Ze świata nieruchomości - strona 79

Raport z rynku nieruchomości - wrzesień 2009 r.

Końcówka wakacji nie przyniosła znaczących zmian w cenach mieszkań oferowanych na rynku wtórnym. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez serwis Oferty.net na ponad 20 tysiącach ofert wystawionych do sprzedaży w sierpniu najwięcej - o 150 PLN, tj. 2,7% wzrosła średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Poznaniu, a o 118 PLN (1,6%) w Krakowie.
Największy spadek nastąpił w Sopocie, w którym zbywcy wyceniali swoje mieszkania po 9920 PLN za m2, tj. o 188 PLN (1,9%) mniej niż w lipcu.

Ceny w Gdyni i Łodzi pozostały na dotychczasowym poziomie a w pozostałych trzynastu miastach zmiana średniej ceny jednego metra kwadratowego nie przekroczyła 75 PLN.
 

NOWE KREDYTY - MAŁA ODWILŻ
Jakkolwiek trudno mówić o diametralnej poprawie sytuacji w kwestii dostępności kredytów hipotecznych od naszego ostatniego wspólnego raportu, to niewielkie zmiany, których byliśmy świadkami w tym czasie, świadczą o pozytywnym kierunku zmian na tym rynku. Przykładem może być szybki powrót BZ WBK do marż na kredytach złotowych do 1,35 pkt proc. (po kilkudniowej nieobecności tego produktu) czy też obniżki marż dokonane w Banku Millennium, który dodatkowo wprowadził przyspieszony tryb obsługi klientów VIP. Uzyskanie decyzji kredytowej w trzy dni, nawet jeśli miałoby być tylko sloganem reklamowym, jest istotną zmianą na rynku, na którym standardem jest ostatnio kilkutygodniowy, a nawet kilkumiesięczny okres oczekiwania na decyzje kredytowe ze strony banków.

Postęp był i nadal jest możliwy za sprawą odczuwalnej poprawy płynności w sektorze bankowym, który poprawił stronę depozytową, natomiast nadal w niewielkim stopniu wykorzystuje możliwość zwiększenia akcji kredytowej. Oczekujemy, że rynek kredytowy pozostanie "zmrożony" w najbliższych miesiącach, ale drobne inicjatywy poszczególnych banków stopniowo doprowadzą do małej odwilży.

Niestety, na drodze do pełnego odblokowania rynku kredytowego stanął rząd ze swoimi potrzebami pożyczkowymi, które w przyszłym roku oszacowano na 200 mld PLN (dla porównania - rynek nowych kredytów hipotecznych w Polsce z okresu najlepszej koniunktury to ok. 40 mld PLN rocznie ). Jest prawdopodobnym, że w tej sytuacji rentowność obligacji skarbowych pozostanie wysoka, a ponieważ nie jest możliwe, by kredyty hipoteczne były oprocentowane niżej niż obligacje skarbowe, możemy zakładać, że marże kredytowe pozostaną na wysokim poziomie jeszcze przez długi czas, a ich spadek jest kwestią czasu dłuższego, niż daje się w tej chwili prognozować.

KREDYTY SPŁACANE - RATY BEZ ZMIAN
Stabilizacja też jest dobrą informacją. Od 20 sierpnia (naszego ostatniego raportu) trzymiesięczna stopa WIBOR wzrosła o 1 pkt bazowy do 4,17 proc. W tym samym czasie notowania franka szwajcarskiego wzrosły z 2,73 do 2,74 PLN, a więc o jeden grosz przy niezmienionych stopach procentowych dla franka. Zmiany o takim charakterze mają pomijalny wpływ na wysokość rat kredytów hipotecznych. Przy rekordowo niskich stopach LIBOR i WIBOR taką stabilizację możemy odczytać więc jako dobrą wiadomość dla spłacających kredyty hipoteczne.

Odnotujmy, że przed tygodniem Narodowy Bank Szwajcarii zdecydował się pozostawić stopy procentowe bez zmian i zapowiedział ich utrzymanie na rekordowo niskim poziomie "przez jakiś czas". Jednocześnie SNB zapowiedział, że utrzymanie polityki ultra niskich stóp procentowych jest niemożliwe w perspektywie trzech najbliższych lat. Stąd należy zakładać, że w najbliższej przyszłości wysokość oprocentowania kredytów hipotecznych we frankach nie będzie się zmieniać, ale w dłuższym terminie ich wzrost jest wysoce prawdopodobny.

POKOJE KONKURUJĄ Z MIESZKANIAMI
Końcówka wakacji i początek jesieni to w miastach akademickich okres wzmożonego ruchu na rynku najmu. W tym roku nie należy jednak oczekiwać spektakularnych wzrostów stawek za najem. Przeciwnie - duża nadpodaż ofert na rynku powoduje, że właściciele mieszkań zaczynają konkurować między sobą obniżając ceny, zarówno ofertowe jak i finalne, po których ostatecznie zawierane są umowy najmu. Widać to przede wszystkim w przypadku mieszkań dużych oraz nowych, o podwyższonym standardzie. Niektóre oferty tego typu są obecnie tańsze nawet o 10 - 15% niż przed rokiem. Trend spadkowy jest natomiast zdecydowanie mniej widoczny w segmencie mieszkań 1-pokojowych oraz 2-pokojowych w standardzie popularnym. Takie mieszkania niezmiennie cieszą się największym zainteresowaniem klientów, najszybciej się wynajmują i trzymają cenę.

Konkurencją dla wynajmu mieszkań, i to tych najtańszych, jest rosnąca oferta wynajmu pokoi. Wielu właścicieli mieszkań liczących minimum 2 pokoje postanawia podreperować swoją sytuację finansową przyjmując pod swój dach najemcę/najemców. Niewykorzystywany pokój staje się dla nich źródłem dodatkowych kilkuset złotych dochodu miesięcznie (np. w Łodzi średni miesięczny koszt najmu pokoju wynosi 380 PLN, w Krakowie 650, a w Warszawie - 720 PLN). Takie kwoty są nie do pogardzenia nie tylko dla samotnie mieszkających osób starszych, często utrzymujących się ze skromnej renty czy emerytury. Zdaniem Marcina Drogomireckiego z serwisu Oferty.net wśród oferujących najem pokoju przybywa osób młodych, często singli, którzy uzyskane środki przeznaczają na spłatę rat kredytu hipotecznego zaciągniętego na zakup swojego M.
 

WARSZAWA - RANKING POPULARNOŚCI DZIELNIC
Mokotów wciąż jest najbardziej pożądaną lokalizacją wśród osób, które zamierzają kupić mieszkanie w Warszawie. Drugie miejsce w rankingu popularności dzielnic przygotowanym na podstawie preferencji osób poszukujących ofert sprzedaży mieszkań w serwisie Oferty.net zajął Ursynów, a trzecie - Śródmieście. Najmniejszym zainteresowaniem poszukujących (mimo notowanych tam najniższych cen mieszkań) charakteryzuje się Wawer, Wesoła i Rembertów.
 
 


Open Finance i Oferty.net

gk

Nowe limity przy kredytach z dopłatą

Dostęp do programu Rodzina na swoim powinien się zwiększyć. Ale nie wszędzie, np. w Poznaniu limit umożliwiający skorzystanie z kredytu z dopłatami Skarbu Państwa będzie niższy.

W wielu województwach maksymalna cena nieruchomości kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim będzie wyższa od października. Co oznacza, że zwiększy się wybór mieszkań np. w Opolu, Warszawie i Szczecinie, które będzie można kupić z dopłatą Skarbu Państwa. Te wzrosty nie będą jednak duże.

To dobra wiadomość, bo ostatnio z rynku bardzo szybko znikają najtańsze lokale, które spełniają kryteria umożliwiające uzyskanie rządowej pomocy. W efekcie mieszkań kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim jest mało.

Zdaniem ekspertów to efekt stabilizacji cen nieruchomości.

Spośród badanych przez nas miast, w ośmiu nastąpił spadek dostępności mieszkań, które kwalifikują się do programu, a w trzech nic się nie zmieniło, chodzi o Warszawę, Lublin i Bydgoszcz - mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse. Te dane dotyczą zmian, jakie nastąpiły w ostatnim kwartale na rynku wtórnym.

W siedmiu miastach odsetek mieszkań, na zakup których można dostać pomoc rządową, nieco się zwiększył. Największy spadek liczby lokali, których nabywcy mogą skorzystać z dopłat do kredytów mieszkaniowych, odnotowano w Poznaniu, aż o 10 pkt proc. W tym mieście sytuacja w najbliższym czasie jeszcze się pogorszy, bo wskaźnik cenowy zostanie obniżony. Z naszych wyliczeń wynika, że w Poznaniu maksymalna cena nieruchomości kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim spadnie od 1 października do 7063 zł, czyli o ok. 161 zł. A w całym województwie wielkopolskim o 250 zł, do 4510 zł. Jeśli ktoś chce tam kupić mieszkanie z dopłatą, powinien się spieszyć, bo od najbliższego czwartku obowiązujące limity będą niższe i nabywcy niektórych lokali nie otrzymają wsparcia państwa, bo będą one za drogie. - Nie dziwię się, że od października wskaźnik może być niższy, bo koszty pracy spadły od początku roku o prawie 20 proc., wyroby hutnicze staniały o 30 proc., a inne materiały budowlane o 5?25 proc. - wylicza Zbigniew Bachman, prezes Fundacji Wszechnicy Budowlanej. Eksperci związani z budownictwem są zaskoczeni, że wskaźniki pokazujące koszty budowy mieszkań gdzieniegdzie rosną.

Mniej mieszkań kwalifikujących się do programu odnotowano w Katowicach i Szczecinie (o 8 pkt proc.), a w Toruniu o 6 pkt proc. Tradycyjnie najmniej mieszkań kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim jest w Krakowie, gdzie ustawowe wymagania cenowe spełnia tylko 7 proc. lokali dostępnych na rynku wtórnym (spadek o 1 pkt proc.).

Eksperci wskazują, że równocześnie zainteresowanie kredytami z dopłatą nieco się zmniejszyło. Od początku roku ich wartość przekroczyła 3,2 mld zł, a otrzymało je 19 tys. kredytobiorców. Jednak w sierpniu wartość nowych kredytów z dopłatami spadła do 520 mln zł. Kredyty z dopłatami otrzymało 2929 osób, czyli o prawie 500 osób mniej niż w lipcu tego roku.


Roman Grzyb
Gazeta Prawna

Nowe limity przy kredytach z dopłatą

Dostęp do programu Rodzina na swoim powinien się zwiększyć. Ale nie wszędzie, np. w Poznaniu limit umożliwiający skorzystanie z kredytu z dopłatami Skarbu Państwa będzie niższy.

W wielu województwach maksymalna cena nieruchomości kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim będzie wyższa od października. Co oznacza, że zwiększy się wybór mieszkań np. w Opolu, Warszawie i Szczecinie, które będzie można kupić z dopłatą Skarbu Państwa. Te wzrosty nie będą jednak duże.

To dobra wiadomość, bo ostatnio z rynku bardzo szybko znikają najtańsze lokale, które spełniają kryteria umożliwiające uzyskanie rządowej pomocy. W efekcie mieszkań kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim jest mało.

Zdaniem ekspertów to efekt stabilizacji cen nieruchomości.

Spośród badanych przez nas miast, w ośmiu nastąpił spadek dostępności mieszkań, które kwalifikują się do programu, a w trzech nic się nie zmieniło, chodzi o Warszawę, Lublin i Bydgoszcz - mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse. Te dane dotyczą zmian, jakie nastąpiły w ostatnim kwartale na rynku wtórnym.

W siedmiu miastach odsetek mieszkań, na zakup których można dostać pomoc rządową, nieco się zwiększył. Największy spadek liczby lokali, których nabywcy mogą skorzystać z dopłat do kredytów mieszkaniowych, odnotowano w Poznaniu, aż o 10 pkt proc. W tym mieście sytuacja w najbliższym czasie jeszcze się pogorszy, bo wskaźnik cenowy zostanie obniżony. Z naszych wyliczeń wynika, że w Poznaniu maksymalna cena nieruchomości kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim spadnie od 1 października do 7063 zł, czyli o ok. 161 zł. A w całym województwie wielkopolskim o 250 zł, do 4510 zł. Jeśli ktoś chce tam kupić mieszkanie z dopłatą, powinien się spieszyć, bo od najbliższego czwartku obowiązujące limity będą niższe i nabywcy niektórych lokali nie otrzymają wsparcia państwa, bo będą one za drogie. - Nie dziwię się, że od października wskaźnik może być niższy, bo koszty pracy spadły od początku roku o prawie 20 proc., wyroby hutnicze staniały o 30 proc., a inne materiały budowlane o 5?25 proc. - wylicza Zbigniew Bachman, prezes Fundacji Wszechnicy Budowlanej. Eksperci związani z budownictwem są zaskoczeni, że wskaźniki pokazujące koszty budowy mieszkań gdzieniegdzie rosną.

Mniej mieszkań kwalifikujących się do programu odnotowano w Katowicach i Szczecinie (o 8 pkt proc.), a w Toruniu o 6 pkt proc. Tradycyjnie najmniej mieszkań kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim jest w Krakowie, gdzie ustawowe wymagania cenowe spełnia tylko 7 proc. lokali dostępnych na rynku wtórnym (spadek o 1 pkt proc.).

Eksperci wskazują, że równocześnie zainteresowanie kredytami z dopłatą nieco się zmniejszyło. Od początku roku ich wartość przekroczyła 3,2 mld zł, a otrzymało je 19 tys. kredytobiorców. Jednak w sierpniu wartość nowych kredytów z dopłatami spadła do 520 mln zł. Kredyty z dopłatami otrzymało 2929 osób, czyli o prawie 500 osób mniej niż w lipcu tego roku.


Roman Grzyb
Gazeta Prawna

Kredyty studenckie

Mimo spadku cen, koszt wynajęcia mieszkania jest nadal na tyle wysoki, że części rodziców bardzo trudno jest utrzymać dziecko, które studiuje poza miejscem zamieszkania. W sfinansowaniu tego kosztu może pomóc kredyt studencki. Jest on znacznie tańszy niż alternatywne źródła finansowania, np. pożyczka gotówkowa, kredyt odnawiany czy debet w rachunku. Kredyt studencki można uzyskać nawet, jeśli wnioskodawca nie osiąga dochodów. Kredyty studenckie udzielane są bowiem na specyficznych warunkach, określonych w odrębnych przepisach.
Kredyty studenckie wypłacane są w ratach, w okresie trwania studiów. W ciągu roku bank wypłaci maksymalnie 10 rat. Ich wysokość to 400 zł lub 600 zł. W okresie wypłat naliczane są odsetki, których koszt ponosi BGK. Spłata kredytu przez studenta rozpoczyna się maksymalnie po dwóch latach od ukończenia studiów. Kredytobiorca spłaca ratę kapitałową powiększoną o odsetki naliczone według połowy stopy redyskontowej NBP (obecnie 3,75 proc.), czyli 1,875 proc. Pozostałą część odsetek spłaca BGK. Kredyty studenckie oferują obecnie tylko cztery banki: PKO BP, Pekao, Bank Polskiej Spółdzielczości i Gospodarczy Bank Wielkopolski.

600 zł wypłacane co miesiąc studentowi w ramach kredytu nie wystarczy na opłacenie samodzielnej kawalarki, ani nawet na wynajęcie wspólnie z innymi studentami większego mieszkania, przy założeniu zajmowania własnego pokoju. Przykładowo miesięczny koszt wynajęcia wspólnie przez trzy osoby 3-pokojowego mieszkania wyniesie 719 zł, we Wrocławiu 765 zł, a w Krakowie 696 zł. 600 zł wystarczy natomiast na wynajęcie stancji w większości badanych przez nas miast.

Kredyt studencki jest bardzo atrakcyjny również dlatego, że kredytobiorca, który ukończy naukę w grupie 5 proc. najlepszych studentów w danej szkole ma szansę na umorzenie 20 proc. długu. Okres spłaty jest maksymalnie dwukrotnością okresu wypłat. Przy obecnym poziomie stopy redyskontowej i założeniu 10-letniego okresu spłaty, miesięczna rata wynosi 183 zł dla studentów, którzy otrzymywali wypłaty po 400 zł i 274 zł przy wypłatach po 600 zł.

Kredyt studencki może być wypłacony tylko studentom, którzy rozpoczęli naukę przed ukończeniem 25. roku życia, słuchaczom określonych uczelni wojskowych i pożarniczych oraz doktorantom. Wniosek o przyznanie kredytu można składać do 15 listopada każdego roku. Pierwszeństwo w otrzymaniu kredytu mają studenci z rodzin o niskich dochodach. Warunkiem uzyskania kredytu jest przedstawienie wymaganego przesz bank zabezpieczenia. Najuboższym studentom BGK może poręczyć 70 proc. kwoty kredytu, a nawet 100 proc. w przypadku studentów będących wychowankami domów dziecka lub rodzin zastępczych.

W przypadku, gdy student nie zaliczy semestru, wypłata rat kredytu jest wstrzymywana do czasu przedstawienia zaświadczenia o rozpoczęcia studiów w kolejnym semestrze. BGK w dalszym ciągu reguluje jednak odsetki naliczane od zadłużenia. Jeśli student zrezygnuje ze studiów, musi od razu rozpocząć spłatę kredytu. W tym przypadku również część odsetek pokrywa BGK. Student płaci jednak nieco więcej niż w sytuacji, gdyby ukończył studia. Zapłaci bowiem odsetki według stopy wynoszącej 75 proc. stopy redyskontowej.

 

 

interia.pl

Kredyty studenckie

Mimo spadku cen, koszt wynajęcia mieszkania jest nadal na tyle wysoki, że części rodziców bardzo trudno jest utrzymać dziecko, które studiuje poza miejscem zamieszkania. W sfinansowaniu tego kosztu może pomóc kredyt studencki. Jest on znacznie tańszy niż alternatywne źródła finansowania, np. pożyczka gotówkowa, kredyt odnawiany czy debet w rachunku. Kredyt studencki można uzyskać nawet, jeśli wnioskodawca nie osiąga dochodów. Kredyty studenckie udzielane są bowiem na specyficznych warunkach, określonych w odrębnych przepisach.
Kredyty studenckie wypłacane są w ratach, w okresie trwania studiów. W ciągu roku bank wypłaci maksymalnie 10 rat. Ich wysokość to 400 zł lub 600 zł. W okresie wypłat naliczane są odsetki, których koszt ponosi BGK. Spłata kredytu przez studenta rozpoczyna się maksymalnie po dwóch latach od ukończenia studiów. Kredytobiorca spłaca ratę kapitałową powiększoną o odsetki naliczone według połowy stopy redyskontowej NBP (obecnie 3,75 proc.), czyli 1,875 proc. Pozostałą część odsetek spłaca BGK. Kredyty studenckie oferują obecnie tylko cztery banki: PKO BP, Pekao, Bank Polskiej Spółdzielczości i Gospodarczy Bank Wielkopolski.

600 zł wypłacane co miesiąc studentowi w ramach kredytu nie wystarczy na opłacenie samodzielnej kawalarki, ani nawet na wynajęcie wspólnie z innymi studentami większego mieszkania, przy założeniu zajmowania własnego pokoju. Przykładowo miesięczny koszt wynajęcia wspólnie przez trzy osoby 3-pokojowego mieszkania wyniesie 719 zł, we Wrocławiu 765 zł, a w Krakowie 696 zł. 600 zł wystarczy natomiast na wynajęcie stancji w większości badanych przez nas miast.

Kredyt studencki jest bardzo atrakcyjny również dlatego, że kredytobiorca, który ukończy naukę w grupie 5 proc. najlepszych studentów w danej szkole ma szansę na umorzenie 20 proc. długu. Okres spłaty jest maksymalnie dwukrotnością okresu wypłat. Przy obecnym poziomie stopy redyskontowej i założeniu 10-letniego okresu spłaty, miesięczna rata wynosi 183 zł dla studentów, którzy otrzymywali wypłaty po 400 zł i 274 zł przy wypłatach po 600 zł.

Kredyt studencki może być wypłacony tylko studentom, którzy rozpoczęli naukę przed ukończeniem 25. roku życia, słuchaczom określonych uczelni wojskowych i pożarniczych oraz doktorantom. Wniosek o przyznanie kredytu można składać do 15 listopada każdego roku. Pierwszeństwo w otrzymaniu kredytu mają studenci z rodzin o niskich dochodach. Warunkiem uzyskania kredytu jest przedstawienie wymaganego przesz bank zabezpieczenia. Najuboższym studentom BGK może poręczyć 70 proc. kwoty kredytu, a nawet 100 proc. w przypadku studentów będących wychowankami domów dziecka lub rodzin zastępczych.

W przypadku, gdy student nie zaliczy semestru, wypłata rat kredytu jest wstrzymywana do czasu przedstawienia zaświadczenia o rozpoczęcia studiów w kolejnym semestrze. BGK w dalszym ciągu reguluje jednak odsetki naliczane od zadłużenia. Jeśli student zrezygnuje ze studiów, musi od razu rozpocząć spłatę kredytu. W tym przypadku również część odsetek pokrywa BGK. Student płaci jednak nieco więcej niż w sytuacji, gdyby ukończył studia. Zapłaci bowiem odsetki według stopy wynoszącej 75 proc. stopy redyskontowej.

 

 

interia.pl

Sprawdź, co wynajmiesz za 600 złotych?

Sierpień i wrzesień, jak co roku, są okresem intensywnych poszukiwań lokum na nowy rok akademicki. Właściciele mieszkań korzystają z okazji i ze względu na duże zapotrzebowanie windują ceny. W tym roku sytuacja jest nieco inna, na rynku dostępnych jest około dwa i pół raza więcej ofert wynajmu, niż w tym samym okresie 2008 roku.

Lokalizacja przede wszystkim

Jeśli przyjrzeć się kosztom wynajmu mieszkań w sierpniu br., okaże się, że jednopokojowe mieszkanie najtańsze jest w Bydgoszczy, gdzie za kawalerkę zapłacimy 900 zł. Tanio jest także w Toruniu (906 zł), Łodzi (930 zł) i Lublinie (940 zł). Najdroższymi miastami są największe ośrodki akademickie: Warszawa (1454 zł), Wrocław (1278 zł), Gdańsk (1233 zł) i Kraków (1175 zł). Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku mieszkań dwupokojowych. Najtaniej będzie je wynająć w Olsztynie (1075 zł), Toruniu (1105 zł) i Bydgoszczy (1135 zł). Za wynajem dwupokojowego mieszkania najdrożej zapłacimy w Warszawie (2082 zł), Krakowie (1786 zł) i Gdyni (1720 zł). Trzypokojowe najtańsze jest w Olsztynie (1300 zł), Bydgoszczy (1300 zł) i Białymstoku (1390 zł). Lokale tego typu są natomiast najdroższe we Wrocławiu (2296 zł), Warszawie (2159 zł) i Krakowie (2089 zł). Z danych wynika, że generalnie najmniejsze koszty ponoszą osoby mieszkające w Bydgoszczy, Toruniu, Olsztynie i Białymstoku, natomiast najdrożej jest w największych miastach - Warszawie, Krakowie i Wrocławiu.

Kawalerka trzyma cenę

Warto przyjrzeć się zmianom kosztów wynajmu w porównaniu z sierpniem 2008 roku. Jak się okazuje, cena kawalerki spadła w czterech z sześciu analizowanych lokalizacji. Najwyższy spadek zanotowano w Poznaniu (o 12,31 proc.), Wrocławiu (o 9,55 proc.) i Krakowie (o 6,38 proc.). Ceny kawalerek wzrosły tylko w Gdańsku (o 1,46 proc.) i Katowicach (o 2,73 proc.). Sytuacja wygląda podobnie w przypadku mieszkań dwupokojowych. Koszty wynajmu takiego lokalu wzrosły tylko w Warszawie (o 6,6 proc.). Największy spadek zanotowano we Wrocławiu (o 12,1 proc.), Krakowie (o 8 proc.) i Poznaniu (o 7,3 proc.). Największe spadki cen dotyczą mieszkań trzypokojowych. Koszty wynajmu takiego lokum najbardziej obniżyły się w Warszawie (o 34,32 proc.), Wrocławiu (o 8,89 proc.) i Katowicach (o 8,49 proc.). Niewielki spadek zanotowano w Poznaniu (o 1,64 proc.) i Krakowie (o 3,54 proc.) (wszystkie dane widoczne są na wykresach).

Pomimo spadku cen mieszkań w skali rocznej, ma jednak miejsce sezonowy wzrost cen w sierpniu. Jeśli w czerwcu br. w Bydgoszczy można było wynająć kawalerkę za 850 zł, to w sierpniu kosztowała już 900 zł. Za dwupokojowe mieszkanie w Szczecinie w czerwcu mogliśmy zapłacić 1300 zł, a w sierpniu kosztowało już 1470 zł. W sierpniu i wrześniu okresowo wzrasta popyt na mieszkania, ponieważ w tym czasie na studia przyjeżdża duża grupa studentów pierwszego roku, dla której nie wystarczyło miejsc w akademikach. Wykorzystują to właściciele, którzy mając wielu chętnych do wynajęcia podnoszą cenę wynajmu o kilka procent. Dotyczy to jednak przede wszystkim lokali położonych w okolicach uczelni, w których może mieszkać wspólnie więcej osób i dzielić koszty. Generalnie w tym roku właściciele mieszkań są bardziej skłonni do negocjacji z najemcami. Jeżeli mieszkanie nie zostanie

Pokój przy rodzinie

Alternatywą do wynajmu mieszkania są stancje. Tu także popyt wzrasta w sierpniu i wrześniu, kiedy studenci przyjeżdżają na studia. Za wynajęcie pokoju przy rodzinie lub osobie samotnej najwięcej zapłacimy w Warszawie (710 zł), Wrocławiu (656 zł) i Gdańsku (575 zł). Koszt wynajmu stancji jest najmniejszy w Rzeszowie (390 zł), Częstochowie (440 zł), Lublinie i Toruniu (po 410 zł).

W porównaniu z sierpniem 2008 roku, koszt wynajmu pokoju wzrósł w jedenastu spośród szesnastu analizowanych lokalizacji. Najbardziej podrożały stancje w Częstochowie (o 16 proc.), Rzeszowie (o 15 proc.) i Opolu (o 13 proc.). Na niezmienionym poziomie utrzymały się koszty wynajmu stancji w Toruniu, Krakowie i Bydgoszczy. Spadek zanotowano tylko w Olsztynie (o 4 proc.) i Gdyni (o 6 proc.).


Expander.pl

interia.pl

Sprawdź, co wynajmiesz za 600 złotych?

Sierpień i wrzesień, jak co roku, są okresem intensywnych poszukiwań lokum na nowy rok akademicki. Właściciele mieszkań korzystają z okazji i ze względu na duże zapotrzebowanie windują ceny. W tym roku sytuacja jest nieco inna, na rynku dostępnych jest około dwa i pół raza więcej ofert wynajmu, niż w tym samym okresie 2008 roku.

Lokalizacja przede wszystkim

Jeśli przyjrzeć się kosztom wynajmu mieszkań w sierpniu br., okaże się, że jednopokojowe mieszkanie najtańsze jest w Bydgoszczy, gdzie za kawalerkę zapłacimy 900 zł. Tanio jest także w Toruniu (906 zł), Łodzi (930 zł) i Lublinie (940 zł). Najdroższymi miastami są największe ośrodki akademickie: Warszawa (1454 zł), Wrocław (1278 zł), Gdańsk (1233 zł) i Kraków (1175 zł). Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku mieszkań dwupokojowych. Najtaniej będzie je wynająć w Olsztynie (1075 zł), Toruniu (1105 zł) i Bydgoszczy (1135 zł). Za wynajem dwupokojowego mieszkania najdrożej zapłacimy w Warszawie (2082 zł), Krakowie (1786 zł) i Gdyni (1720 zł). Trzypokojowe najtańsze jest w Olsztynie (1300 zł), Bydgoszczy (1300 zł) i Białymstoku (1390 zł). Lokale tego typu są natomiast najdroższe we Wrocławiu (2296 zł), Warszawie (2159 zł) i Krakowie (2089 zł). Z danych wynika, że generalnie najmniejsze koszty ponoszą osoby mieszkające w Bydgoszczy, Toruniu, Olsztynie i Białymstoku, natomiast najdrożej jest w największych miastach - Warszawie, Krakowie i Wrocławiu.

Kawalerka trzyma cenę

Warto przyjrzeć się zmianom kosztów wynajmu w porównaniu z sierpniem 2008 roku. Jak się okazuje, cena kawalerki spadła w czterech z sześciu analizowanych lokalizacji. Najwyższy spadek zanotowano w Poznaniu (o 12,31 proc.), Wrocławiu (o 9,55 proc.) i Krakowie (o 6,38 proc.). Ceny kawalerek wzrosły tylko w Gdańsku (o 1,46 proc.) i Katowicach (o 2,73 proc.). Sytuacja wygląda podobnie w przypadku mieszkań dwupokojowych. Koszty wynajmu takiego lokalu wzrosły tylko w Warszawie (o 6,6 proc.). Największy spadek zanotowano we Wrocławiu (o 12,1 proc.), Krakowie (o 8 proc.) i Poznaniu (o 7,3 proc.). Największe spadki cen dotyczą mieszkań trzypokojowych. Koszty wynajmu takiego lokum najbardziej obniżyły się w Warszawie (o 34,32 proc.), Wrocławiu (o 8,89 proc.) i Katowicach (o 8,49 proc.). Niewielki spadek zanotowano w Poznaniu (o 1,64 proc.) i Krakowie (o 3,54 proc.) (wszystkie dane widoczne są na wykresach).

Pomimo spadku cen mieszkań w skali rocznej, ma jednak miejsce sezonowy wzrost cen w sierpniu. Jeśli w czerwcu br. w Bydgoszczy można było wynająć kawalerkę za 850 zł, to w sierpniu kosztowała już 900 zł. Za dwupokojowe mieszkanie w Szczecinie w czerwcu mogliśmy zapłacić 1300 zł, a w sierpniu kosztowało już 1470 zł. W sierpniu i wrześniu okresowo wzrasta popyt na mieszkania, ponieważ w tym czasie na studia przyjeżdża duża grupa studentów pierwszego roku, dla której nie wystarczyło miejsc w akademikach. Wykorzystują to właściciele, którzy mając wielu chętnych do wynajęcia podnoszą cenę wynajmu o kilka procent. Dotyczy to jednak przede wszystkim lokali położonych w okolicach uczelni, w których może mieszkać wspólnie więcej osób i dzielić koszty. Generalnie w tym roku właściciele mieszkań są bardziej skłonni do negocjacji z najemcami. Jeżeli mieszkanie nie zostanie

Pokój przy rodzinie

Alternatywą do wynajmu mieszkania są stancje. Tu także popyt wzrasta w sierpniu i wrześniu, kiedy studenci przyjeżdżają na studia. Za wynajęcie pokoju przy rodzinie lub osobie samotnej najwięcej zapłacimy w Warszawie (710 zł), Wrocławiu (656 zł) i Gdańsku (575 zł). Koszt wynajmu stancji jest najmniejszy w Rzeszowie (390 zł), Częstochowie (440 zł), Lublinie i Toruniu (po 410 zł).

W porównaniu z sierpniem 2008 roku, koszt wynajmu pokoju wzrósł w jedenastu spośród szesnastu analizowanych lokalizacji. Najbardziej podrożały stancje w Częstochowie (o 16 proc.), Rzeszowie (o 15 proc.) i Opolu (o 13 proc.). Na niezmienionym poziomie utrzymały się koszty wynajmu stancji w Toruniu, Krakowie i Bydgoszczy. Spadek zanotowano tylko w Olsztynie (o 4 proc.) i Gdyni (o 6 proc.).


Expander.pl

interia.pl

Czynsze pójdą w górę

Rosną czynsze za mieszkania stojące na gruntach oddanych w użytkowanie wieczyste. Część gmin aktualizuje opłaty z tego tytułu, co oznacza ich skok nawet o 1500 procent.
Prezes warszawskiej spółdzielni mieszkaniowej Ruda przeżył szok, kiedy otworzył pismo od władz dzielnicy Bielany. Okazało się, że od nowego roku spółdzielnia musi zapłacić ponad 2,7 mln zł z tytułu opłaty za użytkowanie wieczyste. Tymczasem obecnie kwota ta wynosi 567 tys. zł.

To nokaut - mówi prezes Dariusz Śmierzynski.
Teraz mogę albo postawić spółdzielnię w stan upadłości, albo podnieść lokatorom miesięczne opłaty za mieszkanie o 150 zł, czego zrobić nie mogę, bo członkowie Rudy to głównie emeryci. Nie pozwolimy, by władze dzielnicy kosztem Rudy łatały dziury w budżecie, bo o to tak naprawdę chodzi,
Dlatego prezes Śmierzyński planuje zakwestionować podwyżkę w samorządowym kolegium odwoławczym.

W podobnej sytuacji wcześniej znaleźli się właściciele ze wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Sulkiewicza koło warszawskich Łazienek. Im opłatę podniesiono o 1500 proc.! Wszyscy się odwołali, sprawy do tej pory nie są jeszcze rozstrzygnięte.

Problem dużych miast

To nie są pojedyncze przypadki, wynikające ze specyfiki stolicy, lecz problem ogólnopolski, głównie dużych metropolii - ocenia Mirosław Gdesz, prawnik specjalizujący się w tej tematyce. - To tam głównie lokatorzy i właściciele są zaskakiwani takimi horrendalnymi podwyżkami.

Opłatę za użytkowanie wieczyste wnosi się raz w roku. Wynosi ona 1 proc. wartości nieruchomości przeznaczonych na cele mieszkaniowe oraz 3 proc. w wypadku tych o charakterze usługowym.

Właścicielami gruntów oddanych w użytkowanie wieczyste jest Skarb Państwa (reprezentowany najczęściej przez starostów) bądź gminy. Ten pierwszy niezwykle rzadko aktualizuje opłaty, te drugie robią to częściej, ale i tak od jednej do drugiej aktualizacji mija zwykle od pięciu do dziesięciu lat, bo to sporo kosztuje. Stąd biorą się tak drastyczne skoki.

Miasta rzadko robią aktualizację dla wszystkich nieruchomości, najczęściej tylko dla wybranych, które mogą przynieść największe zyski, co rodzi wśród mieszkańców poczucie krzywdy - mówi Wojciech Nurek, rzeczoznawca majątkowy z kancelarii RealExpert Ska. Dlaczego bowiem Kowalski musi płacić 500 proc. więcej niż Wiśniewski, który mieszka obok?

Olsztyn należy do tych nielicznych miast, które wyceniły nieruchomości jednocześnie w całym mieście. Nowe stawki opłat weszły w życie od 1 stycznia 2008 r. w stosunku do 16 tys. użytkowników, wzrosły o prawie 300 proc. - Mieliśmy około 3 - 4 tys. odwołań, większość dotyczyła gruntów pod garażami, za które opłat nie aktualizowano przez dziesięć lat - wyjaśniła Blanka Krukowska z Urzędu Miasta w Olsztynie. Wiele spraw zakończyło się polubownie, miasto zgodziło się obniżyć opłaty od 5 do 20 proc.

W Gdańsku i w Krakowie, a także w Warszawie jest inaczej. - Co roku aktualizujemy wartość kolejnych nieruchomości - wyjaśnił Tomasz Lachowicz z Urzędu Miasta w Gdańsku. W tym roku rzeczoznawcy sporządzili operaty w Gdańsku dla 12 tys. W rezultacie ich wartość wrosła z 300 do 400 zł za mkw.

W opinii Wojciecha Nurka trzeba zmienić przepisy. Taką potrzebę widzi też Ministerstwo Infrastruktury, któremu skarżą się zarówno miasta, jaki i użytkownicy wieczyści.

Będą zmiany

Analizujemy to zagadnienie i czekamy na opracowanie wskaźników przez GUS. Na ich podstawie dochodziłoby do przeszacowania nieruchomości na potrzeby użytkowania wieczystego - mówi Olgierd Dziekoński, wiceminister infrastruktury.

Roman Nowosielski, adwokat

Kwestionowanie opłaty za użytkowanie wieczyste jest bardzo trudne. Trzeba bowiem wykazać, że operat szacunkowy przygotowany przez rzeczoznawcę majątkowego zawiera błędy. Gdyby zaś się okazało, że ich nie ma, to niestety obronić się przed podwyżkami raczej się nie uda. Tak czy siak walczyć warto. Największe szanse na wygraną ma użytkownik wieczysty w sądzie powszechnym. A to dlatego, że samorządowe kolegia odwoławcze bazują na danych przekazanych przez miasta. Natomiast sądy cywilne dopuszczają inne dowody. Można więc np. przedstawić operat wykonany przez innego biegłego i wykazać, że wartość działki jest jednak inna, i to znacznie niższa, lub wnioskować o powołanie biegłego w sprawie. Udało mi się wielokrotnie wywalczyć dla klienta obniżenie opłaty, i to nawet o połowę.


Renata Krupa-Dąbrowska
Rzeczpospolita

Czynsze pójdą w górę

Rosną czynsze za mieszkania stojące na gruntach oddanych w użytkowanie wieczyste. Część gmin aktualizuje opłaty z tego tytułu, co oznacza ich skok nawet o 1500 procent.
Prezes warszawskiej spółdzielni mieszkaniowej Ruda przeżył szok, kiedy otworzył pismo od władz dzielnicy Bielany. Okazało się, że od nowego roku spółdzielnia musi zapłacić ponad 2,7 mln zł z tytułu opłaty za użytkowanie wieczyste. Tymczasem obecnie kwota ta wynosi 567 tys. zł.

To nokaut - mówi prezes Dariusz Śmierzynski.
Teraz mogę albo postawić spółdzielnię w stan upadłości, albo podnieść lokatorom miesięczne opłaty za mieszkanie o 150 zł, czego zrobić nie mogę, bo członkowie Rudy to głównie emeryci. Nie pozwolimy, by władze dzielnicy kosztem Rudy łatały dziury w budżecie, bo o to tak naprawdę chodzi,
Dlatego prezes Śmierzyński planuje zakwestionować podwyżkę w samorządowym kolegium odwoławczym.

W podobnej sytuacji wcześniej znaleźli się właściciele ze wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Sulkiewicza koło warszawskich Łazienek. Im opłatę podniesiono o 1500 proc.! Wszyscy się odwołali, sprawy do tej pory nie są jeszcze rozstrzygnięte.

Problem dużych miast

To nie są pojedyncze przypadki, wynikające ze specyfiki stolicy, lecz problem ogólnopolski, głównie dużych metropolii - ocenia Mirosław Gdesz, prawnik specjalizujący się w tej tematyce. - To tam głównie lokatorzy i właściciele są zaskakiwani takimi horrendalnymi podwyżkami.

Opłatę za użytkowanie wieczyste wnosi się raz w roku. Wynosi ona 1 proc. wartości nieruchomości przeznaczonych na cele mieszkaniowe oraz 3 proc. w wypadku tych o charakterze usługowym.

Właścicielami gruntów oddanych w użytkowanie wieczyste jest Skarb Państwa (reprezentowany najczęściej przez starostów) bądź gminy. Ten pierwszy niezwykle rzadko aktualizuje opłaty, te drugie robią to częściej, ale i tak od jednej do drugiej aktualizacji mija zwykle od pięciu do dziesięciu lat, bo to sporo kosztuje. Stąd biorą się tak drastyczne skoki.

Miasta rzadko robią aktualizację dla wszystkich nieruchomości, najczęściej tylko dla wybranych, które mogą przynieść największe zyski, co rodzi wśród mieszkańców poczucie krzywdy - mówi Wojciech Nurek, rzeczoznawca majątkowy z kancelarii RealExpert Ska. Dlaczego bowiem Kowalski musi płacić 500 proc. więcej niż Wiśniewski, który mieszka obok?

Olsztyn należy do tych nielicznych miast, które wyceniły nieruchomości jednocześnie w całym mieście. Nowe stawki opłat weszły w życie od 1 stycznia 2008 r. w stosunku do 16 tys. użytkowników, wzrosły o prawie 300 proc. - Mieliśmy około 3 - 4 tys. odwołań, większość dotyczyła gruntów pod garażami, za które opłat nie aktualizowano przez dziesięć lat - wyjaśniła Blanka Krukowska z Urzędu Miasta w Olsztynie. Wiele spraw zakończyło się polubownie, miasto zgodziło się obniżyć opłaty od 5 do 20 proc.

W Gdańsku i w Krakowie, a także w Warszawie jest inaczej. - Co roku aktualizujemy wartość kolejnych nieruchomości - wyjaśnił Tomasz Lachowicz z Urzędu Miasta w Gdańsku. W tym roku rzeczoznawcy sporządzili operaty w Gdańsku dla 12 tys. W rezultacie ich wartość wrosła z 300 do 400 zł za mkw.

W opinii Wojciecha Nurka trzeba zmienić przepisy. Taką potrzebę widzi też Ministerstwo Infrastruktury, któremu skarżą się zarówno miasta, jaki i użytkownicy wieczyści.

Będą zmiany

Analizujemy to zagadnienie i czekamy na opracowanie wskaźników przez GUS. Na ich podstawie dochodziłoby do przeszacowania nieruchomości na potrzeby użytkowania wieczystego - mówi Olgierd Dziekoński, wiceminister infrastruktury.

Roman Nowosielski, adwokat

Kwestionowanie opłaty za użytkowanie wieczyste jest bardzo trudne. Trzeba bowiem wykazać, że operat szacunkowy przygotowany przez rzeczoznawcę majątkowego zawiera błędy. Gdyby zaś się okazało, że ich nie ma, to niestety obronić się przed podwyżkami raczej się nie uda. Tak czy siak walczyć warto. Największe szanse na wygraną ma użytkownik wieczysty w sądzie powszechnym. A to dlatego, że samorządowe kolegia odwoławcze bazują na danych przekazanych przez miasta. Natomiast sądy cywilne dopuszczają inne dowody. Można więc np. przedstawić operat wykonany przez innego biegłego i wykazać, że wartość działki jest jednak inna, i to znacznie niższa, lub wnioskować o powołanie biegłego w sprawie. Udało mi się wielokrotnie wywalczyć dla klienta obniżenie opłaty, i to nawet o połowę.


Renata Krupa-Dąbrowska
Rzeczpospolita

Co na światowym rynku nieruchomości można kupić za milion euro

Za milion euro można obecnie kupić, na przykład, penthouse w Barcelonie lub winnicę w Nowej Zelandii.
Gdy bogato wyposażone dwupokojowe mieszkanie w mieście, takim jak St. Petersburg pojawiło się na rynku w październiku 2008 roku, jego cena wynosiła 1,8 miliona euro (2,6 miliona USD). Na początku sierpnia 2009 roku, cena takiego apartamentu spadła do miliona euro (1,4 miliona USD)--choć lokal położony na historycznym placu w centrum miasta nadal zdobią balustrady i kandelabry, a nad bezpieczeństwem mieszkańców całą dobę czuwają ochroniarze.

"St. Petersburg nie ma teraz dobrego rynku nieruchomości", mówi Alexander Belyaev, Managing Partner w tamtejszym biurze obrotu nieruchomościami Engel & Voelkers. Według niego ceny w tym mieście spadły w ubiegłym roku o 35 do 50%. Inna nieruchomość wystawiona za 2,9 miliona euro (4,1 miliona USD) sprzedała się za 1,5 miliona euro (2 miliony USD), dodaje Belyaev.]

Zupełnie co innego wynika z danych statystycznych dla całej Rosji publikowanych przez Knight Frank. Według Global House Price Index, ceny nieruchomości w tym kraju wzrosły o 3,6% w stosunku rok do roku. Należy jednak pamiętać, że, podobnie jak w innych krajach, łączne statystyki nie oddają gwałtownych spadków w pewnych sektorachrynku nieruchomości. Luksusowe rezydencje sprzedają się dopiero za równowartość około miliona euro na całym świecie, od Buenos Aires i Hong Kongu po Dubaj i Bombaj.

Jeszcze rok temu, za milion euro można było kupić kawalerkę na londyńskim Trafalgar Square, lecz teraz taka suma wystarczy na 130 metrowy apartament z dwiema sypialniami w ulubionej dzielnicy gwiazd, Hampstead. Nawet biorąc pod uwagę różnicę kursów walut, wyraźnie widać, że sytuacja na rynku się zmieniła.

"Zauważyliśmy wyraźną zmianę na rynku nieruchomości luksusowych w pierwszej i drugiej strefie, co jest w dużej mierze związane z wypłatą premii dla menedżerów", mówi Lucian Cook, szef działu badania rynku nieruchomości w brytyjskiej agencji Savills, odnosząc się do londyńskich stref komunikacji miejskiej. Co prawda w niektórych częściach Londynu, takich jak południowo-zachodnia część centrum miasta, zaznaczyła się nieznaczna poprawa, jednak Cook przewiduje, że jeszcze przez rok rynek nieruchomości nie odzyska stabilności.

W Nowym Jorku, nieruchomości za około milion euro staniały o 20 do 30% między trzecim kwartałem 2008 roku, a drugim kwartałem 2009 roku, a ich sprzedaż spadła o połowę, o czym poinformował nas Jonathan Miller, dyrektor generalny nowojorskiej agencji obrotu nieruchomościami Miller Samuel. Od czerwca rynek nieco się ożywił, lecz głównie w kategorii niedrogich lokali dla osób po raz pierwszy kupujących nieruchomość. Według danych Knight Frank, ceny amerykańskich nieruchomości spadły o 16,9% w pierwszym kwartale tego roku.

"Było to efektem wstrzymania popytu w pierwszym półroczu i najniższego od dawna oprocentowania kredytów hipotecznych. Natomiast Fed zrobił wszystko co w jego mocy, aby zachęcić konsumentów do wejścia na rynek, oferując między innymi ulgi podatkowe dla osób nabywających swoją pierwszą nieruchomość", mówi Miller. Rok temu, milion euro wystarczyłby na kawalerkę na Central Park West; w tym roku za tę kwotę można kupić dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 130 metrów kwadratowych na Park Avenue.

Sytuacja wygląda podobnie na Zachodnim Wybrzeżu USA, gdzie za milion euro można kupić okazały dom z czterema sypialniami na Steiner Street w San Francisco, czyli w jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w tym mieście. Kryzys rynku mieszkaniowego nie dotknął od razu tej części USA, jednak teraz ceny domów spadły tam o 20 do 25%, mówi Jay Costello, prezes lokalnego biura obrotu nieruchomościami Hill & Co. "I nie wygląda na to, że najgorsze mamy już za sobą".

Mimo wszystko, spadki cen w Ameryce bledną w porównaniu z niesamowitym zamętem na rynku nieruchomości w Dubaju. Od września 2008 do stycznia 2009, ceny spadły tam o 75%. Jeśli chodzi o rok obecny, to luksusowe nieruchomości w Dubaju straciły na wartości kolejne 50%, mówi Jack Whisker z Dream Property Dubai.

Pojawił się wprawdzie pewien popyt na już zbudowane nieruchomości, na przykład w kompleksie Marina, lecz budżet miliona euro wystarczy obecnie w Dubaju na 470-metrową willę z sześcioma pokojami.

Nikogo chyba nie zdziwi, że taka zapaść rynku zainteresuje łowców okazji. Belyaev z Engel & Voelkers mówi, że St. Petersburg przyciąga obecnie Rosjan z całej Europy, którzy chcieliby spędzić w tym mieście kilka tygodni w roku. "Jeśli ktoś ma teraz gotówkę do wydania to może liczyć na prawdziwe okazje--najlepsze nieruchomości w najniższej cenie".

Vidya Ram
Forbes

Co na światowym rynku nieruchomości można kupić za milion euro

Za milion euro można obecnie kupić, na przykład, penthouse w Barcelonie lub winnicę w Nowej Zelandii.
Gdy bogato wyposażone dwupokojowe mieszkanie w mieście, takim jak St. Petersburg pojawiło się na rynku w październiku 2008 roku, jego cena wynosiła 1,8 miliona euro (2,6 miliona USD). Na początku sierpnia 2009 roku, cena takiego apartamentu spadła do miliona euro (1,4 miliona USD)--choć lokal położony na historycznym placu w centrum miasta nadal zdobią balustrady i kandelabry, a nad bezpieczeństwem mieszkańców całą dobę czuwają ochroniarze.

"St. Petersburg nie ma teraz dobrego rynku nieruchomości", mówi Alexander Belyaev, Managing Partner w tamtejszym biurze obrotu nieruchomościami Engel & Voelkers. Według niego ceny w tym mieście spadły w ubiegłym roku o 35 do 50%. Inna nieruchomość wystawiona za 2,9 miliona euro (4,1 miliona USD) sprzedała się za 1,5 miliona euro (2 miliony USD), dodaje Belyaev.]

Zupełnie co innego wynika z danych statystycznych dla całej Rosji publikowanych przez Knight Frank. Według Global House Price Index, ceny nieruchomości w tym kraju wzrosły o 3,6% w stosunku rok do roku. Należy jednak pamiętać, że, podobnie jak w innych krajach, łączne statystyki nie oddają gwałtownych spadków w pewnych sektorachrynku nieruchomości. Luksusowe rezydencje sprzedają się dopiero za równowartość około miliona euro na całym świecie, od Buenos Aires i Hong Kongu po Dubaj i Bombaj.

Jeszcze rok temu, za milion euro można było kupić kawalerkę na londyńskim Trafalgar Square, lecz teraz taka suma wystarczy na 130 metrowy apartament z dwiema sypialniami w ulubionej dzielnicy gwiazd, Hampstead. Nawet biorąc pod uwagę różnicę kursów walut, wyraźnie widać, że sytuacja na rynku się zmieniła.

"Zauważyliśmy wyraźną zmianę na rynku nieruchomości luksusowych w pierwszej i drugiej strefie, co jest w dużej mierze związane z wypłatą premii dla menedżerów", mówi Lucian Cook, szef działu badania rynku nieruchomości w brytyjskiej agencji Savills, odnosząc się do londyńskich stref komunikacji miejskiej. Co prawda w niektórych częściach Londynu, takich jak południowo-zachodnia część centrum miasta, zaznaczyła się nieznaczna poprawa, jednak Cook przewiduje, że jeszcze przez rok rynek nieruchomości nie odzyska stabilności.

W Nowym Jorku, nieruchomości za około milion euro staniały o 20 do 30% między trzecim kwartałem 2008 roku, a drugim kwartałem 2009 roku, a ich sprzedaż spadła o połowę, o czym poinformował nas Jonathan Miller, dyrektor generalny nowojorskiej agencji obrotu nieruchomościami Miller Samuel. Od czerwca rynek nieco się ożywił, lecz głównie w kategorii niedrogich lokali dla osób po raz pierwszy kupujących nieruchomość. Według danych Knight Frank, ceny amerykańskich nieruchomości spadły o 16,9% w pierwszym kwartale tego roku.

"Było to efektem wstrzymania popytu w pierwszym półroczu i najniższego od dawna oprocentowania kredytów hipotecznych. Natomiast Fed zrobił wszystko co w jego mocy, aby zachęcić konsumentów do wejścia na rynek, oferując między innymi ulgi podatkowe dla osób nabywających swoją pierwszą nieruchomość", mówi Miller. Rok temu, milion euro wystarczyłby na kawalerkę na Central Park West; w tym roku za tę kwotę można kupić dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 130 metrów kwadratowych na Park Avenue.

Sytuacja wygląda podobnie na Zachodnim Wybrzeżu USA, gdzie za milion euro można kupić okazały dom z czterema sypialniami na Steiner Street w San Francisco, czyli w jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w tym mieście. Kryzys rynku mieszkaniowego nie dotknął od razu tej części USA, jednak teraz ceny domów spadły tam o 20 do 25%, mówi Jay Costello, prezes lokalnego biura obrotu nieruchomościami Hill & Co. "I nie wygląda na to, że najgorsze mamy już za sobą".

Mimo wszystko, spadki cen w Ameryce bledną w porównaniu z niesamowitym zamętem na rynku nieruchomości w Dubaju. Od września 2008 do stycznia 2009, ceny spadły tam o 75%. Jeśli chodzi o rok obecny, to luksusowe nieruchomości w Dubaju straciły na wartości kolejne 50%, mówi Jack Whisker z Dream Property Dubai.

Pojawił się wprawdzie pewien popyt na już zbudowane nieruchomości, na przykład w kompleksie Marina, lecz budżet miliona euro wystarczy obecnie w Dubaju na 470-metrową willę z sześcioma pokojami.

Nikogo chyba nie zdziwi, że taka zapaść rynku zainteresuje łowców okazji. Belyaev z Engel & Voelkers mówi, że St. Petersburg przyciąga obecnie Rosjan z całej Europy, którzy chcieliby spędzić w tym mieście kilka tygodni w roku. "Jeśli ktoś ma teraz gotówkę do wydania to może liczyć na prawdziwe okazje--najlepsze nieruchomości w najniższej cenie".

Vidya Ram
Forbes

Podwyżka czynszu po trzech miesiącach

O podwyższeniu opłat od zajmowanych lokali spółdzielnia mieszkaniowa zawiadomi na piśmie z minimum trzymiesięcznym wyprzedzeniem – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Wczoraj posłowie przyjęli sprawozdanie Komisji Infrastruktury z przygotowanego przez Senat projektu nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych – czytamy. Znowelizowane przepisy wprowadzają zasadę, że zmiana wysokości opłat wymagać będzie pisemnego uzasadnienia. Do tej pory spółdzielnia mieszkaniowa musiała powiadomić o zmianie opłaty przypadającej od zajmowanych lokali 14 dni wcześniej.

Proponowane wydłużenie okresu, który spółdzielnia zobowiązana jest zachować przy powiadamianiu konkretnych osób o ustaleniu nowej opłaty przypadającej od zajmowanych przez nie lokali, będzie dotyczyć członków spółdzielni, którym przysługują spółdzielcze prawa do lokali oraz osób niebędących członkami spółdzielni, którym przysługują spółdzielcze własnościowe prawa do lokali – dodaje dziennik.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.09.2009,   24.09.2009

Podwyżka czynszu po trzech miesiącach

O podwyższeniu opłat od zajmowanych lokali spółdzielnia mieszkaniowa zawiadomi na piśmie z minimum trzymiesięcznym wyprzedzeniem – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Wczoraj posłowie przyjęli sprawozdanie Komisji Infrastruktury z przygotowanego przez Senat projektu nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych – czytamy. Znowelizowane przepisy wprowadzają zasadę, że zmiana wysokości opłat wymagać będzie pisemnego uzasadnienia. Do tej pory spółdzielnia mieszkaniowa musiała powiadomić o zmianie opłaty przypadającej od zajmowanych lokali 14 dni wcześniej.

Proponowane wydłużenie okresu, który spółdzielnia zobowiązana jest zachować przy powiadamianiu konkretnych osób o ustaleniu nowej opłaty przypadającej od zajmowanych przez nie lokali, będzie dotyczyć członków spółdzielni, którym przysługują spółdzielcze prawa do lokali oraz osób niebędących członkami spółdzielni, którym przysługują spółdzielcze własnościowe prawa do lokali – dodaje dziennik.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.09.2009,   24.09.2009

Budownictwo mieszkaniowe – jak je realizujemy?

Główny Urząd Statystyczny opublikował dane dotyczące budownictwa mieszkaniowego w I półroczu tego roku. Ile mieszkań oddano do użytkowania? Jaki jest przeciętny czas trwania budowy nowych budynków? O ile zmniejszyła się liczba pozwoleń na budowę ? O tym wszystkim dowiadujemy się z najnowszego raportu GUS-u.
Już od dłuższego czasu realizacja budownictwa mieszkaniowego w Polsce jest pod stałą obserwacją wszystkich zainteresowanych. Doskonale wiemy, że potrzeby mieszkaniowe są duże, ale z ich zaspokajaniem od dawna jest problem. Teraz jednak dodatkowo niepokoi budzi zastój na rynku mieszkaniowym. Coraz mniejsza liczba rozpoczynanych budów to zły znak dla wszystkich, którzy w najbliższej przyszłości zamierzają kupić własne M.

Z danych GUS wynika bowiem, że przeciętny czas trwania budowy nowych budynków wznoszonych przez inwestorów innych niż indywidualni metodą tradycyjną udoskonaloną (konstrukcją nośną są ściany wykonane z cegły, bloczków lub pustaków o ciężarze i wymiarach umożliwiających ich ręczne wbudowywanie) wyniósł 23,7 miesiąca i był o 1,9 miesiąca dłuższy niż w I półroczu 2008 r. Metodę tę stosowali głównie inwestorzy budujący na sprzedaż lub wynajem oraz spółdzielnie mieszkaniowe. To oznacza, że za 2 lata odczujemy wyraźny deficyt nowych mieszkań na rynku. Ze stratą dla firm deweloperskich, potencjalnych klientów i całej gospodarki, bo wiemy jak budownictwo mieszkaniowe na nią oddziałuje.

W I półroczu 2009 r. oddano do użytkowania 76153 mieszkania, a więc o 6870 mieszkań (o 9,9%) więcej niż w I półroczu 2008 r. Przede wszystkim wzrosła liczba mieszkań oddanych do użytkowania w budownictwie przeznaczonym na sprzedaż lub wynajem (o 7029 mieszkań). Znacznie mniejszy wzrost odnotowano w budownictwie indywidualnym (o 312 mieszkań), komunalnym (o 192 mieszkania) i zakładowym (o 118 mieszkań). Najgorzej jest w budownictwie spółdzielczym i społecznym czynszowym – oddano w nich odpowiednio o 535 i 246 mniej mieszkań niż w I półroczu ubiegłego roku. Na razie dane są optymistyczne, ale już wiemy, czego możemy spodziewać się w najbliższym czasie i przez to nie cieszymy się nimi zbytnio.

Warto zwrócić uwagę także na to, że poza nowymi budynkami mieszkalnymi, przyrost kubatury uzyskano także w budynkach już istniejących. W wyniku ich rozbudowy liczba mieszkań zwiększyła się o 1187, liczba izb o 4326, a powierzchnia użytkowa mieszkań o 107212 mkw.

Niestety, w I półroczu 2009 r. rozpoczęto budowę 67840 mieszkań, a więc o 26835 mieszkań mniej niż w analogicznym półroczu 2008 r. Wzrost liczby rozpoczynanych mieszkań odnotowano jedynie w budownictwie komunalnym – 1148 mieszkań wobec 1103 mieszkań w I półroczu ubiegłego roku. Mniej jest także wydanych pozwoleń na budowę – w I półroczu 2009 r. wydano je na budowę 85061 mieszkań w 48809 nowych budynkach mieszkalnych. W I półroczu 2008 r. było ich o 24000 więcej.

To, co obecnie dzieje się w budownictwie mieszkaniowym, może spędzać sen z powiek wielu potencjalnym klientom. Nawet jeśli banki zaczną wkrótce prowadzić łagodniejszą politykę kredytową, to znowu będziemy borykać się z problemem niewielkiej liczby mieszkań na rynku. Można więc powiedzieć, że w budownictwie mieszkaniowym w następnych latach z pewnością nie doświadczymy kompleksowości, a tego cały czas oczekujemy.

Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl

Budownictwo mieszkaniowe – jak je realizujemy?

Główny Urząd Statystyczny opublikował dane dotyczące budownictwa mieszkaniowego w I półroczu tego roku. Ile mieszkań oddano do użytkowania? Jaki jest przeciętny czas trwania budowy nowych budynków? O ile zmniejszyła się liczba pozwoleń na budowę ? O tym wszystkim dowiadujemy się z najnowszego raportu GUS-u.
Już od dłuższego czasu realizacja budownictwa mieszkaniowego w Polsce jest pod stałą obserwacją wszystkich zainteresowanych. Doskonale wiemy, że potrzeby mieszkaniowe są duże, ale z ich zaspokajaniem od dawna jest problem. Teraz jednak dodatkowo niepokoi budzi zastój na rynku mieszkaniowym. Coraz mniejsza liczba rozpoczynanych budów to zły znak dla wszystkich, którzy w najbliższej przyszłości zamierzają kupić własne M.

Z danych GUS wynika bowiem, że przeciętny czas trwania budowy nowych budynków wznoszonych przez inwestorów innych niż indywidualni metodą tradycyjną udoskonaloną (konstrukcją nośną są ściany wykonane z cegły, bloczków lub pustaków o ciężarze i wymiarach umożliwiających ich ręczne wbudowywanie) wyniósł 23,7 miesiąca i był o 1,9 miesiąca dłuższy niż w I półroczu 2008 r. Metodę tę stosowali głównie inwestorzy budujący na sprzedaż lub wynajem oraz spółdzielnie mieszkaniowe. To oznacza, że za 2 lata odczujemy wyraźny deficyt nowych mieszkań na rynku. Ze stratą dla firm deweloperskich, potencjalnych klientów i całej gospodarki, bo wiemy jak budownictwo mieszkaniowe na nią oddziałuje.

W I półroczu 2009 r. oddano do użytkowania 76153 mieszkania, a więc o 6870 mieszkań (o 9,9%) więcej niż w I półroczu 2008 r. Przede wszystkim wzrosła liczba mieszkań oddanych do użytkowania w budownictwie przeznaczonym na sprzedaż lub wynajem (o 7029 mieszkań). Znacznie mniejszy wzrost odnotowano w budownictwie indywidualnym (o 312 mieszkań), komunalnym (o 192 mieszkania) i zakładowym (o 118 mieszkań). Najgorzej jest w budownictwie spółdzielczym i społecznym czynszowym – oddano w nich odpowiednio o 535 i 246 mniej mieszkań niż w I półroczu ubiegłego roku. Na razie dane są optymistyczne, ale już wiemy, czego możemy spodziewać się w najbliższym czasie i przez to nie cieszymy się nimi zbytnio.

Warto zwrócić uwagę także na to, że poza nowymi budynkami mieszkalnymi, przyrost kubatury uzyskano także w budynkach już istniejących. W wyniku ich rozbudowy liczba mieszkań zwiększyła się o 1187, liczba izb o 4326, a powierzchnia użytkowa mieszkań o 107212 mkw.

Niestety, w I półroczu 2009 r. rozpoczęto budowę 67840 mieszkań, a więc o 26835 mieszkań mniej niż w analogicznym półroczu 2008 r. Wzrost liczby rozpoczynanych mieszkań odnotowano jedynie w budownictwie komunalnym – 1148 mieszkań wobec 1103 mieszkań w I półroczu ubiegłego roku. Mniej jest także wydanych pozwoleń na budowę – w I półroczu 2009 r. wydano je na budowę 85061 mieszkań w 48809 nowych budynkach mieszkalnych. W I półroczu 2008 r. było ich o 24000 więcej.

To, co obecnie dzieje się w budownictwie mieszkaniowym, może spędzać sen z powiek wielu potencjalnym klientom. Nawet jeśli banki zaczną wkrótce prowadzić łagodniejszą politykę kredytową, to znowu będziemy borykać się z problemem niewielkiej liczby mieszkań na rynku. Można więc powiedzieć, że w budownictwie mieszkaniowym w następnych latach z pewnością nie doświadczymy kompleksowości, a tego cały czas oczekujemy.

Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl

Ochrona przed bankructwem dewelopera

Utworzenie rachunku powierniczego ma przede wszystkim służyć ochronie wpłat nabywców mieszkań poprzez zmniejszanie ryzyka utraty wpłaconych środków w przypadku niewypłacalności dewelopera.
Sytuacja na rynku mieszkaniowym wyraźnie wskazuje, że nabywcy mieszkań planujący kupić mieszkanie na rynku pierwotnym poszukują głównie projektów mieszkaniowych zakończonych lub bardzo bliskich ukończenia.Zachowanie klientów z uwagi na niepewność rynku, spowodowane głównie znaczącym ograniczeniem finansowania bankowego dla klientów indywidualnych oraz deweloperów, jest w obecnej sytuacji rynkowej całkowicie zrozumiałe i wynika z obaw o utratę wpłaconych środków z uwagi na utratę płynności dewelopera i w najgorszym razie bankructwa spółki. W tym celu jakakolwiek formuła dająca większe poczucie bezpieczeństwa klienta nabywającego mieszkania będzie spotykać się z dużą aprobatą kupujących.

Ale trzeba również powiedzieć, że obecny kryzys nie wymusił właśnie teraz na deweloperach działań zmierzających do zwiększenia komfortu bezpieczeństwa zakupu nowego mieszkania. Od paru lat deweloperzy finansują swoje projekty z wykorzystaniem tzw. rachunków zastrzeżonych lub modelu finansowania 10/90. Oba mechanizmy funkcjonują i są stosowane przez coraz liczniejszą grupę deweloperów.

Pomysł wprowadzenia rachunku powierniczego pojawiał się już kilkakrotnie, od co najmniej kilku lat jest dyskutowany, bez większych jak na razie efektów.

Bez wątpienia główna idea pomysłu jakim jest całkowite zabezpieczenie ryzyka utraty wpłaconych środków przez nabywcę, w przypadku bankructwo dewelopera, jest zasadna. Jednak należy pamiętać, że nie odbędzie się ona „za darmo”. Gwarancja zwrotu 100% wpłaconych środków będzie musiała kosztować i klient będzie musiał za komfort bezpieczeństwa zapłacić, niezależnie od tego gdzie ów koszt zostanie ulokowany, w koszcie kredytu, gwarancji, cenie lokalu czy kosztów prowadzenia rachunku powierniczego.

Pomimo, że prace nad rachunkiem powierniczym trwają dość długo, to wydaje się, że ani banki ani deweloperzy nie palą się do implementacji pomysłu (przede wszystkim nie ma ustawy). Banki dostrzegają słabość swojego zabezpieczenia i trudności w odzyskaniu udzielonego kredytu, podczas gdy deweloperzy będą musieli ponosić większe koszty chociażby finansowe. Ale czy dla poczucia bezpieczeństwa klienta i zwiększenia transparentności rynku jest to cena wygórowana? Na to pytanie powinien odpowiedzieć klient, czyli rynek, który mając do wyboru różne modele finansowania swojego mieszkania sam powinien zdecydować ile dodatkowo kosztuje 100% gwarancja bezpieczeństwa inwestycji, bądź co bądź jednej z ważniejszych decyzji w życiu.

Czy rachunek powierniczy zyska na popularności, jeśli wejdzie w życie? – Z pewnością pewna grupa klientów zdecyduje się na tego typu rozwiązania. Trudno w tej chwili szacować jak duża. Jest to uzależnione od kilku czynników, np. wiarygodności dewelopera, struktury finansowania projektu etc.

Źródło: Grzegorz Żochowski, REAS

Ochrona przed bankructwem dewelopera

Utworzenie rachunku powierniczego ma przede wszystkim służyć ochronie wpłat nabywców mieszkań poprzez zmniejszanie ryzyka utraty wpłaconych środków w przypadku niewypłacalności dewelopera.
Sytuacja na rynku mieszkaniowym wyraźnie wskazuje, że nabywcy mieszkań planujący kupić mieszkanie na rynku pierwotnym poszukują głównie projektów mieszkaniowych zakończonych lub bardzo bliskich ukończenia.Zachowanie klientów z uwagi na niepewność rynku, spowodowane głównie znaczącym ograniczeniem finansowania bankowego dla klientów indywidualnych oraz deweloperów, jest w obecnej sytuacji rynkowej całkowicie zrozumiałe i wynika z obaw o utratę wpłaconych środków z uwagi na utratę płynności dewelopera i w najgorszym razie bankructwa spółki. W tym celu jakakolwiek formuła dająca większe poczucie bezpieczeństwa klienta nabywającego mieszkania będzie spotykać się z dużą aprobatą kupujących.

Ale trzeba również powiedzieć, że obecny kryzys nie wymusił właśnie teraz na deweloperach działań zmierzających do zwiększenia komfortu bezpieczeństwa zakupu nowego mieszkania. Od paru lat deweloperzy finansują swoje projekty z wykorzystaniem tzw. rachunków zastrzeżonych lub modelu finansowania 10/90. Oba mechanizmy funkcjonują i są stosowane przez coraz liczniejszą grupę deweloperów.

Pomysł wprowadzenia rachunku powierniczego pojawiał się już kilkakrotnie, od co najmniej kilku lat jest dyskutowany, bez większych jak na razie efektów.

Bez wątpienia główna idea pomysłu jakim jest całkowite zabezpieczenie ryzyka utraty wpłaconych środków przez nabywcę, w przypadku bankructwo dewelopera, jest zasadna. Jednak należy pamiętać, że nie odbędzie się ona „za darmo”. Gwarancja zwrotu 100% wpłaconych środków będzie musiała kosztować i klient będzie musiał za komfort bezpieczeństwa zapłacić, niezależnie od tego gdzie ów koszt zostanie ulokowany, w koszcie kredytu, gwarancji, cenie lokalu czy kosztów prowadzenia rachunku powierniczego.

Pomimo, że prace nad rachunkiem powierniczym trwają dość długo, to wydaje się, że ani banki ani deweloperzy nie palą się do implementacji pomysłu (przede wszystkim nie ma ustawy). Banki dostrzegają słabość swojego zabezpieczenia i trudności w odzyskaniu udzielonego kredytu, podczas gdy deweloperzy będą musieli ponosić większe koszty chociażby finansowe. Ale czy dla poczucia bezpieczeństwa klienta i zwiększenia transparentności rynku jest to cena wygórowana? Na to pytanie powinien odpowiedzieć klient, czyli rynek, który mając do wyboru różne modele finansowania swojego mieszkania sam powinien zdecydować ile dodatkowo kosztuje 100% gwarancja bezpieczeństwa inwestycji, bądź co bądź jednej z ważniejszych decyzji w życiu.

Czy rachunek powierniczy zyska na popularności, jeśli wejdzie w życie? – Z pewnością pewna grupa klientów zdecyduje się na tego typu rozwiązania. Trudno w tej chwili szacować jak duża. Jest to uzależnione od kilku czynników, np. wiarygodności dewelopera, struktury finansowania projektu etc.

Źródło: Grzegorz Żochowski, REAS

Przedmieścia – nowy obszar inwestycyjny?

Życie w dużych miastach daje wiele możliwości. To w nich przecież koncentruje się działalność społeczno-gospodarcza. Przedsiębiorstwa, instytucje, uczelnie, kina, teatry, restauracje… – dostęp do nich jest bardzo łatwy. Ale jest i druga strona medalu – tłok, zanieczyszczone powietrze, korki, intensywność życia, która daje się czasem we znaki.

O stopniu rozwoju rynku nieruchomości w pierwszej kolejności decyduje dostępność gruntów pod budownictwo. Zbyt mała ich ilość ogranicza inwestycje budowlane i przy dość dużym popycie znacznie winduje ich cenę, a to odbija się na koszcie całej inwestycji. Można się było o tym przekonać w ubiegłych latach. Inwestorzy już na samym początku procesu inwestycyjnego napotykają na istotną barierę w postaci ograniczonej ilości gruntów.

Duże miasta przyciągają najwięcej inwestycji – powstają tu mieszkania, biurowce, galerie handlowe, hotele, obiekty sportowe, edukacyjne itd. Nic dziwnego, że walka o grunty jest w nich bardzo zacięta. Konsekwencją są wysokie ceny całej inwestycji. To skłania do przemyśleń – czy nie warto przenieść się na przedmieścia i za tę samą cenę mieć większe mieszkanie czy domek w zabudowie szeregowej? To właśnie cena jest głównym czynnikiem skłaniającym potencjalnych nabywców do zastanowienia się nad opcją zamieszkania z dala od centrum miasta.

W ostatnim czasie coraz częściej jednak słyszymy także o zdrowym stylu życia, o tym, że silny stres niszczy organizm i że powinniśmy szukać sposobów na wyciszenie się… Ale niezwykle trudno jest zrezygnować z ambitnych planów, z rozwijającej się kariery czy coraz lepiej prosperującej firmy. Sposobem na dostęp do wielu możliwości, a zarazem spokojniejsze życie jest zamieszkanie na przedmieściach. Nie jest to rozwiązanie idealne – musimy indywidualnie zestawić zalety i wady, ale z całą pewnością taka propozycja jest godna rozwagi.

Niektórzy deweloperzy już kuszą inwestycjami zlokalizowanymi właśnie na przedmieściach. Jako główne zalety wymieniają życie z dala od zgiełku, dużo zieleni i czystsze powietrze. Atrakcyjność takich miejsc będzie zależała od kompleksowości inwestycji, ale też stopnia rozwoju infrastruktury. Jeśli oprócz osiedli powstaną także sklepy, przedszkola, szkoły, ośrodki zdrowia i dość swobodnie będzie można przemieszczać się do centrum miasta, to zainteresowanie tego typu inwestycjami z pewnością będzie duże.

Przedmieścia to bardzo ciekawy obszar inwestycyjny. Drzemie w nich ogromny potencjał, który zaczyna być odkrywany. Całkiem prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości przedmieścia będą się dynamicznie rozwijały. I wcale nie muszą być „sypialniami” – to idealne miejsce także dla małych biznesów.

Specyficzny klimat panujący na przedmieściach może w najbliższym czasie przyciągnąć wiele osób. W ubiegłym roku hitem na targach mieszkaniowych okazały się domy z bali. To pokazuje, że powraca do nas moda na proste rozwiązania i uwielbienie natury. Ciekawe, czy w tym roku na jesiennych targach mieszkaniowych królować będą inwestycje położone z dala od centrum miast, otoczone lasami i zapewniające błogą ciszę.

Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl

Przedmieścia – nowy obszar inwestycyjny?

Życie w dużych miastach daje wiele możliwości. To w nich przecież koncentruje się działalność społeczno-gospodarcza. Przedsiębiorstwa, instytucje, uczelnie, kina, teatry, restauracje… – dostęp do nich jest bardzo łatwy. Ale jest i druga strona medalu – tłok, zanieczyszczone powietrze, korki, intensywność życia, która daje się czasem we znaki.

O stopniu rozwoju rynku nieruchomości w pierwszej kolejności decyduje dostępność gruntów pod budownictwo. Zbyt mała ich ilość ogranicza inwestycje budowlane i przy dość dużym popycie znacznie winduje ich cenę, a to odbija się na koszcie całej inwestycji. Można się było o tym przekonać w ubiegłych latach. Inwestorzy już na samym początku procesu inwestycyjnego napotykają na istotną barierę w postaci ograniczonej ilości gruntów.

Duże miasta przyciągają najwięcej inwestycji – powstają tu mieszkania, biurowce, galerie handlowe, hotele, obiekty sportowe, edukacyjne itd. Nic dziwnego, że walka o grunty jest w nich bardzo zacięta. Konsekwencją są wysokie ceny całej inwestycji. To skłania do przemyśleń – czy nie warto przenieść się na przedmieścia i za tę samą cenę mieć większe mieszkanie czy domek w zabudowie szeregowej? To właśnie cena jest głównym czynnikiem skłaniającym potencjalnych nabywców do zastanowienia się nad opcją zamieszkania z dala od centrum miasta.

W ostatnim czasie coraz częściej jednak słyszymy także o zdrowym stylu życia, o tym, że silny stres niszczy organizm i że powinniśmy szukać sposobów na wyciszenie się… Ale niezwykle trudno jest zrezygnować z ambitnych planów, z rozwijającej się kariery czy coraz lepiej prosperującej firmy. Sposobem na dostęp do wielu możliwości, a zarazem spokojniejsze życie jest zamieszkanie na przedmieściach. Nie jest to rozwiązanie idealne – musimy indywidualnie zestawić zalety i wady, ale z całą pewnością taka propozycja jest godna rozwagi.

Niektórzy deweloperzy już kuszą inwestycjami zlokalizowanymi właśnie na przedmieściach. Jako główne zalety wymieniają życie z dala od zgiełku, dużo zieleni i czystsze powietrze. Atrakcyjność takich miejsc będzie zależała od kompleksowości inwestycji, ale też stopnia rozwoju infrastruktury. Jeśli oprócz osiedli powstaną także sklepy, przedszkola, szkoły, ośrodki zdrowia i dość swobodnie będzie można przemieszczać się do centrum miasta, to zainteresowanie tego typu inwestycjami z pewnością będzie duże.

Przedmieścia to bardzo ciekawy obszar inwestycyjny. Drzemie w nich ogromny potencjał, który zaczyna być odkrywany. Całkiem prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości przedmieścia będą się dynamicznie rozwijały. I wcale nie muszą być „sypialniami” – to idealne miejsce także dla małych biznesów.

Specyficzny klimat panujący na przedmieściach może w najbliższym czasie przyciągnąć wiele osób. W ubiegłym roku hitem na targach mieszkaniowych okazały się domy z bali. To pokazuje, że powraca do nas moda na proste rozwiązania i uwielbienie natury. Ciekawe, czy w tym roku na jesiennych targach mieszkaniowych królować będą inwestycje położone z dala od centrum miast, otoczone lasami i zapewniające błogą ciszę.

Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl

Więcej pożyczamy. Na zakup nieruchomości

Wartość udzielonych przez banki kredytów na nieruchomości dla gospodarstw domowych w sierpniu 2009 roku wzrosła o 1 mld 662,7 mln zł w porównaniu z lipcem tego roku - podał NBP.
W lipcu wartość udzielonych przez banki kredytów na nieruchomości dla gospodarstw domowych spadła o 8 mld 415,7 mln zł. Wartość kredytów w walutach w sierpniu wzrosła mdm o 15,4 mln zł po spadku o 10 mld 287,5 mln zł w lipcu - informuje w komunikacie Narodowy Bank Polski( na zdjęciu prezes Sławomir Skrzypek)

Wartość kredytów w złotych w sierpniu wzrosła mdm o 1 mld 647,3 mln zł po wzroście o 1 mld 871,9 mln zł w lipcu.

2009 rekordowym rokiem. Mimo kryzysu

Pomimo spadku liczby zaciąganych kredytów na początku 2009 roku, zapisze się on jako rok rekordowych zobowiązań Polaków. Wszystko za sprawą znacznego spadku kursu złotego w stosunku do franka szwajcarskiego, w którym denominowane jest około 40 procent kredytów hipotecznych. Złoty wobec franka szwajcarskiego stracił przejściowo w lutym tego roku aż 65 procent.


Źródło: NBP

O tym, że kredyty hipoteczne to nadal jeden z kluczowych produktów ofercie banków świadczy fakt, że ponownie rośnie liczba banków, które umożliwiają zaciąganie kredytów na 100 procent wartości nieruchomości (m.in. PKO BP, Millennium Bank, PEKAO SA, mBank, Multibank, Nordea Bank, Lukas Bank i Polbank).

Na odsiecz kredytobiorcy

Całkowite koszty kredytu obniżyły głównie zdecydowane obniżki stóp procentowych w Szwajcarii oraz w Polsce. W efekcie stopa międzybankowa LIBOR trzymiesięczny, który dla franka w październiku ubiegłego roku wynosił 3,25 procent, obecnie wynosi jedynie 0,3 procent. Na jego podstawie zwyczajowo banki ustalają oprocentowanie kredytów.

Zmiana wartości raty kredytu w CHF w okresie kryzysu
Kwota kredytu
Data zaciągnięcia
Marża
Rata w dniu zaciągnięcia w zł
Rata 17 lutego w zł
Rata na połowę września 2009 w zł
100 tys.
sierpień 2008
1,3 pkt. ponad LIBOR3M
512 610 490

Założenia: kredyt na 30 lat, raty równe, spread 6 proc.
Źródło: Open Finance

We wrześniu ubiegłego roku za franka płaciliśmy dwa złote, a w lutym tego roku kurs poszybował do poziomu 3,3 zł za franka. Głębokie cięcia stóp procentowych w Szwajcarii spowodowały, że obecnie raty są nawet niższe niż przed rokiem.

To już koniec spadku cen nieruchomości, czas na zakupy

W biurach pośredników nieruchomości widać coraz większy ruch. Odbija się to na cenach. W 8 spośród 15 największych miast analizowanych przez szybko.pl i Expandera, ceny w drugim kwartale tego roku zaczęły wzrastać. Najbardziej widać to w Opolu i Toruniu (3,3 proc.) oraz Sopocie (3 proc.). Od dna odbija m.in. Poznań.

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

Zdaniem analityków rynku nieruchomości, zainteresowani kupnem nie liczą już na spadek cen. - Podczas tegorocznych wakacji odnotowaliśmy kilka razy więcej transakcji niż wcześniej. Ci, którzy mieli zdolność kredytową i wyczekiwali atrakcyjnego momentu chyba stwierdzili, że to już - mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse.

Rynek pierwotny po załamaniu wraca do formy8 procent
taki upust można było wynegocjować u deweloperów w najlepszym do tego czasie, czyli na przełomie lat 2008 i 2009.


Kryzys finansowy uderzył w deweloperów. Z jednej strony znacznie ubyło klientów, którzy przestali dostawać kredyty. Z drugiej strony im samym banki odmawiały finansowania inwestycji. Dlatego pod koniec 2008 roku i na początku 2009 roku deweloperzy oferowali rekordowe upusty i rabaty. Jak wynika z analizy spółki Tabelaofert.pl, można było wtedy wynegocjować cenę niższa nawet o ponad 8 procent. Ale to już przeszłość.

- Marzec i kwiecień to był czas odbicia od dna. Zdecydowanie pomógł w tym program Rodzina na swoim - uważa Maciej Dymkowski z Tabelaofert.pl. I podkreśla, że kryzys zmienił profil zainteresowanych kupnem.

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

Jak wynika z barometru cen Money.pl, w Polsce średnio za metr kwadratowy nowego mieszkania we wrześniu 2008 roku trzeba było zapłacić 6 525 zł, a po roku - 5 886 zł. Najdrożej było w stolicy, gdzie metr kwadratowy rok temu kosztował 8 182 zł. A obecnie jest to 7 317 zł.Sprawdź ceny nieruchomości w barometrze cen Money.pl

Dlatego jeśli ktoś chciał inwestować w nieruchomość i nadal czeka z decyzją, prawdopodobnie przespał swoją szansę. Najlepiej nowe mieszkanie było kupić w pierwszym kwartale tego roku. Nie dość, że ceny były najniższe, to deweloperzy promocjami i rabatami walczyli o klienta.



AND, PAP, Emilia Iwanicka
Więcej pożyczamy. Na zakup nieruchomości

Więcej pożyczamy. Na zakup nieruchomości

Wartość udzielonych przez banki kredytów na nieruchomości dla gospodarstw domowych w sierpniu 2009 roku wzrosła o 1 mld 662,7 mln zł w porównaniu z lipcem tego roku - podał NBP.
W lipcu wartość udzielonych przez banki kredytów na nieruchomości dla gospodarstw domowych spadła o 8 mld 415,7 mln zł. Wartość kredytów w walutach w sierpniu wzrosła mdm o 15,4 mln zł po spadku o 10 mld 287,5 mln zł w lipcu - informuje w komunikacie Narodowy Bank Polski( na zdjęciu prezes Sławomir Skrzypek)

Wartość kredytów w złotych w sierpniu wzrosła mdm o 1 mld 647,3 mln zł po wzroście o 1 mld 871,9 mln zł w lipcu.

2009 rekordowym rokiem. Mimo kryzysu

Pomimo spadku liczby zaciąganych kredytów na początku 2009 roku, zapisze się on jako rok rekordowych zobowiązań Polaków. Wszystko za sprawą znacznego spadku kursu złotego w stosunku do franka szwajcarskiego, w którym denominowane jest około 40 procent kredytów hipotecznych. Złoty wobec franka szwajcarskiego stracił przejściowo w lutym tego roku aż 65 procent.


Źródło: NBP

O tym, że kredyty hipoteczne to nadal jeden z kluczowych produktów ofercie banków świadczy fakt, że ponownie rośnie liczba banków, które umożliwiają zaciąganie kredytów na 100 procent wartości nieruchomości (m.in. PKO BP, Millennium Bank, PEKAO SA, mBank, Multibank, Nordea Bank, Lukas Bank i Polbank).

Na odsiecz kredytobiorcy

Całkowite koszty kredytu obniżyły głównie zdecydowane obniżki stóp procentowych w Szwajcarii oraz w Polsce. W efekcie stopa międzybankowa LIBOR trzymiesięczny, który dla franka w październiku ubiegłego roku wynosił 3,25 procent, obecnie wynosi jedynie 0,3 procent. Na jego podstawie zwyczajowo banki ustalają oprocentowanie kredytów.

Zmiana wartości raty kredytu w CHF w okresie kryzysu
Kwota kredytu
Data zaciągnięcia
Marża
Rata w dniu zaciągnięcia w zł
Rata 17 lutego w zł
Rata na połowę września 2009 w zł
100 tys.
sierpień 2008
1,3 pkt. ponad LIBOR3M
512 610 490

Założenia: kredyt na 30 lat, raty równe, spread 6 proc.
Źródło: Open Finance

We wrześniu ubiegłego roku za franka płaciliśmy dwa złote, a w lutym tego roku kurs poszybował do poziomu 3,3 zł za franka. Głębokie cięcia stóp procentowych w Szwajcarii spowodowały, że obecnie raty są nawet niższe niż przed rokiem.

To już koniec spadku cen nieruchomości, czas na zakupy

W biurach pośredników nieruchomości widać coraz większy ruch. Odbija się to na cenach. W 8 spośród 15 największych miast analizowanych przez szybko.pl i Expandera, ceny w drugim kwartale tego roku zaczęły wzrastać. Najbardziej widać to w Opolu i Toruniu (3,3 proc.) oraz Sopocie (3 proc.). Od dna odbija m.in. Poznań.

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

Zdaniem analityków rynku nieruchomości, zainteresowani kupnem nie liczą już na spadek cen. - Podczas tegorocznych wakacji odnotowaliśmy kilka razy więcej transakcji niż wcześniej. Ci, którzy mieli zdolność kredytową i wyczekiwali atrakcyjnego momentu chyba stwierdzili, że to już - mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse.

Rynek pierwotny po załamaniu wraca do formy8 procent
taki upust można było wynegocjować u deweloperów w najlepszym do tego czasie, czyli na przełomie lat 2008 i 2009.


Kryzys finansowy uderzył w deweloperów. Z jednej strony znacznie ubyło klientów, którzy przestali dostawać kredyty. Z drugiej strony im samym banki odmawiały finansowania inwestycji. Dlatego pod koniec 2008 roku i na początku 2009 roku deweloperzy oferowali rekordowe upusty i rabaty. Jak wynika z analizy spółki Tabelaofert.pl, można było wtedy wynegocjować cenę niższa nawet o ponad 8 procent. Ale to już przeszłość.

- Marzec i kwiecień to był czas odbicia od dna. Zdecydowanie pomógł w tym program Rodzina na swoim - uważa Maciej Dymkowski z Tabelaofert.pl. I podkreśla, że kryzys zmienił profil zainteresowanych kupnem.

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

Jak wynika z barometru cen Money.pl, w Polsce średnio za metr kwadratowy nowego mieszkania we wrześniu 2008 roku trzeba było zapłacić 6 525 zł, a po roku - 5 886 zł. Najdrożej było w stolicy, gdzie metr kwadratowy rok temu kosztował 8 182 zł. A obecnie jest to 7 317 zł.Sprawdź ceny nieruchomości w barometrze cen Money.pl

Dlatego jeśli ktoś chciał inwestować w nieruchomość i nadal czeka z decyzją, prawdopodobnie przespał swoją szansę. Najlepiej nowe mieszkanie było kupić w pierwszym kwartale tego roku. Nie dość, że ceny były najniższe, to deweloperzy promocjami i rabatami walczyli o klienta.



AND, PAP, Emilia Iwanicka
Więcej pożyczamy. Na zakup nieruchomości

Gazprom postawi w Petersburgu drapacz chmur

Władze Petersburga zgodziły się, by koncern Gazprom wzniósł w mieście 400-metrowy drapacz chmur. Krytycy projektu twierdzą, że budynek zniszczy pochodzącą z XVIII wieku panoramę miasta.
W 2007 roku UNESCO ostrzegło, że budowa może zaowocować nawet wykreśleniem Petersburga z listy światowego dziedzictwa kulturowego.

Według planów konstrukcja ze szkła i stali ma być widoczna z historycznego centrum miasta. Jeśli powstanie, wieżowiec przewyższy trzykrotnie sobór w Twierdzy Pietropawłowskiej, obecnie najwyższy w mieście. Petersburg utrzymał przez lata panoramę o niskiej zabudowie, datującą się z czasów carskich.

Wieżowiec Gazpromu ma być częścią kompleksu Gazpromu zajmującego 17 hektarów, gdzie stanie m.in. pięciogwiazdkowy hotel i budynki biurowe.


Źródło: money.pl

Gazprom postawi w Petersburgu drapacz chmur

Władze Petersburga zgodziły się, by koncern Gazprom wzniósł w mieście 400-metrowy drapacz chmur. Krytycy projektu twierdzą, że budynek zniszczy pochodzącą z XVIII wieku panoramę miasta.
W 2007 roku UNESCO ostrzegło, że budowa może zaowocować nawet wykreśleniem Petersburga z listy światowego dziedzictwa kulturowego.

Według planów konstrukcja ze szkła i stali ma być widoczna z historycznego centrum miasta. Jeśli powstanie, wieżowiec przewyższy trzykrotnie sobór w Twierdzy Pietropawłowskiej, obecnie najwyższy w mieście. Petersburg utrzymał przez lata panoramę o niskiej zabudowie, datującą się z czasów carskich.

Wieżowiec Gazpromu ma być częścią kompleksu Gazpromu zajmującego 17 hektarów, gdzie stanie m.in. pięciogwiazdkowy hotel i budynki biurowe.


Źródło: money.pl

Niekończąca się opowieść o świadectwach charakterystyki energetycznej budynków

Kolejny raz wprowadzono regulacje ustawowe pod kątem wypełnienia dyrektywy 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. w zakresie sporządzania charakterystyki energetycznej budynku oddawanego do użytkowania, lokalu mieszkalnego a także części budynku stanowiącego samodzielną całość techniczno-użytkową.
Znowelizowana ustawa z dnia 27 sierpnia br. przewiduje m.in., że świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu, któremu przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Ocena charakterystyki będzie wydawana w formie ważnego 10 lat świadectwa zawierającego wskazania możliwych robót budowlanych, które mogą poprawić charakterystykę energetyczną pod względem opłacalności.

Świadectwa będzie mogła wystawiać osoba posiadająca uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej albo odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej.

- Świadectwo może sporządzać również osoba, która ukończyła studia magisterskie albo inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. – mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o. – Oznacza to, że absolwenci tych kierunków nie są zobligowani do zdawania egzaminu ministerialnego, co tym samym daje szersze możliwości zdobycia nowego zawodu.

Nowelizacja wprowadza reguły postępowania odpowiedzialności zawodowej. Administracja państwowa prowadzi elektroniczny rejestr osób, które posiadają uprawnienia do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej. Utrata uprawnień może nastąpić z urzędu lub na wniosek osoby, która zleciła osobie uprawnionej sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku w drodze postępowania w sprawie utraty uprawnień. W przypadku utraty uprawnień na podstawie decyzji orzeczenia ministerstwa właściwego sprawom budownictwa, można ponownie je uzyskać wyłącznie w wyniku pozytywnego złożenia egzaminu, do którego należy przystąpić nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy, licząc od dnia utraty uprawnień.

Ponadto certyfikator będzie podlegał obowiązkowemu ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej.

Instalacje grzewcze z kotłami o efektywnej nominalnej wydajności powyżej 20 kW, użytkowanymi co najmniej 15 lat, licząc od daty zamieszczonej na tabliczce znamionowej kotła, powinny być poddane przez właściciela budynku jednorazowej kontroli obejmującej ocenę efektywności energetycznej i doboru wielkości kotła, a także ocenę parametrów instalacji oraz dostosowania do funkcji, jaką ma ona spełniać.

W budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania zasilaną ze źródła w budynku lub poza nim, świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku.

Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego, świadectwo charakterystyki energetycznej oraz dokumenty, powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego.

www.archeton.pl

gk

 

Niekończąca się opowieść o świadectwach charakterystyki energetycznej budynków

Kolejny raz wprowadzono regulacje ustawowe pod kątem wypełnienia dyrektywy 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. w zakresie sporządzania charakterystyki energetycznej budynku oddawanego do użytkowania, lokalu mieszkalnego a także części budynku stanowiącego samodzielną całość techniczno-użytkową.
Znowelizowana ustawa z dnia 27 sierpnia br. przewiduje m.in., że świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu, któremu przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Ocena charakterystyki będzie wydawana w formie ważnego 10 lat świadectwa zawierającego wskazania możliwych robót budowlanych, które mogą poprawić charakterystykę energetyczną pod względem opłacalności.

Świadectwa będzie mogła wystawiać osoba posiadająca uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej albo odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej.

- Świadectwo może sporządzać również osoba, która ukończyła studia magisterskie albo inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. – mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o. – Oznacza to, że absolwenci tych kierunków nie są zobligowani do zdawania egzaminu ministerialnego, co tym samym daje szersze możliwości zdobycia nowego zawodu.

Nowelizacja wprowadza reguły postępowania odpowiedzialności zawodowej. Administracja państwowa prowadzi elektroniczny rejestr osób, które posiadają uprawnienia do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej. Utrata uprawnień może nastąpić z urzędu lub na wniosek osoby, która zleciła osobie uprawnionej sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku w drodze postępowania w sprawie utraty uprawnień. W przypadku utraty uprawnień na podstawie decyzji orzeczenia ministerstwa właściwego sprawom budownictwa, można ponownie je uzyskać wyłącznie w wyniku pozytywnego złożenia egzaminu, do którego należy przystąpić nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy, licząc od dnia utraty uprawnień.

Ponadto certyfikator będzie podlegał obowiązkowemu ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej.

Instalacje grzewcze z kotłami o efektywnej nominalnej wydajności powyżej 20 kW, użytkowanymi co najmniej 15 lat, licząc od daty zamieszczonej na tabliczce znamionowej kotła, powinny być poddane przez właściciela budynku jednorazowej kontroli obejmującej ocenę efektywności energetycznej i doboru wielkości kotła, a także ocenę parametrów instalacji oraz dostosowania do funkcji, jaką ma ona spełniać.

W budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania zasilaną ze źródła w budynku lub poza nim, świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku.

Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego, świadectwo charakterystyki energetycznej oraz dokumenty, powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego.

www.archeton.pl

gk

 

Sprawdź swojego dewelopera zanim podpiszesz umowę

Wielu spośród nas marzy o własnym M. Kiedy podejmiemy decyzję o zakupie mieszkania, naturalnie nasuwającym się pytaniem jest: czy lepiej kupić z rynku wtórnego, czy może z rynku pierwotnego? Zdania są podzielone. Jedno jest pewne, zakup mieszkania z rynku wtórnego oszczędzi nam straty czasu, przykrych niespodzianek, nikłej przyjemności ciągnącego się remontu i przede wszystkim przejścia przez cały proces biurokracji, który fundują nam firmy deweloperskie. Dlaczego więc tak wielu Polaków decyduje się na kupno mieszkania bezpośrednio od dewelopera? Odpowiedzi na to pytanie powinniśmy szukać w powszechnym przekonaniu, że to, co nowe, jest znacznie lepsze, niż to, co kilkuletnie i używane. Musimy mieć świadomość, że jakkolwiek wybierzemy, podpisanie umowy to dopiero czubek góry lodowej kłopotów, które z całą pewnością nas nie ominą. Abstrahując od wszystkiego, przyjmijmy, że podjęliśmy decyzję i kupujemy mieszkanie z rynku pierwotnego.
Recesja na rynku nieruchomości sprawiła, że firmy deweloperskie rywalizując o klienta, prześcigają się w trikach, których jedynym celem jest skupienie naszej uwagi na inwestycji. I trzeba przyznać, że tę sztukę opanowały do perfekcji.

Bez wątpienia podstawowym kryterium, którym, oprócz ceny, kierujemy się przy wyborze własnego mieszkania, jest lokalizacja. Deweloperzy prześcigają się, opisując dobrodziejstwa, jakie niesie za sobą kupno mieszkania właśnie w tej, a nie innej części miasta. Z tworzonych przez nich samych mapek wynika, że będziemy mieszkać np. w pobliżu parku, co gwarantuje kontakt z przyrodą, z „doskonałym dojazdem do centrum w zaledwie 15 minut”. Wabikiem dla mieszkańców Warszawy jest metro. Jeśli wierzyć wizualizacji deweloperów, ten szybki środek lokomocji będzie w zasięgu wszystkich warszawiaków, co zresztą skwapliwie podkreślane jest we wszystkich folderach i reklamach. Ze zrozumiałych powodów żaden deweloper nie zamieszcza informacji, że trakcje te pozostają na razie tylko na papierze i w głowach urbanistów. Druga linia metra jeśli powstanie, to najwcześniej na Euro 2012. W pierwszej kolejności jak wynika z danych Stowarzyszenia Integracji Komunikacji Społecznej ma zostać zrealizowany centralny odcinek od Ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego. W latach późniejszych z kolei podziemnej będą mogli korzystać mieszkańcy Ursusa, Bemowa i z lewobrzeżnej części miasta, tj. Targówka, Pragi i Gocławia, a nie Białołęki czy Wawra. Dlatego dla tych zainteresowanych zamieszkaniem na Białołęce i w Wawrze deweloperzy na mapkach zaznaczają nieistniejące mosty: północny i południowy, które de facto mają powstać, jednak podobnie jak w przypadku metra – w przyszłości.

Powszechnie stosowanym przez deweloperów fortelem jest obwieszczenie wszystkim zainteresowanym, że na terenie inwestycji pozostały do sprzedaży „ostatnie mieszkania”. Taki trik ma na celu wywarcie na samym zainteresowanym przekonania, że jeśli nie teraz, to już nigdy. W późniejszym okresie na indywidualnym spotkaniu dowiadujemy się, że do wyboru mamy przynajmniej kilka mieszkań o dowolnym metrażu, położeniu czy też z garażem lub bez niego. Oczywiście w korzystnej „cenie od” za metr. To chyba najczęściej stosowany trik deweloperów. Każdy z nas, decydując się na zakup mieszkania, doskonale orientuje się w swoich możliwościach finansowych, co łatwo przełożyć na jednostkową cenę za metr. Reklamy nowo powstających inwestycji przesycone są sloganami z wyeksponowanymi cenami zaczynającymi się „od”. Niska cena wabi, skupia na sobie nasz wzrok jak magnes i powoduje, że myślimy już tylko o nadarzającej się okazji. Kryzys sprawił, że kredyty hipoteczne przyznawane są przez banki bardzo ostrożnie, a i sami szanujemy każdy grosz, mając w perspektywie przyszłe wydatki na urządzenie mieszkania. Naprzeciw tym oczekiwaniom wyszli sami deweloperzy, kusząc wyposażeniem kuchni czy też sprzętem AGD. Uwiedzeni taką promocją, ze zgrozą dowiadujemy się, że za nasze wymarzone mieszkanie będziemy musieli zapłacić nie rzadko i 1000 zł więcej za metr.

Oczywiście są to tylko przykłady sprawdzonych pułapek, w które dajemy się złapać, a przecież temat jest szeroki jak ocean. Kupując mieszkanie na rynku pierwotnym, przede wszystkim chcielibyśmy mieć pewność, że ono powstanie, a po drugie, że deweloper nie zaskoczy nas przykrymi niespodziankami w przyszłości. Wydaje się, że czas zakupu przysłowiowej „dziury w ziemi” minął bezpowrotnie. Recesja, która szczególnie dotknęła rynek mieszkaniowy, spowodowała, że ceny nieruchomości nieznacznie spadły i wybór jest znacznie większy. Mądry Polak po szkodzie – kilka spektakularnych upadłości firm deweloperskich i niedokończonych inwestycji nauczyły nas baczniej przyglądać się deweloperom, którym powierzamy swoją przyszłość.

Kondycję finansową dewelopera można sprawdzić na różne sposoby. Zadanie takie można zlecić wyspecjalizowanym wywiadowniom gospodarczym lub też podołać mu własnymi siłami. Jednak w tym drugim przypadku musimy liczyć się z tym, że nawet jeśli nie poniesiemy znacznych wydatków, to z całą pewnością stracimy dużo naszego drogocennego czasu.

Kiedy decydujemy się na samodzielne sprawdzenie kondycji dewelopera, pierwsze kroki powinniśmy skierować do Krajowego Rejestru Sądowego i tam poprzez numer KRS (deweloper powinien nam go udostępnić bez problemu) możemy sprawdzić jego akta rejestrowe. Znajdziemy tam sprawozdanie finansowe, informacje o tym, czy wobec dewelopera nie toczy się postępowanie upadłościowe i czy komornik nie zajął części kapitału. Jednak z całą pewnością stracimy dużo czasu, biorąc pod uwagę wydajność pracy polskiej administracji. Przy czym wcale nie jest powiedziane, że akta zostaną nam wydane od ręki. Istotne jest też, czy deweloper jest członkiem Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Instytucja ta dokładnie prześwietla swoich członków, a obecność tam naszego dewelopera może stanowić dla nas cenną wskazówkę co do jego rzetelności.

Rozwiązaniem wydaje się być zlecenie tego zadania jednemu z wielu funkcjonujących na polskim rynku biur doradców ds. nieruchomości. Jednak jak to zwykle bywa droga najprostsza nie zawsze jest najlepsza. Aby sprawdzić dewelopera poprzez biuro, należy spełnić kilka warunków. Przede wszystkim musimy uświadomić sobie, że biuro świadczy usługi pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Opłata pobierana jest w momencie gdy zdecydujemy się na zakup nieruchomości z oferty biura w wysokości do 3 proc. + VAT od wartości transakcji. W przypadku rynku pierwotnego koszty ponosi deweloper, natomiast przy zakupie na rynku wtórnym koszty ponosi sam zainteresowany. W cenie zawarte jest m.in. sprawdzenie stanu prawnego nieruchomości czy też obsługa prawna. Wszystko wygląda interesująco. Kłopoty zaczynają się, kiedy na liście biura nie ma „naszego” dewelopera. Wtedy nie pozostaje nam nic innego jak przejść przez długą drogę spotkań z konsultantami, a to wiąże się ze stratą czasu.

Kondycję finansową deweloperów najszybciej sprawdzi nam wywiadownia gospodarcza, która specjalizuje się w świadczeniu tego typu usług na rynku. Jednak musimy zamówić raport handlowy o konkretnym podmiocie. Zatem, jakie dane zawiera raport handlowy? Podstawową wartością takiego raportu jest rekomendacja o współpracy z danym partnerem handlowym. W przypadku negatywnej rekomendacji, klient powinien zastanowić się, czy takie ryzyko jest dla niego opłacalne. Raport handlowy pozwala również dostrzec niebezpieczne symptomy istniejące u badanego kontrahenta, takie jak powiązania osób z kierownictwa z firmami w złej kondycji finansowej.

Kiedy już jesteśmy pewni co do kondycji finansowej dewelopera, nadchodzi czas finalizacji przedsięwzięcia i oczywiście podpisania wiążącej umowy. Zapewne deweloper zażąda przedpłaty wahającej się od 10 do 30 proc. wartości nieruchomości. W tym miejscu należy zwrócić baczną uwagę na różnicę pomiędzy zadatkiem a zaliczką. Deweloperzy skwapliwie wykorzystują niewiedzę klientów. Zadatek stanowi zabezpieczenie wykonania umowy i jest rodzajem odszkodowania za ewentualne niewykonanie umowy. Zaliczka natomiast jest kwotą wpłaconą na poczet przyszłych należności i nie stanowi, jak zadatek, formy zabezpieczenia wykonania umowy, a jedynie część ceny. Oprócz tego musimy pamiętać o pewnych zasadach. Zgodnie z obowiązującym kodeksem cywilnym, aby stać się pełnoprawnym właścicielem mieszkania, trzeba podpisać umowę w formie aktu notarialnego. Zwykła umowa pisemna w razie niewywiązania się dewelopera ze zobowiązań upoważnia jedynie do ubiegania się o zwrot wpłaconych pieniędzy i odszkodowanie lub karę umowną, jeżeli taka możliwość w dokumencie została przewidziana. W przypadku trwania prac budowlanych unikajmy wpłacania całej kwoty. Najkorzystniej jest wpłacić do 10 proc. wartości nieruchomości a resztę dopiero po podpisaniu aktu notarialnego przenoszącego na nas własność mieszkania. Ponadto pamiętajmy, aby w umowie znalazły się dwie najważniejsze dla nas daty: odbioru mieszkania i podpisania aktu notarialnego. Deweloperzy często w umowach zawierają tylko datę przewidzianego terminu zakończenia prac budowy czy przeniesienia własności lokalu. Zadbajmy również o to, aby w umowie z deweloperem znalazły się terminy i zasady usuwania przez dewelopera ewentualnych usterek – powinny być one dokładnie i w jednoznaczny sposób określone.

Sprawdzenie kondycji finansowej dewelopera jest szczególnie ważne w czasach recesji, kiedy większość deweloperów ma problemy ze sprzedażą mieszkań a część z nich nawet bankrutuje, grzebiąc nasze szanse na zamieszkanie we własnym M. Sprawdzać możemy na różne sposoby, jednak podejmując tak ważną decyzję, zdajmy się na wiedzę i doświadczenie ekspertów. Faktem jest, że w związku z tym poniesiemy pewne koszty, ale z całą pewnością będą niewspółmierne do strat, na które jesteśmy narażeni w przypadku bankructwa dewelopera.

Tomasz Starzyk
Autor jest analitykiem biznesowym Dun & Bradstreet Poland


Gazeta Finansowa, 18.09.2009 r.

gk

Sprawdź swojego dewelopera zanim podpiszesz umowę

Wielu spośród nas marzy o własnym M. Kiedy podejmiemy decyzję o zakupie mieszkania, naturalnie nasuwającym się pytaniem jest: czy lepiej kupić z rynku wtórnego, czy może z rynku pierwotnego? Zdania są podzielone. Jedno jest pewne, zakup mieszkania z rynku wtórnego oszczędzi nam straty czasu, przykrych niespodzianek, nikłej przyjemności ciągnącego się remontu i przede wszystkim przejścia przez cały proces biurokracji, który fundują nam firmy deweloperskie. Dlaczego więc tak wielu Polaków decyduje się na kupno mieszkania bezpośrednio od dewelopera? Odpowiedzi na to pytanie powinniśmy szukać w powszechnym przekonaniu, że to, co nowe, jest znacznie lepsze, niż to, co kilkuletnie i używane. Musimy mieć świadomość, że jakkolwiek wybierzemy, podpisanie umowy to dopiero czubek góry lodowej kłopotów, które z całą pewnością nas nie ominą. Abstrahując od wszystkiego, przyjmijmy, że podjęliśmy decyzję i kupujemy mieszkanie z rynku pierwotnego.
Recesja na rynku nieruchomości sprawiła, że firmy deweloperskie rywalizując o klienta, prześcigają się w trikach, których jedynym celem jest skupienie naszej uwagi na inwestycji. I trzeba przyznać, że tę sztukę opanowały do perfekcji.

Bez wątpienia podstawowym kryterium, którym, oprócz ceny, kierujemy się przy wyborze własnego mieszkania, jest lokalizacja. Deweloperzy prześcigają się, opisując dobrodziejstwa, jakie niesie za sobą kupno mieszkania właśnie w tej, a nie innej części miasta. Z tworzonych przez nich samych mapek wynika, że będziemy mieszkać np. w pobliżu parku, co gwarantuje kontakt z przyrodą, z „doskonałym dojazdem do centrum w zaledwie 15 minut”. Wabikiem dla mieszkańców Warszawy jest metro. Jeśli wierzyć wizualizacji deweloperów, ten szybki środek lokomocji będzie w zasięgu wszystkich warszawiaków, co zresztą skwapliwie podkreślane jest we wszystkich folderach i reklamach. Ze zrozumiałych powodów żaden deweloper nie zamieszcza informacji, że trakcje te pozostają na razie tylko na papierze i w głowach urbanistów. Druga linia metra jeśli powstanie, to najwcześniej na Euro 2012. W pierwszej kolejności jak wynika z danych Stowarzyszenia Integracji Komunikacji Społecznej ma zostać zrealizowany centralny odcinek od Ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego. W latach późniejszych z kolei podziemnej będą mogli korzystać mieszkańcy Ursusa, Bemowa i z lewobrzeżnej części miasta, tj. Targówka, Pragi i Gocławia, a nie Białołęki czy Wawra. Dlatego dla tych zainteresowanych zamieszkaniem na Białołęce i w Wawrze deweloperzy na mapkach zaznaczają nieistniejące mosty: północny i południowy, które de facto mają powstać, jednak podobnie jak w przypadku metra – w przyszłości.

Powszechnie stosowanym przez deweloperów fortelem jest obwieszczenie wszystkim zainteresowanym, że na terenie inwestycji pozostały do sprzedaży „ostatnie mieszkania”. Taki trik ma na celu wywarcie na samym zainteresowanym przekonania, że jeśli nie teraz, to już nigdy. W późniejszym okresie na indywidualnym spotkaniu dowiadujemy się, że do wyboru mamy przynajmniej kilka mieszkań o dowolnym metrażu, położeniu czy też z garażem lub bez niego. Oczywiście w korzystnej „cenie od” za metr. To chyba najczęściej stosowany trik deweloperów. Każdy z nas, decydując się na zakup mieszkania, doskonale orientuje się w swoich możliwościach finansowych, co łatwo przełożyć na jednostkową cenę za metr. Reklamy nowo powstających inwestycji przesycone są sloganami z wyeksponowanymi cenami zaczynającymi się „od”. Niska cena wabi, skupia na sobie nasz wzrok jak magnes i powoduje, że myślimy już tylko o nadarzającej się okazji. Kryzys sprawił, że kredyty hipoteczne przyznawane są przez banki bardzo ostrożnie, a i sami szanujemy każdy grosz, mając w perspektywie przyszłe wydatki na urządzenie mieszkania. Naprzeciw tym oczekiwaniom wyszli sami deweloperzy, kusząc wyposażeniem kuchni czy też sprzętem AGD. Uwiedzeni taką promocją, ze zgrozą dowiadujemy się, że za nasze wymarzone mieszkanie będziemy musieli zapłacić nie rzadko i 1000 zł więcej za metr.

Oczywiście są to tylko przykłady sprawdzonych pułapek, w które dajemy się złapać, a przecież temat jest szeroki jak ocean. Kupując mieszkanie na rynku pierwotnym, przede wszystkim chcielibyśmy mieć pewność, że ono powstanie, a po drugie, że deweloper nie zaskoczy nas przykrymi niespodziankami w przyszłości. Wydaje się, że czas zakupu przysłowiowej „dziury w ziemi” minął bezpowrotnie. Recesja, która szczególnie dotknęła rynek mieszkaniowy, spowodowała, że ceny nieruchomości nieznacznie spadły i wybór jest znacznie większy. Mądry Polak po szkodzie – kilka spektakularnych upadłości firm deweloperskich i niedokończonych inwestycji nauczyły nas baczniej przyglądać się deweloperom, którym powierzamy swoją przyszłość.

Kondycję finansową dewelopera można sprawdzić na różne sposoby. Zadanie takie można zlecić wyspecjalizowanym wywiadowniom gospodarczym lub też podołać mu własnymi siłami. Jednak w tym drugim przypadku musimy liczyć się z tym, że nawet jeśli nie poniesiemy znacznych wydatków, to z całą pewnością stracimy dużo naszego drogocennego czasu.

Kiedy decydujemy się na samodzielne sprawdzenie kondycji dewelopera, pierwsze kroki powinniśmy skierować do Krajowego Rejestru Sądowego i tam poprzez numer KRS (deweloper powinien nam go udostępnić bez problemu) możemy sprawdzić jego akta rejestrowe. Znajdziemy tam sprawozdanie finansowe, informacje o tym, czy wobec dewelopera nie toczy się postępowanie upadłościowe i czy komornik nie zajął części kapitału. Jednak z całą pewnością stracimy dużo czasu, biorąc pod uwagę wydajność pracy polskiej administracji. Przy czym wcale nie jest powiedziane, że akta zostaną nam wydane od ręki. Istotne jest też, czy deweloper jest członkiem Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Instytucja ta dokładnie prześwietla swoich członków, a obecność tam naszego dewelopera może stanowić dla nas cenną wskazówkę co do jego rzetelności.

Rozwiązaniem wydaje się być zlecenie tego zadania jednemu z wielu funkcjonujących na polskim rynku biur doradców ds. nieruchomości. Jednak jak to zwykle bywa droga najprostsza nie zawsze jest najlepsza. Aby sprawdzić dewelopera poprzez biuro, należy spełnić kilka warunków. Przede wszystkim musimy uświadomić sobie, że biuro świadczy usługi pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Opłata pobierana jest w momencie gdy zdecydujemy się na zakup nieruchomości z oferty biura w wysokości do 3 proc. + VAT od wartości transakcji. W przypadku rynku pierwotnego koszty ponosi deweloper, natomiast przy zakupie na rynku wtórnym koszty ponosi sam zainteresowany. W cenie zawarte jest m.in. sprawdzenie stanu prawnego nieruchomości czy też obsługa prawna. Wszystko wygląda interesująco. Kłopoty zaczynają się, kiedy na liście biura nie ma „naszego” dewelopera. Wtedy nie pozostaje nam nic innego jak przejść przez długą drogę spotkań z konsultantami, a to wiąże się ze stratą czasu.

Kondycję finansową deweloperów najszybciej sprawdzi nam wywiadownia gospodarcza, która specjalizuje się w świadczeniu tego typu usług na rynku. Jednak musimy zamówić raport handlowy o konkretnym podmiocie. Zatem, jakie dane zawiera raport handlowy? Podstawową wartością takiego raportu jest rekomendacja o współpracy z danym partnerem handlowym. W przypadku negatywnej rekomendacji, klient powinien zastanowić się, czy takie ryzyko jest dla niego opłacalne. Raport handlowy pozwala również dostrzec niebezpieczne symptomy istniejące u badanego kontrahenta, takie jak powiązania osób z kierownictwa z firmami w złej kondycji finansowej.

Kiedy już jesteśmy pewni co do kondycji finansowej dewelopera, nadchodzi czas finalizacji przedsięwzięcia i oczywiście podpisania wiążącej umowy. Zapewne deweloper zażąda przedpłaty wahającej się od 10 do 30 proc. wartości nieruchomości. W tym miejscu należy zwrócić baczną uwagę na różnicę pomiędzy zadatkiem a zaliczką. Deweloperzy skwapliwie wykorzystują niewiedzę klientów. Zadatek stanowi zabezpieczenie wykonania umowy i jest rodzajem odszkodowania za ewentualne niewykonanie umowy. Zaliczka natomiast jest kwotą wpłaconą na poczet przyszłych należności i nie stanowi, jak zadatek, formy zabezpieczenia wykonania umowy, a jedynie część ceny. Oprócz tego musimy pamiętać o pewnych zasadach. Zgodnie z obowiązującym kodeksem cywilnym, aby stać się pełnoprawnym właścicielem mieszkania, trzeba podpisać umowę w formie aktu notarialnego. Zwykła umowa pisemna w razie niewywiązania się dewelopera ze zobowiązań upoważnia jedynie do ubiegania się o zwrot wpłaconych pieniędzy i odszkodowanie lub karę umowną, jeżeli taka możliwość w dokumencie została przewidziana. W przypadku trwania prac budowlanych unikajmy wpłacania całej kwoty. Najkorzystniej jest wpłacić do 10 proc. wartości nieruchomości a resztę dopiero po podpisaniu aktu notarialnego przenoszącego na nas własność mieszkania. Ponadto pamiętajmy, aby w umowie znalazły się dwie najważniejsze dla nas daty: odbioru mieszkania i podpisania aktu notarialnego. Deweloperzy często w umowach zawierają tylko datę przewidzianego terminu zakończenia prac budowy czy przeniesienia własności lokalu. Zadbajmy również o to, aby w umowie z deweloperem znalazły się terminy i zasady usuwania przez dewelopera ewentualnych usterek – powinny być one dokładnie i w jednoznaczny sposób określone.

Sprawdzenie kondycji finansowej dewelopera jest szczególnie ważne w czasach recesji, kiedy większość deweloperów ma problemy ze sprzedażą mieszkań a część z nich nawet bankrutuje, grzebiąc nasze szanse na zamieszkanie we własnym M. Sprawdzać możemy na różne sposoby, jednak podejmując tak ważną decyzję, zdajmy się na wiedzę i doświadczenie ekspertów. Faktem jest, że w związku z tym poniesiemy pewne koszty, ale z całą pewnością będą niewspółmierne do strat, na które jesteśmy narażeni w przypadku bankructwa dewelopera.

Tomasz Starzyk
Autor jest analitykiem biznesowym Dun & Bradstreet Poland


Gazeta Finansowa, 18.09.2009 r.

gk

Wraca kredyt większy niż wartość nieruchomości

Coraz więcej banków oferuje kredyty na 100 proc. wartości nieruchomości i stosuje niższe marże lub prowizje. W zamian trzeba się liczyć z koniecznością kupienia dodatkowych produktów bankowych.

Od początku tego tygodnia Millennium wprowadził do oferty nowy kredyt hipoteczny, którym można sfinansować kupno całej nieruchomości (100 proc. LTV). Bank nie pobiera prowizji od nowych umów. Jeśli jednak kredyt przekracza 80 proc. wartości nieruchomości, to klient musi wykupić ubezpieczenie od utraty pracy. Takie ubezpieczenie na dwa lata kosztuje 2 proc. wartości pożyczki (tyle samo, ile poprzednio wynosiła marża banku).

Zmiana podejścia banku ma związek z poprawą sytuacji gospodarczej i lepszymi perspektywami całej gospodarki

- Czarne scenariusze dla gospodarki nie ziściły się, a nasz portfel kredytów hipotecznych cały czas był bardzo dobrze spłacany. Na koniec czerwca zaledwie 0,19 proc. udzielonych przez nas pożyczek na mieszkania zaliczało się do kredytów zagrożonych, tzn. że zaległości w spłatach przekraczały 90 dni. To jedna z przyczyn, że zmieniamy politykę kredytową - mówi Agnieszka Nachyła z Millennium. Inne banki także dostosowały swoją ofertę do sytuacji i udzielają pożyczek mieszkaniowych, choć także domagają się dodatkowych zabezpieczeń i korzystania z innych produktów bankowych. - To są tzw. transakcje wiązane. Takie rozwiązania stosują Lukas Bank, Kredyt Bank, Deutsche Bank. DnB Nord, BPH, Nordea, Polbank, PKO BP i MultiBank - mówi Marcin Krasoń z Open Finance. Według niego, ten ostatni ma w ofercie zaporową marżę przy kredytach mieszkaniowych na 100 proc. wartości nieruchomości (3,9 proc.). Może ona jednak spaść nawet o połowę, jeśli klient założy w MultiBanku konto, zadeklaruje, że będą na nie wpływały jego zarobki, będzie posługiwał się kartą kredytową wydaną przez bank i wykupi dodatkowe ubezpieczenie.

Większa gotowość do udzielania kredytów hipotecznych wynika z oceny przez banki sytuacji na rynku nieruchomości.

- Według nas spadki cen nieruchomości już się raczej skończyły. Dlatego wiele banków udziela kredytów w wysokości 100 proc. wartości nieruchomości i nasz bank tylko dostosował się do tej sytuacji - mówi Agnieszka Nachyła. Pojawiła się nawet instytucja finansowa, która jest gotowa pożyczyć więcej niż wynosi wartość mieszkania czy domu. Jest to Allianz Bank, w którym maksymalne LTV wynosi 105 proc. - Na kredyt w tej wysokości można liczyć po wykupieniu ubezpieczenia - mówi Marek Baran z Allianz Banku.

Promocje kredytów hipotecznych wprowadził też BZ WBK. Maksymalna wartość w tym banku jest mniejsza i wynosi 85 proc. wartości zabezpieczenia. Według ekspertów, kilka tygodni temu bank podniósł marże do 1,7-3 proc. Teraz w promocji powrócił do poprzedniej stawki, która była i nadal jest najniższa na rynku (1,35 proc.). Aby jednak skorzystać z tej oferty, potencjalny kredytobiorca musi oczywiście także korzystać z innych produktów oferowanych przez BZ WBK. Trzeba więc założyć rachunek bankowy i zadeklarować comiesięczne wpływy na to konto w wysokości aż 15 tys. zł lub zdeponować na lokacie 200 tys. zł. Nie jest to więc oferta dla wszystkich. - Przy marży na poziomie od 1,7 do 3 proc. wystarczą już wpływy na rachunek w wysokości 2 tys. zł, by dostać kredyt - zapewnia Maciej Pawliński z BZ WBK. To jednak nie wszystko. Każdy potencjalny kredytobiorca nadal jest bardzo dokładnie kontrolowany. - Banki boją się, że bezrobocie jesienią wzrośnie i bardzo dokładnie kontrolują nie tylko, czy kredytobiorca ma umowę o pracę i ile teraz zarabia, ale też, w jakiej sytuacji jest jego pracodawca - mówi Marcin Krasoń.

Zdaniem ekspertów, te kontrole nie powstrzymają jednak wzrostu akcji kredytowej. W I półroczu wartość nowo udzielonych kredytów hipotecznych wyniosła 17 mld zł. Związek Banków Polskich spodziewa się, że II półrocze będzie dużo lepsze i łączna wartość nowych pożyczek wzrośnie w całym roku do 40 mld zł. - Największa zapaść już chyba za nami, ale nie należy ogłaszać powrotu boomu kredytowego. Myślę, że w całym roku rzeczywiście wartość nowo udzielonych kredytów wzrośnie do 40 mld zł i będzie to oznaczało, że w II półroczu wzrost akcji kredytowej w porównaniu z I półroczem wyniesie 35 proc. Ta prognoza jest realna - mówi Marcin Krasoń.

Roman Grzyb

interia.pl

Wraca kredyt większy niż wartość nieruchomości

Coraz więcej banków oferuje kredyty na 100 proc. wartości nieruchomości i stosuje niższe marże lub prowizje. W zamian trzeba się liczyć z koniecznością kupienia dodatkowych produktów bankowych.

Od początku tego tygodnia Millennium wprowadził do oferty nowy kredyt hipoteczny, którym można sfinansować kupno całej nieruchomości (100 proc. LTV). Bank nie pobiera prowizji od nowych umów. Jeśli jednak kredyt przekracza 80 proc. wartości nieruchomości, to klient musi wykupić ubezpieczenie od utraty pracy. Takie ubezpieczenie na dwa lata kosztuje 2 proc. wartości pożyczki (tyle samo, ile poprzednio wynosiła marża banku).

Zmiana podejścia banku ma związek z poprawą sytuacji gospodarczej i lepszymi perspektywami całej gospodarki

- Czarne scenariusze dla gospodarki nie ziściły się, a nasz portfel kredytów hipotecznych cały czas był bardzo dobrze spłacany. Na koniec czerwca zaledwie 0,19 proc. udzielonych przez nas pożyczek na mieszkania zaliczało się do kredytów zagrożonych, tzn. że zaległości w spłatach przekraczały 90 dni. To jedna z przyczyn, że zmieniamy politykę kredytową - mówi Agnieszka Nachyła z Millennium. Inne banki także dostosowały swoją ofertę do sytuacji i udzielają pożyczek mieszkaniowych, choć także domagają się dodatkowych zabezpieczeń i korzystania z innych produktów bankowych. - To są tzw. transakcje wiązane. Takie rozwiązania stosują Lukas Bank, Kredyt Bank, Deutsche Bank. DnB Nord, BPH, Nordea, Polbank, PKO BP i MultiBank - mówi Marcin Krasoń z Open Finance. Według niego, ten ostatni ma w ofercie zaporową marżę przy kredytach mieszkaniowych na 100 proc. wartości nieruchomości (3,9 proc.). Może ona jednak spaść nawet o połowę, jeśli klient założy w MultiBanku konto, zadeklaruje, że będą na nie wpływały jego zarobki, będzie posługiwał się kartą kredytową wydaną przez bank i wykupi dodatkowe ubezpieczenie.

Większa gotowość do udzielania kredytów hipotecznych wynika z oceny przez banki sytuacji na rynku nieruchomości.

- Według nas spadki cen nieruchomości już się raczej skończyły. Dlatego wiele banków udziela kredytów w wysokości 100 proc. wartości nieruchomości i nasz bank tylko dostosował się do tej sytuacji - mówi Agnieszka Nachyła. Pojawiła się nawet instytucja finansowa, która jest gotowa pożyczyć więcej niż wynosi wartość mieszkania czy domu. Jest to Allianz Bank, w którym maksymalne LTV wynosi 105 proc. - Na kredyt w tej wysokości można liczyć po wykupieniu ubezpieczenia - mówi Marek Baran z Allianz Banku.

Promocje kredytów hipotecznych wprowadził też BZ WBK. Maksymalna wartość w tym banku jest mniejsza i wynosi 85 proc. wartości zabezpieczenia. Według ekspertów, kilka tygodni temu bank podniósł marże do 1,7-3 proc. Teraz w promocji powrócił do poprzedniej stawki, która była i nadal jest najniższa na rynku (1,35 proc.). Aby jednak skorzystać z tej oferty, potencjalny kredytobiorca musi oczywiście także korzystać z innych produktów oferowanych przez BZ WBK. Trzeba więc założyć rachunek bankowy i zadeklarować comiesięczne wpływy na to konto w wysokości aż 15 tys. zł lub zdeponować na lokacie 200 tys. zł. Nie jest to więc oferta dla wszystkich. - Przy marży na poziomie od 1,7 do 3 proc. wystarczą już wpływy na rachunek w wysokości 2 tys. zł, by dostać kredyt - zapewnia Maciej Pawliński z BZ WBK. To jednak nie wszystko. Każdy potencjalny kredytobiorca nadal jest bardzo dokładnie kontrolowany. - Banki boją się, że bezrobocie jesienią wzrośnie i bardzo dokładnie kontrolują nie tylko, czy kredytobiorca ma umowę o pracę i ile teraz zarabia, ale też, w jakiej sytuacji jest jego pracodawca - mówi Marcin Krasoń.

Zdaniem ekspertów, te kontrole nie powstrzymają jednak wzrostu akcji kredytowej. W I półroczu wartość nowo udzielonych kredytów hipotecznych wyniosła 17 mld zł. Związek Banków Polskich spodziewa się, że II półrocze będzie dużo lepsze i łączna wartość nowych pożyczek wzrośnie w całym roku do 40 mld zł. - Największa zapaść już chyba za nami, ale nie należy ogłaszać powrotu boomu kredytowego. Myślę, że w całym roku rzeczywiście wartość nowo udzielonych kredytów wzrośnie do 40 mld zł i będzie to oznaczało, że w II półroczu wzrost akcji kredytowej w porównaniu z I półroczem wyniesie 35 proc. Ta prognoza jest realna - mówi Marcin Krasoń.

Roman Grzyb

interia.pl

Nieruchomości: zmiana trendu w Warszawie

Specjalizujący się w usługach bankowości prywatnej Noble Bank przeprowadził badanie wśród 400 swoich klientów. Pokazało ono, że nie brakuje chętnych nawet na kupno bardzo drogich nieruchomości, np. penthousów za 20 mln zł.
Z opracowania banku wynika, że 10 proc. badanych kupuje apartamenty z przeznaczeniem na wynajem osobom trzecim. Pozostali chcą w nich zamieszkać.

Około 80 proc. klientów chce zmienić swoje obecne mieszkania na większe i wygodniejsze. Drugim ważnym kryterium kupna apartamentu jest chęć przeprowadzki z przedmieścia, skąd trudno dojechać do stolicy.

Jak powiedział Krzysztof Olszewski z Noble Banku, często mieszkania powszechnie nazywane apartamentami faktycznie mają z nimi niewiele wspólnego. W wielu przypadkach nie spełniają one podstawowych kryteriów, jakimi cechują się apartamenty np. wykończenie w najwyższym standardzie czy odpowiednia lokalizacja.

Specjaliści Noble Banku zwrócili uwagę, że rynek prestiżowych inwestycji w Warszawie coraz bardziej przypomina światowe standardy.

"Najlepsze nieruchomości wyróżniają się projektami architektów o światowej renomie, powierzchniami wspólnymi, wykończonymi z najwyższej klasy materiałów oraz lokalizacją oferującą niepowtarzalne widoki z okna" - wymienili autorzy opracowania.

Podkreślili, że o wysokiej klasie apartamentu świadczą już nie tylko basen, sauna czy siłownia, ale także portiernia oferująca usługi concierge (dodatkowe usługi skierowane do właścicieli, np. dostawa zakupów do domu, organizacja wypoczynku czy rezerwacja biletów - PAP), a nawet pokoje dla gości mieszkańców takich nieruchomości.

"Strzeżone osiedle i wysoki budynek to nie wszystko, co można zaoferować klientom szukającym prawdziwego prestiżu" - poinformowali.

Bardzo ważna jest też lokalizacja takich nieruchomości. W zachodniej Europie wysokiej klasy apartamenty mieszczą się na terenach zielonych, w bezpośrednim sąsiedztwie lub z widokiem na starówkę. Zwykle są to budynki o klasycznej bryle, zaprojektowane na góra 50-60 apartamentów, gdzie najmniejszy liczy nie mniej niż 100 metrów kwadratowych.

W opinii analityków Noble Banku rynek śródmiejskich rezydencji w Polsce będzie rósł, m.in. w skutek wzrostu zamożności społeczeństwa.

źródło: PAP http://biznes.onet.pl/0,1751232,wiadomosci.html

Nieruchomości: zmiana trendu w Warszawie

Specjalizujący się w usługach bankowości prywatnej Noble Bank przeprowadził badanie wśród 400 swoich klientów. Pokazało ono, że nie brakuje chętnych nawet na kupno bardzo drogich nieruchomości, np. penthousów za 20 mln zł.
Z opracowania banku wynika, że 10 proc. badanych kupuje apartamenty z przeznaczeniem na wynajem osobom trzecim. Pozostali chcą w nich zamieszkać.

Około 80 proc. klientów chce zmienić swoje obecne mieszkania na większe i wygodniejsze. Drugim ważnym kryterium kupna apartamentu jest chęć przeprowadzki z przedmieścia, skąd trudno dojechać do stolicy.

Jak powiedział Krzysztof Olszewski z Noble Banku, często mieszkania powszechnie nazywane apartamentami faktycznie mają z nimi niewiele wspólnego. W wielu przypadkach nie spełniają one podstawowych kryteriów, jakimi cechują się apartamenty np. wykończenie w najwyższym standardzie czy odpowiednia lokalizacja.

Specjaliści Noble Banku zwrócili uwagę, że rynek prestiżowych inwestycji w Warszawie coraz bardziej przypomina światowe standardy.

"Najlepsze nieruchomości wyróżniają się projektami architektów o światowej renomie, powierzchniami wspólnymi, wykończonymi z najwyższej klasy materiałów oraz lokalizacją oferującą niepowtarzalne widoki z okna" - wymienili autorzy opracowania.

Podkreślili, że o wysokiej klasie apartamentu świadczą już nie tylko basen, sauna czy siłownia, ale także portiernia oferująca usługi concierge (dodatkowe usługi skierowane do właścicieli, np. dostawa zakupów do domu, organizacja wypoczynku czy rezerwacja biletów - PAP), a nawet pokoje dla gości mieszkańców takich nieruchomości.

"Strzeżone osiedle i wysoki budynek to nie wszystko, co można zaoferować klientom szukającym prawdziwego prestiżu" - poinformowali.

Bardzo ważna jest też lokalizacja takich nieruchomości. W zachodniej Europie wysokiej klasy apartamenty mieszczą się na terenach zielonych, w bezpośrednim sąsiedztwie lub z widokiem na starówkę. Zwykle są to budynki o klasycznej bryle, zaprojektowane na góra 50-60 apartamentów, gdzie najmniejszy liczy nie mniej niż 100 metrów kwadratowych.

W opinii analityków Noble Banku rynek śródmiejskich rezydencji w Polsce będzie rósł, m.in. w skutek wzrostu zamożności społeczeństwa.

źródło: PAP http://biznes.onet.pl/0,1751232,wiadomosci.html

Podarowaną nieruchomość ma wycenić rzeczoznawca?

Nieodpłatnie przekazaną nieruchomość trzeba wpisać do ewidencji. Jak policzyć jej wartość?

W przypadku, gdy nieodpłatne przekazanie nastąpiło bez określenia wartości nieruchomości, nie trzeba wyceniać jej
Podatnik sam może określić wartość początkową nieruchomości według szacunków własnych, wykorzystując do tego celu dane z rynku i zachowując dokumentację i materiały pozwalające na uwiarygodnienie przyjętych wartości - uznał w interpretacji nr IPPB3/423-358/09-2/GJ dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie.

Wycena ta powinna być przeprowadzona według średnich cen obowiązujących w dniu nabycia nieruchomości.

Inaczej wygląda sytuacja w przypadku, gdy podstawą przekazania nieruchomości jest umowa, w której jasno określona jest wartość darowizny.

Jeśli jest ona niższa od wyceny rynkowej, do ewidencji wpisujemy wartość wynikającą z umowy.

Za wartość początkową środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych uważa się w razie nabycia w drodze spadku, darowizny lub w inny nieodpłatny sposób - wartość rynkowa z dnia nabycia, chyba że umowa darowizny albo umowa o nieodpłatnym przekazaniu określa tę wartość w niższej wartości - czytamy w interpretacji.

 



Podarowaną nieruchomość ma wycenić rzeczoznawca?

Nieodpłatnie przekazaną nieruchomość trzeba wpisać do ewidencji. Jak policzyć jej wartość?

W przypadku, gdy nieodpłatne przekazanie nastąpiło bez określenia wartości nieruchomości, nie trzeba wyceniać jej
Podatnik sam może określić wartość początkową nieruchomości według szacunków własnych, wykorzystując do tego celu dane z rynku i zachowując dokumentację i materiały pozwalające na uwiarygodnienie przyjętych wartości - uznał w interpretacji nr IPPB3/423-358/09-2/GJ dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie.

Wycena ta powinna być przeprowadzona według średnich cen obowiązujących w dniu nabycia nieruchomości.

Inaczej wygląda sytuacja w przypadku, gdy podstawą przekazania nieruchomości jest umowa, w której jasno określona jest wartość darowizny.

Jeśli jest ona niższa od wyceny rynkowej, do ewidencji wpisujemy wartość wynikającą z umowy.

Za wartość początkową środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych uważa się w razie nabycia w drodze spadku, darowizny lub w inny nieodpłatny sposób - wartość rynkowa z dnia nabycia, chyba że umowa darowizny albo umowa o nieodpłatnym przekazaniu określa tę wartość w niższej wartości - czytamy w interpretacji.

 



Czy jesienią warto zainwestować w nieruchomości?

Sezon wakacyjny jest zazwyczaj czasem zastoju na rynku nieruchomości, jednak nasza firma nawet w tym okresie zanotowała 20 procentowy wzrost liczby zawieranych transakcji. Taka sytuacja wynika z tego, że ceny nieruchomości osiągnęły dość niski, akceptowany przez nabywców poziom. Dzięki temu na rynek nieruchomości powrócili również inwestorzy, którzy przez pewien czas stracili zainteresowanie mieszkaniami, które były po prostu za drogie.
Jednak pomimo widocznego ożywienia na rynku nie powinniśmy się raczej spodziewać wzrostu cen, ponieważ nadal problemem są słabo dostępne kredyty hipoteczne. Dopóki to się nie zmieni nie ma co liczyć na wyższe ceny mieszkań. Ponadto, jak widać w tabeli nr 1, spadki cen w ciągu ostatnich 12 miesięcy nie były tak spektakularne jak przewidywano, tak więc jest jeszcze szansa na kilku procentowe obniżki do połowy przyszłego roku. Jest to na pewno dobra informacja dla osób planujących zakup nieruchomości, zwłaszcza w celach inwestycyjnych. Dodatkowo mamy większe szanse na wynegocjowanie wysokich upustów zarówno u osób sprzedających na rynku wtórnym jak i u deweloperów, ponieważ mieszkania nie sprzedają się już tak szybko jak kiedyś. Na największe zniżki mogą liczyć klienci dokonujący zakupów pakietowych u dewelopera. W takiej sytuacji możemy spodziewać się nawet ponad 20 procentowych upustów.

Należy jednak pamiętać, że inwestowanie w nieruchomości to obecnie inwestycja długoterminowa. Skończyły się czasy, kiedy można było sprzedać mieszkanie kilka miesięcy po jego nabyciu z kilkudziesięcioprocentowym zyskiem. Dlatego też warto dokładnie wybrać nieruchomość, zanim dokonamy zakupu. Jeżeli decydujemy się na mieszkania powinniśmy wybierać takie, które będziemy mogli wynajmować. Jesień jest bardzo dobrym momentem na tego typu inwestycję, ponieważ w tym czasie rynek wynajmu bardzo się ożywia, więc mieszkania można szybko wynająć.

Inwestowanie w mieszkania pod wynajem stanie się bardziej opłacalne od 1 stycznia 2010, kiedy to w życie wejdą nowe przepisy dotyczące najmu. Najważniejsza zmiana dotyczy podatku, który w tej chwili wynosi 20 proc., przy przekroczeniu równowartości 4 tys. euro rocznie (co przy 2 pokojowym mieszkaniu jest bardzo proste). Z tego powodu stopa zwrotu z inwestycji znacznie się obniża, a wielu właścicieli mieszkań nawet nie informuje urzędu skarbowego o wynajmie swojego lokum. Według nowych przepisów podatek wyniesie 8,5 proc., niezależnie od wysokości dochodu z najmu. Zmienią się również same zasady najmu, które będą bardziej zabezpieczały interesy właścicieli mieszkań.

Alternatywą do mieszkań mogą być działki, których ceny również obniżyły się w ostatnich miesiącach. W tym wypadku najlepiej wybierać tańsze grunty rolne, które będziemy mogli w ciągu kilku lat przekształcić w działki budowlane i w ten sposób podnieść znacznie ich wartość.

Na pewno warto wykorzystać obecną sytuację na inwestowanie w nieruchomości. Coraz niższe ceny mieszkań, domów i działek pozwolą nam na realizację wysokich zysków w przyszłości. Jednak pamiętajmy, że jest to forma inwestowania dla cierpliwych.

 

Źródło Urbanity.pl/Home Broker

www.urbabnity.pl

Czy jesienią warto zainwestować w nieruchomości?

Sezon wakacyjny jest zazwyczaj czasem zastoju na rynku nieruchomości, jednak nasza firma nawet w tym okresie zanotowała 20 procentowy wzrost liczby zawieranych transakcji. Taka sytuacja wynika z tego, że ceny nieruchomości osiągnęły dość niski, akceptowany przez nabywców poziom. Dzięki temu na rynek nieruchomości powrócili również inwestorzy, którzy przez pewien czas stracili zainteresowanie mieszkaniami, które były po prostu za drogie.
Jednak pomimo widocznego ożywienia na rynku nie powinniśmy się raczej spodziewać wzrostu cen, ponieważ nadal problemem są słabo dostępne kredyty hipoteczne. Dopóki to się nie zmieni nie ma co liczyć na wyższe ceny mieszkań. Ponadto, jak widać w tabeli nr 1, spadki cen w ciągu ostatnich 12 miesięcy nie były tak spektakularne jak przewidywano, tak więc jest jeszcze szansa na kilku procentowe obniżki do połowy przyszłego roku. Jest to na pewno dobra informacja dla osób planujących zakup nieruchomości, zwłaszcza w celach inwestycyjnych. Dodatkowo mamy większe szanse na wynegocjowanie wysokich upustów zarówno u osób sprzedających na rynku wtórnym jak i u deweloperów, ponieważ mieszkania nie sprzedają się już tak szybko jak kiedyś. Na największe zniżki mogą liczyć klienci dokonujący zakupów pakietowych u dewelopera. W takiej sytuacji możemy spodziewać się nawet ponad 20 procentowych upustów.

Należy jednak pamiętać, że inwestowanie w nieruchomości to obecnie inwestycja długoterminowa. Skończyły się czasy, kiedy można było sprzedać mieszkanie kilka miesięcy po jego nabyciu z kilkudziesięcioprocentowym zyskiem. Dlatego też warto dokładnie wybrać nieruchomość, zanim dokonamy zakupu. Jeżeli decydujemy się na mieszkania powinniśmy wybierać takie, które będziemy mogli wynajmować. Jesień jest bardzo dobrym momentem na tego typu inwestycję, ponieważ w tym czasie rynek wynajmu bardzo się ożywia, więc mieszkania można szybko wynająć.

Inwestowanie w mieszkania pod wynajem stanie się bardziej opłacalne od 1 stycznia 2010, kiedy to w życie wejdą nowe przepisy dotyczące najmu. Najważniejsza zmiana dotyczy podatku, który w tej chwili wynosi 20 proc., przy przekroczeniu równowartości 4 tys. euro rocznie (co przy 2 pokojowym mieszkaniu jest bardzo proste). Z tego powodu stopa zwrotu z inwestycji znacznie się obniża, a wielu właścicieli mieszkań nawet nie informuje urzędu skarbowego o wynajmie swojego lokum. Według nowych przepisów podatek wyniesie 8,5 proc., niezależnie od wysokości dochodu z najmu. Zmienią się również same zasady najmu, które będą bardziej zabezpieczały interesy właścicieli mieszkań.

Alternatywą do mieszkań mogą być działki, których ceny również obniżyły się w ostatnich miesiącach. W tym wypadku najlepiej wybierać tańsze grunty rolne, które będziemy mogli w ciągu kilku lat przekształcić w działki budowlane i w ten sposób podnieść znacznie ich wartość.

Na pewno warto wykorzystać obecną sytuację na inwestowanie w nieruchomości. Coraz niższe ceny mieszkań, domów i działek pozwolą nam na realizację wysokich zysków w przyszłości. Jednak pamiętajmy, że jest to forma inwestowania dla cierpliwych.

 

Źródło Urbanity.pl/Home Broker

www.urbabnity.pl

Wskazówki dla inwestujących w nieruchomości

Kiedy kupisz swój pierwszy dom zdasz sobie sprawę z satysfakcji posiadania swojej własnej nieruchomości. Inwestowanie w nieruchomości może być dynamicznym sposobem na dodatkowy dochód.

Wielu ludziom ich inwestycje pozwalają poświęcać mniej czasu na pracę od 9 do 5, zamiast tego poświęcają więcej czasu na generowanie dochodu z inwestycji. Nieruchomości zawsze były i najprawdopodobniej pozostaną jedną z najbardziej pewnych możliwości inwestowania. Mimo, że rynek może doświadczać krótkoterminowych wzlotów i upadków, jeśli zechcesz zainwestować długoterminowo w nieruchomość, twoja inwestycja prawie na pewno przyniesie zysk.

Nieruchomości inwestycyjne, szczególnie w centrach miast, mogą również przynieść nadzwyczajne zyski w krótkim czasie. Jeśli zastanawiasz się czy nie jest za późno, aby zaryzykować inwestycje w nieruchomości lub po prostu myślisz, w jaki sposób uzyskać największy zwrot z inwestycji, przedstawiamy 10 wskazówek, które możesz zastosować, aby zyskać jak najwięcej ze swojej inwestycji w nieruchomości.

  1. Lokalizacja, Lokalizacja, Lokalizacja

    Stara zasada na rynku nieruchomości sprawdza się do dnia dzisiejszego. Szukając nieruchomości rozważ uważnie trendy rozwoju rynku. Prawie każdy ekspert powie ci, że lepiej posiadać mniej atrakcyjny budynek – jeśli chodzi o projekt i konstrukcję – w dobrej lokalizacji, niż wspaniały budynek w nieatrakcyjnym miejscu. Pamiętaj, że prawie wszystko w budynku można zmienić i ulepszyć, za wyjątkiem jego fizycznej lokalizacji.

  2. Dźwignia finansowa powiększy twój majątek…

    Profesjonalni inwestorzy większość swojego majątku robią przy pomocy dźwigni finansowej. Dwa fundamentalne warunki muszą być spełnione, aby dźwignia finansowa przyniosła sukces. Średnio- lub długofalowy wzrost na rynku i zdolność do ciągłego wynajmu nieruchomości, ażeby spłacać zaciągnięty kredyt.

  3. Zaczynaj od małego

    Nieruchomość inwestycyjna, oczywiście wiąże się z wyłożeniem dużej sumy pieniędzy i czasem z długim oczekiwaniem na ich zwrot. Jeśli nie stać cię na kupienie od razu dużej nieruchomości, rozważ zakup czegoś mniejszego: na przykład mieszkania lub apartamentu. Jeśli będziesz pamiętał o wskazówce dotyczącej lokalizacji, małe nieruchomości również mogą okazać się dobrymi inwestycjami krótkoterminowymi. Kupując mieszkanie zbadaj uważnie, co znajduje się w jego pobliżu i jakie są trendy w okolicy.

  4. Upewnij się, że twoje plany są wykonalne

    Brzmi to bardzo prosto, ale byłbyś zdziwiony jak wielu ludzi inwestuje w nieruchomości bez wystarczającego zbadania rynku tylko po to, aby rozczarować się w późniejszych latach. Zrób rozpoznanie rynku nieruchomości na terenie gdzie masz zamiar zainwestować przede wszystkim porównując ceny nieruchomości w okolicy, przyjrzyj się sąsiednim budynkom, porozmawiaj z mieszkańcami, poproś o niezależną opinię eksperta. Następnie upewnij się, że przychód z wynajmu, który zamierzasz uzyskać, jest faktycznie realny lub też żądana przez ciebie cena po odnowieniu nieruchomości będzie zaoferowana.

  5. Nigdy niczego nie zakładaj z góry

    To dotyczy zarówno założenia, że budynek jest w dobrym stanie technicznym jak i zaakceptowania pierwszej oferty firmy budowlanej! Z należytą starannością sprawdź każdy aspekt inwestycji począwszy od upewnienia się, że cena wywoławcza za nieruchomość jest uczciwa, poprzez wynegocjowanie ceny remontu, a skończywszy na upewnieniu się, że inspekcja budynku została gruntownie przeprowadzona. Nigdy nie obawiaj się zadawać pytań, pamiętaj, to twoja inwestycja, twoja przyszłość, twój potencjalny zysk, i dlatego też ty za to ostatecznie odpowiadasz.

  6. Jeśli masz wątpliwości zatrudnij eksperta

    Niewielu jest mistrzem w każdym fachu. Dlatego też bądź przygotowany, że będziesz miał do czynienia z dziedzinami, w których daleko ci do eksperta, rozważ zatem zasięgniecie opinii kogoś drugiego. I znów dotyczy to zarówno sprawdzenia stanu technicznego budynku jak i zrozumienia prawnych konsekwencji wynajmu. Jeśli masz wątpliwości zawsze sprawdź raz jeszcze – a to oznacza zawezwanie eksperta.

  7. Ustal realistyczny budżet

    Czy inwestujesz w nieruchomość pod wynajem, czy w nieruchomość do remontu czy też w nowo budowaną nieruchomość inwestycyjną, musisz usiąść i policzyć każdy jeden wydatek z tym związany. Pozwoli ci to ustalić realistyczny budżet, którego się będziesz trzymał.

    Upewnij sie, że wziąłeś pod uwagę wszystko, od przeprowadzenia inspekcji i ekspertyz, poprzez opłaty sądowe i notarialne, do ubezpieczenia, podatku, podłączenia mediów, zareklamowania nieruchomości wynajmującym lub kupującym, wynagrodzenia pośrednika, samych kosztów zakupu i kosztów wszystkich wymaganych prac remontowych.

    Poświęć czas rozpatrując każdą ewentualność poniesienia kosztów i wyszczególnij każdy prawdopodobny wydatek. Wyposaż się w napięty budżet, pozwoli ci to na uniknięcie przykrych niespodzianek po drodze.

  8. Flipping

    Flipping jest terminem używanym przede wszystkim w odniesieniu do nowo budowanych apartamentów, opisujący proces wczesnego zakupu mieszkania, odnowienia go i sprzedaży – flipping – w ciągu krótkiego czasu dla osiągnięcia zysku. Flipping sprawdza się najlepiej jeśli jesteś pierwszym nabywca apartamentu. W zależności od lokalizacji, możesz bez problemu nabyć mieszkanie za 150 000 funtów, włożyć w nie 100 000 funtów i sprzedać za 300 000 funtów – świetny zysk w krótkim czasie.

  9. Wystrzegaj się unikalnych budynków

    Mimo, że zakup prawdziwie unikalnej nieruchomości może być kuszący, powinieneś tego unikać, szczególnie wtedy kiedy zaczynasz. Problem z taka niezwykłą nieruchomością jest taki, że ma ona wąski krąg zainteresowanych i możesz znaleźć się w sytuacji, że nie będziesz mógł jej sprzedać kiedy będziesz tego potrzebował. Kiedy chcesz sprzedać, potrzebna ci jest nieruchomość, którą będzie zainteresowanych większość rodzin i która sprzeda się szybko.

  10. Weź pod uwagę inwestowanie za granicą

    Inwestycje na rynku nieruchomości w UK wciąż jeszcze mają wiele do zaoferowania jeśli chodzi o zyski, ale weź pod uwagę liczne stosunkowo mało eksploatowane rynki nieruchomości na kontynencie. Kraje mające wkrótce przystąpić do Unii Europejskiej lub nowi jej członkowie oferują większy zwrot z inwestycji w krótszym okresie w porównaniu do nieruchomości inwestycyjnych w UK.

Kraje, które przystąpiły do Unii Europejskiej w styczniu 2007 roku są bardziej atrakcyjne dla biznesu i turystów; jedna i druga grupa potrzebuje lokum, stąd wzrost wartości nieruchomości.

Nowi członkowie Unii najprawdopodobniej odniosą korzyści wynikające z większej liczby odwiedzających, wzrostu wymiany handlowej, wzrostu inwestycji w infrastrukturę i bardziej stabilnej gospodarki. Podczas gdy przeciętny dom w kraju takim jak Bułgaria kosztuje dziś około 20 000 funtów, można oczekiwać, że w ciągu następnych 3 czy 4 lat wartość ta wzrośnie co najmniej dwukrotnie.

 

www.emito.net

Wskazówki dla inwestujących w nieruchomości

Kiedy kupisz swój pierwszy dom zdasz sobie sprawę z satysfakcji posiadania swojej własnej nieruchomości. Inwestowanie w nieruchomości może być dynamicznym sposobem na dodatkowy dochód.

Wielu ludziom ich inwestycje pozwalają poświęcać mniej czasu na pracę od 9 do 5, zamiast tego poświęcają więcej czasu na generowanie dochodu z inwestycji. Nieruchomości zawsze były i najprawdopodobniej pozostaną jedną z najbardziej pewnych możliwości inwestowania. Mimo, że rynek może doświadczać krótkoterminowych wzlotów i upadków, jeśli zechcesz zainwestować długoterminowo w nieruchomość, twoja inwestycja prawie na pewno przyniesie zysk.

Nieruchomości inwestycyjne, szczególnie w centrach miast, mogą również przynieść nadzwyczajne zyski w krótkim czasie. Jeśli zastanawiasz się czy nie jest za późno, aby zaryzykować inwestycje w nieruchomości lub po prostu myślisz, w jaki sposób uzyskać największy zwrot z inwestycji, przedstawiamy 10 wskazówek, które możesz zastosować, aby zyskać jak najwięcej ze swojej inwestycji w nieruchomości.

  1. Lokalizacja, Lokalizacja, Lokalizacja

    Stara zasada na rynku nieruchomości sprawdza się do dnia dzisiejszego. Szukając nieruchomości rozważ uważnie trendy rozwoju rynku. Prawie każdy ekspert powie ci, że lepiej posiadać mniej atrakcyjny budynek – jeśli chodzi o projekt i konstrukcję – w dobrej lokalizacji, niż wspaniały budynek w nieatrakcyjnym miejscu. Pamiętaj, że prawie wszystko w budynku można zmienić i ulepszyć, za wyjątkiem jego fizycznej lokalizacji.

  2. Dźwignia finansowa powiększy twój majątek…

    Profesjonalni inwestorzy większość swojego majątku robią przy pomocy dźwigni finansowej. Dwa fundamentalne warunki muszą być spełnione, aby dźwignia finansowa przyniosła sukces. Średnio- lub długofalowy wzrost na rynku i zdolność do ciągłego wynajmu nieruchomości, ażeby spłacać zaciągnięty kredyt.

  3. Zaczynaj od małego

    Nieruchomość inwestycyjna, oczywiście wiąże się z wyłożeniem dużej sumy pieniędzy i czasem z długim oczekiwaniem na ich zwrot. Jeśli nie stać cię na kupienie od razu dużej nieruchomości, rozważ zakup czegoś mniejszego: na przykład mieszkania lub apartamentu. Jeśli będziesz pamiętał o wskazówce dotyczącej lokalizacji, małe nieruchomości również mogą okazać się dobrymi inwestycjami krótkoterminowymi. Kupując mieszkanie zbadaj uważnie, co znajduje się w jego pobliżu i jakie są trendy w okolicy.

  4. Upewnij się, że twoje plany są wykonalne

    Brzmi to bardzo prosto, ale byłbyś zdziwiony jak wielu ludzi inwestuje w nieruchomości bez wystarczającego zbadania rynku tylko po to, aby rozczarować się w późniejszych latach. Zrób rozpoznanie rynku nieruchomości na terenie gdzie masz zamiar zainwestować przede wszystkim porównując ceny nieruchomości w okolicy, przyjrzyj się sąsiednim budynkom, porozmawiaj z mieszkańcami, poproś o niezależną opinię eksperta. Następnie upewnij się, że przychód z wynajmu, który zamierzasz uzyskać, jest faktycznie realny lub też żądana przez ciebie cena po odnowieniu nieruchomości będzie zaoferowana.

  5. Nigdy niczego nie zakładaj z góry

    To dotyczy zarówno założenia, że budynek jest w dobrym stanie technicznym jak i zaakceptowania pierwszej oferty firmy budowlanej! Z należytą starannością sprawdź każdy aspekt inwestycji począwszy od upewnienia się, że cena wywoławcza za nieruchomość jest uczciwa, poprzez wynegocjowanie ceny remontu, a skończywszy na upewnieniu się, że inspekcja budynku została gruntownie przeprowadzona. Nigdy nie obawiaj się zadawać pytań, pamiętaj, to twoja inwestycja, twoja przyszłość, twój potencjalny zysk, i dlatego też ty za to ostatecznie odpowiadasz.

  6. Jeśli masz wątpliwości zatrudnij eksperta

    Niewielu jest mistrzem w każdym fachu. Dlatego też bądź przygotowany, że będziesz miał do czynienia z dziedzinami, w których daleko ci do eksperta, rozważ zatem zasięgniecie opinii kogoś drugiego. I znów dotyczy to zarówno sprawdzenia stanu technicznego budynku jak i zrozumienia prawnych konsekwencji wynajmu. Jeśli masz wątpliwości zawsze sprawdź raz jeszcze – a to oznacza zawezwanie eksperta.

  7. Ustal realistyczny budżet

    Czy inwestujesz w nieruchomość pod wynajem, czy w nieruchomość do remontu czy też w nowo budowaną nieruchomość inwestycyjną, musisz usiąść i policzyć każdy jeden wydatek z tym związany. Pozwoli ci to ustalić realistyczny budżet, którego się będziesz trzymał.

    Upewnij sie, że wziąłeś pod uwagę wszystko, od przeprowadzenia inspekcji i ekspertyz, poprzez opłaty sądowe i notarialne, do ubezpieczenia, podatku, podłączenia mediów, zareklamowania nieruchomości wynajmującym lub kupującym, wynagrodzenia pośrednika, samych kosztów zakupu i kosztów wszystkich wymaganych prac remontowych.

    Poświęć czas rozpatrując każdą ewentualność poniesienia kosztów i wyszczególnij każdy prawdopodobny wydatek. Wyposaż się w napięty budżet, pozwoli ci to na uniknięcie przykrych niespodzianek po drodze.

  8. Flipping

    Flipping jest terminem używanym przede wszystkim w odniesieniu do nowo budowanych apartamentów, opisujący proces wczesnego zakupu mieszkania, odnowienia go i sprzedaży – flipping – w ciągu krótkiego czasu dla osiągnięcia zysku. Flipping sprawdza się najlepiej jeśli jesteś pierwszym nabywca apartamentu. W zależności od lokalizacji, możesz bez problemu nabyć mieszkanie za 150 000 funtów, włożyć w nie 100 000 funtów i sprzedać za 300 000 funtów – świetny zysk w krótkim czasie.

  9. Wystrzegaj się unikalnych budynków

    Mimo, że zakup prawdziwie unikalnej nieruchomości może być kuszący, powinieneś tego unikać, szczególnie wtedy kiedy zaczynasz. Problem z taka niezwykłą nieruchomością jest taki, że ma ona wąski krąg zainteresowanych i możesz znaleźć się w sytuacji, że nie będziesz mógł jej sprzedać kiedy będziesz tego potrzebował. Kiedy chcesz sprzedać, potrzebna ci jest nieruchomość, którą będzie zainteresowanych większość rodzin i która sprzeda się szybko.

  10. Weź pod uwagę inwestowanie za granicą

    Inwestycje na rynku nieruchomości w UK wciąż jeszcze mają wiele do zaoferowania jeśli chodzi o zyski, ale weź pod uwagę liczne stosunkowo mało eksploatowane rynki nieruchomości na kontynencie. Kraje mające wkrótce przystąpić do Unii Europejskiej lub nowi jej członkowie oferują większy zwrot z inwestycji w krótszym okresie w porównaniu do nieruchomości inwestycyjnych w UK.

Kraje, które przystąpiły do Unii Europejskiej w styczniu 2007 roku są bardziej atrakcyjne dla biznesu i turystów; jedna i druga grupa potrzebuje lokum, stąd wzrost wartości nieruchomości.

Nowi członkowie Unii najprawdopodobniej odniosą korzyści wynikające z większej liczby odwiedzających, wzrostu wymiany handlowej, wzrostu inwestycji w infrastrukturę i bardziej stabilnej gospodarki. Podczas gdy przeciętny dom w kraju takim jak Bułgaria kosztuje dziś około 20 000 funtów, można oczekiwać, że w ciągu następnych 3 czy 4 lat wartość ta wzrośnie co najmniej dwukrotnie.

 

www.emito.net

Zakaz reklamy zasłaniającej okna

Ministerstwo Infrastruktury chce zakazać ograniczania dostępu światła do mieszkań – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna”.
Zakaz ten ma przełamać niemoc urzędów i bezsilność mieszkańców, którzy ponoszą dodatkowe koszty za prąd, cierpią w nocy i w dzień z powodu braku światła albo nocnej iluminacji. Z proponowanych przez resort infrastruktury zmian w rozporządzeniu ministra spraw wewnętrznych i administracji z 16 sierpnia 1999 r. w sprawie warunków technicznych użytkowania budynków wynika zakaz instalowania urządzeń i nośników reklamowych oraz innych urządzeń niezwiązanych z użytkowaniem budynku, które ograniczają oświetlenie dzienne w mieszkaniach w budynkach wielorodzinnych – przypomina gazeta. Możliwe będzie instalowanie na nich krat, żaluzji, rolet, zabudowy balkonów i logii. Zakaz nie będzie dotyczył tzw. ślepych ścian bez okien lub ścian z oknami, np. klatki schodowej.

W praktyce ma to oznaczać brak zgody na umieszczanie reklam na ścianach z oknami w domach wielorodzinnych. Prawnicy mają jednak wątpliwości, czy tak się stanie. Według nich lepszy byłby zakaz umieszczania na ścianach z oknami jakichkolwiek reklam niż zakaz ograniczania oświetlenia dziennego. Proponowany przepis stanie się źródłem tylko sporów interpretacyjnych w zakresie zdefiniowania, czym jest ograniczenie oświetlenia dziennego – dodaje dziennik.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 22.09.2009,   22.09.2009

krp.pl

Zakaz reklamy zasłaniającej okna

Ministerstwo Infrastruktury chce zakazać ograniczania dostępu światła do mieszkań – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna”.
Zakaz ten ma przełamać niemoc urzędów i bezsilność mieszkańców, którzy ponoszą dodatkowe koszty za prąd, cierpią w nocy i w dzień z powodu braku światła albo nocnej iluminacji. Z proponowanych przez resort infrastruktury zmian w rozporządzeniu ministra spraw wewnętrznych i administracji z 16 sierpnia 1999 r. w sprawie warunków technicznych użytkowania budynków wynika zakaz instalowania urządzeń i nośników reklamowych oraz innych urządzeń niezwiązanych z użytkowaniem budynku, które ograniczają oświetlenie dzienne w mieszkaniach w budynkach wielorodzinnych – przypomina gazeta. Możliwe będzie instalowanie na nich krat, żaluzji, rolet, zabudowy balkonów i logii. Zakaz nie będzie dotyczył tzw. ślepych ścian bez okien lub ścian z oknami, np. klatki schodowej.

W praktyce ma to oznaczać brak zgody na umieszczanie reklam na ścianach z oknami w domach wielorodzinnych. Prawnicy mają jednak wątpliwości, czy tak się stanie. Według nich lepszy byłby zakaz umieszczania na ścianach z oknami jakichkolwiek reklam niż zakaz ograniczania oświetlenia dziennego. Proponowany przepis stanie się źródłem tylko sporów interpretacyjnych w zakresie zdefiniowania, czym jest ograniczenie oświetlenia dziennego – dodaje dziennik.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 22.09.2009,   22.09.2009

krp.pl

W 2016 r. ruszy budowa elektrowni jądrowej

Zgodnie z przyjętym przez rząd ramowym harmonogramem działań na rzecz energetyki jądrowej, budowa pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce rozpocznie się w 2016 r. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Polska Grupa Energetyczna (PGE) do końca 2010 r. powinna utworzyć konsorcjum, które wybuduje pierwszą elektrownię jądrową w Polsce. Jak czytamy dalej, oddanie pierwszego bloku planowane jest w roku 2020. Według przedstawicieli międzynarodowych koncernów energetycznych największe wyzwania stojące na drodze do budowy elektrowni jądrowej w Polsce to: przygotowanie ram prawnych, utworzenie urzędu dozoru jądrowego, przygotowanie kadry technicznej oraz akceptacja społeczna – dodaje dziennik. Moc dwóch elektrowni jądrowych, których budowę planuje PGE, wyniesie 6 tys. MW.

krn.pl

 

W 2016 r. ruszy budowa elektrowni jądrowej

Zgodnie z przyjętym przez rząd ramowym harmonogramem działań na rzecz energetyki jądrowej, budowa pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce rozpocznie się w 2016 r. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Polska Grupa Energetyczna (PGE) do końca 2010 r. powinna utworzyć konsorcjum, które wybuduje pierwszą elektrownię jądrową w Polsce. Jak czytamy dalej, oddanie pierwszego bloku planowane jest w roku 2020. Według przedstawicieli międzynarodowych koncernów energetycznych największe wyzwania stojące na drodze do budowy elektrowni jądrowej w Polsce to: przygotowanie ram prawnych, utworzenie urzędu dozoru jądrowego, przygotowanie kadry technicznej oraz akceptacja społeczna – dodaje dziennik. Moc dwóch elektrowni jądrowych, których budowę planuje PGE, wyniesie 6 tys. MW.

krn.pl

 

Targi Budowlane - Budowa, Remont, Dom i Wnętrze

W dniach 10-11 października 2009 roku na warszawskim Torwarze przy ul. Łazienkowskiej 6A odbyła się kolejna edycja największych na Mazowszu Ogólnopolskich Targów Budowlanych Budowa Remont Dom i Wnętrze.
Targi Budowlane Murator EXPO odbywają się dwa razy w roku – w kwietniu pod znakiem MUREXPO i w październiku pod nazwą Budowa Remont Dom i Wnętrze. Targi zyskały uznanie i są oczekiwane nie tylko ze względu na ciekawą ofertę producentów z całej Polski, lecz także na bogaty program wydarzeń towarzyszących, spotkania i prelekcje, atrakcyjne pokazy i warsztaty, czy bezpłatne porady specjalistów.

Jesienna edycja Targów poświęcona była kompleksowej prezentacji oferty producentów materiałów budowlanych i wyposażenia wnętrz, usługodawców z branży budowlanej: firm zajmujących się wykańczaniem wnętrz, firm budujących domy na zamówienie indywidualnych klientów, pracowni projektowania architektonicznego, projektowania wnętrz oraz projektowania i urządzania ogrodów. Planujemy wystawę produktów oraz rozwiązań wyposażenia i projektowania wnętrz dla osób niepełnosprawnych. Ekspozycja dla niepełnosprawnych zostanie zlokalizowana w zespole wejścia głównego, przestrzeń była wyróżniona i specjalnie oznakowana.

Z okazji Targów Budowlanych Budowa Remont Dom i Wnętrze zaproponujemy indywidualnym inwestorom wszechstronną pomoc w podejmowaniu decyzji o wyglądzie ich mieszkań i domów - w zgodzie z potrzebami funkcjonalnymi i estetycznymi. Na Targach zorganizujemy Centrum Projektowania i Urządzania wnętrz mieszkalnych pod patronatem Związku Polskich Artystów Plastyków. Architekci wnętrz skupieni w Sekcji Architektury Wnętrz ZPAP przygotowują na Targi cykl wykładów i pokazów przykładowych aranżacji. W ramach prezentacji i wykładów architektów wnętrz oraz artystów plastyków zaprezentowane zostaną: urządzanie wnętrz, wzornictwo przemysłowe, malarstwo ścienne; mozaiki, freski, sgrafitto, rzeźba we wnętrzu i w ogrodzie, użytkowe formy rzeźby (fontanny, grafika), tkanina we wnętrzu, szkło i ceramika, antyki, kopie i pastisze malarstwa. Planowana jest wystawa tych obiektów.
Odbędą się bezpłatne warsztaty zdobienia przedmiotów techniką decoupage'u – dekoracji przedmiotów użytkowych przez wydzieranie lub wycinanie elementów papierowych i naklejanie ich na wybraną powierzchnię. Na Targach zainteresowani wspólnie z instruktorem stworzą z przedmiotów codziennego użytku oryginalne i niepowtarzalne okazy. Można było samodzielnie zdobić przedmioty z drewna, tektury, szkła, tkaniny i porcelany, a nawet plastiku oraz metalu i nadawać im indywidualny charakter.
Polskie Stowarzyszenie Miłośników Sztuki Bonsai Tanuki zaprezentuje przeznaczone do ekspozycji w mieszkaniach, domach i biurach rośliny bonsai. Odbył się pokaz kształtowania bonsai, formowania drzew bonsai domowych.

Każda edycja imprezy gromadzi 150 wystawców z branży oraz ich klientów: 4-8 tys. zwiedzających, którzy w jednym miejscu mogą dokonać wyboru najlepszych, najbezpieczniejszych wyrobów budowlanych i technologii oraz skorzystać z porad specjalistów wielu dziedzin. Sponsorem jesiennej edycji Targów Murator EXPO 2009 jest firma REGULUS – system® uznany producent wodnych miedziano - aluminiowych grzejników centralnego ogrzewania. Do grona Sponsorów należą prestiżowe korporacje: Dachmur, Schiedel sp. z o.o. oraz General Motors Poland sp. z o.o. czy Elektrociepłownie Warszawskie SA firma koncernu Vattenfall.

Materiały: Murator EXPO
Opracowanie: Redakcja

money.pl

Targi Budowlane - Budowa, Remont, Dom i Wnętrze

W dniach 10-11 października 2009 roku na warszawskim Torwarze przy ul. Łazienkowskiej 6A odbyła się kolejna edycja największych na Mazowszu Ogólnopolskich Targów Budowlanych Budowa Remont Dom i Wnętrze.
Targi Budowlane Murator EXPO odbywają się dwa razy w roku – w kwietniu pod znakiem MUREXPO i w październiku pod nazwą Budowa Remont Dom i Wnętrze. Targi zyskały uznanie i są oczekiwane nie tylko ze względu na ciekawą ofertę producentów z całej Polski, lecz także na bogaty program wydarzeń towarzyszących, spotkania i prelekcje, atrakcyjne pokazy i warsztaty, czy bezpłatne porady specjalistów.

Jesienna edycja Targów poświęcona była kompleksowej prezentacji oferty producentów materiałów budowlanych i wyposażenia wnętrz, usługodawców z branży budowlanej: firm zajmujących się wykańczaniem wnętrz, firm budujących domy na zamówienie indywidualnych klientów, pracowni projektowania architektonicznego, projektowania wnętrz oraz projektowania i urządzania ogrodów. Planujemy wystawę produktów oraz rozwiązań wyposażenia i projektowania wnętrz dla osób niepełnosprawnych. Ekspozycja dla niepełnosprawnych zostanie zlokalizowana w zespole wejścia głównego, przestrzeń była wyróżniona i specjalnie oznakowana.

Z okazji Targów Budowlanych Budowa Remont Dom i Wnętrze zaproponujemy indywidualnym inwestorom wszechstronną pomoc w podejmowaniu decyzji o wyglądzie ich mieszkań i domów - w zgodzie z potrzebami funkcjonalnymi i estetycznymi. Na Targach zorganizujemy Centrum Projektowania i Urządzania wnętrz mieszkalnych pod patronatem Związku Polskich Artystów Plastyków. Architekci wnętrz skupieni w Sekcji Architektury Wnętrz ZPAP przygotowują na Targi cykl wykładów i pokazów przykładowych aranżacji. W ramach prezentacji i wykładów architektów wnętrz oraz artystów plastyków zaprezentowane zostaną: urządzanie wnętrz, wzornictwo przemysłowe, malarstwo ścienne; mozaiki, freski, sgrafitto, rzeźba we wnętrzu i w ogrodzie, użytkowe formy rzeźby (fontanny, grafika), tkanina we wnętrzu, szkło i ceramika, antyki, kopie i pastisze malarstwa. Planowana jest wystawa tych obiektów.
Odbędą się bezpłatne warsztaty zdobienia przedmiotów techniką decoupage'u – dekoracji przedmiotów użytkowych przez wydzieranie lub wycinanie elementów papierowych i naklejanie ich na wybraną powierzchnię. Na Targach zainteresowani wspólnie z instruktorem stworzą z przedmiotów codziennego użytku oryginalne i niepowtarzalne okazy. Można było samodzielnie zdobić przedmioty z drewna, tektury, szkła, tkaniny i porcelany, a nawet plastiku oraz metalu i nadawać im indywidualny charakter.
Polskie Stowarzyszenie Miłośników Sztuki Bonsai Tanuki zaprezentuje przeznaczone do ekspozycji w mieszkaniach, domach i biurach rośliny bonsai. Odbył się pokaz kształtowania bonsai, formowania drzew bonsai domowych.

Każda edycja imprezy gromadzi 150 wystawców z branży oraz ich klientów: 4-8 tys. zwiedzających, którzy w jednym miejscu mogą dokonać wyboru najlepszych, najbezpieczniejszych wyrobów budowlanych i technologii oraz skorzystać z porad specjalistów wielu dziedzin. Sponsorem jesiennej edycji Targów Murator EXPO 2009 jest firma REGULUS – system® uznany producent wodnych miedziano - aluminiowych grzejników centralnego ogrzewania. Do grona Sponsorów należą prestiżowe korporacje: Dachmur, Schiedel sp. z o.o. oraz General Motors Poland sp. z o.o. czy Elektrociepłownie Warszawskie SA firma koncernu Vattenfall.

Materiały: Murator EXPO
Opracowanie: Redakcja

money.pl

IGN wykona Politykę Mieszkaniową Gminy Katowice

Instytut Gospodarki Nieruchomościami przystąpił do wykonania Polityki Mieszkaniowej Gminy Katowice, czyli dokumentu uwzględniającego nagromadzone w czasie potrzeby mieszkaniowe, możliwości budżetu gminy jak również proces rozwoju gminy, przy którego tworzeniu należy uwzględnić lokalne uwarunkowania społeczno – gospodarcze, w szczególności zaś: finansowe, demograficzne, urbanistyczne, infrastrukturalne i techniczno – organizacyjne.
Głównym zadaniem polityki mieszkaniowej będzie zbadanie oraz ocenienie problemu mieszkaniowego oraz wyrównywanie szans społecznych w dostępie do mieszkań. Jest to problem niezmiernie istotny, tym bardziej, że warunki mieszkaniowe w Polsce są bardzo złe i pozostają daleko w tyle w porównaniu do krajów Europy Zachodniej.

Polska jest krajem, który cechuje nie tylko niski standard mieszkań, ale także ich deficyt w stosunku do liczby gospodarstw domowych, co przekłada się na trudną sytuację mieszkaniową większej części społeczeństwa.

Dlatego też uzyskanie poprawy warunków mieszkaniowych ludności powinno stać się kwestią priorytetową dla władz lokalnych. Mieszkalnictwo w Polsce przeżywa obecnie głęboki kryzys i należy do jednej z najbardziej zaniedbanych dziedzin. Prawidłowo realizowana polityka mieszkaniowa przyczyni się do podniesienia standardu mieszkalnictwa, a co za tym idzie – również standardu życia, pozwoli rozróżnić różne formy mieszkalnictwa, zgodne z potrzebami i możliwościami lokalnej społeczności.

Instytut Gospodarki Nieruchomościami

gk

inwestycje.pl

IGN wykona Politykę Mieszkaniową Gminy Katowice

Instytut Gospodarki Nieruchomościami przystąpił do wykonania Polityki Mieszkaniowej Gminy Katowice, czyli dokumentu uwzględniającego nagromadzone w czasie potrzeby mieszkaniowe, możliwości budżetu gminy jak również proces rozwoju gminy, przy którego tworzeniu należy uwzględnić lokalne uwarunkowania społeczno – gospodarcze, w szczególności zaś: finansowe, demograficzne, urbanistyczne, infrastrukturalne i techniczno – organizacyjne.
Głównym zadaniem polityki mieszkaniowej będzie zbadanie oraz ocenienie problemu mieszkaniowego oraz wyrównywanie szans społecznych w dostępie do mieszkań. Jest to problem niezmiernie istotny, tym bardziej, że warunki mieszkaniowe w Polsce są bardzo złe i pozostają daleko w tyle w porównaniu do krajów Europy Zachodniej.

Polska jest krajem, który cechuje nie tylko niski standard mieszkań, ale także ich deficyt w stosunku do liczby gospodarstw domowych, co przekłada się na trudną sytuację mieszkaniową większej części społeczeństwa.

Dlatego też uzyskanie poprawy warunków mieszkaniowych ludności powinno stać się kwestią priorytetową dla władz lokalnych. Mieszkalnictwo w Polsce przeżywa obecnie głęboki kryzys i należy do jednej z najbardziej zaniedbanych dziedzin. Prawidłowo realizowana polityka mieszkaniowa przyczyni się do podniesienia standardu mieszkalnictwa, a co za tym idzie – również standardu życia, pozwoli rozróżnić różne formy mieszkalnictwa, zgodne z potrzebami i możliwościami lokalnej społeczności.

Instytut Gospodarki Nieruchomościami

gk

inwestycje.pl

Nieco trudniej o mieszkania z dopłatami

Koniec III kwartału jest dobrym momentem na podsumowanie dostępności mieszkań z rynku wtórnego w ramach programu Rodzina na Swoim. Punktem odniesienia do porównań są wyniki badań dostępności przeprowadzone w II kwartale (kwiecień 2009 r.) przez sieć biur nieruchomości Metrohouse S.A. W III kwartale poza zmianą wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska i województwa pomorskiego, nie nastąpiły zmiany wskaźników dla innych miast. Zmieniła się jednak dostępność mieszkań w ramach RnS.
Bez zmian wskaźników, zmiany w dostępności mieszkań

•    III kwartał przyniósł zmianę wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska. W rezultacie 30% mieszkań dostępnych na gdańskim rynku kwalifikuje się do programu. To największy wzrost dostępności spośród analizowanych miast (aż o 22 punkty procentowe).

•    Spośród osiemnastu badanych miast w siedmiu odnotowano wzrost dostępności mieszkań, a w ośmiu nastąpił spadek. W Warszawie, Lublinie i Bydgoszczy dostępność mieszkań utrzymuje się na niezmienionym poziomie.

•    Poza wspomnianym powyżej Gdańskiem, największy wzrost dostępności mieszkań w ramach RnS miał miejsce w Kielcach (wzrost o 10 punktów procentowych) oraz we Wrocławiu i Olsztynie (wzrost po 5 punktów procentowych).

•    W Poznaniu odnotowuje się najwyższy spadek w dostępności mieszkań spełniających kryteria dopłat RnS (o 10 punktów procentowych), w Katowicach i Szczecinie spadki są również znaczące (po 8 punktów procentowych). Obniżenie dostępności mieszkań w Toruniu o 6 punktów procentowych spowodował spadek tego miasta z fotela lidera.

•    Największy wybór ofert spełniających kryteria programu Rodzina na Swoim oferuje wtórny rynek mieszkań w Gorzowie Wielkopolskim i Bydgoszczy. W tych miastach 86% oferty mieszkań używanych kwalifikuje się do dopłat.

•    Tradycyjnie w Krakowie obserwujemy najniższy spośród analizowanych miast odsetek mieszkań, których zakup umożliwia starania o dopłaty do odsetek kredytu. Dodatkowo podaż takich mieszkań zmniejszyła się 1 pkt. procentowy, co powoduje, że zaledwie co 14 mieszkanie spełnia kryteria programu.

•    Nadal wśród analizowanych miast utrzymuje się dwubiegunowy podział na lokalizacje, gdzie dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest wysoka i grupę miast o słabej i umiarkowanej dostępności (np. Kraków, Warszawa, Lublin)

Źródło: Metrohouse S.A.
 



Opracowanie: Metrohouse S.A.

Komentarz: Mariusz Kania, prezes zarządu Metrohouse S.A.

Dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest pochodną tzw. wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. O ile wzrost wskaźnika w II kwartale 2009 r. spowodował poprawę dostępności mieszkań kwalifikujących się do programu aż w dwunastu analizowanych miastach, to utrzymanie wskaźnika w III kwartale br. na poziomie II kwartału (oprócz Gdańska, gdzie wskaźnik podniesiono o 10%) ma następstwo we wzroście odsetka takich mieszkań już tylko w siedmiu miastach. Jednocześnie obserwuje się zmniejszenie dostępności mieszkań spełniających kryteria RnS aż ośmiu miastach.

Zmniejszenie dostępności mieszkań w ramach programu dopłat Rodzina na Swoim może przeczyć szeroko rozpowszechnianej tezie o silnie postępujących spadkach cen nieruchomości. Obecną sytuację na rynku wtórnym mieszkań charakteryzuje stabilizacja cen. Zmniejszona dostępność popularnego segmentu mieszkań (w tym także w ramach RnS) świadczy o zmianie struktury podażowej, w której coraz większą rolę zaczynają odgrywać mieszkania o dużych powierzchniach, bądź apartamenty (lub pseudoapartamenty), na które zainteresowanie spadło wraz z ograniczeniami banków w finansowaniu nieruchomości. Takie oferty są eksponowane na rynku najdłużej.

Na rynku wtórnym mieszkań najbardziej poszukiwanym produktem są mieszkania jedno i dwupokojowe o powierzchniach 35-50 m kw., które, o ile to możliwe, posiadają parametry cenowe pozwalające zakwalifikować je do puli mieszkań objętych dopłatami do odsetek od kredytów. Pomimo dużej podaży mieszkań znalezienie takich ofert jest tylko pozornie łatwe.

Jeżeli w IV kwartale ogłoszone wskaźniki przeliczeniowe będą niższe niż dotychczasowe, z pewnością  dodatkowo ograniczy to dostępność do puli ofert z dopłatami, a co za tym idzie, przyczyni się do zmniejszenia popularności programu Rodzina na Swoim.

Metrohouse

inwestycje.pl

Nieco trudniej o mieszkania z dopłatami

Koniec III kwartału jest dobrym momentem na podsumowanie dostępności mieszkań z rynku wtórnego w ramach programu Rodzina na Swoim. Punktem odniesienia do porównań są wyniki badań dostępności przeprowadzone w II kwartale (kwiecień 2009 r.) przez sieć biur nieruchomości Metrohouse S.A. W III kwartale poza zmianą wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska i województwa pomorskiego, nie nastąpiły zmiany wskaźników dla innych miast. Zmieniła się jednak dostępność mieszkań w ramach RnS.
Bez zmian wskaźników, zmiany w dostępności mieszkań

•    III kwartał przyniósł zmianę wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska. W rezultacie 30% mieszkań dostępnych na gdańskim rynku kwalifikuje się do programu. To największy wzrost dostępności spośród analizowanych miast (aż o 22 punkty procentowe).

•    Spośród osiemnastu badanych miast w siedmiu odnotowano wzrost dostępności mieszkań, a w ośmiu nastąpił spadek. W Warszawie, Lublinie i Bydgoszczy dostępność mieszkań utrzymuje się na niezmienionym poziomie.

•    Poza wspomnianym powyżej Gdańskiem, największy wzrost dostępności mieszkań w ramach RnS miał miejsce w Kielcach (wzrost o 10 punktów procentowych) oraz we Wrocławiu i Olsztynie (wzrost po 5 punktów procentowych).

•    W Poznaniu odnotowuje się najwyższy spadek w dostępności mieszkań spełniających kryteria dopłat RnS (o 10 punktów procentowych), w Katowicach i Szczecinie spadki są również znaczące (po 8 punktów procentowych). Obniżenie dostępności mieszkań w Toruniu o 6 punktów procentowych spowodował spadek tego miasta z fotela lidera.

•    Największy wybór ofert spełniających kryteria programu Rodzina na Swoim oferuje wtórny rynek mieszkań w Gorzowie Wielkopolskim i Bydgoszczy. W tych miastach 86% oferty mieszkań używanych kwalifikuje się do dopłat.

•    Tradycyjnie w Krakowie obserwujemy najniższy spośród analizowanych miast odsetek mieszkań, których zakup umożliwia starania o dopłaty do odsetek kredytu. Dodatkowo podaż takich mieszkań zmniejszyła się 1 pkt. procentowy, co powoduje, że zaledwie co 14 mieszkanie spełnia kryteria programu.

•    Nadal wśród analizowanych miast utrzymuje się dwubiegunowy podział na lokalizacje, gdzie dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest wysoka i grupę miast o słabej i umiarkowanej dostępności (np. Kraków, Warszawa, Lublin)

Źródło: Metrohouse S.A.
 



Opracowanie: Metrohouse S.A.

Komentarz: Mariusz Kania, prezes zarządu Metrohouse S.A.

Dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest pochodną tzw. wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. O ile wzrost wskaźnika w II kwartale 2009 r. spowodował poprawę dostępności mieszkań kwalifikujących się do programu aż w dwunastu analizowanych miastach, to utrzymanie wskaźnika w III kwartale br. na poziomie II kwartału (oprócz Gdańska, gdzie wskaźnik podniesiono o 10%) ma następstwo we wzroście odsetka takich mieszkań już tylko w siedmiu miastach. Jednocześnie obserwuje się zmniejszenie dostępności mieszkań spełniających kryteria RnS aż ośmiu miastach.

Zmniejszenie dostępności mieszkań w ramach programu dopłat Rodzina na Swoim może przeczyć szeroko rozpowszechnianej tezie o silnie postępujących spadkach cen nieruchomości. Obecną sytuację na rynku wtórnym mieszkań charakteryzuje stabilizacja cen. Zmniejszona dostępność popularnego segmentu mieszkań (w tym także w ramach RnS) świadczy o zmianie struktury podażowej, w której coraz większą rolę zaczynają odgrywać mieszkania o dużych powierzchniach, bądź apartamenty (lub pseudoapartamenty), na które zainteresowanie spadło wraz z ograniczeniami banków w finansowaniu nieruchomości. Takie oferty są eksponowane na rynku najdłużej.

Na rynku wtórnym mieszkań najbardziej poszukiwanym produktem są mieszkania jedno i dwupokojowe o powierzchniach 35-50 m kw., które, o ile to możliwe, posiadają parametry cenowe pozwalające zakwalifikować je do puli mieszkań objętych dopłatami do odsetek od kredytów. Pomimo dużej podaży mieszkań znalezienie takich ofert jest tylko pozornie łatwe.

Jeżeli w IV kwartale ogłoszone wskaźniki przeliczeniowe będą niższe niż dotychczasowe, z pewnością  dodatkowo ograniczy to dostępność do puli ofert z dopłatami, a co za tym idzie, przyczyni się do zmniejszenia popularności programu Rodzina na Swoim.

Metrohouse

inwestycje.pl

Budynek jednorodzinny przy granicy z sąsiadem

Na wąskich działkach inwestorzy indywidualni mogą obecnie stawiać budynki jednorodzinne nawet przy granicy z sąsiadami – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Przepisy rozporządzenia ministra infrastruktury z 12 marca 2009 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, określają dopuszczalne odległości usytuowania budynku od granicy z sąsiednią działką budowlaną – przypomina dziennik. Nowe dopuszczalne odległości usytuowania budynku od granicy z sąsiednią działką stosowane są od 8 lipca 2009 r.

Jak czytamy dalej, budynek musi znajdować się od granicy z sąsiednią działką w odległości 4 m lub 3 m. Odległość ta zależy od tego, jaką ścianą budynek będzie zwrócony w stronę tej granicy. Gdy będzie miała otwory okienne lub drzwiowe, to wówczas odległość wynosi 4 m. Natomiast przy ścianie bez takich otworów odległość wynosi 3 m. Jeszcze mniejsza odległość, bo 1,5 m, dopuszczalna jest wówczas, gdy wynika z ustaleń planu miejscowego albo z decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. W takich przypadkach można nawet postawić budynek bezpośrednio przy granicy. Z kolei mniejsze odległości dopuszczalne są przy zabudowie jednorodzinnej. Na działce budowlanej o szerokości mniejszej niż 16 m można postawić budynek ścianą bez otworów okiennych i drzwiowych nawet bezpośrednio przy granicy z działką budowlaną – dodaje gazeta.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 16.09.2009,   16.09.2009

Budynek jednorodzinny przy granicy z sąsiadem

Na wąskich działkach inwestorzy indywidualni mogą obecnie stawiać budynki jednorodzinne nawet przy granicy z sąsiadami – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Przepisy rozporządzenia ministra infrastruktury z 12 marca 2009 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, określają dopuszczalne odległości usytuowania budynku od granicy z sąsiednią działką budowlaną – przypomina dziennik. Nowe dopuszczalne odległości usytuowania budynku od granicy z sąsiednią działką stosowane są od 8 lipca 2009 r.

Jak czytamy dalej, budynek musi znajdować się od granicy z sąsiednią działką w odległości 4 m lub 3 m. Odległość ta zależy od tego, jaką ścianą budynek będzie zwrócony w stronę tej granicy. Gdy będzie miała otwory okienne lub drzwiowe, to wówczas odległość wynosi 4 m. Natomiast przy ścianie bez takich otworów odległość wynosi 3 m. Jeszcze mniejsza odległość, bo 1,5 m, dopuszczalna jest wówczas, gdy wynika z ustaleń planu miejscowego albo z decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. W takich przypadkach można nawet postawić budynek bezpośrednio przy granicy. Z kolei mniejsze odległości dopuszczalne są przy zabudowie jednorodzinnej. Na działce budowlanej o szerokości mniejszej niż 16 m można postawić budynek ścianą bez otworów okiennych i drzwiowych nawet bezpośrednio przy granicy z działką budowlaną – dodaje gazeta.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 16.09.2009,   16.09.2009

Przekazanie nieruchomości na potrzeby cywilne

Uroczystość przekazania na potrzeby cywilne nieruchomości położonych na byłych i współużytkowanych lotniskach wojskowych samorządom i Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej odbyła się 16 września w siedzibie Ministerstwa Infrastruktury.
Łącznie przekazano 3145 ha: 8 lotnisk w drodze darowizny dla Jednostek Samorządu Terytorialnego (Modlin, Poznań, Biała Podlaska, Zielona Góra, Piła, Nowe Miasto n. Pilicą, Katowice, Szymany Szczytno), 4 lotniska w drodze użyczenia dla JST na co najmniej 30 lat (dla lotnisk Kraków Balice, Gdynia Kosakowo, Sochaczew, Radom), 5 nieruchomości w użytkowanie wieczyste dla Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (Zielona Góra, Szymany Szczytno, Wrocław, Bydgoszcz, Kraków Balice).
 
Nieruchomości nabyte przez samorząd mogą być przedmiotem najmu, dzierżawy albo użyczenia na co najmniej 30 lat wyłącznie na rzecz podmiotu zakładającego lub zarządzającego lotniskiem użytku publicznego, jeżeli jednostka samorządowa sama nie zakłada lotniska cywilnego użytku publicznego. W praktyce oznacza to, że samorząd w drodze umowy cywilno-prawnej przekazuje zarządzanie lotniskiem już istniejącym podmiotom, czyli spółkom prawa handlowego zarządzającymi lotniskami.
 
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 16.09.2009,   17.09.2009

Przekazanie nieruchomości na potrzeby cywilne

Uroczystość przekazania na potrzeby cywilne nieruchomości położonych na byłych i współużytkowanych lotniskach wojskowych samorządom i Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej odbyła się 16 września w siedzibie Ministerstwa Infrastruktury.
Łącznie przekazano 3145 ha: 8 lotnisk w drodze darowizny dla Jednostek Samorządu Terytorialnego (Modlin, Poznań, Biała Podlaska, Zielona Góra, Piła, Nowe Miasto n. Pilicą, Katowice, Szymany Szczytno), 4 lotniska w drodze użyczenia dla JST na co najmniej 30 lat (dla lotnisk Kraków Balice, Gdynia Kosakowo, Sochaczew, Radom), 5 nieruchomości w użytkowanie wieczyste dla Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (Zielona Góra, Szymany Szczytno, Wrocław, Bydgoszcz, Kraków Balice).
 
Nieruchomości nabyte przez samorząd mogą być przedmiotem najmu, dzierżawy albo użyczenia na co najmniej 30 lat wyłącznie na rzecz podmiotu zakładającego lub zarządzającego lotniskiem użytku publicznego, jeżeli jednostka samorządowa sama nie zakłada lotniska cywilnego użytku publicznego. W praktyce oznacza to, że samorząd w drodze umowy cywilno-prawnej przekazuje zarządzanie lotniskiem już istniejącym podmiotom, czyli spółkom prawa handlowego zarządzającymi lotniskami.
 
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 16.09.2009,   17.09.2009

Brakuje najemców magazynów

Od początku roku podaż powierzchni magazynowej wzrosła niemal o 20 proc. – informuje „Rzeczpospolita”. Brakuje jednak chętnych na wynajęcie nowych hal.
Jak czytamy dalej, w ubiegłym roku firmy wynajmowały nawet po 50 tys. m kw. powierzchni logistycznej. Obecnie największe transakcje nie przekraczają 30 tys. m kw. W sumie w Polsce jest dziś ok. 6 mln m kw. nowoczesnych hal. Według ekspertów tak duża podaż jest spowodowana tym, że przedsiębiorcy albo wstrzymują się w ogóle z decyzją o wynajęciu nowych hal, albo szukają mniejszych powierzchni.

Wskaźnik pustostanów wynosi niemal 20 proc. – dodaje dziennik. W tym roku zaledwie kilkanaście transakcji zawarto na więcej niż 10 tys. m kw. powierzchni magazynowej, m.in. na Górnym Śląsku, gdzie w Panattoni Park Mysłowice spółka Intermarche wynajęła 28 tys. m kw. oraz w halach ProLogis w podwarszawskim Teresinie, gdzie firma Schenker podpisała umowę na 26 tys. m kw. W centrum zainteresowania najemców znajdują się przede wszystkim hale w aglomeracji warszawskiej (31 proc. transakcji najmu), na Górnym Śląsku (30 proc.) oraz we Wrocławiu (27 proc.).

 

 

Źródło: „Rzeczpospolita” 21.09.2009,   21.09.2009

Brakuje najemców magazynów

Od początku roku podaż powierzchni magazynowej wzrosła niemal o 20 proc. – informuje „Rzeczpospolita”. Brakuje jednak chętnych na wynajęcie nowych hal.
Jak czytamy dalej, w ubiegłym roku firmy wynajmowały nawet po 50 tys. m kw. powierzchni logistycznej. Obecnie największe transakcje nie przekraczają 30 tys. m kw. W sumie w Polsce jest dziś ok. 6 mln m kw. nowoczesnych hal. Według ekspertów tak duża podaż jest spowodowana tym, że przedsiębiorcy albo wstrzymują się w ogóle z decyzją o wynajęciu nowych hal, albo szukają mniejszych powierzchni.

Wskaźnik pustostanów wynosi niemal 20 proc. – dodaje dziennik. W tym roku zaledwie kilkanaście transakcji zawarto na więcej niż 10 tys. m kw. powierzchni magazynowej, m.in. na Górnym Śląsku, gdzie w Panattoni Park Mysłowice spółka Intermarche wynajęła 28 tys. m kw. oraz w halach ProLogis w podwarszawskim Teresinie, gdzie firma Schenker podpisała umowę na 26 tys. m kw. W centrum zainteresowania najemców znajdują się przede wszystkim hale w aglomeracji warszawskiej (31 proc. transakcji najmu), na Górnym Śląsku (30 proc.) oraz we Wrocławiu (27 proc.).

 

 

Źródło: „Rzeczpospolita” 21.09.2009,   21.09.2009

W 2010 r. wzrosną podatki od psa i chatki

W przyszłym roku znów w górę pójdą maksymalne stawki podatków i opłat lokalnych: za mieszkania, działki, handel na targowiskach, wypoczynek w miejscowościach uzdrowiskowych czy psa - zapowiada "Gazeta Wyborcza".
Mechanizm wzrostu tych stawek jest od lat zapisany w ustawie, zgodnie z nią stawki podążają za inflacją. W pierwszym półroczu 2009 r. jej wskaźnik wyniósł 3,5 proc., o tyle więc z początkiem 2010 r. podskoczy większość stawek podatków lokalnych i opłat.

Więcej na ten temat - we wtorkowej "GW".

Źródło: onet.pl

W 2010 r. wzrosną podatki od psa i chatki

W przyszłym roku znów w górę pójdą maksymalne stawki podatków i opłat lokalnych: za mieszkania, działki, handel na targowiskach, wypoczynek w miejscowościach uzdrowiskowych czy psa - zapowiada "Gazeta Wyborcza".
Mechanizm wzrostu tych stawek jest od lat zapisany w ustawie, zgodnie z nią stawki podążają za inflacją. W pierwszym półroczu 2009 r. jej wskaźnik wyniósł 3,5 proc., o tyle więc z początkiem 2010 r. podskoczy większość stawek podatków lokalnych i opłat.

Więcej na ten temat - we wtorkowej "GW".

Źródło: onet.pl

Czas na zakupy? Ceny mieszkań znów idą w górę

Od początku kryzysu finansowego mieszkania w Polsce potaniały nawet o ponad 10 procent. Nie ma jednak co liczyć, że będzie jeszcze taniej.
Na początku kryzysu wielu analityków zapowiadało, że ceny mieszkań polecą na łeb, na szyję, a deweloperzy będą  plajtować. Zainteresowani kupnem zacierali ręce, a sprzedający rwali włosy z głowy. Tymczasem rynek ich pogodził. Ceny spadły, ale nie tak mocno, jak zapowiadano.

Mieszkania z drugiej ręki tańsze i bardziej popularne

Jak wynika z raportu www.szybko.pl i Expandera, cena metra kwadratowego mieszkania rekordowo, bo o ponad 11 procent spadła w Olsztynie. W sierpniu 2008 roku średnia cena m.kw. wynosiła tam 5 337 zł, a rok później 4 719 zł. Czyli w kieszeni kupującego tam 50 - metrowe mieszkanie mogło zostać 30 tys. zł. Przy czym najtaniej było w grudniu 2008 roku - 4 625 zł.

Najbardziej ceny, poza Olsztynem, spadały też w Sopocie (10, 2 proc.), Krakowie (9,2 proc.), Gdyni (8,5 proc.) oraz Wrocławiu i Katowicach (8,2 proc.). Najmniej na własnej kieszeni odczuli to kupujący w Lublinie (1,4 proc.) i w  Szczecinie (3,6 proc.).

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

To już koniec spadku cen

W biurach pośredników nieruchomości widać coraz większy ruch. Odbija się to na cenach. W 8 spośród 15 największych miast analizowanych przez szybko.pl i Expandera, ceny w drugim kwartale tego roku zaczęły wzrastać. Najbardziej widać to w Opolu i Toruniu (3,3 proc.) oraz Sopocie (3 proc.). Od dna odbija m.in. Poznań.

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

Zdaniem analityków rynku nieruchomości, zainteresowani kupnem nie liczą już na spadek cen. - Podczas tegorocznych wakacji odnotowaliśmy kilka razy więcej transakcji niż wcześniej. Ci, którzy mieli zdolność kredytową i wyczekiwali atrakcyjnego momentu chyba stwierdzili, że to już - mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse.

Dodaje przy tym, że w tym roku znacznie spadła przeciętna wartość zawieranych transakcji. - Kupujący, szczególnie w większych miastach szukają raczej kawalerek i mieszkań 2-pokojowych. Tegoroczna średnia wartość odnotowywanych przez nas transakcji to od 250 do 400 tys. zł. Podczas gdy jeszcze rok temu było to od 300 do 600 a nawet 700 tys. zł - mówi Jańczuk.

Rynek pierwotny po załamaniu wraca do formy8 procent
taki upust można było wynegocjować u deweloperów w najlepszym do tego czasie, czyli na przełomie lat 2008 i 2009.


Kryzys finansowy uderzył w deweloperów. Z jednej strony znacznie ubyło klientów, którzy przestali dostawać kredyty. Z drugiej strony im samym banki odmawiały finansowania inwestycji. Dlatego pod koniec 2008 roku i na początku 2009 roku deweloperzy oferowali rekordowe upusty i rabaty. Jak wynika z analizy spółki Tabelaofert.pl, można było wtedy wynegocjować cenę niższa nawet o ponad 8 procent. Ale to już przeszłość.

- Marzec i kwiecień to był czas odbicia od dna. Zdecydowanie pomógł w tym program Rodzina na swoim - uważa Maciej Dymkowski z Tabelaofert.pl. I podkreśla, że kryzys zmienił profil zainteresowanych kupnem.

- Wyraźnie większym zainteresowaniem cieszą się teraz małe mieszkania, często 2, 3 - pokojowe. Co ciekawe, na rynku pojawia się coraz więcej lokali 3 pokojowych o powierzchni 60 m.kw. podczas gdy wcześniej takie mieszkanie miało około 70 - 75 m.kw. - mówi Dymkowski. Jego zdaniem jest to spowodowane tym, że jak za minionych czasów, na minimalnej powierzchni chcemy mieć maksymalnie dużo funkcji użytkowych.

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

Jak wynika z barometru cen Money.pl, w Polsce średnio za metr kwadratowy nowego mieszkania we wrześniu 2008 roku trzeba było zapłacić 6 525 zł, a po roku - 5 886 zł. Najdrożej było w stolicy, gdzie metr kwadratowy rok temu kosztował 8 182 zł. A obecnie jest to 7 317 zł.Sprawdź ceny nieruchomości w barometrze cen Money.pl

Kupujący poszukują głównie mieszkań gotowych, nie sprzedają się już dziury w ziemi, bo ludzie chcą pewnej inwestycji. I chociaż nowych projektów ciągle jest mało, ceny powoli rosną.

Dlatego jeśli ktoś chciał inwestować w nieruchomość i nadal czeka z decyzją, prawdopodobnie przespał swoją szansę. Najlepiej nowe mieszkanie było kupić w pierwszym kwartale tego roku. Nie dość, że ceny były najniższe, to deweloperzy promocjami i rabatami walczyli o klienta.

Spokojniej z wynajmem

Sytuacja na rynku mieszkaniowym odbiła się też na cenach wynajmu. Rok temu na rynku wynajmu mieszkań panowało cenowe szaleństwo. W ciągu kilkunastu miesięcy stawki w największych miastach poszły w górę nawet o 30 proc.

Na tego początku roku doszło jednak do odwrócenia tendencji. Mocno wygórowane czynsze zaczęły stopniowo spadać, a od kwietnia stabilizować się. Jańczuk szacuje, że w ciągu roku spadły one o około 20 procent, po początkowym nagłym skoku z jesieni zeszłego roku.

- W tym roku zainteresowani, szczególnie studenci wcześniej ruszyli na poszukiwania mieszkań. Efekt jest taki, że ceny nie rosną tak bardzo, nie widać tak mocno tendencji jesiennej. Zwykle wiosną ceny są umiarkowanie wysokie, powoli wzrastają latem i mocniej jesienią, a szczyt jest we wrześniu i październiku. W tym roku nie będzie to tak wyraźne. Prawdopodobnie uda się uniknąć castingów i innych cudów, żeby zdobyć atrakcyjne mieszkanie - dodaje Maciej Jańczuk.

Na sytuację wynajmujących wpływa też fakt, że na rynku  jest więcej ofert. Bo ludzie którzy chcieli sprzedać mieszkanie, a pamiętają jeszcze rekordowe ceny sprzed roku, czekają teraz na ponowny wzrost cen i lokal wolą wynająć.

Z danych wynajem.pl wynika, że w sierpniu tego roku stawki ofertowe w największych polskich miastach , były niższe o od 5,7 proc. (w Warszawie) do 11,4 proc. (we Wrocławiu) niż przed rokiem.  Tylko w Trójmieście były takie jak przed rokiem.

źródło: wynajem.pl

Znawcy rynku nieruchomości zgodnie podkreślają, że zbliżający się początek roku akademickiego oznacza ruch cen w górę.

Ceny wynajmu mieszkań

2 pok 40 m kw. 3 pok. 70 m kw.
  2008 r. 2009 r. 2008 r. 2009 r.
Warszawa 1900 1700 2500 2100
Wrocław 1650 1400 2000 1800
Poznań 1300 1200 1800 1600
Kraków 1450 1200 2100 1800
Gdańsk 1350 1100 2150 1800
Łódź 1100 1000 1600 1500

Źródło: METROHOUSE S.A.

Miesięczne oszczędności na czynszu, spowodowane kryzysowym spadkiem cen sięgają nawet kilkuset złotych. Z danych Matrohause wynika, że osoba wynajmująca 2-pokojowe mieszkanie w Warszawie po roku kryzysu płaci za nie o 200 zł mniej. W kieszeni mieszkańca Krakowa i Wrocławia zostaje 250 zł, a osoby z Gdańska 240 zł. W przypadku mieszkania 3-pokojowego najbardziej ze zmiany cieszą się Warszawiacy i Poznaniacy. Oni na mieszkaniu oszczędzają po 400 zł miesięcznie.

Komentarz Money.pl
Emilia Iwanicka, Money.pl:

Analitycy rynku mieszkań zgodni są co do dwóch kwestii. Po pierwsze, że mamy teraz do czynienia ze stabilizacją cen, we wszystkich segmentach rynku. A po drugie, że przyszłość sektora ciężko przewidzieć.

Obecny poziom cen, po burzliwych skokach kryzysowych, wydaje się spokojną przystanią na mieszkaniowym oceanie. Niestety, póki jesień nie pokaże, jak poradzili sobie deweloperzy i ile mieszkań będzie w obrocie pod koniec roku, nie możemy być pewni przyszłości.

Pewni możemy być natomiast jednego: skończyły się czasy nieracjonalnego windowania cen. Nauka była bolesna, ale może dzięki temu mieszkaniowe ceny z księżyca długo nie powrócą.




Czas na zakupy? Ceny mieszkań znów idą w górę

Czas na zakupy? Ceny mieszkań znów idą w górę

Od początku kryzysu finansowego mieszkania w Polsce potaniały nawet o ponad 10 procent. Nie ma jednak co liczyć, że będzie jeszcze taniej.
Na początku kryzysu wielu analityków zapowiadało, że ceny mieszkań polecą na łeb, na szyję, a deweloperzy będą  plajtować. Zainteresowani kupnem zacierali ręce, a sprzedający rwali włosy z głowy. Tymczasem rynek ich pogodził. Ceny spadły, ale nie tak mocno, jak zapowiadano.

Mieszkania z drugiej ręki tańsze i bardziej popularne

Jak wynika z raportu www.szybko.pl i Expandera, cena metra kwadratowego mieszkania rekordowo, bo o ponad 11 procent spadła w Olsztynie. W sierpniu 2008 roku średnia cena m.kw. wynosiła tam 5 337 zł, a rok później 4 719 zł. Czyli w kieszeni kupującego tam 50 - metrowe mieszkanie mogło zostać 30 tys. zł. Przy czym najtaniej było w grudniu 2008 roku - 4 625 zł.

Najbardziej ceny, poza Olsztynem, spadały też w Sopocie (10, 2 proc.), Krakowie (9,2 proc.), Gdyni (8,5 proc.) oraz Wrocławiu i Katowicach (8,2 proc.). Najmniej na własnej kieszeni odczuli to kupujący w Lublinie (1,4 proc.) i w  Szczecinie (3,6 proc.).

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

To już koniec spadku cen

W biurach pośredników nieruchomości widać coraz większy ruch. Odbija się to na cenach. W 8 spośród 15 największych miast analizowanych przez szybko.pl i Expandera, ceny w drugim kwartale tego roku zaczęły wzrastać. Najbardziej widać to w Opolu i Toruniu (3,3 proc.) oraz Sopocie (3 proc.). Od dna odbija m.in. Poznań.

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

Zdaniem analityków rynku nieruchomości, zainteresowani kupnem nie liczą już na spadek cen. - Podczas tegorocznych wakacji odnotowaliśmy kilka razy więcej transakcji niż wcześniej. Ci, którzy mieli zdolność kredytową i wyczekiwali atrakcyjnego momentu chyba stwierdzili, że to już - mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse.

Dodaje przy tym, że w tym roku znacznie spadła przeciętna wartość zawieranych transakcji. - Kupujący, szczególnie w większych miastach szukają raczej kawalerek i mieszkań 2-pokojowych. Tegoroczna średnia wartość odnotowywanych przez nas transakcji to od 250 do 400 tys. zł. Podczas gdy jeszcze rok temu było to od 300 do 600 a nawet 700 tys. zł - mówi Jańczuk.

Rynek pierwotny po załamaniu wraca do formy8 procent
taki upust można było wynegocjować u deweloperów w najlepszym do tego czasie, czyli na przełomie lat 2008 i 2009.


Kryzys finansowy uderzył w deweloperów. Z jednej strony znacznie ubyło klientów, którzy przestali dostawać kredyty. Z drugiej strony im samym banki odmawiały finansowania inwestycji. Dlatego pod koniec 2008 roku i na początku 2009 roku deweloperzy oferowali rekordowe upusty i rabaty. Jak wynika z analizy spółki Tabelaofert.pl, można było wtedy wynegocjować cenę niższa nawet o ponad 8 procent. Ale to już przeszłość.

- Marzec i kwiecień to był czas odbicia od dna. Zdecydowanie pomógł w tym program Rodzina na swoim - uważa Maciej Dymkowski z Tabelaofert.pl. I podkreśla, że kryzys zmienił profil zainteresowanych kupnem.

- Wyraźnie większym zainteresowaniem cieszą się teraz małe mieszkania, często 2, 3 - pokojowe. Co ciekawe, na rynku pojawia się coraz więcej lokali 3 pokojowych o powierzchni 60 m.kw. podczas gdy wcześniej takie mieszkanie miało około 70 - 75 m.kw. - mówi Dymkowski. Jego zdaniem jest to spowodowane tym, że jak za minionych czasów, na minimalnej powierzchni chcemy mieć maksymalnie dużo funkcji użytkowych.

źródło: Raport www.szybko.pl i Expandera

Jak wynika z barometru cen Money.pl, w Polsce średnio za metr kwadratowy nowego mieszkania we wrześniu 2008 roku trzeba było zapłacić 6 525 zł, a po roku - 5 886 zł. Najdrożej było w stolicy, gdzie metr kwadratowy rok temu kosztował 8 182 zł. A obecnie jest to 7 317 zł.Sprawdź ceny nieruchomości w barometrze cen Money.pl

Kupujący poszukują głównie mieszkań gotowych, nie sprzedają się już dziury w ziemi, bo ludzie chcą pewnej inwestycji. I chociaż nowych projektów ciągle jest mało, ceny powoli rosną.

Dlatego jeśli ktoś chciał inwestować w nieruchomość i nadal czeka z decyzją, prawdopodobnie przespał swoją szansę. Najlepiej nowe mieszkanie było kupić w pierwszym kwartale tego roku. Nie dość, że ceny były najniższe, to deweloperzy promocjami i rabatami walczyli o klienta.

Spokojniej z wynajmem

Sytuacja na rynku mieszkaniowym odbiła się też na cenach wynajmu. Rok temu na rynku wynajmu mieszkań panowało cenowe szaleństwo. W ciągu kilkunastu miesięcy stawki w największych miastach poszły w górę nawet o 30 proc.

Na tego początku roku doszło jednak do odwrócenia tendencji. Mocno wygórowane czynsze zaczęły stopniowo spadać, a od kwietnia stabilizować się. Jańczuk szacuje, że w ciągu roku spadły one o około 20 procent, po początkowym nagłym skoku z jesieni zeszłego roku.

- W tym roku zainteresowani, szczególnie studenci wcześniej ruszyli na poszukiwania mieszkań. Efekt jest taki, że ceny nie rosną tak bardzo, nie widać tak mocno tendencji jesiennej. Zwykle wiosną ceny są umiarkowanie wysokie, powoli wzrastają latem i mocniej jesienią, a szczyt jest we wrześniu i październiku. W tym roku nie będzie to tak wyraźne. Prawdopodobnie uda się uniknąć castingów i innych cudów, żeby zdobyć atrakcyjne mieszkanie - dodaje Maciej Jańczuk.

Na sytuację wynajmujących wpływa też fakt, że na rynku  jest więcej ofert. Bo ludzie którzy chcieli sprzedać mieszkanie, a pamiętają jeszcze rekordowe ceny sprzed roku, czekają teraz na ponowny wzrost cen i lokal wolą wynająć.

Z danych wynajem.pl wynika, że w sierpniu tego roku stawki ofertowe w największych polskich miastach , były niższe o od 5,7 proc. (w Warszawie) do 11,4 proc. (we Wrocławiu) niż przed rokiem.  Tylko w Trójmieście były takie jak przed rokiem.

źródło: wynajem.pl

Znawcy rynku nieruchomości zgodnie podkreślają, że zbliżający się początek roku akademickiego oznacza ruch cen w górę.

Ceny wynajmu mieszkań

2 pok 40 m kw. 3 pok. 70 m kw.
  2008 r. 2009 r. 2008 r. 2009 r.
Warszawa 1900 1700 2500 2100
Wrocław 1650 1400 2000 1800
Poznań 1300 1200 1800 1600
Kraków 1450 1200 2100 1800
Gdańsk 1350 1100 2150 1800
Łódź 1100 1000 1600 1500

Źródło: METROHOUSE S.A.

Miesięczne oszczędności na czynszu, spowodowane kryzysowym spadkiem cen sięgają nawet kilkuset złotych. Z danych Matrohause wynika, że osoba wynajmująca 2-pokojowe mieszkanie w Warszawie po roku kryzysu płaci za nie o 200 zł mniej. W kieszeni mieszkańca Krakowa i Wrocławia zostaje 250 zł, a osoby z Gdańska 240 zł. W przypadku mieszkania 3-pokojowego najbardziej ze zmiany cieszą się Warszawiacy i Poznaniacy. Oni na mieszkaniu oszczędzają po 400 zł miesięcznie.

Komentarz Money.pl
Emilia Iwanicka, Money.pl:

Analitycy rynku mieszkań zgodni są co do dwóch kwestii. Po pierwsze, że mamy teraz do czynienia ze stabilizacją cen, we wszystkich segmentach rynku. A po drugie, że przyszłość sektora ciężko przewidzieć.

Obecny poziom cen, po burzliwych skokach kryzysowych, wydaje się spokojną przystanią na mieszkaniowym oceanie. Niestety, póki jesień nie pokaże, jak poradzili sobie deweloperzy i ile mieszkań będzie w obrocie pod koniec roku, nie możemy być pewni przyszłości.

Pewni możemy być natomiast jednego: skończyły się czasy nieracjonalnego windowania cen. Nauka była bolesna, ale może dzięki temu mieszkaniowe ceny z księżyca długo nie powrócą.




Czas na zakupy? Ceny mieszkań znów idą w górę

Na czym polega hipoteka odwrócona?

W Polsce wciąż trwają prace legislacyjne nad wprowadzeniem hipoteki odwróconej do obrotu prawego, głównie w zakresie dostosowania prawa bankowego.
Pomimo tego faktu, pojawiają się już na rynku instytucje finansowe oferujące podobne produkty, warto więc przyjrzeć się bliżej czym właściwie jest hipoteka odwrócona.

Standardowy kredyt hipoteczny polega na tym, że kredytodawca w zamian za sfinansowanie np. kupna nieruchomości dla kredytobiorcy pobiera opłatę w wysokości oprocentowania oraz ustanawia zabezpieczenie w formie hipoteki na nieruchomości, natomiast kredytobiorca spłaca kredyt ratami, powiększonymi o wysokość oprocentowania. W razie niewypłacalności kredytobiorcy, kredytodawca zaspokaja swoje roszczenie z ustanowionej hipoteki na nieruchomości.

W sytuacji odwrócenia tego modelu, po ustanowieniu zabezpieczenia hipotecznego na nieruchomości przez kredytodawcę, dochodzi do ratalnej wypłaty kwoty kredytu, który jest wypłacany kredytobiorcy od chwili zawarcia umowy do końca jego życia. Na mocy zawartej umowy, kredytodawca zaspakaja swoje roszczenia wobec kredytobiorcy dopiero po jego śmierci z nieruchomości stanowiącej przedmiot zabezpieczenia.

Hipoteka odwrócona stanowi taki właśnie odwrócony kredyt hipoteczny i jest rozwiązaniem przeznaczonym dla osób, które dysponują majątkiem w postaci nieruchomości i są w wieku około lub emerytalnym oraz chciałyby uzyskać za życia dofinansowanie do swych często niskich dochodów. Ponadto jeżeli nie mają spadkobierców albo zwyczajnie nie zamierzają pozostawiać im swej nieruchomości w spadku.

W tym modelu spłata zarówno kwoty kredytu, jak i wszelkich jego kosztów, musi nastąpić wyłącznie w ramach wartości rynkowej nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie. Do spłaty kredytu dochodzi dopiero z chwilą śmierci kredytobiorcy.

Przez cały okres korzystania kredytu następuje kumulowanie kosztów kredytu. Im dłuższy okres korzystania ze środków przez kredytobiorcę, tym wyższe koszty obsługi zadłużenia. Stąd też instytucje finansowe najczęściej proponują tego rodzaju kredyt osobom w podeszłym wieku. Znaczącą gwarancją dla kredytobiorcy jest okoliczność, iż kredytodawca nie może dochodzić zaspokojenia swoich roszczeń z innego majątku kredytobiorcy niż nieruchomość obciążona hipoteką.

Do dyspozycji kredytobiorcy stawiana jest zatem w końcowym efekcie kwota znacznie odbiegająca od obliczanej za pomocą ustandaryzowanych metod wartość nieruchomości. Głównym czynnikiem mającym wpływ na tę wielkość jest wiek kredytobiorcy.

Pierwotny model Reverse Mortgage uległ w krajach anglosaskich i w Europie znacznej modyfikacji. Dziś po śmierci właściciela nieruchomości - kredytobiorcy często nie dochodzi automatyczne do przejęcia zadłużonej nieruchomości przez kredytodawcę. Ukształtował się bowiem model swoistej kontynuacji rodzinnej, dzięki czemu spadkobiercy zmarłego nie są skazani na nieuchronną utratę rodzinnego majątku.

Na mocy umowy z kredytodawcą, spadkobiercy mogą ponownie odwrócić sytuację. Wysokość zadłużenia nieruchomości stanie się wówczas wielkością zaciągniętego na nowo, zabezpieczonego hipotecznie kredytu, który spadkobiercy będą spłacać tak, jakby sami zaciągnęli go w klasycznym trybie. W ten sposób oddłużona już nieruchomość znów może stać się przedmiotem dofinansowania dochodów następnej generacji rodziny.

Podkreślenia wymaga fakt, że prace nad polskim odpowiednikiem hipoteki odwróconej wciąż trwają i dlatego warto bacznie obserwować podobne produkty, które już dziś pojawiają się na szeroko pojętym rynku kredytów hipotecznych.

Autorka jest prawnikiem z Kancelarii BSO Prawo & Podatki we Wrocławiu



Na czym polega hipoteka odwrócona?

Na czym polega hipoteka odwrócona?

W Polsce wciąż trwają prace legislacyjne nad wprowadzeniem hipoteki odwróconej do obrotu prawego, głównie w zakresie dostosowania prawa bankowego.
Pomimo tego faktu, pojawiają się już na rynku instytucje finansowe oferujące podobne produkty, warto więc przyjrzeć się bliżej czym właściwie jest hipoteka odwrócona.

Standardowy kredyt hipoteczny polega na tym, że kredytodawca w zamian za sfinansowanie np. kupna nieruchomości dla kredytobiorcy pobiera opłatę w wysokości oprocentowania oraz ustanawia zabezpieczenie w formie hipoteki na nieruchomości, natomiast kredytobiorca spłaca kredyt ratami, powiększonymi o wysokość oprocentowania. W razie niewypłacalności kredytobiorcy, kredytodawca zaspokaja swoje roszczenie z ustanowionej hipoteki na nieruchomości.

W sytuacji odwrócenia tego modelu, po ustanowieniu zabezpieczenia hipotecznego na nieruchomości przez kredytodawcę, dochodzi do ratalnej wypłaty kwoty kredytu, który jest wypłacany kredytobiorcy od chwili zawarcia umowy do końca jego życia. Na mocy zawartej umowy, kredytodawca zaspakaja swoje roszczenia wobec kredytobiorcy dopiero po jego śmierci z nieruchomości stanowiącej przedmiot zabezpieczenia.

Hipoteka odwrócona stanowi taki właśnie odwrócony kredyt hipoteczny i jest rozwiązaniem przeznaczonym dla osób, które dysponują majątkiem w postaci nieruchomości i są w wieku około lub emerytalnym oraz chciałyby uzyskać za życia dofinansowanie do swych często niskich dochodów. Ponadto jeżeli nie mają spadkobierców albo zwyczajnie nie zamierzają pozostawiać im swej nieruchomości w spadku.

W tym modelu spłata zarówno kwoty kredytu, jak i wszelkich jego kosztów, musi nastąpić wyłącznie w ramach wartości rynkowej nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie. Do spłaty kredytu dochodzi dopiero z chwilą śmierci kredytobiorcy.

Przez cały okres korzystania kredytu następuje kumulowanie kosztów kredytu. Im dłuższy okres korzystania ze środków przez kredytobiorcę, tym wyższe koszty obsługi zadłużenia. Stąd też instytucje finansowe najczęściej proponują tego rodzaju kredyt osobom w podeszłym wieku. Znaczącą gwarancją dla kredytobiorcy jest okoliczność, iż kredytodawca nie może dochodzić zaspokojenia swoich roszczeń z innego majątku kredytobiorcy niż nieruchomość obciążona hipoteką.

Do dyspozycji kredytobiorcy stawiana jest zatem w końcowym efekcie kwota znacznie odbiegająca od obliczanej za pomocą ustandaryzowanych metod wartość nieruchomości. Głównym czynnikiem mającym wpływ na tę wielkość jest wiek kredytobiorcy.

Pierwotny model Reverse Mortgage uległ w krajach anglosaskich i w Europie znacznej modyfikacji. Dziś po śmierci właściciela nieruchomości - kredytobiorcy często nie dochodzi automatyczne do przejęcia zadłużonej nieruchomości przez kredytodawcę. Ukształtował się bowiem model swoistej kontynuacji rodzinnej, dzięki czemu spadkobiercy zmarłego nie są skazani na nieuchronną utratę rodzinnego majątku.

Na mocy umowy z kredytodawcą, spadkobiercy mogą ponownie odwrócić sytuację. Wysokość zadłużenia nieruchomości stanie się wówczas wielkością zaciągniętego na nowo, zabezpieczonego hipotecznie kredytu, który spadkobiercy będą spłacać tak, jakby sami zaciągnęli go w klasycznym trybie. W ten sposób oddłużona już nieruchomość znów może stać się przedmiotem dofinansowania dochodów następnej generacji rodziny.

Podkreślenia wymaga fakt, że prace nad polskim odpowiednikiem hipoteki odwróconej wciąż trwają i dlatego warto bacznie obserwować podobne produkty, które już dziś pojawiają się na szeroko pojętym rynku kredytów hipotecznych.

Autorka jest prawnikiem z Kancelarii BSO Prawo & Podatki we Wrocławiu



Na czym polega hipoteka odwrócona?

Będzie łatwiej o kredyt hipoteczny. Za kilka lat

W latach 2007-2008 co miesiąc banki udzielały kredytów hipotecznych na ponad 5 miliardów złotych. Dziś - o 40 procent mniej i trudno oczekiwać, by sprzedaż hipotek szybko wróciła poprzedniego poziomu.
Już pod koniec 2008 roku, a szczególnie w pierwszym półroczu 2009 roku banki drastycznie ograniczyły finansowanie zakupu nieruchomości. Według Instytutu Badań Nad Gospodarką Rynkową wyhamowanie wyniosło co najmniej 40 procent. Szacunki te potwierdzają dane Związku Banków Polskich, z których wynika, że w czerwcu 2009 roku banki udzieliły kredytów hipotecznych na kwotę 3,6 mld złotych. Dla porównania rok i dwa lata wcześniej na prawie 6 mld złotych. Podobnie ta relacja wyglądała we wcześniejszych miesiącach.

Pomimo spadku liczby zaciąganych kredytów na początku 2009 roku, zapisze się on jako rok rekordowych zobowiązań Polaków. Wszystko za sprawą znacznego spadku kursu złotego w stosunku do franka szwajcarskiego, w którym denominowane jest około 40 procent kredytów hipotecznych. Złoty wobec franka szwajcarskiego stracił przejściowo w lutym tego roku aż 65 procent.


Źródło: NBP

W efekcie, według danych NBP, wartość kredytów mieszkaniowych w tym roku chwilowo przekroczyła 211 mld zł. Jednak letnie umocnienie złotego - pod koniec czerwca frank szwajcarski kosztował ponad 3 zł, by na początku sierpnia spaść nawet poniżej 2,7 złotych - zaowocowało spadkiem wartości zobowiązań o około 11 mld złotych.

Sprzedaż kredytów będzie rosła. Ale wolno

Zdaniem Macieja Molewskiego, dyrektora departamentu bankowości hipotecznej Deutsche Bank PBC S.A., dopiero za dwa lata możemy dojść do miesięcznego wolumenu sprzedaży na poziomie 4,5 mld złotych. Natomiast powrót do tego sprzed roku lub dwóch potrwa kilka lat. I to przy założeniu, że nie nastąpi mocne spowolnienie polskiej gospodarki.

Podobnie uważa Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. Jego zdaniem w 2009 roku banki udzielą hipotek na kwotę 26 mld złotych netto (przy założeniu, że kurs walutowy nie zmieni się). To o ponad połowę mniej niż w 2008 roku, gdy banki sfinansowały zakup nieruchomości na ponad 57 mld złotych.

Także w 2010 roku nie należy się spodziewać zbytniego przyspieszenia dynamiki sprzedaży. Według ekonomisty PKO BP w przyszłym roku banki udzielą kredytów hipotecznych na około 30 mld złotych.

Natomiast Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium uważa, że po wykluczeniu zmian kursowych, wartość sumy kredytów hipotecznych w najbliższych 2-3 latach będzie przyrastała o około 10 procent rocznie.

Nieco bardziej pesymistycznie nastawiony jest Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego.

- Już pod koniec tego roku zanotujemy dynamikę przyrostu sumy kredytowej o około 5 procent w porównaniu do końca 2008 roku. A nie jest wykluczone, że w wyniku umocnienia się złotego w pierwszych miesiącach 2010 roku wartość kredytów hipotecznych będzie niższa niż w analogicznym okresie 2009 roku - prognozuje ekonomista ING Banku.

Jednak według niego już w 2011 roku suma kredytów hipotecznych przyrośnie o co najmniej 20, a nawet 30 procent.

Szacunki ekonomistów są w dużym stopniu zbieżne z prognozą Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Według raportu instytutu z kwietnia 2009 roku wartość portfela kredytów mieszkaniowych w 2010-2011 roku wyniesie około 220-240 mld złotych, a w roku 2013 w granicach 270-300 mld złotych.

Duże rozpiętości są wynikiem zmienności kursu walutowego, a szczególnie relacji złotego do franka szwajcarskiego, w którym to obecne jest denominowanych prawie 40 procent kredytów.

Banki boją się udzielania kredytów

Trudno oczekiwać, by najbliższym czasie dużo łatwiej niż obecnie było otrzymać kredyt na zakup nieruchomości. Po pierwsze banki mają dużo mniejsze - niż jeszcze rok temu - możliwości pozyskiwania kapitałów z zewnątrz, które w przypadku kredytów hipotecznych są podstawowym źródłem ich finansowania. To zaś oznacza, że bankowcy mają dużo mniejszą pulę na hipoteki (środki z depozytów są wykorzystywane najczęściej do finansowania kredytów krótkoterminowych).

W tej sytuacji są więc zmuszeni do bardziej restrykcyjnego podejścia przy obliczaniu zdolności kredytowej - kredyt jest udzielany klientom w przypadku których ryzyko niewypłacalności jest najniższe.

Efektem tego jest znaczny wzrost kosztu kredytu. Gdy jeszcze przed rokiem standardem była marża na poziomie około 1 procenta, tak obecnie do WIBOR, LIBOR lub EURIBOR należy doliczyć co najmniej 3 procent., a nie rzadko nawet i 5 procent. Banki mają mniejsze możliwości udzielania kredytów, a więc chcą na nich więcej zarobić. A ponadto przy wcześniejszym poziomie marż banki de facto wcale, lub bardzo niewiele, na nich zarabiały.

Kolejną przyczyną ograniczenia dostępu do kredytu hipotecznego dla większości klientów, którzy mogli na niego liczyć jeszcze rok temu, jest fakt, że obecnie większość banków udziela jedynie droższych kredytów złotowych. Natomiast tanie kredyty denominowane w walutach, które były wcześniej najchętniej zaciągane, obecnie znacznie podrożały lub zostały całkowicie wycofane z oferty. I raczej nie należy się spodziewać , by to się zmieniło. Przed poszerzeniem oferty o ten rodzaj hipotek banki powstrzymuje obawa przed gwałtownym osłabieniem złotego co może doprowadzić do tego, że wartość nieruchomości będzie niższa od kwoty kredytu.

Do tego należy dodać także problem z pozyskiwaniem franka szwajcarskiego, który jest najbardziej atrakcyjną walutą do finansowania zakupu nieruchomości (szwajcarska waluta jest stabilna, a stopy w Szwajcarii są na poziomie 0,25 procent).

Ponadto wpływ na restrykcyjną politykę banków przy udzielaniu kredytów hipotecznych ma także obawa o spadek cen nieruchomości, które w latach 2006-2008 gwałtownie rosły.

Bankom hipoteki się opłacają w długim terminie

Według Macieja Molewskiego kredyt hipoteczny, choć dla banków nie jest sam w sobie zbyt opłacalnym produktem (koszt pozyskiwania finansowania jest niewiele niższy od odsetek spłacanych przez kredytobiorcę), to przywiązuje klienta na co najmniej kilkanaście lat. W tym czasie bank ma możliwość zarabiania na dużo bardziej opłacalnej obsłudze konta, kart, oraz innych kredytów, które są warunkiem uzyskania kredytu hipotecznego, lub do których nabycia w tym czasie może nakłonić klienta.

O tym, że kredyty hipoteczne to nadal jeden z kluczowych produktów ofercie banków świadczy fakt, że ponownie rośnie liczba banków, które umożliwiają zaciąganie kredytów na 100 procent wartości nieruchomości (m.in. PKO BP, Millennium, Bank, PEKAO SA, mBank, Multibank, Nordea Bank, Lukas Bank i Polbank).

KOMENTARZ

Arkadiusz Droździel, Money.pl

Reklamy hipotek wróciły na ekrany telewizorów. Szczególnie widoczna jest ta zachęcająca do skorzystania z oferty Millennium Banku z wokalistą Zakopower w roli głównej. To znak, że banki uznały, że najgorsze na tym rynku mamy już za sobą. Spoty telewizyjne są bowiem doskonałym papierkiem lakmusowym na określenie planów banków w najbliższej przyszłości.

Gdy w 2007 i pierwszej połowie 2008 roku kredyty hipoteczne biły rekordy, w telewizji królował Feel, który namawiał do sfinansowania zakupu nieruchomości kredytem bez prowizji z Banku Millennium oraz Marek Kondrat, zachęcający na meksykańskiej ziemi do kredytu hipotecznego w ING Banku Śląskim.

W kolejnych miesiącach, wraz z pogorszeniem się sytuacji na rynkach finansowych, spoty reklamujące hipoteki niemal z dnia na dzień zastąpiły te namawiające do zakładania lokat. Prym w tym wiódł Hubert Urbański, Piotr Fronczewski z Fąflem oraz ponownie Marek Kondrat, ale tym razem  w duecie ze Stanisławem Tymem.

Kredyty hipoteczne to jedyny tak naprawdę produkt bankowy na rynku polskim, który ma duży potencjał do wzrostu. Konto bankowe ma już prawie każdy, a często nawet i po kilka. Karty kredytowe ma większość z tych, którym bank taką formę pożyczki chce udzielić. W przypadku kredytów hipotecznych nadal nasz rynek jest poniekąd dziewiczy. Obecnie stanowią one jedynie niecałe 20 procent PKB. Dla porównania w 2007 roku średnia dla UE wynosiła około 50 procent, a dla USA ponad 70 procent PKB. W przypadku Holandii wskaźnik ten osiąga poziom nawet 100 procent.

Dodatkowo popyt na kredyt hipoteczny napędzał i nadal będzie napędzać fakt, że w Polsce brakuje prawie 2 mln mieszkań. Banki nie mogą tego przepuścić. Do zgarnięcia jest kilkadziesiąt miliardów z tytułu odsetek oraz drugie tyle z opłat sprzedanych klientom przy okazji udzielenia kredytów.

 

Arkadiusz Droździel

Będzie łatwiej o kredyt hipoteczny. Za kilka lat

W latach 2007-2008 co miesiąc banki udzielały kredytów hipotecznych na ponad 5 miliardów złotych. Dziś - o 40 procent mniej i trudno oczekiwać, by sprzedaż hipotek szybko wróciła poprzedniego poziomu.
Już pod koniec 2008 roku, a szczególnie w pierwszym półroczu 2009 roku banki drastycznie ograniczyły finansowanie zakupu nieruchomości. Według Instytutu Badań Nad Gospodarką Rynkową wyhamowanie wyniosło co najmniej 40 procent. Szacunki te potwierdzają dane Związku Banków Polskich, z których wynika, że w czerwcu 2009 roku banki udzieliły kredytów hipotecznych na kwotę 3,6 mld złotych. Dla porównania rok i dwa lata wcześniej na prawie 6 mld złotych. Podobnie ta relacja wyglądała we wcześniejszych miesiącach.

Pomimo spadku liczby zaciąganych kredytów na początku 2009 roku, zapisze się on jako rok rekordowych zobowiązań Polaków. Wszystko za sprawą znacznego spadku kursu złotego w stosunku do franka szwajcarskiego, w którym denominowane jest około 40 procent kredytów hipotecznych. Złoty wobec franka szwajcarskiego stracił przejściowo w lutym tego roku aż 65 procent.


Źródło: NBP

W efekcie, według danych NBP, wartość kredytów mieszkaniowych w tym roku chwilowo przekroczyła 211 mld zł. Jednak letnie umocnienie złotego - pod koniec czerwca frank szwajcarski kosztował ponad 3 zł, by na początku sierpnia spaść nawet poniżej 2,7 złotych - zaowocowało spadkiem wartości zobowiązań o około 11 mld złotych.

Sprzedaż kredytów będzie rosła. Ale wolno

Zdaniem Macieja Molewskiego, dyrektora departamentu bankowości hipotecznej Deutsche Bank PBC S.A., dopiero za dwa lata możemy dojść do miesięcznego wolumenu sprzedaży na poziomie 4,5 mld złotych. Natomiast powrót do tego sprzed roku lub dwóch potrwa kilka lat. I to przy założeniu, że nie nastąpi mocne spowolnienie polskiej gospodarki.

Podobnie uważa Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. Jego zdaniem w 2009 roku banki udzielą hipotek na kwotę 26 mld złotych netto (przy założeniu, że kurs walutowy nie zmieni się). To o ponad połowę mniej niż w 2008 roku, gdy banki sfinansowały zakup nieruchomości na ponad 57 mld złotych.

Także w 2010 roku nie należy się spodziewać zbytniego przyspieszenia dynamiki sprzedaży. Według ekonomisty PKO BP w przyszłym roku banki udzielą kredytów hipotecznych na około 30 mld złotych.

Natomiast Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium uważa, że po wykluczeniu zmian kursowych, wartość sumy kredytów hipotecznych w najbliższych 2-3 latach będzie przyrastała o około 10 procent rocznie.

Nieco bardziej pesymistycznie nastawiony jest Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego.

- Już pod koniec tego roku zanotujemy dynamikę przyrostu sumy kredytowej o około 5 procent w porównaniu do końca 2008 roku. A nie jest wykluczone, że w wyniku umocnienia się złotego w pierwszych miesiącach 2010 roku wartość kredytów hipotecznych będzie niższa niż w analogicznym okresie 2009 roku - prognozuje ekonomista ING Banku.

Jednak według niego już w 2011 roku suma kredytów hipotecznych przyrośnie o co najmniej 20, a nawet 30 procent.

Szacunki ekonomistów są w dużym stopniu zbieżne z prognozą Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Według raportu instytutu z kwietnia 2009 roku wartość portfela kredytów mieszkaniowych w 2010-2011 roku wyniesie około 220-240 mld złotych, a w roku 2013 w granicach 270-300 mld złotych.

Duże rozpiętości są wynikiem zmienności kursu walutowego, a szczególnie relacji złotego do franka szwajcarskiego, w którym to obecne jest denominowanych prawie 40 procent kredytów.

Banki boją się udzielania kredytów

Trudno oczekiwać, by najbliższym czasie dużo łatwiej niż obecnie było otrzymać kredyt na zakup nieruchomości. Po pierwsze banki mają dużo mniejsze - niż jeszcze rok temu - możliwości pozyskiwania kapitałów z zewnątrz, które w przypadku kredytów hipotecznych są podstawowym źródłem ich finansowania. To zaś oznacza, że bankowcy mają dużo mniejszą pulę na hipoteki (środki z depozytów są wykorzystywane najczęściej do finansowania kredytów krótkoterminowych).

W tej sytuacji są więc zmuszeni do bardziej restrykcyjnego podejścia przy obliczaniu zdolności kredytowej - kredyt jest udzielany klientom w przypadku których ryzyko niewypłacalności jest najniższe.

Efektem tego jest znaczny wzrost kosztu kredytu. Gdy jeszcze przed rokiem standardem była marża na poziomie około 1 procenta, tak obecnie do WIBOR, LIBOR lub EURIBOR należy doliczyć co najmniej 3 procent., a nie rzadko nawet i 5 procent. Banki mają mniejsze możliwości udzielania kredytów, a więc chcą na nich więcej zarobić. A ponadto przy wcześniejszym poziomie marż banki de facto wcale, lub bardzo niewiele, na nich zarabiały.

Kolejną przyczyną ograniczenia dostępu do kredytu hipotecznego dla większości klientów, którzy mogli na niego liczyć jeszcze rok temu, jest fakt, że obecnie większość banków udziela jedynie droższych kredytów złotowych. Natomiast tanie kredyty denominowane w walutach, które były wcześniej najchętniej zaciągane, obecnie znacznie podrożały lub zostały całkowicie wycofane z oferty. I raczej nie należy się spodziewać , by to się zmieniło. Przed poszerzeniem oferty o ten rodzaj hipotek banki powstrzymuje obawa przed gwałtownym osłabieniem złotego co może doprowadzić do tego, że wartość nieruchomości będzie niższa od kwoty kredytu.

Do tego należy dodać także problem z pozyskiwaniem franka szwajcarskiego, który jest najbardziej atrakcyjną walutą do finansowania zakupu nieruchomości (szwajcarska waluta jest stabilna, a stopy w Szwajcarii są na poziomie 0,25 procent).

Ponadto wpływ na restrykcyjną politykę banków przy udzielaniu kredytów hipotecznych ma także obawa o spadek cen nieruchomości, które w latach 2006-2008 gwałtownie rosły.

Bankom hipoteki się opłacają w długim terminie

Według Macieja Molewskiego kredyt hipoteczny, choć dla banków nie jest sam w sobie zbyt opłacalnym produktem (koszt pozyskiwania finansowania jest niewiele niższy od odsetek spłacanych przez kredytobiorcę), to przywiązuje klienta na co najmniej kilkanaście lat. W tym czasie bank ma możliwość zarabiania na dużo bardziej opłacalnej obsłudze konta, kart, oraz innych kredytów, które są warunkiem uzyskania kredytu hipotecznego, lub do których nabycia w tym czasie może nakłonić klienta.

O tym, że kredyty hipoteczne to nadal jeden z kluczowych produktów ofercie banków świadczy fakt, że ponownie rośnie liczba banków, które umożliwiają zaciąganie kredytów na 100 procent wartości nieruchomości (m.in. PKO BP, Millennium, Bank, PEKAO SA, mBank, Multibank, Nordea Bank, Lukas Bank i Polbank).

KOMENTARZ

Arkadiusz Droździel, Money.pl

Reklamy hipotek wróciły na ekrany telewizorów. Szczególnie widoczna jest ta zachęcająca do skorzystania z oferty Millennium Banku z wokalistą Zakopower w roli głównej. To znak, że banki uznały, że najgorsze na tym rynku mamy już za sobą. Spoty telewizyjne są bowiem doskonałym papierkiem lakmusowym na określenie planów banków w najbliższej przyszłości.

Gdy w 2007 i pierwszej połowie 2008 roku kredyty hipoteczne biły rekordy, w telewizji królował Feel, który namawiał do sfinansowania zakupu nieruchomości kredytem bez prowizji z Banku Millennium oraz Marek Kondrat, zachęcający na meksykańskiej ziemi do kredytu hipotecznego w ING Banku Śląskim.

W kolejnych miesiącach, wraz z pogorszeniem się sytuacji na rynkach finansowych, spoty reklamujące hipoteki niemal z dnia na dzień zastąpiły te namawiające do zakładania lokat. Prym w tym wiódł Hubert Urbański, Piotr Fronczewski z Fąflem oraz ponownie Marek Kondrat, ale tym razem  w duecie ze Stanisławem Tymem.

Kredyty hipoteczne to jedyny tak naprawdę produkt bankowy na rynku polskim, który ma duży potencjał do wzrostu. Konto bankowe ma już prawie każdy, a często nawet i po kilka. Karty kredytowe ma większość z tych, którym bank taką formę pożyczki chce udzielić. W przypadku kredytów hipotecznych nadal nasz rynek jest poniekąd dziewiczy. Obecnie stanowią one jedynie niecałe 20 procent PKB. Dla porównania w 2007 roku średnia dla UE wynosiła około 50 procent, a dla USA ponad 70 procent PKB. W przypadku Holandii wskaźnik ten osiąga poziom nawet 100 procent.

Dodatkowo popyt na kredyt hipoteczny napędzał i nadal będzie napędzać fakt, że w Polsce brakuje prawie 2 mln mieszkań. Banki nie mogą tego przepuścić. Do zgarnięcia jest kilkadziesiąt miliardów z tytułu odsetek oraz drugie tyle z opłat sprzedanych klientom przy okazji udzielenia kredytów.

 

Arkadiusz Droździel

Zachęty dla najemców powierzchni biurowych

Teraz jest dobry moment na negocjacje stawek najmu. Jeśli firma podpisywała umowę o wynajem biura w Warszawie trzy lata temu, kiedy czynsze były wysokie, dziś ma szansę wynegocjować upust i dodatkowe udogodnienia.
Umowy najmu na korzyść klienta

W pierwszym półroczu 2009 roku spadły drastycznie efektywne stawki czynszów powierzchni biurowych, szczególnie w budynkach będących  w trakcie budowy. Sytuacja taka spowodowana jest faktem, że właścicielom nieruchomości komercyjnych zależy na szybkim wynajęciu powierzchni jeszcze na etapie przed rozpoczęciem budowy biurowca - ze względu na wymogi finansowania inwestycji stawiane przez banki.

Co więcej, ze względu na popyt na umowy typu pre-lease, które umożliwiają deweloperom uzyskanie finansowania bankowego, dla dużych najemców, którzy planują zmianę biur w ciągu następnych 2-3 lat, teraz właśnie jest optymalny moment na negocjowanie i podpisywanie długoterminowych umów najmu tego typu.

Klienci będą mogli teraz uzyskać znacznie lepsze warunki oferty aniżeli za 2 lata.

Zwłaszcza teraz, kiedy rynek zmienił się na korzyść najemcy, wynajmujący może pójść na dodatkowe ustępstwa. Wśród zachęt motywujących do wyboru konkretnej lokalizacji znajdują się przede wszystkim upusty w czynszu lub okresowe zwolnienie z niego czy też brak opłat za miejsca parkingowe. Jeżeli właścicielowi zależy na kliencie z pewnością podejmie się negocjacji. Obecnie można liczyć na zwolnienie z czynszu sięgające od jednego do sześciu miesięcy przy umowie pięcioletniej.

W okresie ostatnich miesięcy zaobserwować można spadek stawek ofertowych o około 30% w centrum i około 10% do 20% poza centrum. Oczywiście im większa powierzchnia i bardziej prestiżowy najemca, tym bardziej właściciel budynku biurowego będzie skłonny do podjęcia rozmów i negocjacji warunków umowy.

Negocjacje umów najmu

Dobrze spisana umowa najmu gwarantuje najemcy, że wynajmie powierzchnię dokładnie taką, jaką chciał, za kwotę, jaką zamierzał przeznaczyć na ten cel i na warunkach które uzgadniał. W trakcie negocjacji należy wziąć pod uwagę i przewidzieć wszystkie ewentualności, które mogą się zdarzyć w trakcie trwania umowy. Większość możliwych do przewidzenia sytuacji powinna znaleźć odzwierciedlenie w zapisach umowy. W przypadku negocjowania umowy najmu powierzchni w planowanym projekcie biurowym warto pamiętać o tym, że oddanie budynku może się opóźnić, co może narazić najemcę na straty finansowe.

Nowe lokalizacje i atrakcyjne powierzchnie biurowe z dodatkowymi udogodnieniami

Warto zauważyć nowy trend na rynku nieruchomości komercyjnych - coraz częściej najemcy poszukują już nie tylko tradycyjnych budynków biurowych, ale właśnie tak zwane parki biznesowe, np. Poleczki Business Park, stanowią bardzo atrakcyjną alternatywę dla firm czy też instytucji poszukujących nowej siedziby.

Obecnie aż 75% najemców poszukujących biur preferuje dzielnice poza śródmieściem. Niektóre firmy zdecydowały się wyprowadzić z centrum w poszukiwaniu oszczędności i możliwości ekspansji, gdzie stawki najmu za mkw. powierzchni biurowej wynoszą około 8-11 euro w budynkach „używanych” i 11-15 euro w nowo powstających obiektach. Powstają tam nowoczesne, a jednocześnie idealnie dostosowane do potrzeb prowadzenia współczesnego biznesu powierzchnie biurowe i biznesowe.

Na tych najemców, którzy wybiorą np. Poleczki Business Park czekają jedne z korzystniejszych warunków finansowych za powierzchnie biurowe. W pierwszej fazie projektu do dyspozycji najemców będzie praktycznie nieograniczona ilość miejsc parkingowych, co stanowi znaczną zachętę dla nowych najemców.

Kolejne zachęty dla najemców

Na rynku nieruchomości biurowych pojawiają się niższe czynsze efektywne lub większe zachęty dla najemców w postaci np. pokrycia kosztów aranżacji powierzchni czy też zwolnień z czynszu w początkowym okresie najmu. Ponadto najemca może próbować wpłynąć na wynajmującego, aby obniżyć koszty opłaty eksploatacyjnej poprzez negocjowanie kosztów usługodawców np. za administrowanie budynkiem, ochronę czy ubezpieczenie budynku.

Niejednokrotnie znacznie łatwiej jest obniżyć czynsz lub zaoferować pomoc w przeprowadzce aniżeli przystać na długi okres bezczynszowy. Duzi i prestiżowi najemcy mogą ponadto liczyć na wykończenie biura „pod klucz” bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Dla klientów poszukujących nowych biur wynajmujący oferują również pomoc w przedterminowym zakończeniu umowy najmu w poprzednim miejscu siedziby firmy. 

Wśród kolejnych zachęt motywujących do wyboru konkretnej lokalizacji  najemcy oczekują zaangażowanie w znalezieniu optymalnych rozwiązań dla jego potrzeb prowadzenia biznesu – np. poprzez udokumentowanie zmniejszenia kosztów najmu w skali roku, umożliwiających obniżenie do minimum wydatków inwestycyjnych.

Andrzej Brochocki
Wspólnik zarządzający Kancelarii Brochocki Nieruchomości

as

inwestycje.pl

Zachęty dla najemców powierzchni biurowych

Teraz jest dobry moment na negocjacje stawek najmu. Jeśli firma podpisywała umowę o wynajem biura w Warszawie trzy lata temu, kiedy czynsze były wysokie, dziś ma szansę wynegocjować upust i dodatkowe udogodnienia.
Umowy najmu na korzyść klienta

W pierwszym półroczu 2009 roku spadły drastycznie efektywne stawki czynszów powierzchni biurowych, szczególnie w budynkach będących  w trakcie budowy. Sytuacja taka spowodowana jest faktem, że właścicielom nieruchomości komercyjnych zależy na szybkim wynajęciu powierzchni jeszcze na etapie przed rozpoczęciem budowy biurowca - ze względu na wymogi finansowania inwestycji stawiane przez banki.

Co więcej, ze względu na popyt na umowy typu pre-lease, które umożliwiają deweloperom uzyskanie finansowania bankowego, dla dużych najemców, którzy planują zmianę biur w ciągu następnych 2-3 lat, teraz właśnie jest optymalny moment na negocjowanie i podpisywanie długoterminowych umów najmu tego typu.

Klienci będą mogli teraz uzyskać znacznie lepsze warunki oferty aniżeli za 2 lata.

Zwłaszcza teraz, kiedy rynek zmienił się na korzyść najemcy, wynajmujący może pójść na dodatkowe ustępstwa. Wśród zachęt motywujących do wyboru konkretnej lokalizacji znajdują się przede wszystkim upusty w czynszu lub okresowe zwolnienie z niego czy też brak opłat za miejsca parkingowe. Jeżeli właścicielowi zależy na kliencie z pewnością podejmie się negocjacji. Obecnie można liczyć na zwolnienie z czynszu sięgające od jednego do sześciu miesięcy przy umowie pięcioletniej.

W okresie ostatnich miesięcy zaobserwować można spadek stawek ofertowych o około 30% w centrum i około 10% do 20% poza centrum. Oczywiście im większa powierzchnia i bardziej prestiżowy najemca, tym bardziej właściciel budynku biurowego będzie skłonny do podjęcia rozmów i negocjacji warunków umowy.

Negocjacje umów najmu

Dobrze spisana umowa najmu gwarantuje najemcy, że wynajmie powierzchnię dokładnie taką, jaką chciał, za kwotę, jaką zamierzał przeznaczyć na ten cel i na warunkach które uzgadniał. W trakcie negocjacji należy wziąć pod uwagę i przewidzieć wszystkie ewentualności, które mogą się zdarzyć w trakcie trwania umowy. Większość możliwych do przewidzenia sytuacji powinna znaleźć odzwierciedlenie w zapisach umowy. W przypadku negocjowania umowy najmu powierzchni w planowanym projekcie biurowym warto pamiętać o tym, że oddanie budynku może się opóźnić, co może narazić najemcę na straty finansowe.

Nowe lokalizacje i atrakcyjne powierzchnie biurowe z dodatkowymi udogodnieniami

Warto zauważyć nowy trend na rynku nieruchomości komercyjnych - coraz częściej najemcy poszukują już nie tylko tradycyjnych budynków biurowych, ale właśnie tak zwane parki biznesowe, np. Poleczki Business Park, stanowią bardzo atrakcyjną alternatywę dla firm czy też instytucji poszukujących nowej siedziby.

Obecnie aż 75% najemców poszukujących biur preferuje dzielnice poza śródmieściem. Niektóre firmy zdecydowały się wyprowadzić z centrum w poszukiwaniu oszczędności i możliwości ekspansji, gdzie stawki najmu za mkw. powierzchni biurowej wynoszą około 8-11 euro w budynkach „używanych” i 11-15 euro w nowo powstających obiektach. Powstają tam nowoczesne, a jednocześnie idealnie dostosowane do potrzeb prowadzenia współczesnego biznesu powierzchnie biurowe i biznesowe.

Na tych najemców, którzy wybiorą np. Poleczki Business Park czekają jedne z korzystniejszych warunków finansowych za powierzchnie biurowe. W pierwszej fazie projektu do dyspozycji najemców będzie praktycznie nieograniczona ilość miejsc parkingowych, co stanowi znaczną zachętę dla nowych najemców.

Kolejne zachęty dla najemców

Na rynku nieruchomości biurowych pojawiają się niższe czynsze efektywne lub większe zachęty dla najemców w postaci np. pokrycia kosztów aranżacji powierzchni czy też zwolnień z czynszu w początkowym okresie najmu. Ponadto najemca może próbować wpłynąć na wynajmującego, aby obniżyć koszty opłaty eksploatacyjnej poprzez negocjowanie kosztów usługodawców np. za administrowanie budynkiem, ochronę czy ubezpieczenie budynku.

Niejednokrotnie znacznie łatwiej jest obniżyć czynsz lub zaoferować pomoc w przeprowadzce aniżeli przystać na długi okres bezczynszowy. Duzi i prestiżowi najemcy mogą ponadto liczyć na wykończenie biura „pod klucz” bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Dla klientów poszukujących nowych biur wynajmujący oferują również pomoc w przedterminowym zakończeniu umowy najmu w poprzednim miejscu siedziby firmy. 

Wśród kolejnych zachęt motywujących do wyboru konkretnej lokalizacji  najemcy oczekują zaangażowanie w znalezieniu optymalnych rozwiązań dla jego potrzeb prowadzenia biznesu – np. poprzez udokumentowanie zmniejszenia kosztów najmu w skali roku, umożliwiających obniżenie do minimum wydatków inwestycyjnych.

Andrzej Brochocki
Wspólnik zarządzający Kancelarii Brochocki Nieruchomości

as

inwestycje.pl

Łatwiejsza legalizacja samowoli!

Legalizacja samowoli budowlanych będzie łatwiejsza - wynika z poniedziałkowego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z nim, będzie można przedstawić decyzję lokalizacyjną również po wszczęciu postępowania rozbiórkowego; dotychczas trzeba było ją uzyskać najdalej do dnia wszczęcia takiego postępowania, a bez tego dokumentu nie można zalegalizować budowy.

Inspekcja budowlana nakazuje rozbiórkę budowli wzniesionej niezgodnie z przepisami, może jednak również zdecydować o legalizacji samowoli budowlanej. Przepisy Prawa budowlanego pozwalały inspekcji zalegalizować samowolę, jeśli inwestor, który złamał prawo, przedstawi wymagane dokumenty oraz projekt zagospodarowania działki lub terenu.

Musi on też mieć zaświadczenie wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o zgodności budowy z planem zagospodarowania przestrzennego. Gdy takiego planu nie ma - wymagana jest ostateczna decyzja o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, wydana najpóźniej w dniu wszczęcia postępowania rozbiórkowego.

Ten ostatni zapis - o ważnej w dniu wszczęcia postępowania decyzji lokalizacyjnej - jest niezgodny z Konstytucją - orzekł Trybunał, odpowiadając na pytanie prawne wrocławskiego sądu. O uznanie tego fragmentu przepisu za niekonstytucyjny wnosili przed Trybunałem przedstawiciele Sejmu i prokuratora generalnego. Przypominali, że przepis nie określa terminu, w którym dla zalegalizowania samowoli powinno się posiadać zaświadczenie wójta o zgodności inwestycji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, jeśli taki plan został uchwalony.

W uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Wojciech Hermeliński podkreślał, że wyrok TK nie oznacza akceptacji Trybunału dla samowoli budowlanych, bo takiej akceptacji nie ma; jednak jeśli ustawodawca pozwolił na ich legalizowanie, nie może być nierówności w traktowaniu korzystających z tego prawa. Sędzia podkreślał, że najistotniejsze w procedurze legalizacyjnej pozostaje to, czy wzniesiona budowla nie narusza ładu przestrzennego, a ta zasada jest zachowana, jeśli inwestor uzyska - niezależnie od daty - decyzję lokalizacyjną.

źródło informacji: PAP

interia.pl

Łatwiejsza legalizacja samowoli!

Legalizacja samowoli budowlanych będzie łatwiejsza - wynika z poniedziałkowego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z nim, będzie można przedstawić decyzję lokalizacyjną również po wszczęciu postępowania rozbiórkowego; dotychczas trzeba było ją uzyskać najdalej do dnia wszczęcia takiego postępowania, a bez tego dokumentu nie można zalegalizować budowy.

Inspekcja budowlana nakazuje rozbiórkę budowli wzniesionej niezgodnie z przepisami, może jednak również zdecydować o legalizacji samowoli budowlanej. Przepisy Prawa budowlanego pozwalały inspekcji zalegalizować samowolę, jeśli inwestor, który złamał prawo, przedstawi wymagane dokumenty oraz projekt zagospodarowania działki lub terenu.

Musi on też mieć zaświadczenie wójta, burmistrza lub prezydenta miasta o zgodności budowy z planem zagospodarowania przestrzennego. Gdy takiego planu nie ma - wymagana jest ostateczna decyzja o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, wydana najpóźniej w dniu wszczęcia postępowania rozbiórkowego.

Ten ostatni zapis - o ważnej w dniu wszczęcia postępowania decyzji lokalizacyjnej - jest niezgodny z Konstytucją - orzekł Trybunał, odpowiadając na pytanie prawne wrocławskiego sądu. O uznanie tego fragmentu przepisu za niekonstytucyjny wnosili przed Trybunałem przedstawiciele Sejmu i prokuratora generalnego. Przypominali, że przepis nie określa terminu, w którym dla zalegalizowania samowoli powinno się posiadać zaświadczenie wójta o zgodności inwestycji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, jeśli taki plan został uchwalony.

W uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Wojciech Hermeliński podkreślał, że wyrok TK nie oznacza akceptacji Trybunału dla samowoli budowlanych, bo takiej akceptacji nie ma; jednak jeśli ustawodawca pozwolił na ich legalizowanie, nie może być nierówności w traktowaniu korzystających z tego prawa. Sędzia podkreślał, że najistotniejsze w procedurze legalizacyjnej pozostaje to, czy wzniesiona budowla nie narusza ładu przestrzennego, a ta zasada jest zachowana, jeśli inwestor uzyska - niezależnie od daty - decyzję lokalizacyjną.

źródło informacji: PAP

interia.pl

Sprzedadzą ziemię za 10 proc. wartości

Ministerstwo rolnictwa chce w najbliższych latach sprzedać rolnikom całą państwową ziemię, którą obecnie zarządza Agencja Nieruchomości Rolnych. Proponuje, by rolnicy mogli nabywać na raty grunty położone w okolicy ich zamieszkania, wpłacając jedynie 10 proc. wartości. Propozycjami tymi ma się wkrótce zająć rząd.

Jak poinformował na konferencji prasowej w poniedziałek minister rolnictwa Marek Sawicki, projekt został już przekazany pod obrady Komitetu Rady Ministrów. Dokument ten miał być rozpatrywany w poniedziałek, ale jak dowiedziała się PAP w resorcie, obrady zostały przełożone do czwartku.

Ministerstwo rolnictwa pracowało nad projektem nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami Skarbu Państwa prawie dwa lata. Jak wyjaśnił Sawicki, nowe propozycje podlegały wielokrotnym uzgodnieniom z Radą Legislacyjną, resortami: skarbu i finansów, a także z zainteresowanymi organizacji społecznymi.

- Skoro podjęliśmy na początku kadencji uzgodnienia jako koalicja, że należy trwale rozdysponować ziemię wśród rolników, to trzeba to zrobić - podkreślił Sawicki.

Zapewnił, że "nie będzie to rozdawnictwo", ale sprzedaż na zasadach przetargu ograniczonego dla tych, którzy zamieszkują obszar danej gminy lub sąsiednich, ale po cenie rynkowej.

Przypomniał, że w tym roku kończy się okres korzystania z kredytu preferencyjnego na zakup ziemi. Resort wystąpił kilka tygodni temu do KE o przedłużenie możliwości korzystania z takiego kredytu, ale decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Zdaniem Sawickiego, jest to dobry instrument wspierający przemiany strukturalne w rolnictwie. Dodał, że resort ma sygnały od rolników, że jeżeli kredytu takiego nie będzie, to propozycja sprzedaży ziemi agencyjnej może się nie powieść.

Nowe przepisy przewidują, że rolnik będzie nabywał ziemię na raty, wpłacając 10 proc. jej wartości. Raty mają być rozłożone na 20 lat.

Projekt nowelizacji zaakceptowały także związki dzierżawców. Projektowane przepisy zakładają bowiem, że 30 proc. ziemi będącej w użytkowaniu dzierżawców zostanie im zabrane i przekazane do sprzedaży rolnikom. Agencja w tym celu w ciągu roku od wejścia tych przepisów wypowie umowy dzierżawy. Według Sawickiego, kodeks cywilny pozwala na rozwiązanie umowy dzierżawnej, z czym nie zgadzają się niektórzy prawnicy.

- Uważamy, że z tej ziemi rolniczej, która pozostała w rękach państwa, należy 30 proc. przeznaczyć na powiększenie gospodarstw chłopskich - tłumaczył szef resortu rolnictwa. Dodał, że należy dzierżawcom umożliwić kupno pozostałej użytkowanej przez nich ziemi na zasadach pierwokupu.

Ministerstwo spieszy się z wprowadzeniem nowych przepisów, bowiem po 2016 roku ziemię w Polsce będzie mógł nabyć każdy obywatel UE.

Chcielibyśmy, aby przed rokiem 2016 jak najwięcej ziemi kupili polscy rolnicy - argumentował minister.

Według ANR, na koniec 2008 r. Agencja dysponowała gruntami o powierzchni 2,4 mln ha, z czego 1,8 mln ha znajdowało się w dzierżawie, a do rozdysponowania - w tym do sprzedaży - pozostawało 320 tys. ha (w dużej części grunty trudno zbywalne, o niskiej przydatności rolniczej). Gospodarstwa te znajdują się głównie w województwach Polski zachodniej i północnej.

 

interia.pl

Sprzedadzą ziemię za 10 proc. wartości

Ministerstwo rolnictwa chce w najbliższych latach sprzedać rolnikom całą państwową ziemię, którą obecnie zarządza Agencja Nieruchomości Rolnych. Proponuje, by rolnicy mogli nabywać na raty grunty położone w okolicy ich zamieszkania, wpłacając jedynie 10 proc. wartości. Propozycjami tymi ma się wkrótce zająć rząd.

Jak poinformował na konferencji prasowej w poniedziałek minister rolnictwa Marek Sawicki, projekt został już przekazany pod obrady Komitetu Rady Ministrów. Dokument ten miał być rozpatrywany w poniedziałek, ale jak dowiedziała się PAP w resorcie, obrady zostały przełożone do czwartku.

Ministerstwo rolnictwa pracowało nad projektem nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami Skarbu Państwa prawie dwa lata. Jak wyjaśnił Sawicki, nowe propozycje podlegały wielokrotnym uzgodnieniom z Radą Legislacyjną, resortami: skarbu i finansów, a także z zainteresowanymi organizacji społecznymi.

- Skoro podjęliśmy na początku kadencji uzgodnienia jako koalicja, że należy trwale rozdysponować ziemię wśród rolników, to trzeba to zrobić - podkreślił Sawicki.

Zapewnił, że "nie będzie to rozdawnictwo", ale sprzedaż na zasadach przetargu ograniczonego dla tych, którzy zamieszkują obszar danej gminy lub sąsiednich, ale po cenie rynkowej.

Przypomniał, że w tym roku kończy się okres korzystania z kredytu preferencyjnego na zakup ziemi. Resort wystąpił kilka tygodni temu do KE o przedłużenie możliwości korzystania z takiego kredytu, ale decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Zdaniem Sawickiego, jest to dobry instrument wspierający przemiany strukturalne w rolnictwie. Dodał, że resort ma sygnały od rolników, że jeżeli kredytu takiego nie będzie, to propozycja sprzedaży ziemi agencyjnej może się nie powieść.

Nowe przepisy przewidują, że rolnik będzie nabywał ziemię na raty, wpłacając 10 proc. jej wartości. Raty mają być rozłożone na 20 lat.

Projekt nowelizacji zaakceptowały także związki dzierżawców. Projektowane przepisy zakładają bowiem, że 30 proc. ziemi będącej w użytkowaniu dzierżawców zostanie im zabrane i przekazane do sprzedaży rolnikom. Agencja w tym celu w ciągu roku od wejścia tych przepisów wypowie umowy dzierżawy. Według Sawickiego, kodeks cywilny pozwala na rozwiązanie umowy dzierżawnej, z czym nie zgadzają się niektórzy prawnicy.

- Uważamy, że z tej ziemi rolniczej, która pozostała w rękach państwa, należy 30 proc. przeznaczyć na powiększenie gospodarstw chłopskich - tłumaczył szef resortu rolnictwa. Dodał, że należy dzierżawcom umożliwić kupno pozostałej użytkowanej przez nich ziemi na zasadach pierwokupu.

Ministerstwo spieszy się z wprowadzeniem nowych przepisów, bowiem po 2016 roku ziemię w Polsce będzie mógł nabyć każdy obywatel UE.

Chcielibyśmy, aby przed rokiem 2016 jak najwięcej ziemi kupili polscy rolnicy - argumentował minister.

Według ANR, na koniec 2008 r. Agencja dysponowała gruntami o powierzchni 2,4 mln ha, z czego 1,8 mln ha znajdowało się w dzierżawie, a do rozdysponowania - w tym do sprzedaży - pozostawało 320 tys. ha (w dużej części grunty trudno zbywalne, o niskiej przydatności rolniczej). Gospodarstwa te znajdują się głównie w województwach Polski zachodniej i północnej.

 

interia.pl

GUS: Budownictwo mieszkaniowe w okresie I-VIII 2009 r.

Według wstępnych danych, w okresie styczeń-sierpień br. oddano do użytkowania 101256 mieszkań, tj. o 6,5% więcej niż przed rokiem i o 33,4% więcej niż w analogicznym okresie 2007 r.
Odnotowano dalsze ograniczenie aktywności inwestorów w zakresie nowych inwestycji mieszkaniowych. W ciągu ośmiu miesięcy br. rozpoczęto budowę 94 511 mieszkań, tj. o 25,4% mniej niż w analogicznym okresie ub. roku, natomiast liczba wydanych pozwoleń zmniejszyła się do 121 987 mieszkań, tj. o 23,6%.

Największy udział w przyroście nowych zasobów mieszkaniowych mieli deweloperzy, którzy w okresie styczeń-sierpień 2009 r. oddali 48 094 mieszkań, tj. o 19,4% więcej niż w ub. roku, co stanowiło 47,5% ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania. W ciągu ośmiu miesięcy br. inwestorzy ci rozpoczęli budowę 24 415 mieszkań, tj. o 49,1% mniej niż w 2008 r. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę uzyskali oni pozwolenie - do 43 722, tj. o 38,2%.

Inwestorzy indywidualni wybudowali 44 880 mieszkań (o 1,6% mniej niż przed rokiem). W tej grupie inwestorów spadek zainteresowania uzyskiwaniem pozwoleń i rozpoczynaniem nowych inwestycji mieszkaniowych był mniejszy niż wśród deweloperów. Inwestorzy indywidualni uzyskali pozwolenia na budowę 70 805 mieszkań i rozpoczęli budowę 64 868 mieszkań, tj. odpowiednio  o 9,7% i o 8,8% mniej w stosunku do ośmiu miesięcy 2008 r.

Spółdzielnie mieszkaniowe w okresie styczeń-sierpień 2009 r.oddały do użytkowania 4 279 mieszkań, tj. o 19,0% mniej niż przed rokiem. Liczba uzyskanych przez spółdzielnie mieszkaniowe pozwoleń i rozpoczynanych mieszkań była również mniejsza, tj. odpowiednio o 27,6% i o 25,5%.

Pozostali inwestorzy (budownictwo komunalne, społeczne czynszowe i zakładowe) oddali do użytkowania w pierwszych ośmiu miesiącach 2009 r. łącznie 4 003 mieszkania, tj. o 1,8% więcej niż w ub. roku, a ich udział w ogólnej liczbie mieszkań oddanych do użytkowania był nieco mniejszy niż przed rokiem i wyniósł 4,0%. W tej grupie inwestorów lepsze wyniki osiągnięto w budownictwie komunalnym – 1 741 mieszkań, tj. o 7,1% więcej niż w ub. roku i w budownictwie zakładowym – 388 mieszkań, odpowiednio o 51,0% więcej. W budownictwie społecznym czynszowym oddano 1 874 mieszkania, tj. o 8,5% mniej niż w ub. roku.

W okresie styczeń-sierpień br. wzrost liczby mieszkań oddanych do użytkowania odnotowano w dziewięciu województwach, największy w województwie dolnośląskim – o 30,2% i małopolskim – o 27,0%, a w województwie mazowieckim oddano 24 966 mieszkań, tj. o 4,4% więcej niż przed rokiem. W pozostałych województwach oddano do użytkowania mniej mieszkań niż w ciągu ośmiu miesięcy ub. roku, w tym w województwie warmińsko-mazurskim - o 25,2%, świętokrzyskim – o 14,7%, kujawsko-pomorskim – 6,8%.
 


 
Portal Informacyjny GUS

gk

inwestycje.pl

GUS: Budownictwo mieszkaniowe w okresie I-VIII 2009 r.

Według wstępnych danych, w okresie styczeń-sierpień br. oddano do użytkowania 101256 mieszkań, tj. o 6,5% więcej niż przed rokiem i o 33,4% więcej niż w analogicznym okresie 2007 r.
Odnotowano dalsze ograniczenie aktywności inwestorów w zakresie nowych inwestycji mieszkaniowych. W ciągu ośmiu miesięcy br. rozpoczęto budowę 94 511 mieszkań, tj. o 25,4% mniej niż w analogicznym okresie ub. roku, natomiast liczba wydanych pozwoleń zmniejszyła się do 121 987 mieszkań, tj. o 23,6%.

Największy udział w przyroście nowych zasobów mieszkaniowych mieli deweloperzy, którzy w okresie styczeń-sierpień 2009 r. oddali 48 094 mieszkań, tj. o 19,4% więcej niż w ub. roku, co stanowiło 47,5% ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania. W ciągu ośmiu miesięcy br. inwestorzy ci rozpoczęli budowę 24 415 mieszkań, tj. o 49,1% mniej niż w 2008 r. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę uzyskali oni pozwolenie - do 43 722, tj. o 38,2%.

Inwestorzy indywidualni wybudowali 44 880 mieszkań (o 1,6% mniej niż przed rokiem). W tej grupie inwestorów spadek zainteresowania uzyskiwaniem pozwoleń i rozpoczynaniem nowych inwestycji mieszkaniowych był mniejszy niż wśród deweloperów. Inwestorzy indywidualni uzyskali pozwolenia na budowę 70 805 mieszkań i rozpoczęli budowę 64 868 mieszkań, tj. odpowiednio  o 9,7% i o 8,8% mniej w stosunku do ośmiu miesięcy 2008 r.

Spółdzielnie mieszkaniowe w okresie styczeń-sierpień 2009 r.oddały do użytkowania 4 279 mieszkań, tj. o 19,0% mniej niż przed rokiem. Liczba uzyskanych przez spółdzielnie mieszkaniowe pozwoleń i rozpoczynanych mieszkań była również mniejsza, tj. odpowiednio o 27,6% i o 25,5%.

Pozostali inwestorzy (budownictwo komunalne, społeczne czynszowe i zakładowe) oddali do użytkowania w pierwszych ośmiu miesiącach 2009 r. łącznie 4 003 mieszkania, tj. o 1,8% więcej niż w ub. roku, a ich udział w ogólnej liczbie mieszkań oddanych do użytkowania był nieco mniejszy niż przed rokiem i wyniósł 4,0%. W tej grupie inwestorów lepsze wyniki osiągnięto w budownictwie komunalnym – 1 741 mieszkań, tj. o 7,1% więcej niż w ub. roku i w budownictwie zakładowym – 388 mieszkań, odpowiednio o 51,0% więcej. W budownictwie społecznym czynszowym oddano 1 874 mieszkania, tj. o 8,5% mniej niż w ub. roku.

W okresie styczeń-sierpień br. wzrost liczby mieszkań oddanych do użytkowania odnotowano w dziewięciu województwach, największy w województwie dolnośląskim – o 30,2% i małopolskim – o 27,0%, a w województwie mazowieckim oddano 24 966 mieszkań, tj. o 4,4% więcej niż przed rokiem. W pozostałych województwach oddano do użytkowania mniej mieszkań niż w ciągu ośmiu miesięcy ub. roku, w tym w województwie warmińsko-mazurskim - o 25,2%, świętokrzyskim – o 14,7%, kujawsko-pomorskim – 6,8%.
 


 
Portal Informacyjny GUS

gk

inwestycje.pl

Rynek mieszkaniowy – sierpień 2009r.

Wakacje są zwykle okresem znacznego uspokojenia na rynku mieszkaniowym. Sierpień, podobnie jak lipiec nie przyniósł znaczących zmian. Tempo sprzedaży mieszkań było wprawdzie niższe niż na wiosnę, jednak jego poziom był stosunkowo wysoki jak na tą porę roku. Deweloperzy w dalszym ciągu nie są skłonni do rozpoczynania nowych inwestycji mieszkaniowych i na razie uważnie obserwują sytuację rynkową.
Niewiele wydarzyło się również pod względem cen. Zarówno zmiana średniej ceny oferty jak i średniej ceny mieszkań sprzedanych nie przekroczyła poziomu 1%. Sytuacja stabilizacji trwa już od ponad pół roku, co wskazuje na to, że rynek zaczyna odzyskiwać równowagę i jesienią można spodziewać się ożywienia przejawiającego się przede wszystkim wzrostem wolumenu sprzedaży.

Średnia cena mieszkań dostępnych w ofercie w siedmiu głównych miastach ukształtowała się w sierpniu  na poziomie 7 940 zł/mkw. i była o 0,3% niższa niż w lipcu. Spadek był równie niewielki jak w ubiegłym miesiącu, co jest wynikiem przede wszystkim braku nowych inwestycji wprowadzanych na rynek, które w zależności od standardu mogą znacząco podwyższyć lub obniżyć średnią cenę dostępnej oferty. Średnia cena mieszkań sprzedanych odnotowała natomiast w sierpniu niewielki wzrost na poziomie 0,8% i wyniosła 6 931 zł/mkw. Po niewielkim obniżeniu w lipcu wróciła ona do poziomu obserwowanego w maju czy czerwcu. Taka sytuacja w połączeniu ze stosunkowo płynną jak na wakacje sprzedażą wskazuje na to, że na rynku ustalił się już nowy poziom cen, który jest akceptowany przez nabywców. Klienci zaczęli być świadomi tego, że nie ma co liczyć na dalszy spadek cen i są skłonni do dokonania zakupu przy obecnym poziomie cenowym.
 
 

Spadek średniej ceny ofertowej oraz wzrost ceny mieszkań sprzedanych, choć ich skala była bardzo niewielka, doprowadziły do lekkiego zawężenia rynku. Różnica pomiędzy tymi cenami, która jeszcze w lipcu wynosiła 13,7% w sierpniu spadła o 1 p.p. osiągając poziom 12,7%. Jest to kolejna przesłanka świadcząca o powrocie do równowagi rynkowej pomiędzy oczekiwaniami klientów a ofertą deweloperów. Największe rozbieżności występują w dalszym ciągu we Wrocławiu, gdzie sięgają one 22% oraz w Gdańsku – około 17%. W Łodzi wysokość cen ofertowych jest natomiast najbardziej zbliżona do poziomu akceptowanego przez nabywców.

Największy wzrost średniej ceny ofertowej odnotowano w Katowicach, nie wynikał on jednak z podwyższenia cen w już dostępnych projektach, ale był skutkiem wprowadzenia do oferty nowej inwestycji o podwyższonym standardzie. Podobna sytuacja nastąpiła również w Poznaniu, gdzie ponad 3% spadek także wynikał ze zmiany struktury oferty a nie ze znacznych obniżek w dostępnych już na rynku projektach. W pozostałych miastach zmiany były raczej niewielkie, i nie przekraczały poziomu 2%.
 

Pewne wahania zaobserwowano również w cenie mieszkań sprzedanych. W czterech z siedmiu monitorowanych miast (Łódź, Poznań, Gdańsk, Warszawa) uległa ona nieznacznemu spadkowi, co wynikało z faktu, że sprzedawało się tam więcej mieszkań o standardzie popularnym. Lekkie wzrosty odnotowano natomiast w Katowicach (po znacznym spadku w lipcu), Krakowie i Wrocławiu.
 

Pomimo okresu wakacji rynek mieszkaniowy w największych polskich miastach utrzymał w sierpniu płynność. W takiej sytuacji należy się spodziewać, że nadchodząca jesień przyniesie znaczące ożywienie sprzedaży. Z rynku będą przy tym znikać przede wszystkim mieszkania gotowe oraz znajdujące się w końcowej fazie realizacji, które pozwalają nabywcom znacząco zmniejszyć ryzyko zawieranej transakcji.

Tabelaofert.pl

gk

inwestycje.pl

Https://wgn.pl - aktualne oferty

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,3

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies