynku. Z drugiej jednak strony firmy handlowe wdrażały programy naprawcze, renegocjowały z bankami warunki finansowania, poszukiwały inwestorów strategicznych, modyfikowały strategie rozwoju i koncepty handlowe. Wiele takich działań przyniosło pozytywne rezultaty. Niektóre sieci handlowe wykorzystały czas kryzysu na przyspieszenie ekspansji i poprawienie pozycji na rynku. W spektakularny sposób weszła na rynek sieć TK MAXX, która docelowo planuje otwarcie w Polsce 100 sklepów.

Skutkiem zmian, jakie zaszły w 2009 r. w strukturze popytu, będzie w najbliższych latach koncentracja aktywności najemców wokół najlepszych projektów galerii handlowych, nieznaczny spadek czynszów, wzrost oczekiwań dotyczących zachęt w warunkach najmu oraz wydłużenie procesu komercjalizacji galerii.

Czynsze

Największy wpływ na czynsze miały duże zmiany cen walut w I kwartale 2009 r., które przyniosły wzrost całkowitych kosztów najmu nawet o 30-40%. Wynika to z praktyki rynkowej zawierania umów w EURO i rozliczaniu na podstawie faktury VAT w PLN po kursie z dnia wystawienia. Chociaż w II połowie roku złotówka ustabilizowała się, okres wahań kursowych miał niezwykle negatywny wpływ na kondycję sieci handlowych w Polsce.

Wzrost całkowitych kosztów najmu pociągnął za sobą renegocjacje stawek czynszowych, wzrost znaczenia zachęt w całkowitych pakietach najmu, a co za tym idzie, pogłębienie się różnicy między czynszem transakcyjnym i efektywnym. Co ciekawe, znaczący spadek podaży nowych galerii handlowych po roku 2010 zmniejszy dostępność powierzchni na wynajem, przyniesie wzrost czynszów i w konsekwencji odwrócenie obecnego trendu rynkowego.

Rynek inwestycyjny

Z perspektywy handlowego rynku inwestycyjnego rok 2009 był czasem wyczekiwania zarówno po stronie kupujących, jak i sprzedających. Kryzys finansowy i spowolnienie gospodarcze przyczyniły się do utrudnień w dostępie do finansowania bankowego oraz niechęci do podejmowania ryzyka. Zanik aktywności inwestycyjnej wynikał także z utrzymujących się wysokich cen oferowanych nieruchomości. Oczekuje się, że rok 2010 przyniesie ożywienie na handlowym rynku inwestycyjnym. Przedmiotem transakcji staną się obiekty wysokiej jakości oraz portfele nieruchomości w ramach umów „sale & leaseback” (czyli transakcje sprzedaży nieruchomości z równoczesnym podpisaniem umowy najmu przez sprzedającego) z uwagi na zadowalający poziom bezpieczeństwa.

Katarzyna Michnikowska
Starszy Analityk, Dział Doradztwa Cushman & Wakefield

jn

Preferencje Polaków przy wyborze mieszkania

Rynek nieruchomości w Polsce powoli zaczyna się stabilizować. Ceny nieruchomości ustabilizowały się, zmieniły się zasady dofinansowań w programie Rodzina na Swoim, banki znów zaczynają przyznawanie kredytów. Jakie mieszkania cieszą się teraz największą popularnością?
Każdy z nas przy wyborze mieszkania będzie kierował się innymi kryteriami. Pod rozwagę bierze się lokalizację, cenę, ustawienie względem stron świata, kondygnację, a przede wszystkim metraż i ilość pokoi. Pod tym względem możemy zasadniczo wyróżnić 3 grupy mieszkań najbardziej pożądanych.

Mieszkanie dla singla

Bycie singlem w dzisiejszych czasach już nikogo nie dziwi. Młodzi ludzie coraz częściej decydują się na związki w momencie kiedy osiągną już stabilizację finansową. Do tej stabilizacji można zaliczyć posiadanie własnego mieszkania. Single poszukują mieszkań jednopokojowych, których wciąż na rynku brakuje.

Zmienić się to może w przyszłym roku gdy w życie wejdzie rozporządzenie na temat dopłat do mieszkań również dla osób samotnych.

Nowe zasady programu rządowego z dopłatami dla osób niezamężnych i bezdzietnych siłą rzeczy przyniosą zmiany na rynku nieruchomości. Deweloperzy będą przystosowywać swoje oferty pod kątem nowego targetu. Programy z dopłatami rządowymi są swoistą dźwignią sprzedaży w obecnym czasie. Ludzie szukają oszczędności więc chętnie korzystają z tego typu pomocy. W momencie gdy tak zwani single będą również mogli zakupić mieszkanie przy wsparciu Skarbu Państwa niewątpliwie skorzystają z tej możliwości. Firmy deweloperskie, które chcą skorzystać z szansy jaką niesie poszerzenie kręgu beneficjentów rządowych dopłat muszą już dziś uwzględnić nowe wytyczne programu w projektowanych inwestycjach – mówi Bartłomiej Rzepa, prezes Wawel Service.

Zmiany w programie rządowym, jak zapowiedział wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń, najprawdopodobniej w lipcu 2010 roku. Resort rozważa, czy równocześnie z tymi zmianami nie obniżyć pułapu cen mieszkań, którego nie wolno przekroczyć, jeśli chce się taką dopłatę dostać, jednak taki zabieg spowodowałby zmniejszenie ilości mieszkań objętych dopłatą.

Mieszkania rodzinne


Zainteresowanie programem Rodzina na Swoim, dzięki któremu można otrzymać od rządu pomoc w spłacie 50% odsetek przez pierwsze osiem lat spłaty kredytu, niezmiennie wzrasta. Podwyższenie górnej granicy cenowej metra kwadratowego spowodowało, że zwiększyła się liczba mieszkań dostępnych w kredycie preferencyjnym. Do niedawna dopłaty ze strony Skarbu Państwa można było otrzymać na zakup mieszkań zlokalizowanych w dalszej odległości od centrum lub tych mniej interesujących .

Zmiany wprowadzone przez wojewodów z dniem 1 października 2009 roku spowodowały, że niemal do wszystkich mieszkań znajdujących się w naszej ofercie można uzyskać rządową dopłatę. To bardzo komfortowa sytuacja dla kupujących ponieważ teraz mają duży wybór atrakcyjnych mieszkań w dobrych lokalizacjach, które przed podwyższeniem limitów cenowych nie kwalifikowały się do programu – mówi Bartłomiej Rzepa.

Rodziny, czy też osoby samotnie wychowujące dzieci, poszukują mieszkań nieco większych, aczkolwiek nie za dużych. Z racji tego, że program Rodzina na Swoim w swych kryteriach ma również określony metraż, kupujący wybierają przeważnie mieszkania do 60 metrów kwadratowych. Pozwala to na urządzenie przytulnego, rodzinnego mieszkania, gdzie każdy z domowników będzie mógł mieć „własny kąt”.

Największym zainteresowaniem cieszą się mieszkania dwupokojowe z racji tego, że po nowe mieszkania zazwyczaj sięgają młode rodziny z jednym bądź dwójką dzieci, które zakładają, że nie będzie to ich docelowe lokum. Ważna też jest zdolność kredytowa, która dla osoby o średnich zarobkach mieści się w przedziale między 200 000 a 300 000 zł. Wybór mieszkania trzypokojowego podyktowany jest zazwyczaj tym, iż deweloperzy mieszkania o większej powierzchni sprzedają w korzystniejszej cenie – mówi Jan Palka z biura Nieruchomości Południe.

Apartamenty

Kolejną grupę osób kupujących mieszkania stanowią biznesmeni, także z koncernów zagranicznych. Duże firmy międzynarodowe zatrudniają pracowników zagranicznych, którzy są głównymi nabywcami apartamentów i penthouse’ów. Cenią sobie wygodę, elegancję, styl. Coraz częściej deweloperzy proponują przyszłym klientom możliwość zagospodarowania przestrzeni, według własnego uznania. Znaczy to tyle, że w momencie kupna apartamentu lub penthouse’u kupujący ustala liczbę pomieszczeń, ich kształt oraz wygląd.

Firmy deweloperskie coraz częściej decydują się na budowę ekskluzywnych apartamentów i penthouse’ów. Napływ pracowników z zagranicy spowodował podniesienie standardów mieszkaniowych. Również polscy biznesmeni mają coraz większe wymagania. Dlatego również nasza firma uwzględniła w swojej ofercie takich wymagających klientów. Specjalnie z myślą o nich powstaje właśnie kompleks Wyspiański Park. Znajdą się w nim zarówno mieszkania o podwyższonym standardzie z układem zaproponowanym przez architektów jak i luksusowe penthouse'y na górnych kondygnacjach, w których układ pomieszczeń wykreują ich przyszli właściciele – mówi Bartłomiej Rzepa.

Tego typu nieruchomości wyróżniają się lokalizacją, aczkolwiek nie musi to oznaczać ścisłego centrum, ponieważ siedziby firm często znajdują się na obrzeżach miast. Dla biznesmenów ważne jest, by mogli w nieskomplikowany i szybki sposób dotrzeć do biura. Nabywcy apartamentów lubią duże przestrzenie, urządzone w nowoczesnym stylu. W związku z czym ważny jest metraż i sposób wykonania, a także dostęp do dodatkowych usług dla mieszkańców. Osoby ze środowiska biznesu poszukują miejsc, w pobliżu których będą zlokalizowane pralnie, restauracje, tereny rekreacyjne, kluby wellness, centra handlowe, tak by móc w szybkim tempie załatwić codzienne sprawy niezwiązane z pracą. Do tej pory prym w tej dziedzinie budownictwa wiodła Warszawa, ale większe mieszkania pojawiają się już w Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu, gdzie cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

Widać wyraźnie, że deweloperzy dostosowali swoją ofertę tak, by praktycznie każdy mógł kupić własne „M”. Nie oznacza to jednak prostego podziału, że im mniejsze, tym gorsze i tańsze. Również kawalerka może stać się luksusowym mieszkaniem, dzięki staraniom architektów wnętrz. Zaś mieszkanie dwupokojowe lub apartament, dzięki prostej aranżacji będzie pełniło funkcję rodzinnego lokum. Obecnie cena mieszkania zależy wyłącznie od pomysłu i zasobności przyszłego lokatora.

as
inwestycje.pl

Preferencje Polaków przy wyborze mieszkania

Rynek nieruchomości w Polsce powoli zaczyna się stabilizować. Ceny nieruchomości ustabilizowały się, zmieniły się zasady dofinansowań w programie Rodzina na Swoim, banki znów zaczynają przyznawanie kredytów. Jakie mieszkania cieszą się teraz największą popularnością?
Każdy z nas przy wyborze mieszkania będzie kierował się innymi kryteriami. Pod rozwagę bierze się lokalizację, cenę, ustawienie względem stron świata, kondygnację, a przede wszystkim metraż i ilość pokoi. Pod tym względem możemy zasadniczo wyróżnić 3 grupy mieszkań najbardziej pożądanych.

Mieszkanie dla singla

Bycie singlem w dzisiejszych czasach już nikogo nie dziwi. Młodzi ludzie coraz częściej decydują się na związki w momencie kiedy osiągną już stabilizację finansową. Do tej stabilizacji można zaliczyć posiadanie własnego mieszkania. Single poszukują mieszkań jednopokojowych, których wciąż na rynku brakuje.

Zmienić się to może w przyszłym roku gdy w życie wejdzie rozporządzenie na temat dopłat do mieszkań również dla osób samotnych.

Nowe zasady programu rządowego z dopłatami dla osób niezamężnych i bezdzietnych siłą rzeczy przyniosą zmiany na rynku nieruchomości. Deweloperzy będą przystosowywać swoje oferty pod kątem nowego targetu. Programy z dopłatami rządowymi są swoistą dźwignią sprzedaży w obecnym czasie. Ludzie szukają oszczędności więc chętnie korzystają z tego typu pomocy. W momencie gdy tak zwani single będą również mogli zakupić mieszkanie przy wsparciu Skarbu Państwa niewątpliwie skorzystają z tej możliwości. Firmy deweloperskie, które chcą skorzystać z szansy jaką niesie poszerzenie kręgu beneficjentów rządowych dopłat muszą już dziś uwzględnić nowe wytyczne programu w projektowanych inwestycjach – mówi Bartłomiej Rzepa, prezes Wawel Service.

Zmiany w programie rządowym, jak zapowiedział wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń, najprawdopodobniej w lipcu 2010 roku. Resort rozważa, czy równocześnie z tymi zmianami nie obniżyć pułapu cen mieszkań, którego nie wolno przekroczyć, jeśli chce się taką dopłatę dostać, jednak taki zabieg spowodowałby zmniejszenie ilości mieszkań objętych dopłatą.

Mieszkania rodzinne


Zainteresowanie programem Rodzina na Swoim, dzięki któremu można otrzymać od rządu pomoc w spłacie 50% odsetek przez pierwsze osiem lat spłaty kredytu, niezmiennie wzrasta. Podwyższenie górnej granicy cenowej metra kwadratowego spowodowało, że zwiększyła się liczba mieszkań dostępnych w kredycie preferencyjnym. Do niedawna dopłaty ze strony Skarbu Państwa można było otrzymać na zakup mieszkań zlokalizowanych w dalszej odległości od centrum lub tych mniej interesujących .

Zmiany wprowadzone przez wojewodów z dniem 1 października 2009 roku spowodowały, że niemal do wszystkich mieszkań znajdujących się w naszej ofercie można uzyskać rządową dopłatę. To bardzo komfortowa sytuacja dla kupujących ponieważ teraz mają duży wybór atrakcyjnych mieszkań w dobrych lokalizacjach, które przed podwyższeniem limitów cenowych nie kwalifikowały się do programu – mówi Bartłomiej Rzepa.

Rodziny, czy też osoby samotnie wychowujące dzieci, poszukują mieszkań nieco większych, aczkolwiek nie za dużych. Z racji tego, że program Rodzina na Swoim w swych kryteriach ma również określony metraż, kupujący wybierają przeważnie mieszkania do 60 metrów kwadratowych. Pozwala to na urządzenie przytulnego, rodzinnego mieszkania, gdzie każdy z domowników będzie mógł mieć „własny kąt”.

Największym zainteresowaniem cieszą się mieszkania dwupokojowe z racji tego, że po nowe mieszkania zazwyczaj sięgają młode rodziny z jednym bądź dwójką dzieci, które zakładają, że nie będzie to ich docelowe lokum. Ważna też jest zdolność kredytowa, która dla osoby o średnich zarobkach mieści się w przedziale między 200 000 a 300 000 zł. Wybór mieszkania trzypokojowego podyktowany jest zazwyczaj tym, iż deweloperzy mieszkania o większej powierzchni sprzedają w korzystniejszej cenie – mówi Jan Palka z biura Nieruchomości Południe.

Apartamenty

Kolejną grupę osób kupujących mieszkania stanowią biznesmeni, także z koncernów zagranicznych. Duże firmy międzynarodowe zatrudniają pracowników zagranicznych, którzy są głównymi nabywcami apartamentów i penthouse’ów. Cenią sobie wygodę, elegancję, styl. Coraz częściej deweloperzy proponują przyszłym klientom możliwość zagospodarowania przestrzeni, według własnego uznania. Znaczy to tyle, że w momencie kupna apartamentu lub penthouse’u kupujący ustala liczbę pomieszczeń, ich kształt oraz wygląd.

Firmy deweloperskie coraz częściej decydują się na budowę ekskluzywnych apartamentów i penthouse’ów. Napływ pracowników z zagranicy spowodował podniesienie standardów mieszkaniowych. Również polscy biznesmeni mają coraz większe wymagania. Dlatego również nasza firma uwzględniła w swojej ofercie takich wymagających klientów. Specjalnie z myślą o nich powstaje właśnie kompleks Wyspiański Park. Znajdą się w nim zarówno mieszkania o podwyższonym standardzie z układem zaproponowanym przez architektów jak i luksusowe penthouse'y na górnych kondygnacjach, w których układ pomieszczeń wykreują ich przyszli właściciele – mówi Bartłomiej Rzepa.

Tego typu nieruchomości wyróżniają się lokalizacją, aczkolwiek nie musi to oznaczać ścisłego centrum, ponieważ siedziby firm często znajdują się na obrzeżach miast. Dla biznesmenów ważne jest, by mogli w nieskomplikowany i szybki sposób dotrzeć do biura. Nabywcy apartamentów lubią duże przestrzenie, urządzone w nowoczesnym stylu. W związku z czym ważny jest metraż i sposób wykonania, a także dostęp do dodatkowych usług dla mieszkańców. Osoby ze środowiska biznesu poszukują miejsc, w pobliżu których będą zlokalizowane pralnie, restauracje, tereny rekreacyjne, kluby wellness, centra handlowe, tak by móc w szybkim tempie załatwić codzienne sprawy niezwiązane z pracą. Do tej pory prym w tej dziedzinie budownictwa wiodła Warszawa, ale większe mieszkania pojawiają się już w Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu, gdzie cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

Widać wyraźnie, że deweloperzy dostosowali swoją ofertę tak, by praktycznie każdy mógł kupić własne „M”. Nie oznacza to jednak prostego podziału, że im mniejsze, tym gorsze i tańsze. Również kawalerka może stać się luksusowym mieszkaniem, dzięki staraniom architektów wnętrz. Zaś mieszkanie dwupokojowe lub apartament, dzięki prostej aranżacji będzie pełniło funkcję rodzinnego lokum. Obecnie cena mieszkania zależy wyłącznie od pomysłu i zasobności przyszłego lokatora.

as
inwestycje.pl

Branża ociepleń zyska dzięki droższej energii

Stowarzyszenie na Recz Systemów Ociepleń przygotowało prognozę dotyczącą polskiej branży dociepleń w roku 2010. Z ankiety SSO wynika, że w przyszłym roku sprzedaż materiałów dociepleniowych nie spadnie. Specjaliści SSO nie przewidują również znaczących zmian w cenach materiałów ociepleniowych.
Według członków Stowarzyszenia wzrost kosztów energii jest czynnikiem najbardziej stymulującym rozwój branży systemów dociepleń. Wskazuje na to co czwarty ankietowany.

Zdecydowana większość, bo trzy czwarte ankietowanych przewiduje, że sprzedaż materiałów do ociepleń nie zmniejszy się w 2010 roku. Ponad jedna trzecia respondentów (36 proc.) sądzi, że sprzedaż takich materiałów w 2010 roku znacznie lub nieznacznie wzrośnie.

Kolejna znacząca grupa badanych (41 proc.) uważa, że nadchodzący rok nie przyniesie zmian w poziomie sprzedaży materiałów do ociepleń. Według 16 proc. respondentów spodziewać się należy nieznacznego spadku cen, a według 8 proc. - znacznego.

Specjaliści zrzeszeni w Stowarzyszeniu nie przewidują też znaczących zmian w cenach materiałów ociepleniowych w 2010 roku - dwie piąte badanych (40 proc.) przewiduje, że pozostaną one na obecnym poziomie. 36 proc. ankietowanych uważa, że ceny wzrosną, a 22 proc., że spadną.

 

money.pl

Branża ociepleń zyska dzięki droższej energii

Stowarzyszenie na Recz Systemów Ociepleń przygotowało prognozę dotyczącą polskiej branży dociepleń w roku 2010. Z ankiety SSO wynika, że w przyszłym roku sprzedaż materiałów dociepleniowych nie spadnie. Specjaliści SSO nie przewidują również znaczących zmian w cenach materiałów ociepleniowych.
Według członków Stowarzyszenia wzrost kosztów energii jest czynnikiem najbardziej stymulującym rozwój branży systemów dociepleń. Wskazuje na to co czwarty ankietowany.

Zdecydowana większość, bo trzy czwarte ankietowanych przewiduje, że sprzedaż materiałów do ociepleń nie zmniejszy się w 2010 roku. Ponad jedna trzecia respondentów (36 proc.) sądzi, że sprzedaż takich materiałów w 2010 roku znacznie lub nieznacznie wzrośnie.

Kolejna znacząca grupa badanych (41 proc.) uważa, że nadchodzący rok nie przyniesie zmian w poziomie sprzedaży materiałów do ociepleń. Według 16 proc. respondentów spodziewać się należy nieznacznego spadku cen, a według 8 proc. - znacznego.

Specjaliści zrzeszeni w Stowarzyszeniu nie przewidują też znaczących zmian w cenach materiałów ociepleniowych w 2010 roku - dwie piąte badanych (40 proc.) przewiduje, że pozostaną one na obecnym poziomie. 36 proc. ankietowanych uważa, że ceny wzrosną, a 22 proc., że spadną.

 

money.pl

Czynsze w magazynach w dół, ale tylko w euro

Od 2002 roku w Warszawie stawki czynszowe w magazynach wyrażone w euro praktycznie się nie zmieniały. Niewielki spadek zanotowano tylko w 2009 roku. Spadają za to stawki czynszu w Krakowie, Poznaniu, Katowicach i innych miastach wojewódzkich - tak wynika z raportu agencji Jartom.

Jak podkreślają autorzy opracowania Analiza trendów na rynku magazynowym 2009/2010 w tym roku spadek czynszów w euro nie nadążał za zwyżką kursu euro. Mimo, iż czynsze podawane w walucie euro malały, przeliczone na złotówki rosły.

- Powoduje to dezinformację rynkową polegającą na tym, że wszędzie głośno mówi się, iż czynsze maleją, mając na myśli stawki czynszu podawane w euro, ale w swoich budżetach najemcy obserwują zwyżkę czynszów, bo sporządzają budżety w oparciu o walutę polska - zauważają analitycy Jartom.

W większości miast Polski stawki czynszowe w latach 2002 - 2006 utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, nawet do 7 euro/mkw. Działo się tak do momentu powstania w każdym z tych miast dużych parków logistycznych, które narzuciły nowe stawki i nowe standardy wyposażenia hal.

Zwiększona konkurencja urealniła wymagania właścicieli nieruchomości. Obecnie stawki za metr kwadratowy powierzchni magazynowej w tych miastach spadły do około 4 euro/mkw., za wyjątkiem Krakowa, w którym czynsze utrzymują poziom 5 euro/mkw.

Tanie powierzchnie z podnajmu

W 2009 roku nowością były tańsze powierzchnie oferowane w ramach podnajmu - klienci, którzy mieli duże niewykorzystywane powierzchnie byli skłonni podnajmować je nawet poniżej stawek rynkowych, aby redukować straty wynikające z wynajmu powierzchni w momencie ograniczania własnej działalności.

Co dalej z rynkiem magazynowym? W roku 2010 według Jartom będą królowały transakcje typu build to suit, czyli budowa obiektów na wynajem pod konkretnego klienta. Umożliwiają bowiem one zrealizowanie wysokich wymagań technicznych klienta, przy dużym bezpieczeństwie finansowym dewelopera. Przykładami takich inwestycji są Pruszków Industrial Project i Maxima Industrial Park.

 

Czynsze w magazynach w dół, ale tylko w euro

Czynsze w magazynach w dół, ale tylko w euro

Od 2002 roku w Warszawie stawki czynszowe w magazynach wyrażone w euro praktycznie się nie zmieniały. Niewielki spadek zanotowano tylko w 2009 roku. Spadają za to stawki czynszu w Krakowie, Poznaniu, Katowicach i innych miastach wojewódzkich - tak wynika z raportu agencji Jartom.

Jak podkreślają autorzy opracowania Analiza trendów na rynku magazynowym 2009/2010 w tym roku spadek czynszów w euro nie nadążał za zwyżką kursu euro. Mimo, iż czynsze podawane w walucie euro malały, przeliczone na złotówki rosły.

- Powoduje to dezinformację rynkową polegającą na tym, że wszędzie głośno mówi się, iż czynsze maleją, mając na myśli stawki czynszu podawane w euro, ale w swoich budżetach najemcy obserwują zwyżkę czynszów, bo sporządzają budżety w oparciu o walutę polska - zauważają analitycy Jartom.

W większości miast Polski stawki czynszowe w latach 2002 - 2006 utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, nawet do 7 euro/mkw. Działo się tak do momentu powstania w każdym z tych miast dużych parków logistycznych, które narzuciły nowe stawki i nowe standardy wyposażenia hal.

Zwiększona konkurencja urealniła wymagania właścicieli nieruchomości. Obecnie stawki za metr kwadratowy powierzchni magazynowej w tych miastach spadły do około 4 euro/mkw., za wyjątkiem Krakowa, w którym czynsze utrzymują poziom 5 euro/mkw.

Tanie powierzchnie z podnajmu

W 2009 roku nowością były tańsze powierzchnie oferowane w ramach podnajmu - klienci, którzy mieli duże niewykorzystywane powierzchnie byli skłonni podnajmować je nawet poniżej stawek rynkowych, aby redukować straty wynikające z wynajmu powierzchni w momencie ograniczania własnej działalności.

Co dalej z rynkiem magazynowym? W roku 2010 według Jartom będą królowały transakcje typu build to suit, czyli budowa obiektów na wynajem pod konkretnego klienta. Umożliwiają bowiem one zrealizowanie wysokich wymagań technicznych klienta, przy dużym bezpieczeństwie finansowym dewelopera. Przykładami takich inwestycji są Pruszków Industrial Project i Maxima Industrial Park.

 

Czynsze w magazynach w dół, ale tylko w euro

Kongres Zarządców i Administratorów Nieruchomości

Świadectwa charakterystyki energetycznej dla budynków są obowiązkowymi dokumentami przy dokonywaniu transakcji wynajmu lub sprzedaży lokalu mieszkalnego. Fakt, że umowa zawarta bez ich przedłożenia nie jest umową nieważną nie zmienia postaci rzeczy, że na pośrednikach w obrocie nieruchomościami i zarządcach nieruchomości spoczywa szczególna odpowiedzialność w zakresie promowania zapisu ustawowego i jego przełożenia na praktykę rynkową" - powiedział 24 listopada br. Podsekretarz Stanu Piotr Styczeń podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Zarządców i Administratorów Nieruchomości, zorganizowanego w Warszawie przez Wydawnictwo FORUM.
W trakcie wystąpienia otwierającego Kongres Wiceminister P. Styczeń podkreślił szczególną rolę zarządców i administratorów, jaką odgrywają oni w zakresie bezpieczeństwa mieszkańców, związanego ze stanem technicznym administrowanych przez nich budynków, a także przypomniał o przysługujących im z tego tytułu uprawnieniach. Zaznaczył także, że katastrofa budowlana na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, która m.in. wpłynęła na znowelizowanie ustawy prawo budowlane, powinna zwłaszcza w sezonie zimowym przypominać zarządcom i administratorom o konieczności dokonywania szczegółowych i dokładnych oględzin administrowanych nieruchomości. Wiceminister odniósł się także do szeregu spostrzeżeń, wpływających do Ministerstwa Infrastruktury, dotyczących pracy zarządców i administratorów, w tym szczególnie dużą liczbę uwag przypisał obowiązkowi sporządzania zasad rozliczeń kosztów energii cieplnej w administrowanych zasobach.

Kongres, służący podnoszeniu kwalifikacji zawodowych osób zawodowo związany z rynkiem nieruchomości, spełniał wymóg programowy obowiązkowego samodoskonalenia stawiany licencjonowanym zarządcom i pośrednikom w obrocie nieruchomościami.

Źródło: www.min.gov.pl

Kongres Zarządców i Administratorów Nieruchomości

Świadectwa charakterystyki energetycznej dla budynków są obowiązkowymi dokumentami przy dokonywaniu transakcji wynajmu lub sprzedaży lokalu mieszkalnego. Fakt, że umowa zawarta bez ich przedłożenia nie jest umową nieważną nie zmienia postaci rzeczy, że na pośrednikach w obrocie nieruchomościami i zarządcach nieruchomości spoczywa szczególna odpowiedzialność w zakresie promowania zapisu ustawowego i jego przełożenia na praktykę rynkową" - powiedział 24 listopada br. Podsekretarz Stanu Piotr Styczeń podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Zarządców i Administratorów Nieruchomości, zorganizowanego w Warszawie przez Wydawnictwo FORUM.
W trakcie wystąpienia otwierającego Kongres Wiceminister P. Styczeń podkreślił szczególną rolę zarządców i administratorów, jaką odgrywają oni w zakresie bezpieczeństwa mieszkańców, związanego ze stanem technicznym administrowanych przez nich budynków, a także przypomniał o przysługujących im z tego tytułu uprawnieniach. Zaznaczył także, że katastrofa budowlana na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, która m.in. wpłynęła na znowelizowanie ustawy prawo budowlane, powinna zwłaszcza w sezonie zimowym przypominać zarządcom i administratorom o konieczności dokonywania szczegółowych i dokładnych oględzin administrowanych nieruchomości. Wiceminister odniósł się także do szeregu spostrzeżeń, wpływających do Ministerstwa Infrastruktury, dotyczących pracy zarządców i administratorów, w tym szczególnie dużą liczbę uwag przypisał obowiązkowi sporządzania zasad rozliczeń kosztów energii cieplnej w administrowanych zasobach.

Kongres, służący podnoszeniu kwalifikacji zawodowych osób zawodowo związany z rynkiem nieruchomości, spełniał wymóg programowy obowiązkowego samodoskonalenia stawiany licencjonowanym zarządcom i pośrednikom w obrocie nieruchomościami.

Źródło: www.min.gov.pl

Mieszkania na parterze

Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Pomimo ogromnych, dochodzących nawet do 15% zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?

Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.

Czy mieszkanie na parterze ma jakieś plusy?

Czy mieszkanie na parterze ma jakieś plusy?

Kupując mieszkanie na parterze narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności w przypadku, gdy okna skierowane są na ulicę, a w dużych miastach spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.

Oczywiście mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.

- Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. – Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej – precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.

Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.

Źródło: Marma Polskie Folie

Mieszkania na parterze

Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Pomimo ogromnych, dochodzących nawet do 15% zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?

Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.

Czy mieszkanie na parterze ma jakieś plusy?

Czy mieszkanie na parterze ma jakieś plusy?

Kupując mieszkanie na parterze narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności w przypadku, gdy okna skierowane są na ulicę, a w dużych miastach spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.

Oczywiście mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.

- Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. – Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej – precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.

Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.

Źródło: Marma Polskie Folie

Mniejsze przychody firm

Co druga firma budowlana ma mniej zamówień niż przed rokiem, a średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych branży nie przekracza 77 proc. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez CEEC Research oraz KPMG wśród 70 polskich spółek budowlanych, aż co trzecia firma budowlana spodziewa się w tym roku ponad 10-proc. spadku przychodów w porównaniu z 2008 r., a co czwarty przedsiębiorca z tej branży szacuje, że spadek będzie kilkuprocentowy – czytamy.

Mimo licznych zamówień infrastrukturalnych eksperci przewidują, że cały rynek usług budowlanych wartościowo może się skurczyć o 3,7 proc. Według specjalistów wartość rynku budowlanego przekroczy w tym roku poziom 170 mld zł. W 2008 r. wyniósł on 150 – 160 mld zł – dodaje gazeta.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 25.11.2009

Mniejsze przychody firm

Co druga firma budowlana ma mniej zamówień niż przed rokiem, a średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych branży nie przekracza 77 proc. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez CEEC Research oraz KPMG wśród 70 polskich spółek budowlanych, aż co trzecia firma budowlana spodziewa się w tym roku ponad 10-proc. spadku przychodów w porównaniu z 2008 r., a co czwarty przedsiębiorca z tej branży szacuje, że spadek będzie kilkuprocentowy – czytamy.

Mimo licznych zamówień infrastrukturalnych eksperci przewidują, że cały rynek usług budowlanych wartościowo może się skurczyć o 3,7 proc. Według specjalistów wartość rynku budowlanego przekroczy w tym roku poziom 170 mld zł. W 2008 r. wyniósł on 150 – 160 mld zł – dodaje gazeta.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 25.11.2009

Zamieszkaj w pięciogwiazdkowym apartamencie

Segment luksusowych apartamentów charakteryzuje się wyjątkowym podejściem do klienta, także w kwestii wykończenia mieszkań oraz dodatkowych usług w zakresie aranżacji wnętrz przez specjalistów. Oczekiwania kupujących względem jakości i estetyki wykończenia wnętrz rosną z każdym rokiem i błyskawicznie podążają za światowymi trendami. Dlatego deweloperzy, którzy chcą sprzedać prestiżowe nieruchomości, muszą obecnie przyciągać klientów ponadstandardową ofertą, najlepiej prezentując gotowe apartamenty.
Wielu deweloperów, szczególnie w Warszawie lub w prestiżowych lokalizacjach w innych polskich miastach, oferuje wykończenie apartamentów „pod klucz”. W odróżnieniu od stanu surowego czy deweloperskiego w standardzie znajdują się: podłoga, biały montaż, płytki w łazience, malowanie ścian oraz drzwi wewnętrzne. Dodatkowo – w przypadku luksusowych nieruchomości – deweloper zapewnia dobór oświetlenia, wyposażenie kuchni oraz łazienki, system ogrzewania i klimatyzacji, infrastrukturę do zainstalowania kominka, wysokiej jakości stolarkę okienną, drzwi antywłamaniowe czy też videofon.

W przypadku inwestycji „Rynek 50” we Wrocławiu do dyspozycji klientów jest także projektant wnętrz, który pomoże dobrać odpowiednie meble, oświetlenie, elementy sztuki współczesnej i stylowe dodatki do każdego apartamentu tak, by stworzyć klimat oraz nastrój odpowiadający indywidualnym oczekiwaniom przyszłego mieszkańca. Dzięki pomocy specjalisty, mieszkania w luksusowej kamienicy zyskają duszę, a dyskretny urok przeszłości i najwyższy standard wykończenia stworzą atmosferę ponadczasowej elegancji.

Dodatkowym atutem wykończenia apartamentu przez dewelopera, oprócz oszczędności czasu, który trzeba by poświęcić na szukanie ofert oraz konsultacje z podwykonawcami, jest niższa stawka VAT, która w tym przypadku wynosi 7, a nie 22%. Obecnie ceny wykończenia wnętrz w wysokim standardzie znacząco wzrosły – wahają się w granicach 1.500 do nawet kilku tysięcy zł za m2. Dlatego luksusowy apartament wykończony „pod klucz”, to znacząca oszczędność dla kupującego, który od dewelopera otrzymuje niższą cenę niż w przypadku indywidualnych negocjacji z podwykonawcami, a dodatkowo może liczyć na profesjonalne doradztwo.

Należy także pamiętać, że luksusowe nieruchomości to nie tylko wnętrza apartamentów. W prestiżowych kamienicach czy apartamentowcach także części wspólne budynków (np. recepcja czy hall) charakteryzuje najwyższa jakość materiałów i wykończenia oraz niestandardowe pomysły aranżacyjne wykorzystujące np. elementy sztuki współczesnej czy ikony światowego designu.

Oferta „pięciogwiazdkowego apartamentu” może być także uzupełniona o wyjątkowe usługi concierge. Konsultanci realizują szeroki wachlarz usług dla właścicieli luksusowych nieruchomości – od pomocy w codziennych obowiązkach po organizację podróży dookoła świata.

Patrycja Kwiatkowska
Dyrektor Zarządzający
Griffin Real Estate

as

Zamieszkaj w pięciogwiazdkowym apartamencie

Segment luksusowych apartamentów charakteryzuje się wyjątkowym podejściem do klienta, także w kwestii wykończenia mieszkań oraz dodatkowych usług w zakresie aranżacji wnętrz przez specjalistów. Oczekiwania kupujących względem jakości i estetyki wykończenia wnętrz rosną z każdym rokiem i błyskawicznie podążają za światowymi trendami. Dlatego deweloperzy, którzy chcą sprzedać prestiżowe nieruchomości, muszą obecnie przyciągać klientów ponadstandardową ofertą, najlepiej prezentując gotowe apartamenty.
Wielu deweloperów, szczególnie w Warszawie lub w prestiżowych lokalizacjach w innych polskich miastach, oferuje wykończenie apartamentów „pod klucz”. W odróżnieniu od stanu surowego czy deweloperskiego w standardzie znajdują się: podłoga, biały montaż, płytki w łazience, malowanie ścian oraz drzwi wewnętrzne. Dodatkowo – w przypadku luksusowych nieruchomości – deweloper zapewnia dobór oświetlenia, wyposażenie kuchni oraz łazienki, system ogrzewania i klimatyzacji, infrastrukturę do zainstalowania kominka, wysokiej jakości stolarkę okienną, drzwi antywłamaniowe czy też videofon.

W przypadku inwestycji „Rynek 50” we Wrocławiu do dyspozycji klientów jest także projektant wnętrz, który pomoże dobrać odpowiednie meble, oświetlenie, elementy sztuki współczesnej i stylowe dodatki do każdego apartamentu tak, by stworzyć klimat oraz nastrój odpowiadający indywidualnym oczekiwaniom przyszłego mieszkańca. Dzięki pomocy specjalisty, mieszkania w luksusowej kamienicy zyskają duszę, a dyskretny urok przeszłości i najwyższy standard wykończenia stworzą atmosferę ponadczasowej elegancji.

Dodatkowym atutem wykończenia apartamentu przez dewelopera, oprócz oszczędności czasu, który trzeba by poświęcić na szukanie ofert oraz konsultacje z podwykonawcami, jest niższa stawka VAT, która w tym przypadku wynosi 7, a nie 22%. Obecnie ceny wykończenia wnętrz w wysokim standardzie znacząco wzrosły – wahają się w granicach 1.500 do nawet kilku tysięcy zł za m2. Dlatego luksusowy apartament wykończony „pod klucz”, to znacząca oszczędność dla kupującego, który od dewelopera otrzymuje niższą cenę niż w przypadku indywidualnych negocjacji z podwykonawcami, a dodatkowo może liczyć na profesjonalne doradztwo.

Należy także pamiętać, że luksusowe nieruchomości to nie tylko wnętrza apartamentów. W prestiżowych kamienicach czy apartamentowcach także części wspólne budynków (np. recepcja czy hall) charakteryzuje najwyższa jakość materiałów i wykończenia oraz niestandardowe pomysły aranżacyjne wykorzystujące np. elementy sztuki współczesnej czy ikony światowego designu.

Oferta „pięciogwiazdkowego apartamentu” może być także uzupełniona o wyjątkowe usługi concierge. Konsultanci realizują szeroki wachlarz usług dla właścicieli luksusowych nieruchomości – od pomocy w codziennych obowiązkach po organizację podróży dookoła świata.

Patrycja Kwiatkowska
Dyrektor Zarządzający
Griffin Real Estate

as

Odpowiedzialność i roszczenia związane z odrywającymi się częściami budowli

Spacerując ulicami miast bardzo często mamy okazję zaobserwować w jak złym stanie technicznym znajduje się wiele z użytkowanych budynków, w tym najczęściej starych i zaniedbanych kamienic. Biorąc to pod uwagę można postawić sobie wiele pytań o charakterze prawnym, mających ogromne znaczenie praktyczne. I tak np. warto się zastanowić nad tym:
1. jakie roszczenia przysługują osobie, która podejmie ryzyko parkowania w nieodpowiednim miejscu, w sytuacji, gdy fragment tynku lub cegła z niszczejącej kamienicy spadnie na maskę jej samochodu lub spowoduje inną szkodę?

2. w jaki sposób samoistny posiadacz nieruchomości może uwolnić się od odpowiedzialności lub chociażby ją ograniczyć, tak by posiadane ,,nieruchome dobro’’ nie doprowadziło go do ruiny.

Odpowiadając na powyższe pytania należy powołać się na przepis art. 434 kodeksu cywilnego (dalej k.c.), według którego „za szkodę wyrządzoną przez zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części odpowiedzialny jest samoistny posiadacz budowli, chyba że zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części nie wynikło ani z braku utrzymania budowli w należytym stanie, ani z wady w budowie”. Dodajmy, że jak wskazuje się w doktrynie, jest rzeczą obojętną jakim celom służą budowle - budynki (mieszkalne lub gospodarcze, fabryki, magazyny, garaże itd). W zakres tego pojęcia wchodzą także budynki, które są przeznaczone do użytku powszechnego, a nawet są jedynie urządzeniami podobnymi do budynków.

Na tej podstawie prawnej w przypadku, gdy ponieśliśmy szkodę na mieniu możemy swoje żądania przedstawić posiadaczowi samoistnemu, a w przypadku ich niezaspokojenia, wystąpić z powództwem do właściwego rzeczowo oraz miejscowo sądu. Niewątpliwie pierwsze trudności pojawią się w sytuacji, gdy nie będziemy wiedzieć kto jest posiadaczem samoistnym kamienicy, bo np. jej stan prawny jest nieuregulowany.. Dzieje się tak, ponieważ  nasze ewentualne powództwo nie ma szans na rozpoznanie w przypadku, gdy dokładnie nie wskażemy pozwanego.. Błędy w tym zakresie mogą spowodować oddalenie pozwu i obciążenie nas kosztami postępowania.

Wobec przytoczonego brzmienia art .434 k.c. nie jest jednak najistotniejsze, kto jest właścicielem danej nieruchomości, ale jej samoistnym posiadaczem. Dla wyjaśnienia tej kwestiinależy przywołać art. 336 k.c., który stanowi, że posiadaczem samoistnym rzeczy jest ten, kto nią faktycznie włada jak właściciel. Jak z tego wynika,najważniejszy jest tu określony stan faktyczny. Posiadanie samoistne zwane również właścicielskim, charakteryzuje się tym, że posiadacz włada rzeczą w takim zakresie, jak to czyni właściciel, wykorzystując taką faktyczną możliwość władania rzeczą, do jakiej właściciel jest uprawniony. Ten, kto rzeczą faktycznie włada z zamiarem władania dla siebie (cum animo rem sibi habendi) jest jej posiadaczem samoistnym. Nie będzie jednak ani znany nam zarządca nieruchomości, ani dzierżawca. Poszkodowany może oczywiście próbować dochodzić zaspokojenia roszczeń od zarządcy nieruchomości, lecz będzie mu musiał wykazać winę, co jest w procesie cywilnym znacząco trudniejsze. Łatwiej jest skierować żądania do samoistnego posiadacza.

Odpowiedzialność za oderwanie się części budowli oparta jest na koncepcji odpowiedzialności z tytułu ryzyka.

Skoro więc wykażemy, że szkoda została spowodowana przez oderwanie się fragmentu budynku, a samoistny posiadacz nie wykaże, aby wypadek nie nastąpił na skutek braku utrzymania budynku w należytym stanie, ani na skutek wady w jego budowie, nie uwolni się on odpowiedzialności.Natomiast to, czy brak utrzymania budynku w należytym stanie lub wady budynku były przez posiadacza zawinione, jest w sprawie bezprzedmiotowe, co potwierdza np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 1954 roku.(sygn. akt II C 503/54, publ. OSN 1955, nr III, poz. 55, Lex Polonica nr 369057).

Ryzyko samoistnego posiadacza rozciąga się jednak tylko na wady konstrukcyjne oraz na brak utrzymania budowli w należytym stanie. Podzielając tu więc stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w wyroku z dnia 22 listopada 1985 roku (sygn. akt II CR 378/85, OSP 1986, nr 7, poz. 146, Lex Polonica nr 310271)należy uznać, że może on uwolnić się od odpowiedzialności również wtedy, gdy udowodni, że zachowanie się samego poszkodowanego było wyłączną - choć niekoniecznie zawinioną - przyczyną oderwania się części budowli.).

Znaczenie ma więc odpowiedź na pytanie, czy parkując samochód w nieodpowiednim miejscu, w jakikolwiek sposób przyczyniliśmy się np. do odpadnięcia fragmentu tynku z budynku. Można tu rozważyć sytuację, gdy parkowaliśmy w danym miejscu pomimo znaku zakazu wjazdu na teren posesji, czy też otworzyliśmy zamkniętą bramę lub szlaban zamykający dostęp do podwórka kamienicy. Generalnie należy uznać, że przyczynić się do powstania szkody można poprzez działanie lub zaniechanie, które spowoduje widoczny skutek. Zatem wjazd na teren posesji, nawet wbrew zasadom ruchu drogowego z pewnością nie jest wyłączną przyczyną szkody, bowiem nie jest przyczyną sprawczą powodującą oderwanie się części budowli. Nasz wjazd nie spowoduje np. spadnięcia z budynku cegły, czy fragmentu tynku.. Podobnie sytuacja przedstawia się w drugim przypadku. Jeżeli otwarcie bramy lub przestawienie szlabanu nie było przyczyną sprawczą wypadku nie można przypisać nam odpowiedzialności za szkodę. Tym bardziej przyczyną sprawczą nie będzie wjazd na podwórko, pomimo ostrzegawczych napisów typu ,,kamienica do rozbiórki'', ,,zakaz wjazdu teren prywatny'' lub ,,prace budowlane''. Niestety z perspektywy samoistnego posiadacza wskazane działania, co do zasady nie uwolnią go od odpowiedzialności i nie uchronią przed związaną z nią konsekwencją materialną.

Dla zwolnienia się od odpowiedzialności przewidzianej w art. 434 k.c. niezbędne jest wykazanie, że ani brak utrzymania budynku w należytym stanie, ani wada w jego budowie nie pozostają w żadnym związku przyczynowym z oberwaniem się jego części. Jeżeli jednak wypadek był następstwem kumulacji dwóch przyczyn: jednej, związanej z nie utrzymaniem budynku w należytym stanie (lub z wadą w jego budowie), i drugiej, mającej charakter zewnętrzny, związany np. z działalnością osoby trzeciej lub naszą, to również w takiej sytuacji posiadacz budynku nie będzie zwolniony od odpowiedzialności. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 8 stycznia 1964 roku (sygn. akt II CR 195/63, OSNCP 1965, nr 1, poz. 6, Lex Polonica nr 315072),tylko wykazanie, że wyłączną przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c. zwalnia posiadacza budynku od odpowiedzialności objętej tym przepisem.

Przyjmując, że zachodzi związek przyczynowy pomiędzy oderwaniem się części budowli, a szkodą, to wyłączenie odpowiedzialności samoistnego posiadacza może nastąpić tylko ze wskazanych już dwóch przyczyn. W art. 434 k.c. przyjęto konstrukcję dowodu negatywnego, jako okoliczności egzoneracyjnej (wyłączającej odpowiedzialność) posiadacza budowli. Sens tego rozwiązania prawnego polega nie tylko na ustanowieniu odpowiedzialności z tytułu ryzyka na wyżej wymienione dwie przyczyny, lecz na przyjęciu domniemania prawnego, że te właśnie okoliczności stały się powodem zawalenia się budowli lub oderwania się jej części. Samoistny posiadacz budowli jest więc zobligowany do obalenia tego domniemania. To na nim ciąży ciężar dowodu, że przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c., np. działanie osoby poszkodowanej, nadzwyczaj silne wichury lub ulewy.

Właściciel (jak i zarządca obiektu budowlanego) jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w ustawie z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (t.jedn.: Dz. U. 2006 r. Nr 156 poz. 1118). Oznacza to obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa oraz warunków użytkowych zgodnych z przeznaczeniem obiektu, a ponadto utrzymania właściwego stanu technicznego i spełnienia innych wymagań. To natomiast nierzadko będzie wiązało się z koniecznością przeprowadzenia robót budowlanych, przez które należy rozumieć montaż, rozbiórkę oraz remont obiektu budowlanego (art. 3 pkt 7 wskazanej ustawy).

Co więc w sytuacji, gdy właściciel chcąc dopełnić obowiązku utrzymania nieruchomości w należytym stanie powierzy wykonanie odpowiedniego remontu profesjonalnej firmie budowlanej, a podczas jego przeprowadzania dojdzie do wypadku i związanej z nim szkody osoby trzeciej? Z odpowiedzialności opartej na art. 434 k.c. nie zwalnia umowa zawarta pomiędzy posiadaczem samoistnym,a inną osobą. Może ona mieć jedynie znaczenie dla ewentualnego regresu przysługującego posiadaczowi samoistnemu. Tylko wyjątkowo, w przypadku, gdy wykonawca wszystkich robót budowlanych będzie samoistnym posiadaczem budowli w chwili wypadku, aż do czasu odebrania prac przez inwestora (właściciela nieruchomości) można rozważać jego odpowiedzialność. Zgodnie bowiem z art. 652 k.c. ,,jeżeli wykonawca przejął protokolarnie od inwestora teren budowy, ponosi on aż do chwili oddania obiektu odpowiedzialność na zasadach ogólnych za szkody wynikłe na tym terenie’’. Wówczas należy generalnego wykonawcę wykonującego wszystkie prace uważać za posiadacza budowli i oprzeć jego odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604; E. Kulesza, Kodeks cywilny. Komentarz, Warszawa 1972, t.2, s .1431; Z. Gordon, Kodeks cywilny z komentarzem pod. red. J.Winiarza, Warszawa 1980, s. 622, uwaga 5).  Z tym jednak zastrzeżeniem, że w sytuacji prowadzenia częściowych prac remontowych (np. sanitarnych, elewacyjnych, elektrycznych) ich wykonawcy nie można uważać za posiadacza samoistnego. Zaznaczyć przy tym trzeba , że Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 12 grudnia 1990 roku(sygn. akt I CR 750/90, OSNCP 1992, z.5, poz.81) odmówił generalnemu wykonawcy robót budowlanych przymiotu posiadacza samoistnego, a uznał go jedynie za ,,gospodarza na terenie budowy’’, który włada terenem zastępczo, w interesie kontrahenta umowy.

Może się również zdarzyć, że właściciel nieruchomości - inwestor staje się posiadaczem budowli w miarę postępów budowy. W takim wypadku ponosi on odpowiedzialność z art. 434 k.c., jeżeli zawalił się budynek jeszcze nie wykończony. Przysługuje mu jednak roszczenie zwrotne przeciw przedsiębiorstwu budowlanemu. W przypadku współposiadania wykonawcy i inwestora ponoszą oni solidarną odpowiedzialność.

Gdy właściciel nieruchomości powierza całość robót kilku wykonawcom (lub podwykonawcom), zachowując jednak prawo do koordynowania ich poczynań, to odpowiedzialność z art. 434 k.c. ciąży na nim, jako inwestorze. Tak samo będzie w sytuacji, gdy właściciel pozostawia wykonawcy swobodę, jednakże charakter prowadzonych prac sprawia, że przyjęcie protokolarne terenu jest zbędne lub nie nastąpiło z innej przyczyny. W tych wszystkich wypadkach przepis art. 652 k.c. nie znajdzie zastosowania, chociaż strony łączy umowa o roboty budowlane (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604).

Dla większego spokoju właścicieli nieruchomości pragnę zaznaczyć, że art. 434 k.c. nie obejmuje szkód wynikłych wskutek zawalenia się mas ziemi wydobytych w czasie budowy albo strącania śniegu lub lodu z dachu domu. Odpowiedzialność może być wówczas uzasadniona jedynie na zasadach ogólnych, a więc dla uzyskania odszkodowania konieczne będzie m.in. wykazanie jego winy.. Tak samo należy rozstrzygać, jeżeli śnieg lub lód odpada pod wpływem swego ciężaru albo topnienia.

Wskażmy jednak, że okoliczność, iż właściciel nieruchomości nie dysponuje dochodami z budynku przeznaczonymi na przeprowadzenie remontu kapitalnego, nie uzasadnia zwolnienia go od odpowiedzialności z tytułu ryzyka. Można tu ewentualnie rozważać zasadność obniżenia wysokości odszkodowania, tylko jednak w sytuacji, gdy samoistny posiadacz wykazał wysoki stopień staranności w dążeniu do przeprowadzenia remontu. Również powierzenie zarządu nieruchomością budynkową innemu podmiotowi – licencjonowanemu zarządcy nieruchomości - nie zwalnia posiadacza samoistnego od odpowiedzialności. Orzecznictwo wyraźnie podnosi, że podmiot odpowiedzialny na podstawie stosunków umownych za stan techniczny budynku należy do kręgu osób, za które posiadacz ponosi odpowiedzialność (tak m.in. Sąd Najwyższy w wyroku z 13 września 1988 roku, sygn. akt IV CR 231/88, OSN 1990, nr 12, poz. 155).

Reasumując zaznaczmy, że wynik każdego postępowania sądowego zależy od szczegółowo ustalonych okoliczności faktycznych, a samo postępowanie dowodowe rządzi się trudnymi do stosowania regułami. Chcąc zatem uniknąć stresu wywołanego wynikiem postępowania sądowego warto wcześniej pomyśleć o odpowiednim ubezpieczeniu, a w przypadku sądowego sporu zapewnić sobie pomoc fachowego pełnomocnika. 

Autor: Joanna Pinkowska
aplikant radcowski




js

Odpowiedzialność i roszczenia związane z odrywającymi się częściami budowli

Spacerując ulicami miast bardzo często mamy okazję zaobserwować w jak złym stanie technicznym znajduje się wiele z użytkowanych budynków, w tym najczęściej starych i zaniedbanych kamienic. Biorąc to pod uwagę można postawić sobie wiele pytań o charakterze prawnym, mających ogromne znaczenie praktyczne. I tak np. warto się zastanowić nad tym:
1. jakie roszczenia przysługują osobie, która podejmie ryzyko parkowania w nieodpowiednim miejscu, w sytuacji, gdy fragment tynku lub cegła z niszczejącej kamienicy spadnie na maskę jej samochodu lub spowoduje inną szkodę?

2. w jaki sposób samoistny posiadacz nieruchomości może uwolnić się od odpowiedzialności lub chociażby ją ograniczyć, tak by posiadane ,,nieruchome dobro’’ nie doprowadziło go do ruiny.

Odpowiadając na powyższe pytania należy powołać się na przepis art. 434 kodeksu cywilnego (dalej k.c.), według którego „za szkodę wyrządzoną przez zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części odpowiedzialny jest samoistny posiadacz budowli, chyba że zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części nie wynikło ani z braku utrzymania budowli w należytym stanie, ani z wady w budowie”. Dodajmy, że jak wskazuje się w doktrynie, jest rzeczą obojętną jakim celom służą budowle - budynki (mieszkalne lub gospodarcze, fabryki, magazyny, garaże itd). W zakres tego pojęcia wchodzą także budynki, które są przeznaczone do użytku powszechnego, a nawet są jedynie urządzeniami podobnymi do budynków.

Na tej podstawie prawnej w przypadku, gdy ponieśliśmy szkodę na mieniu możemy swoje żądania przedstawić posiadaczowi samoistnemu, a w przypadku ich niezaspokojenia, wystąpić z powództwem do właściwego rzeczowo oraz miejscowo sądu. Niewątpliwie pierwsze trudności pojawią się w sytuacji, gdy nie będziemy wiedzieć kto jest posiadaczem samoistnym kamienicy, bo np. jej stan prawny jest nieuregulowany.. Dzieje się tak, ponieważ  nasze ewentualne powództwo nie ma szans na rozpoznanie w przypadku, gdy dokładnie nie wskażemy pozwanego.. Błędy w tym zakresie mogą spowodować oddalenie pozwu i obciążenie nas kosztami postępowania.

Wobec przytoczonego brzmienia art .434 k.c. nie jest jednak najistotniejsze, kto jest właścicielem danej nieruchomości, ale jej samoistnym posiadaczem. Dla wyjaśnienia tej kwestiinależy przywołać art. 336 k.c., który stanowi, że posiadaczem samoistnym rzeczy jest ten, kto nią faktycznie włada jak właściciel. Jak z tego wynika,najważniejszy jest tu określony stan faktyczny. Posiadanie samoistne zwane również właścicielskim, charakteryzuje się tym, że posiadacz włada rzeczą w takim zakresie, jak to czyni właściciel, wykorzystując taką faktyczną możliwość władania rzeczą, do jakiej właściciel jest uprawniony. Ten, kto rzeczą faktycznie włada z zamiarem władania dla siebie (cum animo rem sibi habendi) jest jej posiadaczem samoistnym. Nie będzie jednak ani znany nam zarządca nieruchomości, ani dzierżawca. Poszkodowany może oczywiście próbować dochodzić zaspokojenia roszczeń od zarządcy nieruchomości, lecz będzie mu musiał wykazać winę, co jest w procesie cywilnym znacząco trudniejsze. Łatwiej jest skierować żądania do samoistnego posiadacza.

Odpowiedzialność za oderwanie się części budowli oparta jest na koncepcji odpowiedzialności z tytułu ryzyka.

Skoro więc wykażemy, że szkoda została spowodowana przez oderwanie się fragmentu budynku, a samoistny posiadacz nie wykaże, aby wypadek nie nastąpił na skutek braku utrzymania budynku w należytym stanie, ani na skutek wady w jego budowie, nie uwolni się on odpowiedzialności.Natomiast to, czy brak utrzymania budynku w należytym stanie lub wady budynku były przez posiadacza zawinione, jest w sprawie bezprzedmiotowe, co potwierdza np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 1954 roku.(sygn. akt II C 503/54, publ. OSN 1955, nr III, poz. 55, Lex Polonica nr 369057).

Ryzyko samoistnego posiadacza rozciąga się jednak tylko na wady konstrukcyjne oraz na brak utrzymania budowli w należytym stanie. Podzielając tu więc stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w wyroku z dnia 22 listopada 1985 roku (sygn. akt II CR 378/85, OSP 1986, nr 7, poz. 146, Lex Polonica nr 310271)należy uznać, że może on uwolnić się od odpowiedzialności również wtedy, gdy udowodni, że zachowanie się samego poszkodowanego było wyłączną - choć niekoniecznie zawinioną - przyczyną oderwania się części budowli.).

Znaczenie ma więc odpowiedź na pytanie, czy parkując samochód w nieodpowiednim miejscu, w jakikolwiek sposób przyczyniliśmy się np. do odpadnięcia fragmentu tynku z budynku. Można tu rozważyć sytuację, gdy parkowaliśmy w danym miejscu pomimo znaku zakazu wjazdu na teren posesji, czy też otworzyliśmy zamkniętą bramę lub szlaban zamykający dostęp do podwórka kamienicy. Generalnie należy uznać, że przyczynić się do powstania szkody można poprzez działanie lub zaniechanie, które spowoduje widoczny skutek. Zatem wjazd na teren posesji, nawet wbrew zasadom ruchu drogowego z pewnością nie jest wyłączną przyczyną szkody, bowiem nie jest przyczyną sprawczą powodującą oderwanie się części budowli. Nasz wjazd nie spowoduje np. spadnięcia z budynku cegły, czy fragmentu tynku.. Podobnie sytuacja przedstawia się w drugim przypadku. Jeżeli otwarcie bramy lub przestawienie szlabanu nie było przyczyną sprawczą wypadku nie można przypisać nam odpowiedzialności za szkodę. Tym bardziej przyczyną sprawczą nie będzie wjazd na podwórko, pomimo ostrzegawczych napisów typu ,,kamienica do rozbiórki'', ,,zakaz wjazdu teren prywatny'' lub ,,prace budowlane''. Niestety z perspektywy samoistnego posiadacza wskazane działania, co do zasady nie uwolnią go od odpowiedzialności i nie uchronią przed związaną z nią konsekwencją materialną.

Dla zwolnienia się od odpowiedzialności przewidzianej w art. 434 k.c. niezbędne jest wykazanie, że ani brak utrzymania budynku w należytym stanie, ani wada w jego budowie nie pozostają w żadnym związku przyczynowym z oberwaniem się jego części. Jeżeli jednak wypadek był następstwem kumulacji dwóch przyczyn: jednej, związanej z nie utrzymaniem budynku w należytym stanie (lub z wadą w jego budowie), i drugiej, mającej charakter zewnętrzny, związany np. z działalnością osoby trzeciej lub naszą, to również w takiej sytuacji posiadacz budynku nie będzie zwolniony od odpowiedzialności. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 8 stycznia 1964 roku (sygn. akt II CR 195/63, OSNCP 1965, nr 1, poz. 6, Lex Polonica nr 315072),tylko wykazanie, że wyłączną przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c. zwalnia posiadacza budynku od odpowiedzialności objętej tym przepisem.

Przyjmując, że zachodzi związek przyczynowy pomiędzy oderwaniem się części budowli, a szkodą, to wyłączenie odpowiedzialności samoistnego posiadacza może nastąpić tylko ze wskazanych już dwóch przyczyn. W art. 434 k.c. przyjęto konstrukcję dowodu negatywnego, jako okoliczności egzoneracyjnej (wyłączającej odpowiedzialność) posiadacza budowli. Sens tego rozwiązania prawnego polega nie tylko na ustanowieniu odpowiedzialności z tytułu ryzyka na wyżej wymienione dwie przyczyny, lecz na przyjęciu domniemania prawnego, że te właśnie okoliczności stały się powodem zawalenia się budowli lub oderwania się jej części. Samoistny posiadacz budowli jest więc zobligowany do obalenia tego domniemania. To na nim ciąży ciężar dowodu, że przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c., np. działanie osoby poszkodowanej, nadzwyczaj silne wichury lub ulewy.

Właściciel (jak i zarządca obiektu budowlanego) jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w ustawie z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (t.jedn.: Dz. U. 2006 r. Nr 156 poz. 1118). Oznacza to obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa oraz warunków użytkowych zgodnych z przeznaczeniem obiektu, a ponadto utrzymania właściwego stanu technicznego i spełnienia innych wymagań. To natomiast nierzadko będzie wiązało się z koniecznością przeprowadzenia robót budowlanych, przez które należy rozumieć montaż, rozbiórkę oraz remont obiektu budowlanego (art. 3 pkt 7 wskazanej ustawy).

Co więc w sytuacji, gdy właściciel chcąc dopełnić obowiązku utrzymania nieruchomości w należytym stanie powierzy wykonanie odpowiedniego remontu profesjonalnej firmie budowlanej, a podczas jego przeprowadzania dojdzie do wypadku i związanej z nim szkody osoby trzeciej? Z odpowiedzialności opartej na art. 434 k.c. nie zwalnia umowa zawarta pomiędzy posiadaczem samoistnym,a inną osobą. Może ona mieć jedynie znaczenie dla ewentualnego regresu przysługującego posiadaczowi samoistnemu. Tylko wyjątkowo, w przypadku, gdy wykonawca wszystkich robót budowlanych będzie samoistnym posiadaczem budowli w chwili wypadku, aż do czasu odebrania prac przez inwestora (właściciela nieruchomości) można rozważać jego odpowiedzialność. Zgodnie bowiem z art. 652 k.c. ,,jeżeli wykonawca przejął protokolarnie od inwestora teren budowy, ponosi on aż do chwili oddania obiektu odpowiedzialność na zasadach ogólnych za szkody wynikłe na tym terenie’’. Wówczas należy generalnego wykonawcę wykonującego wszystkie prace uważać za posiadacza budowli i oprzeć jego odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604; E. Kulesza, Kodeks cywilny. Komentarz, Warszawa 1972, t.2, s .1431; Z. Gordon, Kodeks cywilny z komentarzem pod. red. J.Winiarza, Warszawa 1980, s. 622, uwaga 5).  Z tym jednak zastrzeżeniem, że w sytuacji prowadzenia częściowych prac remontowych (np. sanitarnych, elewacyjnych, elektrycznych) ich wykonawcy nie można uważać za posiadacza samoistnego. Zaznaczyć przy tym trzeba , że Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 12 grudnia 1990 roku(sygn. akt I CR 750/90, OSNCP 1992, z.5, poz.81) odmówił generalnemu wykonawcy robót budowlanych przymiotu posiadacza samoistnego, a uznał go jedynie za ,,gospodarza na terenie budowy’’, który włada terenem zastępczo, w interesie kontrahenta umowy.

Może się również zdarzyć, że właściciel nieruchomości - inwestor staje się posiadaczem budowli w miarę postępów budowy. W takim wypadku ponosi on odpowiedzialność z art. 434 k.c., jeżeli zawalił się budynek jeszcze nie wykończony. Przysługuje mu jednak roszczenie zwrotne przeciw przedsiębiorstwu budowlanemu. W przypadku współposiadania wykonawcy i inwestora ponoszą oni solidarną odpowiedzialność.

Gdy właściciel nieruchomości powierza całość robót kilku wykonawcom (lub podwykonawcom), zachowując jednak prawo do koordynowania ich poczynań, to odpowiedzialność z art. 434 k.c. ciąży na nim, jako inwestorze. Tak samo będzie w sytuacji, gdy właściciel pozostawia wykonawcy swobodę, jednakże charakter prowadzonych prac sprawia, że przyjęcie protokolarne terenu jest zbędne lub nie nastąpiło z innej przyczyny. W tych wszystkich wypadkach przepis art. 652 k.c. nie znajdzie zastosowania, chociaż strony łączy umowa o roboty budowlane (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604).

Dla większego spokoju właścicieli nieruchomości pragnę zaznaczyć, że art. 434 k.c. nie obejmuje szkód wynikłych wskutek zawalenia się mas ziemi wydobytych w czasie budowy albo strącania śniegu lub lodu z dachu domu. Odpowiedzialność może być wówczas uzasadniona jedynie na zasadach ogólnych, a więc dla uzyskania odszkodowania konieczne będzie m.in. wykazanie jego winy.. Tak samo należy rozstrzygać, jeżeli śnieg lub lód odpada pod wpływem swego ciężaru albo topnienia.

Wskażmy jednak, że okoliczność, iż właściciel nieruchomości nie dysponuje dochodami z budynku przeznaczonymi na przeprowadzenie remontu kapitalnego, nie uzasadnia zwolnienia go od odpowiedzialności z tytułu ryzyka. Można tu ewentualnie rozważać zasadność obniżenia wysokości odszkodowania, tylko jednak w sytuacji, gdy samoistny posiadacz wykazał wysoki stopień staranności w dążeniu do przeprowadzenia remontu. Również powierzenie zarządu nieruchomością budynkową innemu podmiotowi – licencjonowanemu zarządcy nieruchomości - nie zwalnia posiadacza samoistnego od odpowiedzialności. Orzecznictwo wyraźnie podnosi, że podmiot odpowiedzialny na podstawie stosunków umownych za stan techniczny budynku należy do kręgu osób, za które posiadacz ponosi odpowiedzialność (tak m.in. Sąd Najwyższy w wyroku z 13 września 1988 roku, sygn. akt IV CR 231/88, OSN 1990, nr 12, poz. 155).

Reasumując zaznaczmy, że wynik każdego postępowania sądowego zależy od szczegółowo ustalonych okoliczności faktycznych, a samo postępowanie dowodowe rządzi się trudnymi do stosowania regułami. Chcąc zatem uniknąć stresu wywołanego wynikiem postępowania sądowego warto wcześniej pomyśleć o odpowiednim ubezpieczeniu, a w przypadku sądowego sporu zapewnić sobie pomoc fachowego pełnomocnika. 

Autor: Joanna Pinkowska
aplikant radcowski




js

USA: Ceny i sprzedaż domów w górę

Najnowsze dane z amerykańskiego rynku nieruchomości okazały się bardzo pomyślne. Kolejny miesiąc rosła zarówno sprzedaż, jak i ceny domów.
We wrześniu ceny domów w dwudziestu największych amerykańskich metropoliach, mierzone zmianą indeksu S&P/Case-Shiller, poszły w górę o 0,3 procent.

Wzrost cen w całym III kwartale wyniósł 3,1 procent w stosunku do danych poprzedniego kwartału. W porównaniu do cen sprzed roku, obecne są o 8,9 procent niższe.
 
Opublikowane dane oznaczają, że wrzesień był piątym z rzędu miesiącem, w którym ceny rosły. Po osiągnięciu historycznego dna w kwietniu tego roku, indeks S&P/Case-Shiller, obrazujący ceny domów w USA, zaczął systematycznie, z miesiąca na miesiąc piąć się w górę.

Rosnące ceny domów to nie jedyne dobre wiadomości napływające z sektora nieruchomości. Zaskakująco dobre okazały się najnowsze dane (opublikowane wczoraj) o sprzedaży domów na rynku wtórnym. W październiku Amerykanie kupili o 10,1  proc. więcej domów niż w poprzednim miesiącu. To znacznie więcej niż oczekiwali analitycy.

W zeszłym miesiącu właściciela zmieniło 6,1 mln domów ( w ujęciu rocznym), wobec 5,54 mln przed miesiącem. Analitycy co prawda spodziewali się wzrostu sprzedaży, ale do jedynie poziomu 5,7 mln. Liczba transakcji na rynku wtórnym stanowi 90 proc. sprzedaży amerykańskiego rynku.

Wrześniowe dane świadczą o powoli odradzającym się rynku nieruchomości w USA. Ceny najwyraźniej osiągnęły poziom, który zachęcił wielu Amerykanów do kupna. Nie bez znaczenia są okoliczności, które temu towarzyszą czyli najniższy w historii poziom stóp procentowych i rządowe dopłaty na zakup pierwszego domu.

Jacek Mysior
analityk Inwestycje.pl

js

USA: Ceny i sprzedaż domów w górę

Najnowsze dane z amerykańskiego rynku nieruchomości okazały się bardzo pomyślne. Kolejny miesiąc rosła zarówno sprzedaż, jak i ceny domów.
We wrześniu ceny domów w dwudziestu największych amerykańskich metropoliach, mierzone zmianą indeksu S&P/Case-Shiller, poszły w górę o 0,3 procent.

Wzrost cen w całym III kwartale wyniósł 3,1 procent w stosunku do danych poprzedniego kwartału. W porównaniu do cen sprzed roku, obecne są o 8,9 procent niższe.
 
Opublikowane dane oznaczają, że wrzesień był piątym z rzędu miesiącem, w którym ceny rosły. Po osiągnięciu historycznego dna w kwietniu tego roku, indeks S&P/Case-Shiller, obrazujący ceny domów w USA, zaczął systematycznie, z miesiąca na miesiąc piąć się w górę.

Rosnące ceny domów to nie jedyne dobre wiadomości napływające z sektora nieruchomości. Zaskakująco dobre okazały się najnowsze dane (opublikowane wczoraj) o sprzedaży domów na rynku wtórnym. W październiku Amerykanie kupili o 10,1  proc. więcej domów niż w poprzednim miesiącu. To znacznie więcej niż oczekiwali analitycy.

W zeszłym miesiącu właściciela zmieniło 6,1 mln domów ( w ujęciu rocznym), wobec 5,54 mln przed miesiącem. Analitycy co prawda spodziewali się wzrostu sprzedaży, ale do jedynie poziomu 5,7 mln. Liczba transakcji na rynku wtórnym stanowi 90 proc. sprzedaży amerykańskiego rynku.

Wrześniowe dane świadczą o powoli odradzającym się rynku nieruchomości w USA. Ceny najwyraźniej osiągnęły poziom, który zachęcił wielu Amerykanów do kupna. Nie bez znaczenia są okoliczności, które temu towarzyszą czyli najniższy w historii poziom stóp procentowych i rządowe dopłaty na zakup pierwszego domu.

Jacek Mysior
analityk Inwestycje.pl

js

Mniej mieszkań, więcej barier

Liczba oddanych do użytku mieszkań w kraju, w miesiącach od stycznia do sierpnia br., była większa o 6,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego i wyniosła 101 256 mieszkań. Są to orientacyjne dane Głównego Urzędu Statystycznego, który podał również, że w ciągu ośmiu miesięcy bieżącego roku rozpoczęto budowę 94 511 mieszkań, czyli o 25,4 proc. mniej niż w takim samym czasie ubiegłego roku.

Ocena ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie we wrześniu bieżącego roku nie jest najlepsza. Przedsiębiorcy prognozują ograniczenie portfela zamówień, a tym samym pogorszenie sytuacji finansowej w najbliższych miesiącach. We wrześniu jedynie 5,2 proc. badanych przedsiębiorców nie odczuwało barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej (we wrześniu 2008 r. 5,6 proc.).

Wśród przedsiębiorców zgłaszających bariery na rynku budowlanym największe trudności na rynku związane są z dużą konkurencją innych firm. We wrześniu br. 62 proc. badanych wskazało ten czynnik jako największą barierę rozwoju (we wrześniu 2008 roku 49 proc.).

Drugą najczęściej wskazywaną barierą były koszty zatrudnienia, które we wrześniu 2009 r. stanowiły problem dla 53 proc. przedsiębiorstw. 45 proc. przedsiębiorstw odczuło brak popytu na odpowiednim poziomie jako czynnik, który stanowi barierę dla prawidłowego funkcjonowania na rynku budowlanym (we wrześniu 2008 r. na niewystarczający popyt narzekało jedynie 20 proc. przedsiębiorstw).

Odsetek przedsiębiorstw, które odczuły we wrześniu tego roku trudności z uzyskaniem kredytu, było 15 proc. (podobnie jak w sierpniu), natomiast przed rokiem ten czynnik był problemem jedynie dla 7 proc. przedsiębiorstw. Rok do roku zmalało znaczenie barier związanych z niedoborem wykwalifikowanej kadry. We wrześniu 2008 r. ten czynnik stanowił problem dla 50 proc. przedsiębiorstw, natomiast w sierpniu i wrześniu 2009 r. dla 21 proc.

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl
dziennikpolski24.pl

Mniej mieszkań, więcej barier

Liczba oddanych do użytku mieszkań w kraju, w miesiącach od stycznia do sierpnia br., była większa o 6,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego i wyniosła 101 256 mieszkań. Są to orientacyjne dane Głównego Urzędu Statystycznego, który podał również, że w ciągu ośmiu miesięcy bieżącego roku rozpoczęto budowę 94 511 mieszkań, czyli o 25,4 proc. mniej niż w takim samym czasie ubiegłego roku.

Ocena ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie we wrześniu bieżącego roku nie jest najlepsza. Przedsiębiorcy prognozują ograniczenie portfela zamówień, a tym samym pogorszenie sytuacji finansowej w najbliższych miesiącach. We wrześniu jedynie 5,2 proc. badanych przedsiębiorców nie odczuwało barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej (we wrześniu 2008 r. 5,6 proc.).

Wśród przedsiębiorców zgłaszających bariery na rynku budowlanym największe trudności na rynku związane są z dużą konkurencją innych firm. We wrześniu br. 62 proc. badanych wskazało ten czynnik jako największą barierę rozwoju (we wrześniu 2008 roku 49 proc.).

Drugą najczęściej wskazywaną barierą były koszty zatrudnienia, które we wrześniu 2009 r. stanowiły problem dla 53 proc. przedsiębiorstw. 45 proc. przedsiębiorstw odczuło brak popytu na odpowiednim poziomie jako czynnik, który stanowi barierę dla prawidłowego funkcjonowania na rynku budowlanym (we wrześniu 2008 r. na niewystarczający popyt narzekało jedynie 20 proc. przedsiębiorstw).

Odsetek przedsiębiorstw, które odczuły we wrześniu tego roku trudności z uzyskaniem kredytu, było 15 proc. (podobnie jak w sierpniu), natomiast przed rokiem ten czynnik był problemem jedynie dla 7 proc. przedsiębiorstw. Rok do roku zmalało znaczenie barier związanych z niedoborem wykwalifikowanej kadry. We wrześniu 2008 r. ten czynnik stanowił problem dla 50 proc. przedsiębiorstw, natomiast w sierpniu i wrześniu 2009 r. dla 21 proc.

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl
dziennikpolski24.pl

„Rodzina na swoim” także dla singli

Osoby samotne, których obecnie „Rodzina na swoim” nie obejmuje, mogą liczyć na tego typu dopłaty, ale nie wcześniej niż od połowy przyszłego roku – informuje Gazeta.pl.
Jak czytamy dalej, wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń potwierdził w TVN CNBC Biznes informację o przygotowywanych przez resort zmianach w „Rodzinie na swoim". Jednocześnie zapowiedział, że poszczególne rozwiązania prawdopodobnie będą wchodziły w życie w różnych terminach. Nie wcześniej niż od lipca 2010 r. z dopłat do kredytu (mniej więcej połowy odsetek przez osiem lat spłaty) miałyby korzystać także osoby samotne, a nie – jak obecnie – tylko rodziny i osoby samotnie wychowujące dzieci. Single nie dostaną jednak takiej samej dopłaty. Rodziny nie mogą kupić mieszkania większego niż 75 m kw. Przy czym dopłata obejmuje tylko 50 m. Resort proponuje, aby dla singla norma metrażowa wynosiła 50 m kw., zaś dopłata obejmowała maksymalnie 30-35 m – podaje portal.

Resort rozważa, czy równocześnie z objęciem singli dopłatą nie obniżyć pułapu cen mieszkań, którego nie wolno przekroczyć, jeśli chce się taką dopłatę dostać (wyjątkiem mają być gminy sąsiadujące z miastami wojewódzkimi, tam możliwy będzie wzrost limitu) – dodaje Gazeta.pl. Dopuszczalna cena nie przekroczyłaby o więcej niż 30 proc. – a nie 40 proc., jak obecnie – średnich kosztów budowy dla danego województwa lub miasta wojewódzkiego.

 

Źródło: Gazeta.pl 18.11.2009

„Rodzina na swoim” także dla singli

Osoby samotne, których obecnie „Rodzina na swoim” nie obejmuje, mogą liczyć na tego typu dopłaty, ale nie wcześniej niż od połowy przyszłego roku – informuje Gazeta.pl.
Jak czytamy dalej, wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń potwierdził w TVN CNBC Biznes informację o przygotowywanych przez resort zmianach w „Rodzinie na swoim". Jednocześnie zapowiedział, że poszczególne rozwiązania prawdopodobnie będą wchodziły w życie w różnych terminach. Nie wcześniej niż od lipca 2010 r. z dopłat do kredytu (mniej więcej połowy odsetek przez osiem lat spłaty) miałyby korzystać także osoby samotne, a nie – jak obecnie – tylko rodziny i osoby samotnie wychowujące dzieci. Single nie dostaną jednak takiej samej dopłaty. Rodziny nie mogą kupić mieszkania większego niż 75 m kw. Przy czym dopłata obejmuje tylko 50 m. Resort proponuje, aby dla singla norma metrażowa wynosiła 50 m kw., zaś dopłata obejmowała maksymalnie 30-35 m – podaje portal.

Resort rozważa, czy równocześnie z objęciem singli dopłatą nie obniżyć pułapu cen mieszkań, którego nie wolno przekroczyć, jeśli chce się taką dopłatę dostać (wyjątkiem mają być gminy sąsiadujące z miastami wojewódzkimi, tam możliwy będzie wzrost limitu) – dodaje Gazeta.pl. Dopuszczalna cena nie przekroczyłaby o więcej niż 30 proc. – a nie 40 proc., jak obecnie – średnich kosztów budowy dla danego województwa lub miasta wojewódzkiego.

 

Źródło: Gazeta.pl 18.11.2009

Krótszy czas oczekiwania na nabywcę

Na nabywcę mieszkania czeka się teraz znacznie krócej niż na początku roku. Najszybciej można sprzedać małe M w budynkach z wielkiej płyty, które są najtańsze – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Na początku roku średni czas od wystawienia oferty sprzedaży do zawarcia transakcji sięgał 150 dni. Dzisiaj, według firmy Metrohouse, zmniejszył się do 102 dni – czytamy. Eksperci podkreślają, że jeśli chce się znaleźć nabywcę szybciej, to niestety trzeba obniżyć wymagania co najmniej o 10 proc. w stosunku do tego, co oferuje rynek. Sytuacja jest jednak różna w poszczególnych segmentach rynku.

Według informacji dziennika najlepiej sprzedają się lokale w budynkach z wielkiej płyty, które są najtańsze – średni czas ich sprzedaży to 81 dni. Czynnikiem, który decyduje dzisiaj o popycie jest przede wszystkim cena (głównie z powodu problemów z uzyskaniem kredytu hipotecznego). Nadal większość transakcji rozliczana jest w gotówce, więc łatwiej schodzą lokale tańsze. Dlatego też, o ile średni czas sprzedaży lokali jednopokojowych wynosi 3 miesiące, to sprzedaż mieszkań 4-pokojowych zajmuje ponad 5 miesięcy – dodaje gazeta.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 18.11.2009

Krótszy czas oczekiwania na nabywcę

Na nabywcę mieszkania czeka się teraz znacznie krócej niż na początku roku. Najszybciej można sprzedać małe M w budynkach z wielkiej płyty, które są najtańsze – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Na początku roku średni czas od wystawienia oferty sprzedaży do zawarcia transakcji sięgał 150 dni. Dzisiaj, według firmy Metrohouse, zmniejszył się do 102 dni – czytamy. Eksperci podkreślają, że jeśli chce się znaleźć nabywcę szybciej, to niestety trzeba obniżyć wymagania co najmniej o 10 proc. w stosunku do tego, co oferuje rynek. Sytuacja jest jednak różna w poszczególnych segmentach rynku.

Według informacji dziennika najlepiej sprzedają się lokale w budynkach z wielkiej płyty, które są najtańsze – średni czas ich sprzedaży to 81 dni. Czynnikiem, który decyduje dzisiaj o popycie jest przede wszystkim cena (głównie z powodu problemów z uzyskaniem kredytu hipotecznego). Nadal większość transakcji rozliczana jest w gotówce, więc łatwiej schodzą lokale tańsze. Dlatego też, o ile średni czas sprzedaży lokali jednopokojowych wynosi 3 miesiące, to sprzedaż mieszkań 4-pokojowych zajmuje ponad 5 miesięcy – dodaje gazeta.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 18.11.2009

Biura na sprzedaż

Deweloperzy w Polsce zaczęli budować biura na sprzedaż. Do tej pory dominował najem – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”.
ak czytamy dalej, pojawiły się pierwsze firmy deweloperskie, które chcą sprzedawać biurowce zainteresowanym firmom. Na przykład towarzystwo inwestycyjne BTA buduje lokale biurowe w Warszawie przy ul. Puławskiej i zdecydowało się sprzedawać część biur. Przedstawiciel inwestora zapewnia, że we wszystkich następnych inwestycjach biurowych będą wyłącznie lokale na sprzedaż. W tej chwili biura są sprzedawane po 14,9 zł za metr kwadratowy – podaje gazeta.

Inny model sprzedaży biur na własność zaproponowała firma Concept Development – dodaje dziennik. Najpóźniej w marcu rozpocznie się budowa biurowca przy ul. Grzybowskiej, którego cała powierzchnia zostanie wystawiona na sprzedaż. Za metr kwadratowy sprzedawanego biura trzeba zapłacić 18–20 tys. zł.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.11.2009

Biura na sprzedaż

Deweloperzy w Polsce zaczęli budować biura na sprzedaż. Do tej pory dominował najem – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”.
ak czytamy dalej, pojawiły się pierwsze firmy deweloperskie, które chcą sprzedawać biurowce zainteresowanym firmom. Na przykład towarzystwo inwestycyjne BTA buduje lokale biurowe w Warszawie przy ul. Puławskiej i zdecydowało się sprzedawać część biur. Przedstawiciel inwestora zapewnia, że we wszystkich następnych inwestycjach biurowych będą wyłącznie lokale na sprzedaż. W tej chwili biura są sprzedawane po 14,9 zł za metr kwadratowy – podaje gazeta.

Inny model sprzedaży biur na własność zaproponowała firma Concept Development – dodaje dziennik. Najpóźniej w marcu rozpocznie się budowa biurowca przy ul. Grzybowskiej, którego cała powierzchnia zostanie wystawiona na sprzedaż. Za metr kwadratowy sprzedawanego biura trzeba zapłacić 18–20 tys. zł.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.11.2009

Szybsze rozpoczęcie prac budowlanych

Inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Posłowie z sejmowej Komisji Przyjazne Państwo przygotowali projekt nowelizacji prawa budowlanego, który przewiduje, że zamiast starostów pozwolenia na budowę będą mogli wydawać wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast – czytamy. Dzięki zmianom ma ulec skróceniu procedura rozpoczynania prac budowlanych.
 
Zgodnie z projektem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mogli wydawać pozwolenia na budowę ale tylko wówczas, gdy zawrą odpowiednie porozumienie ze starostą, który dziś jest odpowiedzialny za wydawanie decyzji zezwalających na rozpoczęcie inwestycji budowlanych – podkreśla dziennik. Porozumienie takie nie będzie mogło być zawarte w przypadkach, w których inwestorem jest gmina, gminna osoba prawna, inna gminna jednostka organizacyjna, związek międzygminny lub gmina wykonująca zadania objęte porozumieniem międzygminnym. Eksperci uważają, że załatwianie spraw budowlanych w urzędzie gminy lub miasta zamiast w starostwie będzie korzystne przede wszystkim dla drobnych inwestorów z małych miast.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.11.2009

Szybsze rozpoczęcie prac budowlanych

Inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Posłowie z sejmowej Komisji Przyjazne Państwo przygotowali projekt nowelizacji prawa budowlanego, który przewiduje, że zamiast starostów pozwolenia na budowę będą mogli wydawać wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast – czytamy. Dzięki zmianom ma ulec skróceniu procedura rozpoczynania prac budowlanych.
 
Zgodnie z projektem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mogli wydawać pozwolenia na budowę ale tylko wówczas, gdy zawrą odpowiednie porozumienie ze starostą, który dziś jest odpowiedzialny za wydawanie decyzji zezwalających na rozpoczęcie inwestycji budowlanych – podkreśla dziennik. Porozumienie takie nie będzie mogło być zawarte w przypadkach, w których inwestorem jest gmina, gminna osoba prawna, inna gminna jednostka organizacyjna, związek międzygminny lub gmina wykonująca zadania objęte porozumieniem międzygminnym. Eksperci uważają, że załatwianie spraw budowlanych w urzędzie gminy lub miasta zamiast w starostwie będzie korzystne przede wszystkim dla drobnych inwestorów z małych miast.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.11.2009

Ile wyjmiemy z portfela

Podatek od nieruchomości od przyszłego roku poszybuje w stolicy maksymalnie w górę, a ten od ciężarówek i tirów wzrośnie tylko o wskaźnik inflacji. Za psa nadal nie trzeba płacić - pociesza "Życie Warszawy".
Rada Warszawy raz do roku musi - zgodnie z przepisami - ustalić wysokość lokalnych podatków od mieszkań, gruntów czy środków transportu. W czwartek głosowanie nad opłatami na 2010 r. Ponieważ jesienią przyszłego roku przypadają wybory samorządowe, nie będzie radykalnych podwyżek. Nie zdrożeją ani bilety komunikacji miejskiej, ani opłaty za wodę (ustalane przez MPWiK).


Istotny dla rodzinnego budżetu jest podatek od nieruchomości. Stołeczny ratusz liczy, że z tego tytułu do budżetu wpłynie ponad 800 mln zł - to prawie jedna dziesiąta wszystkich dochodów miasta na przyszły rok.


Źródło: onet.pl

Ile wyjmiemy z portfela

Podatek od nieruchomości od przyszłego roku poszybuje w stolicy maksymalnie w górę, a ten od ciężarówek i tirów wzrośnie tylko o wskaźnik inflacji. Za psa nadal nie trzeba płacić - pociesza "Życie Warszawy".
Rada Warszawy raz do roku musi - zgodnie z przepisami - ustalić wysokość lokalnych podatków od mieszkań, gruntów czy środków transportu. W czwartek głosowanie nad opłatami na 2010 r. Ponieważ jesienią przyszłego roku przypadają wybory samorządowe, nie będzie radykalnych podwyżek. Nie zdrożeją ani bilety komunikacji miejskiej, ani opłaty za wodę (ustalane przez MPWiK).


Istotny dla rodzinnego budżetu jest podatek od nieruchomości. Stołeczny ratusz liczy, że z tego tytułu do budżetu wpłynie ponad 800 mln zł - to prawie jedna dziesiąta wszystkich dochodów miasta na przyszły rok.


Źródło: onet.pl

Rynek kredytów – czy mamy odwilż?

W ostatnich tygodniach na ekrany powróciły reklamy kredytów hipotecznych. Czy to oznacza, że mamy na rynku odwilż, a polityka banków w tym temacie ulega liberalizacji? Co sądzą o tym eksperci ZFDF?

Marcin Krasoń, Związek Firm Doradztwa Finansowego i Open Finance:

- Z ostatniej ankiety przeprowadzonej wśród banków przez Narodowy Bank Polski wynika, że w trzecim kwartale banki zmniejszyły skalę zaostrzania polityki udzielania kredytów hipotecznych. Niestety w kolejnych miesiącach może rozpocząć się odwracanie tego trendu. Widać to w kampaniach reklamowych – coraz więcej instytucji zachęca klientów to pożyczania na mieszkanie.

Ważniejsze jest jednak, że oprócz pojawiania się spotów reklamowych, obserwujemy zmiany w ofertach banków. Od końca października korzystne dla klientów korekty wprowadziło co najmniej sześć z nich. Najwięcej poprawiło się w cenniku należących do Grupy BRE Banku: mBanku i MultiBanku, gdzie obniżono marże kredytów w euro o 0,5 pkt proc. oraz w Raiffeisenie, w którym maksymalne LTV wzrosło o 5 pkt proc., a minimalny dochód dla osób ubiegających się o kredyt w euro spadł z 5 do 3 tys. zł netto. Ofertę poprawiono także m.in. w PKO BP, BNP Paribas Fortis i Polbanku. Są to jednak stosunkowo niewielkie zmiany. Na rewolucję nie ma co liczyć, bo niebezpieczeństwo wzrostu portfela złych kredytów każe bankom ostrożnie obchodzić się z każdą złotówką.

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Piotr Krawczyński, ZFDF i Notus Kredyt:

- Z analiz przeprowadzanych przez NBP wynika, że proces zaostrzania kryteriów udzielania kredytów zaczyna powoli wyhamowywać. Pierwsze symptomy poprawy sytuacji gospodarczej na świecie sprawiły, że w ostatnich tygodniach można zauważyć także zwiększoną akcję reklamową banków udzielających kredytów hipotecznych. Czy oznacza to przysłowiową „odwilż” na rynku? Na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie jest jeszcze zbyt wcześnie, bo jak wiadomo „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, choć każdą zmianę na korzyść klientów należy odbierać pozytywnie.

W ostatnim czasie banki, czy to za sprawą konkurencji czy powiększania posiadanego już portfela kredytowego i poprawy wyników finansowych, zmieniły swoją ofertę na bardziej pro-rynkową. Coraz większa liczba instytucji odchodzi m.in. od wymogu posiadania przez potencjalnych klientów wkładu własnego, a sam proces analizy wniosków kredytowych w bankach stał się bardziej przewidywalny. Może to wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym – na co czekają nie tylko klienci indywidualni ale i deweloperzy. Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach 2009 roku będziemy obserwować zwiększoną konkurencję i utrzymaną w granicach „zdrowego rozsądku” walkę o klienta  pomiędzy bankami. Dużo w tej kwestii zależeć będzie jednak od samych banków i od tego, czy nie zdecydują się na ponowne zaostrzenie warunków dla kredytobiorców hipotecznych.

Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na możliwe komplikacje w przyszłym roku – Komisja Nadzoru Finansowego rekomendacji „T”. Mimo iż projekt jest na etapie konsultacji w branży finansowej, największe kontrowersje budzi wymóg ograniczający poziom maksymalnego zadłużenia kredytobiorcy (wszystkich jego zobowiązań łącznie) do 50 % dochodu. Według szacunków Związku Banków Polskich może to ograniczyć akcję kredytową w poszczególnych bankach od 20 % do aż 80 %. Ostateczny kształt rekomendacji poznamy w najbliższych tygodniach. pracuje nad wprowadzeniem

Tomasz Fabianowicz, ZFDF i Wealth Solutions: – Jestem zdania, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o odwilży w kredytach hipotecznych. Jesień zawsze była okresem wzmożonej aktywności reklamowej banków oraz żniw dla sprzedawców, stąd więcej reklam. Nadal jednak departamenty ryzyka banków utrzymują zaostrzone wymagania co do zdolności kredytowej. Eksperci przewidują, że to nie koniec zwolnień i bankructw, więc sami konsumenci z pewnym dystansem podchodzą do zaciągania długoterminowych zobowiązań. W chwili obecnej mamy deklaracje deweloperów odnośnie zwiększenia inwestycji, plany rządu poszerzenia grupy, dla której dostępny będzie program „Rodzina na swoim” oraz wyhamowania wojny depozytowej między bankami, która zwiększała koszt pozyskania pieniądza. To powinno doprowadzić do bardziej zdecydowanego konkurowania banków o klientów i odkręcenia kurka z kredytami w przewidywalnej przyszłości.

Paweł Cymcyk, ZFDF i AZ Finanse:

- W ciągu ostatnich tygodni faktycznie można obserwować zwiększoną aktywność banków w sektorze promocji kredytów hipotecznych. Na pierwszy rzut oka można zatem sądzić, że banki luzują wymagana kredytowe i chętnie udzielą kredytu każdemu zainteresowanemu. Takie przeświadczenie jest jednak dość złudne. Po pierwsze, wymagania odnośnie zdolności kredytowej nie  zmieniły się znacząco i nadal bardzo przydatny, a często niezbędny jest wkład własny. Ponadto cały czas utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytów, które w głównej mierze wynika z wysokich marż banków.

Warto podkreślić, że obecnie odsetki są najmniejsze z możliwych i w przyszłości wraz ze wzrostem stóp procentowych będą tylko wyższe. Ofensywa medialna nie wynika więc, ani z lepszych warunków kredytowych, ani z  dostępnego niskiego oprocentowania. Głównym powodem reklam kredytów hipotecznych  jest chęć wzmocnienia wizerunku. Dlatego należy je traktować jako promocję banku a nie kredytu.

Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego

Rynek kredytów – czy mamy odwilż?

W ostatnich tygodniach na ekrany powróciły reklamy kredytów hipotecznych. Czy to oznacza, że mamy na rynku odwilż, a polityka banków w tym temacie ulega liberalizacji? Co sądzą o tym eksperci ZFDF?

Marcin Krasoń, Związek Firm Doradztwa Finansowego i Open Finance:

- Z ostatniej ankiety przeprowadzonej wśród banków przez Narodowy Bank Polski wynika, że w trzecim kwartale banki zmniejszyły skalę zaostrzania polityki udzielania kredytów hipotecznych. Niestety w kolejnych miesiącach może rozpocząć się odwracanie tego trendu. Widać to w kampaniach reklamowych – coraz więcej instytucji zachęca klientów to pożyczania na mieszkanie.

Ważniejsze jest jednak, że oprócz pojawiania się spotów reklamowych, obserwujemy zmiany w ofertach banków. Od końca października korzystne dla klientów korekty wprowadziło co najmniej sześć z nich. Najwięcej poprawiło się w cenniku należących do Grupy BRE Banku: mBanku i MultiBanku, gdzie obniżono marże kredytów w euro o 0,5 pkt proc. oraz w Raiffeisenie, w którym maksymalne LTV wzrosło o 5 pkt proc., a minimalny dochód dla osób ubiegających się o kredyt w euro spadł z 5 do 3 tys. zł netto. Ofertę poprawiono także m.in. w PKO BP, BNP Paribas Fortis i Polbanku. Są to jednak stosunkowo niewielkie zmiany. Na rewolucję nie ma co liczyć, bo niebezpieczeństwo wzrostu portfela złych kredytów każe bankom ostrożnie obchodzić się z każdą złotówką.

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Piotr Krawczyński, ZFDF i Notus Kredyt:

- Z analiz przeprowadzanych przez NBP wynika, że proces zaostrzania kryteriów udzielania kredytów zaczyna powoli wyhamowywać. Pierwsze symptomy poprawy sytuacji gospodarczej na świecie sprawiły, że w ostatnich tygodniach można zauważyć także zwiększoną akcję reklamową banków udzielających kredytów hipotecznych. Czy oznacza to przysłowiową „odwilż” na rynku? Na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie jest jeszcze zbyt wcześnie, bo jak wiadomo „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, choć każdą zmianę na korzyść klientów należy odbierać pozytywnie.

W ostatnim czasie banki, czy to za sprawą konkurencji czy powiększania posiadanego już portfela kredytowego i poprawy wyników finansowych, zmieniły swoją ofertę na bardziej pro-rynkową. Coraz większa liczba instytucji odchodzi m.in. od wymogu posiadania przez potencjalnych klientów wkładu własnego, a sam proces analizy wniosków kredytowych w bankach stał się bardziej przewidywalny. Może to wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym – na co czekają nie tylko klienci indywidualni ale i deweloperzy. Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach 2009 roku będziemy obserwować zwiększoną konkurencję i utrzymaną w granicach „zdrowego rozsądku” walkę o klienta  pomiędzy bankami. Dużo w tej kwestii zależeć będzie jednak od samych banków i od tego, czy nie zdecydują się na ponowne zaostrzenie warunków dla kredytobiorców hipotecznych.

Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na możliwe komplikacje w przyszłym roku – Komisja Nadzoru Finansowego rekomendacji „T”. Mimo iż projekt jest na etapie konsultacji w branży finansowej, największe kontrowersje budzi wymóg ograniczający poziom maksymalnego zadłużenia kredytobiorcy (wszystkich jego zobowiązań łącznie) do 50 % dochodu. Według szacunków Związku Banków Polskich może to ograniczyć akcję kredytową w poszczególnych bankach od 20 % do aż 80 %. Ostateczny kształt rekomendacji poznamy w najbliższych tygodniach. pracuje nad wprowadzeniem

Tomasz Fabianowicz, ZFDF i Wealth Solutions: – Jestem zdania, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o odwilży w kredytach hipotecznych. Jesień zawsze była okresem wzmożonej aktywności reklamowej banków oraz żniw dla sprzedawców, stąd więcej reklam. Nadal jednak departamenty ryzyka banków utrzymują zaostrzone wymagania co do zdolności kredytowej. Eksperci przewidują, że to nie koniec zwolnień i bankructw, więc sami konsumenci z pewnym dystansem podchodzą do zaciągania długoterminowych zobowiązań. W chwili obecnej mamy deklaracje deweloperów odnośnie zwiększenia inwestycji, plany rządu poszerzenia grupy, dla której dostępny będzie program „Rodzina na swoim” oraz wyhamowania wojny depozytowej między bankami, która zwiększała koszt pozyskania pieniądza. To powinno doprowadzić do bardziej zdecydowanego konkurowania banków o klientów i odkręcenia kurka z kredytami w przewidywalnej przyszłości.

Paweł Cymcyk, ZFDF i AZ Finanse:

- W ciągu ostatnich tygodni faktycznie można obserwować zwiększoną aktywność banków w sektorze promocji kredytów hipotecznych. Na pierwszy rzut oka można zatem sądzić, że banki luzują wymagana kredytowe i chętnie udzielą kredytu każdemu zainteresowanemu. Takie przeświadczenie jest jednak dość złudne. Po pierwsze, wymagania odnośnie zdolności kredytowej nie  zmieniły się znacząco i nadal bardzo przydatny, a często niezbędny jest wkład własny. Ponadto cały czas utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytów, które w głównej mierze wynika z wysokich marż banków.

Warto podkreślić, że obecnie odsetki są najmniejsze z możliwych i w przyszłości wraz ze wzrostem stóp procentowych będą tylko wyższe. Ofensywa medialna nie wynika więc, ani z lepszych warunków kredytowych, ani z  dostępnego niskiego oprocentowania. Głównym powodem reklam kredytów hipotecznych  jest chęć wzmocnienia wizerunku. Dlatego należy je traktować jako promocję banku a nie kredytu.

Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego

Alternatywne rozwiązania ogrzewania domu

Dofinansowanie budowy domu energooszczędnego, tworzenie nowych instrumentów finansowania odnawialnych źródeł energii to nowe wyzwania stojące przed Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wachlarz wciąż taniejących produktów oraz usług ekologicznych i energooszczędnych jest coraz szerszy.
Alternatywne rozwiązania ogrzewania domu w tym także kotły na paliwa odnawialne można sfinansować kredytem preferencyjnym Banku Ochrony Środowiska, którego oprocentowanie wynosi ok. 2%, a środki pieniężne pochodzą z Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Paliwem odnawialnym jest m.in. drewno opałowe i jego odpady w postaci naturalnej, inaczej zwanej biomasą, tj. kora, wióry, trociny  lub przetworzonej, tj. brykiety, pellety (odpady drzewne w postaci sprasowanej). Biomasą może być również wiklina, słoma oraz wierzba.

W nowo projektowanych domach bardzo częstym rozwiązaniem jest stosowanie systemu ogrzewania w oparciu o kotłownie gazowe.

Kotły centralnego ogrzewania projektuje się w nich najczęściej w oddzielnych pomieszczeniach technicznych - kotłowniach, rzadziej w łazience bądź w kuchni w przypadku małych domów. Przed budową domu warto pomyśleć o możliwości zamiany kotła gazowego  na kocioł na ekologiczne i energooszczędne paliwa stałe. Można skorzystać przy tym z porady fachowców oraz posłużyć się aneksem do projektu,  przewidującym system ogrzewania  na paliwo stałe. Wszystkie zamiany kotłów z paliwa gazowego na paliwo stałe, wiążą się z reguły z koniecznością zmian komina, na co należy koniecznie   zwrócić uwagę przy adaptacji projektu. Zastosowanie kotła opalanego paliwem ekologicznym: eko groszkiem, pelletami zapewni szybki zwrot takiej  inwestycji.

- Projekty instalacji sanitarnych z uwzględnieniem zamiany kotła gazowego na kocioł opalany paliwem stałym wykonujemy dodatkowo. Rozwiązania takie mogą mieć zastosowanie w przypadkach, gdy nie ma możliwości wykonania instalacji gazowej z powodu braku sieci gazowej lub, gdy z innych względów, choćby ekonomicznych, zainstalowanie kotła gazowego nie jest preferowane przez inwestora. – mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o.

Biomasa jako surowiec energetyczny i źródło energii jest coraz popularniejsza nie tylko ze względów ekonomicznych, ale i ekologicznych, ponieważ zawiera mniejsze ilości szkodliwych pierwiastków w procesie spalania (siarki, dwutlenku węgla). Ekologiczne technologie grzewcze to gwarancja najtańszego ciepła.

Źródło: www.archeton.pl

as

Alternatywne rozwiązania ogrzewania domu

Dofinansowanie budowy domu energooszczędnego, tworzenie nowych instrumentów finansowania odnawialnych źródeł energii to nowe wyzwania stojące przed Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wachlarz wciąż taniejących produktów oraz usług ekologicznych i energooszczędnych jest coraz szerszy.
Alternatywne rozwiązania ogrzewania domu w tym także kotły na paliwa odnawialne można sfinansować kredytem preferencyjnym Banku Ochrony Środowiska, którego oprocentowanie wynosi ok. 2%, a środki pieniężne pochodzą z Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Paliwem odnawialnym jest m.in. drewno opałowe i jego odpady w postaci naturalnej, inaczej zwanej biomasą, tj. kora, wióry, trociny  lub przetworzonej, tj. brykiety, pellety (odpady drzewne w postaci sprasowanej). Biomasą może być również wiklina, słoma oraz wierzba.

W nowo projektowanych domach bardzo częstym rozwiązaniem jest stosowanie systemu ogrzewania w oparciu o kotłownie gazowe.

Kotły centralnego ogrzewania projektuje się w nich najczęściej w oddzielnych pomieszczeniach technicznych - kotłowniach, rzadziej w łazience bądź w kuchni w przypadku małych domów. Przed budową domu warto pomyśleć o możliwości zamiany kotła gazowego  na kocioł na ekologiczne i energooszczędne paliwa stałe. Można skorzystać przy tym z porady fachowców oraz posłużyć się aneksem do projektu,  przewidującym system ogrzewania  na paliwo stałe. Wszystkie zamiany kotłów z paliwa gazowego na paliwo stałe, wiążą się z reguły z koniecznością zmian komina, na co należy koniecznie   zwrócić uwagę przy adaptacji projektu. Zastosowanie kotła opalanego paliwem ekologicznym: eko groszkiem, pelletami zapewni szybki zwrot takiej  inwestycji.

- Projekty instalacji sanitarnych z uwzględnieniem zamiany kotła gazowego na kocioł opalany paliwem stałym wykonujemy dodatkowo. Rozwiązania takie mogą mieć zastosowanie w przypadkach, gdy nie ma możliwości wykonania instalacji gazowej z powodu braku sieci gazowej lub, gdy z innych względów, choćby ekonomicznych, zainstalowanie kotła gazowego nie jest preferowane przez inwestora. – mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o.

Biomasa jako surowiec energetyczny i źródło energii jest coraz popularniejsza nie tylko ze względów ekonomicznych, ale i ekologicznych, ponieważ zawiera mniejsze ilości szkodliwych pierwiastków w procesie spalania (siarki, dwutlenku węgla). Ekologiczne technologie grzewcze to gwarancja najtańszego ciepła.

Źródło: www.archeton.pl

as

Nieruchomości: Powierzchnie handlowe - III kwartał 2009 r.

W III kwartale rynek powierzchni handlowych odczuł nieznaczną poprawę nastrojów. Po okresie wstrzymywania budowanych projektów i zamrażania inwestycji pojawiły się informacje o uruchomieniu finansowania na niektóre projekty. W rezultacie mogły zostać wznowione prace nad częścią inwestycji. Deweloperzy przedstawili zrewidowane plany – nowe harmonogramy prowadzenia prac nad projektami, które w wielu przypadkach zostały zmniejszone lub pozbawione mniej dochodowych funkcji.
W III kwartale odnotowano również poprawę nastrojów konsumenckich społeczeństwa polskiego. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) ukształtował się na poziomie –20,5 p. proc. i był wyższy o 4,0 p. proc. niż w II kwartale oraz o 4,7 p. proc. niż w I kwartale. Pomimo wzrostu w II i III kwartale wskaźnik nie osiągnął jeszcze poziomu z IV kwartału 2008 r.

Dynamika sprzedaży detalicznej nadal pozostaje na niskim poziomie. W lipcu i sierpniu odnotowano najlepsze wyniki sprzedaży – wzrost w ujęciu rocznym o 5,7 i 5,2%. We wrześniu dynamika sprzedaży nieco osłabła i osiągnęła 2,5% wzrostu, co stanowi słabszy wynik od prognozowanego przez analityków 4% wzrostu. Jednak w porównaniu z innymi krajami UE jest to dobry wynik.

PODAŻ


Pod względem nowej podaży III kwartał nie przyniósł znaczących zmian na rynku powierzchni handlowych. Dostarczono zaledwie 35 000 mkw w ramach inwestycji raczej o charakterze lokalnym, zwiększając tym samym całkowite zasoby nowoczesnych powierzchni handlowych w Polsce do 7,16 mln mkw. Największym projektem ukończonym w III kwartale był hipermarket Carrefour zwany także Galerią Zdrój (16 000 mkw powierzchni sprzedaży) w Jastrzębiu Zdroju. Do użytku oddano również Galerię Feniks w Radomiu, nową część Centrum Handlowego Alfa w Olsztynie i Galerię Hosso w Szczecinku.

Na sam IV kwartał planowane jest dostarczenie około 340 000 mkw GLA, z czego blisko 240 000 mkw ma zwiększyć zasoby małych i średnich miast. Spośród 8 największych miast znaczącego przyrostu podaży doświadczy tylko rynek krakowski, gdzie nastąpi otwarcie Galerii Bonarka (92 000 mkw GLA).

Jeśli chodzi o przyszłoroczną podaż, jest ona znacznie mniejsza niż pierwotnie planowano. Na chwilę obecną w budowie jest 15 nowych projektów oferujących łącznie około 415 000 mkw GLA, które mają trafić na rynek w 2010 roku. Jednak stopień zaawansowania prac w przypadku niektórych projektów i wydłużony proces komercjalizacji pozwalają przypuszczać, iż nie wszystkie projekty zostaną oddane do użytku w deklarowanym przez inwestorów terminie.

SYTUACJA NAJEMCÓW


W III kwartale najemcy byli nadal ostrożni pod względem podejmowania strategicznych decyzji odnośnie nowych lokalizacji. Utrzymywał się wydłużony proces decyzyjny i wysoce selektywne podejście do nowych projektów – pod uwagę brane są topowe centra handlowe w największych miastach.

W ramach optymalizacji kosztów część firm zdecydowała się na zmniejszenie liczby sklepów i zamknięcie nierentownych punktów. Alternatywnym rozwiązaniem dla grup, które mają w swej ofercie kilka marek, jest otwieranie sklepów multibrandowych, np. Redan zdecydował się na uruchomienie sklepów Top Secret & Friends.

W III kwartale doszło do prognozowanych wcześniej przejęć. Najbardziej spektakularne miały miejsce w sektorze RTV i AGD oraz w branży spożywczej. Brytyjski Electro World zdecydował się na wycofanie z Polski i sprzedaż 8 marketów polskiej sieci Mix Electronics. Natomiast 25 sklepów sieci Billa trafiło do portfolio francuskiej grupy E. Leclerc. 

Ze spowolnieniem nie poradziło sobie również kilka luksusowych sklepów oferujących marki dla bardziej zamożnych klientów. Z handlowej mapy Polski zniknęły luksusowe butiki Max & Co, a Vistula zaczęła likwidować lub zamieniać salony działające pod markami Wolford, Replay czy Cacharel. Również duńska marka DNK wycofała się z centrów handlowych. Z kolei opóźnia się wejście do Polski butików Donny Karan DKNY i marki Tiffany.

Z drugiej strony w III kwartale byliśmy także świadkami kilku debiutów na polskim rynku. Zostały otwarte sklepy holenderskiej marki Dept, oferującej odzież dla kobiet, brytyjskiej sieci TK Maxx, prowadzącej sprzedaż dyskontową odzieży, obuwia i dodatków, a także amerykańskiej marki odzieżowej Guess, która ma w planach rozwój kilku formatów. Natomiast francuskie marki specjalizujące się w odzieży dziecięcej Jean Bourget i 3Pommes zapowiedziały wejście na polski rynek.

STAWKI CZYNSZU

Zgodnie z oczekiwaniami na skutek osłabionego popytu i rosnącej dostępności lokali stawki czynszu utrzymują tendencję spadkową, w nielicznych przypadkach pozostają na poziomie z ubiegłego kwartału. Należy jednak podkreślić, iż trend ten nie dotyczy najatrakcyjniejszych centrów handlowych, które nie mają kłopotów ze znalezieniem nowych najemców. W dłuższej perspektywie czasowej na skutek ograniczonej nowej podaży projektów handlowych i małej dostępności powierzchni na wynajem nastąpi odwrócenie trendu – stawki czynszu zaczną rosnąć, a elastyczność właścicieli centrów handlowych w negocjacjach będzie mniejsza.

Źródło: Colliers

as

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies